Oto następna część! Pisałam ją
(ponad!) trzy dni
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'
/> W poprawie pomagała mi Dorcia (vel. Jade) i podsuwała mi
niektóre pomysły. Dzięki, Dorciu! :*
Rano wszyscy spotkali się
dopiero na śniadaniu. Chłopcy zjawili się nieco później niż dziewczęta.
Harry poszukał wzrokiem Hermiony. Kiedy ją znalazł, z radością stwierdził,
że nie opuściła wizerunku, jaki przyjęła na wakacjach. Makijaż, włosy,
ubranie - wszystko, ku uciesze Harry'ego, zostało takie samo. Przywitał
się radośnie z Hermioną, ściskając ją (pozornie) przyjacielsko. Dziewczyna
uśmiechnęła się lekko i, muskając jego rękę swoją, usiadła na miejscu i
zabrała się do śniadania. Chłopak zaśmiał się w myśli. Spojrzał mimo woli na
stół ślizgonów. Alison rozmawiała z Malfoyem, ale nie w sposób
"zwyczajny". Widać było, że ona pogrywa tutaj we własną grę.
Usmiechała się zalotnie, a Malfoy wyraźnie się przed nią popisywał.
"Dziewczyna ma niezłe tempo..." pomyślał Harry.
- Co mamy
pierwsze? - zwrócił się z uśmiechem do Hermiony. Dziewczyna spojrzała na
niego i powiedziała:
- Zaklęcia... - w tym czasie bawiła się łańcuszkiem,
co było gestem niezwykle zalotnym i prowokującym. Ron odchrząknął, aby
przypomnieć o swojej obecności w tym miejscu. Zerknął na zegarek, po czym
powiedział:
- Nie chcę popędzać, ale to już za piętnaście minut... -
Hermiona zerwała się z miejsca.
- No, to co my tu jeszcze robimy,
chłopaki, ruszać cztery litery, idziemy! - zakomenderowała. Wszyscy
trzej złapali swoje torby i wyszli z wielkiej sali. Szybko doszli do klasy i
zajęli swoje miejsca. Po około pięciu minutach do sali wszedł Flitwick i
zaczął wykład na temat zakleć ogłuszających. Hermiona niemal natychmiast
zaczęła robić notatki, Ron zaczął kiwać się na krześle a Harry pogrążył się
w marzeniach. Oczywiście główną rolę grała w nich Hermiona. Z lekkim
półuśmiechem przesiedział całą lekcję, nie robiąc żadnych notatek, na co
Hermiona odpowiedziała mu lekko karcącym, ale wyraźnie ciepłym spojrzeniem.
- Co ci się działo całą lekcję? - zapytała, podchodząc do niego.
-
Co? - zapytał totalnie oszołomiony.
- No, gapiłeś się na nie wiem co i
szczerzyłeś się jak hiena - zaśmiała się - No, co jest?
- A... nic... -
powiedział z wahaniem - Co następne?
- Wy macie wróżbiarstwo, a ja
numerologię... - powiedziała, zerkając mu w oczy - A teraz przepraszam,
muszę isć do łazienki. Spotkamy się po lekcji na lunchu - po czym oddaliła
się. Ron oparł swoją rękę na ramieniu Harry'ego i poklepał lekko.
-
Stary, wpadłeś na amen... - zaśmiał sie.
- Ale czy ja mam jakieś szanse?
Widziałeś wczoraj, jak Malfoy sie na nią patrzył... - stwierdził
smutno.
- Harry! - żachnął się Ron - nie pieprz, bo nie mamy
soli! Ona raczej nie zwróci uwagę na tego szczura po tym, co zawsze na
nią wygadywał. Poza tym, znalazł sobie nowy obiekt zainteresowań, tę nową. Z
resztą, to Hermiona powinna być o Ciebie zazdrosna, w końcu to ty robiłeś
maślane oczka do tej całej Alison. - powiedział, kopiąc Harry'ego w
goleń.
