a ja miałam całki na pierwszym roku
nauczyłam sie raz pozadnie na kolokwium, zdałam i od razu zapomniałam
Wygląda to na cos bardzo prostego, inna sprawa że nigdy sie to nie przyda=)
Cienkie musiało byc to kolokwium;d U mnie na I roku była taka logika, że choćbym chciał to nie mogę zapomnieć tej materii
Się lepiej ciesz, że luxno miałaś;d Co studiujesz?
QUOTE
Wygląda to na cos bardzo prostego, inna sprawa że nigdy sie to nie przyda=)
Nawet głupi wsloczynnik chropowatości wykorzystuje calki
wspolczynnik chropowatosci poduszki wzgledem twojej twarzy ?XD
Współczynnik chropowatości?;d Z jakiej to jest dziedziny wiedzy? Moze rzeczywiscie byc przyadatne np. przy produkcji papieru toaletowegoXP
wspolczynnik chropowatosci okresla gladkość powierzchni a im większa gladkosc tym mniejszy opor wody. zastosowanie: rury kanalizacyjne, okrętownictwo itp.
avalanche
30.11.2006 16:48
yhm.
fascynujące.
nope. czym jak czym, ale współczynnikiem chropowatości zostać nie chcę.
Może sztuką nie jest to by chcieć kimś zostac, tylko realizowac się na codzień? Jeśli piękne są tylko chwile, planowanie na dłużej nie ma sensu, najelpiej wznosic sie na wyżyny tu i teraz.
QUOTE(MisieK @ 30.11.2006 07:25)
wlasnie jest sprytny wzorek a że mi sie nie chce to sie pytam. ale trudno XD
haha.
wpisalem 'calka' w wikisource i prosze:

no. nie pomylilem sie zbyt wiele. ln czy arctan. co za roznica XD
Ja nie chcę nic sugerować, ale to jest inna całka niż ta z twojego poprzedniego posta. W tej brakuje x w liczniku

edit: Przez ciekawość zajrzałam do skryptu. Oto, co mi powiedział pan Krysicki:
hm hm hm. jak wytrzeźwieję to obaczę. czyli za 3 dni jakieś
A mi mówią, że to ja jestem alkoholikiem...
Chcemy zostać najedzonymi czarodziejami.
Midel Ist. Znaczy, że wielbłądy. No.
Pizza Dominium to pindole.
Renegate
05.12.2006 20:01
Hmm... ja chciałbym zostać PREZYDENTEM

Nie a tak na serio to zapowiada się, że będezawodowym wojskowym
Zawodowym każdy chciałby zostać, niedługo pobór kotów się skończy. Chyba najelpiej czułbyym się w roli dziennikarza lub pisarza. Wszelkie biznesowe kariery są dobre na młodość, ale strasznie wypalają.
hazel, faktycznie to nie ten sam przyklad zapomnialem o tym xie. no i faktycznie pan Krysicki ma racje ;] jednak dobrze z tym ln obstawialem XP
A ja chcę zostać informatykiem (a raczej informatyczką

) a dokładniej webmasterem i chcę tworzyć strony internetowe dla światowych korporacji… echh… marzenia.. ale tak serio to naprawdę uwielbiam to robić

– uwielbiam robić wszystko co jest związane z komputerami od programowania po składanie

no ewentualnie mogę pracować dla Microsoftu

( coś średnio to widzę.. moja wiedza matematyczna jest całkiem niezła ale na temat fizyki… nie wypowiadam się

