Help - Search - Member List - Calendar
Pelna wersja: Stupid And Ugly
Magiczne Forum > Talk Show > Talk Show > Bzziuuummm!!!
Pages: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18
Cat
ja z kolei kochałam wszystkie z kabronem. ah.
Avadakedaver
a ja ten. no. uwaga na 2 grudnia, stanie się coś nieoczekiwanego.
Child
forum znowu padnie XD
Child
dedykowany?

Dzień próby. Przychodzi gitarzysta, otwiera salę, wyciąga gitare, podłącza do pieca i spokojnie siada na kanapie wyciągając browara. Delektując się dźwiękiem, który dla wielu jest sensem życia w spokoju popiwa złoty nektar. Po chwili wchodzi drugi gitarzysta, także przygotowuje sprzęt, po czym siada obok rytmicznego trzymając dwa winka domowej roboty. Raczą się tą ambrozją. Wchodzi basista. Kabel do basa i bas na stojak. Rozkłada się obok dwóch gitarzystów z flaszeczką 0.7 40% wody życia i wszyscy raczą się tym płynem. Wchodzi perkusista, rzuca pałki na bębny i wskakuje obok reszty zespołu ze spirytusem rozcieńczanym colą. Czas płynie szybko niczym płyny do gardła i butelki zaczynają świecić pustkami. Ekipa patrząc na pozostałe resztki wyłożyła się i pogrążyła w głębokim zamyśleniu. Wtem ciszę przerywa przeciągłe ku*&% basisty.
- Co się stao? - dopytuje sie reszta.
- Wokal się wkurzy że próbę bez niego kończymy...
PrZeMeK Z.
Stały informator dyrektora kabluje na szefa dzialu.
- On o panu dyrektorze opowiada, że nie ma pan matury, że używa pan zwrotów obcojęzycznych ni w pięć ni w dziesięć, no i w ogóle nie nadaje się pan na to stanowisko.
- Powiedz mu pan, ze może mnie w d***ę pocałować i vice versa.

Idzie Jasio z ojcem na spacer. Nagle ojciec potyka się i mówi pod nosem: "k....".
- Co powiedziałeś tatusiu? - pyta Jasio.
- Aaaa... powiedziałem... "duduś" - odpowiada ojciec.
- Tatusiu, a co to jest duduś?
- Aaa, wiesz synku duduś to takie zwierzątko .
- Tato, a jak on wygląda?
- A, ma takie rączki i nóżki...
- Tatusiu, a co jedzą dudusie?
- Mmm. Jedzą warzywa, owoce...
- A tato, a czy dudusie mają dzieci?
- Noo, tak.
- To znaczy, że dudusie się rozmnażają?
- Tak.
- A jak się nazywają dzieci dudusia?
- Eee... dudusiątka.
- A jak wyglądają dudusiątka?
- Też mają rączki i nóżki... tak samo jak dorosłe.
- A co jedzą dudusiątka?
- Eeee... mleczko piją...
- Tato, a gdzie mieszkają dudusie?
- k....! POWIEDZIAŁEM k....!!!

Jaś miał zrobić na lekcję techniki pułapkę na myszy. Przychodzi następnego dnia i pokazuje pani pułapkę. Gwóźdź wbity w deseczkę, na gwoździu serek. Pani pyta:
- Bardzo ładnie, ale jak to działa Jasiu?
- Myszka zauważa serek, podchodzi i jedząc nabija się na gwóźdź - odpowiada Jaś
- To zbyt makabryczne, zrób nową pułapkę - prosi Pani.
Następnego dnia Jaś przychodzi znowu z deseczką, w deseczkę wbite są dwa gwoździe, a na gwoździach znajdują się takie same kawałeczki serka, przed nimi w poprzek ustawiona żyletka. Pułapka działa w następujący sposób: myszka widzi serki i nie może się zdecydować, który zjeść. Kręci główką aż przetnie sobie gardełko.
- To jest jeszcze gorsze Jasiu. Zrób teraz coś mniej drastycznego - mówi Pani.
Zrezygnowany Jasio przychodzi następnego dnia z samą deseczką:
- Jasiu, co to? Samą deseczką chcesz unieszkodliwić myszkę?
- Proszę pani, myszka przychodzi, widzi, że serka nie ma, bierze deseczkę w łapki i wali ze wszystkich sił deseczką w głowę krzycząc: nie ma serka, nie ma serka...

Niewinni Czarodzieje
Ahmedowy kawał z certyfikatem jakości udzielonym jednogłośnie przez wszystkich Niewinnych.

Robol wraca po pracy do domu. Zmęczony, sterany, brudny, spocony. Zmęczonym krokiem podchodzi do lodówki, wyjmuje z niej butelkę wody gazowanej, intensywnie nią wstrząsa, po czym z błogą miną oblewa się zawartością. Uczyniwszy to, udaje się na fotel. Rozpina szelki od brudnych, prześmierdniętych niemytą dupą i papierosami spodni, siada wygodnie i zaczyna się bryndzlować. Aktu masturbacji nie opisujemy, ale możemy zdradzić, że jazda na ręcznym sprawia mnóstwo satysfakcji. Po szaleńczym finale robol wzdzycha i z uśmiechem wykrzykuje:
- DZIWKI I SZAMPAN! TO KOCHAM!
Nataku
Dlaczego w parku miejskim w Radomiu nie ma łabędzi?


Bo Rumuni szybciej dopływali do chleba.
Child
Pewien student AR w Lublinie w myśl starej, sportowej zasady kibiców telewizyjnych -" czy wygramy czy przegramy i tak się upird*lę"- przed egzaminem z genetyki (do którego przygotowywał się w licznych pubach, w okolicach deptaka na Krakowskim Przedmieściu) na wszelki wypadek zakupił przed tym "wydarzeniem" 1/2 litra "Absolwenta", włożył flaszkę w wewnętrzną kieszeń marynarki i przestąpił próg gabinetu profesora. Siadł, wyciągnął drżąca ręką karteczkę z pytaniami. Drętwe od tremy palce upuściły jednak kartkę na podłogę. Chłopak schylił się aby ją podnieść ale w tym momencie z kieszeni garnituru wyleciała mu flaszka. Gość odruchowo (i z przyzwyczajenia) złapał w pierwszej kolejności flaszkę, postawił ją (również odruchowo) na biurku profesora i zanurkował głębiej po "pytający papier". Gdy się w końcy podniósł z klęczek i siadł na krześle, profesor patrząc na butelkę zapytał :
- Coś na zakąskę pan masz ?
- Nie - wyszeptał zbladłymi wargami student
- No to tylko czwórka - podsumował profesor
Cailith
Zasłyszane dawno dawno, jeden z moich ulubionych:

Robiła babcia na drutach, przejechał tramwaj i spadła.

