Zarzuty już są, pora na nie odpowiedzieć.
Być może opowiadanie faktycznie wydaje się "ciągnąć" w drugiej połowie rozdziału, ale nie bójcie się. Nie chcę "spojlerować", więc zdradzę tylko, iż opowiadanie wielkimi krokami zmierza ku finałowi, a "nowe wątki" mają mi pomóc w uczynieniu owego zakończenia bardziej otwartym.
Pisząc drugą połowę rozdziału, wydawało mi się, że muszę stworzyć przeciwwagę do naładowanego akcją początku (i chyba przesadziłem). Poza tym, musiałem ukazać konsekwencje użycia "mocy" dla Harry' ego, a to wymagało pewnych dłużyzn. Sądziłem, że wyrwanie Harry' ego z centrum akcji i umieszczenie go na bocznym torze będzie trafionym pomysłem, ale cóż, tak nie było. Brzmi to jak żałosne usprawiedliwianie się, prawda?
Chcę powiedzieć jeszcze jedno - ostatnie kilka rozdziałów powstawało dość powoli, były przerabiane, a nawet zaczynane od nowa, aż sam przestałem ogarniać je jako całość. Postaram się poprawić. Obiecuję.
A co do pytań: na część odpowiem w kolejnym rozdziale. Pozostałe zaś...
- Po uratowaniu Rona Harry przez dłuższy czas (kilka miesięcy) nie wychylał się i starał sie nie opuszczać dormitorium. Potem sprawa poszła w zapomnienie, bo w Hogwarcie ciągle coś się dzieje. Harry (i ruch oporu) z reguły unika tak "spektakularnych" akcji jak podczas tamtej imprezy. Poza tym, większość z tych, którzy obserwowali akcję ratunkową, była na zadymce lub porządnie pijana - czyż na "mugolskich" imprezach bywa inaczej?
- Ginny raczej się nie pojawi, chyba że w tle. Czasem chodziły mi po głowie pomysły wplątania jej w akcję, ale opowiadanie było już zbyt rozwinięte, by coś wciskać "na siłę"
- Transport Harry' ego do skrzydła szpitalnego miał miejsce w nocy. Byli, rzecz jasna, świadkowie - od nich Bellatriks dowiedziała się, że uciekinierzy żyją. Zaklęcia rzucane przez ruch oporu szybko przekonały gapiów, że widowisko dobiegło końca, więc nikt nie potrafił powiedzieć Belli, gdzie dokładnie zaniesiono Harry' ego.
- Miesiąc wyznaczony przez Dumbledore' a jeszcze nie minął.
- Na początku panowania Voldemorta były próby zamknięcia Gryfonów w getcie, ale okazało się, że to tylko przysparza kłopotów. Gryfoni zachowywali się tak, jak Polacy podczas i po II wojnie światowej (cytat mojego historyka): "Podczas niewoli jednoczyli się i odważnie walczyli o wolność, a gdy ją zdobyli, nie umieli z niej skorzystać". Po kilku naprawdę poważnych buntach Lucjusz i Snape doszli do wniosku, że lepszy efekt da "wolność". I tak się stało: Gryfoni szybko zwrócili się przeciw sobie, wpadli w narkomanię i tym podobne.
Ajihad - tak narzekałeś na brak odpowiedzi. Weź przykład z fanki i napisz, jakie pytania cię dręczą!