Adammanti
03.08.2011 15:32
Powiem Wam tak - jestem tolerancyjna. Bądźcie sobie homoseksualni, biseksualni i jak-tam-sobie-chcecie-seksualni - sama mam przyjaciela geja i przyjaciółkę biseksualistkę. No ale bawią mnie gimnazjalistki i dzieciaki w podstawówce, które głośno obnoszą się "ej no helou, jestem lesbijką/gejem" g...o prawda. Ludzka orientacja seksualna rozwijać się może całe życie, a w wieku gimnazjalnym to ona robi wam papkę z mózgu, bo jednego dnia jesteście lesbijkami/gejami, ale jak zobaczycie jakąś scenę z udziałem tychże wymienionych, to was odrzuca..
Avadakedaver
03.08.2011 18:11
hihi, to prawda. pamiętam, jak ja byłem w gimnazjum. Przez pierwsze dwie klasy bałem się, że jestem gejem. A tak na prawdę nie byłem.
Ale miałem kolegę w klasie, który jak się okazało później - jest gejem. Pytałem go, jak to wyszło i kiedy. Mówił, że od 6 klasy podstawówki już miał takie myśli, ale je odrzucał, miał nadzieję, że mu to przejdzie.
Nie przeszło.
Atalanta
09.08.2011 18:57
Taaa... Ja teraz jestem w gimnazjum i jakoś u mnie w klasie nie ma takiej jazdy na "jestem bi". Za to w 6 klasie podstawówki była i raz nawet moje koleżanki chodziły ze sobą, co uwazam za całkowitą głupotę. Chciały się tylko popisać. Zresztą nienawidzę pozerów. Tak, jestem nowa.
Avadakedaver
09.08.2011 21:56
hihi
Atalanta
17.08.2011 15:34
Współczuje, ja jeszcze sie nie określiłam i nie wiem jak z moją orientacją seksualną, ale jak na razie jeszcze nie miałam chłopaka, a pójdę już do 3 gimnazjum. Ale jednak myslę, że wole chłopców. I tak uważam, że w moim wieku na zwiazki jast za wczesnie i nie rozumniem dziewczyn z mojej klasy, które umawiają sie już z dwudziestoparoletnimi chłopakami. Na razie jestam wolna jak ptak... No dobra, w tym wieku wszystko się kojarzy

Ale ja czekam na mojego Harry'ego Pottera. Może kiedyś znajdę tego jedynego lub tą jedyną. Życzcie mi powodzenia.
Nie bardzo rozumiem jak można leczyć skłonności, trudno mówić tutaj o klasycznej chorobie. Tak jak ktoś kto skacze z wieżowców na spadochronie i idzie na ogromne ryzyko to nikt go nie będzie z tego leczył, choć prawdopodobieństwo śmierci jest jeden do dwustu. Ludzie mają niesamowicie dużo różnych dziwnych, nietypowych, niebezpiecznych iczasem nawet "szkodliwych" sklonności ale daleko jeszcze temu do choroby a co dopiero mówić o leczeniu.
Załóżmy że ktoś "programowo" nie chce meić dzieci, pod pewnymi względami można by to uznać za nie mniejsze schorzenie od homoseksualizmu. tYlko jaki pożytek przyjdzie komuś z wpisania tego na listę chorób i debatowania z czym to jeść.
ciekawostka: ostatnio wyczytałam w jednej z książek Freuda o seksualności (mówcie co chcecie, z gościa się śmieją, ale jednak daje się jego książki do czytania studentom psychologii i to wcale nie w celach rozrywkowych), że homoseksualizm prawdopodobnie jest wynikiem nieprawidłowego rozwiązania kompleksu Edypa i zbyt silnej identyfikacji z rodzicem tej samej płci... zatem orientacja seksualna nie jest czymś wrodzonym

