Psychopatka
05.04.2003 12:01
No wiec umieszczam moj fick znowu...
mamnbadzieje ze tym razem forum nei wysiadzie =)
Miasto
Cieni
Promienie nieśmiałego, porannego słońca padały na szeroką
piaszczystą drogę. Śpiew ptaków i bezchmurne, lazurowe niebo podkreślały
piękno tego świeżego poranka. Delikatny wiatr muskał twarz młodej
dziewczyny. Szła dość szybko malowniczą drogą, prowadząc za sobą
wychudzonego konia. Odgarnęła swoje rude loki i zmarszczyła brwi, jakby w
niechęci przed jasną kulą słońca. Po jej obdartym ubraniu i
zakurzonymwierzchowcu odgadnąć można było, że jest w drodze już dłuższy
czas. Koń parskał co chwilę i gniewnie potrząsał bujną grzywą, jakby na znak
otwartej niechęci przed dalszym żmudnym marszem. Poklepała go po
pieszczotliwie po pysku.
- Spokojnie Tajfunie, przed nami zabudowania
jakiejś osady. Wkrótce napełnisz te puste boki taką ilością owsa jaką
zdołasz - wyszeptała mu do kosmatego ucha.
- Przynajmniej taką mam
nadzieję. - Dodała do siebie, przyglądając się murom wyrastającym ponad
horyzontem. Przyzwyczajona była do tego, jak różnie traktuję się obcych w
takich miastach jak to. Nie oczekiwała gorącego przyjęcia. Liczyła tylko na
miskę ciepłej strawy i wygodne łóżko na kilka nocy. Resztka złotych monet,
pobrzękujących w kieszeni jej płaszcza powinna wystarczyć jako zapłata za te
przyjemności, a jeśli nie starczy to zdobędzie ich szybko więcej -
uśmiechnęła się pod nosem. Przeleciała spojrzeniem równiną wkoło traktu,
którym szła. Było całkowicie pusto. Nie licząc faktu, że co kilkanaście
metrów, z trawiastej ziemi wyłaniało się jakieś drzewo, lub biała, goła
skała, a ponad tym wszystkim przelewały się co jakiś czas chmary
smolistych wron. Nagle jej spojrzenie przykuł jeden z jasnych kamieni,
który minęła. Przystanęła i odwróciła się mrużąc błękitne oczy. Na skale
oddalonej o kilka metrów od drogi leżała jakaś postać. Jej czarny strój
kontrastował z bielą kamienia. Postać nawet nie drgnęła pod wpływem wzroku
rudowłosej. Leżała dalej z rękami skrzyżowanymi za głowa. Wiatr powiewający
potarganym płaszczem nadawał osobnikowi jakiegoś dziwnego, mrocznego
uroku. Rudowłosa przez chwile stała w rozterce. Może powinna zamienić z tym
kimś parę słów zanim wjedzie do miasta? Jednak szybko zmieniła zdanie. W
jej głowie ciągle tkwiła przestroga ojca, by nie rozmawiać z obcymi. Tak
często ją łamała, a tym razem cos ją powstrzymało przed odezwaniem się do
tego człowieka, o ile w ogóle jest to człowiek.... Ruszyła dalej szybkim
krokiem, nawet nie oglądając się za siebie. Jak się okazało, wejście do
osady wcale nie było trudne. Nie spotkała czegoś takiego jak brama wjazdowa
czy straże. Pewnie obcy tak rzadko zapędzają się w te rejony, że tego
typu formy ochrony nie są potrzebne. Obrzuciła wzrokiem ulicę. Ludzie
przechodzili nie zwracając na dziewczynę większej uwagi. Niektórzy gdy
już ją minęli, spoglądali ukradkiem i szeptali cicho miedzy sobą.
Rozglądała się za jakąś karczmą. Chciała nawet zapytać, ale jegomość, do
którego się zwróciła, wydał z siebie przeciągłe chrząknięcie i odszedł bez
słowa.
- Gościnnością to się nie wyróżniacie - syknęła do siebie,
ale zanim zdołała powiedzieć cos jeszcze, jakiś twardy głos rozerwał
powietrze tuż za nią.
- Przejezdna szukająca noclegu i stajni dla
konia? Odwróciła się błyskawicznie. Za nią stał wysoki, dosyć barczysty
mężczyzna. Ręce miał skrzyżowane na piersi. Ciemne włosy opadała mu na
czoło, a blady uśmiech wykrzywił wąskie usta.
- Można to tak
określić. - Przytaknęła, siląc się na śmiały ton.
- A więc
proszę za mną - skiną dłonią. - Ludzie tutaj nie są zbyt wyrachowani dla
przejezdnych, trzeba im to wybaczyć, rzadko ich widza...
- Tak tez
myślałam - odrzekł nie spuszczając go z oczu.
- Więc witamy w
Asghard - wyszczerzył równe zęby. - Nie przedstawiłem się nawet. Nazywam
się Miquel vel Tiran - wyciągną do niej rękę i mocno uścisną jej dłoń.
- Ale wszyscy nazywają mnie po prostu Szakalem. - Dodał z dziwnym
błyskiem w oczach.
- Tacy jak ja pilnują porządku w tej osadzie
- ciągną, wychwytując jej zaciekawione spojrzenie. - Burmistrz lubi mieć
wszędzie porządek, zaprowadzę panią do Szubienicy... to taka karczma -
rzekł wyjaśniającym tonem. - A może... może... dowiem się z kim mam
przyjemność?
Rudowłosa otworzyła lekko usta, zadał dobre
pytanie...tylko co ma mu powiedzieć? Nie wyrzuci tu wyznania, że jest
kimś, kto z powodu własnej głupoty i zawodu miłosnego włóczy się od miasta
do miasta szukając zapomnienia....
- Mam na imię Aria -
uśmiechnęła się najbardziej naturalnie jak zdołała - Jestem przejazdem.
Wracam do domu z... z daleka - dodała pod wpływem miażdżącego wzroku nowego
znajomego. Ku jej zdziwieniu nie zadawał pytań. Uśmiechał się tylko dziwnie
gdy starała się coś więcej powiedzieć na temat swojej historii.
Prosze o komentarze =) z góry dzieki.
Jak piszesz w Wordzie to najpierw kopiuj do
notatnika, a dopiero później na forum, bo pojawiają się "krzaczki"
które bardzo utrudniają czytanie. Ogółem w pozo
Psychopatka
05.04.2003 12:08
tak, tak ja wiem, jush usunęłam...
Hehe, już mówiłam, że mi się podoba, ale
sie powtórzę, a co. Bardzo lubię klimat fantasy. A co do samego opowiadania,
naprawdę niezla robota. Świetnie stopniujesz akcję. Ale wydaje mi się, że
nie poprawiłaś tych przecinków. Niektóre zdania, zamiast przedzielone
przecinkiem, powinny zaczynąc się od nowa, bo to taka mieszanka się robi i
nie wiadomo, co, jak, gdzie i kiedy. Ale reszta jest naprawdę OK i mi się
bardzo podoba! ;
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'>
Psychopatka
05.04.2003 12:10
Masz racje zapomnialam o poparawie tych
przecinkow... potem sie za to wezme. =)
Masz bardzo fajny styl, taki juz wyrobiony
jakby. ^^ Każda postać mówi charakterystycznie dla sibie, co jest wielkim
plusem każdego opowiadania.
