Rysiek_Kowal
08.02.2008 15:21
QUOTE(Ahmed @ 08.02.2008 14:12)
Bo z tego, co pamiętam, to Ziółkowski ustalił kryterium, że każdy zespół musi mieć przynajmniej dwa krążki na koncie.
Ustalił nie ustalił, sam tą zasadę złamał zapraszając Scissor Sisters.
Mars Volta na Openerze to porażka trochę.. Na szczęście nie realna.
Ludwisarz
08.02.2008 15:23
Ja po cichu licze na Justina T.
Hot Chipy rozkręciły by całą tą imprezę, bo Massivy i Cocorosie nie jednego będą wprowadzać w stan śpiączki.
klaxons :~~~ w sumie bardzo mnie nie jaraja, ale daja mi poczucie pewnej swiezosci, cos w stylu zapewnienia, ze opener sie rozwija.
hjahaha. coco. tez porzadnie. powoli zaczynam zalowac, ze nie skolowalam jeszcze biletu.
czemu nie piszecie nic o the kooks? :P
Mars Volta nie. At the Drive-In - gdyby istniało - a i owszem.
Czyli ogolnie skład wujowy =P Jedzmy na Wacken Open Air ;}
QUOTE(Myśka @ 08.02.2008 17:42)
czemu nie piszecie nic o the kooks?

no możliwe, nowa płytka w kwietniu
a ja chce Hot Cip.
edit: a, i jeszcze chcialam powiedziec, ze z Coldplay bym sie cieszyla, bo kiedys ich namietnie sluchalam.
Hot Chipy oby nie. Z tak słabą drugą płytą i koncertem pod nią wietrzyłbym klapę.
Miśku, może druga nie jest genialna, ale za to trzecia już rozwala!

poza tym jak nie można lubić tego numeru (z drugiej płyty)? ;P
http://pl.youtube.com/watch?v=JSzKxXR03kA
jebło mi sie. 3 miała być XD jakoś zawsze zapominam o Coming on Strong. W każdym razie Made in the Dark to bieeeda przez duże B.
to się już wyjaśniło
pierwszy artysta, z którego naprawdę sie cieszę! o ile to prawda;]
Ej, spoko, można posłuchać, ale czy do ch. wacława to jest Heineken Muzyka Świata Festiwal?!?
Dla mnie coraz gorzej. Cocorosie, Massive Attack a teraz Beirut .
Haha, Katą trafia w sedno!
ja tam lubię Beirut :F
i mowie wam ze najlepsze dadzą na koniec.
Na World Stage niech dadzą Asian Dub Foundation i razem z M.I.A. i Gentlemanem mi to starczy
No nie, jak jeszcze będzie Asian Dub Fundation to w proteście nie jadę.
ajwaj! koniec swiata!
chociaz nie - koniec swiata to bedzie, jak ta kase na bilety się przepije. a jezeli nie koniec swiata, to conajmniej nastepny tydzien :p
ADF byłoby kozackie, serio. Ale chcę gwiazdę, a nie MIR k.....
Rysiek_Kowal
23.02.2008 22:35
Ej sorry nie macie pojęcia. Beirut dał jeden z najlepszych koncertów jaki widziałem na Roskilde. A przy okazji jest chyba nawet młodszy ode mnie. Szacun.
Wymagacie niewiadomo jak wielkich gwiazd, (przeciez już takich zespołów nie ma) a zapominacie o muzyce, jej ewolucji i tym wszystkim co jest w niej najciekawsze - nowości i świeżości.
Wrszecie dostajemy coś co jest wartościowe, ciekawe, na czasie, coś co zmienia Openera z Pijmy-wszscy-Heinekena Festival w prawdziwy festiwal na światowym poziomie. Więcej takich wykonawców!
uf, Wojtek, przywracasz mi wiarę w ludzi ;]
Rysiek_Kowal
23.02.2008 23:39
:]
Szkoda, że pewnie nie będę miał okazji go zobaczyć w tym roku... (Odpowiedź Roskilde - Battles.)
z ciekawosci weszlam sobie w cennik biletow na roskilde i poległam - bilety dla psów
Rysiek_Kowal
23.02.2008 23:59
Za to ostaniego dnia ludzie powyżej 60 roku życia wchodzą za darmo
ej tego. beirut mnie nie jara w zupełności, ale na koncert bym poszedł. główne dlatego, że mi kumpel polecił, bo przecież na malcie byli swego czasu i podobno szalono było.
