Help - Search - Member List - Calendar
Pelna wersja: Doctor Who
Magiczne Forum > Kultura > Klan, Plebania, Niewolnica Isaura
Pages: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16
PrZeMeK Z.
Wiem, że takie sądy są zwykle mało poparte dowodami, ale mam poczucie, że Moffat zaczyna się poważnie wypalać. Co jest zresztą normalne, każdy autor ma określoną pulę tematów i pomysłów na dany moment - sęk w tym, że Moffat w moim odczuciu swoją pulę wyczerpał.
Piąty sezon jest dla mnie (niemal) majstersztykiem - działa jako całość, jako rozpisana na trzynaście odcinków opowieść o bajkowym Doktorze, który zmienił życie małej dziewczynki i jej przyszłego męża. Ten sezon jest spójny fabularnie (finał nie zawodzi), nastrojowo, symbolicznie (tematyka pamiętania i zapominania). Sprawia wrażenie dzieła, w którym wszystkie jego poziomy ze sobą harmonijnie współgrają.

Mam wrażenie, że TO była historia o Doktorze, jaką Moffat chciał opowiedzieć. I kiedy to zrobił, trochę znalazł się w kropce. Szósty sezon wymyśla skomplikowaną fabułę pełną dziwnych rozwiązań i szokowania (momentami prawie na siłę, jak z tożsamością River), ale nie daje już poczucia przemyślanej na wszystkich poziomach całości, a finał nie tylko BARDZO mnie zawiódł, ale w dodatku był powtórzeniem zagrywki z Moffatowego "Sherlocka".
Siódmy sezon ciężko jeszcze oceniać, ale tendencja do robienia niepowiązanych z sobą efekciarskich widowisk tylko się wzmocniła - sam format nowego sezonu to przecież czternaście pojedynczych "filmów" o odmiennych konwencjach. Konstrukcyjnie odejście Pondów w połowie sezonu też go rozbija.

W skrócie (tl;dr): od fabuły wspierającej spójną, wielopoziomową opowieść (5) przez efekciarską fabułę wysuniętą na plan pierwszy (6) do serii pojedynczych "blockbusterów" (7).

Nie będę ukrywał, że kojarzy mi się to z autorem, który napisał swoje opus magnum, a gdy wydawcy zażądali więcej, z coraz większym znużeniem kartkuje zeszyt z pomysłami.
A ja naprawdę lubię "Doktora" w wydaniu Moffata.
Miętówka
Ja natomiast naprawdę jestem anty-fanką sposobu pisania Moffata (choć za RtD też nie szaleję... ogólnie ciężko mi dogodzić). Widzę to głównie właściwie w "Sherlocku", zwłaszcza w drugim sezonie, w zestaieniu z genialnym odcinkiem Gattisa. Ale nie o tym.
Przy całej mojej niechęci muszę przyznać, że Moffat to znakomity jednostrzałowiec. I to bez względu na to, czy chodzi o rzecz jednoodcinkową (Blink!, a w siódmym sezonie Asylum of the Daleks, choć Daleków już od dawna się nie boję), dwuodcinkową (Human Nature), czy całosezonową (sezon piąty).
Ale ma problemy jeśli postanowi ciągnąć dalej coś, co wyszło mu fantastycznie na początku. Moim zdaniem najlepszy przykład to Anioły. Blink to jeden z najbardziej przerażających odcinków ever, i pomysł na Anioły był zwyczajnie zbyt dobry żeby wypalić po raz kolejny (Avada miał pamiętam duże wątpliwości przed Time of the Angels/Flesh and Stone ). I jak tam pewne rzeczy były jeszcze do wybaczenia z powodu ogólnego fajnego klimatu, tak w The Angels Take Manhattan... Stylizacja na kino noir na początku - miodzio, ale Anioły zaganiające tych ludzi do hotelu? What for*? Cherubinki - dlaczego przybrały akurat taką formę? Ale były dość straszące, nie narzekam. Wszystkie rzeźby w NY jako Anioły? Okay... Oh wait. Nie wszystkie mają formę aniołów (w Time of the Angels wyjaśnione zniszczeniem przez czas, skądinąd kompletnie bez sensu, bo Anioły nie były tak naprawdę z kamienia - a tutaj w ogóle nic). Nie wszystkie mają zasłonięte oczy. Nie wszystkie są z kamienia. A to przecież kwestia ich fizjologii była, true? Że zamieniały się w kamienne rzeźby aniołów o zasłoniętych oczach, gdy tylko ktoś na nie patrzył. Ale dobra, stęknęłam i jadę dalej.
(Bla bla bla... Niech Moffat przestanie zrzucać ludzi z dachów, to jakiś fetysz.)
Statua Wolności jako Anioł.
Oh wait... WHAT??? Niee...

