QUOTE(Katon @ 04.10.2006 22:29)
Bo to będzie widowisko nie dla dzieci =D
masz ci los, babo placek i co tam jeszcze.
Pewnie wyjdzie. Ale trudno. Dla mnie on już jest ikoną. Jednym z trzech najbardziej utalentowanych kompozytorów młodego rocka. Geniuszem rock'n'rolla. Mistrzem liryzmu, który nie jest jak lukrowa polewa, ale który uzupełnia się idealnie z całym tym brzmieniowym brudem i dziką energią. Jako człowiek może i jest godny pogardy czy współczucia. Jako artysta jest wielki i już nikt mu tego nie zabierze. Nawet on sam sobie tego nie zabierze.
A teraz się z wami podziele moją najnowszą podnietą. A podnietą ową jest zespół The Rapture i jego pierwsza płyta "Echoes". Kiedy odesłał mi ją Ahmed nie miałem jakoś siły się w nią wgryźć. Przeleciałem po piosenkach i odstawiłem na półkę. A ostatnio zdjąłem ją z tej półki i się zachwyciłem. Disco punk. Nie dowiecie się co to naprawdę znaczy dopóki nie poznacie tej płyty. Początkowe 'Olio' to piosenka syntezatorowa. Ja nie lubię syntezatorów. I uwielbiam tą piosenkę. Potem wspaniałe, zaczynające się kapiatalnymi chórkami, surowe, oparte na basie, persusji i histerycznym wokalu, a kończące się monumentalnie i poruszająco (echa Pink Floyd?) 'Heaven'. Dalej dziwne, nieco psychodeliczne i balladowe 'Open Up Your Heart', a potem wkraczamy na regularną, kibordową dyskotekę. 'I Need Your Love'. Byłby kicz, gdyby nie to, że jest bosko. Wysoki wokal (rewelacyjny refren), świetny gitarowu motyw na tle syntetycznego 'pipkania', orientalizujący saksofon... Jest tanecznie ale nie wesoło - bo discopunk to disco smutnych i sfrustrowanych ludzi. Tak mi się czasem wydaje. Potem disco i punk, dotąd od siebie lekko oddzielane wchodzą w namiętny związek: 'The Coming Of Spring'. Brudno, głośno, gitarowo (może raczej basowo), niesamowice wręcz tanecznie i jakoś trochę histerycznie. Dalej - 'House Of Jealous Lovers'. Szczytowy moment płyty. Cowbellowy bit, który zmusza nogi (ba! całe ciało) do ruchu i nie daje już odpocząć nawet na moment. Pięć minut z hakiem, które może rozpieprzyć każdą dyskotekę. Utwór genialny. Dyskotekowy i bezkompromisowo rockowy (brak wysuniętych do przodu 'syntetyków'), psychodeliczny i przebojowy... I to 'Shakedoooooooooown' w refrenie. Rzecz genialna. Po niej nie ma miejsca na odpoczynek. Tytułowe 'Echoes' zachwyca niesamowitą rytmiką, pracą sekcji i punkową dzikością. Ale wszystko dalej taneczne aż do bólu. 'Killing' - leciutkie wyciszenie. Chociaż w sumie... Disco bicik, równo idące gitary z basem, dziwny, recytowany refren, klimat rodem z jakiejś dusznej, ciemnej dyskoteki w połowie lat 80tych. Nie wychodzimy z niej także podczas kompletnie powalającej 'Sister Savior'. Dlaczego mi się to podoba? Nie toleruję zwykle klawiszonów w takich proporcjach. A tu nie tyle nawet, że toleruje, co podobają mi się i to bardzo. Tworzą z gitarami jedną, rewelacyjną całość. No i zbliżamy się do końca. Zaskoczenie. Piękne, nasuwające skojarzenie raczej z przełomem lat 60tych i 70tych 'Love Is All' (codowna melodia wokalu) i wyciszone, bolesne, trochę niepokojące, całkiem inne od reszt płyty 'Infatuation'. Krótko mówiąc, płyta 'pięciogwiazdkowa'. Wstyd, że nie znałem jej takl długo. Teraz tylko puścić na jakiejś imprezie i tańczyć do upadu.
ja mam sprawę do tych co się Strokesami jarają jak i ja. Jak dorwiecie solowy projekt Hammonda Juniora to dawać mi tu linka

jak znajde to sam dam
Rysiek_Kowal
07.10.2006 23:11
a teraz coś na co wielu z was czekalo czyli nowe The Car Is On Fire!
jakos nienajlepsza ale da sie posluchac, [to chyba jakis rip z radia..]