XD
Child
Rok 1985. W Moskwie ma miejsce finał międzynarodowego turnieju państw zaprzyjaźnionych " Wiedza". Na placu boju pozostały dwie drużyny - Radziecka i Bułgarska. Pytnie było następujące:
"Adam i Ewa spacerują po rajskich alejach. Nagle z krzaków wypełza wąż i dziabie Adama w penisa. Niemal natychmiast Ewa zaczyna ssać członka w celu wyciągnięcia z ciała Adama trucizny. Pytanie brzmi - czy czyn Ewy miał podłoże humanitarne, czy seksualne ?"
- humanitarne - wykrzyknęli rosjanie - na pewno humanitarne
- zastanówcie się dobrze - podpowiada prowadzący
- zrobiła to w celu uratowania Adamowi życia, to musiał być czyn humanitarny
- seksualny - dają odpowiedź bułgarzy - rozpatrując sprawę logicznie doszliśmy do następujących wniosków
1. Adam szedł a co za tym idzie był wyprostowany. Jego penis znajdował się wiec około 90cm nad ziemią. Uczeni dowiedli, iż węże nie są wstanie zaatakować celu powyżej 40 cm nad ziemią.
2. Zakładamy - żeby wąż zaatakował penis Adama , ten musiał się znajdować maksymalnie 40cm nad ziemią wiec - jeśli Adam miał tak długiego penisa, mógł sobie sam poradzić z wyssaniem trucizny. Zatem czyn Ewy miał na pewno podłoże seksualne.
Bułgarzy wygrali turniej...
hazel
1. Mianownik - kto? co?
2. Dopełniacz - kogo? czego?
3. Celownik - komu? czemu?
4. Biernik - kogo? co?
5. Nadrzędnik - z kim? z czym?
6. Miejscownik - o kim? o czym?
7. Wołacz - o!
8. Intymnik - kto z kim?
9. Wygryznik - kto kogo i dlaczego?
10. Łapownik - kto komu ile?
11. Przypierdolnik - komu? w co?
12. Przypierdolnik materialny - komu? w co? za ile?
13. Powodnik - dlaczego ja?
14. Dziwnik - ke?
15. Rządownik - kwa? kwa?
16. Złodziejnik - komu? gdzie? ile?
17. Politycznik - koalicja? z kim? dlaczego? po co?
18. Powybornik - co ja k.... zrobilem?
hazel
Siedmioletni chłopczyk spaceruje sobie chodnikiem w drodze do szkoły.
Podjeżdża samochód. Kierowca odsuwa szybkę i mówi:
Wsiadaj do środka to dam Ci 10 złotych i lizaka!
Chłopczyk nie reaguje i przyspiesza kroku. Samochód powoli toczy się za nim. Znowu się zatrzymuje przy krawężniku...
- No wsiadaj! Dam Ci 20 złotych, lizaka i chipsy!
Chłopczyk ponownie kręci głową i przyspiesza kroku...
Samochód nadal powoli jedzie za nim. Znowu się zatrzymuje...
- No nie bądź taki ... wsiadaj! Moja ostatnia oferta - 50 złotych, chipsy, cola i pudełko chupa-chups!
- Oj odczep się Tato! Kupiłeś Sienę, to musisz z tym żyć...
Evelimka
Wchodzi gość do restauracji. Prosi o kartę dań.
Kelner podaje klientowi menu i odchodzi.
Gość powoli przegląda kartę, następnie wyrywa stronę po stronie i zjada.
PYTANIE:
Z jakiego kraju pochodzi gość?
ODPOWIEDŹ:
Z Jemenu
Evelimka
Spójrzmy na ciąg cyfr: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7. Gdzie ukryła się ósemka? Na pierwszy rzut oka w podanym ciągu ósemki nie ma. A kiedy przyjrzymy się uważnie jeszcze raz: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
cyfry osiem nadal nie dostrzeżemy. Ciekawostką jest, że sztuczka ta udaje się tylko wtedy, kiedy w ciągu cyfr nie ma ósemki.
Rysiek_Kowal
fajne :]

jak to mozliwe ze masz 0 postow?
Evelimka
właśnie nie wiem
Child
postowanie na bziumie nie powiększa licznika

Tel Awiw. Pierwsza klasa szkoły podstawowej, okres świąteczny. Do sali wchodzi izraelski Święty Mikołaj:
- No dzieci, zapraszam, kupujcie prezenty.
Avadakedaver
xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Child
Trzech żebraków siedzi wieczorem w barze na Victoria Central Station w Londynie i podlicza dzienny utarg. Pierwszy po podliczeniu drobniaków z plastikowego kubka uzykuje sumę 2 funtów i 75 pensów. Dwaj pozostali spoglądają z ciekawości na jego tekturowy szyldzik na którym stoi: „ No work”. Drugi po podliczeniu swojego kubka i zawartości jednej kieszeni uzyskuje kwotę 5 funtów i 45 pensów. Na jego tekturce jest napisane: „ HIV, no work, 3 kids”. Trzeci wysypuje na stolik drobniaki z kubka, opróżnia następnie ze zwitków banknotów jedną kieszeń, drugą, to samo robi z kurtką, a kończy na czapce...
Liczanie trwa dłużej i odbywa się pod baczną obserwacją pozostałej dwójki. Gdy dobiega końca i okazuje się, że trzeci żebrak uzbierał tego dnia 475 funtów i 50 pensów, dwójka rzuca się z szałem w oczach na niepozorną kartkę trzeciego. Jest tam napisane:
„I from Poland and will back”
Avadakedaver
pewien szewc własnie miał zamykać swój sklep, bo zbliżała się 17, kiedy nagle do sklepu wchodzi stonoga. szewc wziął głęboki oddech ii stwierdizł najspokojniej jak potrafił:
-nawet mnie nie wkurwiaj...
Rysiek_Kowal
Rozwala po całości!


Trzech kolesi złapało złotą rybkę. Rybka, jak ma w zwyczaju mówi:
- Uwolnicie mnie, a spełnię każdemu z was po trzy życzenia.
Kolesie pogłówkowali, po chwili mówią - Okiej.
Pierwszy zapodaje:
- Ja to bym chciał mieć piękny dom w Bieszczadach, do tego konto z 10 milionami dolarów i piękną żonę. Rybka mówi:- Done.
Drugi mówi:
- A ja chcę mieć udziały w wielkim, międzynarodowym koncernie, ekskluzywną restaurację w centrum stolicy i 2 mulatki. Rybka odpowiada: - No to masz.
Trzeci facet zastanawia się przez chwilę i zaczyna wymieniać:
- A ja to bym chciał, żeby lewa ręka mi ciągle wirowała nad głową, prawa ręka żeby się gibała wzdłuż ciała a głowa żeby ciągle waliła w przód i w tył.
Rybka na to: Stary, mogę to zrobić, ale jesteś pewien? Wiesz, masz trzy życzenia i możesz prosić o wszystko.
Trzeci facet odpowiada:
- Taaak, jestem pewien: lewa ręka ciągle wiruje nad głową, prawa się giba wzdłuż ciała, a głowa napierdala ciągle w przód i w tył.
Rybka klasnęła płetwami i stało się.
Po roku spotykają się ci sami trzej faceci, by poopowiadać.


