Help - Search - Member List - Calendar
Pelna wersja: Bohaterowie...
Magiczne Forum > Harry Potter > Harry Potter
Pages: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9
Satania
przykro, że w ogóle zginął jako nie potrzeban ofiara i że musiało dojśc do takiej sytułacji w jakiej sie znalazł .
bo oczywiście jeśli chodzi o całą sytułacje to było to chyba " korzystne" rozwiązanie dla niego .

nie odbiegajmy juz od tematu .

moi ulubieni bohaterowie to chyba : syriusz, tonks i malfoy [ tu nie chodzi mi o to że lubię go za osobowość ale podoba mi się przedstawienie tej postaci . to taki doskonały przykład rozpieszczonego nadzianego gówniarza biggrin.gif ]
LilienSnape
[quote=Satania,11.02.2007 15:07]
przykro, że w ogóle zginął jako nie potrzeban ofiara i że musiało dojśc do takiej sytułacji w jakiej sie znalazł .
bo oczywiście jeśli chodzi o całą sytułacje to było to chyba " korzystne" rozwiązanie dla niego .

no właściwie to właśnie to powiedziałam . ; /
tylkoże mi tam nie jest przykro, że on umarł .
nie był on kimś ważnym . także mógł sobie umierać .

no a ja tam lubie Voldzia bo wytrwale dąży do celu x D
jest pewny siebie i stanowczy .
tylko szkoda, że nie umie przegrywać ech .
Cimeries
Ulubione postacie:
Remus - <333 od początku mi przypadł do gustu <3 po prostu kochamkochamkocham za charakter, za to że jest takim dobrym nauczycielem (xD), za to że jest wilkołakiem... przestanę, bo się jeszcze za bardzo podniecę.
Ron - bo dobry z niego przyjaciel [:
Fred i George - tych to ja od początku bardzo lubiłam. Sympatyczni, no i to poczucie humoru :D
Neville - budzi we mnie współczucie (o!). Po prostu, lubię go.
Profesor McGonagall - no to jest ktoś. ;p Stanowcza i nieugięta, a takie cechy charakteru lubię. Także plus za to, że jest utalentowana.

Nielubiane:
Draco Malfoy - perfidny rasista, i w ogóle takie dziecię mroku. Blee...
Hermiona - ta przemądrzałość...
Bellatrix Lestrange - zabiła Syriusza, nie wybaczę xP
Voldemort - nie lubię morderców.
Generalnie wszyscy śmierciożercy - gratuluję przejścia na właściwą stronę. :P
Cho Chang - pusta lala, co by tylko płakała. Blefuj.

Reszta to neutrale, bo chyba o nikim nie zapomniałam. ;p Amen.
Zuza_Zua
Oj a gdzie Snape??
Ogólnie za uwarzyłam że kilka osób ominęło tą jak że ważną postać.
Wiem że się czepiam ale to moja ulubiona postać.
No nie wspominając o tym że aktor grający Severusa to jest moim ulubieńcem.


Co do Cedrika to popieram i zgadzam się z tym że był niepotrzebny i jak dla mnie nie robi wielkiej różnicy jego śmierć.

Co do Voldzia to ja go lubię mam jakąś słabość do czarnych charakterów:D:D
PrZeMeK Z.
Zwolenniczka Czarnego Pana! Aaaa!

QUOTE
Co do Cedrika to popieram i zgadzam się z tym że był niepotrzebny i jak dla mnie nie robi wielkiej różnicy jego śmierć.

Cóż, skoro śmierć niewinnego chłopaka, bo był * blink.gif * niepotrzebny jest w porządku... To czemu płakaliśmy po Syriuszu, bądź co bądź, więźniu i niemal mordercy?

Nie no, serio, co Wy macie do Cedrika? Podejrzewam, że jego filmowy wizerunek tak wpłynął na Wasz odbiór jego postaci. W książce był przecież miłym, przystojnym, skromnym chłopakiem, który zawsze odnosił się do Harry' ego z szacunkiem (mimo, że był starszy i popularniejszy) i zachował się bardzo szlachetnie, oddając Harry' emu prawo do zwyciężenia w turnieju. Bardzo mi go było żal, bo naprawdę na śmierć nie zasłużył. A reakcja jego rodziców (miał też matkę... znów film wyłazi...) był bardzo smutna i wzruszająca.

Pamiętajcie o Cedriku Diggorym - prosił Dumbledore.
Avery
QUOTE
Pamiętajcie o Cedriku Diggorym - prosił Dumbledore.


No niestety już mało kto o nim pamięta, najpierw Syriusz potem Dumbledore i biedny Diggory odszedł w zapomnienie. A niewątpliwie mógłby tak wiele dokonać... Szkoda chłopaka ale cóż zrobić "na kogo on się uwzioł nie miał szans..."

A Snapa lubie jak mało kogo, zimny i wyrafinowany, nie do przeniknięcia, a że wredny to już efekt uboczny działalności huncwotów tongue.gif

QUOTE
  Zwolenniczka Czarnego Pana! Aaaa!

Ja tam Voldzia lubie, zawsze jestem za stroną zła tongue.gif Pamiętam że jak byłem jeszcze młody i głupi to podczas oglądania SW: Powrót Jedi kibicowałem z całego serca Vaderowi tongue.gif
smagliczka
QUOTE
Co do Voldzia to ja go lubię mam jakąś słabość do czarnych charakterów

QUOTE
Ja tam Voldzia lubie, zawsze jestem za stroną zła


A kysz!

Cedrik był w porządku. To typ człowieka, który zawsze gra fair - takie odniosłam wrażenie. Jak powiedział fałszywy Moody "przyzwoitymi ludźmi łatwo jest manipulować" - z tym akurat nie do końca się zgodzę, ale sam fakt, że można było przewidzeć, iż Cedrik pomoże Harry'emu w następnym zadaniu, świadczy o nim na korzyść.
Ponoć tradycją było, że w Turnieju zawsze wszyscy oszukiwali - a tu proszę: taki Cedrik, któremu kibicowała połowa (jak nie więcej) uczniów Hogwartu, z własnej woli zmniejsza swoje szanse na wygraną, tylko dlatego, żeby zachować się w porządku wobec Pottera.

Może faktycznie nie zdąrzyliśmy się z nim aż tak zżyć, żeby płakać po jego śmierci, ale żeby mówić, że jego śmierć mi zwisa, to już chyba lekka przesada. Czy to nie jest aby bezduszne?