- Aua! Nie musisz mnie kopać! Serio tak myślisz? - Ron
kiwnął głową - Kurcze, będę musiał być milszy dla Hermiony, bo przecież to
ona jest dla mnie najważniejsza... Potem nad tym pomyślimy. Chodźmy na
lekcje z Ważką... Jestem ciekaw, jak tym razem umrę... - zaśmiał się Harry,
po czym razem z Ronem zaczęli iść ku Wieży Północnej.
W tym samym
czasie Hermiona doszła do łazienki i stanęła przed wejściem, aby wyjąć coś z
torby. Nagle usłyszała kobiecy głos dobiegający z wnętrza. Głos Alison.
-
Och, a ten Malfoy, jak się on przede mną płaszczy... A gdybyście widziały
tego całego Crabbe'a, podnieca sie na sam mój widok... A ten... Zabini?
Też skacze jak wiewióra... - przechwalała się.
- Och, Alison - Hermiona
usłyszała chórek zachwyconych głosików dziewczęcych - W tej szkole chyba
każdy chłopak ma na Ciebie ochotę...
- No tak, fakt. Muszę sobie
zwałować jakiegoś przystojniaka... A jutro następnego... I następnego.
Zrobię konsumpcję towarów - roześmiała sie z fałszem w głosie.
- Alison,
jak ty to robisz? - zapiszczała jakaś dziewczynka.
- Ach, wystarczyło, że
opowiedziałam im, jak kąpałam sie nago w jeziorze, które było przy mojej
byłej budzie... - zaśmiała sie.
- Naprawdę kąpałaś się NAGO? -
powiedziały dziewczynki z zachwytem i zgrozą w głosie.
- Jasne! Był
przy tym tłum facetów... - zaczęła, a Hermiona w tym momencie straciła
cierpliwość. Weszła z impetem do łazienki. Alison siedziała na umywalce, a
otaczało ją stadko dziewczyn od klas pierwszej do czwartej.
- Widzę, że
masz niezłe tempo... Teraz okłamujesz niewinne dziewczynki... - powiedziała
oskarżycielsko.
- Och, Hermiona Granger! Jak... miło - powiedziała
"nowa" z przekąsem w głosie - Słyszałam o tobie... Kujonica,
tchórz i szlama!
- Licz sie ze słowami! - krzyknęła
Hermiona.
- Bo co? Prawda w oczy kole!
- Ha! Prawda!
Kłamiesz w żywe oczy tym dziewczynkom i mówisz tu o prawdzie! -
wrzasnęła z wyraźną złością.
- Kłamię? - oczy Alison zwęziły się - Po
prostu nie miałabyś odwagi zrobić czegoś takiego i musisz mnie oczernić!
- krzyknęła.
- Wcale nie chodzi o to, że nie mam odwagi! Nie wierzę
Ci!
- Właśnie, że nie masz odwagi. A ja naprawdę kąpałam sie nago. Z
resztą, po co mam Ci udowadniać, skoro nigdy nie zrobiłabyś czegoś
podobnego! - powiedziała Alison z wyraźną satysfakcją w głosie.
-
Skąd wiesz! - krzykneła Hermiona, nie myśląc, co mówi.
- Co? Czyżbyś
też to chciała zrobić? - zapytała nowa. Hermionę wcięło. Nie wiedziała, co
odpowiedzieć. Nie chciała kąpać się nago, ale też nie chciała być uznana za
tchórza przez tą... dziwkę.
- Wiedziałam... Tchórzysz - powtórzyła Alison
z naigrywaniem.
- Nie... - powiedziała Hermiona poważnie.
- Co? -
Alison wytrzeszczyła oczy z niedowierzaniem - Naprawdę wykąpiesz się nago? -
Hermiona wzięła głęboki oddech i powiedziała.
- Tak... Ale pod warunkiem,
że dopilnujesz, że nie będzie wtedy w pobliżu żadnego chłopca... -
powiedziała głośno. Alison zaśmiała się.
- W porządku! Ale pamiętaj,
ja tam będę. I masz się rozebrać do naga!
- Dobrze... Ale niech
jedna z was - Hermiona zwróciła się do przysłuchujących się dziewczyn -
Niech jedna z was będzie przy tym.