Pierwszy mówi:
-Paaaanowie, jest zajebiście! Cisza, spokój, dobra i piękna żona, i żyję z procentów.
Drugi opowiada:
- A ja mam wch.. kasy, jestem wiceprezesem zarządu i dzień w dzień rucham 2 mulatki.
A trzeci facet, stojąc i wymach..ąc kończynami bełkocze:
- Kuuurwa, chyba źle wybrałem
Ahmed
Genialny. nic dodać, nic ująć.

Przychodzi pijaczek do sklepu:
- Poproszę cztery wina.
- Sprzedawczyni pakuje do siatki cztery butelki, facet zabiera i idzie do wyjścia, a ona krzyczy za nim:
- Panie, a zapłacić, to kto!
Facet odwraca się, ściąga spodnie, wypina tyłek i mówi:
- Kto wypina, tego wina!!!!
Katon
Obydwa rozpierdalają =D

Ja klasikerem pojadę.

Wchodzi mąż do kuchni, patrzy, a żona szoruje patelnie z całej siły:
- No i co szorujesz po teflonie?!?
- Samżeś jes poteflon!
Child
Idą Świeta, a to oznacza że... Najpierw trzeba, k...., kupić prezenty.
Oznacza to, że będę latał po sklepach, przepychał się przez spoconych
ludzi z obłędem w oczach, żeby wydać mnóstwo kasy na jakieś pierdoły. Co
gorsza, wszystko już kiedyś komuś kupiłem.

Wujek Edek dostał w zeszłym roku flaszkę, a przecież nie kupię mu w tym
roku książki, bo ten facet nigdy nie przeczytał nic ponad tekst na
etykiecie półlitrówki. Ciocia Jadzia rok temu ukontentowała się kremem
nawilżającym, co go kupiłem z przeceny, bo za tydzień kończył się termin
ważności. W tym roku jedynym kosmetykiem dla tej lampucery byłby krem
przeciwzmarszczkowy, ale po pierwsze, takich zmarszczek żaden krem nie
wygładzi, a po drugie, przecież nie wydam na kosmetyki całej kasy na
Boże Narodzenie.

I tak ze wszystkimi. Dziecko mordę drze o jakiś nowy program
komputerowy, choć i tak wiadomo, że przestanie się nim zajmować po 48
godzinach, bo każda gra jest dla niego za trudna, Półmózg jeden. Żona
będzie miała jak zwykle pretensje, że Kowalska z jej biura dostanie coś
ładniejszego. W rezultacie kupię byle co - jak co roku.

Potem śledzik w pracy z ludźmi, których mordy są mi nienawistne, i
patrzenie na męki szefa, który życzy nam "dużo pieniędzy", choć wszyscy
wiedzą, że dopiero wtedy byłby szczęśliwy, gdybym pracował za miskę zupy
z brukwi przykuty łańcuchem do komputera. Krwiopijca jeden. Potem
wszyscy się nawalą jak szpaki, a pan Henio obślini biust pani Bożeny z
księgowości, zamkną się oboje w archiwum, bo oni zawsze walą się jak
króliki, kiedy są naprani. Następnego dnia kac, w dodatku żona będzie
robić wymówki.

Jeszcze tylko trzeba jebnąć w baniak karpia, bo małżonka - uważacie -
wrażliwa jest i na męki zwierzątka nie może patrzeć, choć mnie męczy od
15 lat bez zmrużenia oka, garbata owca. Przynieść i przystroić choinkę.
Z dzieckiem, "żeby miało ciepłe wspomnienia z dzieciństwa", a ono w
dupie ma choinkę, mnie, Boże Narodzenie i wszystko. Jak taki glon
emocjonalny może mieć jakiekolwiek wspomnienia?

No i kolacyjka wigilijna. Rodzinna, mać ich w tę i z powrotem. Jedna
wielka męka. Co za kutas wymyślił ten łzawy termin "rodzinna wieczerza"?
Przyjdą wszyscy ci, od których na co dzień trzymam się z daleka z dobrym
skutkiem.

Usiądziemy za stołem... A nie, pardon, najpierw prezenty! Trzeba będzie
się kłamliwie ucieszyć, choć z góry wiem, że ten krawat kupiony na
bazarze od Wietnamczyków dopełniłby liczną kolekcję podobnych gówien,
gdybym oczywiście zawalił szafę takim badziewiem, a nie zaraz następnego
dnia wyrzucił wszystko do śmietnika. Dostanę też najtańszy koniak i
jakieś kosmetyki. Jakie - będę wiedział ostatniego dnia przed Wigilią,
kiedy w pobliskim supermarkecie zaczną wyprzedawać to, czego nie udało
się upchnąć ludziom. Po prezentach się zacznie.

Te same kretyńskie dowcipy wuja Bronka, zwłaszcza, kurna, ten o gąsce
Balbince. Wszyscy będą dokarmiać mojego psa po to, żeby narzygał w nocy
na pościel. Ciotka załzawi się po dwóch godzinach żucia żarcia z
wytrwałością tapira i zacznie płakać, "jak to dobrze, że trzymamy się
razem". Gówno prawda akurat, co wykażą następne dwie godziny, kiedy to
nawaliwszy się już, zacznie wyzywać swojego ślubnego od złamanych
ch..ów. To oczywiście prawda, ale dlaczego popierać to rzucaniem w niego
salaterką po śledziach? Mniejsza o jego mordę, ale ciotka nigdy nie
trafia. Plama na wersalce cuchnie przez dwa tygodnie po Wigilii.

Jedyna nadzieja, że akurat w tym roku 6-letnia latorośl kuzynostwa z
Lublina nie nawali w gacie w połowie kolacji i nie zakomunikuje o tym
radośnie jeszcze przed deserem. Bo to, że coś wywali sobie na łeb ze
stołu, to pewne jak w banku. Jeszcze tylko muszę przeżyć debilne gadki o
polityce, przy których wszyscy oczywiście skoczą sobie do gardeł i na
siebie się poobrażają. Na koniec ciotula Jadzia puści maleńkiego pawika
na ścianę koło swojego fotela i można będzie odtrąbić koniec męczarni.