Nie widać błędów, krzaczków też już nie ma,
całkiem niezła robota =)
Bardzo mi się podoba ten fick masz dobry
styl. Mam nadzieje że niedługo pokaże się następna część czekam z
niecierpliwością.
Psychopatko brawo. Naprawdę bardzo
intersujące, i mi się podoba. Cieszę się,że tu trafiłam.Czekam oczywiście na
c.d =)
jak na mój gust to jest bardzo fajne,
ciekawie napisane. ktoś tu już wspomniał, że masz swój wyrobiony styl.
zgadzam się
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'>
psycho, ja juz Ci nie raz mowilam, co sadze
o Twoich ffickach =)
sa naprawde na poziomie, masz swietny styl, tworzysz
swój własny klimat.. jak dla mnie troche mało, ale mimo wszystko bardzo mi
sie podoba
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'
border='0' style='vertical-align:middle'
alt='biggrin.gif'>
alchemiczka
05.04.2003 17:52
Tylko imie ma ten gość za długie =P (i
dobrze że ma ksywe, bo bym go nie zaamietała, chyba inni tez nie pamietajom
i stąd ksywa =P)
Psychopatka
05.04.2003 18:07
Dokladnie, poza tym w ficku bedzei
wystepoala tylko ksywa... specjalnei maialo byc jebniete imie =)
Bardzo fajne, lużnie napisane, niezła
tematyka, pomysłowość, jednym słowem na 5+
Naprawdę to opowiadanie bardzo m isie
podoba chociaż nie ma jesce akcji
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'
border='0' style='vertical-align:middle'
alt='biggrin.gif'>
Psychopatka
06.04.2003 13:17
Dzieki za przychylne komentarze =)
niedługo kolejna część.
Psychopatka
06.04.2003 16:43
Kolejna część. Dla maniaków opowiadań,
w których od pierwszej linijki jest szybka akcja: Nie czytajcie tego... Ja
mam zasadę, najpierw przedstawić sytuację i bohaterów, potem wprowadzać
zamieszanie. Więc jeszcze jeden, nieco - przynudnawy - dla niektórych
part...
Po niedługiej chwili marszu weszli do niewielkiej
gospody. Jak się okazało w środku była tak samo obskurna jak z zewnątrz.
Odrapane ściany ozdobione były gustownymi czaszkami, a kwaśny odór wina
otulał wszystko niczym gęsty, mglisty welon. Okna były małe i bardzo brudne,
dlatego w izbie było dosyć ciemno.
- Witamy w karczmie starego Trida -
rzucił Szakal rozglądając się leniwie. Kilka osób ukłoniło mu się służalczo.
Rudowłosa pomyślała, że musiał być kimś liczącym się. Mężczyzna kazał jej
usiąść przy ustawionym w kacie stoliku, a sam ruszył w stronę szynkwasu,
gdzie zatopił się w rozmowie z właścicielem oberży. Karczmarz kilka razy
zerkną na dziewczynę z ukosa. W czasie rozmowy z Szakalem pulchny
człowieczek jąkał się lekko i zaciskał małe dłonie. Aria jednak nie miała
czasu na wnikanie, co jest tego przyczyną, bo Szakal wrócił do stolika i
postawił przed nią kufel z winem - Za nową znajomość - uśmiechną się
siadając naprzeciw dziewczyny. - Powiedziałem Tridowi by użyczył ci pokój na
nocleg.
Spojrzała na niego nie kryjąc zdziwienia. - Zawsze jesteś taki
uczynny dla nowych znajomych?
Brązowowłosy wygodnie oparł się o poręcz
lawy. - Wolimy tu od razu poznać, z kim ma się do czynienia. To oszczędza
nam późniejszych, hmmm kłopotów, których i tak mamy dużo.
Rudowłosa
zmarszczyła brwi.
- Nie wyglądacie na ludzie, których trapią jakieś
zmory. - Stwierdziła obrzucając spojrzeniem zebrany w gospodzie, hałaśliwy
tłumek. Szakal wydął z siebie bliżej nie zidentyfikowany dźwięk. Aria uznała
go za ciche parsknięcie.
- Pozory mylą - rzekł pociągając kolejny łyk
wina. - Tutaj krąży trochę dziwaków - dodal wpatrując się gdzieś w blat
stołu. Aria od razu pomyślała o postaci spotkanej na przedmieściach, ale
zachował tą myśl dla siebie.
- Powinienem cię chyba od razu uprzedzić,
że w tym mieście od pewnego czasu mają miejsce dziwne rzeczy. Mawiają, że
brukowanymi uliczkami pełza śmierć - w tym momencie jego przenikliwe,
brązowe oczy uniosły się i zatrzymały na jej twarzy. Aria drgnęła, wylewając
wino na stół. Trudno powiedzieć czy to dziwne wyznanie Szakala, czy raczej
jego świdrujące spojrzenie przyprawiło ja o ciarki.
- Śmierć...?
Szakal skiną nieznacznie głową. - To dziwne miasto. Od paru lat, każdej
wiosny znika tutaj kilkanaście osób... Dosłownie znika - tutaj
zaakcentował.
Rudowłosa zmarszczyła brwi, a Szakal ciągną dalej. - Mówię
ci to, bo myślę, że powinienem cię uprzedzić. To niebezpieczne miejsce.
Zawsze ostrzegamy nowych przed tym, co może ich spotkać... Człowiek wychodzi
z domu rano i na kolacje już nie wraca. Ludzie mawiają, że demony obrały
sobie to miasto za kryjówkę... Przesypiają zimę, a wiosną budzą się
wygłodzone, łaknące ludzkich dusz...
Aria zagryzła wargi. Głos Szakala
powoli przemienił się w szept.
- Wypełzają z mrocznych, przegniłych
szczelin, ślepe i osłabione. Szukają ofiary...
Nie jednej, lecz kilku,
bo przywrócić siły swoim zatęchłym, martwym ciałom.
Dziewczyna
przełknęła z trudem wino. W myslach widziała już widok okropnego demona,
podobnego do rozkładającego się trupa. Demon ten rozpościera swe czarne
skrzydła, a szponiastymi łapami chwyta jakiegoś nieszczęśnika... Starała się
wyrzucić taki obraz z głowy. - I co dzieje się potem z tymi ludźmi? -
Zapytała niepewnie.
- Gdy złapie ich demon? - Szakal uśmiechną się
cynicznie. - Wtedy już nie ma ratunku. Nikt nie wie, co demony robią ze
swoimi ofiarami. Nikt nie przeżył spotkania z nimi, a przynajmniej nie
pozostał o zdrowych zmysłach.... Dlatego radziłbym być ostrożnym -
zakończył ponuro. Aria nie odpowiedziała. Poczuła, że ma skostniałe ręce.
Sposób mówienia Szakala przyprawiał ją o dreszcze. Coś było dziwnego w tym
mężczyźnie. Miała wrażenie, że bije od niego ogromny, nieznany chłód.