http://www.uploader.pl/file/1298/Cant-Cook...Cares-.mp3.htmlOd momentu jak znalazlem ten link to slucham nonstop... Ale dicho! Mozna to porownac troche do Hot Chip tak mi sie wydaje, strasznie elektroniczne, bardzo swiatowe, chwytliwe, refren podspiewuje juz pol mojej rodziny, mam nadzieje ze jakis 'internaszonal label' sie zainteresuje i wyda to na wyspach, bo bylby z tego niezly hit! Zgodnie z zapowiedzią są trąbki, przyjemne klawisze, wszystko genialnie wyprodukowane, jest tylko jedno ale.. jak oni beda brzmiec z tym na zywo? niedlugo trafi sie jakas okazja to sie przekonamy.. a na razie jestem na tak! dalem sie przekonac w 100 procentach
czyli co? widzimy sie 17.XI przy stoistu z plytami w media? ja juz stoje w kolejce..
Jeszcze nigdy, N.I.G.D.Y. nie nie-zgadzałem się z Tobą tak strasznie jak dziś. Teraz. Boże. Ten singiel to nieśmieszny żart. To koszmar. To dramat. Disco? W kontekście tego co pod szyldem disco sprzedawały nam indierockowe zespoły przez kilka ostatnich lat to co wysmażył nam TCIOF nie zasługuje na tą nazwę. Po pierwsze - to już nie jest rock. Loopy, klawisze, bity z automatu - to wszystko już nie ubarwia - to wszystko jest wszystkim w tym kawałku. Co się stało ze strokesowymi ideami? Czemu umierają w Polsce zanim zdążyły się pożądnie narodzić (że tak w dramatyczną nutę uderzę)? Gdzie gitary? Gdzie jakaś dynamika? Jakieś emocje, jakaś melodia, jakaś surowość, ja się pytam, gdzie?!? Można se zmienić styl, ale jest linia śmieszności. I -tadam- przekroczono ją. Przebojowa melodia? Która? To niewiadomo co na refrenie? Jakżeż on śpiewa wogóle? Kinga powiedziała kiedyś, że wygląda jak 'gość od pizzy'. Cóż. Kobieca intuicja to skarb. Dziś także śpiewa jak gość od pizzy. Dla innych gości od pizzy na przynudnawej imprezie w klimacie lat 80tych. Przeboje trzeciego sortu. Płycie daje szanse. Cóż mam zrobić? Na jaką płytę polską mam czekać? Tracę złudzenia powoli. Ten kraj potrzebuje rocka jak powietrza, a te dupki wysiadają z gitarowego tramwaju na przystanku 'druga płyta'? I co? Pieprzę, jedyna polska płyta na jaką warto czekać to jest nasza płyta. O. Weźcie se kochane tciofy włączcie 'Echoes', pierwszą płytę FF, jakieś choćby i Bravery, posłuchajcie jak można grać tanecznego rocka i wyciągnijcie twórcze wnioski. Kiedyś umieliście. Może jeszcze nie roztrwoniliście całego talentu na szukanie loopów i zbieranie kasy na sekcje dętą. Smutno, och jak smutno.
P.S. Z której strony to jest światowe? Światowe to jest Panic! at the disco.
QUOTE
Na jaką płytę polską mam czekać?
na nowe Blade Loki i Proletaryat ;) 'Impressions in blood' Vadera urywają dupsko, ale to inne klimaty :}
QUOTE(Child @ 08.10.2006 14:16)
na nowe Blade Loki i Proletaryat

Taaa... Szczególnie Blade Loki są po prostu w dechę. Polski grindej dla ubogich.
Ja powiem tak. Nowy TCIOF jest najnormalniej w świecie ch..owy.o. Nie żeby tamten jakoś specjalnie mi się podobal ale to jednak byl rock. A to to... pf.
jo-yhym. na Trivium też tak mówili. a teraz doszukują się w nich zbawców thrashu [przegięęęęęęcie. gitary za Exodusem nosić

].
moze i grindej dla ubogich, ale kto by nie chcial miec takiego statusu jak oni?
proponuje podejsc do tego mniej emocjonalnie. wieksi i zdecydowanie bardziej wplywowi 'mocarni napier****cze' nagrywali plyty bez gitar, ktore okazywaly sie potem jezeli nie ewolucja, to rewelacja. Adrian Belew przymierzał się [a moze juz nagral] do plyty calkowicie roznej od jego dorobku w np. Crimsonach.
