Help - Search - Member List - Calendar
Pelna wersja: Film Numer Sześć, Znaczy Się HPiKP
Magiczne Forum > Harry Potter > Harry Potter
Pages: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19
olesia
Gwiazdy na premierze filmu w Krakowie:
http://www.filmweb.pl/Gwiazdy+na+uroczyste...w,News,id=52339

Wybiera się ktoś?
aGuTeK
http://www.youtube.com/watch?v=VlodpZnnpJU


soundtrack HPiKP smile.gif
em
o, w Kijowie. po drugiej stronie ulicy ^^
Miętówka
QUOTE(aGuTeK @ 24.06.2009 13:22)


Jestem w stanie dla samej muzyki iść na ten film (czego nie mogłam powiedzieć o HPiZF).
PrZeMeK Z.
Widziałem w kinie zwiastun. Dubbing okropny, muzyka niezła, film zapowiada się jak zwykle - czyli bez szaleństw, ale miło będzie obejrzeć smile.gif
aGuTeK
Dubbing zawsze mnie dołuje -.-
aGuTeK
http://www.snitchseeker.com/harry-potter-n...e-stills-65432/


Nowe zdjęcia.
Syriusz_Black
Zobaczymy, jutro idę do kina wieczorem, to ocenimy smile.gif

EDIT//:

Generalnie nie chcę spoilerować, ale uprzedzam, że może mi się coś wymsknąć. Także zamieszczę to w takiej formie:


QUOTE
Właśnie wróciłem z filmu... Generalnie mam mieszane uczucia, bo tak naprawdę nie wiem czy to było to co oczekiwałem.  Jest kilka elementów, które nie pojawiły się na kartach powieści, ale wiadomo, że reżyser zawsze stosuje taki zabieg, żeby film był 'ciekawszy'. Z tego co mi się wydaje takie momenty pojawiają się 2 - to znaczy takie bardziej istotne: nie rozumiem po co wpletli pojawienie się Bellatrix i Fenrira koło nory i zabawę z nimi w kotka i myszkę, jak można było dać chociaż fragment bitwy w zamku. A to w ogóle pominięto i za to ogromny minus... Co do drugiego, to zobaczycie sami.

To tyle tytułem wstępu. Teraz wypadałoby się trochę 'pożalić'. Jak wiadomo sporo  fabuły skupia się na wątkach miłosnych. Motywem przewodnim 'Zakonu' była nienawiść i gniew, teraz trzeba było zrównoważyć miłością. Wiadomo, że to temat istotny w 6 części, ale zostało to nieco popsute: związek Lavender - Ron, cóż.. chyba zbyt groteskowy, ale przynajmniej było wesoło. Z kolei podchody Harry - Ginny zostały zakończone jedynie muśnięciem ust. Romilda - 2 razy wspomniana.. No nie zostało to chyba zbyt właściwie wyważone. Ale z drugiej strony widać dojrzałość bohaterów, to już nie jest płytki Dan i głupiutka Emma, czy Rupert o wiecznie skwaszonej minie.  Bohaterowie dorastają, a z nimi aktorzy i różnica jest znaczna i widoczna.
Film nadal mroczny, w ciemnych barwach, utrzymuje nastrój niepokoju i za to plus.
Efekty specjalne niezłe, ale mam wrażenie, że nieco gorsze niż w poprzedniej części; widać animację komputerową czasem strasznie chamsko jakby robiono wszystko w pośpiechu (upadek mostu na początku filmu), ale są momenty, które faktycznie zostały przedstawione w sposób wyjątkowy (najlepszy quidditch do tej pory). Pojawia się też więcej niż zwykle zabawnych dialogów, np:

Albus Dumbledore: You must be wondering why I brought you here.
Harry Potter: Actually sir, after all these years I just sort of go with it.

Harry Potter: But, Sir, I though we weren't allowed to apparate on Hogwarts grounds.
Albus Dumbledore: Well, being me... has its privileges.

Hermione Granger: [o Romildzie ] Hey, she's only interested in you because she thinks you're the Chosen One.
Harry Potter: But I am the Chosen One.
Hermione Granger: [bach Pottera książką po głowie]
Harry Potter: Sorry... kidding

Humor w jakiś sposób na pewno daje trochę odpoczynku od mrocznego nastroju.
Dla fanów Snape'a też przygotowano nieco pokarmu duchowego wink2.gif Po raz kolejny Rickman pokazał, dlaczego to on odtwarza rolę Severusa, a nie ktoś inny. Śmierć Dumbledore'a - to chyba jeden z lepszych momentów w filmie. I tu dziękuję reżyserowi, że nie było zbyt wiele patosu, dobrze też, że ominięto scenę pogrzebu
Nie wiem też dlaczego Slughorna zawsze wyobrażałem sobie sporo grubszego. Ale rola bardzo dobra, naprawdę smile.gif

Największym problemem chyba jest jednak to, że główny wątek został z filmu najzwyczajniej wywalony tongue.gif Mam wrażenie, że wszystko przeskakiwało jak migawki zdjęć, dlatego dobrze zrobiono, że 7 część zostanie podzielona i obejrzymy ją w 2 częściach w 2010 i 2011 roku.
Ogólnie... film na plus, ale to na pewno nie jest to, czego oczekiwałem. Nie jestem też zawiedziony jakoś strasznie, bo 5 poprzednich filmów dało już trochę do myślenia

Ocena: 8/10
aGuTeK
http://film.onet.pl/0,0,2011272,wiadomosci.html


Zadaj pytanie! smile.gif
czarodziejka_ola
Wybieracie się na nocny pokaz HPiKP??
aGuTeK
http://film.onet.pl/0,0,2011525,wiadomosci.html


Robi furore! biggrin.gif
olesia
Zdjęcia z premiery w Krakowie można zobaczyć tu a tutaj z konferencji prasowej smile.gif
Katon
Poniższa dyskusja o Polsce wymiata po całości!

