Help - Search - Member List - Calendar
Pelna wersja: He Is Not A...
Magiczne Forum > Harry Potter > Harry Potter
Pages: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9
Tofik
Dobra to teraz kilka moich przemyśleń na temat 7 tomu, bo widzę, że są tu jakieś spekulacje a ja chętnie do takich się przyłączam.
Po pierwsze musze przyznać, że 6 tom był dobry nie najlepszy, ale dobry nawet bardzo -Rowling w końcu mnie w paru miejscach zaskoczyła. Wcześniej była bardziej schematyczna. Teraz coraz trudniej cos spekulować. Ze Snapem Rowling ostro zamieszała - wygląda na to, że od początku był Śmierciożercą i pozostał wierny Voldemortowi, ale to rozwiązanie trochę proste i nie do końca mi tu wszystko pasuje. Nie po to Rowling kreowała Dumbledora na wielkiego mędrca żeby teraz wyszło jak bardzo się pomylił. Poza tym jest jeszcze cos, co mówił Dumbledore - że Snape bardzo żałował śmierci rodziców Harry'ego i tu można by tez cos spekulować - może tak na prawdę był zakochany w matce Harry'ego? Nazywał ja Szlama, ale w końcu sam był półkrwi? Dużo tu niewiadomych. Pozatym trochę zamieszało wprowadzenie do 1 ligi postaci Ginny - tu mnie Rowling trochę zaskoczyła, ale myślę ze to tylko przejściowa znajomość jak z Cho. Następnie Dumbledore na pewno się jeszcze pojawi - komunikacja ze zmarłymi była już wcześniej sugerowana. Malfloy raczej nawróci się na stronę dobra - tu SA dość jasne przesłanki. Harry raczej nie zginie - Rowling to kobieta i jej książka będzie miała raczej dobre niz. źle zakończenie - myślę ze skończy się śmiercią Voldemorta. Tak tutaj już wspomnieliście, że ostatnie starcie będzie miało miejsce w szkole i ja też tak myślę Hogwart na pewno odegra jeszcze jakąś ważną rolę w 7 tomie. I tu chyba koniec moich spekulacji i domysłów.
Pszczola
Oj, obawiam sie,ze to z Ginny to na dobre.

Estiej, ale gdyby sie Malfloyowi nie udalo, Voldemort by go wykonczyl. Albo by dzieciak dolaczyl do ojca- zadne wyjscie nie jest mile. A wszystko przez Dumbledore'a wtedy.
PiotrBorowski
Pozdrawiam.
Z ciekawoscia przeczytalem wywiad na stronie
http://www.mediarodzina.com.pl/nowa/harry_...resc.php?id=231
i chcialbym zapytac was o opinie. dementi.gif

W dniu światowej premiery szóstej części Harry'ego Pottera - 16 lipca 2005 r. - przedstawiciele serwisów internetowych Mugglenet i The Leaky Cauldron przeprowadzili bardzo obszerny wywiad z J.K. Rowling na temat jej nowej książki.
owczarnia
No dobra, wywiad jest stary, ale być może tłumaczenie w miarę oficjalne (w sensie na stronie polskiego wydawcy) ukazało się niedawno. Niemniej jednak o co chodzi z naszymi opiniami, bo ja chyba nie jarzę (fakt, niewyspana dziś jestem)?
Hermiona1900
Też coś tak jakby nie jarzę ( ja i tak od początku dnia jakaś skołowana jestem... blink.gif blink.gif ) . Nasze opinie?? No wywiad jak wywiad...normalka
PrZeMeK Z.
Czytałem temat, ale nie pamiętam wszystkiego, więc jeśli ktoś to przytoczył - wybaczcie.
Mamy ostateczny dowód na to, że Dumbledore NIE sfingował własnej śmierci. Oto, co powiedziała J.K. Rowling:
QUOTE
(Question about upcoming deaths): You shouldn't expect Dumbledore to pull a Gandalf. I need to be more explicit: Dumbledore is definitely dead. I know there's an entire site out there called DumbledoreIsNotDead.com, and I'm sorry they're not going to like this answer.

Cytat z wywiadu Rowling z 02.08.2006 udzielonego w Radio City Music Hall, Nowy Jork. (Źródło Tu)
Justyna
Nie rozumiem jak Dumbledor mógł mu wieżyc przeciez dawniej był po stronie Voldemorta, a to przecież wiadomo ,że jak się raz zostanie śmierciożercą to już nie można później odejść. Można było się spodziewać ,żę Voldemort wykorzysta to ,że Snap'e pracuje w Hogwarcie i ze może w jakiś sposób zabicia jedynego czarodzieja , którego sie najbardziej obawiał . Dumbledora. sad.gif cry.gif
owczarnia
Justynko, jak dalej będziesz pisać takie głupoty, to Cię wytniemy cheess.gif.
Katon
Wyciąć może i nie wytniemy, ale prawdopodobnie będziemy się znęcać psychicznie. No chyba, że skończyłaś czytać VI tom 20 minut temu i jeszcze jesteś w stanie bezrefleksyjnego wzburzenia.
Pszczola
Ach, to może jednak odgrzebać stary temat? Ja jestem po przeczytaniu na świeżo (któryś tam raz) wszystkich tomów, więc czemu nie popodniecać się jeszcze?