-
To wszystko to oczywiście domysły - rzekł Szakal zwyczajnym już tonem,
drapiąc się po karku. - Równie dobrze ludzi może porywać coś innego. Jakieś
zwierze albo grupa bandytów - wzruszył ramionami. Aria nie odpowiedziała.
Nigdy nie była podatna na historię o demonach i potworach, porywających
dziewice i dzieci. Jednak teraz z niewyjaśnionych powodów nie podeszłą do
tego tak sceptycznie. Poczuła senność. Kwaśny odór i parna atmosfera karczmy
przyprawiały zmęczoną dziewczynę o ból głowy.
- Przepraszam, ale chyba
pójdę odpocząć. Powinnam zdrzemnąć się trochę po tej długiej podróży -
uśmiechnęła się lekko. - Dziękuję za wszystko. Za miłe przywitanie, wino,
ostrzeżenie...
- Nie lubię mieć długów wobec przyjezdnych - odrzekł z
błyskiem w oczach.
- No, więc...No, więc do zobaczenia. - Rzuciła na
odchodnym podążając za
karczmarzem, który miał wskazać jej pokój. Szakal
w odpowiedzi uśmiechną się przyjaźnie. Jednak gdy dziewczyna znikneła w
ciemności przegniłych schodów, na jego twarzy pojawił się zupełnie inny,
trudny do odgadnięcia wyraz.
Wow... Psychopatko... Twoje opowiadania
to jeden wielki haczyk... po prostu przykuwają uwagę i nie można się od nich
odessać... a akcja tu była... stłamszona i utajona, ale wręcz cieknąca ze
zdań...
Oczywiście bez małych literówek i pewnych rzeczy do
przyczepienia się nie obyło...
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wink.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'>
- ale toto wsio jest do załatwienia
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'
border='0' style='vertical-align:middle'
alt='smile.gif'>.
Jej.. brak mi słów... czekam więc
dalej i oby następne części były przynajmniej równie "nieciekawe"
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'
border='0' style='vertical-align:middle'
alt='biggrin.gif'>
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wink.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'>
B. fajne
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'
border='0' style='vertical-align:middle'
alt='biggrin.gif'> Mi się tak podoba piszesz tak fajnie ja
nie mam zastrzeżen
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'
border='0' style='vertical-align:middle'
alt='biggrin.gif'>
Psychopatka
07.04.2003 11:44
Ach Ikar bo popadne w samozachwyt =)
skrobne cos dzis pewnie bo rekelokcje mam i zero nauki =) acha , ludzisk
ajak jush zadaliscei se trud by to przeczytac to bitte , skomentujcie, zebym
wiedziala co sie podoba a co nie. Niom. To by bylo na tyle =)
Psychopatko to może daj tej Monice of
Gryfindor jakieś lekcje czy cóś... Wiem, że z talentem człowiek się rodzi,
albo nie, ale może udziel jej paru rad.
Co do fficku to już się
wypowiadałam przed 'kasacją' forum, więc się powtarzać nie będę.
szkoda tylko, że tak mało jest dobry fficków, a tak dużo chłamu...
skoro tak upominasz się o tego komenta, to
proszę: ;D
śliczne! wolę długie opisy niż akcję, więc mi się
podoba.
jedno malutkie zastrzeżenie - troszkę za dużo razy powtarza sie
tam demon pod koniec, ale to zauważą tylko czepliwi, a masy i tak będą
zachwycone.
pędzę pisać swój fic, żebyś miała jakąś konkurencję, bo na
razie IMO to najlepsze opowiadanie na forum
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/happy.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='happy.gif'>
alchemiczka
07.04.2003 14:39
hehehe, ale Szakal zagadał, najpierw
straszy tymi demonami, a potem tak ni z gruchy ni z pietruchy "Równie
dobrze ludzi może porywać coś innego. Jakieś zwierze albo grupa
bandytów", hehehehehee, dalej ;D
Psychopatka
07.04.2003 14:44
Szakal jest nieco ekscentryczny... ale
o tym sie dopiero przekonasz siostro =)
alchemiczka
07.04.2003 14:54
mama nadzieje, ze niedługo =D
Cornelia
07.04.2003 18:46
No poprostu brak mi słów. Pięknie, chodź
oczywiście są malutkie błędy (literówki i interpunkcja - każdemu się
zdarza). Gratuluję, już dawno żaden fick mnie tak nie wciągnął. Pisz dalej,
będę czekać
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/happy.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='happy.gif'>
Psychopatka
07.04.2003 20:55
Co do literowek to nei moja wina...
klawiatura nei chec mi pisac polskich liter... w wordzei pisze, ale jak
poprawiam cos na forum to nie chce... dlatego ciagle pisze bez polskich
liter...
Qrczę, no, jakie to fajne! Intryga się
zacieśnia i w ogóle fabularnie jest świetnie! O stylu już mówiłam, więc
się nie powtarzam, ale tylko mówię, że mi się to coraz bardziej podoba
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/biggrin.gif'
border='0' style='vertical-align:middle'
alt='biggrin.gif'> . No i jak ja uwielbiam fantasy!!
Wow! To jest świetne. Po prostu brak mi
słów. Czytałam opowiadanie z zapartym tchem. Nie mam żadnych zastrzeżeń.
Masz perfekcyjny styl, fick jest strasznie ciekawy i wciągający. Oby tak
dalej. Czekam na następną część^^
NARESZCIE JAKIŚ NORMALNY
FF!
nie jakieś moniki of gryffindor, normalny, genialny ffick
genialnej Psycho.. ufff... ^^
Psycho, to jest świetne, pisz dalej =D
Tajemnicza
08.04.2003 15:54
Nio Psycho.....spodziewałam się
tego......że napiszesz świetny
FF!!!Nie wiem cio powiedzieć. Jestem zauroczona. Nie ma
błędów(może ja ich nie widze) Jest superaśnie mroczne ale nie dokońca. Jest
tam taka nutka tajemniczości i ciekawości. Lekko sie mi tio czyta. Łatwo
przedewszystkim powrócić. Chetnie przeczytam nastepnego bajeranckiego posta.
Skąd ty wytrzasłaś tak świetny pomysł?? Nigdy bym na takie cos nie wpadła. A
ta historyjka o smierci. Asz mnie dreszcze przechodziły. Uwielbiam taki
klimacik. Czekam i czekam i post ma sie pojawić jak najwcześniej!!
Psychopatka
08.04.2003 15:54
kocham was, kocham was, kocham was, a
next part jush dzis wieczorem, bo " mamy czas, mamy czas, czas ni egoni
nas" - bo sa rekolekcje =)
Cornelia
08.04.2003 23:24
No ja mysle, ze napiszesz jak
najszbciej! Czekamy!
Psychopatka
09.04.2003 14:57
Next part... Można by go nazwać
Aria's story=) Proszę o skomentowanie, co wam się podoba, co nie, co mam
poprawić itd... Miłego czytania moich wypocin.
Aria kilka razy
poślizgnęła się na pokrytych pleśnią schodach. Spojrzała z odrazą na gęste
pajęczyny, oplatające każdy skrawek sufitu wąskiego korytarza, do którego
weszli. Korytarz ten nie był w lepszym stanie niż cała reszta karczmy.
