hm... może złapie stopa na rhcp do pragi
i jeszcze jak mi bilet spadnie z nieba d;
misiek możesz tamtędy przejeżdzać przypadkiem ;d
nie. no. na rhcp prosze ciebie nie jezdze bo rhcp nie znoszę.
a tak pozatym, to co to ja k.... caritas polska?XD
nie, ale mógłbyś być czasem wspaniałomyślny^^
ja bym mu nie ufal. sprzedalby Cie przy najblizszej okazji za dwa wina XD
Child, bez przesady.
Za 10 będzie okej XD
podziwiam kazika i jego ekipe ze im sie chce jeszcze koncertowac.
bylo fajnie i za darmo. mimo iz zwalil sie kazdy dres z oklicy, a kolo mnie probowal pogowac pijany dziad chodzacy o kulach.
QUOTE(MisieK @ 11.06.2006 00:14)
nie. no. na rhcp prosze ciebie nie jezdze bo rhcp nie znoszę.
a tak pozatym, to co to ja k.... caritas polska?XD
Ja Cię proszę, stary... Szanuj cudze uczucia, bo będziemy razem pili przez trzy dni, a przecież chcesz śliwowicę, prawdaaaaaa?
Neonai - mamy dwa bilety do sprzedania. Serio.
W skrócie Nai, proszę Oo
eee ten koncert to marzenie ściętej głowy
Hmmm... Wystarczy kupić bilet na pociąg i umówić się z nami przed koncertem to Ci bilet sprzedamy.
QUOTE(MisieK @ 11.06.2006 01:14)
a ja strasznie lubię solowe dokonania Johna Fruscianta

o wiele bardziej niż rhcp (inna sprawa że nie zagłębiałam się nigdy jakoś szczególnie i niewiele znam

) ale jego solowe utwory są naprawdę urzekające.
QUOTE(Neonai @ 10.06.2006 23:49)
ostatni koncert...Farben Lehre na naszych cudownych juwenaliach (nie, Kira?)

ale sam koncert był faajny. a Wojda jest człowiekiem wprost niemożliwym, albo ma adhd albo sama już nie wiem co. to jest taka niesamowita energia i charyzma, że gęba sama się śmieje
Kira - > ten emot był znaczący XDD
Katon - > noo wystarczy jeszcze mieć na taki koncert pozwolenie z góry Oo
QUOTE
a przecież chcesz śliwowicę, prawdaaaaaa?
to ja już się
nai, znaczy który?
ten co ma torbe na głowie
Misiek - > i po raz kolejny potwierdza się stereotyp Polaka...
eeetam;>
czasem myśle czy w moich żyłach nie płynie ruska krew;p
krew jak krew, ale co innego to na pewno często płynie Oo
ta.
dobra ja lece na molo. mój układ alkoholonośny domaga się doładowania;P
edit:
Spoko MisieK, RHCP nie lubisz - ślepota to dotkliwa, ale aż tak okrutny, żeby Ci śliwowicy nie przywieźć to nie jestem...
uf.
khy khy. Nie ma to jak Patykiem Pisane ;D
<jupijajej>
<skacze z radości itp itd>
woczraj Jelonek z Huntera potwierdził w radiu Bis udział CoBu w HunterFescie ;D Znaczy powiedział ze na 99,9% będą

YEAH!
...
tylko skąd ja wezme kolejne 150zeta na bilet?!
Idz moim sladem - sprzedaj prawa do transplantacji nerki ;DTo już na inne cele poszło;p
Nie wiem od czago zacząć... Ciągle jestem w amoku. Najszybsze 48 godzin mojego życia już za mną, ale dalej piszczy mi w uszach.