Chyba naprawdę zaczynam wierzyć w niewinność Snape'a. Pora na jakieś konkrety:

W rozdziale drugim "Spinner's End" Snape mówi Bellatrix, że Dumbledore się starzeje i pojedynek z Voldemortem kosztował go potężny cios, Dumbledore odniósł ranę. Snape mówi o pojedynku w "zeszłym miesiącu", czyli chronologicznie rzecz biorąc, musi być mowa o wydarzeniacj w Ministerstwie Magii. Nie mniej jednak Dumbledore mówi Harry'emu w rozdziale "Horcruxes", że to Snape go wyratował po przygodzie z pierścieniem. Według Dumbledore'a rękę uszkodził sobie krótko przed pojawianiem na Privet Drive czyli mniej więcej dwa tygodnie po pojedynku w Ministerstwie.
Po pierwsze, Snape musiał wiedzieć o Horcruxach lub być częściowo w sprawę wtajemniczony, jak inaczej mógłby wyleczyć pracodawcę? Ani Śmierciożercy, ani Voldemort raczej nie wiedzieli co planuje Dumbledore. Po co więc Snape krył Dumbledore'a przed Bellatrix? Przecież ani Voldemort, ani Dumbledore nie odnieśli żadnych obrażeń podczas tamtego pojedynku. To przykrywka dla rzeczywistej przyczyny obumarcia dłoni Dumbledore'a. Na koniec najaważniejsze; skoro to Snape a nie Madam Pomfrey leczył Dumbledore'a i był z nim sam na sam, mógł go spokojnie wykończyć czy choćby nie starać się zbytnio dyrektora wyleczyć. Nikt nie miałby dowodów, że Snape jest czemukolwiek winien. Ba! Może Zakon uznałby go za bohatera, że starał się do ostatniej chwili wyratować ich przywódcę, ale przecież klątwa na pierścieniu była tak silna! Snape dalej mógłby prowadzić swoją szpiegowską misję, a Voldemort pozbył by się największego wroga. Co tam młody Malfloy? Okazja sama się nadarzyła. A mimo wszystko Snape wyratował dyrektora, a potem kłamał co do okoliczności w jakich Dumbledore odniósł obrażenia.
A kłótnia Dumbledore-Snape, którą podsłuchał Hagrid? Snape się przecież na "to" zgodził. Musi tu chodzić albo o Przysięgę albo o posłuszeństwo Dumbledore'owi. Ale ten argument był już podnoszony.
Zwodnik
Nie twierdze, że to nieprawda (tzn twierdzę, ale nie na podstawie tego, co teraz napiszę) ale to nie są argumenty.

QUOTE(Pszczola)
Po pierwsze, Snape musiał wiedzieć o Horcruxach lub być częściowo w sprawę wtajemniczony, jak inaczej mógłby wyleczyć pracodawcę?


A co ma do rzeczy Horcrux ? Równie dobrze Snape mógł dowiedzieć się jedynie, że Dumbel ma problem z klątwą ciążąca na starym magicznym artefakcie. Kwestia czy był to Horcrux czy zwyczajna pułapka (jak np. naszyjnik od Borgina) nie ma tu nic do rzeczy.

QUOTE(Pszczola)
Ani Śmierciożercy, ani Voldemort raczej nie wiedzieli co planuje Dumbledore.


Ciężko stwierdzić. To IMHO jedna z bardziej tajemniczych kwestii. Ale jesli nie wiedzieli o niczym, dlaczego zaatakowali własnie wtedy, gdy Dumbel opuścił szkołę ? A przede wszystkim dlaczego Snape, jeden z najcenniejszych żołnierzy zakonu siedzi w swoim gabinecie wtedy, gdy ryzyko jest tak duże a zakon patroluje korytarze ? Dlaczego całą ochronę szkoły stanowią Tonks, Lupin i Bill, jesli groźba napadu jest całkiem realna ? Tu nie da się nic stwierdzić na pewno.

QUOTE(Pszczola)
Po co więc Snape krył Dumbledore'a przed Bellatrix?


W którym momencie go krył ? Przecież mówił szczerą prawdę. Przez cały czas. Rozważ te, że Snape może nie do końca ufać Bellatrix (zwłaszcza, że wypadła wczesniej z łask Voldemorta)


QUOTE(Pszczola)
Na koniec najaważniejsze; skoro to Snape a nie Madam Pomfrey leczył Dumbledore'a i był z nim sam na sam, mógł go spokojnie wykończyć czy choćby nie starać się zbytnio dyrektora wyleczyć. Nikt nie miałby dowodów, że Snape jest czemukolwiek winien. Ba! Może Zakon uznałby go za bohatera, że starał się do ostatniej chwili wyratować ich przywódcę, ale przecież klątwa na pierścieniu była tak silna!


Gdyby sam go wykończył, zaczęłoby się śledztwo. Bardzo szybko ustalonoby, z kim Dumbledorez przebywał w chwili śmierci. Podobnie ma się sprawa z "nie pomógł mu". Po pierwsze ktoś mógłby dowiedzieć się, jak sprawa wyglądała (Snape nie jest jedynym, który zna się na klątwach i truciznach) a po drugie weź poprawkę na wiedze Dumbledore'a. I na jego znajomość kwalifikacji Snape'a. Czy Dumbel nie mógłby zorientować się, że coś jest nie tak ? Przecież wszystko wskazuje na to, że Dyrektor oczekiwał od Snape'a KONKRETNEJ pomocy (a zatem wiedział, że Sev jest w stanie jej udzielić). Kwestię tę możnaby też podsumować skrótowo - "to nie był właściwy moment"

Możesz rozważyć wersję, w której Snape wiedział o Horcruxach i o planach Dumbledore'a. Voldemort mógł świadomie poświęcić jeden z nich, aby za jednym zamachem zaatakować szkołę i wyeliminować Dumbla. To uczciwa cena za usunięcie zagrożenia dla pozostałych fragmentów, skoro tylko Dumbel o nich wie i jest w stanie je zniszczyć. Harry nie stanowi dla nich żadnego zagrożenia - nie ma najmniejszej szansy na zdobycie Horcuxa chronionego w podobny sposób jak ten w jaskini. Brak mu wszystkiego - wiedzy, umiejętności, cierpliwości i doświadczenia. (Wariacją do tej wersji jest fakt, że Voldek niekoniecznie musiałby poświecać nawet tego jednego horcruxa - mógł przecież polegać na potędze swoich zabezpieczeń (całkiem słusznie założyć, że nawet Dumbledore nie da rady w pojedynkę), lub, co równie prawdopodobne dorwał wczesniej R.A.B. a i wydusił z niego prawdę o zniszczeniu medalionu.)