A nie, byłbym zapomniał. Kolejną rozrywką będzie wyprawa na pasterkę, bo
to religijna rodzina. No to pójdę, choć nikt nigdy nie wyjaśnił, po
nagłą cholerę tłuc się po nocy, żeby stać na mrozie w bezruchu przez
godzinę czy więcej. Ciekawe, czy moja małżonka znowu wywinie orła na ryj
na schodkach kościółka - jak to robi od kilku lat z uporem godnym
lepszej sprawy? W kościele, jeśli tam się dopcham, będzie cuchnąć jak w
gorzelni, bo wierni tylko dlatego stoją na własnych nogach, bo za duży
tłok, żeby upaść. Czasem tylko ktoś beknie albo puści głośno bąka, ale i
tak nikt na to nie zwróci uwagi, bo wszyscy drzemią na stojąco. Wracając
trzeba tylko będzie uważać na chłopców z osiedla, bo w Wigilię katolicka
młodzież szczególnie lubi wpierdolić bliźniemu. Rok temu zglanowali
wujka Edka, ale on chyba tego nie zauważył, bo był zalany w płaskorzeźbę.

Wreszcie wychodzą z chałupy, wory jedne. Moment zamykania drzwi za
ostatnim z tych troglodytów jest najszczęśliwszą chwilą w moim
świątecznym życiu. Kilka dni odpoczynku. Ale mijają jak z bata strzelił,
bo wielkimi krokami zbliża się kolejny kretyński wynalazek - Sylwester.

Ludzie! Kto to wymyślił Już od listopada ślubna wydala z siebie
idiotyczne pomysły, żeby pójść na "jakiś bal". Jakbyśmy srali
pieniędzmi... Albo żeby gdzieś wyjechać, gdzie gorąco. A niech se włączy
farelkę pod fikusem, będzie miała tropiki w chałupie. I tak przecież
skończy się na balandze u Witka.
Jasne, trzeba ładnie się ubrać, bo wszystkim się wydaje, że to jakiś
uroczysty dzień. Czyli żona najpierw puści w trąbę pół budżetu domowego
na jakąś kieckę, w której wygląda jak zwykle, czyli jak w worku po
nawozach sztucznych. Ale cena taka, że za to można by żywić jeden powiat
w Somalii przez kwartał.

Ja się wbijam w garnitur, bo europejska cywilizacja wymyśliła, że
mężczyzna wygląda dobrze, gdy wdzieje na siebie marynarę, co pije pod
pachami. Pod szyją zawiążę sobie kolorowy postronek.
I tak mam przewagę, bo prysnę na dziób jakąś wodę kolońską i jazda, a
małżonka kładzie sobie tapety tyle, że palec w to wchodzi do pierwszego
stawu, a daje rezultat mumii Tutenchamona zaraz przed konserwacją. I
zajmuje ze trzy godziny. Łazienka, oczywiście, zajęta i wszyscy
pozostali domownicy mogą szczać do zlewu, jak mają potrzebę, albo niech
zdychają na uremię.

U Witka ten sam zestaw ludzki, ale czasem trafia się coś nowego, na czym
można by oko zawiesić. Jak zwykle nic z tego nie wyjdzie, bo chociaż
Wituś ma dużą chałupę, to ryzyko za duże. Zresztą każda kobitka jeszcze
przed północą doprowadza się do stanu, w którym wygląda jak kupa. W tym
dniu trzeba być radosnym jak młody pies, szczerzyć zęby w uśmiechu i
ruszać w tany, nawet jeśli ni pyty nie mam o tym pojęcia. Zresztą nikt
nie ma, za to wszyscy miotają się w konwulsjach i po krótkim czasie
cuchną, jak gdyby nie myli się z tydzień. Baby w szczególności. Z
facetami jest prostsza sprawa, bo już jedenastej są pijani w sztok i
bełkoczą albo chcą ruchać wszystko, na co trafią w drodze do baru. O
północy trzeba obcałować wszystkie te oślinione i śmierdzące wódą mordy,
obłudnie życząc wszystkiego najlepszego, choć jedyne, o czym wtedy
myślę, to żeby ich szlag trafił czym prędzej.

Potem sylwestrowa noc, banalna do bólu - rozmazane makijaże kobitek
(najlepszy tusz nie wytrzyma, gdy właścicielka walnie mordą w sałatkę),
śpiący pokotem faceci, jacyś zarzygani klienci w kiblu. Norma. Ja,
oczywiście, nawalę się już przed północą, żeby uniknąć konieczności
odwożenia mojej nawalonej ślubnej do domu. I tak zakończę ten najgorszy
okres w roku...
PrZeMeK Z.
Aj. Samo życie. Aż mi się świąt odechciało. cry.gif

QUOTE
zalany w płaskorzeźbę

biggrin.gif
hazel
QUOTE
bo oni zawsze walą się jak
króliki, kiedy są naprani
biggrin.gif
Child
Skrzyżowano młodego Wertera z Winnetou i Rasiakiem. Twór strzelił sobie z łuku w łeb i nie trafił.

Warszawa, mieszkanie gdzieś na Mokotowie. Czas : 24 XII wieczór. Mama przy wigilijnej kolacji zaczyna naciskać swojego 26-letniego syna, studenta Akademii Medycznej w Lublinie :
- Duży już jesteś Karolku, czas pomyśleć o żeniaczce. Co sądzisz o Kasi, tej naszej sąsiadce z parteru ?
- Nie chcę, nie podoba mi się - odpowiada młodzieniec
- A o tej sympatycznej Zosi z twojego roku, która powiedziała ci "cześć" i przysiadła się do naszego stolika gdy jedliśmy obiad w "Złotym Ośle" na Starówce podczas naszych odwiedzin u ciebie w Lublinie?
- Nie podoba mi się.
- No to kto ci się ku*wa podoba - wtrąca się delikatnie ojciec
- Jasiek, mój kumpel z pokoju w akademiku. Kocham go.
- Jezu, Karolku !!!! - woła przerażona mama - Przecież on jest z Krakowa

Sklep ze spadochronami:
- Jak to działa?
- Pociągasz pan duże kółko i się otwiera.
- A jak się nie otworzy?
- To pociągasz pan mniejsze kółko.
- A jak się i wtedy nie otworzy?
- To przychodzisz pan i wymieniam na nowy!
PrZeMeK Z.
Dlaczego muzyka metalowa jest tak szybka?

Bo jak się człowiek spieszy, to się diabeł cieszy.

user posted image
Child
Wchodzi pułkownik i widzi majora pochylonego nad papierzyskami.
- Co piszecie majorze?
- Dysertację - odpowiada zrywając się z krzesła major.
- Acha. Interesujące. A na jaki temat?
- Obieg wody w pisuarze.
- Jakoś tak mało ciekawie brzmi.
- A jak pan pułkownik by zaproponował?
- Na przykład... Możliwości transportu dwuwodorotlenku w naczyniach o powierzchni słabo perforowanej?
- Świetny tytuł panie pułkowniku! - krzyczy uradowany major.
- Tak zatytułuję tę rozprawę. Dziękuję za radę.
Po wyjściu pułkownika major biegnie na piętro niżej do swojego przyjaciela kapitana, żeby pochwalić się nowymi ustaleniami i zastaje go tez coś piszącego.
- Cześć co piszesz?
- Dysertację.
- Ooo! Na jaki temat?
- Możliwość zastąpienia instrumentów muzycznych w kościele garnizonowym walorami głosowymi duchowieństwa.
- Widzę, że odwiedził cię pułkownik? - domyśla się major.
- Tak, poradził mi zmienić tytuł mojej rozprawy naukowej.
- A jak ten tytuł brzmiał wcześniej?
- Po ch.. kapelanowi organy...