Jednak ku miłemu zaskoczeniu Arii, pokój, w którym miała spędzić kilka
najbliższych nocy, był całkiem porządny. W jednym rogu stało dość duże
łóżko. Jak zauważyła schludnie i czysto pościelone. Karczmarz wręczył jej
klucz i bez słowa wyszedł. Odetchnęła. Jej wzrok przyciągnęło zakurzone
zwierciadło w kącie pokoju. Podeszłą w tym kierunku i spojrzała na brudną,
szklaną powierzchnię. Patrzyła na nią wysoką dziewczyna, o bardzo jasnej
cerze i olbrzymich błękitnych oczach. Aria mogłaby uchodzić za piękność.
Jednak zniszczone, męskie ubranie i rozczochrane włosy nie dodawały jej
uroku. Uśmiechnęła się blado do własnego odbicia i zrzucając płaszcz padła
na łóżko. Po raz pierwszy od wielu tygodni miała okazję wypocząć na wygodnym
posłaniu. Nie zdążyła nawet się rozebrać, bo sen mimo wczesnej pory
przyszedł natychmiast.
Aria zbudziła się dopiero następnego
dnia, około południa. Niechętnie otworzyła oczy. Jasne promienie zwinnie
przenikały poprzez wąską szparę między zasłonami, zalewając mały pokoik
nikłym światłem. Minęła chwila zanim dziewczyna przypomniała sobie gdzie się
znajduje. Szeroko ziewając i przeciągając się usiadła na posłaniu. Siedziała
tak chwilę niezbyt przytomnie. Jakby nie wiedząc, za co się zabrać. Nagle z
otępienia wyrwał ją jakiś znajomy, przyjemny zapach. Zerknęła w stronę
stolika, który stał w przeciwległym rogu i drgnęła lekko.
-
Śniadanie?!...
Jej twarz rozświetlił szeroki uśmiech. Głód już mocno
jej doskwierał i widok posiłku był przyjemną niespodzianką. - Śniadanie do
łóżka... No, no - szeptała do siebie chwytając za mocno wypieczoną
bułeczkę.- Ciekawe czy to też na zlecenie tego miejskiego stróża... -
Uśmiechnęła się, pociągając łyk koziego mleka. Szybko zjadła, podeszła do
okna i rozchyliła zasłony. Widok rozchodził się na niewielką brukowaną
uliczkę. Dokładnie pod oknem pokoju znajdowało się wejście do karczmy. Nagle
uśmiech zszedł z twarzy dziewczyny, dając miejsce goryczy. Westchnęła
głęboko. Przypomniała sobie, czemu nie jest w domu. Czemu nie widzi swojego
pięknego ogrodu, a ojciec nie wita jej uśmiechem. Zaklęła cicho. Nie
potrafiła pogodzić się z własną głupotą, głupotą i naiwnością. Zacisnęła
mocno wargi. Z domu naprzeciw gospody wyszła para młodych ludzi. Ona,
delikatna i zwiewna. Oparta o ramię wysokiego, przystojnego mężczyzny.
Rudowłosa patrzyła chwilę na parę znikającą za rogiem ulicy. Poczuła, że po
policzkach spływają jej łzy.
- Nie Aria... Nie kretynko! - Syknęła
na siebie ocierając twarz. Na darmo. Łzy wyrywały się z błękitnych oczy
dalej. Chwyciła za płaszcz i wybiegła z pokoju. Musiał się przejść.
Przemyśleć cos po raz setny, może tysięczny... Wpadła do głównej izby.
-
Ja, ja musze wyjść!- Rzuciła do karczmarza widząc jego pytające
spojrzenie.
- Twój koń jest w stajni obok gospody.. .Szakal
kazał...
- Koń? Ach Tajfun... - Pokiwała spiesznie głową, nie słuchając
go. - Tak, tak, dziękuję! - Niemal krzyknęła i wybiegła z karczmy.
Uspokoiła się dopiero po kilkunastu minutach. Oddychała niespokojnie.
Kolejny raz wróciła pamięcią do zdarzeń sprzed zaledwie kilku
miesięcy.
Tak bardzo kochała Reida ...Byli idealną parą, zawsze
razem, zawsze szczęśliwi. Setki wymienionych pocałunków, setki szeptów i
sekretów... Co z tego, że był biedny? Ona miała majątek, miała posiadłość.
Nic nie stało im na przeszkodzie. Nawet ojciec go polubił. Ręce jej drżały.
Schowała je w obszernych kieszeniach. Sielanka trwała aż do tamtego
pogodnego dnia. Jej ukochany zabił człowieka. Podobno to była jakaś uliczna
bójka i działał w obronie własnej... - Akurat! - Warknęła spluwając.
Wtedy też mu nie uwierzyli. Tylko ona jedna. Ona głupia. Wpadła na ten
genialny pomysł. Poczuła znów stróżki ciepłych łez na policzkach.
Pomysł, który brzmiał: Wezmę winę na siebie! Wiedziała, że nie
spotka jej śmierć, z opinią aniołka groziło jej najwyżej wygnanie.
Natomiast Reid zostałby od razu powieszony. Nie miał dobrej reputacji.
Oczywiście jej kochaś sprzeciwiał się temu pomysłowi, ale szybko zmienił
zdanie. Pamiętała jak dziś. Wziął ja w ramiona i wyszeptał: - "Kiedy
będzie po wszystkim ucieknę razem z tobą." Zapamiętała te słowa
doskonale. Mieli wybudować mały domek na skraju Rubinowych gór i żyć tam
długo i szczęśliwie, jak w bajce. Ale bajki rzadko stają się
rzeczywistością...
Faktycznie skazano ją na wygnanie. Wysoka Rada chyba
nie do końca uwierzyła w jej winę. Ale co mieli robić, skoro sama się
przyznała? W takich małych miastach zawsze chcą mieć spokój z brudnymi
sprawami i nie wnikają w szczegóły. Aria wiedziała, że nigdy, przenigdy, nie
zapomni wzroku ojca. Wzroku pełnego wyrzutu i smutku, wzroku wilka, któremu
odebrano jedyne szczenię. Nigdy nie dowie się, że jego córka była niewinna.
To by go zabiło. Tak bardzo ja kochał. Niech myśli, że wygnano ja
zasłużenie. Lecz nie ojciec był najgorszym ciosem. Najgorsze dopiero miało
się wydarzyć. Trzeciego ranka po rozprawie, Reid miał na nią czekać przy
bramie miasta. Nie zastała go tam. Po chwili oczekiwania, zdenerwowana
dziewczyna ruszyła w stronę karczmy w środku osady. Miała nadzieje go tam
zastać. Nie wyczuwała jeszcze nic podejrzanego. Może coś go zatrzymało?-
Myślała. Ignorując pogardliwe spojrzenia ludzi, wtargnęła do gospody. Nie
myliła się oczekując, że go tam znajdzie. Jej ukochany, jakby nigdy nic pił
wino w otoczeniu pijaków i dziwek. Jedna wyjątkowo wulgarnie wyglądająca,
siedziała bardzo blisko niego. Na widok Arii mężczyzna przestał się śmiać.
Nagle stał się w jej oczach blady i wystraszony, niczym zapchlony kundel.