- Ach, chcesz mieć sekundantkę? W
porządku. Podajmy sobie ręce - to jest zakład. - Hermiona wyciągnęła rękę,
a Alison ją uścisnęła. - Przetnij - zwróciła sie do jakiejś
trzecioklasistki. Dziewczynka podeszła do nich i przecięła ich ręce, uznając
zakład za ważny.
- Dziś o północy - powiedziała Alison, zeskakując z
umywalki - spotkamy się nad brzegiem jeziora. Pamiętaj, do rosołu! -
krzyknęła, wychodząc z łazienki. Za nią wybiegło stadko "fanek".
Hermiona osunęła się na podłogę. Boże... Nie chciała tego robić, ale nie
chciała też być uznana za tchórza. Modliła się tylko, żeby nie było wtedy
tam żadnego chłopca...
Po lekcji, na lunchu, Hermiona była bardzo
nieobecna. Na lekcji też nie mogła się skupić. Niby miała się rozebrać tylko
przed Alison, miało tam nie być żadnego chłopca, ale to i tak było bardzo
krępujące. Harry zauważył jej zamyślenie, dotknął jej dłoni i powiedział
cicho:
- Hermiono? Wszystko w porządku?
- Tak, Harry... -
powiedziała, starając się zachowywać normalnie - Tylko się
zamyśliłam...
- Na pewno? Nigdy Ci się to nie zdarza... - wyszeptał.
-
Na pewno, Harry, wszystko w porządku... - odpowiedziała, starając się skupić
na pochłanianiu lunchu.
- Jednak coś cię gryzie. - uparł się Harry.
Hermiona w końcu się zdenerwowała:
- Jezu, Harry, czy nie mogę mieć ani
chwili zamyślenia czy refleksji? Nie jestem maszyną! - zerwała się i
wyszła z wielkiej sali. Nie zauważyła, że z jej torby wysunęła się i spadła
koło nogi Harry'ego, mała kartka. Początkowo chłopak jej nie
zauważył.
- Co jej moze być? - zapytał Rona, który jadł tak szybko, jak
gdyby to miał być jego ostatni posiłek
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'
/>
- Nie wiem - wymamrotał, łykając żarcie - może ma okres?
Albo syndrom napięcia przedmiesiączkowego? - zaśmiał sie z własnego
żartu.
- Weźże... - żachnął się Harry - Kurcze, co może jej być?
- A
skąd ja mam to wiedzieć? To ty się w niej bujasz! - powiedział Ron dość
głośno.
- Zamknij się, kretynie! - Harry uciszył przyjaciela.
-
Przepraszam! A może faktycznie ona mówi prawdę? Każda dziewczyna
potrzebuje chwili samotności... Daj jej odpocząć. - Weasley wstał i
powiedział: - Sorry, ale muszę jeszcze lecieć oddać coś Lavender. Spotakmy
się w pokoju wspólnym.
- Dobra. - zgodził się Harry. Po chwili dostrzegł
karteczkę leżącą koło jego stopy. Była to średniej wielkości, różowa karta,
z napisem "Hermiona" w górnym rogu. Harry wiedział, że nie
powinien czytać jej zawartości, ale ciekawość okazała się silniejsza od jego
woli. Kartka wyglądała na wyrwaną, więc to był fragment. Czegoś jakby...
pamiętnika. Harry zaintrygowany zagłębił się w
lekturze.