Lol, Neville jest przystojniejszy od Pottera!!!
em
z takimi zebami?

wlasnie odkrylam, ze w arsie graja pottera tylko z napisami. cool :)
LilienSnape
juz o 00:01 zobaczy film na, ktory czekałam osiem miesięcy:D
jestem wyrażnie podekscytowana biggrin.gif
<33
em
ha.
deszcz nas złapał i spotkaliśmy bardzo niespodziewanych ludzi w kinie (tak jakby wszyscy wstydzili się, że idą na premierę pottera, więc się wcześniej nie przyznali, hihi)

pierwsze wrażenie: steve kloves jest moim idolem, z najmroczniejszej części cyklu udało mu się zrobić komedię. srsly, praktycznie cały film można się śmiać - do momentu, kiedy Dumbledore zabiera Harry'ego po horkruksa.

drugie wrażenie: jestem pod wielkim wrażeniem aktorstwa (pewnie wpłynął na to fakt, że widziałam film bez dubbingu). nie będę wymieniać, choć to pewnie oczywiste, że nie tyle chodzi mi o główną trójcę, co o postaci drugoplanowe, jak bella, snape czy slughorn - rewel, czysta przyjemność na nich patrzeć.
osobny akapit dla toma feltona, bo imho był świeeeetny. na jego tle dan jest nijaki, scena w łazience tylko to potwierdza.

bardzo lubię też zdjęcia i pracę kamery :)

trzecie wrażenie: wydaje mi się, że chociaż nie tak poszatkowany jak czara ognia, hbp był trochę źle wyważony. z jednej strony takie rozwijanie wątków romansowych, z drugiej harry z ginny w room of requirement to raczej nie to samo, co "several sunlit days"; Dumbledore poważnie wypytujący o życie towarzyskie wszystkich dookoła etc.

ale bawiliśmy się wszyscy dobrze, a chyba to się liczy...?
Lilith
To ja, Katon.

Wstrzymam się z kategorycznymi opiniami, bo jestem na świeżo. Ale jest dobrze, bardzo dobrze. Oczywiście atak na Norę był bez sensu, ale w gruncie rzeczy nie ucieka klimat mojej ulubionej części cyklu. Atmosfera jest gęsta i nieco duszna, nawet wtedy kiedy jest śmiesznie. A często jest. Wiadomo, horcruxy nieco po łebkach, podobnie wątek Snape'a, którego było zbyt mało, to powinien być bardziej 'jego' film. Profesor Slughorn wyglądał zupełnie inaczej niż sobie wyobrażałem, ale teraz wyobrażam sobie inaczej. Fenomenalna rola. Oskarowa wręcz. Nie dziwie się reżyserowi, że Slughorna jest dużo (wątek nie skrócony nawet minimalnie, szok!) - oglądanie go to czysta przyjemność. Niestety Gambon wypada nieco blado na jego tle. Młodzi też dali radę. Jak zwykle bezpretensjonalnie fajny Ron, nieco drewniana ale ładna Hermiona i zadziwiająco zabawny w komediowych scenach Harry (helou, jego zachowanie po Felix Felicis to szarża aktorska jakiej bym się po nim nie spodziewał - w pełni udana, dodam). No i Felton świetnie. Tyle na gorąco.
Lilith
ja tylko szybko napiszę, że Ginny w tym filmie wygląda jak krówsko z pastwiska i rzuca spory cień na odbiór. nie mogłam się z tym pogodzić przez cały film.
owczarnia
No nie mogłabym przecież tak ani słowa nie napisać, nie wink2.gif?

Byliśmy, oczywiście, premiera o północy, wersja z napisami. I podobało nam się. Bardzo!

Byłam trochę w szoku, bo prawdę mówiąc w zasadzie postawiłam już niemal krzyżyk na tym filmie, poszłam tylko z sentymentu. Po tym, co zafundowali nam w Zakonie Feniksa, w dodatku to czekanie... Byłam niezwykle negatywnie nastawiona. I jeszcze w kinie mnie wkurzyli dodatkowo, bo - pomimo, że bilety rezerwowałam na tydzień naprzód i miałam je już ze dwa dni temu wykupione - okazało się, że "padł im system", w związku z czym wylądowaliśmy w mniejszej sali, w gównianym rzędzie i z boku. Myślałam, że szlag mnie trafi, ale że wszyscy naokoło byli dokładnie tak samo wkurzeni, dałam spokój. Wracając jednak do filmu.

Humor poprawił mi się niemal natychmiast po czołówce. Zaskakująca, ale fajna. Od razu wiadomo było, czym uczynią motyw przewodni filmu, i tak też się stało. Miłość i wojna, że tak to patetycznie ujmę, w całkiem nieźle wyważonych proporcjach. Śmiechu rzeczywiście kupa, Harry boski, Slughorn świetny, śmierciożercy super. Ale po kolei.

Z rzeczy najmniej oczywistych: bardzo, ale to bardzo spodobał mi się pomysł z atakiem na Norę. Za jednym zamachem upiekli kilka pieczeni:
- Harry miał szansę na pogoń za Bellatrix (bardzo mi tego zabrakło w Zakonie);
- załatwili kwestię bitwy, niejako przenosząc ją z zamku, i w sumie dobrze, bo zakończenie imho tylko na tym zyskało;
- pokazali bardzo wyraźnie, że to bynajmniej nie przelewki;
- bardzo ładnie wykorzystali szansę na odróżnienie tego, co połączyć miało Harry'ego i Ginny od obściskiwania się parek hogwarckich, ten jeden ułamek sekundy, kiedy mała Weasleyówna poszła za Potterem w ogień (literalnie), bez cienia wahania, znaczył więcej niż pół miliona pocałunków;
- zarysowali motyw porwania Harry'ego (bo chyba to było głównym celem), bardzo dobrze, bo na ogół filmy są tak poszatkowane, że widz się gubi, zwłaszcza ten, który niezbyt dokładnie pamięta książki lub nie czytał ich wcale.

Dalej, aktorstwo BARDZO się poprawiło (mówię teraz o Trójcy). Emma nie miotała brwiami ani trochę i w scenie z Oppugno była naprawdę przekonująca, podobnie w szpitalu. Można powiedzieć, że się wzruszyłam blush.gif. Rupert przeszedł sam siebie, a Daniel pokazał, że jednak umie grać! Jego "sir?" w szklarniach po prostu zwaliło mnie z nóg, a sala myślałam, że eksploduje. W ogóle, cała scena z Felix Felicis była absolutnie rewelacyjna i w całości należała do Dana. Za to Felton mnie trochę rozczarował, tak przy okazji. Poza scenami w których milczał (lol), był okropnie nijaki. Zwłaszcza na wieży.