I jeśli śmierć Cedrika sama w sobie mnie nie wzruszyła, czy nie wstrząsneła (tak jak Dumbledore'a i Syriusza), to na pewno wzruszyli mnie jego rodzice i przemowa Albusa pod koniec książki.
LilienSnape
no ja też lubie Snape .

a co do Cedrika .
to jak czytałam książke za pierwszym razem to rzeczywiście się wzruszyłam kiedy on umierał . ale to chyba normalna reakcja na śmierć niewinnego człowieka, no .
ale po śmierci Dumbledora i Syriusza to już jakoś śmierć Cedrika nie działała na mnie tak jak na początku .
rzeczywiście na śmierć nie zasłużył, ale wypadło na niego i cóż .
i tak dobrze, że nie był torturowany . także smierć była dla niego korzystniejsza;]
da się z tym żyć . tylko Harry bidula musiał być przy tym .
no, ale już ze śmiercią Syriusza i Dumbledora nie da się żyć .
przecież oni byli tak ważni dla Harry'ego .
W końcu mógł chłopak być szczęśliwy . zamieszkać z ojcem chrzestnym ( chociaż do tego 17 roku życia bo wiadomo, żę umrze ), ale nie zawsze musi być coś nie tak .
i Dumbledor o jego śmierci to już nawet nie mam siły pisać echh...
także dla mnie przy śmierci tych dwóch tak ważnych osób odejście Cedrika nie było, aż tak straszne . Nie zaważyło praktycznie na życiu Harry'ego .
Kylie
Oczywiście, że Cedrik nie zasłużył na śmierć. Uważam jednak, że za bardzo wierzył w siebie i swoje zwycięstwo w Turnieju Trójmagicznym. I jeszcze wkurzyły mnie te plakietki Malfoya: "Kibicuj Cedrikowi Diggory'emu, prawdziwemu reprezentantowi Hogwartu./Potter cuchnie". Fakt, pomógł Harry'emu, zgodził się, aby razem złapali puchar, a potem niewinnie zginął. Jednak wcześniej zachowywał się jak ulizany chłopiec. No i chodził z tą beksą Cho.
Btw, nie nazywajcie Syriusza "prawie mordercą"! Wszystko, co robił, robił dla dobra Harry'ego i Zakonu.
PrZeMeK Z.
QUOTE
Btw, nie nazywajcie Syriusza "prawie mordercą"!

Nie nazywamy. Chcieliśmy tylko użyć obrazowego porównania.

Cedrik za bardzo wierzył w siebie? No ja przepraszam, a w kogo miał wierzyć? Ja rozumiem, że odruchowo kibicuje się Harry' emu, ale on został w ten turniej wkręcony i po prawdzie rzeczywiście odbierał Cedrikowi (i Hufflepuffowi) chwałę, na jaką zasługiwali. A plakietki były przecież wymysłem Malfoya.
Przypominam: to postać z KSIĄŻKI, nie z filmu. W filmie wyglądało to tak, jakby Cedrikowi odpowiadało uwielbianie go i ośmieszanie Harry' ego. W książce z irytacją odpędzał kolegów, gotowych jak usłużne pieski pozbierać mu książki.

I ja rozumiem, że dziewczyny z jakichś nieznanych i kompletnie dla mnie niezrozumiałych powodów wolą czarne charaktery, ale nazywanie Cedrika "ulizanym chłopcem" jest uwłaczające. Taki był: porządny, uprzejmy i szlachetny. Jak rozumiem, tacy ludzie zwani są dziś "naiwniakami" i "sztywniakami", prawda?

Spójrzcie, co się stało. Dumbledore prosił, ale Wy i tak zapomnieliście o Cedriku Diggorym. Był nieważny, nie był bliski Harry' emu, więc mógł zginąć, a Czarny Pan jest fajny. Jego niewinna śmierć poszła na marne.
Teraz już się nie dziwię, czemu Voldemort doszedł do władzy.



Wiem, że to tylko książka, ale czy to znaczy, że nie mogę bronić postaci książkowej?
Avery
QUOTE
Spójrzcie, co się stało. Dumbledore prosił, ale Wy i tak zapomnieliście o Cedriku Diggorym. Był nieważny, nie był bliski Harry' emu, więc mógł zginąć, a Czarny Pan jest fajny. Jego niewinna śmierć poszła na marne.
Teraz już się nie dziwię, czemu Voldemort doszedł do władzy.


Wszędzie masz racje, ale nie możesz wymagać od przeciętnego czytelnika że będzie się przejmował każdą niewinną ofiarą w książce. Tylu porządnych ludzi zostało zamordowanych po powrocie Czarnego Pana ale mało kto zwrócił na to większą uwagę. A czyż biedna Hanna która straciła matkę nie zasługuje na współczucie? A Voldemort doszedł do władzy bo był potężny, nieugięty, zdolny i co tu dużo mówić pracowity. Nie osądzaj go tak pochopnie, bo mimo że w książce jest uosobieniem zła to pamiętaj że nikt zły się nie rodzi, może i odziedziczył pewne nieprzyjemne cechy po Gauntach i Slitherinie ale gdyby miał normalną rodzine i dorastał w cieple i miłości to nie wierze że stałby się wielokrotnym mordercą. Bo jak zapewne wiesz, ale z chęcią Ci przypomne, Harry'ego chroni "siła miłości", sprawia że będzie nienawidził Voldemorta za to że zabił mu rodziców, ale z drugiej strony fakt że Czarny Pan nigdy nikogo nie kochał czyni go tak potężnym, może zabijać bez żadnych skutków dla sumienia, jest nie zależny i praktycznie nie ma na niego tzw. haka.
PrZeMeK Z.
QUOTE
Wszędzie masz racje, ale nie możesz wymagać od przeciętnego czytelnika że będzie się przejmował każdą niewinną ofiarą w książce.

Cóż, jeśli chcecie być przeciętnymi czytelnikami... Zresztą ja niczego nie wymagam, po prostu piszę, co o tym myślę.
QUOTE
Tylu porządnych ludzi zostało zamordowanych po powrocie Czarnego Pana ale mało kto zwrócił na to większą uwagę. A czyż biedna Hanna która straciła matkę nie zasługuje na współczucie?

Oczywiście, że zasługuje, ale śmierć Cedrika widzieliśmy NA WŁASNE OCZY. Poznawaliśmy go wcześniej - fakt, mniej niż Syriusza czy Dumbledore' a, ale jednak - przez cały rok, zobaczyliśmy, że on i Harry mogliby zostać przyjaciółmi. Powinno to nas poruszyć. Ale pewnie, co tam, byli ważniejsi, to Cedrik poszedł w odstawkę. Kto by pamiętał tego ulizanego gogusia.
QUOTE
A Voldemort doszedł do władzy bo był potężny, nieugięty, zdolny i co tu dużo mówić pracowity. Nie osądzaj go tak pochopnie, bo mimo że w książce jest uosobieniem zła to pamiętaj że nikt zły się nie rodzi, może i odziedziczył pewne nieprzyjemne cechy po Gauntach i Slitherinie ale gdyby miał normalną rodzine i dorastał w cieple i miłości to nie wierze że stałby się wielokrotnym mordercą.

Voldemort pracowity? Cóż, jeśli zabijanie i torturowanie nazywasz pracowitością... Ale dobra, zgadzam się, stanowczy to on był. Dążył do celu po trupach (dosłownie i w przenośni). A co do tego, że nikt nie rodzi się zły i że gdyby dorastał w cieple i miłości, nie zostałby mordercą... Harry też nie dorastał w cieple i miłości. Dorastał w warunkach gorszych nawet pod pewnymi względami od tych, które miał Riddle - bo jego nikt nie tłamsił w komórce pod schodami i nie poniżał. A mimo to nie poszedł tą drogą. Voldemort miał szansę. Zmarnował ją.
A doszedł do władzy, bo popierali go ludzie tacy jak Blackowie. Ludzie, których fascynowało to, jak był "zdolny i pracowity". Ludzie, którzy mieli nadzieję, że on w końcu pozbędzie się szlam i zmusi mugoli, by służyli czarodziejom.
QUOTE
z drugiej strony fakt że Czarny Pan nigdy nikogo nie kochał czyni go tak potężnym, może zabijać bez żadnych skutków dla sumienia, jest nie zależny i praktycznie nie ma na niego tzw. haka.

Tak, ale poszedłbyś jego drogą? Zrobiłbyś z siebie to, co on zrobił? Czy wg Ciebie morderstwa i tortury to właściwa droga ku władzy? Voldemort nawet nie jest już człowiekiem. A hak zawsze się znajdzie. Horkruksy choćby.
Avery
Nigdy nie twierdziłem że Diggory był ulizanym gogusiem, to na wstępie. Było mi go żal ale chciałem Ci przypomnieć że nie był jedyną ofiarą Voldemorta.

