Help - Search - Member List - Calendar
Pelna wersja: VII Tom HARDCORE - SPOILER WARNING!
Magiczne Forum > Harry Potter > Harry Potter
Pages: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
owczarnia
UWAGA

Ten temat przeznaczony jest na OTWARTE rozmowy o TREŚCI SIÓDMEGO TOMU. Bez dalszych ostrzeżeń, bez niedomówień, bez białej czcionki. Jeśli więc nie czytałeś jeszcze książki i nie chcesz wiedzieć, co się wydarzy - czym prędzej stąd UCIEKAJ.





Jesteś pewien?... Odwrotu już nie będzie!



















No dobrze. Skoro tak... Czytaj - ale NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!


owczarnia
Kurcze. Nie czytałam przecieków na skanach, ale słyszę że są prawdziwe... No i porównanie ostatniego zdania z wyciekniętego epilogu ze zdaniem z książki wykazuje, że to chyba jednak prawda.

Szkoda, naprawdę. Dla Rowling to musiało być przykre...

Ale do rzeczy. Póki co, jestem na początku czwartego rozdziału, i... przeczytałam epilog. Tak, wiem. Zwariowałam. NIGDY wcześniej tego nie robiłam, a teraz nie strzymałam. Ha. Coś czuję, że to będzie moja ulubiona część smile.gif...

I, co ciekawe, pomimo iż wiem, że i Harry, i Ginny, i Hermiona, i Ron, i Neville przeżyją (Neville nauczycielem - jestem norrmalnie dumna smile.gif) - nie czuję, żebym sobie zepsuła przyjemność. Może dlatego, że teraz łatwiej mi czytać, wiedząc, że przynajmniej ci są bezpieczni smile.gif?

No i Snape. Mój Snape. Kochany.

Się wzruszyłam, jak mamę kocham.

Mały synek Harry'ego nosi imiona Albus Severus, i "najodważniejszy człowiek jakiego znałem" z ust jego taty - to chyba dość dobitnie świadczy o tym, że słusznie nigdy w niego nie zwątpiłam smile.gif?

Trójka dzieci. Wow cheess.gif.
Ginnusia
Też przeczytałam epilog, bo od czegoś trzeba zacząć. wink2.gif I jeszcze mnie zabiło mugolskie prawo jazdy Rona (i sposób jego zdobycia).
GrimmY
potwierdzam post owczarni - znajomy chakjer potwierdza, że wg. zagranicznych for przeciek był prawdziwy, ba co poniektórzy złośliwi utworzyli listę kto ginie, lub co ważnego się dzieje na jakiej stronie.
szkoda, ale po tym jak wielki pierdolnik utworzył się wokół tej książki mnie to nie dziwi.
owczarnia
Szósty rozdział...

Hedwiga sad.gif. Prawie się popłakałam.

No i Szalonooki...

Cholera. Ostro się zaczęło.

Jakkolwiek Fred i Geroge nieodmiennie powodują śmiech, choćby i przez łzy.
Hito
Istny Hollywood z tego epilogu. Zgadzam się z Mione na jego temat.

A jak na razie? (jestem na ósmym rozdziale) Xenophilius, rany, świetne imię. Snape na razie nie zawodzi - przynajmniej można odróżnić bliźniaków bez problemu - za to Hermiona zawodzi mnie totalnie, no ale tego mogłem się spodziewać. Tak samo biedny Scrimgeour.
Cóż, filozofia pani Rowling, że większość mugoli i urzędników państwowych musi być nieprzyjemna (i czasami aż prawie nierealnie głupia) dalej kwitnie. Kto nie jest z Potterem, jest przeciwko niemu, czyli przeciwko dobru i interesowi społecznemu. Zwyrodnialce :]
http://www.tvdarek.republika.pl/quake.html
BTW1 - czyżby się zapowiadało, że Katon się mylił co do śmierci Snape'a?
BTW2 - żarty bliźniaków zdecydowanie pomagają. Plus dla nich.
BTW3 - rola Luny się Przemkowi nie spodoba. Pojawia się dopiero w 8 rozdziale i coś wątpię, żeby dalej było lepiej.
BTW4 - czemu Hedwiga, a nie Ginny? Niesprawiedliwość :]
owczarnia
A mnie się epilog podobał. I to nawet jako samodzielna całość, pewnie w połączeniu z resztą książki spodoba mi się jeszcze bardziej smile.gif.

I sorry, Hito, ale takie teksty jak ten o Ginny to sobie daruj. Nikt Ci nie każe jej lubić, ale tak ostro deklarowana nienawiść do którejkolwiek z postaci (no, oprócz tych bardzo, bardzo złych wink2.gif) nie jest tu mile widziana, ostrzegam.
Yavanna
Jak dowiedziałam się, że skany książki i epilog są prawdziwe, to nie chciało mi się z początku wierzyć, szczególnie po wywodach wielu osób, że to świetnie zrobiona podróbka i dość niepochlebnych opiniach o tymże epilogu, przyrównywanym do słabego fanficka. A tu taki psikus (;

Na razie doszłam do rozdziału 8. Czyta się fajnie i lekko, akcja prze na przód. Myślałam, że Hagrid po upadku z motocykla, z takiej wysokości i prawdopodobnie po trafieniu Avadą Kedavrą (leciały tak gęsto, że można było przypuszczać, że półolbrzym nie wywinie się śmierci, chyba cudem) będzie kolejną ofiarą śmiertelną po Hedwidze, ale tak się nie stało. Także przeczytałam epilog najpierw i świadomość faktu, że przeżyją główni "dobrzy" bohaterowie dodaje otuchy, niżby się miało czytać i nie wiedzieć, co się stanie na następnej stronie, pędzić szybko przez strony byle dowiedzieć się szybciej jak cała historia się skończy. A tak - totalny komfort czytania, nigdzie się nie śpieszy i można się delektować lekturą ostatniego Pottera smile.gif

Ach, no i nie przeszkadza mi ten happyendowy epilog, wręcz przeciwnie, lubię dobre zakończenia, nawet te banalne, chociaż czasami sama przed sobą się do tego nie lubię przyznać ;>
owczarnia
Mnie się - z drobiazgów (albo i nie, to się okaże) - bardzo spodobała zapowiedź "biografii" Dumbledore'a i wywiad z Ritą Skeeter cheess.gif. Co za krowa, no cheess.gif.

Ogólnie, póki co, książka nie odbiega poziomem ani o jotę od poprzednich. Czyta się chyba lepiej niż szóstka, a nawet piątka, przynajmniej jeśli chodzi o ten etap początkowy. Jak ogólnie będzie, się zobaczy.
Katarn90
Też epilog walnąłem na początku, żeby mieć to za sobą. Koszmar. Pierwsze dwa rozdziały trzymają świetny poziom , ale jednak Rowling sie skomercjalizowała na maksa. Teraz będzie niewolniczką tego Pottera, bo czytelnicy wymuszą kolejne powieści. Ech, kurczę, a myślałem, że chociaż Potter nie będzie miał banalnego zakończenia.

Aczkolwiek sama ksiażka bez epilogu, jak na razie dla mnie, lepsza od każdej poprzedniej. Tylko żę to początek na razie.
BeBe
Hmm ja też zaczęłam od epilogu i trochę się rozczarowałam. Taki słodki, że miejscami aż mdły. No i imię dziecka Harry'ego: Albus Severus. Mam nadzieję, że w książce będzie na to wystarczająco dobre wytłumaczenie...
Natomiast zastanowiło mnie jak filmowcy poradzą sobie z latającym Voldemortem bodajże w czwartym rozdziale.
A samą książkę dobrze się czyta. Nawet rewelacyjnie bym powiedziała i nie odbiega ona zasadniczo poziomem od poprzednich części. Zobaczymy jak dalej smile.gif
I wielki plus dla autorki za bliźniaków. Są świetni smile.gif

Skaterin
QUOTE
Natomiast zastanowiło mnie jak filmowcy poradzą sobie z latającym Voldemortem bodajże w czwartym rozdziale.

tak samo jak w Kamieniu Filozoficznym ze sceną w zakazanym lesie.