Upić się przed samym koncertem. Tego mieliśmy nie robić. Zrobiliśmy sobie 6 litrów kamikadze (smirnoff plus kurakao blu plus kwasek cytrynowy o smaku chemii) na siedem osób i dziwnym trafem się upiliśmy. Ale zorientowaliśmy się już przed Sazką Areną. Byliśmy o 14. Mało ludzi. Sami Polacy praktycznie. Będziemy z przodu. To już pewne. Poznaliśmy takich z Warszawy wymalowanych w Johny Frusciante I love you. Fajni. Ja poznałem jeszcze jakąś dziewczynę i mam do niej numer, ale jej nie pamiętam. Największy fan z nas wszystkich umiera. Trzeba z nim do toalety, a my tylko niewiele lepsi. Widmo niepamięci wisi nad nami idiotami. Koncert życia, za godzinę wpuszczają a my mamy całe niebieskie ryła od tego kurakao. I biegamy w górę i w dół po nieruchomych ruchomych schodach. Ludzi coraz więcej, ale razem w siedmiu mamy na tyle rozsądku, żeby zablokować pozycje. Fan już lepiej. Stoi. Ruszyło. Zacząłem trzeźwieć z podniecenia. Nigdy tak szybko nie trzeźwiałem. Widze po reszcie, że też nieźle im idzie. Robimy poważne miny przy pokazywaniu biletów, bo cholera wie jakie tam mają przepisy na wypadek pijanych na niebiesko.
Jesteśmy. Teraz biegiem. Trzeba opaski na ręce i do pierwszego sektora. Mało ludzi, ale mało ludzi narazie... Jesteśmy przed samą sceną. Kilka przepchnięć, popchnięć i stoimi przy barierce. Kilku z nas śpi, ale już snem spokojnym i wyczekującym. Pozycje zdobyte. Koło nas Słowak z autograłem Flea na ręce. Spotkał go spacerując po Pradze i ma zdjęcie, więc wierzymy. I zazdrościmy mu bardzo, ale jest miły i nie rżnie Bógwiekogo, więc jesteśmy również mili i doceniamy. Włoszki dwie jedna ładna, druga nie. Ta ładna dalej, ta nie się o mnie opiera, bo napierają na nią Węgrzy. Jestem w stanie entuzjazmu - nie przeszkadza mi to. Po drugiej jacyś Polacy. Przeważają Polacy. Czesi chyba siedzą w sektorze dla wapna, bo ich jak na lekarstwo chociaż to Praga. Czekamy.
Saport. Murzyn raper. Dizzy Racal czy jakoś tak. Śmieszny i wesoły, ma czapeczkę krzywo i się cieszy, a my z nim razem. Spodobaliśmy się mu i cały czas do nas rapował. My ani ani go nie rozmumiemy, ale jest radość i braterstwo. DJ jedzie z samplami w rodzaju 'Smels like teen spirit' czy 'Seven Nation Army", więc zupełnie to wszystko fajne żeby się rozgrzać. Kończy w sam raz. Jeszcze chwila i zacząłby nas irytować, a tak zszedł i będziemy go mili wspominać.
Techniczni na scenie. Łukasz poznaje każdego. Drze się do nich po nazwiskach. Fan, który kocha technicznych swojego zespołu kochanego to jest dopiero fan.
Są. Wstęp i 'Can't Stop'. Jestesmy po 'stronie Flea'. Blisko, strasznie blisko. Popadamy w histerię. Taką ala wcześni Beatlesi. Kwiki, piski, podskoki. Już nie da się być bliżej. Kiedis w czarnej koszuli i krawacie, John identycznie jak w teledusku do Dani California (faza współczena...), Chad w tym swoim mundurku a Flea w takim gejowatym, różowym wdzianku. Raz po raz podchodzi. Wpatrujemy się gitarę jak zahinotyzowaniu. Bo każdy wie jak oni bardzo potrafią grać, ale jak się to widzi to tak z 4 metrów to naprawdę, no...
Spodziwałem się i byłem przygotowany na fałszowanie Kiedisa. Bo Kiedis na żywo lubi se zafałszować. I na początku faktycznie, ale potem przestał. Serio. Śpiewał czysto, pięknie i zgrywał się idealnie z chórkami Frusciantego. Ależ mnie to zachwyciło!!!
Nie umiem wymienić tego w kolejności i z sensem. Byłem w ekstazie. Gdzieś na początku 'Dani California' i to solo... 'Scar Tissue', 'Charlie', 'Tell Me Baby' i coduwne '21th Century' z nowej płyty. 'Throw away your television'. Długie i rozbudowane. Z basem który słychać gdzieś w jelitach. Patrzymy na siebie zachwyceni. Szalik. Szalik polski. Na nim jakieś napisy. Rzucamy na scenę. Doleciał. Flea, weź go, weź go, k...., weź go...!!!! Wcześniej Kiedis krzyczy 'I know there is Poland in da haus'. Kolejny kwik. To jest nasz koncert. Czesi to statyści.