QUOTE
Voldemort pracowity? Cóż, jeśli zabijanie i torturowanie nazywasz pracowitością...

Niewątpliwie był pracowity, nic nie bierze się z niczego Przemku, jak mówi Gombrowicz "Talent to tylko puste słowo, aby być kimś należy usilnie nad sobą pracować". Nawet Dumbledore mówił że był pilnym uczniem a aby stworzyć horkruksy musiał się nieźle napracować.

QUOTE
A co do tego, że nikt nie rodzi się zły i że gdyby dorastał w cieple i miłości, nie zostałby mordercą... Harry też nie dorastał w cieple i miłości. Dorastał w warunkach gorszych nawet pod pewnymi względami od tych, które miał Riddle - bo jego nikt nie tłamsił w komórce pod schodami i nie poniżał. A mimo to nie poszedł tą drogą. Voldemort miał szansę. Zmarnował ją.

Różnica jeść dość znaczna, rodzice Harry'ego zostali zamordowani a Voldemort został porzucony przez ojca i w jego mniemaniu też przez matkę. Harry kochał swoich rodziców mimo że już nie żyli, no i zawsze była Petunia, niby go nie kochała, ale jednak nie oddała go do sierocińca, nie wyrzuciła go z domu narażając tym samym własnego syna.A Voldemort nienawidził swojego ojca i matki zapewne też, bo go zostawiła i co gorsza zakochała się w mugolu...

QUOTE
A doszedł do władzy, bo popierali go ludzie tacy jak Blackowie. Ludzie, których fascynowało to, jak był "zdolny i pracowity". Ludzie, którzy mieli nadzieję, że on w końcu pozbędzie się szlam i zmusi mugoli, by służyli czarodziejom


Nie bądź śmieszny, ta cała bufoneria nie popierała go dlatego że był pracowity tylko dlatego że chciał wytłuc mugoli, to tak jak z Hitlerem. Jedno chwytliwe hasło, dla większego efektu brutalne i efekt gotowy.

QUOTE
Tak, ale poszedłbyś jego drogą? Zrobiłbyś z siebie to, co on zrobił? Czy wg Ciebie morderstwa i tortury to właściwa droga ku władzy? Voldemort nawet nie jest już człowiekiem. A hak zawsze się znajdzie. Horkruksy choćby.


Nie nie poszedłbym tą drogą, dlaczego? Bo potrafie kochać, on nie wiedział co to jest miłość nie potrafił sobie wyobrazić co czują bliscy jego ofiar, dla niego zabójstwo to tak jak dla ciebie zabicie komara albo jeszcze mniej. Horkruks? Tak masz racje, tylko że horkruks to część jego duszy, jedynej rzeczy na której mu zależy. Harry'ego łatwo podejść, wystarczy porwać mu przyjaciela i gotowe. Wystarczy że Voldemort dostałby w swoje ręce Ginny, i jest po sprawie, Harry nie zniesie utraty kolejnej tak bliskiej osoby, podda się i zło zatryumfuje.
patix
Najchętniej przyznałabym rację obu stronom... i tak też robię. Niektórych to rusza, innych nie - proste, nie ma nad czym się rozwodzić, to byłyby już chyba kwestie ludzkiej znieczulicy na śmierć innych... Jak wszędzie widać śmierć, łatwo(!) się z nią oswoić - zwłaszacza, gdy patrzy się na nią z boku, z dystansu, nie znając umierającego. Co innego, gdy jest to ktoś bliski.
Chyba nikogo nie dziwi, dlaczego większe wrażenie wywiera śmierć Dumbledore'a i Syriusza niż Cedrica. Jakkolwiek wspaniałym człowiekiem by nie był Diggory, nie mieliśmy czasu go poznać. OK, są przesłanki, że jest koleżeński, uczciwy, pracowity - idealny przyjaciel, kolega. Ale może właśnie jest trochę zbyt kryształowy, żeby budzić silne emocje?

A teraz pozwólcie, że odbiję nieco od tematu i zadam krótkie pytanie odnośnie Voldemorta (ale najpierw cytat):

QUOTE(PrZeMeK Z. @ 15.02.2007 21:48)
A co do tego, że nikt nie rodzi się zły i że gdyby dorastał w cieple i miłości, nie zostałby mordercą... Harry też nie dorastał w cieple i miłości. Dorastał w warunkach gorszych nawet pod pewnymi względami od tych, które miał Riddle - bo jego nikt nie tłamsił w komórce pod schodami i nie poniżał. A mimo to nie poszedł tą drogą. Voldemort miał szansę. Zmarnował ją.


Czemu Tom został Voldemortem? Co się mogło (lub musiało) wydarzyć?
Sytuacja podobna do sytuacji Harry'ego ("nikt nie rodzi się zły" - jak powiedziała Rowling), ale ich losy potoczyły się całkiem inaczej. I nie chodzi tu o oparcie w Dumbledorze, jakie miał Harry, a jakiego Tomowi brakowało, bo Tom był "zły" już w sierocińcu...
Co skrzywdziło(?) dziecko tak mocno, by stało się potworem (swoją drogą - jak to okropnie brzmi: człowiek-potwór można znieść, ale dziecko-potwór? dziecko-morderca?)?
LilienSnape
ach...
normalną rzeczą jest to, że śmierć zawsze jest przykra .
na samą myśł o tym robi nam się jakoś tak żal .
nie mówie, że Cedrik miał sobie umierać bo mam go gdzieś .
ale jeśli chodzi o samą fabułe książki to Cedrik nie odgrywał tam ważnej roli .
więc jego śmierć nie była, aż taka straszna . aleto nie znaczy, że o nim zapomniałam. i o jego śmierci. bo chyba tylko podczas odejścia Volemorta nie zrobiłoby mi się przykro .

no, ale jakos po śmierci Dumbledora i Syriusza stałam sie bardziej odporna na smierć bohaterów, że tak powiem mniej ważnych .
ale o Cedriku pamiętam !
może jestm bezduszna.
PrZeMeK Z.
Avery:
QUOTE
Nigdy nie twierdziłem że Diggory był ulizanym gogusiem, to na wstępie

Wiem, ten fragment odnosił się do wypowiedzi innych forumowiczów.
QUOTE
Niewątpliwie był pracowity, nic nie bierze się z niczego Przemku, jak mówi Gąbrowicz "Talent to tylko puste słowo, aby być kimś należy usilnie nad sobą pracować". Nawet Dumbledore mówił że był pilnym uczniem a aby stworzyć horkruksy musiał się nieźle napracować.

Khem.. GOMbrowicz. Wiem, co powiedział i zgadzam się z tym. Zresztą zgodziłem się w tym aspekcie z Tobą w poprzednim poście. Jedno zdanie dalej niż to, które zacytowałeś.
QUOTE
Różnica jeść dość znaczna, rodzice Harry'ego zostali zamordowani a Voldemort został porzucony przez ojca i w jego mniemaniu też przez matkę. Harry kochał swoich rodziców mimo że już nie żyli, no i zawsze była Petunia, niby go nie kochała, ale jednak nie oddała go do sierocińca, nie wyrzuciła go z domu narażając tym samym własnego syna.A Voldemort nienawidził swojego ojca i matki zapewne też, bo go zostawiła i co gorsza zakochała się w mugolu...