Ja zaczelam pierwsze dwa rozdzialy + epilog + reszta.
I szcerze powiedziawszy, epilog był do przewidzenia. Nie znam zadnej ksiazki fantastycznej /tudziez pseudofantastycznej/, która nie miałaby banalnego happy endu.
Dlatego tak wielu autorów decyduje sie na uśmiercenie bohatera - by mieć już spokój.
I wybrnąć z sytuacji, kiedy musieliby o nim napisac "zyli dlugo i szczesliwie", jak w tandetnym romansidle.
Rozbawiło mnie idealnie po prostu prawo jazdy Rona. Automatycznie mi sie przypomniało, co mówil o mugolskich nartach i przez ten kontrast dostałam wiekszego ataku smiechu. Confundus... Jak bede robic prawko, przyda sie to wspomnienie. wink2.gif
Niewatpliwie.


Jak narazie czytamy czytamy... Xenophilius? ksenofil... Hm... to przypadkiem nie okreslenie na człowieka, ktory sie dobrze odnosi do cudzoziemców? Ciekawie wink2.gif
Lubie "złacinniałe" imiona.
Hito
Ja wiem, że ,,ksenofob" się dobrze nie odnosi, ale Xenophilius nie mam pojęcia.
Istotnie, rozdział ,,Seven Potters" może dobrze wyglądać na ekranie. Efektownie.

Katarn>>z tą komercjalizacją to bym nie przeasadzał, wydaje mi się, że Rwoling dotrzyma słowa i ewentualny VIII tom będzie encyklopedią czy innym Mugglenetem na papierze.

Epilog... Biedni fani głowili się po oświadczeniu Rowling, że dwóch ważnych bohaterów zginie, kto to będzie? Czyżby nawet Harry? Może Ron? Hagrid? A tu niespodzianka smile.gif
Ginnusia
Nie mówiła, że dwóch waznych, tylko że dwóch, których śmierci nie chciała. A śmierci Rona to ja bym jej nie wybaczyła...
Mnie epilog nie przeszkadza. Banalny? Tak, może. Ale dobrze wiedzieć, że u nich wszystko w porządku. wink2.gif I mniejsza pokusa (dla JKR), by pisać tom VIII i dalsze.
Yavanna
QUOTE(Hedwiga666 @ 21.07.2007 16:35)
I szcerze powiedziawszy, epilog był do przewidzenia. Nie znam zadnej ksiazki fantastycznej /tudziez pseudofantastycznej/, która nie miałaby banalnego happy endu.


A czytałaś sagę wiedźmińską Sapkowskiego? ;> Jej zakończenia nie nazwałabym banalnym happyendem w pełnym tego słowa znaczeniu, a jest to książka fantastyczna/fantasy.

Nie sądzę, by Rowling wydała VIII tom, ponieważ nie miałby on racji bytu. Co by w nim opisała? Szczęśliwe życie rodzinne Potterów i Weasleyów? No chyba że szkolne perypetie w Hogwarcie pociech naszych bohaterów ;P

Idę czytać dalej.
Skaterin
QUOTE
A czytałaś sagę wiedźmińską Sapkowskiego? ;>

nie przebrnelam przez calą. Odrzuca mnie od SApkowskiego [nie bic. wiem wiem, dziwne i tak dalej bla bla bla]

wink2.gif
murof
Nie wiem jak wy, ale ja czytajac pierwsze rozdzialy po prostu wyczuwam jak trudno bylo Rowling je pisac. Szczegolnie koncowka drugiego i poczatek trzeciego sa takim jakby wspominaniem starych czasow...
Hito
Oj, biedna Luna, biedny Neville, piętnasty rozdział skończony, a ich rola bardzo znikoma. Szczególnie, jeśli weźmiemy pod uwagę ich osobiste wystapienia.
Ech, spróbuję nie być naiwnym i nie oczekiwać, że Ron będzie tak wkurzony na Harry'ego i Hermionę, że zrobi coś głupiego/tragicznego.
Zgadzam się z Estiejem, akcja w Ministerstwie to faktycznie Mission Impossible.

Ale przyznać trzeba - Rowling nie straciła umiejętności pisania książek tak, że chce się je czytać, a robi się to łatwo i przyjemnie. Chyba dlatego w tym temacie takie pustki.
owczarnia
Ha!

Ha!

Ha!

Ha ha ha ha ha ha!!!

Więc jednak! Nie zawiodłam się! Severus Snape dyrektorem Hogwartu, owszem, ale w jakich okolicznościach cheess.gif! Ani śladu Hollywoodu!

Rozdział dwunasty (mąż się już i tak przestał do mnie odzywać...).
GrimmY
QUOTE(Yavanna @ 21.07.2007 18:33)
Nie sądzę, by Rowling wydała VIII tom, ponieważ nie miałby on racji bytu. Co by w nim  opisała? Szczęśliwe życie rodzinne Potterów i Weasleyów? No chyba że szkolne perypetie w Hogwarcie pociech naszych bohaterów ;P
*


no i tym sposobem odpowiedziałaś sobie na pytanie o czym może być ciąg dalszy;p
nie wierzę, że po takiej ilości sprzedanych książek, po filmach kinowych (a największe-moim zdaniem- dopiero przed nami) i ogólnym mejczendajsingu zjawiska 'harry potter' wydawcy łatwo dadzą za wygraną:)
owczarnia
QUOTE(Hito @ 21.07.2007 14:41)
Cóż, filozofia pani Rowling, że większość mugoli i urzędników państwowych musi być nieprzyjemna (i czasami aż prawie nierealnie głupia) dalej kwitnie. Kto nie jest z Potterem, jest przeciwko niemu, czyli przeciwko dobru i interesowi społecznemu. Zwyrodnialce :]
*


Czy my aby czytamy tę samą książkę?...
owczarnia
Skończyłam prawie połowę książki, zaczynam rozdział osiemnasty (chyba zabiję tę rodzinę, no) i... Dużo wzruszeń po wizycie Harry'ego na grobie rodziców, wizji, jaką miał "będąc" Voldemortem... No i w ogóle, strasznie dużo emocji.

Ale książka w pełni odpowiada moim oczekiwaniom, a nawet więcej. Jest po prostu świetna - idealnie wyważona pod kątem wątków, retrospekcji, wspomnień, wyjaśnień, wszystkiego. Niemożliwe do przewidzenia zwroty akcji, zawrotne momentami tempo, a jednocześnie tak wiele dbałości o to, by pospinać wszystkie te luźne sznureczki wypuszczone w poprzednich tomach. Niemal co pięć minut człowiek robi "ach!" i łapie się za twarz wink2.gif... Bardzo też podoba mi się cała ta sytuacja z Ronem, Harrym i Hermioną - zamiast trójki walecznych He-menów mamy troje sfrustrowanych, niepewnych, przerażonych nastolatków, błąkających się w gruncie rzeczy po omacku. Tym wiarygodniejsza jest ich determinacja, tym ważniejsza ich odwaga. Tym realniejsze ich uczucia. Kawał dobrego, psychologicznego thrillera również leży w pełni możliwości J.K. Rowling, jak widać smile.gif.

