Przeczytałam to opowiadanie już dawno, ale dopiero dzisiaj wzięłam się za komentowanie. Powiem ci, Przemku, że przez twój utwór niemal zaryłam noc (!), ale miałam na rano do szkoły, więc położyłam się o trzeciej w nocy i nie za bardzo się wyspałam. Ale... warto było!
Zdecydowanie warto!!!Na początku opowiadanie wydało mi się dziwne. Dziwne w dobrym sensie, oczywiście. A jak jeszcze się dowiedziałam, że uczniowie będą podróżować po alternatywnych światach, pomyślałam, że to opowiadanie na pewno będzie nietuzinkowe.
Wiedziałam, że Harry, jak to on, zaraz wpakuje się w jakąś kabałę, ale nie spodziewałam się, że trafi do świata AŻ TAK pokręconego! Lucjusz dyrektorem?! Można się było domyśleć, że Harry z Luną trafią do świata, w którym nie jest kolorowo; nawet przypuszczałam, że trafią do świata, gdzie Voldemort podbił Czarodziejską Anglię i nie tylko. Ale... jakoś mi tak przyszło do głowy, że on sam będzie chciał zająć stanowisko dyrektora Hogwartu! W ogóle nie mogłam odkleić nosa od monitora! Już sam Hogwart, powoli popadający nawet w ruinę (dziury w murach!), wszędzie patrole śmierciożerców, głodzone dzieci, rzucające się na odpadki jedzenia, ćpuny w toaletach, Puchoni, którzy są traktowani jak jakaś podrzędna rasa... dały mi naprawdę bardzo realistyczny, przepełniony grozą obraz, jaki wykreowałeś. Szczególnie w pamięć mi weszła scena, gdzie uczniowie rzucali się na odpadki - to było naprawdę okrutne. Najbardziej zdenerwowało mnie jednak to, że w Hogwarcie nie było nauki, a czysta kpina z uczniów! W takim razie, dlaczego uczniowie wracali do Hogwartu?! Nie można było gdzieś uciec? Twoja wizja była naprawdę bardzo smutna.
W tym opowiadaniu najbardziej spodobał mi się Harry. Wykreowałeś go tak, jak go sobie wyobrażałam, nie żadne ciepłe kluchy, tylko człowiek, który potrafi sobie poradzić nawet w tak ekstremalnych warunkach. Już sama wiadomość, że jest on przywódcą ruchu oporu i który jednak podejmuje naprawdę mądre decyzje, jak na jego wiek i który odgrywa "podwójną rolę" baaardzo, ale to bardzo mnie przekonały. Świetne było to, że on udawał podwładnego "dowódctwa", a nikt się tego nie domyślił!
Co mi się nie spodobało to fakt, że Snape okazał się jednak tym złym. Ja bardzo lubię tę postać, a w tym opowiadaniu jest gwałcicielem, mordercą i w ogóle złyyy... A już sie cieszyłam, że jednak Ruchowi będzie pomagał jeden normalny śmierciożerca, a tu nic... buuuu...
Sama scena odbicia Hermiony była tak świetnie i realistycznie opisana, że do tej pory nie mogę wyjść z podziwu! Cała akcja pędzi na łeb na szyję, wszystko dzieje się szybko, Harry musi podejmować męskie (I słuszne!) decyzje w bardzo krótkim czasie, to wszystko złożyło się na naprawdę ciekawy rozdział! W ogóle to był naprawdę jeden z moich najbardziej ulubionych fragmentów!
Ach... zapomniałam o Lunie. A miałam na początku ją skomentować... No cóż, skleroza

Luna jest moim zdaniem postacią... interesującą. Chociaż, według mnie Harry ją trochę przyćmił (No przecież jest głównym bohaterem!), to jej obecność, nieraz spokój, dawało taką... głębie temu opowiadaniu. To nie jest wieczna marzycielka, która gada głupoty. Tutaj odebrałam ją jako dziewczynę, która z jednej strony przeżywa załamania nerwowe, próbuje się zabić i nie daje sobie rady, a z drugiej strony kobietę, która jest zdolna do poświęcenia, miłości, nieraz potrafi przeobrazić się w osobę o twardym i nieugiętym charakterze. Naprawdę świetna postać.
Co dalej... A! Gwałty. Za dużo gwałtów! Mam na myśli, że skoro w Hogwarcie normalnie szerzy się prostytucja i w ogóle, to ja nie mogę zrozumieć, jak ktoś chciał zgwałcić Lunę. Szczególnie Ron... W ogóle postać Rona mi się nie podobała, chociaż przecież takie było zapewne twoje zamierzenie, Przemku. No bo kto polubi gwałciciela, mordercę i w ogóle taką świnię, jaką był Ron? Na pewno nie ja!
Co do tej wielkiej "przemiany" Harry'ego to cóż... mam mieszane uczucia. Od strony emocjonalnej ten fragment trzymał w napięciu, aż był naładowany emocjami, ale tak wykreowanie Harry'ego na potężnego czarodzieja trochę mi zaleciało kiczem. Bardzo dobrze, że z tego wybrnąłeś i wszystko skończyło się tak, jak powinno. To świadczy o twojej dojrzałości pisarskiej, że tak powiem.
Hmmm... a tak! Ataki Harry'ego! To był naprawdę baaardzo dobry wątek! Bardzo pomysłowy i taki... plastyczny. Jego "połączenie" z tym Wędrowcem i napady szału dały tej postaci coś takiego... mrocznego. Nie jest takim strasznie krystalicznie bohaterem, Harry jest nawet zdolny do morderstwa za Lunę... to było coś! Naprawdę, ja w życiu nie napisałabym czegoś takiego. Nie zliczę ile razy wyobrażałam sobie reakcję
właściwego świata Harry'ego na jego prawdziwą postać. Ach, jak ja bardzo chciałam zobaczyć ich miny! Do tej pory jestem ciekawa, heeeh.
Co do testrali to cóż... te stworzenia to jeszcze jeden ciekawy i pomysłowy wątek w tym innym świecie. Podobało mi się to, w jaki sposób ich wykreowałeś. Bardzo pasują do tego opowiadania.
Mimo wielu wątków, nie pogubiłeś się w tym opowiadaniu, Przemku. Wydaje mi się, że nie zapomniałeś o nawet najdrobniejszym szczególe. Aż pozazdrościć.
No i zakończenie... Nie powiem, zaskoczyło mnie. Spodziewałam się, że ktoś może umrzeć, ale... Hermiona umierająca?! W ogóle całe zakończenie trzymało w napięciu i nie chciało puścić! Chociaż troszkę mi się nieraz dłużyło, ale to było do przewidzenia, że nie chciałeś się tak bardzo rozstać ze swoim opowiadaniem; w końcu ile pracy w to włożyłeś! Naprawdę bardzo dobra robota!!!
Przemku: jesteś naprawdę świetnym pisarzem. Mam nadzieję, że takiego talentu nie zmarnujesz, bo naprawdę szkoda by było! Gdzieś pisałeś, że planujesz wydać książkę. Będę za ciebie trzymała kciuki!
Ufff... siem rozpisałam...
Pozdrawiam cieplutko!
Luinehil.