Ale Riddle nie wiedział tego wszystkiego aż do wieku 11 lat, kiedy to poszedł do Hogwartu. Wcześniej z pewnością miał żal do matki i pogardzał nią, ale o ojcu zapewne miał wspaniałe wyobrażenia. Tyle, że Riddle nie radził sobie - i nie radzi - z klęskami. Zamiast zaakceptować swoich przodków, wyparł się ich. Ale wcześniej mógł pójść tą samą drogą co Harry. Tym bardziej, że jedyne, co Petunia dała Harry' emu, to dach nad głową i utrzymanie. Poza tym był poniżany, upokarzany i samotny. A jednak dał radę.
QUOTE
Nie bądź śmieszny, ta cała bufoneria nie popierała go dlatego że był pracowity tylko dlatego że chciał wytłuc mugoli, to tak jak z Hitlerem. Jedno chwytliwe hasło, dla większego efektu brutalne i efekt gotowy.

No przecież to samo napisałem cheess.gif Odniosłem się po prostu ironicznie do Twojej poprzedniej wypowiedzi, gdzie pisałeś, że Voldemort doszedł do władzy dzięki pracowitości i nieugiętości.
QUOTE
Harry'ego łatwo podejść, wystarczy porwać mu przyjaciela i gotowe. Wystarczy że Voldemort dostałby w swoje ręce Ginny, i jest po sprawie, Harry nie zniesie utraty kolejnej tak bliskiej osoby, podda się i zło zatryumfuje.

Jaaaasne... Podda się... Raczej się wścieknie i zrobi wielką krucjatę, wybijając połowę śmierciożerców w akcie zemsty. Bez przesady.
I chyba wolałbym być takim, na którego mają takiego "haka", niż kimś takim jak Voldemort.

Dobra, nie chciałem się kłócić.

Patix - myślę, że Riddle stał się zły, bo za szybko odkrył w sobie potężną moc magiczną. Poczuł się potężny i lepszy od innych, a stąd było już blisko do megalomanii. Tym bardziej, że mugolscy opiekunowie z sierocińca nie mogli nad nim zapanować, bo to on znał magię.
Avery
QUOTE
Khem.. GOMbrowicz. Wiem, co powiedział i zgadzam się z tym. Zresztą zgodziłem się w tym aspekcie z Tobą w poprzednim poście. Jedno zdanie dalej niż to, które zacytowałeś.

Ale wtopa... blush.gif Myślałem że zgadzasz się z tym że był stanowczy, przytoczmy:
QUOTE
Voldemort pracowity? Cóż, jeśli zabijanie i torturowanie nazywasz pracowitością... Ale dobra, zgadzam się, stanowczy to on był.


QUOTE
Ale Riddle nie wiedział tego wszystkiego aż do wieku 11 lat, kiedy to poszedł do Hogwartu. Wcześniej z pewnością miał żal do matki i pogardzał nią, ale o ojcu zapewne miał wspaniałe wyobrażenia. Tyle, że Riddle nie radził sobie - i nie radzi - z klęskami. Zamiast zaakceptować swoich przodków, wyparł się ich. Ale wcześniej mógł pójść tą samą drogą co Harry. Tym bardziej, że jedyne, co Petunia dała Harry' emu, to dach nad głową i utrzymanie. Poza tym był poniżany, upokarzany i samotny. A jednak dał radę.


Geny Slytherina i Gauntów odegrały tam zapewne ważną role - wraz z pogardą do matki wyszło co wyszło. Zresztą Harry'ego wujostwo trzymało krótko w ryzach, a jak mówiłeś Toma nikt nie tłamsił, robił co mu się podobało i wszystie te czynniki sprawiły że wyrósł z niego Voldemort. (A przynajmniej tak mi się wydaje smile.gif )

QUOTE
No przecież to samo napisałem cheess.gif Odniosłem się po prostu ironicznie do Twojej poprzedniej wypowiedzi, gdzie pisałeś, że Voldemort doszedł do władzy dzięki pracowitości i nieugiętości.


Chodziło mi o to że z początku nie popierali go dlatego że był potężny tylko ze względu na jego "zdrowe" poglądy odnośnie czystości krwi, ale jak Voldemort ujawnił że "ma zapędy dyktatorskie" to zaczeli się go bać, i na przykładzie Regulusa widać co się działo jak ktoś próbował się wycofać. Więc doszedł do władzy dzięki nazwijmy to pracowitości a "czyści" popierali go powodu poglądów.

QUOTE
Jaaaasne... Podda się... Raczej się wścieknie i zrobi wielką krucjatę, wybijając połowę śmierciożerców w akcie zemsty. Bez przesady.
I chyba wolałbym być takim, na którego mają takiego "haka", niż kimś takim jak Voldemort.


Gdyby ją zabił, co nawiasem mówiąc nie byłoby mądre, to tak. Gdyby jednak ją uwięził i zagroził bolesną, długą śmiercią albo czymś jeszcze bardziej wymyślnym to wątpliwe aby Harry odważył się na taką jak to nazwałeś krucjatę.

QUOTE
Dobra, nie chciałem się kłócić.

Wolałbym określenie "dyskutować", w końcu od tego są fora.
Dolohov
Pozwole sobie wrócić do tematu...

LUBIĘ:
- Severusa - bo jest wg. mnie najbardziej tajemniczą i fascynującą postacią w HP. W niektórych wzbudza szacunek i zaufanie, a w innych nienawiść i obrzydzenie. Poza tym
to równy chłop z niego. smile.gif Jeśli zapomnimy o zabójstwie Dumbledore'a.

- Lupina - od razu obdarzyłem go sympatią. Zmęczony, nie potrzebny, zapomniany włóczęga, który nie poddał się, znalazł w sobie trochę siły i poświęcił się w dobrej sprawie jako członek Zakonu. Tacy ludzie powinni w życiu coś osiągnąć.

- Dumbledore'a - bo kto by nie lubił? wink2.gif

- Harry'ego - przyzwyczaiłem się do niego. Jest odważny, nie zależy mu na sobie tylko na innych, zawsze służy pomocą. Wzruszająca postawa. cry.gif

NIE LUBIĘ:

- Wszystkich Malfoy'ów - nie tolerancyjne chamy, którym zależy tylko na złocie i sławie.

- Glizdogona - pieprzony sprzedawczyk ! mad.gif za coś takiego powinna być kara śmierci. Nie wyobrażam sobie sytuacji w której miałbym sprzedać przyjaciół, nawet za cenę własnego życia. Najgorsze co można w życiu zrobić - sprzedać przyjaciół. Peter to osoba na zawsze pozbawiona honoru.

- Stworka - jw.

- Knota - bo daje sobą manipulować. Przymykał oko na wybryki Harry'ego, dobrze go traktował do czasu gdy ten zaczął ogłaszać powrót Czarnego Pana. Co było Knotowi nie na rękę, gdyż był zbyt słaby by dźwigać te brzemię, by wypowiedzieć wojnę Voldemortowi i jego poplecznikom.


Jeśli chodzi o Cedrika i pamięć o nim, to wg mnie należy pamiętać o każdym zmarłym. Bo po prostu na to zasługują. Nie ważne czy chodzi o psa, sąsiadkę, ciotkę której nie znaliśmy czy babcię. A fakt że Diggory został zamordowany, sprawia że tym bardziej należy pamiętać o jego śmierci.

