łapta kejsy od furaka i szko w noge

czy ja wiem, czy na Warmi są jakieś specyficzne reginalizmy? Ostatnio sie dowiedziałam, że na moich obszarach, zamiast śpiwać "hej, hej, hoho" śpiewa sie "pumperety pum"

ale to to chyba daaaawne
Skręcić komuś wałka - zrobić komuś chamstwo, oszukać kogoś.
Być zwałowanym - o dziwo znaczy być zdołowanym, być ofiarą skręconego wałka to tyle co być owałowanym.
Elvis Presley sing this song
Put some śmieci to the hasiok - tylko z piosenki Pogodno.
Wrona, byłaś kiedyś w Częstochowie? Jedyne co tam ładne to sam klasztor. Poza tym to raczej brzydkie miasto. Chociaż mam miłe wspomnienia. Byłem kilka lat temu na pielgrzymce pieszej i w ostatni dzień nie miałem już nóg tylko krwawe strzępy. Chciałem lec w polach i skonać, ale gdy zobaczyłem obsraną tabliczkę z napisem "Częstochowa" to wstąpiła we mnie moc i doszedłem.
Z wielką przykrością muszę się zgodzić Katon. Gdyby nie klasztor to było by to niezłe zadupie, o którym nikt by nic nie wiedział. Co prawda jest to zielone miasto, ale wieje tu nudą. Żadnych koncertów, kino dopiero niedawno wybudowane i zaledwie jeden porządny teatr. Po prostu jedna wielka dziura. Oprócz klasztoru to można powiedzieć, że okolice miasta są ładne (zamek w Olsztynie, szlak Orlich Gniazd, Złoty Potok), ale to praktycznie wszystko co jest tu do zaoferowania.
QUOTE(Katon @ 29.03.2006 16:35)
Skręcić komuś wałka - zrobić komuś chamstwo, oszukać kogoś.
To mi bardziej wygląda na młodzieńczy slang niż na regionalne powiedzenia ponieważ w szkole często używamy tego zwrotu. Ktoś pożyczył pieniądze i nie oddaje to oznacza , że wykręcił ci wałka.
A komuś się zdarzyło, że kazano mu czochrać bobra albo turlać siano do Betlejem? ;]
Co do regionalizmów, to podobno kiedy mówię, ze jestem z Biłgoraja, to to jest błąd.
Z tego, co mówi polonistka większość Polaków powiedziałaby "jestem z Biłgoraju".
Oczywiści gdyby stąd była ;]
Lilly Lill
29.03.2006 23:00
W Gliwicach tramwaje występują jako bimbaje zwykle.
Hasiok? Nasza woźna z przedszkola zawsze mówiła, że nasze graty wyniesie na hasiok jak nie zrobimy porządku

No, i pokoik, w którym na swoich półeczkach rzymaliśmy nasze bambetle [farby, kredki i wszystko inne, czego potrzebuje prawdziwy przedszkolak] trzymaliśmy, nazywała 'kantorkiem' albo 'kamerlikiem'.
Cweter? Moja mama zawsze na swetry tak mówi ;]
Tricity się kłania.
Faworki zdecydowanie, na dwór biegałam za młodu, po kumpeli z Torunia odziedziczyłam "toć", zapojkę stosuję twardo, mawiam, że trzeba film obejrzeć, a tak wogóle to po kaszebsku niektórzy u nas czasem mówią. I za Chiny nie można ich zrozumieć.
Edit:
A właśnie, przy okazji. Co jecie na Wigilię? Barszcz czy grzybową?
barszcz z uszkami.
króliczek czy kurczaczek na wielkanoc?
A u nas jest barszcz i taki grzybowy żurek. A na Wielkanoc zupka chrzanowana którą czekam cały rok.
Już od dłuższego czasu prezentuje tu slang młodzieżowy, ale on też jest silnie zregionalizowany. Ziomal z wydm może nie zrozumieć ziomala z gór. Chociaż następuje stopniowa uniformizacja, bo wszyscy słuchają warszawskiego hiphopu.
Och, Sihajo. Wszystko odwrotnie=P
bo ja taka na odwrót jestem. Moja mama zawsze mi to powtarza =P
Ja barszcz z uszkami mam.
A Wielkanoc to nie i zajączek i kurczaczek?
A tak apropos bycia na odwrót - funckjonuje tam u was w obcych w obcych krajach takie określenie jak 'na odwyrtkę'?
pierwszy raz to słowo słyszę;p
nie wiem ja zawsze dostawałem prezęty od królika, kurczaka tylko się jadło:P
QUOTE(Katon @ 29.03.2006 16:35)
Wrona, byłaś kiedyś w Częstochowie? Jedyne co tam ładne to sam klasztor. Poza tym to raczej brzydkie miasto. Chociaż mam miłe wspomnienia. Byłem kilka lat temu na pielgrzymce pieszej i w ostatni dzień nie miałem już nóg tylko krwawe strzępy. Chciałem lec w polach i skonać, ale gdy zobaczyłem obsraną tabliczkę z napisem "Częstochowa" to wstąpiła we mnie moc i doszedłem.
No fakt, całego miasta nie zwiedzałam, bo w Częstochowie byłam tylko kilka razy, i to jeszcze z pielgrzymką ze szkół im. Jana Pawła II albo tylko przejeżdżałam... Ale ten klasztor nadrabia zapewne za całe miasto

