strona Dejnarowicza (jako artysty, nie dziennikarza) nie no, czekam (już wiem, że od Peszek będzie lepsza

).
i jeszcze coś fajnego.no i w końcu:
of Montreal - Skeletal Lampingfajna ta płyta w sumie, chociaż zdecydowanie poniżej oczekiwań. sam pomysł wymiata niesamowicie, a Georgie Fruit jest najciekawszym alter ego od czasów Ziggy'ego, ale to już przecież było wiadomo rok temu.
no, tekstowo też sobie Kevin (:*) z tym bardzo nieźle poradził, moje highlighty:
You should call me sometime / I won't answer / But at least I'll know / That you care / How will you know that it was me? / Don't you think I've got caller ID? w "Triphallus, Too Punctuate!" i całe "Beware Our Nubile Miscreants", z k-holes,
So what do you think he has in store for you, my dear? i przede wszystkim-
You only like him because he's sexually appealing / But his psychic's prediction / has him hanging from a ceiling fan / In eight months. warto jeszcze wspomnieć o "Gallery Piece", które chyba załapie się do mojego top 10 piosenek of Montreal, a sam tekst to pokręcone, troszkę przerażające, ale i fragmentami ładne wyznanie- krótko mówiąc, tak ciekawego od dawna nie słyszałam. z innych dobrych piosenek: uzależniające "For Our Elegant Caste", "And I've Seen a Bloody Shadow", w którym wydawałoby się, że gościnnie występuje Ziggy i znane z Offa "An Eluardian Instance", dobrze że trafił się jakiś prawie spójny kawałek (bo założenie było takie, że każdy utwór tak naprawdę składa się z kilku krótszych). no i oczywiście genialny singiel, który chyba zbyt rozbudził nadzieje. ktoś go gdzieś nazwał sex funkiem, ja dodaję glam i łączę w parę z "Gallery Piece", jak zresztą wszyscy.
a z kiepskich momentów: przede wszystkim "Touched Something's Hollow" (najgorszy i jeszcze go Kevin wsadził między trzy fajne) i "Death is Not a Parallel Move". utwór siódmy też prawie do niczego, a dwa pierwsze za długie. no i ogólnie skucha z tym brakiem spójności, mogło to wyjść fajnie, ale się nie udało. zresztą, ja to wiedziałam, ale jeśli ktoś nie lubi tak bardzo of Montreal albo po prostu interesuje go tylko słuchanie, zastanawia się pewnie o co chodzi. szczególnie, że do niektórych fajnych kawałków wkradły się słabsze segmenty i już nic się z tym nie zrobi.
ale właściwie spoko, czwarta fajna płyta w ciągu pięciu lat (plus dwie EPki) i w dodatku z okazji tego, że glammy tematyka- na pewno będzie się działo na koncertach (aż strach

). no i nie kalkują AC. czekam tylko na udoskonaloną muzycznie kontynuację. aha, kilka słów na koniec-
just a slutty little flirt.Pas/Cal - I Was Raised On Matthew, Mark, Luke & Lauraniektórzy mówią, że nowe of Montreal cienkie, a tym, którzy lubią pokręcony pop polecają raczej (też tegoroczne) Pas/Cal. a ja na to... że rzeczywiście lepsze. co prawda mają mniej bogate słownictwo, gorszą okładkę (czcionka przykra) i prawdopodobnie gorsze buty, nie mówiąc już nawet o braku postaci Kevina. za to świeższe, ciekawsze i 'lżejsze' (co jest przecież jedną z ważniejszych zalet "Satanica", szczególnie w zestawieniu z innymi płytami oM) jest to, co najważniejsze.
Mateusz, chyba właśnie czegoś takiego chciałeś od of Montreal
myspaceDeerhunter - Microcastleakurat inne rzeczy miałam w głowie w wakacje, dlatego ściągnęłam i zapomniałam przesłuchać. szkoda, bo zafundowałam sobie dodatkowe dwa miesiące narzekania, że żadna płyta nie zasługuje sobie na miano "płyty roku" (Eno i Byrne niby, ale to nie byłoby normalne, podobnie jak EPka Animali... może
ewentualnie Flying Lotus i więcej ósemek nie pamiętam). a tu się okazało, że Bradford Cox postanowił ukraść sobie całą uwagę w ciągu tych dwunastu miesięcy i w podsumowaniach. najpierw dobra płyta Atlas Sound, teraz...
Płyta roku. co i tak pewnie od dawna wiadomo.
zresztą, analogiczna sytuacja była z Animal Collective w 2007. co prawda Panda o wiele lepszy od Atlas Sound a i Animale trochę od Deerhuntera, ale w tamtym roku sporo było takich, którzy nagrali dobre płyty, więc się wyrównuje.