Zakończenie, choć teoretycznie bardzo dobre, wzbudziło za to we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony brak pogrzebu czy bitwy wypadł zaskakująco dobrze, te różdżki podniesione w niebo i małe strumyczki światła łączące się w jedno i rozbijające mroczny znak - bardzo ładna scena i piękny symbol, lepszy niż tysiąc słów. To samo wymarsz śmierciożerców z zamku - aż miałam gęsią skórę, kiedy tak szli w kompletnej ciszy i tylko Bellatrix zdemolowała Wielką Salę. Ale z drugiej znów mańki trochę odczułam niedosyt, jakoś tak po łebkach to poszło już od momentu uzyskania przez Harry'ego ostatniego wspomnienia. Scena w jaskini też teoretycznie OK, ale jakaś taka... no spodziewałam się jednak czegoś lepszego, nie żeby ją schrzanili, ale z nóg nie zwalała, a imho powinnna. A, no i to zatrucie Rona też jakoś tak trochę niemrawo poszło, w zasadzie nie dało się odczuć realnego zagrożenia ani paniki Harry'ego. Za to naszyjnik i Katie pierwsza liga.

Muzyka bomba, quidditch boski (i to zarówno próby, jak i sam mecz), Cormac McLaggen to mój idol (btw, przy dragon balls dziękowałam Bogu, że nic nie jadłam ani nie piłam w tym momencie, mur-beton oplułabym pół kina) i w ogóle film-zaskoczenie. Pozytywne! Bardzo, bardzo pozytywne.

No, jeśli w takim tonie nakręcą siódemki, mogę czekać spokojnie. Aczkolwiek jak znam życie, to właśnie teraz jak się nastawię in plus, to się rozczaruję...
Katon
Wiedziałem, że napiszesz, ha! Nie no wiesz, Ty jesteś entuzjastką każdego filmu jaki właśnie wyszedł i o ile w pełni się zgadzam to zastanawiam się czy za rok nie będę bronił tego filmu przed Tobą =)

Ginny fatalna. Ej, chciałem dać jej szanse. Dostrzec ukryte piękno. Pozwolić przykryć braki urody grą aktorską. Przykro mi. Dramat.
owczarnia
No tez sie tak zastanawialam czy to nie entuzjazm przeze mnie przemawia, ale wychodzi na to ze chyba nie. Sek w tym, ze tym razem szlam naprawde baardzo zrezygnowana, podczas kiedy i Czara, i Zakonem ekscytowalam sie na dlugo przed premiera i podobaly mi sie tak naprawde "wbrew", a nie "poniewaz". Stad przypuszczalnie pozniej, gdy opadaly emocje, opadal i zachwyt. Zwroc uwage, ze WA jednak kocham miloscia wierna i niezmienna smile.gif.

No, Ginny nieciekawa, fakt. Ale Harry tez uroda z nog nie zwala w tych przypalowych wloskach, wiec dalam spokoj. Od czasow WA wyglada biedak coraz gorzej, aczkolwiek tu i tak lepiej niz w ZK. Tam bylo apogeum przypalu.
Ramzes
Trzeba zapisać gdzieś post owczarni, żeby w razie czego go przytoczyć w dyskusji za rok tak jak to było z Zakonem biggrin.gif

A ja niestety obejrzę dzisiaj film z dubbingiem, o napisach nawet nie mam co u siebie marzyć. Dam znać jak wypadł.
Lilith
idziemy jeszcze raz, hura!
Ramzes
Byłem. Widziałem. Dubbing mnie pozytywnie zaskoczył, bo nie był tragiczny, szczególnie męska część głosów dobrana przyzwoicie. W większości. Żeńskie już niestety gorzej.

Film mi się podobał, chociaż całkowicie zgadzam się z em, że scenarzysta z tak mrocznej powieści zrobił komedię i to nie do końca mi się podobało, bo jednak nieco brakowało książkowego klimatu. Zwłaszcza po zwiastunach miałem nadzieję, że będzie mroczniejszy niż nam to pokazano. Trochę mi też brakowało akcji, ale z drugiej strony Książę to zdecydowanie najmniej filmowa ze wszystkich części serii i chyba dużo więcej już się nie dało wycisnąć. Zmiany w stosunku do książki w większości mi się podobają poza tym atakiem na Norę jednak. No i brakowało mi bitwy o Hogwart, chociaż Snape przejmujący kontrolę nad śmierciożercami i demolująca Wielką Salę Bellatrix miały swój klimat.

Muzyka jak zwykle na wysokim poziomie.

Aktorstwo było świetne. Ron już od dawna z Trójcy jest najlepszy, ale tutaj naprawdę wchodził na wyżyny, jego rozanielona mina po czekoladkach to coś pięknego. Hermiona już nie jest wiecznie nadąsana, a Harry podczas odlotu po Felixie - mistrzostwo świata (i w dodatku dubbing w tym momencie również rewelacyjny). Draco też bardzo dobry, chociaż dla mnie mało przekonujący podczas sceny na Wieży. Ginny niestety nie zmieniła się od Zakonu - w książce to przebojowa, charyzmatyczna dziewczyna, a w filmie zwyczajnie nijaka i jednak za mało urodziwa. Dorośli aktorzy to od pierwszej części prawdziwe perełki, a więc: Broadbent - też zupełnie inaczej wyobrażałem sobie Slughorna, ale zagrany jest wybitnie, Gambon - brakowało mi dramatyzmu w jaskini, ale to już bardziej wina scenarzysty, poza tym jak zawsze solidny, Bonham Carter - świetna, dokładnie tak sobie wyobrażałem zawsze Bellatrix, no i wreszcie Rickman - było go za mało! Scena na Wieży fantastyczna, ten moment przed zabiciem Dumledore'a i jego spojrzenie - boskie. No i brakowało mi jego oryginalnego głosu.

To teraz trochę ponarzekam - trochę jednak zrobili zbyt śmieszny ten film wg mnie, brakuje tego, czym była przesycona książka - paniki, poczucia ciągłego zagrożenia i grozy. Poza tym strasznie po macoszemu potraktowano horkruksy i całe przygotowanie Harry'ego przez Dumbledore'a do walki z Voldemortem. W książce Harry był przynajmniej świadomy czego ma szukać i gdzie ma szukać, a w filmie nie dość, że nie wie nic o Nagini, to jeszcze nie było nic powiedziane, że Voldemort nie chował swojej duszy w jakimś kaloszu, tylko w bardzo wartościowych rzeczach. Dumbledore nawet mówi w pewnym momencie, że horkruks może być zwykłym przedmiotem. Zastanawia mnie jak to rozwiążą w siódmym filmie. Wątek Księcia Półkrwi prawie całkowicie wyrzucono, ale to chyba akurat dobrze, chociaż dla tych, co nie czytali książki pewnie tytuł jest najmniej zrozumiały z dotychczasowych części. Akcja czasami trochę skakała, zwłaszcza im bliżej końca i to też nie bardzo mi się podobało.