Podsumowując cały ten nudny wywód pozwolę sobie na powtórzenie - ja nie wykluczam całkowicie teori dobrego Snape'a. Uważam, że nie jest prawdziwa ale z innych przyczyn, mniejsza o nie. Zwracam tylko uwagę, jak wiele jest argumentów naciąganych, które nie dają żadnej pewności a jednak uważa się je za rozstrzygające. Kwestia jest cały czas otwarta. I jesli już się jakiś argument przedstawia, zwłaszcza jeśli ma on rzekomo dawać pewność, warto spojrzeć z tej drugiej strony i zastanowić się, czy faktycznie nie ma innej mozliwości.

Ugh!
Zwodnik
Dumbledore ufając Snape'owi mógł wtajemniczyć go w plan zabrania ze sobą Pottera. Poza tym, jak zauważyły nawet pajace z ministerstwa, na wieży były dwie miotły. Ale do żadnego rozstrzygającego wniosku nas to nie doprowadza.

Polemizowałbym też z faktem, czy Snape jest aż tak bezużyteczny dla volda a bezcenny dla zakonu. Jest użyteczny co najmniej w takim samym stopniu jak cała reszta smierciożerców, którzy przecież również są "spaleni". A przewagę nad pozostałymi dają mu jego zdolności - świetny w pojedynkach, olbrzymia wiedza o czarnej magii, doskonałą znajomośc eliksirów....pożyteczne cechy. Nie jest już tak przydatny jak wtyczka w zakonie, ale Voldek może mieć dla niego zupełnie inne zadania. Za to kwestia bezcenności dla zakonu rozbija się o to, czy ktokolwiek mu uwierzy. W tym momencie nie może się nikomu pokazać na oczy a po tym, co zrobił bardzo wątpię, by był w stanie przekonać kogokolwiek z Zakonu o swoich dobrych intencjach. Co prowadzi nas do wniosku, że przynajmniej w danym momencie jest bezużyteczny.

Wogóle nadal mam wątpliwości związane z motywami. Ok, być blisko Voldemorta. Wkroczyć z pomocą w kluczowym momencie, wyeliminować Nagini (co do której nadal nie ma pewności, czy faktycznie jest Horcruxem) i pewnie pomóc w wyeliminowaniu Voldka. Ale poświęcić z tego powodu Dumbla ? Pozostawić przeciwko Horcruxom samego Harry'ego, który wg wszelkich znaków nie ma wręcz prawa dać sobie z nimi rady ? Wiem, że u Rowling logika już parę razy kulała, ale bez przesady.

A na koniec przypomnę swoją dawną hipotezę, która poniekąd tłumaczyłaby, dlaczego Snaope zachował się tak a nie inaczej - sugerowałem kiedyś, że Voldemort mógł nie do końca ufać Snape'owi. Ten ostatni zaś, z całeo serca pragnący zaufania, chciał się jawnie postawić po jego stronie jednoczesnie oddając mu przysługę. Wyobraźcie sobie radość Snape'a w chwili, gdy oznajmia Voldemortowi, że osobiście zgładził jego największego wroga. Skojarzenie z Glizdogonem w momencie zdrady Potterów nasuwa się samo...
smagliczka
No, widzisz, estiej, jak sam powiedziałeś, musi z tego wynikać, że Snape wiedział, że Harry widział, co stało się na wieży - inaczej nie musiałby uciekać, bo nie byłoby nikogo, któ mógłby go zdemaskować.
Może być jeszcze drugie wyjście - którego nie jestem w stanie przyjąc - że faktycznie stał, stoi i stać będzie po stronie Voldemorta.

Cóż... jest to dla mnie zbyt nieprawdopodobne (a może powinnam powiedzieć zbyt banalne) tym bardziej, że jego "dziwne" zachowanie podczas ucieczki swiadczy raczej na jego obronę... zresztą nie tylko wydarzenia z ostatnich rodziałów 6 tomu sieją wątpliwości co do tego, że Snape jest jednak czarnym charakterem. Gdy uważnie przeanalizuje się poprzednie tomy, można dostrzec, że Snape wielokrotnie zachowywał wierość Dumbledore'owi, podczas gdy wcale nie musiał tego robić.
Nie będę tu wymienieć wszystkich dziwacznych zachowań Snape'a - podam przykładowo może jedno jedno z nich:
W 5 tomie, podczas nauki oklumencji, Snape niepokoił się bardzo, że Potter nie robi postępów i wciąż ma sny o drzwiach do Depertamentu Tajemnic - był sam na sam z Potterem, nie musiał więc dawać mu do zrozumienia, że owych snów powinen się wystrzegać i że źle się dzieje, że wciąż je ma. Gdyby był wierny Lordowi, raczej zachowywałby się inaczej. Cieszyłby się, że wszystko idzie zgodnie z planem Czernego Pana...

Wiele jest kwestii spornych:
Dlaczego Snape uratował życie Dumbledore'owi... skoro mógł się spóźnić z pomocą?
Dlaczego skałamał Bellatriks, mówiąc, że Dumbel odniosł rany w pojedynku z Voldemortem?
Dlaczeo, dlaczego, dlaczego... można by pytać w nieskończoność.