- Jak pozdrawia się ostatnio grupa 46 posłów z PiS, LPR i PSL?
- "Niech będzie uchwalony Jezus Chrystus".
Cat
Mężczyzna i kobieta jadą pociągiem. Kobiecie poszło wielkie oczko w rajstopach.
Mężczyzna pyta "A dokąd prowadzi ta drabinka?"
"Do kuchni."
"A czy mogę podgrzać swoją kiełbaskę?"
"Niestety, już gotuje się barszczyk".
Child
fuuuuj XD

Spacerując przez park ojciec z synem przechodzili obok pomnika Joanny d'Arc:
- Tato! A kto to jest? - pyta synek.
- Dziewica Orleańska.
- A dlaczego Orleańska?
- Bo z Orleanu!
- A dlaczego dziewica?
- Bo z marmuru!
Katon
Wyjątkowo głupi.

Rozwińmy skrót WIFE:

Washing
Ironing
Fucking
Etcetera...
Syriusz_Black
Po bibce z ostrym popijaniem i baletami, facet budzi się nad ranem w obcym łóżku. Obok niego śpi, paskudnie chrapiąc, obrzydliwe, grube babsko. Facet ostrożnie podnosi kołdrę i zamiera z obrzydzenia: wszystko ubabrane krwią... Rad, nierad, facet wstaje i wlecze się do łazienki. Zapala światło, staje przed lustrem i z przerażeniem dostrzega wystający mu z ust, zaklinowany między zębami sznureczek.
- O Boże - mamroce facet niewyraźnie - zechciej tylko sprawić, żeby to była herbata ekspresowa!

----

Na akademii medycznej studenci mają zajęcia z anatomii i pierwszy raz mają być świadkami sekcji zwłok. Stoją wokół łóżka z ciałem. Prowadzący zajęcia nagłym ruchem ściąga prześcieradło i oczom wszystkich ukazuje się topielec w drugim tygodniu rozkładu. Dłonie studenciaków wędrują w kierunku ust, a profesor ze stoickim spokojem zaczyna wykład
- Podczas tych zajęć dowiecie się jakie są dwie najważniejsze rzeczy cech..ące lekarza.
Po pierwsze: brak jakiegokolwiek obrzydzenia.
Po tych słowach lekarz wpycha palec w dupę topielca, po czym go wyjmuje i, ku obrzydzeniu studentów, oblizuje.
- Teraz - mówi - wszyscy, którym zależy na zaliczeniu mają to powtórzyć!
Studenci medycyny to sami twardziele. Podchodzą i robią co im profesor kazał: palec w dupę, palec w buzię. Co drugi nie daje rady i po wszystkim wymiotuje.
Gdy wszyscy skończyli profesor mówi
- I tak dochodzimy, do drugiej istotnej cechy dobrego lekarza: umiejętność obserwacji. Ja wsadziłem środkowy palec, a oblizałem wskazujący. Na przyszłość proszę o więcej uwagi.

----

Jasio miał 10 lat i był bardzo ciekawski. Słyszał od starszych kolegów
trochę o "zalotach" i chciał wiedzieć jak to jest i jak to się robi. Co robi
mały chłopiec żeby się takich rzeczy dowiedzieć? Idzie do mamusi! A więc
Jasio poszedł do mamy. Mamusia się trochę zakłopotała i, zamiast wyjaśnić, nakazała Jasiowi, żeby schował się za zasłoną w pokoju siostry w celu podglądania jej ze swoim chłopakiem.
Tak też Jasio zrobił. Następnego ranka opowiada wszystko mamie:
Siostra i jej chłopak usiedli rozmawiając przez chwilę. Po czym on zgasił większość świateł i zostawił tylko jedną nocną lampkę. Zaczął ją całować i obściskiwać. Zauważyłem, że siostra musiała być chora, bo jej twarz zrobiła się taka śmieszna. On też musiał to wyczuć, bo wsadził jej rękę pod bluzkę w celu znalezienia jej serca... tak jak lekarze to robią na badaniu, ale on nie był taki zdolny jak lekarz, bo miał problemy ze znalezieniem tego serca. Wydaje mi się, że on też był chory, bo wkrótce zaczęli obydwoje dyszeć i zaczynało im brakować tchu. Druga ręka musiała mu zmarznąć, ponieważ włożył jej ją pod sukienkę. Wtedy siostra poczuła się gorzej i zaczęła jęczeć, wzdychać, skręcać się i ślizgać tam i z powrotem na kanapie. I tu zaczęła się jej gorączka. Wiem, że to była gorączka, ponieważ powiedziała mu, że jest napalona. W końcu dowiedziałem się, co spowodowało, że byli tacy chorzy - wielki węgorz dostał mu się jakoś do spodni.
Nagle wyskoczył ze spodni i stał tak długi na 25 cm. Kiedy siostra to zobaczyła naprawdę się wystraszyła, oczy zrobiły się jej wielkie, a usta otworzyły. Mówiła, że to największy jakiego widziała... powinienem jej powiedzieć o tych, jakie łapaliśmy z tatą nad jeziorem - te to dopiero były duże, ale wracając do nich... siostra była bardzo dzielna rzuciła się na węgorza i próbowała odgryźć mu głowę... potem złapała go w dwie ręce i trzymała mocno kiedy on wyciągnął pysk z worka i zaczęła ślizgać ręka po jego głowie tam i z powrotem, żeby powstrzymać go przed ugryzieniem. Potem siostra położyła się na plecach i rozłożyła nogi... aby móc go ścisnąć, chłopak jej pomagał i położył się na węgorzu. Wtedy dopiero zaczęła się walka. Siostra zaczęła jęczeć i piszczeć, a jej chłopak o mało co nie rozwalił kanapy. Podejrzewam, że chcieli zabić go przez ściśnięcie między nimi... po chwili pewni, że zabili węgorza przestali się ruszać i głośno wzdychali. Chłopak był pewien, że zabili węgorza, bo wisiał taki wiotki, a reszta jego wnętrzności wisiała na zewnątrz. Siostra i jej chłopak byli już trochę zmęczeni walką... ale powrócili do zalotów. On zaczął ją znowu całować... itd., aż tu nagle okazało się, że węgorz żyje! Szybko się podniósł i zaczęli walkę na nowo. Podejrzewam, że węgorze mają 7 żyć tak jak koty... tym razem siostra próbowała go zabić przez siadanie na nim. Po 35 minutach ciężkiej walki w końcu zabili węgorza. Jestem tego pewien bo widziałem jak chłopak siostry ściągnął z niego skórę i wyrzucił do śmietnika... Mama zemdlała...