A, jeszcze - w ogóle nie podobał mi się nastoletni Riddle - ten z Komnaty był o niebo lepszy. Tutaj był równie nijaki jak Ginny, już młody z sierocińca lepiej się prezentował.

Aha, Cormac w scenie z lodami był fenomenalny.
Ronald
No to ja się odezwę po długiej nieobecności. Nie ma drugiego miejsca, w którym można by tak podyskutować o Harrym jak magiczne wink2.gif

I od razu czuję, że będę inny. Oczywiście też seans o północy, a jakżeby inaczej. Z wielu powodów postanowiłem sobie, że tym razem nie będę podskakiwał jak opętany na krzesełku. Starość już zobowiązuje. W sumie nie nastawiałem się na nic. Od czasów Czary staram się do tego podchodzić jak do filmów zapominając o tym, że to ekranizacja książki.

Do sedna. Jak pojawiły się zwyczajowe początkowe chmury, porzuciłem powagę. No dłużej się nie dało udawać. Początek mnie zaskoczył. Po dłuższym zastanowieniu dochodzę do wniosku, że był niezły, aczkolwiek ta kelnerka niezbyt urodziwą była. Ogólne wrażenia? Zawiodłem się. Brakowało mi Harry'ego Pottera w Harrym Potterze. Stworzyli z tego trochę typowy film o highschoolu tyle, że magicznym. Obściskujące się pary, zazdrość. Jestem za, to była jedna z ważniejszych części 6tomu. Trochę zbyt po macoszemu został potraktowany wątek "walki" z Voldem. Scena na wieży natomiast okazała się dla mnie dnem totalnym. Nie spodziewałem się patetycznych okrzyków i wiele mówiących grymasów, jednak liczyłem, że Snape choć odrobinę zmieni swój wyraz twarzy. A był wybitnie bezpłciowy. Brakowało mi też pokazania Dumbla w chwili słabości, kiedy błagał Snape'a o życie. Co do sceny świecących różdżek, tez okażę inność. Jest bardzo typowa. Ten sposób oddania hołdu do mnie nie przemawia. Osobiście wolałbym scenę pogrzebu z książki.

Aktorstwo? Dan jakby się przełamał. Irytowała mnie Lavender. Emma śliczna jak zwykle! A może nawet bardziej wink2.gif Na wyróżnienie zasługuje też Helena. Ale nic więcej, bo nie da się tego opisać słowami.

Miałem nieszczeście trafić na dubbing. Tragedia.

Ogólne wrażenie: niezły, aczkolwiek nie będę fanem tej części tak myślę.
Zwodnik
Skoro wszyscy "wracają" na forum się wypowiedzieć, to ja też się skuszę wink2.gif I Też, uprzedzam, całkowicie na świeżo. Miałem najpierw napisać swoją opinię, żeby nie sugerować się Waszymi, ale wyszło jak wyszło...whatever wink2.gif

Od czego by tu zacząć...Niestety więcej rzeczy mi się nie podobało niż podobało. Gry aktorskiej oceniał nie będę, bo się nie znam. I nie widzę. Nie można nie zwrócić uwagi na Harrego po eliksirze, zakochanego Rona itd, ale na tym koniec.

Klimat...jestem na nie. Dla mnie film był trochę...męczący. Z niewiadomego dla mnie powodu niektórzy twórcy (reżyserzy ? scenarzyści ? producenci ?) uparli się, że mroczny klimat tworzy się dosłownie. Przez mrok na ekranie. Ciemne pomieszczenia, wiecznie zachmurzone niebo itd... Może wg niektórych to tworzy "klimat", mnie zwyczajnie męczy. Przeciwwagą są do pewnego stopnia wątki komediowo-romansowe, do których nie mam jakichś większych zastrzeżeń, ale...obejrzyjcie sobie w ramach lekcji poglądowej Kamień Filozoficzny. Rozumiem, że zmieniły się czasy, ale czy przez to w zamku jest mniej okien ? Trawa jest mniej zielona ? Słońce wygląda tylko zza mgły ? Rozumiem, że to jedna z technik, ale we wszystkim trzeba trochę umiaru !

Dalej...dla odmiany budowanie grozy na płaszczyźnie zdarzeń jakoś nie wyszło. Właściwa fabułą została poszatkowana, moim zdaniem za mocno. I to nawet nie o obcięte wydarzenia czy sceny. Czasem brakowało dosłownie dwóch zdań w dialogu, dłużyzn by nie zrobiły, a mogły by wyjaśnić to, co wyjaśnione być powinno.

Za to powplatano w nią "zdarzenia niebyłe". Za ten atak na Norę minus jak stąd do ósmej rano. Ani to porywające, ani emocjonujące...Walka nie podniosła adrenaliny płonąca Nora nie budziła grozy. Zanim przestałem się zastanawiać " o co tu u licha chodzi" scena już się skończyła. Ponadto jej zniszczenia zamierzam się czepiać w kwestii formalnej, bo w VII części jest bardzo dużo Nory. A Przecież obiektów zniszczonych czarną magią nie da się odbudować(?) a nawet gdyby...biedni Weasleye nie byliby biednymi Weasleyami, gdyby czarami można było ot tak stworzyć taki dobytek.