Wracając do wydarzeń w 6 części, to fakt - Snape jest spalony jako członek Zakonu i wątpię czy uda mu się w jakikolwiek sposób wyjaścnić swoje podstępowanie. Jakby nie było zarzuty przeciw niemu są niepodważalne, i chyba nikt nie zechce go wysłuchać... chyba, że jednak pojawią się jakieś dowody, na to, że działał z rozkazu Dumbledore'a.

Bardzom ciekawa jak Jo rowiąże ten problem...
owczarnia
Zachowanie Snape'a podczas ucieczki wcale nie było 'dziwne'. Jego wściekłość, gdy Harry nazwał go tchórzem także jest och jak wiele mówiąca smile.gif...
smagliczka
Toteż napisałam "dziwne"... w cudzysłowiu, właśnie między innymi z tego jak i wielu inncych powodów wink2.gif
Ahmed
Coś dla wytrwałych czytelników. Bardzo ciekawa i wnikliwa analiza postaci Severusa Snape'a. Nie ma wiele teoretyzowania, jest więcej wniosków niż refleksji, całkiem udana próba stworzenia portretu psychologicznego Snape'a. Polecam. Nie zniechęcać się długością "dramatu w V aktach". Warto przeczytać całość.
smagliczka
QUOTE(estiej @ 29.08.2006 05:10)
Tak więc, czy po zabiciu Dumbledore'a Snape daje się ponieść emocjom? Dla niego samego i dla Voldemorta korzystniej by było, gdyby został poza podejrzeniami, on jednak ucieka tym samym przyznając się do winy. Możliwe, że pod wpływem emocji, jednocześnie jednak w zachowaniu Snape'a, aż do konfrontacji z Potterem nie ma nic, co by wskazywało na panikę.
*



Czy dał się ponieść emocjom? Być może tak. Może czyn jakiego się dopuścił przerósł jego możliwości emocjonalnego opanowania. Może właśnie ucieczka, która notabene demaskuje prawdę o nim, jest właśnie skutkiem emocjonelnego wstrząsu, z którym poradzić sobie nie jest w stanie...
Czy już sama ucieczka nie jest swego rodzaju przejawem paniki? Z tego co wiemy o Snapie - a wiemy niewiele - nie możemy ocenić czy "zimny drań" jest tak zimny, że nie spanikowałby po dokonaniu mordu na samym Dumbledorze. Być może emocje, które nim targały, przyćmiły jednak na moment jedo zdrowy rozsądek i nie zdążył nawet ochłonąć, gdyż chwilę potem dopadł go Potter rzucając mu w twarz całą prawdę, przed którą tak panicznie uciekał.

Jeśli porównywać zachowanie emocjonalne Snape'a z ostatnich rozdziałów Więźnia Azkabanu i to tutaj - od razu widać, że w przypadku 6 tomu sytuacja musiała być dla niego znacznie bardziej wstrząsająca, nawet jeśli przyjmiemy, że Snape niewaidzi Syriusza za coś więcej, niż szkolne utarczki.

Wtedy był naprawdę wściekły - można by rzecz, dostał ataku furii, teraz zachowuje teoretycznie kamienną twarz... Zdusił w sobie emocje - a jak wiadomo morderstwu musiały towarzyszyć znacznie silniejszce uczucia, niż te jakich doświadczał w Więźniu Azkabanu, na wiadomość, że Black się wywinął. Morderstwo rozdziera duszę - nie na darmo było do podkreślane! Mimo to Snape nie nie wpada w szał, nie uzewnętrznia wych uczuć... Czy jest to jednak dowód na to, że nie panikuje? Dlaczego w takim razie ucieka?
Rozwiązanie może być następujące:
- Ucieka, bo w jakiś sposób wie, że Potter wszystko obserwował (zauważmy, że nie jest zaskoczony, gdy Potter go dopada na błoniach, jakby był świadom, że go ściga)
- Ucieka bo jest wiernym śmierciożercą ( ale po co? mógłby się przecież nie demaskować się jeszcze)
- Ucieka, bo panikuje ( mało prawdopodobne, ale tak naprawdę nie wiemy co siedzi w głowie starego nietoperza, a sama reakcja Snape'a na zarzut tchórzostwa mówi nam jednak... jak powiedziała Owczarnia... wiele o jego emocjach...)
Pszczola
Albo ucieka, bo jeszcze ma Malfloya do ochrony - złożył przysięgę i musiał ją dopełnić , czyli bezpiecznie wyciągnąć Draco z tarapatów.
Dlaczego Dumbledore miałby się poświęcić? Między innymi po to żeby ratować dwa życia: Snape i Malfloy. No i Harry musiał się usamodzielnić. Oczywiście, że Snape jest spalony w Zakonie, ale kto wie? Może Dumbledore pozostawił jakieś wyznanie, myśl, list do Harry'ego, gdzie wyjaśnia sytuację i dlaczego stało się tak jak się stało?

Są dwie możliwości: albo Snape wiedział, że dyrektor i Harry się gdzieś udają i tak się dowiedział o obecności Harry'ego na wieży, albo dodał dwa do dwóch i zorientował się skąd nagle pojawił się na polu bitwy Potter, któryz nienawiścią zaczął rzucać w niego klątwy. Jednakże w takim przypadku pewnie nie zacząłby od razu uciekać (Harry jeszcze przez parę ładnych chwil po morderstwie był sparaliżowany szokiem i zakryty peleryną), tylko przemyślał sytuację, inaczej chronił Malfloya, zabezpieczył siebie, etc. A tak zaczął uciekać i (nie zapominajmy o tym) przy okazji odciągnął Smierciożerców (w tym Greybacka) od szkoły.
Albo to zwykłe niedopatrzenie pani Rowling.