Jestem w ekstazie zelka1.gif.
Ginnusia
Owczarnia, jak czytam Twoje wypowiedzi i wypowiedzi ludzi na TNie, to mam wrażenie, że faktycznie są dwie książki. wink2.gif
Ja na razie jestem po drugim rozdziale, bo najpierw musiałam sobie pootwierać książkę na chybił trafił i poczytać jakieś smakowitsze kawałki. I aż się oblizuję na myśl o tej uczcie, która mnie czeka.
Aha, też mi się podoba, że oni są tacy... zagubieni, a jednocześnie dorośli. Kojarzą mi się z powstańcami warszawskimi.
anagda
Ja skończyłam właśnie ósmy rozdział.

Aha, może mi ktos wytłumaczyć co to jest mokeskin?

moke jak se sprawdziłąm to osioł. Czyli wychodzi że skóra osła. Ale co w tym takiego unikalnego? blink.gif
owczarnia
QUOTE(Ginnusia @ 22.07.2007 09:05)
Owczarnia, jak czytam Twoje wypowiedzi i wypowiedzi ludzi na TNie, to mam wrażenie, że faktycznie są dwie książki. wink2.gif
Ja na razie jestem po drugim rozdziale, bo najpierw musiałam sobie pootwierać książkę na chybił trafił i poczytać jakieś smakowitsze kawałki. I aż się oblizuję na myśl o tej uczcie, która mnie czeka.
Aha, też mi się podoba, że oni są tacy... zagubieni, a jednocześnie dorośli. Kojarzą mi się z powstańcami warszawskimi.
*


Ja przestałam czytać ich wypowiedzi, po tym, jak miałam ochotę jednej osobie napisać że pieprzy jak potłuczona. Nie będę się wdawać w bezowocne, bezzsensowne dyskusje z nimi, szkoda czasu. Trochę mi się śmiać tylko chce...

QUOTE(anagda @ 22.07.2007 12:30)
Ja skończyłam właśnie ósmy rozdział.

Aha, może mi ktos wytłumaczyć co to jest mokeskin?

moke jak se sprawdziłąm to osioł. Czyli wychodzi że skóra osła. Ale co w tym takiego unikalnego? blink.gif
*


No osioł, zgadza się, skórka osła tudzież ośla skórka. Niezwykłość polega na tym, że z mieszka z niej wykonanego, który otrzymał Harry w prezencie od Hagrida, nie da się nic ukraść, nic wyjąć, tylko sam właściciel może w nim grzebać. Rzadkie więc są przypuszczalnie owe magiczne sakiewki, nie sama skóra.
anagda
Aaa... Dzięki owczarnio. Bo jak dotychczas to mi sprawiło najwięcej kłopotu biggrin.gif

Wkurzył mnie szczerze mówiąc Lupin. Jak ten palant za przeproszeniem tak może sie zachowywać? Po jakiego hajtał się z Tonks, skoro teraz mu nie pasuje. Mógł się z nią nie żenić! A jak już to zrobił, to niech zachowa sie jak facet i będzie odpowiedzialny za swoją rodzinę (zwłaszcza że dużo czasu nie będzie miał). A tak co, chce zostawić Tonks w takim stanie? I co, iść sobie z triem na poszukiwanie horkruksów? Bez komenarza w ogóle... dry.gif
owczarnia
Dla mnie scena z Lupinem była jedną z bardziej wzruszających...

Myślę, że go rozumiem. Zakochał się, stracił głowę, dał się namówić, wszyscy w okół tego chcieli, a teraz przyszło zastanowienie. Refleksja. Kiedy mówił o tym, jak skazuje swoje nienarodzone jeszcze dziecko na wieczne odrzucenie, wieczny wstyd za ojca wilkołaka, ciągłe życie na uboczu, albo - co gorsza - na podzielenie losu ojca... Biedna Tonks. I biedny Lupin, tak się miotać... Musi ich oboje bardzo kochać.

Bezsensem byłoby, według mnie, gdyby Rowling zostawiła ten wątek jako "miły, fajny i radosny". To byłby Harlequin. I bardzo bym się wtedy zdziwiła.
anagda
No tak... Ale zostawianie ich teraz tak jakby samych sobie i tak nie zmieni tego, że jednak są małżeństwem i jednak spodziewają się dziecka...
Ginnusia
QUOTE(owczarnia @ 22.07.2007 19:01)
QUOTE(Ginnusia @ 22.07.2007 09:05)
Owczarnia, jak czytam Twoje wypowiedzi i wypowiedzi ludzi na TNie, to mam wrażenie, że faktycznie są dwie książki. wink2.gif

*


Ja przestałam czytać ich wypowiedzi, po tym, jak miałam ochotę jednej osobie napisać że pieprzy jak potłuczona. Nie będę się wdawać w bezowocne, bezzsensowne dyskusje z nimi, szkoda czasu. Trochę mi się śmiać tylko chce...

*



Której osobie? biggrin.gif Żartuję, nie musisz odpowiadać (chyba że chcesz).
anagda
QUOTE(estiej @ 22.07.2007 19:14)
Myliłem się, myliłem się co do Forum. Teraz widzę, że jesteście wszyscy świrnięci biggrin.gif
*



warum...?
Mione
Pisząc o TN macie na myśli forum na www.twoj.net? Strasznie dawno tam nie byłam...
Co do Lupina...zirytował mnie potwornie ale ta scena była niesamowicie realistyczna, zwłaszcza reakcja Harry'ego miałam ochotę bić mu brawo. Klasyczny syndrom porzuconego dziecka. Bardzo prawdziwe.

owczarnia
Tak, o Twój.Net nam chodzi.

Mnie zaś rozwalił ten post, Ginnusiu:
QUOTE
A po drugie raz to ja bym chętnie zobaczył, gdzie mianowicie Autorka raczyła dowieść że rozplanowała sobie wszystko na siedem tomów? Ja bardzo przepraszam nie będę spojlerował. Ale w 7 tomie jak najbardziej są KOLEJNE dowody na to że autorka pisząc pierwszy tom po prostu NIJAK nie miała na myśli kolejnych. O!

Chociaż, zawrzeć w trzech zdaniach tyle arogancji, to jest jakaś sztuka, fakt. Potem przestałam już czytać, bo śmiech mnie pusty ogarniał, i tyle.
murof
'Vot', he said (...) 'is the point of being an international Quidditch player if all the good-looking girls are taken?' XD
Mione
Ok. Skończyłam. W skrócie- podobało mi się zdecydowanie bardziej niż tom 6. Było kilka dłużyzn i koncept spędzania 3/4 czasu wyłącznie z Trio raczej mi nie leży, ale genralnie oceniam książkę na dużego plusa.

Co mi się szczególnie podobało? Bohaterowie.

- Harry, Ron i Hermiona byli po prostu fantastyczni, Harry potrafił być rozwydrzonym bachorem ale tutaj...brak mi słów. Brawa dla Joaśki- umiała przekonywująco pokazać go jako chłopaka, który potrafi kochać miłością doskonałą ( czy istnieje ktoś, komu nie potrafiłby przebaczyć? Kiedy nazwał swoje dziecko po człowieku, który go wykorzystał i po człowieku, który gotów był wydać go jako niemowle Voldemortowi, zabrakło mi słów. Choć nadal uważam, że Albus Severus to kicz na maksa tongue.gif ) a jednocześnie pozostał sarkastycznym i porywczym nastolatkiem. Hermiona była rewelacyjna- dzielna, współczująca, błyskotliwa i pełna pasji a jednocześnie rozczulająco bezbronna uczuciowo. Ron wkurzył mnie w wiadomej scene w namiocie, ale potem całkiem się zrehabilitował. Kiedy odchodził od zmysłów słysząc krzyki Hermiony...brak słów.