Reid, zawsze taki mężny i dzielny, teraz wyglądał jak kogut oskubany z
barwnych piór. Aria nie bardzo to wszystko rozumiała. W jej głowie powstało
coś na kształt żelaznej bariery, nie dopuszczającej do mózgu znaczenia
ujrzanych faktów. Po chwili odezwał się cicho:
- Widzisz Aria... Ja
kocham inną, chciałam ci to powiedzieć wcześniej, ale nie było ostatnio
okazji... - jąkał się lekko i starał unikać jej spojrzenia.
Potem
niewiele pamiętała. Wiedziała, że po karczmie rozszedł się odgłos ciosu w
twarz. Oczy zaszły jej krwawą mgłą wściekłości. Kilkoro ludzi, chyba
strażników, brutalnie wykręciło jej ręce i wyrzuciło z gospody. Chyba tylko
na błaganie ojca nie pobili jej mocniej. Wygnali ją jak psa poza granice
miasta. Cud sprawił, że dali jej konia razem ze skromnym bagażem,
ofiarowanym przez służkę. Nie wiedziała, co sprawiło, że wsiadła na
wierzchowca i pognała przed siebie. Może to ogromny żal, a może ostre
kamienie, które zaczęli ciskać w jej stronę. Najpierw były tylko łzy wstydu
i beznadziejna wściekłość. Potem wszystko stopniowo ucichało, aż pozostała
gorycz i wspomnienia. Od tamtego dnia tułała się od miasta do miasta. Nie
widząc celu w przyszłości i chcąc zapomnieć przeszłość.
Usiadła na
niewielkim kamieniu wystającym z ziemi i zwiesiła głowę. Myśli kłębiące się
w umyśle dziewczyny sprawiły, że nawet nie zauważyła, że od pewnego czasu
ktoś pilnie ją obserwuję.
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/blink.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='blink.gif'>
psycho, mówię ci...nie masz się czego wstydzić. ja rozumiem że ja mogę
mieć wątpiwości ale ty z takim ficem...genialne, genialne,
genialne.
i to nie jest żadna wazelina
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/dry.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='dry.gif'>
Nyo.
Jeden z najlepszych opowiadań na
tym forum. Glebokie =). Klimacik, uczucia opisane wspaniale - genialne
=)))
pzdr/
To najlepszy fick jaki kiedykolwiek
czytałam. Jest po prostu genialny. Psycho, masz ogromny talent. Pisz szybko
następną część
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'>
Cornelia
09.04.2003 16:02
Psychopatko - tylko pogratulować. (Jak to
już mówiłam) Dwano nie czytałam tak dobrego ficka. Widać, że jesteś
doświadczoną pisarką, a nie jak reszta - amatorka. Jeszcze raz gratuluję tak
cudownego ficka i (nie będę oryginalna) czekam na next parta
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/happy.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='happy.gif'>
Psychopatka
09.04.2003 16:04
Ja wiem czy tak doswiadczona... ciesze
sie ze mam dla kogo pisac, dzieki za cieple slowa, to naprawde podnosi na
duchu =)
Pierwsza myśl - więcej zdań złożonych
(szczególnie na początku) proszę...
Druga myśl - świetne... po prostu
wyśmienicie zbudowane przeżycia postaci, więcej - tak się wciągnąłem, że
wręcz tylko przemykałem oczami po tekście - jedno wypływało z drugiego i
pasowało do siebie... idę przeczytać jeszcze raz - muszę jakieś
niedociągności znaleźć ^-^
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wink.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'>
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'
border='0' style='vertical-align:middle'
alt='tongue.gif'> - trzeba się uczepić szczegółów, bo każda
uwaga spowoduje, że będziesz jeszcze lepsza, a do całokształtu po prostu nie
da się mieć uwag
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wink.gif'
border='0' style='vertical-align:middle'
alt='wink.gif'>.
Hmm - fragment zamieszania i
zdezorientowania przy wychodzeniu z karczmy - wyśmienity - idę dalej ^^.
...
Po czterokrotnym jeszcze przeczytaniu tego opowiadania
faktycznie znalazłem troszkę błędów stylistycznych, wrzuciłem ci je na gg
^^, ale (dobra powiem - równo trzy, prawie niewidoczne, na przykład
"stopniowo ucichało <- stopniowo cichło" - więc serio musiałem
mocno się przyglądać ^^), ale jest po prostu świetne i po podzieleniu na
fragmenty i w całości.
Dalej - nie nudzi się nawet po kilkukrotnym
przeczytaniu (sprawdziłem
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wink.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'>
) i za każdym razem da się zauważyć coś nowego - a taką sztukę widziałem u
zaledwie kilku autorów... (A'propos - jednym z nich jest Terry
Pratchett, którego "Piramidy" przeczytałem już około 35 razy, a na
pewno nie mniej niż 34, i za każdym razem widzę tam coś nowego i
śmiesznego...)
Psycho - czekam na więcej ^^
Psychopatka
10.04.2003 18:50
Dobra, macie akcje =) Jeśli to tak
można nazwać... oczywiście proszę o komentarze =) Nawet bardzo proszę...
Otrząsnęła się z ponurych myśli. Dopiero teraz uzmysłowiło sobie,
jak długo krążyła po mieście. Wczesną wiosną dni nadal nie były długie i noc
bardzo prędko otulała wszystko swoim aksamitnym welonem.
- Koniec
wspomnień, koniec użalania się.- Wyszeptała i podniosła się z głazu.
Ruszyła w kierunku karczmy, w której nocowała. Zatrzymał ją jednak
nieprzyjemny głos.
- Hej ruda! Zaczekaj, nie zdążyłem się
napatrzeć!
Aria odwróciła się błyskawicznie. Koło rozpadającego się
domostwa stał jakiś człowiek, opierał się niedbale o zniszczony płot i
mierzył ją ironicznym spojrzeniem. Aria pokręciła głową i ignorując
mężczyznę ruszyła w swoją drogą.
- Do ciebie mówię ślicznotko.- Człowiek
powoli zaczął podchodzić w jej stronę. Teraz
ujrzała brudne ubranie i
obleśną, pijacką twarz. Wzdrygnęła się i przyspieszyła kroku. Gbur był
sprawniejszy. Dziewczyna poczuła jak silna dłoń chwyta ją za ramię i
przyciąga do piersi mężczyzny. Na twarzy czuła cuchnący oddech typka...
- Zabawimy się maleńka prawda? Miał pożółkłe zęby, a z ust ciekła mu
ślina. Wyglądał jak wygłodzony prosiak. Aria uśmiechnęła się sztucznie.
-
Ależ oczywiście... Może w kolejnym życiu! - W tym momencie z całej siły
kopnęła go
w przyrodzenie i z szyderczym uśmiechem odskoczyła do tyłu.
- Ty suko!- Charczał mężczyzna. - Złapię cię, zabiję! Ze skóry
żywcem obedrę!
Dziewczyna nie czekała na dalszy przebieg zdarzeń.
Ruszyła szybkim biegiem przed siebie, jednak niemal od razu drogę zaszło
jej kilku podejrzanie wyglądających mężczyzn. Zaklęła pod nosem, cofając się
lekko. Obejrzała się za siebie. Obdartus zdołał już podnieść się z klęczek.