Zwodnik, gdyby Snape-zdrajca wiedział o Horcruxach, wiedziałby o tym również Voldemort i albo sprawdziłby czy wszystkie są na swoim miejscu (R.A.B. i niespodzianka na dnie naczynia - Voldemort wolałby nie pozostawiać śladów po takiej kompromitacji), albo bardziej je zabezpieczył, tudzież ukrył je gdzie indziej. Dlatego uważam, że Voldemort nic nie wiedział o zamiarach Dumbledore'a (chociaż mógł się domyślić, że Slughorn, tchórz czy nie, może w końcu puścić farbę - ale wtedy to jego powinno najpierw spotkać nieszczęście ze strony Snape'a. Ale powieść rządzi się własnymi prawami, nic nie musi być do końca logiczne). Zresztą to nie w stylu Rowling - nie dać czytelnikowi/Harry'emu żadnych wskazówek na ten temat. I czy taka konspiracja w VI części byłaby czegokolwiek warta gdyby okazało się, że tamta strona wie wszystko, a nasza nie? Zresztą, jak już mówiłam, Snape kłamał co do okoliczności w jakich Dumbledore załatwił sobie rękę.

QUOTE
The duel with the Dark Lord last month shook him. He has since sustained a serious injury because his reactions are slower than they once were.


J. K. Rowling Harry Potter and the Half-Blood Prince Bloomsbury, London 2005, p. 36

Mówi Snape Bellatrix. Nie sądzę żeby założenie pierścienia wymagało refleksu i odpowiednio szybkich reakcji (Dumbledore spodziewał się co się stanie kiedy założy pierścień), szczególnie w "zeszłym miesiącu", kiedy dyrektor miał zdobyć Horcruxa około 2 tygodni po pojedynku w Ministerstwie. Ponieważ rozdział "Spinner's End" poprzedza "Will and won't", Snape musiał wiedzieć, jak świeża rana jest.

Snape zna Voldemorta i jego styl. Dlatego wiedza, że ma do czynienia z czymś takim jak kawełek duszy tamtego czy nawet jego magią, mogła być niezwykle przydatna w ratowaniu Dumbledore'a. Do tego nikt nie miał wiedzieć co spowodowało takie uszkodzenia.

Uważam, że mylisz się Zwodniku, że Snape'owi cokolwiek by udowodniono. Wyszłoby na to, że w końcu Dumbledore trafił na zaklęcie, które przerosło jego możliwości fizyczne. Gdyby Snape chciał, nawet Dumbledore do końca myślałby, że ten mu pomaga. A wystarczyło albo go nie leczyć, albo nie leczyć z sercem. Nie musiałby nawet nic dyrektorowi podawać aby przyspieszyć śmierć. Nikt nie musiałby nawet wiedzieć, że Snape był przy śmierci Dumbledore'a. Sam mówisz, że dyrektor potrzebował od Snape'a konkretnej pomocy. Pomocy i dyskrecji. Tylko jemu mógł zaufać i już wtedy ryzykował wszystko, zawierzając życie w jego i tylko jego ręce.

Naprawdę myślisz, że Voldemort poświęciłby część swojej cennej duszy? Po tym jak wpadł w bersek, kiedy dowiedział się, że już jeden stracił? To by znaczyło zniszczenie drugiej polisy, zmniejszenie liczby 7 i zmarnowanie cennego przedmiotu (btw, ciekawe czy właściwości medalionu, pucharu, itd. będą słuzyły Harry'emu jeśli zdobędzie te przedmioty?)

Smagliczka, zgadzam się, jak przeczyta się na spokojnie wszytskie tomy poraz n-ty, człowiek zwraca uwagę na szczegóły typu mina Snape'a, jego zachowanie, opanowanie, itd. Pamiętam jak Snape zbladł w IV tomie kiedy Dumbledore kazał mu wracać do Śmierciożerców. A czy Lupin nie mówił prawdy? Snape nigdy nie kombinował przy jego eleiksirze. Zresztą Snape utrzymuje dumnie, że wydał Śmierciożercom Blacka (co mnie bardzo niepokoi, to samo z wydaniem Emmeline Vance - to świadczy przeciw Snape'owi). A kto najpierw ostrzegł Zakon Feniksa o niebezpieczeństwie? Nie musiał przecież o niczym wiedzieć i pozwolić wykończyć Pottera i umożliwić swemu zdobycie proroctwa.

O ile pamiętam Snape tak naprawdę starcił panowanie nad sobą właśnie pod koniec III tomu (a kto by nie stracił panowania? Zupełnie się staremu Severusowi nie dziwię. Potter=obsesja) i teraz, w VI (mówię zarowno o ucieczce jak i o kłótni z Dumbledorem - co tak mogło wyprowadzić go z równowagi żeby wrzeszczeć na samego Dumbledore'a?) . Nawet po tej niefortunnej lekcji Oklumencji kiedy Harry zobaczył wspomnienie z Jamesem i Syriuszem, Snape wpadł jedynie w zimną furię.

Dlaczego Snape nie patrolował korytarzy razem z Lupinem, Tonks i Billem? Był nauczycielem, może miał iść później na zmianę warty, a może Dumbledore, gdyby go potrzebował, nie chciał wzbudzać ani niczyich podejrzeń, ani nikogo nie niepokoić, jeżeli coś by się mu stało. Lepiej żeby Snape siedział u siebie i się nie ruszał. W razie czego.

Oczywiście, pozbawienie przytomności Flitwicka i teksty typu "mieliście moje poparcie w uśmiercaniu Blacka" niepokoją.
Zwodnik
QUOTE
Naprawdę myślisz, że Voldemort poświęciłby część swojej cennej duszy? Po tym jak wpadł w bersek, kiedy dowiedział się, że już jeden stracił? To by znaczyło zniszczenie drugiej polisy, zmniejszenie liczby 7 i zmarnowanie cennego przedmiotu (btw, ciekawe czy właściwości medalionu, pucharu, itd. będą słuzyły Harry'emu jeśli zdobędzie te przedmioty?)