No i na deser...Dumbledore. Nie zamierzam się czepiać gry Gambona ani tym bardziej jego obsadzenia w tej roli (marudzenie, że Harris był lepszy i idealny w tej roli jest...powiedzmy, że bezcelowe wink2.gif ) Ale najbardziej boli mnie, że to nie jest Dumbledore jakiego znam z książki. Nie do końca wiem jak to wyrazić, ale po prostu zachowuje się inaczej. Jest zdecydowanie mniej troskliwy...nie widać w nim tego ciepła, którym otaczał Harrego, w rezultacie i relacja, która w książce była na swój sposób najbliższa z możliwych, tutaj gdzieś się gubi. Drażni mnie to od początku, ale chyba będę musiałz tym żyć wink2.gif

Pomardzuiłem sobie, ponarzekałem i pokrytykowałem. Nie będę wypisywał teraz plusów, bo zdecydowanie łatwiej wychwycić i nazwa po imieniu "echy" niż "achy". Więc niezależnie od powyższego marudzenia, film mi się podobał. Na pewno mogło być gorzej. 6, może 7/10 jak dla mnie. A może nawet lepiej, jeśli obejrzę jeszcze parę razy na spokojnie wink2.gif.

-----------------

No i szczególiki. Inferiusy baaaaardzo mi przypominały Golluma smile.gif, od biedy trytorny z CO. Sama jaskinia też tak wydumana (zboczenie zawodowe), ale dla odmiany scena z płomieniami, którymi Dumbledore je rozpędził to jak dla mnie pierwsza liga efektów specjalnych. Dokładnie tak widowiskowa, jak być powinna.

em
QUOTE
niektórzy twórcy (reżyserzy ? scenarzyści ? producenci ?) uparli się, że mroczny klimat tworzy się dosłownie

tutaj akurat się nie zgodzę z zarzutem, bo choć nie mam ksiązki przy sobie, aby to sprawdzić, to jestem przekonana, że to rowling pisała o wszechobecnej mgle i ciemnościach, braku słońca etc

QUOTE
Inferiusy baaaaardzo mi przypominały Golluma

tak! i dumbledore spadający z wieży = gandalf w morii i 'fly, you fools' :P
Katon
Wyraz twarzy Snape'a był nijaki?! Rany, nie był! Był doskonały. Świetny aktor nie musi grać w takich scenach drgającymi kącikami ust czy szklistym wzrokiem - twarz Rickmana wyrażała właśnie rozpacz i odrazę. Tak jak powinna.

Co do dosłowności mroku - cóż, ja jestem człowiekiem Grangera (tego od teorii alchemicznej) i od bardzo słusznie wykazywał korelacje między 'pogodową atmosferą' trzech ostatnich tomów a ich przesłaniem. Suche i gorące Nigredo w ZF, chłodne, ciemne i wilgotne Albedo w KP i trochę bardziej złożone Rubedo w DŚ dlatego bardzo ucieszyła mnie obserwacja sugerująca, że reżyser o tym wie. Ja uwielbiam szósty tom, czytałem go kilka razy i taka właśnie jest atmosfera tej książki. Mimo romansów i komediowych wątków. Poza tym, helou, tak jest w Szkocji non stop =D
escalate_of_scence
Obejrzałam sobie w internecie i na szczęście film z napisami czarodziej.gif

No więc tak, film przesycony humorem. Moim zdaniem dobrze wpasowany w akcję - nie gryzł się ze scenami poważnymi. Rozmowa Rona i Harry'ego o cerze Ginny i Hermiony, Ron zwisający z miotły, postać Cormaca (zwłaszcza przy stole u Slughorna cheess.gif) i Lavender (nawet jeśli odrobinę irytowała to i tak miała swój urok) wywoływały uśmiech na twarzy, jeśli nie szczery śmiech. Ach i jeszcze rozmowa Hermiony i Harry'ego w bibliotece ("chosen one") cheess.gif.

Horkruksy niestety tylko muśnięte. Liczyłam też na Meropę i cały "gang" Gauntów, ale niestety się nie doczekałam. Trochę mi się pomieszało, bo najpierw była zima - i Katie wystrzelająca w powietrze (te rozwiane włosy smile.gif), a później jesień i mecz ze Ślizgonami(?) huh.gif No, ale przynajmniej wreszcie powrót Quidditcha. Powrócił jeszcze stary motyw z Seamusem, któremu wszystko wybucha w twarz. Wzbudziło u mnie wspomnienia smile.gif HBP jest chyba adaptacją najbardziej zbliżoną do książki, chociaż nie wiem, co by im szkodziło, gdyby Harry'ego znalazła Tonks, nie Luna. I zdecydowanie za mało Neville'a. To już Seamus miał więcej do powiedzenia niż on.
Scena na wieży moim zdaniem całkiem znośna. Ronaldzie, nie dziwię się, że twarz Snape'a była bez wyrazu - moim zdaniem miała taka właśnie być. Miało to po nim spłynąć jak po kaczce. Jednak zgadzam się, że brak tu błagającego Albusa. Scena w jaskini zbliżona do moich wyobrażeń, z wyjątkiem Inferiusów. Myślałam, że filmowcy zaczepią o horror, niestety nie zrobili tego. Inferiusy, nawet kiedy w książce opowiadał o nich Dumbledore, budziły od początku lęk i dreszcze. Jednak te filmowe nie zbyt były przerażające. Ale cóż, w końcu młodsi widzowie też to oglądają.