----

Idą dwa penisy przez miasto. Stają na pasach, patrzą, a po przeciwnej stronie stoi wibrator. Na to jeden penis do drugiego:
- Ty, patrz, cyborg!

----

Dziwka po nocy z Bilem Gatesem:
- A to teraz już wiem, czemu MICROSOFT!

----

Przychodzi blondynka - nastolatka do mamy i mowi:
- Mamo, czy to prawda, że dzieci rodząc się wychodzą z tego samego miejsca, w które chłopcy wkładają nam członki?
Matka zadowolona, że nie musi poruszać tego tematu sama mówi:
- Tak córeczko, tak.
Na to blondynka:
- A czy przy porodzie nie powybija mi zębów?

----

Czym się rożni blondynka od kolokwium?
- Niczym to i to trzeba zerżnąć, aby zaliczyć.

----

Przychodzi baba do lekarza z piłą tarczową w d..ie.
Lekarz: Co pani jest?
Baba: Rżnę się na okrągło!
patix
:D
też mam kilka
żeby nie było wątpliwości :) z serii wchodzi facet do windy, patrzy - a tam schody :

Otwiera facet lodówkę, patrzy - a tam nie ma sera.

----------------

Siedzą dwaj faceci w barze - Staszek i Gienek. W pewnym momencie Gienek mówi - załóżmy się o stówę, że ugryzę się w oko. Stach myśli, myśli i uznaje, że to niemożliwe.
- No dobra o stówę.
Gienek wyjął szklane oko i ugryzł. Stachowi żal stówy, ale daje kumplowi. Gienek patrzy się na niego i mówi:
- Dam ci się odegrać. Załóżmy się o stówę, że ugryzę się w drugie oko.
Stach myśli, myśli - teraz mu się na pewno nie uda.
- Zgoda.
Gienek wyjął sztuczną szczękę i ugryzł się w drugie oko.

----------------

Idą razem Niemiec, Francuz, Anglik i Polak. Spotkali diabła. Diabeł zaprowadził ich nad przepaść i mówi do Niemca:
- Skacz!
- Nie skoczę!
- Taki jest rozkaz!
Niemiec skoczył. Diabeł mówi do Francuza:
- Skacz!
- Nie skoczę!
- Taki jest rozkaz!
- Nie skoczę!
- Taka jest teraz moda.
Francuz skoczył. Diabeł mówi do Anglika:
- Skacz!
- Nie skoczę!
- Taki jest rozkaz!
- Nie skoczę!
- Taka jest teraz moda.
- Nie skoczę!
- Tak by postąpił prawdziwy dżentelmen.
Anglik skoczył. Diabeł mówi do Polaka:
- Skacz!
- Nie skoczę!
- Taki jest rozkaz!
- Nie skoczę!
- Taka jest teraz moda.
- Nie skoczę!
- Tak by postąpił prawdziwy dżentelmen.
- Nie skoczę!
- Eeee.... to nie skacz.
Polak skoczył.

------------------
I ostatni, ale działa chyba tylko wtedy jak się go opowiada.

Idzie sobie nindża (nie ninja) i spotyka nindża-nindża. Mówi do niego:
- Cześć, nindża!
- Cześć, nindża-nindża!
Idą dalej i spotykają nindża-nindża-nindża. Mówi im:
- Cześć, nindża! Cześć, nindża-nindża!
- Cześć, nindża-nindża-nindża!
Idą razem dalej. Spotykają nindża-nindża-nindża-nindża. Mówi im:
- Cześć, nindża! Cześć, nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża!
- Cześć, nindża-nindża-nindża-nindża!
Idą razem dalej. Spotykają nindża-nindża-nindża-nindża-nindża. Mówi im:
- Cześć, nindża! Cześć, nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża-nindża!
- Cześć, nindża-nindża-nindża-nindża-nindża!
Idą razem dalej. Spotykają nindża-nindża-nindża-nindża-nindża-nindża. Mówi im:
- Cześć, nindża! Cześć, nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża-nindża-nindża!
- Cześć nindża-nindża-nindża-nindża-nindża-nindża!
Idą razem dalej, spotykają nindża-nindża-nindża-nindża-nindża-nindża-nindża. Mówi im:
- Cześć, nindża! Cześć, nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża-nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża-nindża-nindża-nindża!
- Cześć, nindża-nindża-nindża-nindża-nindża-nindża-nindża!
Idą razem dalej. Spotykają Rambo. Mówi im:
- Cześć, nindża! Cześć, nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża-nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża-nindża-nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża-nindża-nindża-nindża-nindża!
- Cześć, Rambo!
Idą razem dalej. Spotykają Rambo-Rambo. Mówi im:
- Cześć, nindża! Cześć, nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża-nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża-nindża-nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża-nindża-nindża-nindża-nindża! Cześć, Rambo!
- Cześć, Rambo-Rambo!
Idą razem dalej. Spotykają Rambo-Rambo-Rambo. Mówi im:
- Cześć, nindża! Cześć, nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża-nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża-nindża-nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża-nindża-nindża-nindża-nindża! Cześć, Rambo! Cześć, Rambo-Rambo!
- Cześć, Rambo-Rambo-Rambo!
Idą razem dalej. Spotykają Rambo-Rambo-Rambo-Rambo. Mówi im:
- Cześć, nindża! Cześć, nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża-nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża-nindża-nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża-nindża-nindża-nindża-nindża! Cześć, Rambo! Cześć, Rambo-Rambo! Cześć, Rambo-Rambo-Rambo!
- Cześć, Rambo-Rambo-Rambo-Rambo!
Idą razem dalej. Spotykają Rambo-Rambo-Rambo-Rambo-Rambo. Mówi im:
- Cześć, nindża! Cześć, nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża-nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża-nindża-nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża-nindża-nindża-nindża-nindża! Cześć, Rambo! Cześć, Rambo-Rambo! Cześć, Rambo-Rambo-Rambo! Cześć, Rambo-Rambo-Rambo-Rambo!
- Cześć, Rambo-Rambo-Rambo-Rambo-Rambo!
Idą razem dalej. Spotykają Rambo-Rambo-Rambo-Rambo-Rambo-Rambo. Mówi im:
- Cześć, nindża! Cześć, nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża-nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża-nindża-nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża-nindża-nindża-nindża-nindża! Cześć, Rambo! Cześć, Rambo-Rambo! Cześć, Rambo-Rambo-Rambo! Cześć, Rambo-Rambo-Rambo-Rambo! Cześć, Rambo-Rambo-Rambo-Rambo-Rambo!
- Cześć, Rambo-Rambo-Rambo-Rambo-Rambo-Rambo!
Idą razem dalej. Spotykają Rambo-Rambo-Rambo-Rambo-Rambo-Rambo-Rambo. Mówi im:
- Cześć, nindża! Cześć, nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża-nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża-nindża-nindża-nindża! Cześć, nindża-nindża-nindża-nindża-nindża-nindża-nindża! Cześć, Rambo! Cześć, Rambo-Rambo! Cześć, Rambo-Rambo-Rambo! Cześć, Rambo-Rambo-Rambo-Rambo! Cześć, Rambo-Rambo-Rambo-Rambo-Rambo! Cześć, Rambo-Rambo-Rambo-Rambo-Rambo-Rambo!
- Cześć, Rambo-Rambo-Rambo-Rambo-Rambo-Rambo-Rambo!
Idą razem dalej. Dotarli nad przepaść i postanowili ją przeskoczyć.
Skacze nindża. Spadł.
Skacze nindża-nindża. Spadł.
Skacze nindża-nindża-nindża. Spadł.
Skacze nindża-nindża-nindża-nindża. Spadł.
Skacze nindża-nindża-nindża-nindża-nindża. Spadł.
Skacze nindża-nindża-nindża-nindża-nindża-nindża. Spadł.
Skacze nindża-nindża-nindża-nindża-nindża-nindża-nindża. Spadł.
Skacze Rambo. Spadł.
Skacze Rambo-Rambo. Spadł.
Skacze Rambo-Rambo-Rambo. Spadł.
Skacze Rambo-Rambo-Rambo-Rambo. Spadł.
Skacze Rambo-Rambo-Rambo-Rambo-Rambo. Spadł.
Skacze Rambo-Rambo-Rambo-Rambo-Rambo-Rambo. Spadł.
Skacze Rambo-Rambo-Rambo-Rambo-Rambo-Rambo-Rambo. Przeskoczył.