– ale i tak wierzę w siebie

)
Ja chce iść na muzykologie... i uczyć muzyki w szkole. Chodze do szkoły muzycznej więc mam otwarte drzwi.Pierwsze chciałam uczyć polaka , ale zmieniłam zdanie jak dostałam 4 ze sprawdzianu
A ja chciałabym zostać pod kołdrą. I się wyspać.
ja tam nie koniecznie, ale wolałabym nie iść na konstrukcje i instalacje.
A ja nie poszłam na stal i mi z tym dobrze.
Ja się wymiksowałam ze scen współczesnych i czuje się z tym świetnie.
Rysiek_Kowal
03.01.2007 16:09
ja nie bylem na socjologii i spało mi sie świetnie.
ja wlaśnie sie obudziłam, po tym jak zdecydowałam jednak olać świat
no ale na angielski musze
żesz no
chcę zostać śpiącą królewną, zeby nie było, ze to off top
Ja byłem dzisiaj na wszystkich zajęciach i o mało co nie usnąłem na pierwszych ćwiczeniach. Nie rozumiem, dlaczego ćwiczenia są obowiązkowe. Nie powinny być (dobrze, że już się kompletnie obudziłem).
dzisiejszy wos to była próba sił dla nas wszystkich. trzy godziny na temat wojen izraelsko-arabskich z tymi wszystkimi muhammadami, konfliktów w somalii, libanie, syrii, iraku i iranie, mołdawii, bałkanach etc etc etc.
spaaać.
nie chcę zostać politologiem.
QUOTE(Hito @ 03.01.2007 16:44)
Nie rozumiem, dlaczego ćwiczenia są obowiązkowe. Nie powinny być.
Jakby nie były, to by mnie na uczelni w ogóle nie oglądali. Z zasady chodzę tylko na zajęcia, na których jest listya obecności albo na takie, co są ciekawe. Z racji, że ciekawych zajęć dawno nie widziałam, to na miejscu trzymają mnie tylko listy obecności.
QUOTE(Lilith)
no ale na angielski musze
A ja już nie mam angielskiego. Na szczęście, bo to był dramat zawsze. Z reguły po 19, do tego na ostatnim piętrze (długa droga na rozmyślenie się) i nieodłącznie zabójczo nudne półtorej godziny. A z kim masz angielski? Ja miałam ze Skawińską. Wydaje mi się, że ona potrafiła by uśpić nawet dziecko z ADHD w ciągu 5 minut.
QUOTE(wickie @ 03.01.2007 18:59)
Hazel jak możesz nie chodzić na zajęcia?? Ja to bym ani dnia nie opuściła.
Zaczniesz studiować to pogadamy.
biedne niedoświadczone dzieci XD
Brutalne ale prawdziwe
koleżanka wickie dostaje ode mnie osobiste zaproszenie na każdy zlot magicznych, z przyszłym włącznie.
ha. ha. ha.
ode mnie dostanie nawet na bilet XD
QUOTE(hazel @ 03.01.2007 18:13)
z Wojewódzką Iloną
no hmmm, podziwiam ją za cierpliwość, jesteśmy najgorsza grupą z możliwych
nie ma cwiczen, zebym nie usłyszała: 'Ewa, can you repeat my question?' no i oczywiscie nie moge, bo albo wlasnie odbywalam interesujaca konwersacje z przystojnym kolegą z tyłu, albo gapiłam sie w okno, albo liczyłam muchy na scianie.
Miło słyszeć, bo mi się zawsze wydawało, że my jesteśmy najgorszą grupą...W sumie zostało nas teraz raptem 14 osób, więc się zrobiło miło (z małymi wyjątkami) i kameralnie. Najlepsze są przedmioty, na których jest podział na trzy podgrupy
Hazel>>w końcu jesteśmy dorosłymi ludźmi, powinniśmy mieć zostawiony wybór, czy kształcimy się sami i tylko zdajmy egzaminy, czy jednak zaszczycamy uczelnie swoją obecnością.
Tak, wiem, człowiek to leniwa bestia w głębi duszy. Ale wierz mi (zresztą pewnie wiesz, o czym piszę), są ćwiczenia, na które naprawdę nie opłaca się chodzić i marnować czasu/snu. Niech przykładem będą moje ćwiczenia z Prawa Międzynarodowego. Kobieta prowadząca zajęcia jest młoda - to dobrze. Jest też strasznie niedoświadczona - to źle. Czytać książkę to i ja potrafię.
Ech, tak tylko gadam, bo marzy mi się 4-godzinny tydzień nauki :] Szkoda, że studenci (no, przynajmniej ja) nie mają na tyle silnej woli i motywacji, żeby z własnego przekonanie chodzić na wszystkie zajęcia.
Chociaż pomogłoby, gdyby były one tego warte.
Pytanie. Jak wygląda słuchowo-ustny egzamin, który zdaje się na zakończenie lektoratu z angielskiego? Sądząc po opisie, z formy przypomina maturę. A jak z poziomem trudności? (będzie krucho, przewodniczącą komisji nie będzie moja nauczycielka)
Wiadomo, że gdyby zajęcia były dobrze prowadzone, to frekwencja byłaby dużo większa. Ale chwilowo większość prowadzących sprawia wrażenie, jakby w ogóle robili łaskę, że przychodzą na zajęcia. Nie raz byłam świadkiem sytuacji, gdy wykładowca nie dość że spóźnia się 15 minut, to jeszcze przychodzi tylko po to, żeby oznajmić, że zajęć nie będzie, bo właśnie odbywa się jakaś konferencja/zebranie/sympozjum/cokolwiek. Nikt chyba jeszcze nie wpadł na to, że to dzięki nam mają swoje ciepłe uczelniane posadki, dzięki nam dostają co miesiąc okrągłą sumkę na konto, więc należy nam się odrobinę szacunku. Podobnie jak wielu moich znajomych pracuję, i to nawet we własnym zawodzie, i naprawdę mam lepsze rzeczy do roboty niż słuchanie przez półtorej godziny jak jakiś stary pierdziel znudzonym głosem czyta normę, którą każdy ma przed sobą, I wolę nawet zostać w domu i sie przespać, niż tracić czas.