Aktorzy. Mam trochę mieszane uczucia wobec Gambona. W niektórych scenach grał świetnie i zawodowo, a w innych tak jakby stał obok i miał wszystko gdzieś. Ja rozumiem - Dumbledore, czyli wieczny spokój, opanowanie, ale nie brak zaangażowania. Może to wina scenariusza, albo ja mam dziwne urojenia wink2.gif. "Wielka Trójca" gra o niebo lepiej. Naprawdę reprezentują swoją grą wysoki poziom. Góruje oczywiście Rupert. Jego rozmarzona mina (swoją drogą przypominająca nieco osła cheess.gif) urzekła chyba każdego smile.gif Zaraz po nim Daniel, który wyrósł ze swojego patosu i absolutnie świetnie się prezentuje. Zwłaszcza w scenie z Felixem ("szczypce" cheess.gif). Emma dużo naturalniej. Jedyne, co mi się wydało ewidentnie sztuczne, to moment, w którym Harry przybywa do Nory i Ron rzuca coś, o tym, że Dumbledore ma 150 lat. Jej śmiech był tak paskudnie nienaturalny, że od razu mi się rzuciło w oczy (zwłaszcza, że to ją w całej okazałości ujęła kamera). Moja ulubienica - Halena Bonham Carter - jak zwykle mistrzowsko, jednak Narcyza zupełnie nie trafiona. Nie dość, że aktorka - moim zdaniem - źle dobrana, to jeszcze scena, złożenia przysięgi. Wg. książki matka Malfoy'a była załamana, zrozpaczona i zdesperowna. Czytaliśmy przecież o tym, jak pochwyciła szatę Snape'a i zaczęła nią szarpać. Filmowa Narcyza była całkowicie opanowana i spokojna - zupełnie nie trafiona w klimat (choć może powtórzę, że jest to wina scenariusza). Wśród dorosłych aktorów ewidentnie (nie licząc Carter) dominuje Rickman, jak zwykle spokojny i ironiczny. Świetny moment, kiedy przekazuje Harry'emu wiadomość od Dumledore'a, życząc mu wesołych świąt. Choć minę ma niewzruszoną to patrząc na niego pod kątem zażenowania jakim jest składanie Potterowi życzeń, można się nieźle uśmiać. Brakowało mi jednak jakiejkolwiek lekcji Obrony. Nad Slughornem się nie będę rozpisywała, bo moi poprzednicy już wyczerpująco się na jego temat wypowiedzieli. Nie dziwię się wcale reżyserowi, że wybrał akurat tego aktora do roli nauczyciela eliksirów. Felton - niesamowity. Zarówno z racji na wygląd, jak i grę. Pociągająco wygląda w garniturze, muszę przyznać cheess.gif. Scena pojednunku w łazieńce krótka, acz efektowna. Aktor całkiem dobrze oddał uczucia szargające jego postacią. Ginny - fatalnie (choć może już byłam źle nastawiona czytając wasze komentarze). Odniosłam wrażenie, że bardzo próbuje się upodobnić do Watsonówny, Grinta i Radcliffa. Poza tym w scenie kiedy woła mieszkańców Nory na dół, bo "HARRY PRZYJECHAŁ!!!!" ma jakieś dziwne oczy strasznie - jakby była naćpana. I ten uśmieszek. huh.gif Moment pocałunku - beznadzieja. Poza tym, kiedy Ginny przytula się do niego w Norze jest od Harry'ego wyższa, a jak go całuje to już równa... dry.gif A w scenie, której Ginny się schylała, żeby Harry'emu zawiązać buta naszło mnie dość perwersyjne skojarzenie. Nie wiem, po co nagrano tę scencę. Aktor grający Riddle'a był po prostu okropny. Moim zdaniem nie oddał klimatu tej postaci. Jego uśmiech był trochę zbyt pewny siebie. To miało być "niby przypadkowe pochlebstwo". Nie wyszło, i tak jak ktoś wspominał, jedenastolatek prezentował się od niego dużo lepiej. Postacią, która dodawała nieco mroku, był mało znaczący, lecz mający swoją klasę, Fenrir Greyback. Patrząc na jego twarz od razu czuło się ten niepokój - to, czego brakowało inferiusom.

Wzruszyły mnie dwa miejsca. Atak na Norę. Pomysł fajny, bo dodający szczyptę akcji, ale niestety tylko szczyptę sad.gif Mina Molly Weasley, która widzi, że pali się jej dom... Drugi moment to śmierć Dumbledore'a. Nie ze względu na samą śmierć, ale na inne elementy takie jak muzyka, mina Feltona, czy uniesione w górę różdżki.

To tyle. Ogólna ocena pozytywna. Teraz pozostaje tylko czekać na część pierwszą częśći siódmej. cheess.gif

Ps. Czy mi się wydawało, czy Hagrid miał nową fryzurę? smile.gif
owczarnia
QUOTE(Zwodnik @ 26.07.2009 03:28)
Rozumiem, że zmieniły się czasy, ale czy przez to w zamku jest mniej okien ? Trawa jest mniej zielona ? Słońce wygląda tylko zza mgły ? Rozumiem, że to jedna z technik, ale we wszystkim trzeba trochę umiaru !
*


Nie zamierzam polemizować, chciałam tylko tak a'propos zapytać, czy zwróciliście uwagę jak słoneczna była ta ostatnia scena, najzupełniej ostatnia, w której Harry rozmawia z Hermioną, a Ron siedzi sobie tak trochę na uboczu? Przeskok był niesamowity, to miał być chyba symbol "golden days" z Ronem i Hermioną zanim wyruszą po horkruksy smile.gif.

I tak sobie myślę, wspominając jak bardzo krytykowane były "Kamień Filozoficzny" i "Komnata", właśnie za zbyt niewolnicze trzymanie się książki, za zbytnią dosłowność, brak polotu, inwencji własnej i czego tam jeszcze... że jeszcze się taki nie urodził, co by każdemu dogodził wink2.gif.
Katon
Atak na Norę sam w sobie do obronienia, ale kurde Weasleyowie jakoś szybko żyją sobie dalej tak jak żyli. W sensie, wiecie, Ron nie wygląda na specjalnie wstrząśniętego faktem własnej bezdomności. W Ginny też nie zachodzi jakaś zmiana. Jak już niszczyć komuś dom to warto pamiętać o konsekwencjach dla fabuły =)
owczarnia
Może to był magiczny ogień tylko, taki jak z tą szafą w sierocińcu? Wiecie, pogróżka tylko, a nie realne zniszczenie? Ewentualnie te potężne czary nałożone na Norę go powstrzymały? No coś na rzeczy być musi, skoro za chwilę wesele Billa i Fleur, a być na pewno ono będzie, wszak zdjęcia z planu są.
escalate_of_scence
QUOTE(owczarnia @ 26.07.2009 15:52)
Może to był magiczny ogień tylko, taki jak z tą szafą w sierocińcu?
*


Szczerze w to wątpie sad.gif. Nie sądzę, żeby śmierciożercy cackali się w jakieś ostrzeżenia. To chyba nie byłoby w ich stylu.

A propos zdjęć z planu, mogłabyś wysłać link? Byłabym Ci wdzięczna.

Pozdrawiam.
Katon
Ja też się o te zdjęcia nie obrażę. Ogień ostrzegawczy byłby idiotycznym rozwiązaniem. To była dwójka najbardziej sadystycznych śmierciożerców. Ewentualnie ugasili jakąś kozacką magią, ale w scenie podziwiania pożaru jakoś nikt się nie kwapił...
owczarnia
To znaczy zdjęć z samego wesela nie ma, ale są z zaraz po, czyli Trio w Londynie w strojach galowych, tuż po ucieczce. Tutaj chociażby je znajdziesz. A skoro uciekli z wesela, to i wesele analogicznie musi być co najmniej wzmiankowane...