* możnaby to rozwiązać np. tak jak w Jak wytresować smoka- małe zaganiają dużemu żarcie Albo cokolwiek innego co miałoby jakis sens.


Co do reszty sezonu - Jenna Luoise-Coleman bardzo na plus, w ogóle ten odcinek był dobry. Bardzo podobały mi się też odcinki Chibnalla, choć trochę... archaiczne, zwłaszcza końcówka The Power of Three - jakbym cofnęła się do ery Toma Bakera i jego obłąkańczego szalika; ale cóż, on tak ma, a mi się tym razem ten klimat bardzo spodobał. Natomiast, jak lubię Being Human, tak A Town Called Mercy mi... zwisa. Serio. Nic, zero, null. Monster był fajny.

Ogólnie bardzo poważnie liczę na to, że brak Pondów zaowocuje czymś ciekawszym w przyszłym roku.
PrZeMeK Z.
Serio? Dla mnie właśnie odcinek Gatissa w "Sherlocku" był najsłabszy. Kwestia gustu smile.gif

Co do Aniołów - zaganiały ludzi do budynku, by ich tam "hodować", czyli cofać wciąż w czasie te same uwięzione osoby i żywić się energią w ten sposób powstałą, co z ich punktu widzenia ma więcej sensu niż polowanie na przypadkowe osoby na ulicy - w ten sposób mogą działać po cichu, nie rzucać się w oczy, a rzucanie się w oczy nie jest Aniołom na rękę, bo wtedy kamienieją. To było wyjaśnione w odcinku.
Cherubinki - no a jaką formę mogłyby mieć DZIECI ANIOŁÓW? To przecież były ich młode smile.gif
Statua Wolności była głupia, zgadzam się.
Na temat pozostałych szczegółów nie mam zdania, więc zmilczę.

Dla mnie ten odcinek był tak dobry i wzruszający, że potrafię przymknąć oczy na małe niezgodności wink2.gif

Co do reszty sezonu mam odczucia podobne, wisi mi westernowy i podobały się pozostałe.
Miętówka
Ja niezbyt lubię u Moffata te fajerwerki które nam serwuje. Dopóki są genialne (sezon 5 i jego finał!) potrafię je doceniać. Ale kiedy prowadzą, jak w sezonie 6, do kompletnego chaosu w pewnych wątkach - już nie.
Poza tym - Anioły Hotel - faktycznie, nawet pamiętam w której scenie to tłumaczyli. Cherubinki (a chciałam już przestać się ich czepiać!) - spoko, tylko jak Anioły, istoty, które nie mogły na siebie patrzeć, bo zamienią się w kamień, najbardziej samotne we Wszechświecie, czy jak tam, mają mieć dzieci?
Odcinek podobał mi się ogólnie jako historia pożegnalna, ładny i mnie dość przekonuje. Tylko te nieszczęsne Anioły, mniej straszne od Daleków w pierwszym odcinku... Trochę to przykre.
PrZeMeK Z.
Zakładam, że skoro nie widać u Aniołów rozróżnienia na płcie, mnożą się przez pączkowanie czy inną kosmiczną fragmentację plechy. W przyrodzie istnieje mnóstwo sposobów reprodukcji z pojedynczego rodzica. A JAKOŚ rozmnażać się muszą, bo by wymarły...
Ramzes
QUOTE(Miętówka @ 03.11.2012 21:40)
Przy całej mojej niechęci muszę przyznać, że Moffat to znakomity jednostrzałowiec. I to bez względu na to, czy chodzi o rzecz jednoodcinkową (Blink!, a w siódmym sezonie Asylum of the Daleks, choć Daleków już od dawna się nie boję), dwuodcinkową (Human Nature), czy całosezonową (sezon piąty).
*


I to chyba najtrafniej opisuje Moffata. Bo ja się z wami zgadzam, że Moffat ma syndrom przepalenia się. Uwielbiam jego historie, ale faktycznie bardzo szybko dochodzi do szczytu swoich możliwości i potem nieco odcina kupony. Piąty sezon był majstersztykiem, a w szóstym po początku, po którym można się było spodziewać niemalże rewolucji otrzymaliśmy coś, co mnie też rozczarowało (szczególnie, że rozwiązania można się było domyślić w pierwszej minucie finału...). To chyba w tym temacie ktoś napisał, że Moffat był lepszym scenarzystą pojedynczych odcinków niż sezonu. I coś w tym jest, chociaż tak jak napisałem - fanem Daviesa, a zwłaszcza jego finałów też nie jestem.