'Me And My Friends'. Czekałem na to. Jedyna rzecz z tych naprawdę starych, którą grywają. I piosenka, która jest dla nas jak hymn. Me'en'myme'en'myme'en'myme'en'my frieeeeeends. Pogo. Orgazm przy tym to zupełnie nic ciekawego. Krzyczymy ze szczęścia.
'Wet Sand' z nowej płyty. Zaskoczenie. Miłe. Można odpocząć. I znowu solo. Zawsze jest solo.
Atmosfera. Każdy każdemu pomaga i każdy się uśmiecha. Jakbym zaczął opisywać to zabrzmiałoby jak tandetna idylla. A jednak. I wreszcie - rockowy koncert na którym są ładne dziewczyny. I nie są ubrane na czarno i nie malują twarzy na biało. Normalne. Miła odmiana. Cały czas ochrona podaje kubki z wodą, a że na nasze ręce głównie to i pić nam się nie chce. Jakaś Czeszka zna wszystkie teksty i śpiewa. Nie fałuszuje, ale wydaje ultradźwięki. Szybko się przyzwyczajam.
Podniósł. Tamer, którego to szalik był o mało nie zemdlał. Flea podniósł, pomachał i zawiesił na wzmaczniaczu. Tam został do końca. Przeszliśmy do historii. Małej historii, ale kto by się tam przejmował. Polscy kibice pokazali w Niemczech klasę. I myślę, że wreszcie teraz Red Hoci przyjadą do Polski, bo jako fani pokazaliśmy klasę. Ale se kadzę. No ale co mi tam. Szalik na wzmacniaczu. A potem flaga Tyskiego (tak!) też rzucona przez nas, chociaż przywęrdowała z tyłu.
'Don't Forget Me'. Ballada z 'BTW'. Piękna. John przechodzi na naszą stronę. Klęka i gra solo. Matko. Takie solo, że można się było popłakać i nie wykluczam, że się popłakałem.
Skąd oni tak umieją. Są starzy już. Ale te wszystkie skoki, wyskoki, wykopy, to jest naprawdę. Frusciante każde solo gra tak jak na teledysku do 'DC'. Cud, że oni na siebie nie wpadają. Flea podskakuje, Kiedis tańczy. Cały czas. Kondycję mają lepszą niż polscy piłkarze. Bo tak jest do końca. Do ostatnich minut. KOSMICZNA ENERGIA.
Rozbierają się sukcesywnie. Widzieliśmy dupę Flea. Wow.
Bis. Wychodzi Chad i gra solo. Numer z pałką odbitą od werbla. Śpiewamy ole ole ole do rytmu. Nie wiem jak można tak grać. Perkusja to dla mnie zawsze trochę tajemnica. Może ewentualnie Ulrich, ale sorry, co to jest za zespół ta Metalika?
Potem 'Under The Bridge'. Nie wiem jak to opisać.
Wstęp i 'Give It Away'. Chyba 10minutowe. Rozbudowane do granic możliwości. Orgazm.
Koniec. Chad ubrany w polską flagę schodzi ze sceny. Tak sobie myślę, że myślał, że to czeska. Wiem już od Ahmeda, że przegraliśmy 0 do 1go i cieszę się, że w Pradze wygraliśmy. Nieoficjalny, Samozwańczy Tytuł Najlepszej Grupy Fanów.
Koncert życia. Jedno z wydarzeń życia. Potem dzika noc w Pradze. A w pociągu spotkanie z tymi z Warszawy. Jeden z nich złapał pałkę Chada. Dotykaliśmy i pobraliśmy kosmiczną moc. Będzie dobrze.
P.S. Niedługo dam zdjęcia. Fajne zdjęcia.
Enobezprzesady. Są nazwiska muzyków, tytuły piosenek, więc myślałem, że oczywistość oczywistości. Ale gdyby nie, to był to zespór Red Hot Chili Peppers.
XD estiej, załamałeś mnie XD
można nie lubić. ale nie wiedzieć kto to Flea?
ja na poczatku myslalam ze katon mowi o koncercie na ktorym on zamierzal grac :p
Avadakedaver
16.06.2006 18:28
QUOTE(Myśka @ 16.06.2006 17:21)
ja na poczatku myslalam ze katon mowi o koncercie na ktorym on zamierzal grac

No. A ja w połowie zaczaiłem, że to Red Hoci.