(co mnie tak do klasztorów ciągnie

?)
Lupek - klasztor, kino i teatr... I tak dobrze... Zapraszam do mnie

Mieszkam na wsi

, coprawda jest duża i koło dużego miasta, ale zawsze to wieś, czyli wielkie ZERO rozrywki... Błagam... Niech mnie ktoś zaadoptuje
QUOTE(Wrona @ 30.03.2006 17:25)
Lupek - klasztor, kino i teatr... I tak dobrze... Zapraszam do mnie

Mieszkam na wsi

, coprawda jest duża i koło dużego miasta, ale zawsze to wieś, czyli wielkie ZERO rozrywki... Błagam... Niech mnie ktoś zaadoptuje

Z dala od ludzi hmmm, fajnie (chyba jestem typem samotnika xP). Przynajmniej nie budzisz się co 10 minut w nocy przez samoloty;/.

na pocieszenie ^^
QUOTE(Katon @ 30.03.2006 11:15)
A tak apropos bycia na odwrót - funckjonuje tam u was w obcych w obcych krajach takie określenie jak 'na odwyrtkę'?
Jak najbardziej!
QUOTE(Katon @ 30.03.2006 11:15)
A tak apropos bycia na odwrót - funckjonuje tam u was w obcych w obcych krajach takie określenie jak 'na odwyrtkę'?
Nie wiem czemu, ale u mnie w mieście emerytalna część obywateli używa tego określenia, a pozostała część bardzo rzadko.
Avadakedaver
30.03.2006 20:21
pierwszo słyszę
Barszcz i ZAJAC! :P
nie zadne sraczki kurczaczki.
Lilly Lill
30.03.2006 22:59
Barszcz z uszkami, tudzieź żurek na grzybach. A ja w ogóle w szkole się dopiero dowiedziałam, że na wielkanoc są jakieś prezenty, bo moi starsi tego nie znali ;/ Ale jeśli już ktoś [coś?] je nosi, to zajączek.
Kurka, no wiem, że kurczaczek prezentów nie nosi, ale silnie jest związany z wielkanocą po prostu. A przynosi je zajączek. Króliczków ci u nas brak.
no zajączek zajączek... królik, zając, co za różnica i to uszy ma i to.
Avadakedaver
31.03.2006 12:35
moi znajomi, kiedy byliśmy jeszcze na początku podstawówki, opowiadali, że w Wielkanoc wychodzą gdzieś do ogródka i tam szukają prezentów/słodyczy.
u mnie zawsze było tak, że w przedzień układaliśmy miseczki z kolorowym sianem niedaleko wejścia do domu (każda miała obok karteczkę z imieniem domownika) a rano były w niej słodycze.
a u was?
Nigdy nie słyszałem o takiej tradycji. Ja prezenty dostaję tylko na święta bożonarodzeniowe. Wielkanoc nie posiada żadnych aspektów związanych z wręczaniem słodyczy czy prezentów ;( buuuu.....ale Wam dobrze!!!
QUOTE(Ahmed @ 31.03.2006 13:41)
Nigdy nie słyszałem o takiej tradycji. Ja prezenty dostaję tylko na święta bożonarodzeniowe. Wielkanoc nie posiada żadnych aspektów związanych z wręczaniem słodyczy czy prezentów ;( buuuu.....ale Wam dobrze!!!
Ja też nie mam takiej tradycji. Ale nie smućmy się Ahmed, będziemy mieli zdrowsze zęby
O, u mnie sie szukalo albo po domu gdzies slodyczy albo w ogrodku, jesli byl ;p
Lupek, Ahmed - (współczuję

) O tak... Ja dostaję prezenty na Wielkanoc i dzisiaj byłam u dentysty
Jak byłam młodsza to prezenty zawsze były gdzieś schowane i musialam ich szukać. Pamiętam, kiedyś się załamałam, bo nigdzie nie mogłam ich znależć, a one wisiały na drzewie w ogródku

. Teraz jestem już na to trochę za stara i prezenty dostaję bezpośrednio w moje ręcę
Avadakedaver
31.03.2006 17:02
nie wyobrażam sobie tych świąt bez słóodyczy.
Wrona, dopiero teraz wiedźmina przeczytałaś?!
czy nie zauważylem, że "z kaer morhen" było już wcześniej?
Szczerze to jeszcze nie przeczytałam... W tym roku na nic nie mam czasu... (sama nie wiem jak ja to robię). Nawet "Pana Tadeusza" nie skończyłam