Ale Wojtku jednak jedziesz zobaczyć te zespoły których już nie ma na Roskilde. Czemu?
Rysiek_Kowal
24.02.2008 17:44
Nie do końca rozumiem o co Ci chodzi. Cały czas planuję wybrać się na Roskilde, a nawet jak mi się nie uda to pojadę na Openera, bo już teraz jestem zadowolony z lineupu. Beirut, CocoRosie i MIA to będą hajlajty. Nie tylko dla mnie, ale ogólnie. Myślę, że zjedzą poziomem połowę wykonawców, którzy będą anonsowania jako jakieś wielkie gwiazdy i/lub wystąpią na głownej scenie. I jeżeli jechałbym na Openera to właśnie dla ich oryginalności i świeżości. A nie po to by oglądać kogoś kto był wielki czy ciekawy gdzieś tam kiedyś.
Jeśli ktoś kto był wielki kiedyś potrafi być wielki nadal (przynajmniej koncertowo) to naprawdę nie ma sensu tak tego rozdzielać. Z resztą organizatorzy zapraszając Massive Attack i Chemical Brothers w sumie wybrali stare gwiazdy, które już dość słabo świecą. Co do MII (hehe, kocham odmieniać takie nazwy), Beirutu i CocoRosie oczywiście się zgadzam, chociaż to nie są 'najbardziej ci' aktualni wykonawcy jakich chciałbym zobaczyć.
Ej, czy Animal Collective koncertuje w Europie w tym roku?
najbliżej chyba w strasburgu.
QUOTE
Ej, czy Animal Collective koncertuje w Europie w tym roku?
QUOTE
najbliżej chyba w strasburgu.
uff, odetchnąłem z ulgą. nie rozumiem podjarki tym zespołem. KAKOfonia.
Uau, chyba nigdy aż tak się z Tobą nie zgadzałem. Tzn. na wczesnych płytach bywa różnie (czasem faktycznie nie idzie wytrzymać), ale tegoroczna to jest cudowny pop. Wystarczy przedrzeć się przez czasami gęstą i trudną fakturę, żeby znaleźć pokłady kapitalnych melodii, radosnego szaleństwa i optymizmu. A to wszystko z jakimiś Beach Boysowymi skojarzeniami w tle, co dla mnie na aktualnym etapie rozwoju dodaje im +10, bo od miesiąca wolę BB od The Beatles. Podobnie mam i z Pandą. Jak dla mnie płyta słabsza od Animali, ale ma swój hipnotyczny klimat i bardzo lubię jej słuchać.
Panda jeszcze się broni, wprowadza w hipnotyczny trans, odwołując się do stylistyki lat 60. echa wczesnej psychodelii. ale na dłuższą metę męczy.
natomiast Strawberry Jam to chyba najtrudniejsza płyta z jaką się zmierzyłem w zeszłym roku. naprawdę ciężko przesłuchać cały album nie robiąc sobie przerw. za bardzo zagmatwana, chaotyczna. cała radość, optymizm giną pośród zaplątanych struktur, przesterowanych dźwięków, które burzą pewną harmonię. zamiast płynności, mamy zgrzyty i trzaski (przepraszam, ale naprawdę z tym mi się kojarzy SJ, nie potrafię zapamiętać pozytywnych aspektów tego wytworu). i chociaż nie wiem jak bardzo bym się starał, to wciąż się załamuję i stękam, i kręcę głową, nie wytrzymuję. dusza cierpi katusze, bo na żaden sposób nie jestem w stanie dostrzec geniuszu tego dzieła. Czy to nowoczesny, eksperymentalny pop z XXI wieku? Pop, który z założenia ma przecież być lekki, łatwy i przyjemny? W tym przypadku ewidentnie taki nie jest. Przełomowy, wizjonerski? Może i tak, awangarda rządzi się swoimi prawami. I chociaż ja tak bardzo uwielbiam cały ten EKSPERYMENTALIZM we współczesnej muzyce (vide Yeasayer albo TV On The Radio), tak wciąż zadaję sobie pytanie, czemu ludzie wychwalają pod niebiosa Animal Collective. Nie rozumiem, ręce załamuję, poddaję się. nie każcie mi już więcej tego słuchać.