Tak to opisałeś, że normalnie myślałem, że zaraz wy zagracie. Taka podnieta, blisko sceny, jakieś opaski na rękach...
cieszymy sie Twoim szczęściem.
Qufa, jak ja żałuję, że mnie tam nie było. Niepotrzebnie czytałam post Katona. Niepotrzebnie. Tak to sobie mogłam wmawiać, że było pewnie nieciekawie...A tak...Ech, szkoda gadać.
cienkie bolki jestescie ;> juz po tym jak padlo nazwisko Fru wszystko bylo jasne. poza tym - Katon dosc czesto powtarzal, ze sie na Red Hotow wybiera [;
Mnie codziennie zalewał lawiną informacji o RHCP. Ależ się cieszył jak już pociągiem do Pragi jechał. Napisałem, że mu zazdroszczę i obiecałem że prześlę mu wynik meczu Polska-Niemcy. Niestety przegraliśmy ;] Ale jak Mateusz do mnie zadzwonił to ani słówkiem nie wspomniał o futbolu, tylko RHCP i pierwsze wrażenia. Orgazm Na Stojąco. Liczę że na Open'erze będzie jeszcze lepiej. Aj aj!
Ależ ta podnieta powoli schodzi.... A jak zejdzie to się Open'er zacznie, żyć nie umierać =D
no no Katon...
popłacze sie zaraz
wiesz, caly czas sie odgrazaja, ze kiedys zagraja i u nas ;P
eee
nie wierze w garbate aniołki Oo
Myślę, że po pokazie szalikowo-flagowego oddania jaki im zafundowaliśmy to juz musza...
No ja tak na koncerty nie jeżdżę, bo w mojej okolicy jakoś nic nie organizują, ale byłam na koncercie Farben Lehre, Strachy Na Lachy i jak narazie to już wszystko..
Pszczola
30.06.2006 04:50
Ja w ostatni wtorek bylam na Tracy Chapman w Kongresowej. Naprawde udany koncert. Kobieta niepozorna, skromna. Normalna. Zgrana z zespolem. Wychodzila i schodzila razem z nimi (zreszta bardzo dobra ekipa). Nie zachowywala sie jak gwiazdeczka.
Z Ryśkiem wczoraj byliśmy na Yeah Yeah Yeahs w Warszawie. Klub Proxima, niewielki jak na warszawskie warunki. Tym bardziej zdziwiony bylem iloscią osób, które się wcisnęły do klubu. Gigantyczne kolejki do baru, piwo po 7zł i brak miejsc siedzących dla spóźnialskich. Pierwsze wrażenia nie najlepsze. Zmęczeni podróżą, przesiąknięci deszczówką musieliśmy pogodzić z naszym nienajlepszym losem. W końcu czego nie robi się dla takiego koncertu?
Supporty:
1. Imaad Yassif (jak się później okazało: basista YYYs). Wyszedł z gitarą akustyczną na scenę, zaśpiewał kilka ballad a la Damien Rice. Przyjemne. Nie ukrywam. Dobre wrażenie, ale publiki nie rozgrzał.
2. Los Trabantos - jak nazwa wskazuje, zespół z Polski xP Cztery kobitki i koleś na perkusji. Tragedia. Brak umiejętności wokalnych, nie został nam zrekompensowany w postaci ładnych dziewcząt na scenie. Teksty ubogie, rymy typu: "A Misio fiku-miku, narobił w teczkę siku". Odradzam.
3. Gwiazda wieczoru: Yeah Yeah Yeahs prosto z nowojorskiej sceny. Polska to dzicz dla takiego zespołu. Nic dziwnego, że Karen ubrała się w strój przypominający cyrkowca. Swoim zachowaniem przypominała lwa miotającego się po scenie. Pluła efektownie wodą, tarzała sie po deskach. Nakładała maski, chusty, wycierała się ręcznikami, po czym rzucała je na dziką publiczność.Koncert zakończyła rytualnym zniszczeniem mikrofonu, którym uderzała najpierw uderzyła kilka razy po scenie, po czym zgniotła go podeszwą swych buciorów. Istny zwierz sceniczny. Wokalnie: duży plus. Przy takim wydzieraniu się 3 razy w tygodniu, powinna mieć solidną chrypkę. Niemniej jednak gratulacje dla Karen. Udany występ. Zinner cudowny na gitarze, Imaad na basie nie szalał. Co innego perkusista: cały koncert zagrał z jedną pałeczką, resztę nadrabiał lewą rekę. Efekt kosmiczny. Brawa, Brawa!