Btw, temat o siódmym filmie jest tu.


edit: Katon, no ja tak sobie tylko snuję przypuszczenia. Ewentualnie może te czary ochronne właśnie nie pozwoliły na nic więcej, jak tylko płonący obrazek?... Pojęcia nie mam jak to wyjaśnią, ale mimo wszystko żywię nadzieję, że jakoś wyjaśnią.
escalate_of_scence
QUOTE
Ewentualnie ugasili jakąś kozacką magią, ale w scenie podziwiania pożaru jakoś nikt się nie kwapił...


Właśnie się też tak zastanawiałam, czemu z tym nic nie robią dry.gif "Ale może to jest tak, jak z urazami po czarodziejskich zaklęciach" nie da się tego ugasić. A Weasley'owie wybudują sobie nową Norę.

<wiem, banał dry.gif >

EDIT: Super! Dzięki za zdjęcia, Owca!
owczarnia
Nie wybudują sobie nowej Nory, bo tak jak Zwodnik pisał, byłoby to deko bez sensu. Chyba że naprawa, taka jak u Slughorna?... No nie mam pojęcia.

Aha, i jeszcze co do tych pogróżek - no wiecie, nie bierzecie pod uwagę, że Voldemort mógł zabronić pewnych rzeczy, wydać konkretne polecenia. Na przykład "nie wychylać się za bardzo póki plan z Dumblem nie zostanie zrealizowany". Albo coś.
escalate_of_scence
QUOTE(owczarnia @ 26.07.2009 16:17)
Aha, i jeszcze co do tych pogróżek - no wiecie, nie bierzecie pod uwagę, że Voldemort mógł zabronić pewnych rzeczy, wydać konkretne polecenia. Na przykład "nie wychylać się za bardzo póki plan z Dumblem nie zostanie zrealizowany". Albo coś.
*



To jest myśl, ale... Postać Bellatriks jest nieco... hmm... emocjonalna (chodzi mi o to, że nie może na miejscu usiedzieć, ale mi słowa zabrakło mad.gif)W ZK widzieliśmy (i czytaliśmy) jak Bella rwie się, żeby odebrać przepowiednię. Jest tak zaślepiona oddaniu swemu panu, że przeocza pewne fakty, które mogą ją od spełnienia rozkazu oddalić.
Nie zdziwiłabym się, gdyby (zakładając, że taki rozkaz padł z ust Czarnego Pana) Lestrange nie uznała tego za wychylanie się, a za zwykły codzienny popis mocy.

Ps. Powinnam chyba zwracać się do Pani per "pani". Przepraszam blush.gif
owczarnia
Za "panią" daję w zęby. Ale wracając do meritum: nie, no zgadzam się, że Bellatrix jest nieobliczalna, sądzę jednak że mimo wszystko na aż tak wielkie zmiany, jak rzeczywiste spalenie (i ewentualne odbudowanie, o całkowitym zniknięciu to nawet nie myślę) Nory by się nie poważyli. Istnieje jeszcze możliwość że to suspens taki dodatkowy miał być, dla tych co książek nie czytali i nie mają pojęcia co dalej (jeżeli takowi w ogóle istnieją wink2.gif). Znaczy się długi najazd jak stoją i patrzą na płonącą Norę i niby nikt nic nie robi, a później na początku siódemki "No co wy, myśleliście, że pozwolilibyśmy spalić Weasleyom dom? Jasne, że go ugasili! Zaraz po tym, jak się ocknęli z szoku, ale tego już nie pokazaliśmy, żeby nie psuć wam niespodzianki, hehe." Albo coś w ten deseń. Niebezpiecznie przewiduję deseń...
escalate_of_scence
QUOTE(owczarnia @ 26.07.2009 16:32)
"No co wy, myśleliście, że pozwolilibyśmy spalić Weasleyom dom? Jasne, że go ugasili! Zaraz po tym, jak się ocknęli z szoku, ale tego już nie pokazaliśmy, żeby nie psuć wam niespodzianki, hehe."
*



smile.gif to brzmi sensownie. zawsze jednak pozostaje filmowcom zostawienie wszystkiego w cholerę i niech sobie ludzie myślą co chcą, a nuż zapomną o tej nieszczęsnej Norze.
chociaż mam głęboką nadzieję, że czegoś takiego nie zrobią. na pewno coś wymyślą, mają od tego mnóstwo znawców i doradców w zakresie HP.

Oh, God! Ale kicha blush.gif
Syriusz_Black
Na pewno będzie wesele. Nie po to dzieliliby film na 2 części. Myślę, że chcę zachować jak najwięcej wątków, a w drugiej części dać naprawdę imponującą bitwę. I na to liczę smile.gif
Zwodnik
Jeszcze w kwestii Nory. Odkładając już na bok te konsekwencje logiczne...To po prostu tam nie pasuje. Scena wzięta "znikąd" (niby tak powinno się zaczynać każde niebezpieczeństwo, ale...), która potem znika i...koniec. Gdyby w tym momencie walnęli reklamę batonika, NIC by się nie zmieniło, bo w dalszej częsci nie ma ANI JEDNEGO nawiązania do niej. po prostu zero. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to "dokrętka" albo przynajmniej dopisana (później) część scenariusza, tak, żeby podkręcić tempo. Well, moim zdaniem nawet to im nie wyszło. Zupełnie nie czułem tej walki. Jeśli dodamy do tego fakt, że wstawiono ją zapewne kosztem np. kolejnego wspomnienia...cóż...

Klimat...ja rozumiem, że tam tak jest/w książce tak jest/bez tego w ogóle nie dałoby się utworzyć mroku. Teoria alchemiczna i do mnie przemawiała, nawet jeśli nie jako pewnik, to jako coś mającego sporo sensu. ALE. We wszystkim trzeba umiaru. Tu IMHO tego umiaru trochę zabrakło. Bo pogoda pogodą, ale nawet sceny wewnątrz, które powinny jednak by wesołe (np. przyjęcie u Slughorna) wyszły "wesołomroczne". No i ta ostatnia scena, o której wspomniała (Pani tongue.gif) Owczarnia - Owszem, zwróciłęm uwagę. I nawet tu ukuło mnie, że to słońce jest jakieś takie nieprzekonujące. Może się czepiam nadmiernie, ale właśnie ten moment aż się prosił o zdecydowanie jaśniejsze barwy, niebieskie niebo...ale cóż, to kwestia wybitnie indywidualna. Mnie, jak już pisałem, ponad dwie godziny mroku zwyczajnie męczą.