- Dumbledore i szkielety wielkości dinozaura, które trzymał w szafce wink2.gif historia Ariany była wstrząsająca, podobnie jak jego przeszłość. Czułam na przemian niesmak, gniew i litość. Trzeba mieć jaja, żeby zrobić coś podobnego z bohaterem, który przez sześć tomów był praktycznie święty,

- Snape. Kiedy czytałam spoilery, byłam zniesmaczona tym całym "Harlequinem" ale w rzeczywistości historia "miłości jego życia" wyszła znacznie lepiej, niż się spodziewałam. Jo udało się wpasować ten motyw w wizerunek Snape'a jako "okropnego człowieka" ( jak sama go nazwała w wywiadzie) i stwierdzenie, że idea zakochanego Snape'a jest "straszna". Mimo swej miłości do Lily Snape pozostał zgorzniałym, twardym, pełnym nienawiści człowiekiem. Potrafił glęboko kochać- ale tylko jedną osobę- a miłość ta graniczyła z ponurą obsesją. Scena w której całuje i zabiera list napisany przez Lily do Syriusza, tylko dlatego,że kończył się słowami miłości, była świetna. Szkoda, że kiedy umierał, wciąż nie dotarło do niego, że Harry jest wszystkim, czym była Lily.

- Luna. Jest jak powiew świeżego powietrza i promyk nadziei w ciemności. Za każdym razem kiedy się pojawiała- wesele, pogrzeb Zgredka, rezydencja Malfoyów, Patronusy- promieniowała niewinnością i nadzieją. Myślę, że ona i Dean będą fajną parą.

- Neville. Co mogę powiedzieć? Chłopak rządził.

- praktycznie wszystkie Weasleye ( z wyjątkiem siuśki)...łącznie z Percym. Bliźniaki rewelacyjne i biedny Fred...a Molly i jej bojowy okrzyk nie do podrobienia.

- Dudley, Zgredek i Stworek...kto by pomyślał?

- Narcyza Malfoy...interesująca postać.

Co mi się nie podobało?

- Lupin i Tonks. Moim zdaniem zwyczajnie zmarnowała te postacie. I ta śmierć...
Na co i po co? blink.gif

- Siuśka Weasley akka Ginny. Bleh. Nie tak irytująca jak w szóstym tomie ale jej głównym zajęciem było powiewanie włosami, trzepotanie rzęsami i pachnienie. No i rodzenie dzieci rzecz jasna. I to ma być wybranka serca głównego bohatera?

- te wszystkie zawirowania z różdżkami były męczące. I zamotane na supeł, który nie bardzo miałam ochotę rozplątywać.
Tom
Hm, chyba się rozpędziłem z tym postem w "Rozdział Po Rozdziale"... wink2.gif Tak czy owak skomentuję i tutaj, tylko już bardziej "spoilerowo"...

Najpierw co do tytułu, wiele było propozycji dot tłumaczenia tego na język polski, np "Śmiertelne Relikwie", ale po rozdziale 21 widać że niezbyt to pasuje... Radiowiec zaproponował "Dary Śmierci", mi osobiście to się bardzo podoba...

Zawiodłem się na epilogu. Liczyłem na 15-20 stronicową opowieść neutralnego narratora o wszystkich bohaterach po kolei - ich dzieciach, zawodzie, pracy itd... A otrzymaliśmy tylko wyrwany z linii czasu malutki fragment dalszego życia Potterów, z którego musimy niemal na siłę wyrywać różne napomknięcia o innych osobach...

Poza tym nie wyjaśniło się dokładnie bogactwo HP. Może chodzi o to, że jego przodkami był ród Peverellów?

Tak czy owak zgadzam się z wypowiedzią estieja:
QUOTE(estiej @ 22.07.2007 18:08)
Jednak jako całość - widać, że to wszystko ma ręce i nogi od pierwszego tomu do siódmego.
*
Z tego, jeśli chodzi o cały cykl, cieszę się najbardziej.. Dlatego warto po "siódemce" przeczytać jeszcze raz wszystkie pozostałe (co oczywiście uczynię), po zrozumieć lepiej niektóre fragmenty.. wink2.gif Bo te książki są zajebiste i tyle! xDD
Ekhm. Przepraszam, poniosło mnie..
hazel
Aaaaaaaaaaaaaa..........

(reszta jutro, jak już przemyślę.)
Zwodnik
No cóż, pewne przekonania musiałem porzucić, ale nie czuję się zrobiony w konia. Myśle, że będzie niejedna okazja by to tego wrócić. Tym czasem na świeżo...Chcę zobaczyć na filmie bitwę o Hogwart. W całości. W wersji bez skrótów i bez reklam. Cały ten fragment szczególnie utkwił mi w pamięci, począwszy od przygotowań. Hogwart, jako bardzo szeroko rozumiana całość, pokazał swoją siłę.

Dwa...fragmenty, które pokazały, że prawie nikt nie jest tak całkiem i głęboko zły. Wątek Stworka to majstersztyk. I te wszystkie mniejsze, jak Scrimgeour który nie zdradził Harrego mimo tortur.

Jeśli chodzi o podsumowanie, jak dla mnie było żałośnie okrojone. I nie chodzi mi tu o epilog. Brakowało mi zwłaszcza ostatecznego podsumowania całej - CAŁEJ historii od początku do końca. Pocięcie jej na fragmenty. Część we wspomnieniach Snape'a, część w rozmowie Harrego z Dumblem, część w czasie pojedynku...nie wiem. Brakowało mi w zakończeniu takiej dłuuugiej, pełnej opowieści. A można ją było zrobić. I wpleść w fabułę tak, by nie było to bezmyślne powtarzanie. Mówiąc banalnie - za mało kartek zostało mi w ręku po śmierci Voldemorta. We wszystkich poprzednich tomach zakończenie było bardziej obszerne. A to przecież finał - ostateczna klamra która spina wszystko (prawie, btw.). Tymczasem tutaj, Voldemort pada - i trzask, wybuch radości, ogólna feta, razem 5 sekund migawki, i pojawiają się napisy końcowe. Brakuje tylko widmowych Dumbledore'a i Snape'a obserwujących Harrego z uśmiechami zadowolenia.

Trupy. No cóż, było do przewidzenia, zarówno przed VII tomem jak i w jego trakcie, że trup będzie słał się gęsto. Ale z jakiegoś powodu już się ich nie czuje. Może to kwestia ilości, może faktu, że Rowling niemal do końca starała się omijać głównych bohaterów. Na Końcu Śmierć Remusa i Tonks - wciśnięta jakby na siłę, żeby nie było za cukierkowo. Oczywiście ani słowa wyjaśnienia. Zgadzam się, że te postacie zostały zmarnowane. Zwłaszcza w kontekście zamiecionego pod dywan wątku ich syna - wspomnianego trzy razy na krzyż, mimo zaszczytu, jaki kopnął Harrego.

I chyba największy niewypełniony wątek - Malfoyowie. Owszem, wylazły ich priorytety. Owszem, Draco okazał się na końcu bardzo ważną postacią. Ale czy tylko ja mam wrażenie, że czegoś tu brakowało ? Nie oczekuję oczywiście nagłego rozkwitu przyjaźni, ale podsumowanie tak...barwnej znajomości jednym kiwnięciem głowy w epilogu...

Zaznaczam jeszcze raz, że to są świeże wrażenia, a nie ocena. Nie podejmuję się jeszcze ostatecznie ocenić ani tomu ani całego cyklu To wymaga jeszcze co najmniej jednego przeczytania, tym razem nie na tempo a na dokładność, i przemyślenia wielu spraw. Na razie wiem tyle, że pewne momenty były cudowne, pewne...hm...a wielu innych po prostu mi zabrakło.
Ahmed
aaaaaaaaaaaaa...
za 3 godziny wstaję do pracy ;-)

Jestem z siebie dumny. Nie przeczytałem ani jednego spoilera, a epilog był wisienką na torcie. Mniam.