Co do egzaminu z lektoratu, to u nas wyglądało to w ten sposób, że w pierwszej części, listening, dostawało się kartę z pytaniami, na które trzeba było odpowiedzieć na podstawie nagrania, puszczonego z kasety. Generalnie poziom nie przekraczał zdolność zrozumienia przeciętnego dwunastolatka. W readingu było trochę trudniej. Pierwsza część to gramatyka, nawet łatwa, ale później był technical english, o który ty na szczęście nie musisz się martwić.
Nom, szczególnie, że ja - zdaje się - readingu mieć nie będę, za to speaking mnie nie ominie. A jako że nigdy w Anglii/Irlandii nie byłem, to moja pięta Achillesowa.
Cóż, mam nadzieję, że chociaż egzamin słuchowy będzie tak prosty, jak mówisz. Liczę, że nie dadzą jakiemuś Szkotowi tekstu do czytania :]
Ja ostatnio zauważyłem, że większy szacunek dla studentów mają wykładowcy, aniżeli ćwiczeniowcy. To ci drudzy spóźniają się (notorycznie) na zajęcia i albo, jak już wspomniałem, czytają książkę, albo gadają tak, że niewiele da się z tego zapisać (a co dopiero zrozumieć).
Studia, jak widać, nie są ideałem. Nikt nie mówił, że będą :] Oczywiście, mają swoje wielkie plusy, zatem nie narzekajmy (aż tak bardzo).
No ten reading to się właściwie opierał na odpowiedzi ustnej, więc w sumie na to samo wychodzi. Jak już się odpowiedziało na pytania na kartce to się szło na "rozmowę", która jak wyglądała, to się można domyśleć.
Faktycznie, wykładowcy z dużym starzem maja niejednokrotnie lepsze podejśćie do studentów, niż asystenci. Ale to nie jest reguła. Na przykład nasz gościu od murów przez pół semestru przysyłał swojego asystenta na wykłady, bo mu się samemu nie chciało prowadzić. To nie jest poważne traktowanie raczej.
O. No proszę.
Ja chcę zostać mordercą Akona. Ja nie rozumiem jak kogoś o takim tembrze (czy jak się tam to odmienia) głosu ktoś mógł dopuścić w pobliże mikrofonu. Nigdy nikt śpiewający tak mnie nie wpieprzał. Kiedy słyszę Smek det to moje myśli ociekają krwią. Niech ktoś zrobi, żeby on zniknął...
LilienSnape
03.02.2007 17:04
ja też . ale i tak chcę zostać nimfomanką x D x P
Avadakedaver
03.02.2007 17:19
ja czasem mam fazy że chcę być mordercą w słusznej sprawie, aktorem grającym czarne charaktery. ale najbardziej to chciałmbym zostać w domu a nie chodzić do budy :/
PrZeMeK Z.
03.02.2007 18:51
A ja nie wiem. Nigdy nie wiedziałem i nadal nie wiem, kim chcę zostać. To chyba niedobrze.
Ja chcę zostać inżynierem, ale teraz zaraz. Bez jakiś durnych warunków typu "sesja", typu "projekt ze sprężonych", typu "rozzwiązali mi grupę a pani w dziekanacie to stara rura" ani typu "nie spałam od 30h i jak jeszcze kroś mnie wkurwi, to zabiję".
PrZeMeK Z.
03.02.2007 19:24
...już niosę te różowe pigułki. Spokojnie. Spokojnie.
Ja chciałbym zostać duży.
Skończę na zmywaku.
avalanche
03.02.2007 19:32
dobry zmywak nie jest zły.
a ja już zupełnie nie wiem kim chce być, zdaję się na ślepy los. wkurzają mnie studia, bo mnie nudzą i jakoś ich nie lubię. ale bez tego zakichanego papieru nie będę miała potem czym tyłek podetrzeć...
ble.
<mam chyba zły dzień>
heh. ja to się nadaje na prawnika:P w tym tylko mój problem że nigdy sama siebie nie wybronie.. nie wiem czemu to zawsze tak w jedna strone działa.. a jak nie wyjdzie prawnik to może jakiś ticzer matematyki bedzie ze mnie:P zawsze chcialam nawiedzać ludzi w snach:D jak nie jako aktorka to jako wredna nauczycielka w koszmarach:P ehh ale chyba nie potrafiłabym się znędzać nad biednymi dziećmi.. bardzo wrażliwa dziewczynka ze mnie . w sumie to jak każdy chcialabym mieć taką pracę do której chodziłabym z przyjemnością i która stawiała by przede mną jakies wyzwania.. jeszcze dużoo czasu przede mna
QUOTE(vold @ 03.02.2007 18:25)
Ja mam taki nieprzyjemne przczucie, że jak w naszym pięknym kraju bedzie siędalej dziać jak się dzieje, to wszyscy skończymy zmywając gary w Irlandii.
Mój nauczyciel języka polskiego z liceum wyjechał w zeszłe wakacje i nie wrócił. Kolega, co się bronił w tym roku, wyjechał z dyplomem inżyniera i składa laptopy DELLa. Kuzyn po politologii sprzedaje w Dublinie używane samochody. Znajoma po konserwacji zabytków (czy ja to się tam nazywa) siedzi w Hiszpanii i pilnuje dzieci. I coś mi się widzi, że trza spieprzać, zanim nam granic nie pozamykają.