Zakohana w książkach
+

Syriusz - moja bezwzględnie ukochana postać. Miły i opiekuńczy, ale też stanowczy. Zyskał moją sympatię, kiedy już poznałam jego prawdziwe "ja", ale wcześniej też nie czułam do niego niechęci. Był mi, że się tak wyrażę, obojętny.
Poza tym uwielbiam brzmienie tego imienia: Syriusz.
Tak na marginesie: wiedzieliście, że Psią Gwiazdę nazywa się potocznie Syriuszem. Zbieg okoliczności? Ja przestałam już wierzyć w zbiegi okoliczności!

Harry- odważny, jak się trochę postara to wykrzesa coś ze swojej niesamowitej inteligencjii (bez żadnej ironii) a jego ucieczek sam Houdini (nie jestem pewna, czy tak się to pisze) mógłby mu pozazdrościć.

Fred i Gorge- po prostu mnie rozbrajają. jak przczytałam "ale my nie jesteśmy tacy głupi. Wiem, że nazywamy się Gred i Forge" to myślałam, że się posikam ze śmiechu.


-

Snape - najzwyczajniej na świecie go nienawidzę. Może mam jakieś uprzedzenia, ale czuję do niego dokładnie to samo co Harry. chociaż... jak przeczytałam jego wspomnienie z dzieciństwa... jak stanął mi przed oczami taki obraz: mały snape słuchjący w ukryciu kłótni rodziców
to zrobiło mi się go żal.

Voldemort - no cóż, czy w ogóle muszę coś pisać?


Jast jeszcze wiele na "+" i "-", ale do tych, których wymieniłam odczuwam to najsilniej.
smagliczka
QUOTE
Tak na marginesie: wiedzieliście, że Psią Gwiazdę nazywa się potocznie Syriuszem. Zbieg okoliczności? Ja przestałam już wierzyć w zbiegi okoliczności!


łeheh... Zawsze mówię, że lepiej późno niż wcale :>
matips
Ja lubie:
Harry'ego - a no bo jak inaczej biggrin.gif
Hermionę - ma zdrowe podejście do życia i jest inteligętna
Dumbledora - sympatyczny, zawsze uprzejmy i ma świetne poczucie chumoru. Chociarz zbyt wierzy w drugą szansę... był to największy i najdroższy błąd jaki popełnił.
McGonagal - ma charakter, jest sprawiedliwa.
Mieszane uczucia mam do:
Rona - taki trochę niemiły względem Hermiony, która zawsze mu pomaga. Ma do niej pretensje (bez odwagi przyznania się do tego) o bliskie kontakty z Krumem.
Lorda Voldemorta - o tym dalej
A nie lubię:
Snapa - co tu mówić, straciłem do niego sympatię kiedy okazał się zdrajcą...
Malfloya - rasista

Jest jeszcze wiele osób, ale ich nie wymieniam

Czarny Pan jest zły, ale uparty. Dąży do nieśmiertelnośći, chce stać się potężny itd. Ale zabija i to jest w nim złe. Nie nawidzę morerców, ludzi bez skrupułów, ale jakiś taki uparty. Oceniam go raczej na minus. Cel nie uświęca środków.

A propo czarnego pana... czytając książkę wydaje mi się, że Lord Voldemort nie ma żadnej ochrony (stałej, co najwyżej ją wyczarowuje). Czy czarodzieje nie mogą po prostu strzelić mu w łeb??? Z 3 km, z broni mugoli. Nawet Ridle nie ma mocy (chyba) aby odbić pocisk lecący szybciej niż dźwięk bez uprzedzenia??
Zeti
Malfoy jest ciekawą postacią, na którą splatają sie różne oblicza, ale, żeby od razu rasistą??? Może po prostu zostańmy przy tym, ze jest mało tolerancyjny?
matips
I tak uważam, że jest rasistą. Ale w porównaniu z Czarnym Panem to bardzo tolerancyjny człowiek.
Zeti
powtórzę za kimś mądrym "...nie szafujmy wyrokami..."
martusza
Postacie lubiane:
*Syriusz, ponieważ był zabawny, pozytywnie narwany, szczery, odważny
*Ron, za poczucie humoru przyprawione nutka ironii oraz za śmieszne komentarze
*Dumbledore, ponieważ był mądry, prawy, zdecydowany, pomocny, zaradny, w sytuacjach kryzysowych zachowywał trzeźwy umysł oraz zimna krew
*Fred i George, ci to dopiero są dowcipni, pozytywnie nastawieni do życia
*Harry, przeważnie potrafił śmiać się z siebie oraz z tego jak jest, bądź był postrzegany przez innych ludzi, za odwagę, determinacje, oddanie przyjaciołom
*Pan i Pani Weasley, ponieważ dbają o Harrego, chcą dla niego jak najlepiej, za to, że pokazali mu jak wygląda kochająca się rodzina oraz za to, że go do niej przyjęli i ogólnie za całą sympatie jaką okazali Harry'emu i czynną służbę wobec armii Czarnego Pana
*Hermoina, jest mądra, ambitna i daje dobre rady
*Lupin, bo jest sympatyczny, głuchy na przeciwności losu, pomimo wszystko pragnie coś w życiu osiągnąć, wierny przyjaciel
*McGonagal, mimo, że jest surową nauczycielką, swoją pracę wykonuje naprawdę wspaniale, opanowana, miejscami zabawna postać, lojalna, wierna Hogwartowi oraz prof. Dumbledore, dba swoich uczniów

Postacie nielubiane:
*Percy Weasley, ponieważ to wstrętny lizus, żądny władzy i splendoru, uważający swoją rodzinę za zdrajców, nie umiejący przyznać się do błędów
*Lucjusz Malfoy, za to, że uważa sie za osobę lepszą, mądrzejszą od wszystkich, za to że pomiata mniej zamożnymi ludzi, za to, że jest złym człowiekiem, lubiącym zadawać ból i cierpienie
*Draco Malfoy, ponieważ lubi się przechwalać, dominować nad słabszymi, nigdy nie prosi - on żąda, jest mściwy, dąży po trupach do celu, dużo mówi, a mało robi, wini innych za własne niepowodzenia
*Korneliusz Knot, niezdecydowany, niepoważny i głupi człowiek, który woli udawać, że problem nie istnieje, niż przyznać sie do tego, iż nie umie go rozwiązać
*Umbridge, za to, że znęcała sie nad Harrym oraz za to, że namawiała do donosicielstwa, za uprzedzenia względem, jak to ona określiła 'niebezpiecznych mieszańców'
*Lord Voldemort, ponieważ zamiast wykorzystywać swą niezwykle rozległą wiedzę magiczną do uczynienia świata czarodziejów lepszym miejscem, on zabija, niszczy i dzieli, za to, że wyrządził tyle zła Harry'emu oraz innym, za żądzę władzy, dbanie jedynie o siebie, za pogardę dla magicznej mocy miłości
PrZeMeK Z.
O! Jedna osoba, która wszystkie te postacie odczytała "jak trzeba". smile.gif
Zuza_Zua
EEE a gdzie jest Severus Snape ??
jast czy ja poprostu go niewidze?


I tak Sev jest NAj Naj
smagliczka
Jego postać została "dyplomatycznie" pominięta .
Grząski temat - to i lepiej stanowiska nie zajmować wink2.gif


I jakoś nikt nie wypowiada się o Tralawney, Rosmercie, sprzedawczyni z pociągu i wielu innych... dlaczego? cheess.gif



Wszyscy bębnią o postaciach oczywistych i wymienianych już gadzilion razy. A co to za problem wypisać tych, co są jednoznaczymi pozytywami, albo wymienić swoją długą listę wrednych i znienawidzonych. Ten temat jest dziwny - większego sensu w nim nie widzę, taka ot wyliczanka, z podziałem na czarne i białe...
A przecież mnóstwo jest dwuznaczności w bohaterach.