"...kiedy stałam przed drzwiami, usłyszałam, jak ta
cała nowa, Alison, przechwala się, że każdy chłopak na nią leci. Na początku
wydało mi się to po prostu śmieszne, takie puste przechwałki. Ale kiedy
zaczęła mówić, że wszyscy chłopcy na nią lecą, bo mówi im, że kąpała się
nago w jeziorze, wtedy szlag mnie trafił. Weszłam do łazienki i
powiedziałam, że kłamie. No i tak zaczęłyśmy się kłócić. W końcu tak wyszło,
że ona oskarżyła mnie o tchórzostwo, że nigdy bym czegoś takiego nie
zrobiła, no i ja się wściekłam. Powiedziałam, że mogę to zrobić. No i,
koniec końcu, wyszło tak, że ja mam się dziś o północy wykąpać się zupełnie
nago w jeziorze." - oczy Harry'ego rozszerzyły się jak talerze-
"Alison obiecała, że nie będzie żadnych chłopców, ale jej nie do końca
uwierzyłam. Dlatego poprosiłam o sekundowanie taką dziewczynkę z trzeciej
klasy. Boję się, żeby nikt się o tym nie dowiedział. Zwłaszcza Harry. Moje
uczucia do niego..." - tutaj pamiętnik się urywał. Harry zaklął
cicho. Bardzo chciałby przeczytać dalszą część, dowiedzieć się, co ona do
niego czuje. Ale skupił się na zapiskach Hermiony. A więc dzisiaj będzie
kąpała się zupełnie nago w jeziorze... Harry wiedział, że nie powinien robić
tego, na co ma ochotę... Ale w końcu, ta noc na wakacjach... Hermiona jej
nie pamiętała, on, Harry, tak. Mógłby mieć jakąś słodką tajemnicę... No i
miał pelerynę - niewidkę, więc kolejne ułatwienie. Postanowił. Dziś
wieczorem idzie to zobaczyć. Weźmie płaszcz, i kiedy Hermiona będzie
wracała, "przypadkiem" się spotkają. Harry powie, że chciał iść na
spacer, zauważy, że Hermiona jest mokra, otuli ją i wrócą do zamku razem. W
myślach pogratulował sobie świetnego planu. Ale w głowie ciągle majaczyła mu
sylwetka nagiego ciała swojej ukochanej... Uśmiechnął się szeroko, po czym
wstał i wymaszerował z Wielkiej Sali.
Wieczorem zarówno Harry, jak i
Hermiona siedzieli jak na szpilkach. Nie rozmawiali ze sobą, ale widać było,
że przekazują sobie "fluidy". Ron myślał sobie, czy czasem on tu
nie przeszkadza. Hermiona cały czas nerwowo skubała brzeg kartki, na której
pisała swoje zadanie domowe z numerologii, a Harry stukał palcami o blat.
Ron postanowił przerwać napięte milczenie.
- Wiecie co...
- Hmmm? -
powiedzieli jednocześnie.
- Wiecie, że lubię Lavender, prawda?
-
Chłopie, ty o niczym innym nie gadasz! "Jak myślicie, lubi
mnie?" - zaśmiał się Harry. Hermiona zachichotała.
- Więc -
powiedział Ron uroczyście - zaprosiłem ją na randkę. Idziemy jutro na
spacer. - Harry i Hermiona spojrzeli na siebie z uśmiechami.
-
Gratulacje, Ron - zaśmiali się - To dla uczczenia tego zagrajmy sobie kilka
partyjek eksplodującego durnia - Jak powiedzieli, tak też zrobili. W końcu
Hermiona zerknęła na zegarek. Wyraz jej twarzy automatycznie się
zmienił.
- Chłopcy.... eee.. Ja już idę spać... Dobranoc... - i wyszła.
Ron uniósł brwi jak najwyżej.
- O co jej chodzi? Jest dopiero w pół do
jedenastej... - Harry rozumiał. Postanowił jej trochę ułatwić sprawę. Zaczął
udawać śpiącego i ziewać.
- Ron, chodźmy już spać, OK?
- Dooobra... Bo
jutro nas nawet stado Hipogryfów z łóżka nie wyciągnie - zaśmiał sie Weasley
i wstał. Poszli do dormitorium. Oboje położyli się do łóżek. Harry odczekał
piętnaście minut - bezbłędnie. Ron zaczął chrapać. Harry szybko się ubrał i
założył pelerynę niewidkę. Zszedł do pokoju wspólnego i zerknął na zegarek.
Jeszcze pół godziny do północy... Kiedy było za piętnaście, usłyszał hałas
na schodach do dormitorium dziewcząt. Kiedy tam spojrzał, zobaczył kobiecą
sylwetkę. "Hermiona ubrała się dość cienko" - pomyślał chłopak.