Owszem. Jak już wyżej pisałem, jesli w zamian za poświęcenie jednego ma zyskać absolutne bezpieczeństwo pozostałych, jest to jak najbardziej opłacalne. Zwłaszcza, że w każdej chwili może stworzyć ich więcej, jesli aż tak zależy mu na tej siódemce.
Pszczola
Ale to zupełnie nie w stylu Voldemorta. Przecież po to poznaliśmy te wspomnienia o Tomie i jego wczesnej działalności. Ponad wszystko ceni siebie i nigdy nie zostawiłby śladu po takiej hańbie jak ukradzenie Horcruxa przez jakiegos R.A.B.
Zresztą Voldemort zna możliwości Dumbledore'a. Naprawdę myślisz, że Voldemort mógł z całą pewnością stwierdzić, że ochrony Horcruxów wykończą staruszka? To, że Dumbledore po pierścieniu natrafił akurat na medalion, było czystym przypadkiem. Przypadkiem, a właściwie szczęśliwym zbiegiem okoliczności dla Śmierciożerców, było pojawienie się na wieży bardzo osłabionego Dumbledore'a.
Nawet oni byli szczerze zdumieni stanem, w jakim znaleźli dyrektora.
Przecież z góry zakładano, że Draco da plamę.
smagliczka
QUOTE(Pszczola @ 29.08.2006 18:06)
Albo ucieka, bo jeszcze ma Malfloya do ochrony - złożył przysięgę i musiał ją dopełnić , czyli bezpiecznie wyciągnąć Draco z tarapatów.
*


Fakt, fakt - zapomniałam o tym napisać... ale, pomyślmy: czy on w zasadzie już tej przsięgi nie wypełnił? ( kiedy będzie można uznać, że jest wypełniona, do jasnej *__*?!). Przecież ochronił Dracona, uratował mu życie, dlał o jego bezpieczeństwo i dokończył zadanie... ile jeszcze można?
Oczywiście można przyjąc, że w ramach postanowień Przycięgi musi jeszcze wybronić Dracona przed Voldemortem ( dry.gif )

Masz również rację, że Snape mógł wiedzieć, iż Potter wyruszył wraz z Dumbledore'em, w związku z czym wiedział, że jest razem z nim na wieży.
A nawet jeśli nie wiedział mógł się domyślić, że oprócz Dropsa na wieży jest jeszcze jedna, ukryta osoba. Jak wiadomo pierwsze co zrobił, gdy tam wbiegł, to omiótł spojrzeniem zcałą scenę... Kto jak kto, ale Snape na pewno zauważył dwie miotły porzucone pod ścianą, których w całym zamieszaniu nie zauważyli inni śmierciożercy, oprócz Dracona, który także je spostrzegł...

Mogł więc dojśc do prostych wniosków. I może właśnie dlatego później uciekał... bo i tak zostałby zdemaskowany przez tego kogoś, kto dosiadał "tej drugiej miotły"

QUOTE
Pamiętam jak Snape zbladł w IV tomie kiedy Dumbledore kazał mu wracać do Śmierciożerców.


Wiesz, co do tych wszystkich szczególików, to nie wszystkie one mają jednoznaczną wymowę. Akurat owe zblednięcie mogło świadczyć wyłacznie o strachu z racji tego, że wraca do Lorda spóźnionym i może go za to czekać kara. Ponadto, jak wiadomo, Snape miał na swoim koncie parę "kwiatków" ( np. sprawę z Kamieniem Filozoficznym) które stawiały go w złym świetle jako wiernego śmierciożercę... dementi.gif

Jeśli natomiast chodzi o wydanie śmieriożecom Blacka... cóż, to, co Snape opowiada Belli... heh... zawiara prawdy, ale i pół-prawdy. To oczywiste, że chwali się jej - bo świadczy to na jego korzyść w oczach śmierciożerów. W rzeczywistości ze śmierią Blacka niewiele ma wspólnego. Lord dowiedział się o emocjonalnej więzi Syriusza z Potterem nie tyle od Snape'a ale od Malfoya, któremu ową sensacyjną wiadomość przekazał skrzat Syriusza, a raczej nie Malfoyowi, ale Narcyzie...- tak zresztą twierdził Dumbledore, który Stworka przepytywał.
Ponadto zastanawiające jest, dlaczego Voldemort i śmierciożercy - już po fakcie - nie byli zdziwieni skąd o akcji w Departamncie Tajemnic wiedzieli ludzie z Zakonu...
Nie podejrzewają o zdradę Snape'a, a jak wiadomo to właśnie Snape Zakon poinformował (dementi.gif ) więc musiał oddalić w jakiś sposób od siebei zarzuty - co było łatwe, bo skoro Dumbledore przepytywał Stworka, Snape miał już alibi: "to stworek nieumyślnie poinformował Dumbledore'a, że Potter udał się do Ministerstwa i dlatego Zakon mógł zareagować".
Podobne zachowanie Snape'a świadczy o tym, że albo nie jest on wierny Lordowi... albo balansuje na linie i gra jak mu jest wgodniej ( co byłoby dość dziwne, bo chyba lepiej mieć jednego sojusznika, niż żadnego).

