HUNCWOTCE się wymsknęło.
Tak, avalanche, będziemy ich przerabiać wszystkich.

No więc Lunatyk.
*szaleńczy śmiech*
Moja ukochana postać.
Jeszcze jakiś rok temu prawie nie zwracałam na niego uwagi. Owszem - lubiłam go, ale na tym się kończyło. Przeczytałam jednak "Manewry" i lawina ruszyła, chociaz to opowiadanie jest niestety przez Merid zawieszone i od prawie 11 miesięcy nie było nic nowego.
Ale zbaczam z tematu.
Remusa zawsze miałam jako spokojnego i opanoanego chłopca. Po dłuższych przemyśleniach doszłam jednak do wniosku, że przesadzam, bo bądź co bądź został Huncwotem. W paczce był zapewne "tym od planowania". A on może i nawet chętnie na to przystawał, bo przynajmniej miał pewność, że jego przyjaciele nie wpakują się w jakąś naprawdę groźną kabałę?
Co do jego rodziny to zawsze wyobrażałam sobie, że żył sam z matką. Nie wiem skąd ten pomysł.
Jeśli chodzi o wilkołactwo... Na pewno długo nie mógł siebie zaakceptować i może nawet nigdy tego do końca nie zrobił. Gryzło go wciąż sumienie, że może zrobić komuś krzywdę i takie tam...
Teraz o sprawach miłosnych, czyli to co remusomaniaczki lubia najbardziej.

Miał dziewczyne?
Narzeczoną?
Żonę? (Ok, bez przesady...

)
Co najdziwniejsze częściej np. w opowiadaniach spotyka się, ze to on jest zakochany, a nie np. Syriusz...
Myślę, że jego główna wadą w kontaktach z dziewczynami było to, że był zbyt nieśmiały. Nie miał odwagi przyznać się przed samym sobą, że ktoś mu się podoba, a co dopiero przed przyjaciółmi! Powód? Znów to nieszczęsne wilkołactwo... Musicie jednak zgodzić się ze mną, że cięzko by było powiedzieć komuś kto ci się podoba: "Wiesz, strasznie cie lubię, ale... wspomniałem już, że jestem wilkołakiem?".
Ja jestem go w stanie zrozumieć.
Dobra, nic już więcej nie napiszę, bo znów mnie Goomisia objedzie, że nie ma co pisać po moich postach.