Do połowy książki nudziłem się niezmiernie (ponad pół roku spędzone w namiocie? nic się nie dzieje). Plusem były takie smaczki jak 7 Potterów, ucieczka na motocyklu Syriusza. Opowieść Kreachera nic nowego nie wniosła. Zło tryumfuje, zaczynam się niepokoić. Akcja zaczęła się rozkręcać od momentu wprowadzenia tytułowych Deathly Hallows. Motyw ze smokiem efektowny, ale naciągany. Tak samo fartowna ucieczka z posesji Malfoyów. Nie podobały mi się niektóre rozwiązanie wprowadzone przez Rowling. Jednak sama końcówka to już prawdziwy majstersztyk (będąc pewnym, że Snape jest jednak good, JKR przez całą książkę utrzymywała mnie w przekonaniu, że to drań i zdrajca, a jednak moje przeczucia ostatecznie się sprawdziły) - Harry gotowy oddać życie staje przed Voldemortem, świetny rozdział 'King's Cross' i wreszcie CLASH OF THE TITANS.

Albo przeczytałem nieuważnie książkę, albo niektóre pytanie pozostały bez odpowiedzi:
- oczy Lily
- zawód wykonywany przez Potterów
- zamknięty pokój w Departamencie Tajemnic

Jak znajdę znowu czas, to chętnie przeczytam jeszcze raz. Nie chcę się jeszcze żegnać z naszym czarodziejem, który towarzyszy mi już od 7-8 lat. Razem z nim dojrzewałem, z niecierpliwością czekałem na kolejne premiery, wertowałem magiczne fora, śledziłem newsy. To dość znaczący fragment mojego dzieciństwa. Wyleczyłem się z potteromanii (chyba jednak nie definitywnie), obecnie nie fascynuje mnie to aż tak, ale wiem, że z wielką przyjemnością będę wracał do tych książek w przyszłości. Eh...
Rowling odwaliła kawał świetnej roboty.
Pszczola
Właśnie skończyłam czytać (czyli godzinę temu! ile ja pisałam tę notkę? O_o). Ponieważ nie chcę by inne wypowiedzi za bardzo wpłynęły na moją, przeczytam je później. Więc piszę co i jak.

Nie jestem ani trochę rozczarowana. Jestem zadowolona. Bardzo dobrze napisana książka. Trudno było zrobić sobie przerwę w czytaniu. Dzięki pani Rowling! Epilog nie wyjaśniał wszystkiego! Możemy sobie spokojnie powyobrażać resztę! Nadal uważam, że był kompletnie niepotrzebny. No, ale w ten sposób ładnie i bez mdławych scen dowiedzieliśmy się, że Harry uznał ofiarę Snape'a i zaczął go szanować.


...BUHHAHAHAHHA!!! WIEDZIAŁAM, ŻE SIĘ KOCHAŁ W LILY!!! JESTEM GENIALNA!

A tak w ogóle, to chyba wykrakałam tę śmierć Freda. Szkoda, że nie umarł wcześniej (sic!), bo chciałam zobaczyć przemianę Georg'a.

Rozdział "Seven Potters" czytałam w zatłoczonym autobusie.Wyobrażacie sobie reakcje pasażerów, gdy jakaś panicca wybucha niekontrolowanym śmiechem, a chwilę potem jęczy jak na pogrzebie? Hedwig!!! Na bierzmowaniu sobie Jadwiga wzięłam (całkiem niezależnie od Pottera; miałam obsesję na punkcie św.Jadwigi a.k.a Hedvigis Rex Poloniae grubą przed moją manią HP), więc jakoś ta sowa bliska mi była...

Trup naprawdę słał się gęsto. Jeżeli znowu usłyszę jakąś mamusię, jak moją nauczycielkę od polskiego dwa lata temu, że nie może się doczekać, aż przeczyta najnowszą część swojemu 7-letniemu dziecku, nie pupakam w się w czoło, a wybiję pomysł z jej głowy oryginałem w twardej okładce. Mad-Eye był do przewidzenia. Myślałam, że Wormtail będzie miał swoje pięć minut, a nie zduszoną minutę, ale to może i dobrze? Śmierć Dobbiego? Kompletne zaskoczenie. Po przeczytaniu tej sceny, otworzyłam butelkę zachomikowanej żołądkówki. Jak skończyłam czytać została połowa. Po części z emocji,po części z powodu zbliżania się do końca. Zapas przyda się na drugi raz (zacznę czytać, jak się wyśpię).
Spodziewałam się, że albo Remus, albo Tonks umrą, ale żeby oboje? Jak ja ryczałam! Najlepsza śmierć: Snape. Jakimś cudem udało się Rowling nie zrobić z tego kiczu. Praktycznie bez słów i przed (!) wyjawieniem prawdy. A gdyby tam wtedy Harry'ego nie było? Nie sądzę, by Snape mógł spokojnie przejść na drugą stronę... Jakoś tak to Rowling opisała obrazowo, że mam tę scenę przekazywania wspomnień przed oczamu...
Ani przez chwilę w niego nie zwątpiłam. Jakiś rozdział po pojawieniu się łani, olśniło mnie, że to Patronus Snape'a (nic tak dobrze nie rozjaśnia umysłu jak przerwa na obiad). I te łagodne kary za kradzież miecza. Nadzieja!

Kilka opisów było puszczonych. Po co, no po co te słowa Riddle'a z medalionu? Wystarczyły obrazy, urywki zdań, a po co płyciutka przemowa? Wiemy jakie były kompleksy Rona, jego pragnienia. Trochę tu autorka przedobrzyła.
Mogła się też bardziej wysilić nad opisem obsesji Harry'ego Hallowsami (to trudniej przetłumaczyć, niżby się na początku zdawało).
Wiem, że przeznacznie rządzi światem, ale czasem było go trochę za dużo.Przepraszam, ale omal się nie załamałam jak trio natknęło się na ojca Tonks, Deana i resztę. Albo medalion na szyi Umbridge.
I chyba będzie musiała pani Rowling jeszcze raz wyjaśnić zasady działania Fidelusa, bo coś mi się zdaję, że w książce trochę pomieszała... Albo coś mi umknęło.
Ogólnie, te przygody jakoś tak gładko im poszły, ale i oni nie spędzili czasu wśród fajerwerków. O to chyba chodziło?

Ale diadem w tym samym miejscu co ta przeklęta gablota? Wtedy waliłam głową o biurko. Teraz waliłam głową o ścianę! Znowu!

Podobał mi się wątek Dumbledore'a, mimo że na początku sceptycznie do nowych pomysłów autorki podchodziłam, ale jak się wszystko już przeczyta, jest dobrze. Nareszcie jefo postać jest pełna. I prawdziwsza. Ale że tak bez zastanowienia nałożył pierścień? Może sam kamień omamiał tych, którzy go pragnęli?

Zaskoczyła nas kilka razy pani Rowling, ale nawet ta scena między światami po "śmierci" Harry'ego, mimo początkowych obaw, wyszła dobrze.

Ha! Nie puściła wątku Ron-Hermiona! Chwała jej za to! Hermiona była boska. Nic słodkiego, nic łzawego.

Całe szczęście Ginny było mało. Lubię ją, ale może nie w druku. Zazwyczaj sceny z jej udziałem w tych siedmiu częściach, szczególnie w szóstej, były słabe.

Ha! A jednak to Stworek był w jaskini. Ale trochę inaczej wyobrażałam sobie jego rolę. Dobrze wykominowaliście.
Tylko co on potem robił w Hogwarcie?

Niektóre fakty, takie jak R.A.B, brat Dumbledore'a, miłość Snape'a , czy nawet ten Horcrux w bliźnie (cholera, musiałam wstać z łóżka/ w Harrym, nie bliźnie), były dla mnie tak oczywiste, że mało było w końcu...niespodzianek. I za to kocham to forum! Jak człowieka cieszy spełniona rola małego detektywa.