Z Aniołami nie macie wrażenia, że Moffat się trochę z nimi pogubił? Ok, w Blink nie wiedzieliśmy o nich wiele, co tylko potęgowało ich przerażającą aurę. W piątym sezonie dwuodcinkowiec nadal był bardzo dobry, parę rzeczy dodał ("Everything with the image of an angel is an angel"), ale teraz przy pożegnaniu Williamsów miałem wrażenie jakby Moffat wymyślił działania Aniołów, aby pasowały do historii. Nie potrafię tego dokładnie wyjaśnić ani podać przykładów, ale czułem jakby ich charakter od Blink się zmienił.
Kwestię Statuy Wolności pominę milczeniem.

A, i czy tylko ja czekam na soundtrack z tego sezonu?
Miętówka
No właśnie dlatego mówię, że jak na "odcinek pożegnalny dla Pondów/Williamsów" to był bardzo dobry odcinek. Ale jako "odcinek z Aniołami" kompletnie IMHO nie zdał egzaminu. Mam nadzieję że Moffat już do swoich sztandarowych Samotnych Morderców nie wróci. Ale co myślcie o tym, żeby na przykład ktoś inny zrobił z nimi odcinek? O ile The Great Steven je komukolwiek odda... Bo ja bym na przykład chciała.
Chciałabym też soundtrack, jak najszybciej i jak najwięcej.
Avadakedaver
w ogóle matt smith przebija tennanta. powiem po raz setny.
Avadakedaver
user posted image
hazel
@Avada, lol

a) Lubiłam Tennanta jako Doktora, bardzo, bardzo. Lubię również Smitha. Nie wiem, czy bardziej, ale średni poziom odcinków z nim jest o niebo wyższy pod każdym względem, niż tych z Tennantem (chociaż moje ulubione odcinki to nadal odcinki z jego udziałem, może z wyjątkiem "The Doctor's Wife", ale heloł, Gaiman!), stąd też Smith ląduje wyżej w rankingu.

b) Moffat, jak ktoś już tu słusznie zauważył, jest genialny przy pisaniu osobnych, zamkniętych historii, przy pisaniu całych sezonów notorycznie wpada we własną pułapkę: zbyt wiele pod względem fabularnym zostaje obiecane i wyjaśnienie jest zawsze rozczarowujące. Gdyby taka sama tajemnica rozwiązywała się po jednym, dwóch odcinkach, byłoby ok, ale ciągnięcie jej przez cały sezon znacząco podnosi oczekiwania widza i najczęściej po prostu rozczarowuje.

c) Czekam na kolejny odcinek Gaimana, bo wydaje mi się, że jeszcze w tym sezonie go zobaczymy, przynajmniej myślę, ze coś takiego gdzieś czytałam.
em
taaak, w odcinku z Cybermenami!
PrZeMeK Z.
Bleee, mam nadzieję, że zrobi z nimi coś ciekawego, bo mnie nudzą okropnie.
matoos
Ej, wersja dla matoosa jest bo avada nie wie jak napisać Eccleston tongue.gif
Avadakedaver
Matoos, poważnie? poważnie? to ankieta sprzed dwóch lat.
matoos
Dziwne, bo zapytało mnie o odpowiedź dlatego myślałem że nowa tongue.gif
Eva
QUOTE(Avadakedaver @ 09.11.2012 05:00)
w ogóle matt smith przebija tennanta. powiem po raz setny.
*


Ja mam na to zawsze tę samą odpowiedź - Doktor to Doktor. Kocham ich wszystkich.
PrZeMeK Z.
Słyszeliście, że znowu aktor grający Doktora odchodzi? Ciekaw jestem, kto zagra Dwunastego!

user posted image
Syriusz_Black
Trzynastego chyba teraz?

KOBIETA XD
PrZeMeK Z.
Bardzo fajna kobieta smile.gif
Syriusz_Black
Nie wiem, jakoś nie mogę się przekonać i zacząć odcinków z 13.

Wciąż jednak 11-ty to mój ulubiony.
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami kliknij tutaj.

  kulturystyka  trening na masę
Invision Power Board © 2001-2025 Invision Power Services, Inc.