Natomiast sprawa Vance i jej wydania jest kwestią sporną... być może Snape nie miał wyboru... a być może jest to kolejny dowód na poparcie tego, że już wtedy był zdrajcą. Tego nie wiemy. Wiemy jednak, że sam Snape był szpiegowany przez "swoich". No bo jak możne nazwać inaczej obecość Glizgodona w jego domu?
Snape opowiada Belli, że Lord mu zaufał i przyjął do wiadomości jego wyjaśnienia, jednak wygląda na to, że nie jest tak do końca pewien lojalności Severusa... nie posysłaby mu do "pomocy" szczurzego ogonka...
Snape jako podwójny szpieg dostarczał wiadomości nie tylko Zakonowi, nie zapominajmy o tym. Prowadził dość ryzykowną grę (bez względu na to po jakiej faktycznie był stronie) i czasami... musiał również poświęcić kogoś od Dumbledore'a. Jak wiadomo, nie mógł zdradzić gdzie jest Kwatera Główna, więc Lord musiał zodowolić się wiadomościami jakie Snape mu dostarczał. Jeśli żałożymy, że Snape stoi po "ciemnej" stronie, to jest dośc dziwne, że przez tak długi okres tylko jedna osoba z Zakonu zginęła... znając możliwości Snape'a mogło ich zginąć znacznie więcej w "niewyjaśnionych okolicznościach", a Snape gładko odsunąłby od siebie zarzuty - przecież Albus tak mu ufał , mógł żerować na tym zaufaniu, nieprawdaż?

Idąc dalej tym tropem, można wywnioskować, że Lord zaczął się domagać od Snape'a konkretów, zaczął coś podejrzewać, dlatego między innymi przydzielił mu Glizdogona (który notabene w niczym Snape'owi do pomocy potrzebny nie był)... no i wyciągnął ze Snape'a wiadomości, które pozwoliły zabić Vance.

Ale to oczywiście tylko gdybanie...

Jeśli Snape jest po stronie Voldemorta, wiele z jego zachowań "zgrzyta" i jest trudne do wytłumaczenia - podobnie w odwrotną stronę... choć tych drugich zgrzytów, po dokładnym przeanalizowaniu wszystkiego, jest znacznie mniej.
Jeśli zrobimy uczciwy bilans tych wszystkich drobnostek , wychodzi na to, że Snape działał raczej na niekorzyść Voldemoprta ( dementi.gif )
Pszczola
QUOTE
Ponadto zastanawiające jest, dlaczego Voldemort i śmierciożercy - już po fakcie - nie byli zdziwieni skąd o akcji w Departamncie Tajemnic wiedzieli ludzie z Zakonu...
.

Byli na pewno zdziwieni pojawieniem się Dumbledore'a. Ale mój wywód ma dwa ostrza: skoro Snape poinformował Zakon, to jakim sposobem zdąrzył wystawić reszcie Blacka? A raczej kiedy by ich poinformował, że Zakon pojawi się w Ministerstwie, skoro wszyscy Śmierciożercy stali wtedy na warcie w Departamencie Tajemnic? Jest możliwość, że powiedział wszystko Voldemortowi. Może rozkaz żeby nie dołączać się do walki rzeczywiście pochodził od niego? Chociaż Voldemort zarządałby tego samego i Śmierciożercy znając podwójną rolę Severuda nie powinni się temu dziwić. W każdym razie Snape musiał poinformować Voldemorta tak czy inaczej, bo nikt by mu nie uwierzył, że nie wiedział o Zakonie (o, zdaje się, żę znalazłam kolejne dla niego usprawiedliwienie)
Nieważne po której stronie stoi Snape, na pewno nie wspólczuję mu roli.

A tutaj VII tom i zonk: Snape czeka aż Potter zabija Voldemorat i sam obejmuje władzę: podwójny agent z korzyscią dla agenta. Wtedy to dopiero zrobiłany Rowling z nas konia. Ale bym się śmiała.

I wiem, że ta scena w IV części może być odebrana dwuznacznie. Ale nie zapominam, że Snape tak sam z siebie próbował bardzo przekonywująco uświadomić Knotowi, że Voldemort się odrodził, pokazując mu ramię. Już kiedyś pisałam, że bardzo nie na rękę byłoby Voldemortowi gdyby Ministerstwo uwierzyło w relację Harry'ego, a tutaj jego byłoby wierny sługa robi mu niedźwiedzią przysługę.
smagliczka
QUOTE(Pszczola @ 29.08.2006 21:43)
Ale mój wywód ma dwa ostrza: skoro Snape poinformował Zakon, to jakim sposobem zdąrzył wystawić reszcie Blacka? A raczej kiedy by ich poinformował, że Zakon pojawi się w Ministerstwie, skoro wszyscy Śmierciożercy stali wtedy na warcie w Departamencie Tajemnic?
*


Bo Sape nie informował śmierciożerów o tym , że pojawią się ludzie z Zakonu... a Blacka NIKOMU nie wystawiał.
O co ci chodzi z tym Blackiem? Przecież, Snape chwali się Belli tylko, że informacje, jakie przekazywał Czarnemu Panu o Zakonie, z pewnością bardzo pomogły w pozbyciu się Syriusza... nie mówi, że go im wydał.. mowi wyłącznie o informacjach, podobnie jak w przypadku Vance.

Snape nikomu nikogo nie wystawiał, siedział w zamku - teoretycznie zgodnie z poleceniem Voldemorta. A Black przecież sam się wyrwał do Ministerstwa... Snape nigdzie go nie ciągnął, tylko sprawdzał czy jest bezpieczny. Nie zapominajmy, że w Kwaterze byli inni więc Snape nie mógł - jeśli jest po stronie Lorda - naciągać Blacka na jakieś cuda, żeby wystawić go śmierciożercom, zresztą po co? Black był Lordowi potrzebny tylko do manipulowania Potterem i ściągnięcia go do departamentu, Snape nie namawiałby Balcka (ani żadnego innego członka Zakonu) by ten leciał za Potterem, bo to zmniejszałoby szanse samych śmieriożerów na udaną misję - więc na pewno nikt ze śmieriożerców nie liczył, że Snape im go wystawi - daletego byli tak zdziwieni pojawieniem się odsieczy... nie wiedzieli, że Zakonnicy przybędą z pomnocą. W ogóle nie wiedzieli, że wszystko potoczy się tak beznadziejnie...