Rowling ma chyba obsesję z tym pojawianiem się zmarłych. Ale nawet jak pojawili się rodzice i przyjaciele Pottera, strasznie to nie raziło.

Cóż, oczy okazały się ważne tylko dla Snape'a. Ale podobno to oczy są źródłem magii. Oczy zawsze są ważne! (i znowu wyszło, że Harry jest tylko trochę ponad przeciętnym czarodziejem,jeżeli chodzi o zdolności...? / wracam do łóżka, potem będę dopisywała, co mi na wątrobie leży)

Trochę żal było, że większość innych wątków, oprócz tego głównego, została pominięta. Choćby wilkołacza natura Billa. Samotnie było. I myślałam, że Lupina będzie więcej. I powiedziałabym mu dokładnie to, co powiedział Harry! Bardzo podobała mi się ta scena.

Dopiero jak akcja przeniosła się znowu do Hogwartu, uderzyło mnie jak bardzo mi go brakowało w opowieści. Kocham Minewrę McGonagall.

Acha. Zdolności pewnej osoby z tego forum do przwidiwania przyszłości w fanfickach przerażają mnie.

Nikt tego nie przeczyta, bo za długie, a ja muszę jeszcze dzisiaj wstać, więc kończę. Chociaż mam ochotę się rozpisać w dziesiątkach nowych lub jeszcze niepowstałych tematach.

Jakoś tak...dziwnie się zrobiło. Nie?

PS. Zastanawiam się ile wesołych yaoifangirls własnie zasiadło do tworzenia fickow Albus/Gellert?
PrZeMeK Z.
Warunki do czytania końcówki miałem okropne - w trzęsącym się samochodzie nad jezioro... dry.gif Ale co tam.

Wspaniała książka, ale jednocześnie bardzo, bardzo dziwna. Zupełnie inna od pozostałych. Chwilami nawet przestawałem wierzyć w to, co czytam, tak to było dziwne. Ale ogólnie jak najbardziej na plus.

Jedna uwaga: czy was wszystkich popieprzyło? Zaczynać od epilogu? O_O
Nigdy tego nie zrozumiem.

Bardzo, bardzo, bardzo podobało mi się Trio i jego samotna wędrówka. To naprawdę chwytało za serce - codziennie nocleg w innym, obcym miejscu, głodowanie, konieczność stania na warcie i noszenia medalionu... (kojarzył mi się z Jedynym Pierścieniem, ale to nie szkodzi). A samotna wędrówka Hermiony i Harry'ego do Doliny Godrika to majstersztyk.
Bitwa o Hogwart... dziwna. Może to kwestia fanfików, ale dziwne wydawało mi się samo założenie ogromnej bitwy o zamek. Dobrze napisana, ale trudno mi się w niej było odnaleźć.
To jednak prawda, że koniec wieńczy dzieło. Wspaniały epilog, może tylko zabrakło mi dopowiedzenia, co z Luną. Trudno. Takiego zakończenia się spodziewałem i takie mnie ucieszyło. Harry zasłużył na to.

Podczas czytania miałem bardzo mieszane uczucia. Z początku baaaaaardzo nie podobał mi się wątek Deathly Hallows. No bo jak to, horkruksy kontra Hallows to jakieś takie prostackie. Ale później ładnie się zakręciło i już było dobrze. Byłem też zszokowany historią Dumbledore'a. Nie spodziewałem się, że Rogling zrobi coś takiego z Albusem i nadal mam wątpliwości, jak teraz patrzeć na tę postać.

Zaskoczyły mnie śmierci Glizdogona i Snape'a, a raczej to, jak do nich doszło. Kto by pomyślał?

Wątek Lupina i Tonks... Zaskakujący poniekąd. Mam lekkie poczucie "oszukania", ale wybaczalne.
Harry horkruksem! Nie chciałem wierzyć, a jednak! Ge - nial - ny był cały rozdział po obejrzeniu wspomnień Snape'a. Spotkanie Harry'ego z rodzicami, Syriuszem i Lupinem... Kiedy zapytał: "Czy to będzie bolało?", miałem łzy w oczach. Nie pierwszy i nie ostatni zresztą raz.

Jestem nieco skołowany, niektóre rzeczy nadal nie poukładały mi się w głowie, ale Rowling mnie nie zawiodła. Zakończyła to tak, że nie chcę już kolejnych części.

Coś czuję, że długo będziemy dyskutować.
patix
No i za nami siódma książka. Jakoś nie mogę uwierzyć, że to już ta ostatnia... Żeby jeszcze ta encyklopedia, bo jakoś chyba nie dam sobie z tym rady.
Snape jednak dobry; z pewnością się tego nie spodziewałam. Ale to było cudowne zaskoczenie i chciałabym częściej mylić się w taki sposób. Nie okazał się tchórzem, ale the bravest man. Jo jest genialna; przez cały czas zwodziła, poddawała w wątpliwość lojalność Snape'a wobec Dumbedore'a i Zakonu (zwłaszcza po ucieczce Snape'a z Hogwartu - tak BTW przy rozdziale THE SACKING OF SEVERUS SNAPE spadłam z łóżka na sam widok nagłówka), a na końcu niespodzianka (przynajmniej dla mnie; wiem, większość spodziewała się Snape'a po stronie dobra). Snape - a dokładniej jego zdeterminowane przez uczucie do Lily działania - wręcz okazał się dobry do bólu zębów, ale kto miałby coś przeciwko...
Jo pokazała bardziej ludzką twarz Dumbledore'a - już nie hmm... człowiek-ideał(?)... dobro w ludzkiej skórze(?)... jakoś tak słów nie znajduję. W każdym bądź razie Dumbledore stał się taki prawdziwy; Dumbledore poszukujący Deathly Hallows, Dumbledore opuszczający rodzinę, rozgoryczony Dumbledore... W poprzednich książkach Jo wyrzeźbiła postać dyrektora jak idealny posąg, bez skazy. A teraz tchnęła w niego życie.
Jeśli chodzi o postacie poboczne - Rita niezmiennie wkurzająca, Dudley i jego I don't think you're a waste of space - wspaniałe (myślałam, że coś jeszcze będzie o Dursley'ach, a tu nico - Vernon Dudley się nie liczy), Moody - nie przypuszczałam, że będzie mi brakowało jego Stała czujność!, Stworek - brak słów, Irytek - pojawił się raptem dwa razy, ale był wspaniały; Percy - jakoś tak lekko zrobiło się mi na sercu, gdy znalazł się w Hogwarcie 'I was a fool!' Percy roared, so loudly hat Lupin nearly dropped his photograph. 'I was an idiot, I was a pompous prat, I was a - a -'
'Ministry-loving, family-discowing, power-hungry moron' said Fred.
Percy swallowed.
'Yes, I was!'