Suną teraz w jej stronę, połyskując przekrwionymi oczami, niby pokraczna
imitacją psa gończego. Była osaczona. Nie widziała jakiejkolwiek możliwości
ucieczki. Ona sama przeciwko czwórce silnych mężczyzn... W każdym razie
żywcem jej nie wezmą. Włóczenie się po obcych miastach zmieniło ją bardzo.
Nie była już taką delikatną panienką z dobrego domu...
- No chodź kotku,
bądź grzeczna, to nie będzie bolało. - Szeptał jeden z gburów,
podchodząc powoli. Zamachnęła się by uderzyć go w zarośniętą twarz, ale
brutalnie wykręcił jej ramię.
- To Suka Dren! Sucz zapchlona!
Bierz ją na siłę, a potem pozwól mi się z nią rozprawić!
- Zamknij
się stary grzybie! Nie wiesz jak traktują się delikatne mięso? Pańskie
mięso! Najlepsze mięso... Spojrzał jej głęboko w oczy.
- Zabieraj
łapy! - Warknęła próbując wyszarpać ramię z uścisku łotra.
- Nie
tak prędko.. Najpierw się lepiej poznamy. Przesuną dłoń po jej szyi, dotkną
policzka. Aria nie zastanawiał się długo. Z dziką pasją zatopiła zęby w
ciele natręta. Człowiek rykną z bólu i odskoczył. Aria wykorzystała ten
moment by ratować się ucieczką
- I co teraz zrobisz?... - Jeden z
bandytów zagrodził jej drogę uśmiechając się cynicznie. W tym momencie
dosięgną ją rozwścieczony cios skaleczonego mężczyzny. Uderzenie powaliło
dziewczynę na kolana. Poczuła, że z rozciętej wargi cieknie krew.
-
Pokaż mi teraz czy wszędzie jesteś ruda! - Warkną głucho. Otaczająca go
banda parsknęła nieprzyjemnym śmiechem. Aria nie zdążyła zrobić
najmniejszego ruchu, bo napastnik rzucił się na nią i przyparł do zimnej
ściany jakiegoś opustoszałego domu. Poczuła jego rękę na swoim ciele, nie
przestawała się jednak szarpać.
- POMOCY!!!
NIE!!! - Rozpaczliwy krzyk rozerwał uliczkę.
- Każ jej być
cicho! Niech się zamknie! - Jeden z mężczyzn był wyraźnie
zdenerwowany
- POMO... - Zatkał jej usta brudną łapą. Dziewczyna czuła,
że słabnie nie miała już siły
się wyrywać. Przymknęła oczy czekając na
ból i wstyd. Jednak nic takiego nie nastąpiło. Usłyszała natomiast jakiś
dziwny szelest, w tym samem momencie ciemny kształt zwalił się na jej
oprawcę, zbijając go z nóg. Aria opadała na kolana, nieprzytomnie obserwując
sytuacje. Zbir wyglądał na zdezorientowanego, podobnie jak reszta bandy.
Tępo spoglądał w stronę przeciwnika. Aria na początku myślała, że to jakieś
duże zwierzę. Myliła się, był to człowiek. Jej wybawca kucał na drodze, w
pozycji rzeczywiście bardziej pasującej do dzikiego zwierzęcia. Nie mogła
ujrzeć jego twarzy, miał zarzucony kaptur.
- Załatwić go! - Rykną
gbur zrywając się z ziemi.
Aria drgnęła, wydawało jej się ze cztery
potężne draby w mig rozprawią się z tym osobnikiem. Rozum kazał jej
uciekać, ale nogi odmówiły posłuszeństwa. Tymczasem wybawiciel odsuną się
przed ciosem rozwścieczonego mężczyzny. Był wyjątkowo zwinny i szybki.
Jednym uderzeniem powalił napastnika.
- Załatwię cię gnojku... -
Człowiek, którego uprzednio Aria kopnęła w krocze wyjął błyszczący sztylet i
rzucił się na zakapturzonego. Tamten zrobił błyskawiczny unik podcinając mu
nogi. Jednak lśniące ostrze zdążyło drasnąć mu ramie. Rozległ się cichy syk
bólu, a zaraz potem jęk leżącego, spowodowany siarczystym kopnięciem
przeciwnika. Zakapturzony odskoczył na bok, bez ostrzeżenia chwycił Arie za
nadgarstek i pociągną za sobą. Przez chwilę wydawało jej się, że nie złapię
równowagi, nogi miała zesztywniałe. Jednak krzyki mężczyzn sprawiły, że
szybko odzyskała w nich czucie.
- Błagam zwolnij! - Jęknęła, czując,
że nie wytrzyma, tempa. Nie zwrócił na to najmniejszej uwagi. Skręcili
błyskawicznie w jedną z bocznych ulic, zbiry pochwyciły ten manewr i rzuciły
się za nimi w dalsza pogoń. Aria słyszała wiatr świszczący w uszach, nowy
towarzysz mocno ściskał jej nadgarstek i prowadził najciemniejszymi
zakątkami miasta, z niespotykaną lekkością wymijając wszystkie napotkane
przeszkody. Zatrzymali się niemal na krańcu osady, przy jakimś rozpadającym
się domu. Napastnicy zostali w tyle. Jednak słychać było ich gniewne
przekleństwa i stukot ciężkich butów. Nowy znajomy szarpną naglę dziewczynę
w kierunku piwnicznego okienka opuszczonego domostwa. Z hałasem wpadli do
środka brudnego pomieszczenia. Aria zaczerpnęła łapczywie powietrza
wychwytując zapach stęchlizny i kurzu. Poczuła, że towarzysz puścił jej
ramię.
- Gdzie jesteś? - Rzuciła rozglądając się niespokojnie po
pomieszczeniu.
- Szzzzzzzzaa!.... - Rozległo się tuż za nią.
Złapał ją za rękę i zaciągną w ciemny
kąt. Aria wstrzymał oddech.
Usłyszała głosy dochodzące z zewnątrz.
- Nie mogli się po prostu
rozpłynąć... to nierealne. - Mówił jeden z mężczyzn oddychając ciężko.
-
Mówiłem żeby biec szybciej!- Rozległ się zimny głos, a zaraz po nim
odgłos ciosu w twarz.
Odpowiedział mu płaczliwy jęk - Jak miałem biec?
Boli mnie! Ta suka mnie kopnęła! Ledwo stoję...
- Szef cię
żywcem wykastruję , jak opowiem mu o tym, że nie radzisz sobie z jedną
dziwką! Nie będziesz musiał się już przejmować swoimi cennymi
klejnotami...
Teraz Aria usłyszała stłamszony jęk i cichy śmiech
pozostałych mężczyzn.
- Może weszli do piwnicy? Rudowłosa zauważyła,
że w okienku pojawiła się czerwona, brudna twarz, łypiąca maślanymi
oczkami. Wtuliła się w kąt. Jej towarzysz mocniej zacisną lodowatą dłoń na
ręce dziewczyny. Twarz jednak błyskawicznie zniknęła
- Zwariowałeś!
- Krzykną znów jeden z mężczyzn. - Chcesz żeby jakiś czart pozbawił cię
głowy! Tutaj nikt o zdrowych zmysłach nie wejdzie. Nie słyszałeś co
mówią ludzie?! Demony są w tym mieście!
- No i co?