Od ilosci automatow perkusyjych, loopow i sampli mozna odniesc wrazenie, ze to jakis 'technomul'
sam kawalek bym obstawial na jakiegos singla, tak zeby mozna bylo to rzucic nie tylko do internetowego radia. No. Poza tym - po kim jak po kim, ale po Tobie bym sie nie spodziewal w popadanie w syndrom 'fana prawdziwej starej Metalliki' :}
btw - wychodzi na to, ze w Polsce to mozna na swiatowym poziomie i przez kilkanascie lat/plyt grac tylko metal :}
Rysiek_Kowal
08.10.2006 15:04
QUOTE(MisieK @ 08.10.2006 14:03)
Nie żeby tamten jakoś specjalnie mi się podobal ale to jednak byl rock. A to to... pf.
no wlasnie to was obu z Katonem boli
bo jak wy mozecie sluchac popu
bo nowe tciof to wlasnie dobra popowa piosenka a wy popu nie sluchacie...
Tu akurat kulą w płot. Bo nie dość, że popu słucham, to jeszcze bardzo lubię kiedy rock bywa popowy. Ale żeby był popowy wcale nie musi przestać być rockowy. Rock to nie żaden etos. Rock to muzyka, w której pierwszoplanowa rola przypada gitarom. To definicja niedoskonała, ale chyba lepszej nie ma. TCIOF był zespołem rockowym. I szkoda, że nie chce już nim być. Ma prawo - robią co chcą. Ale ja jako konsument i sympatyk mam prawo ubolewać. Belew kim jest każdy wie. I jemu wolno. Zresztą ta jego płyta akurat ni w ząb popowa nie jest. Jest trudna i dość hermetyczna. A tutaj po pierwszej, kapitalnej płycie - kompletna wolta stylistyczna. Nieprzekonywująca. Bo ten singiel to wcale nie jest dobry pop. Brakuje fajnej melodii i jakichś prostych, ujmujących emocji. Dobry pop to jest 'Tell me baby' RHCP albo płyta Kooksów. A dobry discopunk to 'House of jealous lovers' The Rapture, który bynajmniej popowy nie jest. Pierwsza płyta Libsów na pewno 10 razy bardziej. Tak to się już dziwnie przeplata. Przyznaję - ja lubie rock. Ba, lubię rock dość surowy i prosty, bo uważam, że pewne brzmienia się nie starzeją i że ciągle można nimi wyrazić bardzo wiele. Ale lubię dobre eksperymenty brzmieniowe - tylko - kurde mol - co to za eksperyment, wiernie skopiować brzmienie starych, kiczowatych disco przebojów?
A co do syndromu trufana - jest różnica między rozwojem stylistycznym (pamiętam wiele dyskusji - chociaż akurat niekoniecznie tu - po wyjściu drugiej płyty FF, która byłem zachwycony), a kompletnym przeskoczeniem z jednego poletka na drugie. Fan Metaliki nienawidzący St. Anger jest troszkę śmieszny. Jednakże gdyby nienawidził płyty na której Metalika gra coś z okolic Myslovitz chyba miałbym dość empatii, żeby zrozumieć o co mu chodzi...
Load/Reload. niektorzy doszukiwali się tam country
na 'czarny album' tez psioczyli, a przeskok gatunkowy był zdecydowanie mniejszego kalibru
Meta od Loadu sie spieprzyla. St.Anger niecierpię.
Rysiek, nie jest to kwestia tego ze nie moge sluchać popu bo nie. Nie lubie. Gdybym lubil sluchalbym. Tak samo jak sluchalbym hiphopu gdybym lubil takie pierdzenie w mikrofon.
A ja mogę i lubię. Ale nie odpowiada mi podmiana awangardy polskiej sceny gitarowej na Reni Jusis. Która btw ma lepsze podkłady i melodie niż ten nowy singiel TCIOF.
Który to singiel do cholery w wersji
tej jest może nie powalający, ale całkiem całkiem. Nie dałbym tego na singiel promocyjny, ale jako miły discorockowy kawałek gdzieś w środku płyty jak najbardziej. Brzmi disco, trochę słodziutko, trochę zadziornie i nie wiem jaki demon kazał im z tego zrobić nowy singiel Reni Jusis. Nie wiem.
Byłbym skłonny zaakceptować popowatość nowego singla Tciofu, gdyby to był pop na poziomie. Niestety nawet Justin T. [znany w niektórych kręgach jako Timberland] robi pop o dwie klasy lepszy (a może to wynik długoletniej specjalizacji?). W każdym bądź razie przygoda tciofu z popem nie jest najlepszym rozwiązaniem. To co się udało Razorlight, zupełnie nie wypaliło w przypadku tciofu. Nie chcę pochopnie oceniać dokonań tego zespołu, bo pierwsza płyta była wyśmienita i prognozowano wielką przyszłość chłopakom z TCIOF. To jaki będzie album, przekonamy się 17.XI, na razie powstrzymam się od krytycznych komentarzy. Wolę spojrzeć na całość. Póki co mogę jedynie skrytykować dobór singla, który przypomina plażowe dicho bez gitar. I nie jest to moje pierwsze wrażenie, przemęczyłem się i wysłuchałem tego utworu przynajmniej kilkanaście razy. Nawet w ucho nie wpada, bezpłciowy.