To jeden z moich ulubionych fragmentów.
A jeśli chodzi o samego Freda... to był największy szok; audycje radiowe z Lee Jordanem były wspaniałe, niesamowity humor bliźniaków, a potem koniec. Brrr... Okropieństwo. Co na to Weasley'owie? Co na to sam George? Co z Czarodziejskimi Dowcipami Weasley'ów? Wiadomo - były też inne ofiary - Lupin, Tonks, Zgredek, Scrimgeour, Hedwiga, wspomniany już wcześniej Moody i kilku innych. Ale Fred?!! Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego?
A na końcu kolejna niespodzianka - Harry musi zginąć, chociaż tyle osób oddało za niego życie... A potem znowu zakręt. Rowling jest mistrzynią takich slalomów.
Tyle rzeczy nasuwa się na myśl, że trudno w tym chaosie coś wyłapać. Poświęcenie Rona i Hermiony - Ghul i Australia, zagadkowy testament Dumbledore'a (i znowu: wszystko zależy od punktu widzenia). A został jeszcze Crabbe, Ollivander, Gryfek, Luna i ojciec, Neville, Weasley'owie, Aberforth, Trelawney i jej latające kule!
Myślę wykrzyknikami.
Jak napisał Przemek, medalion w istocie kojarzył się z Pierścieniem, wędrówką Froda, itd. ale równocześnie ksiąka jest różna od WP, inna od pozostałych HP, wspaniała, ale nietypowa. Może dlatego, że akcja nie działa się w Hogwarcie? Może z powodu bezpośredniego poruszenia problemu... nie, nie... raczej istoty śmierci? Fakt faktem, że kilkukrotnie sprawdzałam, czy na pewno mam w rękach siódmego Pottera. Może to jednak "Deadly Hallows"?
Cieszę się, że na parę tygodni zniknęłam kompletnie z Internetu. ZERO SPOILERÓW! Nie czytałam epilogu. Wszystko było dla mnie nowe i świeże, mimo że część teorii okazała się prawdziwa - szczególnie ta tak oczywista, że w większości ją wykluczyliśmy - Harry jest Horkruksem. Poobgryzałam wszystkie paznokcie, czytając jak Harry dowiaduje się, że jest Horkruksem, jak idzie na spotkanie z Voldemortem, jak otwiera znicza i pojawiają się jego bliscy... o mało nie umarłam ze stresu, bo nie czytałam epilogu. Co przeżyłam, to moje.
Zakończenie doprawdy sielankowe... tak sobie liczę epilog miał miejsce w 2018?

QUOTE(owczarnia @ 22.07.2007 07:41)
Ale książka w pełni odpowiada moim oczekiwaniom, a nawet więcej. Jest po prostu świetna - idealnie wyważona pod kątem wątków, retrospekcji, wspomnień, wyjaśnień, wszystkiego. Niemożliwe do przewidzenia zwroty akcji, zawrotne momentami tempo, a jednocześnie tak wiele dbałości o to, by pospinać wszystkie te luźne sznureczki wypuszczone w poprzednich tomach. Niemal co pięć minut człowiek robi "ach!" i łapie się za twarz wink2.gif...

Pod tym podpisuję się rękami i nogami. smile.gif
PrZeMeK Z.
Poczytałem forum Mirriel i byłem w szoku. Tam stężenie negatywów na kilobajt tekstu jest zastraszające. Ale wiem jedno: oni przeczytali za dużo fanfików. No przepraszam, ale oburzać się na miłość Snape'a do Lilly, bo jest OCZYWISTA I OPISANA W TYSIĄCU FANFIKÓW? O_o

Niech mi ktoś ponarzeka na epilog. Niech mi ktoś zacznie jęczeć, że hollywoodzki, że przesłodzony i że beznadziejne zakończenie. To nie wina Rowling, że szczęśliwe zakończenia już się opatrzyły. Więcej, chwała jej za to, że zrobiła tak "oklepany" ruch, bo właśnie DZIĘKI TEMU pokazała, że robi wszystko po swojemu. Zakończenie było wszystkim czego potrzebowałem - wiedza, że najważniejsi bohaterowie są tak szczęśliwi, jak na to zasłużyli, a resztę dopowie wyobraźnia.

Ta książka jest niemożliwa do zekranizowania. Choć i tak to zrobią.
Ginnusia
O, to na Mirriel też? Bo na TNie jest to samo, książka podoba się tam dwóm osobom, z czego jedną jestem ja. Padł tam tekst, żeby Rowling pisała lepiej "Historię Hogwartu" i nie przeszkadzała więcej autorom ff. Piękne, nie?
PrZeMeK Z.
Cudne. Wiemy przynajmniej, że najwyraźniej jej książki (przy całym szacunku dla niej, nie jakieś "genialne"), są jednak zbyt trudne dla większości polskich fanów.
A może to chodzi właśnie o to, że nie trafiła w wyobrażenia? Ja tak miałem z szóstką, ale już mi przeszło. Pewne rzeczy trzeba zrozumieć.

Częściowo działają chyba takie głupie schematy:
szczęśliwe zakończenie - banalne zakończenie
główny bohater żyje - powieść to maszynka do produkowania kasy
ginie Snape/Dumbledore/Lupin - nie miała co wymyślić i chciała zaszokować
dużo akcji - zapycha książkę
rozmyślania czy przestoje - niepotrzebnie przedłuża

i tym podobne. Trudno mi to pojąć. Zrozumiałbym, gdyby proporcje negatywów i pozytywów były mniej więcej 50:50, ale to już przesada.

Jak ja kocham to forum. smile.gif
Mione
Telepatia jakaś czy co? Po poście Owczarni miałam napisać, że jeśli zniesmaczyły ją wypowiedzi na TN powinna zerknąć na forum Mirriel tongue.gif
Arogancja tych ludzi zwala z nóg. Siódmy tom nie jest idealny i ( Przemek nie bij!) nadal uważam, że epilog to kicz nieziemski, ale książka jako całokształt wywarła na mnie pozytywne wrażenie.
Nie mam nic przeciwko ff ( choć nie czytam prawie żadnych w fandomie HP- nie interesują mnie po prostu) ale niektórzy mają zwyczjnie nasrane do łba. W pewnym momencie zaciera im się granica między książką a fanficami i dochodzi do sytuacji, że już nie wiedzą kim dana postać jest w kanonie, bo stworzyli sobie jakiś tam obraz na podstawie setek przeczytanych w sieci opowiadań. Spędzają godziny przed monitorem ślęcząc nad setkami opowiadań z parami typu Snape&Harry w roli głównej, a potem się dziwią, że to co dostali od Rowling jest "dziecinne" i "przewidywalne". To najprawdopodobniej największy w sieci fandom z tysiącami ff i jeszcze większą ilością dyskusji- ktoś kiedyś w końcu musiał wpaść na rozwiązanie wielu zagadek autorki i ona nie ponosi za to żadnej winy.

Zwodnik
Dla mnie bardzo wymowny jest fakt, że większość z tych "fanów" książkę poznało w formie PDFa.

I macie rację, tym ludziom zaszkodziły FFy. Wyprodukowali sobie swoje wizje, swoje wyobrażenia a tu bęc - Jo miałą czelność napisać to inaczej Ba, napisać to tak, jak było w kilku fanfikach ale nie tych, które im się podobały ! Skandal po prostu. A. No i jak ona śmiała zabić xxx !!! Przecież powinna była zabić yyy...ech...
Yavanna
Uch, skończyłam, ledwo widzę na oczy, ale było warto.

Nie spodziewałam się tak dobrej powieści po przeczytanym wcześniej epilogu, ale kiedy wreszcie skończyłam czytać wszystko nabrało sensu, wszystko zaczęło do siebie pasować. Nie mogłam oderwać oczu od lektury, tak mnie wciągnęło. Czasami Rowling przesadzała z "cudami" (np. ucieczka z Malfoy Manor albo z Gringotts, jak to wspominali moi poprzednicy), ale końcówka nadrobiła wszystko. Walka w Hogwarcie była wręcz epicka, niezwykła, brak mi słów, by to określić. Rozpłakałam się w momencie śmierci Snape'a, kiedy ten mówi do Harry'ego "Look at me". Biorąc pod uwagę fakt, że wcześniej, będąc bardzo niecierpliwą osobą poprzeglądałam książkę w poszukiwaniu co smakowitszych kawałków i oczywiście przeczytałam wspomnienia Severusa, słowa te, przy pierwszym czytaniu być może niezrozumiałe, nabrały dla mnie smutnego sensu. Nigdy nie lubiłam Snape'a, bo Rowling ustawicznie przedstawiała go jako skończonego bydlaka, ale teraz zaczynam pałać cieplejszymi uczuciami, nabierać szacunku i zrozumienia do Mistrza Eliksirów. Chociaż jego miłość do Lily była w pewien sposób samolubna (ale jednocześnie prawdziwa), chciał tylko jej dobra, nie obchodzili go jej mąż i syn, to jednak zawsze ochraniał Pottera.