Zdjęcia później!
w trojce dzis wieczorem byla chyba relacja z koncertu. ale nie sluchalam, bo mi sie zrobilo smutno.
a mama nazwala yyy milym zespolem. trafniej nie mogla. TICK TICK TICK.
Rysiek_Kowal
01.09.2006 00:16
QUOTE(Ahmed @ 31.08.2006 18:31)
Z Ryśkiem wczoraj byliśmy na Yeah Yeah Yeahs w Warszawie. Klub Proxima, niewielki jak na warszawskie warunki. Tym bardziej zdziwiony bylem iloscią osób, które się wcisnęły do klubu. Gigantyczne kolejki do baru, piwo po 7zł i brak miejsc siedzących dla spóźnialskich. Pierwsze wrażenia nie najlepsze. Zmęczeni podróżą, przesiąknięci deszczówką musieliśmy pogodzić z naszym nienajlepszym losem. W końcu czego nie robi się dla takiego koncertu?
dodajac do fakt ze nienapiwszy sie przed wejsciem przez mylna informacje ze strony proximy o promocji na piwo zaczynalem bac sie o ten wieczor...
oceniajac sam klub to mialem wrazenie ze to 100% warszawskie alternatywne centrum lansu, generalnie bylismy zle ubrani, marynarka+trampki 'rzondzily' tej nocy jednak mimo zlego ubioru chyba odnalezlismy sie jakos w tym tlumie
QUOTE(Ahmed @ 31.08.2006 18:31)
Supporty:
1. Imaad Yassif (jak się później okazało: basista YYYs). Wyszedł z gitarą akustyczną na scenę, zaśpiewał kilka ballad a la Damien Rice. Przyjemne. Nie ukrywam. Dobre wrażenie, ale publiki nie rozgrzał.
Bardzo nawet przyjemnie
Jose Gonzalez+Damien Rice=Imaad Yassif
trzeba bedzie poszukac jakichs studyjnych nagran. masz juz cos?
nawet dobry glos mial na zywo, moglby czasem jakies chorki w yyy's przyspiewac
QUOTE(Ahmed @ 31.08.2006 18:31)
2. Los Trabantos - jak nazwa wskazuje, zespół z Polski xP Cztery kobitki i koleś na perkusji. Tragedia. Brak umiejętności wokalnych, nie został nam zrekompensowany w postaci ładnych dziewcząt na scenie. Teksty ubogie, rymy typu: "A Misio fiku-miku, narobił w teczkę siku". Odradzam.
"A majtki mam torebce" to jest jednak szyt geniuszu tekstowego jak dla mnie :]
wokalistka wygladajaca na 40 lat (jak nie wiecej), nie warto sie nawet rozpisywac...
QUOTE(Ahmed @ 31.08.2006 18:31)
3. Gwiazda wieczoru: Yeah Yeah Yeahs prosto z nowojorskiej sceny. Polska to dzicz dla takiego zespołu. Nic dziwnego, że Karen ubrała się w strój przypominający cyrkowca. Swoim zachowaniem przypominała lwa miotającego się po scenie. Pluła efektownie wodą, tarzała sie po deskach. Nakładała maski, chusty, wycierała się ręcznikami, po czym rzucała je na dziką publiczność.Koncert zakończyła rytualnym zniszczeniem mikrofonu, którym uderzała najpierw uderzyła kilka razy po scenie, po czym zgniotła go podeszwą swych buciorów. Istny zwierz sceniczny. Wokalnie: duży plus. Przy takim wydzieraniu się 3 razy w tygodniu, powinna mieć solidną chrypkę. Niemniej jednak gratulacje dla Karen. Udany występ. Zinner cudowny na gitarze, Imaad na basie nie szalał. Co innego perkusista: cały koncert zagrał z jedną pałeczką, resztę nadrabiał lewą rekę. Efekt kosmiczny. Brawa, Brawa!