Dlaczego?

Bo tylko on miał tenisówki...

to było b. stupid
Katon
Eeee... Spaliłeś ten o Polaku skaczącym z przepaści. Powinno być:

- Skacz
- Nie skoczę!
- To rozkaz!
- Nie skoczę!
- Taka jest moda!
- Nie skoczę!
- Tak by postąpił prawdziwy dżentelmen!
- Nie skoczę.
- Phi. Od razu wiedziałem, że nie skoczysz...
- Że co k....!? Że ja nie skoczę?!?
patix
XDDDDD

tej wersji nie znałam, ale przyznaję - jest lepsza.

Składam pokłony mistrzowi.
Child
Na balustradzie balkonu na 8 piętrze 16 piętrowego wieżowca w Poznaniu stoi kobieta w średnim wieku i krzyczy:
- Nie chcę więcej żyć z takim babiarzem i kłamcą i... przestań mnie popychać, ty skur*ysynu
Child
Co powiedział Azja Tuchajbejowicz swym podkomendnym podczas ostatniej bitwy?
- Cel - pal!

Wielu internautów po projekcji bajki Disneya o pięknej córce wodza indiańskiego plemienia, zapamiętało tylko tyle, że po ichniemu cycki to "hontas"
Child
- Doktorze, za każdym razem, jak kicham, mam orgazm. Co robić?
- Zażywać tabakę. Następny!
Child
Średniowiecze, po dwóch stronach doliny stoją dwie armie.
Słońce zachodzi krwawo...
Na wschodzie rycerze ubrani na czarno. Czarne konie, czarne zbroje, czarne miecze i tarcze, czarne przyłbice i pióropusze...
Słońce zachodzi krwawo...
Na zachodzie rycerze ubrani na biało. Białe konie, białe zbrije, białe miecze i tarcze, białe przyłbice i pióropusze...
Słońce zachodzi krwawo...
Jeden z biay i jeden czarny rycerz występują z szeregów i ruszają na spotkanie na środku doliny...
Słońce zachodzi krwawo...
Spotykają się w na środku doliny, patrzą na siebie w ciszy, szyki czekają...
Słońce zachodzi krwawo..
Czarny rycerz zwraca się do białego:
- Ty ch*ju!
Słońce zachodzi krwawo...
Biały rycerz odwraca się do swoich, podnosi przełbicę i mówi:
- Przebóg! Poznał mnie!
Ahmed
Idzie sobie puszysty, malutki zajączek wzdłuż ruczaju. Patrzy, a w trawce zieloniutkiej coś się błyszczy. Zając odchodzi blisko i patrzy - złota rybka.
- Wpuść mnie do rzeczki, zajączku, bo umrę tu - prosi rybka.
- Nie, nie wpuszczę... - droczy się zajączek.
- Wpuść, a spełnię twoje życzenie.
- Ok. - mówi zajączek i wpuszcza rybkę do wody.
- A życzenie? - pyta radośnie rybeczka.
- Zdechnij, ku*wo!

Child
- Co się stanie gdy zamknie się pięciu emo-boyów w kwadratowym pokoju?
- Jeden umrze, bo nie będzie miał kąta, w którym mógłby płakać.
PrZeMeK Z.
Child - obydwa świetne. biggrin.gif

Pewnego wieczoru na pogotowiu było wezwanie. Padł adres. Kierowca karetki chwilkę się zastanawiał, po czym mówi:
- Nie! Ja tam bez policji nie jadę. Byliśmy u tego kolesia już kilka razy. To psychol. Znowu będzie rzucał nożami...
Pacjentem był pan X. Kolekcjoner białej broni. Barczasty dwumetrowiec, co ma niepoukładane w głowie. Wezwał pogotowie, bo ponoć przedawkował relanium.
Została wezwana policja. Zjawiła się szybko. Na miejsce zdarzenia przyjechała grupa szybkiego reagowania. Wyskoczyło czterech kolesi z samochodu, z
gładkolufowymi strzelbami na gumowe kulki.
Ekipa pogotowia idzie po schodach do domu pacjenta. Idą tuż za grupą policjantów. Policjant puka do drzwi...
...Otwiera facet i ugięły mu się kolana. Jego oczom ukazał się policjant mierzący do niego z broni gładkolufowej, pytający go:
- Czy to pan wzywał pogotowie ratunkowe?
hazel
Pewna kobieta wpadła na pomysł żeby kupić mężowi na urodziny zwierzątko. Udała się w tym celu do sklepu zoologicznego. Wszystkie fajne zwierzaki były niestety dla niej za drogie. Zrezygnowana pyta się sprzedawcy:
- Macie tu jakieś tańsze zwierzaki?
- Z tańszych mamy tylko żabę po 50 zł.
- 50 zł za żabę?! Dlaczego tak drogo?
- Bo ta żaba to, proszę pani, jest całkiem wyjątkowa.. Ona potrafi świetnie robić laskę!
Kobieta nie zastanawiając się długo kupiła żabę, licząc że ta ją wyręczy w tej nieprzyjemnej dla niej czynności. Gdy nadszedł dzień urodzin kobieta wręczyła żabę mężowi i opowiedziała mu o jej niesamowitych zdolnościach. Facet był nieco sceptyczny, ale postanowił swój prezent wypróbować jeszcze tego samego wieczora. Grubo po północy żonę obudziły dziwne dźwięki dochodzące z kuchni. Wstała i poszła sprawdzić co tam się dzieje. Gdy weszła do kuchni zobaczyła męża i żabę przeglądających książkę kucharską. Wokół nich porozstawiane były przeróżne garnki i patelnie. Zdumiona kobieta spytała:
- Dlaczego studiujecie książkę kucharską o tej godzinie?
- Jak tylko żaba nauczy się gotować - wypierdalasz!
Katon
Co to jest? długie, czerwone, niedomyte i staje?
Tramwaj.