Ach, no i ostateczne spotkanie face-to-face Harry'ego i Voldemorta. Rowling po V tomie nie zostawiła wątpliwości: albo Voldemort zabije Harry'ego albo Harry jego. Tertium non datur. Któryś z nich musi zostać mordercą. A jednak znalazła drogę, by ze swego głównego bohatera nie uczynić zabójcy. I to mi się bardzo podobało! smile.gif

Nie podobało mi sie spłycenie postaci Ginny. Była ona jakaś bezbarwna. Mało się pokazywała, ale może to i lepiej?

Wielki plus za postać ciotki Muriel! Pokochałam kobietę od jej pierwszych słów.

Zastanawia mnie jedno. Może przeoczyłam to w trakcie czytania, ale nie sądzę by coś takiego mi umknęło. O ile wiem miecz Gryffindora (ten prawdziwy) stał się własnością Griphooka (w polskiej wersji to chyba był Gryfek?) po skoku na Gringotts. Jak w takim razie znalazł się on w posiadaniu Neville'a? Czy może miecz, którym Neville zabił Nagini był tą fałszywką?

Wątek z różdżkami pokręcony, ale bardzo mi się podobał. Także fakt, że Rowling porozwiązywała prawie wszystkie zagadki. Wiemy już co nieco o Grindelwaldzie, o tożsamości Szarej Damy i Krwawego Barona, wiemy o Aberforthie i historii rodziny Dumbledore'a, czyli o rzeczach, które przez wszystkie tomy wydawały się być bagatelizowane i zdawało się, że nigdy nie poznamy ich rozwiązania.

Wątek Deathly Hallows wydawał mi się na początku trochę idiotyczny, bo po co to wprowadzać jak mamy wątek Horcruxów w pełni. Ale potem wszystko się na szczęście ułożyło.

Ogólnie jestem zadowolona, nawet epilog nie wydaje się taki straszny w kontekście całości ;P

QUOTE(Ahmed @ 23.07.2007 05:50)
Jak znajdę znowu czas, to chętnie przeczytam jeszcze raz. Nie chcę się jeszcze żegnać z naszym czarodziejem, który towarzyszy mi już od 7-8 lat. Razem z nim dojrzewałem, z niecierpliwością czekałem na kolejne premiery, wertowałem magiczne fora, śledziłem newsy. To dość znaczący fragment mojego dzieciństwa. Wyleczyłem się z potteromanii (chyba jednak nie definitywnie), obecnie nie fascynuje mnie to aż tak, ale wiem, że z wielką przyjemnością będę wracał do tych książek w przyszłości. Eh...
Rowling odwaliła kawał świetnej roboty.
*


Mi także przeszła już silna potteromania, ale te książki są częścią mojego życia czy tego chcę czy nie chcę. Mam do nich silny sentyment i na pewno będę je w przyszłości poczytywać. Nie można ot tak wymazać wszystkich emocji związanych z ich lekturą, z czekaniem na kolejne tomy i filmy, z całą tą euforią. Zawsze gdzieś tam w głębi będę cichą fanką książek o Chłopcu, który Przeżył smile.gif

Tak przeczytałam, co piszecie o ludziach, którzy naczytali się fanficków i są zawiedzeni. Dobrego mam nosa, że nie czytam żadnych ;P Przez to nic nie wydaje mi się wtórne, powtórzone i bezsensowne, a cieszę się lekturą i nie narzekam, że "bywają lepsze ff-y" od "Deathly Hallows".
Ania*
A ja się spotykam w temacie spojlerowym na Mirriel z dobrymi opiniami, ale może jestem ślepa ;p Ludzie są zaskoczeni, ale generalnie książka się podoba przecież.
Pszczola
Dlatego nie lubię ff niezakończonych serii. Mieszają w głowie, a czasami odbierają prawdziwemu autorowi prawo do swoich postaci. Przynajmniej w głowach zafascynowanych czytekników ficka. Ale teraz, po zakończeniu serii, mają ogromne pole do popisu! Dziewiętnaście lat.

Yavanna, miecz sam wybrał komu chce służyć. Podobnie jak np. różdżki wybierają pana. Miecz był oryginalny. Inaczej Nagini by pewnie tak łatwo nie zginęła. Podoba mi się, że to akurat Neville zrobił. Zniszczył ostatniego Horcruxa ten, który teoretycznie mógł stać na miejscu Harry'ego.

Może dlatego, że tyle nowych wątków okazało się w historii ważnych, a te stare przewałkowane zostały na forum, całość przeczytałam bez większych emocji. Proszę mnie źle nie zrozumieć, u mnie emocje wyrażane są w dość dziwaczny sposób, z których najmniej rzucającym się w oczy jest kopanie powietrza przy akompaniamencie nieartykuowanych dźwięków. Niemiej jednak nie mogłam oderwać od lektury oczu, a gotowało się raczej coś pod powierzchnią skóry. Podniecać można się nawet kiepskim filmem czy komiksem. Tutaj sam sposób przedstawieni akcji, zdolności literackie autorki były przyjemnością. Podobno przyjemności nieintensywne są przyjemnościami wyższymi. I całkiem się z tym poglądem zgadzam. Ponieważ pani Rowling nie zepsuła, moim zdaniem, żadnego wątku dotyczącego bohaterów w tej części (niektóre ominęła, ale dzięki temu nie tupiemy nóżką, że coś poszło nie tak), więc dusza ma uspokoiła się, lecz śmierć Severusa do mnie wraca. Ile ten człowiek musiał wycierpieć. Ciąży mi jego śmierć, a jedocześnie wiedziałam, że nie może przeżyć. Odtwarzam sobie jego życie, próbuję wyobrazić cierpienie. Nie przeczytam od razu ostatniej części drugi raz, jak to zrobiłam z częścią VI, ale zacznę od V, a raczej od końcówki IV i dojdę do końca. Przyznajcie, DH nie jest lekturą lekką, którą przyjemnie czytać do poduchy. Żeby lepiej zrozumieć najważniejszę wątki, a przede wszystkim postać Snape'a i uczucia jakie żywił do Harry'ego, trzeba zacząć czytać wcześniej. Przeczytałabym całą serię, ale śpieszno mi do ponownej lektury DH.
Nie sądzę, żeby w ogóle Severus nie przejmował się losem Harry'ego, że chronił go tylko ze względu na Lily. Pawnie długo tak było, aż do lekcji Oklumencji, podczas których widział bolesną przeszłość chłopca, a potem ta fascynacja książką do eliksirów... Pewnie do końca Pottera nienawidził, ale nie mógł odrzucić faktu, że tak naprawdę byli do siebie podobni. Ach, to "Look at me" i mnie wprawiło w stan trzęsawki.

Naprawdę czytało się to jak dobrą fantastykę. Zupełnie nie jak Potter dla dzieci.
owczarnia
QUOTE(Mione @ 23.07.2007 14:17)
Po poście Owczarni miałam napisać, że jeśli zniesmaczyły ją wypowiedzi na TN powinna zerknąć na forum Mirriel  tongue.gif
*


Z dumą oświadczam, że na tym forum mam bana cheess.gif.

Oczywiście mogę tam wejść w każdej chwili, jeśli zechcę, ale czy długo będę musiała tłumaczyć, dlaczego nie mam na to najmniejszej ochoty wink2.gif?...
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami kliknij tutaj.

  kulturystyka  trening na masę
Invision Power Board © 2001-2025 Invision Power Services, Inc.