Może byłoby lepiej zastanowić się, czy jest coś, za co można nie lubić, tych ulubionych, a polubić nielubianych?
Nie mówię, żeby od razu brać na warsztat taki skrajnie negatywny przypadek, jak pan T. Riddle, i szukać w nim pozytywów. Ale można się jednak jakoś... wysilić - coby temat chociaż myśleniu służył tongue.gif Bo, że Tom zły, Syriusz sympatyczny, Percy zaślepiony i żądny władzy, Hermiona mądra, Minerwa sprawiedliwa, Draco złośliwy, Umbridge sadystyczna, a Glizdogon tchórz i zdrajca - to chyba wszystkim wiodomo.

cheess.gif

Hmm, wieżmy taką Narcyzę, na przykład.
Co myślicie o Narcyzie?
Z jednej strony skwaszona, wyniosła, lodowata arystokratka, wielu ludzi mająca zapewne w pogardzie, z drugiej, zdeterminowana i gotowa na wszystko matka (i żona). Kochająca matka i żona.

I jak myślicie, czy osłoniłaby piersią Dracona?
Jak dalece by się poświęciła?


Można powiedzieć jednoznacznie: plus albo minus?
Nie sądzę. Dla mnie, przy bliższej analizie wypada jednak na plus. Z całą pewnością traktowałaby ludzi, niższych "stanem" z wyższością i pogardą. ALe czy byłaby zdolna skrzywdzić? Wątpię. Lucjusz byłby w stanie, bez wątpienia - przecież robił to nie raz. Ale czy Narcyza pochwalałaby jego "zabawy" z mugolami, jakie sobie z koleżkami urządzał podczas mistrzost świata? Czy potrafiłaby patrzeć bez mrugnięcia okiem na tortury takiego Pottera na przykład (wroga, ale jednak chłopca jeszcze - chłopca w wieku jej syna)?
Nie wydaje mi się by była do tego zdolna.

Myślę, że Narcyza w dużej mierze udaje kogoś, kim nie jest. Przyszło jej żyć w takim, a nie innym świecie, więc musi żyć zgodnie z obowiązującymi zasadami. Ale według mnie byłaby skłonna zdradzić Ciemną Stronę (ba, nawet mam wrażenie, że nie trzeba by było jej specjalnie namawiać). Bo ona tak naprawdę nie jest po żadnej ze stron. Z racji tego, że jej mąż jest, kim jest - stoim przy nim. Ale nie sądzę, że z wewnętrznego przekonania o słuszności takiego wyboru.
Uwikłana jest trasznie - po uszy w zasadzie, bo i mąż siedzi, i syn siedzi w bagnie. Więc i ona. Żal mi kobitki, bo na pewno wolałaby wieść spokojne życie, bez strachu o przyszłosć swych panów i swoją, i bez ciągłej walki o czystość rasy (to niebezpieczne jest jednak, a czy cena jest tego warta?). Jej przerażenie na początku 6 tomu - gdy została sama - świadczy o tym, że nie czuje się bezpiecznie. Czasem zwolennicy Voldemorta wystawieni są na gorsze niebezpieczeństwo niż jego przeciwnicy. Wystarczy, że powinie im się noga, a wielki sprzymierzeniec staje się nagle wrogiem, przed którym trzeba uciekać. I dotyczy to każdego członka rodziny, nie tylko tego jednego śmierciożercy,który naraził się Lordowi.


Myślę, że Narcyza z ulgą przyjęłaby ofertę Dumbledore'a, gdyby zaproponował jej ochronę (może nie od razu, bo jest dumna, ale przekonałaby się). Niestety, już nie zaproponuje.
martusza
Severus Snape kwalifikuje się, jak dla mnie do kategorii Ani ziębi ani grzeje, ponieważ jest bardzo tajemniczy i tak naprawdę niewiele o nim wiemy, nauczycielem był surowym, momentami niesprawiedliwym, ale dobrym, znającym się na swoim przedmiocie, niepokoi mnie ta zazdrość o Jamesa i przenoszenie jej na Harrego, podoba mi się jego opanowanie, długo chowa urazy, a to zupełnie mnie odpycha. Na razie tyle, muszę sie jeszcze zastanowić.
PrZeMeK Z.
QUOTE
Czasem zwolennicy Voldemorta wystawieni są na gorsze niebezpieczeństwo niż jego przeciwnicy. Wystarczy, że powinie im się noga, a wielki sprzymierzeniec staje się nagle wrogiem, przed którym trzeba uciekać. I dotyczy to każdego członka rodziny, nie tylko tego jednego śmierciożercy,który naraził się Lordowi.

I dlatego bezpieczniej jest być po stronie dobra. smile.gif

Narcyzę też w gruncie rzeczy oceniam pozytywnie. Czy też może jako "niezdecydowaną z lekkim przechyłem na strochę dobra". Kobieta ma dużą szansę zmienić swoje życie i normalnie, w spokoju wychowywać syna, o ile tylko zdoła go uchronić przed gniewem Voldemorta. Harry powinien zaproponować Zakonowi ukrycie tych dwojga (gdy już przejdzie mu gniew na Malfoya), bo tylko on słyszał taką propozycję na Wieży Astronomicznej i tylko on wie, że byłoby to po myśli Dumbledore'a. Sama Narcyza jest, jaka jest, głównie ze względu na rodzinę. Blackowie (z małymi wyjątkami) dobrym rodem nie byli.

Chyba równie trudno oceniać postacie takie jak Bartemiusz Crouch czy Rufus Scrimgeour. Ten pierwsze niebezpiecznie zbliżył się do śmierciożerców, próbując ich zwalczać; do tego zrujnował życie własnej rodzinie. Z drugiej strony jednak trudno odmawiać mu sukcesów - on naprawdę zdziałał coś przeciw Voldemortowi.
Ten drugi to populista i pozorant - zamiast naprawdę coś robić, stosuje półśrodki. Ale przecież ma on do czynienia z naprawdę napiętą sytuacją - wielkie czarodziejskie rody, które mają największe możliwości i najwięcej funduszy, muszą być mu niechętne, bo wielu ich członków to śmierciożercy. Poza tym społeczność czarodziejów jest słabo zdyscyplinowana i niechętnie stosuje się do zaleceń ministerstwa, co praktycznie krępuje mu ręce.

Swoją drogą, nikomu chyba nie chce się już dyskutować tak zawzięcie o Potterze jak Tobie, Smagliczko. smile.gif
harolcia
QUOTE(smagliczka @ 27.06.2007 18:55)

Hmm, wieżmy taką Narcyzę, na przykład.
Co myślicie o Narcyzie?
Z jednej strony skwaszona, wyniosła, lodowata arystokratka, wielu ludzi mająca zapewne w pogardzie, z drugiej, zdeterminowana i gotowa na wszystko matka (i żona). Kochająca matka i żona.

I jak myślicie, czy osłoniłaby piersią Dracona?
Jak dalece by się poświęciła?