Co to jest? duże, owłosione, spocone i goni między majtkami?
Bosman.

Hyhy.

Gupie, nie?

W Krakowie jest dwóch bliźniaków, którzy studiują u mnie (na prawie), u Krzyśka (na historii) i u Kingi (na fimoznawstwie). Podmieniają się. A piszę to dlatego, że zamierzam zrobić im zdjęcia. To będzie dopiero stupid & ugly.
hazel
Z cyklu stupid: Po co są rzeki? Żeby się nie kurzyło jak statki hamują.
Cat
Młoda, naiwna panienka z prowincji bardzo kochała kino. Filmowy świat kusił tak mocno że postanowiła zostać aktorką. Nie była zbyt rozgarnięta, więc nie wiedziała jak się do tego zabrać.
Ktoś znajomy poradził jej:
-Skontaktuj się z Polańskim, ten podobno lubi pomagać dziewczynom.
Któregoś więc dnia będąc w Warszawie udała się do telewizji. Zagubiona wśród wielu ludzi, nie wiedziała gdzie iść.
Zobaczyła idącego korytarzem młodego faceta z wielkim statywem na plecach. Wyglądał na ważnego wiec zagadała:
- Przepraszam Pana, bardzo zależy mi na rozmowie z Romanem Polańskim.Czy mógłby mi pan pomóc?
-Ależ dziewczyno! Polański mieszka we Francji i załatwienie takiej sprawy kosztuje przynajmniej 300 zł. Masz tyle?
- Nie mam pieniędzy, ale zrobiłabym wszystko, aby porozmawiac z panem Polańskim.
- Wszystko?
-Tak...wszystko.
Facet uśmiecha się i każe dziewczynie iść za nim. Wchodzi do najbliższego pustego pokoju i mówi do niej:
- Zamknij drzwi i chodź tu.
Zrobiła to co powiedział.
-Klękaj i otwieraj rozporek.
Otworzyła.
-Wyjmij to, co tam jest.
Gdy wyjęla, facet westchnął:
-Dobra zaczynaj...
Dziewczyna zbliża usta i cichutko szepcze:
- Halo?...Pan Roman?...



Pewien facet miał problemy ze wzwodem. Lekarz po przeprowadzeniu wszystkich badań, zaordynował mu długotrwałą kurację.
- Proszę pana - rzekł - tu jest 20 tabletek. Ma pan brać jedną co
tydzień.
Po dwudziestu tygodniach, na pewno pana organ wróci do normy.
Wszystko byłoby dobrze, gdyby pacjent był cierpliwy. Niestety.
Pierwszego dnia doszedł do wniosku, że nie będzie tak długo czekał i
zeżarł wszystkie pigułki popijając wódką. Rano już nie żył. Rodzina popłakała, pożałowała i pochowała delikwenta na miejskim cmentarzu.
Po tygodniu zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Marmurowy pomnik, który
ufundowała ciotka, rozleciał się a spod gruzów zaczął wyrastać penis.
Był każdego dnia dłuższy i dłuższy. Odcinany odrastał i rósł jeszcze szybciej. Zebrała się rada miejska ale nikt nie mógł znaleźć sensownego rozwiązania.
Aż pojawił się miejscowy grabarz, który za 10 butelek wina podjął się rozwiązać problem. Szybciutko walnął trzy buteleczki i na oczach zdumionych radnych rozkopał grób i przekręcił faceta twarzą do dołu.
Minął rok. Na 42 ulicy w Nowym Jorku pękł asfalt. Ze szczeliny zaczął
wyrastać penis, który rósł bardzo szybko i żadne środki chemiczne ani
działania polegające na obcinaniu tegoż nic nie dawały. Rada miejska z Burmistrzem na czele była bezsilna. Wyznaczono wysoką nagrodę dla tego, który zaradzi zaistniałej sytuacji. Po paru dniach do Burmistrza zgłosił się stary Turek i powiedział.
- Dam sobie z tym radę, ale chcę dostać w dzierżawę na 99 lat teren w promieniu 20 metrów od "epicentrum".
- Jeśli sobie poradzisz - krzykną Burmistrz - to dostaniesz to miejsce nawet na 300 lat.
Podpisali stosowne umowy i od tego czasu na 42-giej Ulicy w Nowym Jorku sprzedają najlepszy turecki kebab na świecie.


Odprowadza chłopak dziewczynę późnym wieczorem do domu. Przed bramą, po ostatnim buziaczku, nagle mówi do lubej:
- Słuchaj Zosiu, chodzimy ze sobą już cztery miesiące. Chodź na pół godzinki wpadniemy do mnie. Mam wolną chatę.
- Nie mogę - odpowiada panna.
- Chodź, proszę.
- No dobrze ale muszę na trzy minutki wpaść do domu i powiedzieć rodzicom, że wrócę później.
- Dobrze, tylko się pośpiesz - zgadza się radośnie chłopak.
Dziewczyna wbiega do klatki, po trzech minutach wraca, całuje chłopaka w policzek:
- No to chodźmy - mówi.
W tym momencie otwiera się z trzaskiem okno jej mieszkania, wychyla się ojciec i wrzeszczy:
- Zośka, do jasnej cholery!!! Nasrać to nasrałaś, a wodę to kto spuści?!


Miś ogląda swój palec i głośno myśląc mówi:
- To jest kupa? czy wosk?
Ogląda dokładniej.
- To chyba wosk...
Powąchał .
- Nie, to raczej kupa.
Spróbował.
- Tak, to jest wosk... Zdecydowanie jest to wosk.
...
- Ale skąd w dupie wosk?
Eva
ahahhahahha xDDDDDDD jak boli jak boli XD
Rysiek_Kowal
oba rządzą! laugh.gif
Ludwisarz
Spaliłaś Cat!

ten o kebabie to nie róg 42 tylko bodajże na Świetokrzyskiej w Warszawie są dwie najlepsze prawdziwe kebabiarnie obok siebie i to o nich ten żarcik tongue.gif
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami kliknij tutaj.

  kulturystyka  trening na masę
Invision Power Board © 2001-2025 Invision Power Services, Inc.