To był przypadek... a Snape podkreśla tylko, że przekazał Lordowi jakieś ważne informacje o Balcku i że to właśnie one w efekcie końcowym doprowadziły do jego śmierci - jednak to mogą być tylko puste przechwałki Severusa. Dobrze wiemy, że Bella na niego naskakiwała, więc chciał jej za wszelką cene udowodnić, ze jest w błędzie...

Co do sceny z 4 częsci z Knontem - to jest kolejny dowód na to, że coś "zgdrzyta" - jeśli już wierzyć, ze Snape stoi po stronie Lorda. Nie przekonaywałby nikogo o jego powrocie, skoro Czanemu Panu raczej na rozgłosie nie zależało bo chciał się odrodzić w tajemnicy ( tym bardziej w tajemnicy przed ministerstwem i samym Dumbledore'em)
Pszczola
To chyba nie jest najlepszy czas na skróty myslowe.
No jasne, że nie mógł wystawić w sposób: zwabiam (chociaż jak to Harry zauważył, Snape prowokował Syriusza kiedy tylko chciał). Chodzi o to, że Snape musiał dać znać Śmierciożercom/Voldemortowi, że Zakon przybędzie (mógł to zrobić w ostatniej chwili i tak żeby walczący nie mieli się jak o tym dowiedzieć), bo Voldemort nie uwierzyłby, że Snape o interwencji Zakonu nie wiedział. Podwójna gra. W całości się z Tobą zgadzam.
Pisząc posty często głośno myślę. Tak jak w ostatnim: piszę coś na anty i w efekcie wychodzi na plus.
HarrOla
Nie czytałam poprzednich wpisów bo jestem leń, wiec jak przepiszę czyjegos posta, wybaczcie smile.gif

Gdyby Severus był zdrajca to byłoby zbyt banalne jesli chodzi o dalsze losy książki.

Pztm. nie wiem czy tkos bierze pod uwage rozmowe Harry'ego z Dumbledorem pod koniec pierwszej części. Nie pamietam dokladnie ale bylo tam coś, że "śmierć dla starego człowieka jest niczym innym jak odpoczynkiem po ciezkim dniu" (aproop Flamela) a chyba nikt nie wątpi że dyrektor ciężki "dzień" mial smile.gif
Ostatnie słowa Dumbledora są bardzo sprytnie dwuznacznie skonstruowane (brawo Rowling). Wszystko byłoby jasne gdyby to brzmiało "severus... please.... no", przez to jedno słowo, zwrot nabiera cudownej dwuznaczności tongue.gif
Zwodnik
QUOTE
a chyba nikt nie wątpi że dyrektor ciężki dzień miał


Owszem. Ale nie skończył tego, co powinien był skończyć. To nie był moment, by połozyć się spać, choćby dzień był nie wiadomo jak długi i ciężki.
Pszczola
Chodzi o to, że Dumbledore nie bał się śmierci i traktował ją naturalnie. Oczywiście kiedy przychodzi co do czego, wiele osób nagle zmienia zdanie, ale to nie w stylu dyrektora.
Josephine
To wszystko jest bardzo prawdopodobne ale co w ostateczności zrobi Rowlling tego nie wie nikt.
(_Czytając coponiektóre posty zauważyłam że owczarnia bardzo mocno podpiera sie na pewnym wywiadzie z JKR ale mniejsza z tym._)

Nie wiem czy ktoś wpadł na to wczesniej, jesli tak to z góry przepraszam jesli sie powtórze- skoro Harry miałby byc horokruksem to nie ma sie czemu dziwic jesli Voldemort chce go unicestwić- gdyby harry zdobył horokruksy i udałoby mu sie je zniszczyć a później zabic Voldiego ten musiałby sie wcielic w jego ciało i oboje by prawdopodobnie zgineli. Dlatego Voldi woli stracic te jedna częśc duszy niz dac sie naprawde zabić.

Ale pojawia sie pytanie: Dlaczego Voldemort zrobił Harry'ego horoktuksem? Chciał go naznaczyc a może stało sie to przypadkiem:przy rzuceniu klątwy Avada Kedavra która zostala odbita. Może od tamtej chwili Harry stał sie dla niego jeszcze groźniejszy i dla samego Voldemorta przestała to byc zwykła zabawa w łapanie kroliczka.

Jeszcze jedno: dowodem na to że Harry może byc horokruksem jest fakt że podczas nocy w ministerstwie w HPiZF Voldemort wcielił sie w jego cialo. W normalnych warunkach chyba to nie jest mozliwe? Chociez ja tam nie wiem, nie wnikam głebiej w czarną magie.
Mam wrażenie że jesli to co tu napisałam jest prawdą to Dumbledore o tym wiedział przez cały czas a przynajmniej od nocy w ministerstwie. Harry'emu w tym wypadku pozostałoby tylko nie dać sie zabic tylko po to żeby potem itak zginąc... Ale w słusznej sprawie.
Uff... ale dałam sie ponieść wyobraźni.

Co do Snapa to po przeczytaniu wielu postów nie mam o nim wyrobionego zdania. Może działa na własną rękę bo to by było wygodne ale wcale bym sie nie zdziwiła gdyby jednak okazał sie "Człowiekiem Dumbledore'a" bardziej zaskoczyło by mnie gdyby był całkowicie po stronie Czarnego Pana, to by było zbyt proste. Bedąc CD miałby trudniejsze zadanie- musiałby zdobywac na nowo zaufanie członków ZF i w ogóle co w zasadzie może sie stac nieco nudne... Sama nie wiem. Chyba najbardziej odpowiadała by mi opcja Snape'a jako wolnego działacza bo pierwsza jest oczywista a druga troche nużąca.
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami kliknij tutaj.

  kulturystyka  trening na masę
Invision Power Board © 2001-2025 Invision Power Services, Inc.