- To
nawiedzone miejsce. Tutaj nikt nie przychodzi od dawna... to przecież dom
starych Margonów głąbie!
Rozległy się nerwowe szepty.- Zabieramy się
stąd...- dokończył zimny głos.
Przez chwile słychać było dźwięki
stłumionej rozmowy i szybkie kroki. Potem wszystko ucichło. Aria odetchnęła
zerkając niepewnie na towarzysza.
Psycho... A ja się będę czepiał, znowu
znalazłem literówki, znowu wybrałem moim kaprawym wzrokiem jedną czy dwie
zmiany osoby (znaczy Aria powiedział), znowu mogę się trochę czepnąć
interpunkcji... i czepnę się tego, że znowu jest genialne i do niczego
ważnego nie da się czepnąć
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'
border='0' style='vertical-align:middle'
alt='tongue.gif'> ...
Atmosferę zbudowałaś bardzo
dobrze... Sam opis tego co się działo i przyspieszenie akcji jest pierwszej
wody, ogólnie prawie same superlatywy... Ale wiesz - taka myśl mi się
nasunęła - czy Aria czasem nie miała walczyć z tymi "demonami"?
Tak mi toto wyglądało poprzednio... Z drugiej strony - to co zrobiłaś
otworzyło wielkie możliwości, no i widać, że prowadzenie akcji również nie
sprawia ci najmniejszych problemów...
Chylę czoła...
no, no, no. Zganidj psycho cio sobie
myslałam jak czytałam te party. "Czemu ja nie umiem tak pisać?".
No i czemu? Bo nie każdy rodzi się z takimi umiejętnosciami jak Ty
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/smile.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'>
skoro tak bezczelnie się domagasz komenta
to go masz:
super.
na więcej mnie nie stać o takiej porze _-_
Nie jestem fanką fanatsy i tym podobnych
choć nie przeczę ,że to czytuję ( w zasadzie to czytam prawie wszystko) więc
treść mnie nie wciągnęła.
Połykasz trochę części opisów. Albo wstawiasz
trochę mało pasujące porównania.
Poza tym połykasz jak już ktoś zauważył
litery i tu wcale nie chodzi o polskie znaki.
Muszę przyznać, że
zdecydowanie lepiej stylowo wyszłedł ci początek, ta część z
"akcją" nie przypadła mi wogóle do gustu.
Nie będę
wypisywała miejsc gdzie zuważyłam błędy bo niestety brak mi teraz czasu a w
zasadzie Ikar już i tak wyłapał prawie wszystko.
Haaa, pomijając już treść, to cóż muszę
napisać to czego mnie uczyli. Dialog w zasadzie ciekawy jest zawsze. Ale
wiadomo samym dialogiem pisać nie można. Ważne, więc aby treść, opisy były
ciekawe, bo kiedy do tego dorzuci się dialog to w zasadzie (i kawasie
również) pozostaje już problem tylko treści. U Ciebie momęty
'bezdialogowe' są dobrze napisane, ciekawe i dość wywarzone.
Co
do treści, to hmmmmm czytało mi się prawie równie dobrze jak Sapkowskiego
(co dla niektórych wcale komplementem nie jest, ale dla mnie owszem),
którego ja osobiście uwielbiam i bardzo cenie.
Po za tym zgadzamy się w
tylu kwestiach (aż dziw bierze), że cóż chyba sama wiesz, że piszesz dobrze.
Nie na chybcika, tylko myślisz przy tym, co w sumie wydawać by się mogło
wcale nie dużym osiągnięciem, jednak patrząc przez pryzmat innych fficków
obecnych na forum -wierz mi jest nim.
I co jeszcze. Ffick jest już u
mnie 'zadyskietkowany' o czym chyba na GG wspominałam, więc pisz
dalej ja to sobie dodam i będę mieć wreszcie coś dobrego do czytania (choć
obecnie czytam już i tak 3 książki na raz, czego strasznie nie lubię), ale
nevermind.
Jednym słowem PROFESJONALKA.
No nie... W sumie to właściwie nie mam
się czego czepnąć, może z małym wyjątkiem literówek, bo mnie to wciągnęło a
wciągnięcie mi wystarczy. Jedyną rzeczą, która mnie osobiście się nie za
bardzo podoba, jest postać głównej bohaterki, ale jest to tylko moja
refleksja i do stylu, prowadzenia, treści nic nie mam, bo jest to
świetne!!
Psychopatka
11.04.2003 18:01
No wiec tak... dzieki za wszystkie
komentarze. Naprawde cieszy mnie to ze ktos to czyta i ocenia =) mam dla
kogo tworzyc. Co do literowek to ja wiem ze to okropne i wkurzajace... ale
co ja moge? Jestem nerwowa strasznie i zawsze cos przeocze=) Mam nadzieje ze
sie z tym uporam =)
Do Psyche- Wiesz, napisalas ze polykam opisy ...
opisy w ostatnim parcei sa celowo skrocone i zrzucone na drugi plan... po
prostu wyznaje zasade ze akcja to akcja i nei chec sie tam rozwlekac przy
opisach. Ale szanuje twoje zdanie i dziekuje za szczera wypowiedz.
Do
Aeth - to ze glowna postac Ci sie nie podoba nawet mnie ucieszlyo.
Przynajmneij wzbudza jakies uczucia... szczerze mowiac to ja tesh za nai nie
przepadam, bedem w tym ficku inne postacie, ktorym poswicilam w glowoie
wiecej uwagi=) Jescze raz dzieki za komenty i pozdro dla wszystkich =)
Psychopatka
11.04.2003 22:29
Mężczyzna stał chwilę bez ruchu,
nasłuchując, po czym jakby nigdy nic wyszedł z ciemnego kąta i usiadł na
jakimś rozpadającym się krześle na środku pomieszczenia. Aria nerwowo
poprawiła porozdzierane w kilku miejscach ubranie. W piwnicy było ciemno,
dziewczyna dojrzała zarysy poniszczonych sprzętów i wzdrygnęła się przed
niemiłym zapachem zgnilizny.
- Dlaczego bali się tutaj wejść? - Zapytała
niepewnie. Nie odpowiedział. Widziała w ciemności tylko parę błyszczących
oczu.
- Ten dom naprawdę jest nawiedzony? Spojrzała z odrazą na kilka
kości, które leżało jej u stóp. Nadal nie było odpowiedzi. Arie naglę naszła
dziwna myśl. A może ten dziwak to jakiś morderca? Albo, co gorsza demon.
Może specjalnie zaciągnął ją w takie miejsce i teraz się z nią rozprawi?
Cofnęła się i ruszyła powoli w stronę okienka piwnicznego. Lśniące oczy
powiodły za nią.
- Ja... Hmm... Ja chyba już pójdę....Dziękuję za
pomoc, ale będą się o mnie martwić, powinnam już wrócić do domu. Mój ojciec
i narzeczony będą bardzo źli. - Posłużyła się kłamstwem. Może pomyśli, że
ktoś jej szuka i się przestraszy. Jednak postać w dalszym ciągu milczała.
Aria zaczęła się rozglądać za czymś, co w razie czego mogłoby posłużyć jej
za broń.
- Jest stąd jakieś wyjście prócz tych okienek...? Brak
odpowiedzi ze strony zakapturzonego powodował jej coraz większe
zdenerwowanie.