"To moja szansa...". Hermiona podeszła do obrazu Grubej Damy i
pchnęła go. Harry poczekał trochę, aż obraz się zatrzaśnie, po czym sam po
cichu wyszedł. Udało mu się dogonić Hermionę dopiero na błoniach. Noc była
bardzo parna jak na tę porę roku, co działało na korzyść Hermiony. Mimo
wszytsko, dziewczyna drżała. Ale nie z zimna - ze strachu, paraliżującego ją
od środka. Kiedy doszli oboje (chodź Hermiona nie wiedziała, że są oboje)
nad jezioro, Alison i trzecioklasistka już czekały.
- Myślałam, że się
nie zjawisz... - powiedziała Alison z przekąsem. -Jak widzisz - żadnego
faceta. A teraz wyskakuj z ciuchów - Harry szybko przemknął niezauważalnie
do krzaków rosnących w pobliżu miejsca, gdzie Hermiona miała zażywać
kąpieli. Księżyc świecił dość jasno, ale Harry widział tylko sylwetki
dziewczyn. W tym momencie ogarnęły go wyrzuty sumienia. Ale nie mógł się
wycofać - było już za późno. Obserwował, jak Hermiona nieśmiało ściąga
sweterek i podaje go sekundantce. Potem kolejne jej części garderoby
lądowały w ramionach dziewczynki - buty, skarpety, potem bluzka. Hermiona, w
samej bieliźnie, weszła do wody, dalej drżąc.
- No, młoda, ściągaj
bieliznę!- krzyknęła Alison - Woda jest ciepła, sprawdzałam! -
Hermiona zadrżała, po czym sęgnęła do sprzączki stanika. Harry także zaczął
drżeć. Z każdym innym chłopakiem działoby się to samo w takiej sytuacji.
Widział doskonale zarysy ciała Hermiony, jej kształty, ładne biodra, wąską
talię i duże, kształtne piersi... Hermiona zdjęła z siebie całą bieliznę i,
dalej drżąc, zaczęła obmywać się wodą. Ciało Harry'ego szalało coraz
bardziej. Pewna część ciała nader wraźnie wyrażała jego samopoczucie
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'
/>
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'
/>
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'
/> Harry widział tylko jej sylwetkę, ale wiedział, że jest
zupełnie naga, co jeszcze bardziej wzmagało u niego stan podniecenia. Nagle
księżyc wyszedł zza chmury, za którą był ukryty przez jakiś czas. Ciało
Hermiony zostało oświetlone. Harry otworzył szeroko usta. Mimo, że była
odwrócona tyłem do niego, a jej pośladki były zanurzone w wodzie, widok jej
jasnej, gładkiej, rozświetlonej przez światło księżyca skóry był wręcz
zachwyacjący. Hermiona wciąż ochlapywała się wodą. Kosmyki jej włosów były
lekko zamoczone i ślicznie wywijały się na końcach. Harry wziął kilka
głębokich oddechów, ale nie mógł się uspokoić. Ciało Hermiony było takie
piękne... marzył, aby go dotknąć, chociaż być przy nim... Nawet się nie
spostrzegł, kiedy Alison przerwała tę cudowną chwilę, mówiąc:
- Dobra,
wystarczy - mruknęła - Udowodniłaś mi, że masz JAKĄŚ TAM odwagę. Chodź to i
tak żadna zabawa bez facetów... - rzuciła Hermionie ręcznik. Ta owinęła się
nim i, z pewną ulgą, wyszła z wody.
- Mam nadzieję, że nikomu o tym nie
powiesz?
- Coś ty! Gram fair! - fuknęła Alison i oddaliła się w
stronę zamku razem z trzecioklasistką. Hermiona, już spokojnie, zaczęła się
wycierać. Do Harry'ego dotarło, że powinien natychmiast zacząć biec w
stronę zamku, aby spotkać się z Hermioną i nie wzbudzić żadnych podejrzeń.
