Oj, Kedos, będzie ciężko. Od wklejenia ostatniego rozdziału prace nad kolejnym prawie nie ruszyły z miejsca. Pracuję teraz nad kilkoma innymi projektami, w dodatku mam malutkie urwanie głowy w szkole, więc nie wiem, jak to będzie. Nastawcie się mniej więcej na okres ferii. Czyli, u mnie, za trzy tygodnie. Wtedy powinienem znaleźć czas na pisanie tego opowiadania.
Ninkus:
QUOTE
Ot, takie małe psychologiczne zawijasy.
Wiem. Wychodzi, jak znam ludzką psychikę. Jeśli możesz, wybacz owe "zawijasy". Postaram się poprawić. Dzięki za wytknięcie tych uchybień.
A Neville w ogóle mało czym się przejmuje, jest nieco beztroski. I trochę inaczej niż Harry i Hermiona pojmuje tę całą walkę. Ale owszem, nieco winny się czuje. A on, kiedy sobie nie radzi z jakimś uczuciem, staje się nieprzyjemny. Poczekajcie tylko, aż to w nim dojrzeje.
QUOTE
może lepiej byłoby uspokoic akcję, wysłać kilka osób do szpitala, Harry mógłby wyeskortować Neville'a do Pokoju Życzeń i wogóle, i dopiero wtedy wprowadzić drugą walkę
Mój błąd. Ponownie dziękuję za spostrzeżenia.
QUOTE
W tym zdaniu nie ma ani słowa o tym, że Hermiona wyszła. Ja raczej pomyślałam, że najwpierw ucichła, żeby się upewnić, co oni robią, a potem, kiedy byli zbyt zajęci sobą, żeby cokolwiek usłyszeć, starała się być cicho, żeby im nie przeszkadzać.
Oj, wiem. Niezręcznie to rzeczywiście wyszło. Miałem po prostu tę scenę w głowie i umknęło mi, że Wy widzicie ją tylko przez to, co napisałem.

To powinno być zdecydowanie bardziej dane do zrozumienia.
QUOTE
Takie podejście jest wpajane dziewczynie od najmłodszych lat, mimo że nie mówi się o tym wprost. Dziewczynka ma być schludna, miła, grzeczna, nie ma zwracać na siebie uwagi.
I znów, wychodzi, jak znam ludzką psychikę. Że o dziewczęcej nie wspomnę. *kiwa nad sobą głową z politowaniem*
Ale, że tak nieśmiało spróbuję się jednak bronić (kobieta mnie bije!)... Luna jest odrobinkę na bakier z tym, co myślą "wszyscy". A tu, gdzie wszyscy są tak wrodzy i wszystko tak niebezpieczne, więzi między mieszkańcami tego naszego dormitorium są znacznie bliższe niż potrafię to opisać. Oni wszyscy widzieli siebie nawzajem w rozmaitych sytuacjach: torturowanych, brudnych, niewyspanych, zrozpacznych, zakochanych, nawet kochających się. Gdyby nie przywykli do tych wszystkich sytuacji, trudno byłoby im ze sobą wytrzymać. Więc czasem po prostu "idą sobie na rękę".