Zdjęcia później!
do tej pory wszystkie stwierdzenia w stylu 'to zwierze sceny' traktowalem jako metafore. do wczoraj. Karen O wpisuje sie to zdanie doslownie!

Ludzie to zwierzeta! przynajmniej niektorzy, a Karen O na pewno! :]
bardzo dobry kontakt z publicznoscia mimo tego ze Karen przemowila do nas chyba dopiero przed ostania piosenka, duzo sie smiala, widac ze spiewanie sprawia jej wielka przyjemnosc a dodajac ze robi to swietnie na zywo na brak wrazen nie moglismy narzekac
dokladajac do tego spotkanie z Piotrem Stelmachem smialo moge stwierdzic ze to jeden z lepszych dni mojego zycia :]
Wiecie, jak nie ma specjalnych zdolnosci woklanych, to musi rzucac sie po scenie i zakladac maski

Niezbyt lubie Karen O., niezbyt chcialbym na koncert YYYs jechac, no ale fajnie ze Wam sie podobalo.
Po "Show Your Bones" nie można jej odmówić zdolności wokalnych. Drugi album jest zupełnie inny niż pierwszy. Mniej agresywny, mniej surowy. Karen przekonała mnie, że potrafi śpiewać. Wszystkie kawałki są zdecydowanie spokojniejsze, chociaż dalej są energetyczne i mają dużą siłę ekspresji. Gitara bardziej melodyjna, no i przede wszystkim zwrot o 180 stopni pod względem wokalu. Image sceniczny pozostał jak po pierwszej płycie. Dzika, nieposkromiona, wiecznie żywa, energiczna i wesoła. Ach ten śmiech. Potrafiła śmiać się w połowie piosenki, a potem kontynuować ją bez żadnej nutki zachwiania. Doskonały balans między "wrzaskiem" a "śpiewem". Wszystko było wyważone. Koncert jak najbardziej udany ;]
Mam cichą nadzieję, że uda mi się do Gdańska dojechać przed 25 września godziną 21:00 bo wtedy w Negatywie Kombajn gra.
Cholera, to może ja jednak zostanę trochę dłużej...
A YYY's nie odżałuje jeszcze długo. Wyrównaliście rachunki za tych White Stripesów na których was nie było =P Dobrze, że jestem do przodu o RHCP, hehe.
Hehe.
Ale za to ty nie odżałujesz naszego spotkania z Piotrem Stelmachem po koncercie (jak nie wierzysz, to sprawdź zdjęcia!). Dzięki temu mamy wejściówki na koncert I Am X albo na Kombajn w Trójkowym studiu. Se se se...
A tam Stelmach to tylko Stelmach =P Ale możecie mu coś tam szepnąć o mnie przy następnym spotkaniu na temat jakichś ewentualnych biletów - bo ja nigdy nie wygrywam nic.
Rysiek_Kowal
11.09.2006 19:22
QUOTE(MisieK @ 11.09.2006 10:47)
Mam cichą nadzieję, że uda mi się do Gdańska dojechać przed 25 września godziną 21:00 bo wtedy w Negatywie Kombajn gra.

Ha! wiesz co dobre :]
to przebije nasze YYY's Katonowe TWS i RHCP
QUOTE
A tam Stelmach to tylko Stelmach =P
za takie opinie zadnych biletow nie bedzie
trzeba mu było dać adres forum. wszedłby zobaczył i powysyłał bilety kazdemu powyzej 1000 postów
Dobrze kombinuje. Najlepiej w wariancie za kazde rozpoczete 1000 - jeden bilet ;)
Rysiek_Kowal
12.09.2006 19:58
QUOTE(MisieK @ 11.09.2006 10:47)
Mam cichą nadzieję, że uda mi się do Gdańska dojechać przed 25 września godziną 21:00 bo wtedy w Negatywie Kombajn gra.

a w wawie w Proximie 17 października
idziesz Ahmed?
bilet mysle kolo 15zl...
ho bedzie fajnie, znow stelmacha spotkamy
Idziemy, idziemy. Stelmach jeszcze mówił coś o koncercie I Am X w trójkowym studiu. Też się wybierzemy.
Ale chyba nas jeszcze po drodze czeka ¡Forward, Russia! w klubie Punkt. Zobaczymy czy z wejściówkami pójdzie równie łatwo jak z płytami ;]