co oczywiście nie oznacza, że trzeba i da się to leczyć, bo jest czymś tak silnie zakorzenionym, że leczenie (przez psychoanalizę?) można porównać do próby wyrwania stuletniego drzewa gołymi rękami.
QUOTE(Neonai @ 24.10.2012 15:45)
ciekawostka: ostatnio wyczytałam w jednej z książek Freuda o seksualności (mówcie co chcecie, z gościa się śmieją, ale jednak daje się jego książki do czytania studentom psychologii i to wcale nie w celach rozrywkowych), że homoseksualizm prawdopodobnie jest wynikiem nieprawidłowego rozwiązania kompleksu Edypa i zbyt silnej identyfikacji z rodzicem tej samej płci... zatem orientacja seksualna nie jest czymś wrodzonym

co oczywiście nie oznacza, że trzeba i da się to leczyć, bo jest czymś tak silnie zakorzenionym, że leczenie (przez psychoanalizę?) można porównać do próby wyrwania stuletniego drzewa gołymi rękami.
Tak, ale nawet jeśliby była to tysiącprocentowa prawda to nadal jest to sfera zbliżona do poglądów, przekonań, postaw życiowych a w tym kontekście o leczeniu można mówić tylko w przypadkach absolutnie skrajnych gdy ktoś zagraża swojemu życiu. Jeśli ktoś dajmy na to jeździ wręcz aburdalnie szybko to możemy to nawet nazwać chorobą ale czy z tego cokolwiek, komukolwiek przyjdzie? Nikt nie usiądzie i nie zacznie badać czy jego skłonności to wynik jakiś spraw z dzieciństwa.
Albo na to panu podobają się tylko panie majace minimum 60 lat- choroba czy nie choroba? Też są jakieś tam przyczyny, też może się z tym nawet i źle czuć, ale trudno nadać temu nazwę i toczyć debaty ideologiczne
A po co w ogóle nazywać coś chorobą czy nie chorobą? komu to pomoże? to tylko nazewnictwo, nic dobrego nie wnosi, a jedynie piętnuje. o wiele bardziej wolę rozpatrywać skłonności w kategorii kontinuum. poza tym ja niczego nie twierdzę, podzieliłam się tylko tym co ostatnio przeczytałam, ale nie znaczy to, że w stu procentach w to wierzę - choć mam przekonanie że w poglądach Freuda jest jakiś procent prawdy. zresztą taka jest moja natura, że lubię dociekać przyczyn zachowania - inaczej nie poszłabym na psychologię

niestety ilu było naukowców, tyle teorii, trzeba więc się zagłębiać i szukać dowodów empirycznych, zamiast przerzucać się li i tylko przekonaniami.
Jeśli ktoś akceptuje swój homoseksualizm, to nie ma najmniejszej potrzeby aby coś z tym robił - trzeba edukować społeczeństwo. A jeśli nie akceptuje, to trzeba mu pomóc zaakceptować, bo to jest wykonalne, a zmiana preferencji seksualnej nie.
Zgadzam się z Tobą w kewsti akcpetacji:) Jest jeszcze ciekawa kwestia różnicy miedzy homoseksualizmem męskim a kobiecym, spotkałem się dość często z teorią że ten męski jest wrodzony i raczej pereferencje te nie ulegają zmianie, spotkałem się przy tym ze stwierdzeniem że biseksualizm wśród mężczyzn jest prawie niespotykany. U kobiet odwrotnie. Gdyby patrzyć z perspektywy Freuda to jak wyjaśnić taką rozbieżność? Można by na tej podstawie wnioskować że homoseksualizm męski jest wrodzony a kobiecy kulturowy. Bądź co badź trudno spotkać przypadek by jakikowiel 30 lub 40-letni mężczyzna "odkrył" swoją tożsamość homoseksualną, u kobiet jak najbardziej.
Nie mam wiedzy na ten temat, musiałabym poczytać. Natomiast nie zgodzę się z ostatnim zdaniem - z potocznej obserwacji wynika że iluś (nie wiem jaki procent) mężczyzn żyje w fikcyjnych małżeństwach będących przykrywką dla prawdziwych preferencji. Znam taki jeden przypadek z własnego miasta, o którym pisałam kilka stron temu.
No właśnie, przykrywka dla prawdziwych preferencji, a biseksualizm zakłada pewną dwubiegunowość. Czytałem dość duży reportaż o gejach mających żony, wielu argumentuje że chce mieć rodzinę a przedewszystkim dzieci więc zaczynają grać.
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami
kliknij tutaj.
kulturystyka trening na masę