To chyba ja wyciągnęłam kamyczek (celowo

) - ale jak mówiłam, to był wyraz mej małej frustracji.
Powiedziałam przecież - uwaga, oznaka choroby, cytuję samą siebie - że:
QUOTE
nie odbieram Malfoyowi prawa do odczuwania. Zresztą ostatni tom chyba rozwiewa w tej kwestii wszelkie wątpliwoście, jakoby Draco miał być draniem bez serca . Nie twierdzę, że Draco nie może wzbudzić współczucia, czy nawet sypmatii - wiadomo, że został w świat śmierciożerczych rozgrywek niejako na siłę wciągnięty. I to faktycznie jest przykre.
Podobnie jak nie odbieram prawa do odczuwnaia każdej innej postaci.
Po prostu nie lubię, jak w fanfictach robi się z danej postaci kogoś skrajnie innego: w sposobie zachowania, sposobie mówienia, przyjętym światopoglądzie etc.
Uczucia i sfera psychiczna swoją drogą, a znamiemnne cechy charakteru swoją. Nie powinno się ich zmieniać diametralnie - jeśli to ma być wciąż ta sama (choć nieco pogłębiona) postać z książki.
Malfoy jest zarozumiały, więc cieżko na przykład, by jednoczesnie był współczujący (a już na pewnno nie dla wrogów). Malfoy jest dumny, więc ciężko, by rezygnował z czegoś dla wyższych idei. On taki po prostu jest - co nie znaczy, że nie ma uczuć. Widomo, że sie boi, że kocha własną rodzinę - bo to zostało bardzo jasno wyłożone w 6 tomie. Ale Draco musi pozostać beszczelny w swój malfoyowaty sposób, chłodny, wyniosły, szukający własnych korzyści, by wciąż był sobą.
Nie uwierzę w Malfoya miłośnika szlam za Chiny Ludowe, nawet jakby życie porządnie nim wsrtrząsnęło, podobnie jak nie uwierzę w Malfoya romnantycznego chłopca, dla którego czystość krwi przestaje mieć znaczenie.
Oczywiście może się zmienić, dorosnąć, przyznać do błędów - ale to musi być odpowiednio uargumentowane. A nie tak ni z gruszki ni z piertruszki w ff-ach sewrują nam zupełnie inne oblicze Dracona niż te, które znamy z książki.
Takie bezpodstawne "psucie" książkowych charakterów działa mi na nerwy. Zupełnie jakbym czytała o kimś skrajnie innym: Draconie - wrażliwym chłopcu (?), Harrym - sarkastycznym młodzieńcu, zafascynowanym tajnikami czarnej magii (?), Severusie - namiętnym kochanku (?!), Syriuszu - prostaku, który pije piwsko za piwskiem i najprawdopodobniej nie umie czytać, Remusie - największym mięczaku jakiego znał świat, który co chwila płonie rumieńcem i nigdy różdżki nie używa - bo nie umie! (?)
Takich przykładów jest na pęczki, ale Draco jest jednym z bardziej wyrazistych. Oczywiście, jak najbardziej jestem za odkrywaniem ludzkich uczuć w tych draniach spod ciemnej gwiazdy - sama lubię babrać się w psychice bohaterów - ale, na Merlina, nie można ich odzierać z ich własnych charakterów.
To trochę niekonsenwentne. Skoro bazuje się na już ukształtowanej postaci, nie można ot tak sobie zlekcewżyć wszystkich jej wad, tylko dlatego, że chce się pokazać zalety.
Czy nie lepiej w to miejsce byłoby stworzyć kogoś zupełnie nowego?
To tyle.
Pozdrawiam
- wywołująca małe lawiny -
Smagliczka