*


Myślę, że tak... że byłaby w stanie zasłonić swojego syna, ochronić go przed śmiercia. Można o niej mówić wiele złych rzeczy, ale koniec końców to matka, która kocha swoje dziecko i raczej nie chciałaby jego śmierci. Ba ! na pewno nie chciałaby tego. Moim zdaniem doskonale to widać w VI części, gdzie prosi Snape'a o "ewentualne dokończenie robótki" za Dracona. Jest także świadoma konsekwencjach, jakie moga spaść na jej syna z powodu zawalenia roboty.
Sądzę, że byłaby w stanie poświęcić własne życie
smagliczka
QUOTE(PrZeMeK Z. @ 27.06.2007 20:11)
Swoją drogą, nikomu chyba nie chce się już dyskutować tak zawzięcie o Potterze jak Tobie, Smagliczko. smile.gif
*



cheess.gif
Och, czasami tak mnie najdzie. Zresztą, musiałam się odstresować, bo jutro mam sądny dzień.
Aylet
to znaczy?
smagliczka
To znaczy, że DEFINITYWNIE skończyłam studia. Dzisiaj właśnie cheess.gif
hazel
Gratuluję!

O matko, jak ja bym chciała byc juz po. Z jednej stron. Bo z drugiej jakoś nie usmiecha mi sie dorosłe życie...
Pomylunka
Czołem,jestem tu nowa,to mój pierwszy post.Pomyślalam sobie,że na początek może dobrze byloby sie ustosunkować do bohaterów:

Ulubieni:
LUNA-za chrapaki krętorogie,ględatka niepospolitego, nargle, umgubularny kociokwik i burczykłącze do odpędzania mlaszczypaszczy, za rzodkiewki w uszach i niepowtarzalny styl, za to,że ją to rybka i akwarium,co sobie o niej pomyślą ludzie. Sporo się nacierpiała ze strony złośliwych kolegów,ale się nie zmieniła. W końcu znalazła przyjaciół,którzy ją akceptowali,niewielu,ale prawdziwych,co pokazuje,że warto pozostać sobą.

LUPIN-za to,że będąc jednym z najmniej ludzkich bohaterów był zarazem jednym z najbardziej ludzkich,za takt i wyczucie,których niekiedy brakuje innym bohaterom,a które on posiada zawsze i niezmiennie.

FINNEAS NIGELLUS-za to, że to on był mieszkańcem tajemniczego, mówiąco-chichoczącego pustego płótna w kwaterze głównej Zakonu Feniksa a ja bardzo polubiłam"płótno.Działa na wyobrażnię. Mała rzecz,a cieszy...A poza tym fajnie się nazywa biggrin.gif

HARRY-za odwagę,za silną wolę i konsekwencję w dążeniu do celu,za to,że chociaż nie raz i nie dwa irytująco się nad sobą użalał nigdy nie chciał rzucić tego wszystkiego w diabły i zaszyć się w mysiej dziurze. Za to,że bywa nieznośny też go lubię,kto w tym wieku nie bywa? wink2.gif To czyni go prawdziwszym. Niejeden na jego miejscu przechodziłby gorsze załamania nastroju. Poza tym jest lojalnym przyjacielem i dobrym człowiekiem. Zwracam uwagę na ponadprzeciętny poziom empatii.

HAGRID-za bezpośredniość i szczerość. I za pasję,którą sa niebezpieczne potwory. Lubię pasjonatów smile.gif

LEE JORDAN-za tarantulę(jako,że nigdy nie bylo powiedziane,jak nazywa się tarantula, na własny uzytek nazwałam ją Lee Jr smile.gif ) i za komentowanie meczów.

RON-za to,że jest.

MOODY-za ostrzezenie,by nie wkładać rożrdżki do tylnej kieszeni spodni,bo można stracić tyłek,a poza tym za manię prześladowczą i ogólnie ciekawą osobowość smile.gif

SYRIUSZ-za ciekawy rys psychologiczny-średnio udane ukrywanie uczuć pod maską szorstkości

nielubiani:
DUMBLEDORE-jest za dobry,za mądry i za szlachetny-ktoś taki nie może istnieć! Zywię wątlą nadzieję,że jeszcze okaże się,że wcale nie jest taki kryształowy...sztucznie skromny,na siłę kreuje się na równego gościa ale nieudolnie mu idzie...Nie przekonuje mnie.

VOLDEMORT-nie neguję jego talentów magicznych,charyzmy i konsekwencji w dążeniu do celu,ale nie lubię go,bo jest zły. Naiwne?Może,ale skoro sam będąc sierotą postanowił osieracać innych,skoro sam będąc w dzieciń stwie nieszczęśliwy unieszczęśliwiał innych,to chyba wyrażnie jest z nim coś nie tak.Kogoś,kto w odwecie za swoje smutne dzieciństwo wymordował setki ludzi nie można lubić. W każ dym razie ja nie jestem w stanie.

MALFOY-jego dziecinne,bezmyślne okrucieństwo potrafi bardzo zranić. Nic sobą nie reprezentuje i jest ze wszech miar antypatyczny.Jest jaki jest przez swojego ojca. Może nie jest do końca zły ale i tak go nie lubię. Jednak żal mi go.Zaślepiony złością jest nieszczęśliwy,chociaż może nie zdaje sobie z tego sprawy,nie wie,że można żyć inaczej, nie wie,jak to jest mieć przyjaciół...

CHO-trochę słodka idiotka,trohhę mazgaj...mdła. Harry by się z nią tylko męczył.

SNAPE-wyładowuje na uczniach swoje frustracje,a to najgorsze,co może robić nauczyciel...

O pozostałych bohaterach też mogłabym sporo powiedzieć,ale nie wzbudzają we mnie aż tak silnych emocji,więc może kiedy indziej,bo póżno jest a ja się i tak rozpisałam tak,że nie wiem,czy komuś się to będzie chciało czytać smile.gif


abstrakcja
Może od tej złej strony zacznę. Nie lubię:

Najbardziej nie lubie chyba Glizdogona. Za jego zdrade wobec przyjaciół, której nie można wybaczyć, za tchórzostwo, przekręty i pozerstwo, brak jakiejkolwiek skruchy i ludzkich uczuć. No taki zimny drań, do tego tchórz, słabeusz, szukający poparcia w silniejszych od siebie. Nienawidzę takich ludzi. Zadźgałabym go wykałaczką. Na samą wzmiankę w tekście na jego temat mam buntownicze myśli.
Idźmy dalej. Snape. Postac chyba najbardziej kontrowersyjna. Mam w zwiazku z nim mieszane odczucia. Mam wrazenie, ze nie chciał wcale zrobic tego, co zrobił. Gdyby nie przysiega wieczysta nie posunąłby się do tego. Tak mysle. Mimo jego złośliwości wzgledem np Harrego do VI tomu darzylam go sympatią i o nic ciemnego nie podejrzewałam. Cóż. Tak to jest z podwojnymi agentami. Ktoregos dnia przychodzi czas, ze trzeba sie odpowiedziec za jedną stroną. Hm, zostawmy to.
Poza tym nie cierpię Umbridge. Taka typowa jędza, beszczelna do ostatnich granic. Potrafi manipulować ludźmi i zdobywać podstepem względy u tych, na których jej zależy. Kolejna kategoria ludzi, ktorym bym najchetniej zrobiła holocaust. Poza tym kobieta wydaje się nie wiedzieć zupełnie nic na temat spraw, których zazarcie broni. Robi to tylko ze względu na swoje stanowisko. Żądna władzy, podła żmija w przebraniu słodkiej dziewuszki. Ble.
Poza tym nie lubię żadnego Malfoya. Za ich rasizm i poczucie wyzszosci nad innymi. Tak bylo praktycznie od poczatku.
Jeszcze dodałabym kilkoro uczniów Hogwartu. Zachariasz Smith, za jego złośliwość wybiłabym mu chętnie przednie zęby. Poza tym Cho Chang, taka jakaś niedorobiona panienka, egoistka z wygórowanym mniemaniem o sobie. I Lavender Brown. Stereotyp słodkiej idiotki, za grosz inteligencji.