A, wcześniej nie wspomniałem o małym Riddle'u. Porażka. Tzn...świetnie sobie poradził z nieufnym, roszczeniowym, wręcz na swój sposób wrogim podejściem do Dumbledore'a w pierwszej rozmowie. Ale przecież już w Hogwarcie miał być (przynajmniej "na zewnątrz") cichy, skromny, ujmujący...dokładnie taki jak w Komnacie Tajemnic, zwłaszcza w retrospekcjach. Tymczasem tu...to było dla mnie wręcz komiczne. Bo "cichy i skromny" chłopak wyglądał, mówił i zachowywał dokładnie odwrotnie. Może nie zarozumiale, ale na pewo protekcjonalnie i wyniośle. Tak, jakby już był kimś potężnym. Cóż, we własnym mniemaniu zapewne był, ale przecież z książek wynika, że światu pokazywał zupełnie inne oblicze...
escalate_of_scence
A co do Riddle'a.
Myślę, że spokojnie mógłby go zagrać ponownie Coulson. Wiem, że facet podchodzi pod 30 (albo już ma na karku), ale dla dobrego charakteryzatora to żaden problem. Przykładadowo w "Ciekawym Przypadku Benjamina Battona" z 40-letniego Brada Pitta zrobili efektywnego nastolatka.

Zwodniku nie szydź ze mnie przez tę "panią", plz. smile.gif
owczarnia
Wiecie co, mnie po tym jak mi zarżnęli Syriusza w piątce (nie w sensie dosłownym, tylko tym kudłatym, koszmarnym młodzieńcem, który zagrał we wspomnieniu Snape'a), Riddle dynda i powiewa. Pewnie, że nie był taki, jak powinien być, ale - to już dawno zauważyłam - filmowcy przyjęli podejście pt. "kawa na ławę", żadnych subtelności (vide: Snape na wieży, toż to jego "ćśś" na kilometr wrzeszczało "Tak naprawdę to jestem po stronie dobra, zaufaj mi"...). Jakby na Pottera chodzili sami niedorozwinięci, czasem to aż żal d... ściska normalnie. No, ale do tego to już się przyzwyczaiłam i najwyżej mogę sobie w kącie popluć, bo nie zmieni się nic i tak.

O Norze to już pisałam, że akurat mnie się ów zabieg narracyjny (bo to BYŁ zabieg narracyjny) podobał, fajnie to przykumali.
escalate_of_scence
QUOTE(owczarnia @ 26.07.2009 17:44)
Snape na wieży, toż to jego "ćśś" na kilometr wrzeszczało "Tak naprawdę to jestem po stronie dobra, zaufaj mi.
*


Tak, tylko ciekawe, jak widzowie nie czytający IŚ to zrozumieją. "Jestem po stronie dobra, ćśś!", czy "morda Potter, bo próbuję się skradać, żeby zabić Dumbledore'a i chcę Cię moim ćśś omamić i sprawić, iż pomyślisz, że jestem dobry".
smile.gif
Ronald
To ja wrócę na chwile do tematu miny Snape'a na wieży. Ależ mi też nie chodzi o drgające kąciki warg, zaszklone oczy i inne tego typu demonstracje. Nie popadajmy w skrajności. Za tą miną coś się powinno czaić. Nie było nic. To była jego mina, jak podpis znana i zwyczajna.

Akurat mnie to "ćśś" się podobało. W końcu wiedział, że Dumbledore ufa Snape'owi. A to było zachowanie, któego nikt się nie spodziewał. Mylę się?

O scenie z Norą się nie chcę wypowiadać.

Pozwolę sobie do tych zdjęć z IŚ nawiązać. Czemu oni muszą tak tragicznie dobierać Emmie te wyjściowe sukienki? Znowu wyszli z założenia, że im więcej odpustowych falban tym lepiej. Żeby tak zupełnie od tematu Księcia... nie odbiegać, to powiem, że sukienka panny Watson podczas imprezy u Slughorna była baaaaardzo dobra. No i ona sama wyglądała nice:D nie wiem, jak mi to wyszło tongue.gif
escalate_of_scence
QUOTE(Ronald @ 26.07.2009 20:08)
Akurat mnie to "ćśś" się podobało. W końcu wiedział, że Dumbledore ufa Snape'owi. A to było zachowanie, któego nikt się nie spodziewał. Mylę się?
*



Nie, nie mylisz smile.gif
Oj, Ty chyba lubisz Emmę smile.gif
owczarnia
No nie wiem, dla mnie owo "ćśś" było jakoś tak mało przewrotne, bardziej w stylu "Jestem tu, by Cię chronić, siedź cicho i rób, co Dumbledore kazał". No bo, na zdrowy rozum, jaki inny miałoby mieć sens? Że niby Potter sam jeden stanowił jakąkolwiek przeszkodę w zabiciu dyrektora? Przecież wiadomo, że nie. W związku z czym puścili tą scenką takie ooookoo do widza, i to właśnie tego, co IŚ nie czytał. Znaczy się "Widzu, spodziewaj się tego, że nie wszystko jest tak jak myślisz! Zwrot akcji gwarantowany, przyjdź koniecznie na kolejny film...". Reszta i tak wie bardzo dobrze co będzie dalej i im żadne oczy niepotrzebne do niczego.
Katon
To nie było takie jednoznaczne. Potter mógłby bardzo przeszkodzić, mimo wszystko. Zły Snape mógłby założyć, że gdyby Potter włączył się do walki zacznie walczyć i Dumbledore (w jego obronie). Choćby to.

A jeśli chodzi o młodego Riddle'a to był całkiem całkiem przy założeniu, że:
1) to film i pewna dosłowność jest jednak wliczona w koszta
2) obyczajowość świata czarodziejów zmienia się wolno i w czasach szkolnych Riddle'a taka sztywna elegancja mogła być po prostu elementem dobrego wychowania w kontaktach z nauczycielami.
owczarnia
Ból leży w tym, że on nie był sztywno elegancki. On był po prostu impertynencki, ot co.
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami kliknij tutaj.

  kulturystyka  trening na masę
Invision Power Board © 2001-2025 Invision Power Services, Inc.