- Posłuchaj - zaczęła spiesznie. - Nie wiem, kim jesteś i
mało mnie to obchodzi. Chcę stąd wyjść... I to jak najszybciej... W tym
momencie jej wzrok padł na wąskie przegniłe schodki, prowadzące do wnętrza
opuszczonego domu. Ruszyła w ich stronę, zatrzymał ją dziwnie brzmiący głos:
- Nie radziłbym, tam jest nieprzyjemnie.
Aria skamieniała. - Nie boję się
żadnych zmyślonych demonów - rzuciła, wiedząc że to nie do końca
prawda.
- Nie mówię o demonach. - Głos był cichy i wyjątkowo spokojny.
Właśnie ten spokój powodował, że dziewczynę ogarniał coraz większy
niepokój.
- Co masz na myśli? Jednak na to pytanie już nie
odpowiedział.
- Czego ode mnie chcesz?- Rzuciła gniewnie.- I przestań tak
na mnie patrzeć rozumiesz!- Krzyknęła kopiąc jakąś kość. - Co to za
upiorne miejsce? Kim byli ci Margonowie, o których mówiły te
zbiry?!
- Ciszej...- wyszeptał. - Jeśli będzie potrzeba, to mogę
czytać tylko z ruchu twych warg. - Aria poczuła dreszcze. W piwnicy było tak
ciemno, że z trudem widziała własne dłonie, a co dopiero czyjeś usta. Nic
więcej nie mówiąc, ruszyła w kierunku małego okienka. Było umieszczone dosyć
wysoko. Za wysoko by mogła się podciągnąć. Zaczęła rozglądać się za czymś,
na czym mogłaby stanąć. Wreszcie znalazła niewielki stołek. Podciąganie się
zajęło jej chwilę czasu, siniaki nabyte w długiej drodze z miasta do miasta,
nie działały dobrze na jej sprawność fizyczną. Starała się nie oglądać w
kierunku bladych oczu. Wreszcie udało jej się znaleźć na poziomie okna,
powoli zaczęła wychodzić z piwnicy. Sprawiło jej to trochę trudności, bo
wyjście to było znacznie węższe od tego, którym dostali się do środka.
Uniosła głowę do góry i krzyknęła przeraźliwie, niemal spadając z
powrotem w brudną czeluść. Zaledwie kilka cali przed sobą widziała dwoje,
olbrzymich, zielonych oczu. Oczu o dziwnych kocich źrenicach. Dopiero po
kilku sekundach zorientowała się, że w czasie gdy ona męczyła się z
podciągnięciem do okienka, jej wybawca zdążył wyjść tą drogą, którą weszli i
okrążyć cały dom. Teraz chwycił ją za ramię i wyciągnął z ziemianki. Aria z
trudnością podniosła się na nogi. Przed nią stała wysoka , lekko przygięta ,
patykowata postać. Wiatr powiewał potarganym, czarnym płaszczem, a żarzące
się oczy wciąż skierowane były na dziewczynę. Nie miał już kaptura na
głowie. Był to dosyć młody mężczyzna. Miał papierowo bladą twarz, a przez
prawy policzek przechodziło pięć krwistych smug. Były to blizny,
najprawdopodobniej pozostawione przez pazury jakiegoś zwierzęcia. Aria nie
bardzo wiedziała jak się zachować. Wygląd mężczyzny przyprawił ją o cień
niepewności. Stali w porośniętym gąszczem sadzie, wyglądającym równie
nieprzyjaźnie co ciemna piwnica.
- Ja muszę iść...Martwią się o mnie. -
Zaczęła rozglądając się niespokojnie. Jej wzrok zatrzymał się na krzyżu
wystającym z ziemi.
- Przecież jesteś tutaj sama.- Na jego twarzy
dojrzała cień uśmiechu, a w oczach pojawiły się dziwne iskierki.
- A
skąd ty to możesz wiedzieć? - Zmarszczyła brwi. Starała się mówić jak
najbardziej naturalnie.
- Widziałem cię, wczorajszego ranka...
Aria
nagle drgnęła. Przypomniała sobie dziwną postać w czerni, którą spotkała na
obrzeżach miasta.
- To ty wypoczywałeś na tej skale? - Zapytała z
trudem ukrywając zdziwienie. W odpowiedzi skinął nieznacznie głową. Dopiero
teraz zauważyła, że mocno krwawił z rozciętego ramienia.
- Jesteś
ranny? Chciała podejść do niego, ale błyskawicznie się cofnął.
W jego
oczach ujrzała nieufność.
- O co ci chodzi? Chyba się mnie nie boisz?-
Uśmiechnęła się, jakby stwierdzenie strachu było czymś zabawnym. Stał w
bezruchu w odległości kilku metrów od niej. Zapanowała nieprzyjemna
cisza.
- Czy ten dom to jedna z kryjówek demonów, które podobno krążą po
tym mieście? - Aria zadała pierwsze pytanie, jakie przyszło jej do głowy.
Pobliźnioną twarz mężczyzny wykrzywił dziwny grymas.
- Nie ma demonów...
- Odpowiedział wzruszając chudymi ramionami. - Mężczyzna zwany Szakalem
ożywił te stare legendy.
- A co do tego ma Szakal?
Zielonooki
pokręcił lekko głową. - To zły człowiek... - jego oczy rozbłysły dziwnym
blaskiem.
- Widzę to w jego spojrzeniu, w jego mowie.- Mówił niemal
szeptem.
Aria nie bardzo wiedziała, co odpowiedzieć. Co prawda nie znała
dobrze Szakala, ale i tak wydał jej się bardziej godny zaufanie niż ten
dziwny mężczyzna.
- Nie obchodzi mnie to - zaczęła powoli. - Jutro stąd
wyjeżdżam. Za dużo wrażeń jak
na jeden dzień... - Nie wiedziała czemu,
ale czuła, że powinna jak najszybciej opuścić to miasto. Zielonooki
uśmiechną się dziwnie.
- Nie opuścisz Asghardu o poranku. Nikt nie
wyjeżdża prędko z Miasta
Cieni...
- Co masz na myśli? - Wyszeptała
kręcąc głową.
Nie zdążył odpowiedzieć, bo od strony ulicy usłyszeli hałas
czyichś kroków i głos nawołujący imię dziewczyny.
..ten fic bardzo dobrze robi mi na moje
skołotane NEVRy... ślicznie
- To tyś wypoczywał na tej skale?
------> trochę źle stylistycznie, lepiej zmienić na "Tyś wypoczywał
na tej skale" albo "ty
wypoczywałeś"
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/happy.gif'
border='0' style='vertical-align:middle'
alt='happy.gif'>
No i jest praktycznie perfekcyjnie
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wink.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'>
pod względem formy (jeszcze żem wyłapał gdziesik coś z interpunkcji, ale
właściwie, w celu przyspieszenia opisów jest może nawet lepiej niż bym
zaproponował
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/wink.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'>.
A treść i forma? Ile razy trzeba powtarzać, że są bardzo dobre...
src='http://www.harrypotter.org.pl/board/html/emoticons/tongue.gif'
border='0' style='vertical-align:middle'
alt='tongue.gif'>