A teraz przyjemniej. Lubię:

Harrego. Za dojrzały system wartości, w którym góruje nie władza, pieniądze i dyscyplina, a przyjaźń, miłość, męstwo i braterstwo. Poza tym całe Trio. Wzór przyjaciół na dobre i na złe. smile.gif
Z uczniów wspomniałabym jeszcze o Gredzie i Forge'u biggrin.gif . O ich swietnym poczuciu humoru, o ich QPY BLOKU i innych Karmelkach Gorączkowych powodujących czyraki na jajcach. tongue.gif
No i Luna Lovegood. Dziwne nie znaczy negatywne. Kazda jej wypowiedz wywoluje u mnie banan na twarzy. Poza tym Ginny. Do zludzenia przypomina mi mnie sprzed bodajze jakichs dwóch lat.
Poza tym lubię Lupina. Wzorowy nauczyciel, szkoda ze w realnym swiecie trudno o takiego.
I wiele, wiele innych.

Kogo jeszcze nie lubię, teraz mi się przypomniało:
Amosa Digorego. Za jego poczucie lepszosci ze wzgledu na syna. Za jego faworyzację syna, przechwałki synem, doprowadzanie tym Harrego do kłopotliwych sytuacji. Nie lubie czegos takiego.
Zeti
QUOTE
+ Cho Chang - taka egoistyczna panienka z wysokimi mniemaniami o sobie. Nigdy za nią nie przepadalam.


Ja to Cho lubiłem wtedy, kiedy Harry ja lubił. Przestałem ją lubić kiedy i Harry przestał.
abstrakcja
Ja tam nigdy nie miałam do niej zaufania. Rozhichotana dziewczynka w towarzystwie takich samych przyjaciolek. Od razu skojarzylam to ze znajomymi mi osobami i od razu mnie odrzuciło.
Zeti
Jak pierwszy raz czytałem CO to lubiłem tych których lubił Harry,a nie lubiłem tych, których nie lubił. Przy ZF już tak nie miałem, Za każdym razem, kiedy czytam ponownie CO, to się zastanawiam nad różnymi postaciami, ale nad CHho nie.
abstrakcja
Moze dlatego, ze CO nie ukazywała tak dokładnie charakteru Cho. W kazdym razie w ZF wyszlo szydlo z worka.
Zeti
Z tym się zgadzam. Po ZF mi obrzydła. Wcześniej jednak była raczej fajna.
abstrakcja
Bo nie byla do konca zdemaskowana. :] Ja tam nie lubie dziewczyn, co chodzą w kupie po 10 , obgadują wszystko począwszy od nowych butów Jadzi skończywszy na tym czemu Ola zapomniała parasola. Od razu mi się wspomniało moje pokemoniaste towarzystwo ze szkoły.
Zeti
Ja też takich dziewczyn nie lubię. Ale Cho, na początku pokazana była w troszkę lepszym świetle.

To nie jest czat. Dyskutujcie sobie o Cho, ale postami dłuższymi niż dwulinijkowe i nieco bardziej konkretnymi./Przemek
abstrakcja
Psieplasiam Przemku. Juś bede gsieczna.

W troche lepszym swietle? No tak, miss europy, swietna w quiddichu, wszędzie znana lubiana i ubóstwiana, od razu mnie zniesmaczyło. Czułam, ze jest z nią cos nie tak, nie ma chodzących ideałów. Chociaz w 3 części podczas meczu wzbudzila we mnie jako taki podziw. Sama nie jestem zbyt wysportowana, len ze mnie, acz chciałabym coś trenowac i w czyms zablyszczec.
Windykatorka
No to wracając do tematu;).

KoHam, miłością szczerą, czysta i platoniczną, Remusa Lupina (ostatnio jakby mniej, ale to już chyba i tak nieuleczalne). Za inteligencję, rozsądek, sprawiedliwość. Opanowanie, ciepło i bycie dobrym pedagogiem. Za samotność. I bo się głupi nigdy nie skarży:p.
Lubię, bardzo, Lunę Lovegood. Bo Krukonką jest, ma rozmarzone spojrzenie, swój sposób na życie (jeśli tak to można nazwać), jest szczera, lojalna i rozważna kiedy trzeba.
Lubię Hermionę Granger. Za racjonalność, rozsądek (co ja z tym rozsądkiem i rozważnością...? blink.gif ), inteligencję, pęd do wiedzy. Bo potrafi nagadać chłopakom, ale jest dobrą przyjaciółką. I miłą, wrażliwą dziewczyną.
Do tego dochodzi Oliver Wood. Bo jest uroczy i ma obsesję. I za jego strategie.
I kochana moja;P rodzina Black. Zwłaszcza Regulus, Andromeda i Narcyza, w takiej kolejności. Ach, i Phineas Nigellus, za jego teksty i znudzenie otoczeniem.
Ot.

Nie lubię:
Dolores Umbridge. Bo to zła kobieta jest. I nic do niej nie dociera.
Fenrir Greyback. Bo obleśny jest, poddaje się swoim instynktom, pogryzł Billa. No i Lunatyka ugryzł. Jego, niestety, podczas pełni.
Rita Skeeter. Za brak barier moralnych, oszczerstwa i irytujący sposób bycia.
James Potter. W młodości był rozpuszczonym chłopaczkiem z przerośniętym ego. A potem był nudny:p. I za pewien bohaterski czyn, pff.
Zeti
Dobra. Posty będą i konkretniejsze i dłuższe.

QUOTE
W trochę lepszym świetle? No tak, miss europy, świetna w quiddichu, wszędzie znana lubiana i ubóstwiana, od razu mnie zniesmaczyło.


A mi się to w niej spodobało. Skoro byłą taka dobra to nie mogła być zła. Była miła w stosunku do Harrego, a nawet mu pomogła przy tej wpadce z listem do Syriusza i Filchem w roli głównej. A w CO? Też była miła, a przy tym ładna, i przedstawiono ją nam jako kogoś, kogo Harry uważa za najlepszą dziewczynę w Hogwarcie. Więc z początku Cho była jednak fajna. Może starała się dla Cedrica, a później Harrego? A jak juz jej Harry zaczął wisieć, to pokazała szpony.
Zeti
Kawaii, a kogo lubisz? I co ma Gandalf do HP?
Golden Phoenix
@ Zeti
Też nie wiem co ma Gandalf do HP, ale za to wiem kogo Kawaii lubi wink2.gif -> Zeti przeczytaj jeszcze raz cały post - pod koniec jest spis postaci, które Kawaii lubi smile.gif

@Kawaii
QUOTE
Dumbledora mogłabym polubić ale zawsze mnie denerwuje (uje sie nie kreskóje) te jego spokój i udawanie ze nic się nie dzieje (ekolodzy apelują: dziura ozonowa się powieksza i jasne, najłatwiej to olewać, ale Ludzie, nie możecie udawać że nic się nie dzieje


A mi właśnie ten spokój w Dumbledorze najbardziej się podobał. Właśnie spokój i jego ogromna wiedza razem najbardziej mi imponują. Sama też chciałabym być taka (marzenie nerwusa tongue.gif )
Ginnusia
Mnie u Kawaii najbardziej zafascynowała charakterystyka Malfoya. biggrin.gif
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami kliknij tutaj.

  kulturystyka  trening na masę
Invision Power Board © 2001-2025 Invision Power Services, Inc.