Wyszedł najciszej jak mógł z krzaków i puścił się biegiem w kierunku
Hogwartu. Zdjął pelerynę - newidkę i zrzucił z ramion swój płaszcz, aby
otulić nim wracającą dziewczynę. Ochłonął chwilkę, po czym ruszył bardzo
wolno w kierunku jeziora. Nie szedł nawet minuty, kiedy naprzeciwko spotkał
Hermionę. Jej włosy były mokre na końcach, a ona sama wyglądała na spoconą
(choć tak naprawdę była mokra
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'
/>). Świetnie udało mu się wymusić w swoim głosie
zdziwienie:
- Hermiona? Co ty tu robisz? - dziewczyna zmieszała się i
próbowała odpowiedzieć pytaniem na pytanie.
- Ja? Co TY tu robisz? - w
jej oczach można było dostrzec cień paniki.
- Wyszedłem na spacer...
Ale... - spojrzał na nią podejrzliwie - Dlaczego jesteś mokra? - Hermiona
zmieszała się jeszcze bardziej.
- Eeee... Bo nie mogłam zasnąć...
Postanowiłam pobiegać... - kręciła, choć mokre końce włosów świadczyły, że
robiła co innego. Harry wysoko podniósł brwi, ale nic nie powiedział. Po
chwili wyszeptał:
- Hermiono, ty drżysz...
- Wydaje Ci się... -
zaprzeczyła.
- Nie. Zimno Ci? - I, nie czekając na odpowiedź, otulił ją
płaszczem. Dziewczyna wtuliła się w część gaderoby Harry'ego i
uśmiechnęła się blado, spoglądając mu w oczy.
- Dziękuję... - wyszeptała.
Jej oczy świeciły w blasku księżyca. Harry'emu ponownie podczas tej nocy
zaparło dech. Po chwili oplótł Hermionę w talii ręką i, przytulając się,
ruszyli w stronę zamku - do własnych łóżek.
Harry starał się objąć ją
mocniej, aby czuć jeszcze bardziej jej ciepło. Nie mówili nic, ale czasem...
czasem słowa nie są potrzebne. Jednak po chwili romantycznych uniesień
Harry'ego zaczęły nachodzić wątpliwości... Postąpił wstrętnie,
podglądając ją. To było bardzo nieuczciwe wobec niej... Z drugiej strony, w
końcu był chłopakiem... Ale i tak ciągle robił sobie wyrzuty. Hermiona jest
przecież delikatna jak płatek kwiatu... Próbował odnaleźć swoją ręką jej
dłoń. Kiedy ich palce splotły się, wszystko odpłynęło - czuł wyłącznie dotyk
jej gładkiej skóry...
- Karmelowe mątwy - Hermiona wypowiedziała hasło do
Grubej Damy, po czym razem, wciąż trzymając się za dłonie, weszli do pokoju
wspólnego. Kiedy oboje stanęli przed drzwiami do dormitorium dziewczyn,
Harry'ego zaczęła prześladować myśl... Bardzo chciał ją teraz pocałować.
A i chwila była bardzo odpowiednia. Księżyc zaczął świecić bardzo jasno i
jego blask, zmieszany z łuną dogasającego kominka, oświetlały twarz
Hermiony. Patrzyła mu w oczy, uśmiechała się. Harry zaczął się lekko
nachylać... Ale w tym momencie naszła go paskudna myśl o tym, co zrobił.
Postanowił poczekać. Pochylił się jednak i pocałował ją, ale tylko w
policzek.
- Dobranoc, Hermiono - wyszeptał.
- Dobranoc, Harry...
Słodkich snów - i dziewczyna zaczęła się wspinać na schody do swojego
dormitorium. Harry patrzył na nią przez chwilę, westchnął, po czym szepnął
"Jestem takim idiotą.." Zaczął teraz żałować, że jednak jej nie
pocałował... Powoli zaczął wspiął się po schodach. Kiedy znalazł się w swoim
dormitorium, przebrał się w piżamę i wskoczył do łóżka. Kiedy zamknął oczy,
zobaczył pod powiekami wcale nie widok jej ciała, ale pięknych, ufnych
oczu... Z takim obrazem, pogrążył się w słodkim śnie.
I kto teraz?
:>