Jedna z nielicznych lektur, których nie skonczyłam...
Zabrzmi to może dziwnie, ale pierwsze słyszę o jakichś słodyczach w Wielkanoc. Śniadanie Wielkanocne po Rezurekcji. Głównie jajka. Normalne. I babka jako słodycze. Mazurek to nie wiem jak wygląda, bo moja mama nie wyniosła z domu umiejętności wyprodukowania go.
No jak, serio nie dostales nigdy czekolady albo zajaca czekoladowego na Wielkanoc? O_o
Ja dostaję słodycze. A raczej dostawałam, póki byłam młoda i piękna. Teraz już co dobre było, się skończyło. A za pięknych czasów, kiedy jeszcze ledwo chodziłam to i lalki się czasem zdarzały... Ech...
ja zawsze dostawałem tyle słodyczy, że z moim łakomstwem chorowałem tydzień po wielkanocy;p
QUOTE
Mazurek to nie wiem jak wygląda, bo moja mama nie wyniosła z domu umiejętności wyprodukowania go.
biedaczysko
Avadakedaver
31.03.2006 23:17
powiem tak.
wszyscy zawsze mi mówili, ze mam ładne, równe, białe zęby.
ale pewnego dnia, jeden z nich zabolał. polazłem wiec do dentysty, któy powiedział mi, że nasza znajomośc bedzie się dłużej ciągnęła - mam do naprawy osiem zębów.
no i po tamtej wizycie, jakieś dwa tygodnie temu, zaczęły mnie boleć trzy, na zmianę.
do dzisiaj łykam po dwa "apapy" dziennie.
nie polecam.
a to wszystko przez słodycze.
: )
Nigdy nic. No może jak byłem mały, ale to pewnie nie w ramach tradycji tylko w ramach tego, że nudziłem na przykład. W Wielkanoc nic się nie dostaje u nas. Stricte religijne święto. Co nie zmienia faktu, że moje ulubione.
QUOTE
Stricte religijne święto.
Ot co!!! Keine słodycze!!! Keine prezenty!!!
Ja nie wiem co to za zachodnie naleciałości przyjęły się w Polsce ;]
Myślę, że akurat te ze słodyczamy są w jakimś tam sensie rodzime. I niech będą jeżeli są - ok. Ja nie przepadam za 'oblekaniem' Wielkanocy. W Wielką Sobotę spędzam trzy bite godziny na uroczystościach w kościele i nie nudzi mi się nawet przez minutę.
mazurka zawsze można kupić. czy nie?
Można. Albo zamówić u cioci.
Ale smaczniejszy własnej roboty.... Z polewą kajmakową... Ech, nie mogę się doczekać.
Ale masę kajmakową zrobić też nie tak łatwo ;p chociaż mazurki lubię xD
mazurek toffi ever the best

toffi uber alles;D
Mazurek? (prawdopodobnie nigdy na oczy nie widziałam

) U mnie są baby wielkanocne (ciasta

) i sernik (z tego co pamiętam...). A cały niemalże Wielki Tydzień spędzam na nabożeństwach, bo chór w którym śpiewam zawsze wszędzie występuje

Ale z Wielkanocą najbardziej kojażę (oprócz tradycyjnej Drogi Krzyżowej ulicami wsi) [ale głupio to brzmi] święcenie pokarmów. Tak mi to weszło w krew, że chyba mając 60 lat też będę szła z koszykeim do kościoła
ps. Przez ten tydzień raczej mnie nie będzie, bo karę na wszystko dostałam

(i tak dobrz, że mogę oddychać

)
Ja na święta to oddalam się najczęściej z miejsca zamieszkania, bo się robi nerwowo.
QUOTE(Sumiko @ 01.04.2006 21:58)
mazurka zawsze można kupić. czy nie?
Ale czy my go lubimy? Nie wiem, bo nie jadamy. A nie jadamy, nie wiemy czy lubimy. Może przerwę to błędne koło i zakupię w tym roku.
Tak. To byłaby pozytywna reforma.
A jecie może krupniok? ;d
Bo u mnie jedza to strasznie czesto ;)
QUOTE(Shell @ 03.04.2006 14:57)
A jecie może krupniok? ;d
U mnie to aż za często.
ale krupniok to nie jest zupa [;
Znam nazwę, głównie z wypadów na południe. Ale za nic nie pamiętam co to.
No więc krupniok to jest kaszanka ;D!
Nigdy byscie nie zgadli ^^
A jeszcze je się u nas żymloki XD
Jak ktoś zgadnie co to żymlok to podziwiam ;D
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami
kliknij tutaj.
kulturystyka trening na masę