QUOTE
Nie rozumiem, ręce załamuję, poddaję się. nie każcie mi już więcej tego słuchać.
.
w jakichś 110% się zgadzam z ahmedem.
No to dochodzimy do granict związanej z osobistymi preferencjami i gustami i nie ma o czym mówić =) Jeszcze was tylko zatrwożę, że dla mnie 'Fireworks' to chyba singiel roku.
a ja sie po czesci zgadzam z kazdym z was. w 'peacebone' np nie moge przeboleć owej rzeczonej kakofonii. ale np 'derek' to juz imo calkiem przyjemny kawalek. nierowna plyta.
mnie się podoba, w tym szaleństwie jest metoda!
moglby ktos podrzucic jakis fragment/calosc plyty? powiem wam, czy to kakofonia czy nie ;p
kolo kakofonii to te kawalki nawet nie lezaly.
a tak poza tym - strasznie to biedne ;c
piąty raz się tu zbieram do zabrania głosu, bo chyba średnio potrafię zdobyć się na chłodny stosunek do Animal Collective

dla mnie jako zespół to raczej pierwsza piątka 00s i wyżej od choćby Yeasayera czy TV On The Radio, bo przy całym going pop (co osiągają zresztą w dziwny sposób, bez polerowania) pozostają tak intensywni, że gdyby tak bardzo nie cieszyło- pewnie by bolało. słuchanie "For Reverend Green" jest nieopisywalne, wgryzająca się partia gitary, tysiące myśli, chcę krzyczeć z Avey Tarem. poza tym i "Fireworks", i "Peacebone" (jak ten wiercący motyw zaczyna być piosenką to jakoś chce mi się skakać z radości, podobnie mam w piątej sekundzie "Chores", które w dodatku ma niesamowitą końcówkę) to świetne single, a "Derek"- Panda Bear show. i to jeszcze nie wszystko, bo przecież jeszcze 'But inside I'm okaaaaaaaay" i w ogóle "Winter Wonder Land" ma śliczny tekst itddddd. wszystko razem- "Sung Tongs" momentami kojarzyło mi się zawsze z jazdą na karuzeli, tyle że tam czasem następował efekt London Eye, czyli zwalniamy i podziwiamy widoki, ale tutaj to już całkiem szalony młyn. niby niektórzy mogą wymiotować i nawet to rozumiem, zawsze mało kto podzielał mój zapał do wesołych miasteczek

tak przy okazji, właściwie o dziecięcym optymizmie też mi przypomina i o wiośnie (mimo, że o niej bardziej "Person Pitch"), i w ogóle o takiej prostej radości, i spontaniczności. mimo, że tekstowo przecież nie do końca, nie mogę się tego wrażenia pozbyć. zdecydowanie this is pop for me.
a co do tej trasy, niby ostatni koncert w Europie trochę wcześnie, bo 23 czerwca na Hove Festival, ale przecież wcześniejszy na Primavera Sound 31 maja, więc może im to nie przeszkadza i to jest dziura na inne letnie festiwale
SEX PISTOLS NA OPENERZE!!!!!!
k...., nie ten klimat.
fajnie, ze sex pistols, ale na openerze to srednio klimatem.
to jakiś joke chyba. bo ja nie wiem czy się śmiać czy płakać.
eeeeen aaaaj łoooont tuuuuu biiiii.... anarkiiii! xDD
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami
kliknij tutaj.
kulturystyka trening na masę