QUOTE
Byłbym skłonny zaakceptować popowatość nowego singla Tciofu, gdyby to był pop na poziomie. Niestety nawet Justin T. [znany w niektórych kręgach jako Timberland] robi pop o dwie klasy lepszy (a może to wynik długoletniej specjalizacji?)
nie. to efekt naprawdę dobrze odwalonej pracy na produkcji, masteringu etc. zamiast nazwiska justina t. na plycie powinny widniec personalia producentow :}
A ja się troszeczkę muszę wycofać. Bo przetrawiłem 'Can't cook' i muszę stwierdzić, że to jest niezła piosenka. Skrzywdzona w procesie produkcyjnym, co szczególnie wyraźnie słychać w wersji gitarowej. Nie jest to singiel na promocje płyty. Ot, przyjemny kawałek. Szkoda, że stylizacja na lekką tandetę troszkę wymknęła się spod kontroli. Fragment z dęciakmi w tle bardzo dobry - ratuje honor pana producenta i poniekąd całą piosenkę. Bo jest tam fajna melodia i są emocje.
mam malo czasu i nie zapoznalam sie dokladnie z waszym zdaniem, ale po kilkukrotnym przesluchaniu cant cook pragne powiedziec iz
gdybym nie znala pedalskiego glosu borysa nigdy w zyciu nie powiedzialabym ze to tciof. brzmi to jakos tak malo zespolowo i zbyt lajtowo, wrecz smiesznie chwilami, jak dla mnie. brakuje mi tu pazura, jakiegos wyrazniejszego akcentu, ktory nadalby temu kawalkowi ksztalt. wedlug mnie to papka, i przyznaje to z ciezkim sercem.
smierdzi zagranicznym jarmarkiem
choc niewykluczone iz na parti bede sie przy tym calkiem ok bawic.
Rysiek_Kowal
13.10.2006 19:38
QUOTE(Katon @ 10.10.2006 17:08)
Bo przetrawiłem 'Can't cook' i muszę stwierdzić, że to jest niezła piosenka. Skrzywdzona w procesie produkcyjnym, co szczególnie wyraźnie słychać w wersji gitarowej.
nie zgadzam sie
to wlasnie jest genialna elektroniczna produkcja
bo co to za filozofia nagrac same gitary? to tylko sprawa kompozycyjna i zasadzie tyle... gdzie tu cos urzekajacego?
Ale przecież o kompozycje się zwykle rozbija. Jest dobra albo nie. Kompozytorzy od XVII wieku piszą na kwartety i jak dotąd się to nie zestarzało. W utworze na jeden instrument może być coś milion razy bardziej urzekającego niż w wielkiej symfonii, mylisz dwie sfery pojęć. Zresztą, prostota zwykle służy muzyce. Lepszy niedobór niż nadmiar. Dobra elektronika nie jest zła, ale trzeba z nią ostrożnie. Ostrożniej niż z gitarami, czy fortepianem. Tak to już jest. Czym byliby White Stripes z jakimś nadambitnym producentem?
Rysiek_Kowal
14.10.2006 00:03
nie naduzywaj przywolujac przyklady:P bo przeciez dobrze wiemy ze TWS mieli taka a nie inna wizje i nie chcieli elektroniki i nigdy by sie to u nich nie sprawdzilo, a TCIOF przeciwnie, to tez jest ich wizja od poczatku do konca,ale chcieli elektronike i maja, wszystko pasuje, nie ma zgrzytow, produkcja jest swietna, sciagnijcie sobie lepsza jakosc to moze docenicie to w koncu
rozumiem doskonale Katon ze to nie trafia w twoj gust ani troche[badz minimalnie] i zawiodles sie ale myslalem ze posiadasz umiejetnosc doceniania poziomu mimo tego ze cos ci sie nie podoba...
btw ciekawe jakie podasz utwory jak zapytam, o te z 'dobra elektronika'?
Hmmm. Kraftwerk? Bez wątpienia. Wczesny Fatboy Slim. Chemical Brothers. Setki innych rzeczy.
A utwór doceniam. Ale aranżacji nie, bo ta aranżacja to nie jest wg. mnie dobra elektronika. Ot co. Średnia. I trąci starociem.
A tu macie linka, którego dawałem już chyba setki razy. Ale dobre rzeczy trzeba promować.
Czekam do 17 listopada i dopiero się wypowiem. Chłopaki z TCIOF pracowali bardzo długo nad tym albumem, nieraz było to podkreślane. Należy spodziewać się dzieła kompletnego, dopracowanego dokładnie i co najważniejsze, ściśle obrazującego zamiary autorów. Spodziewam się płytki dopieszczonej w każdym calu, która dobrze przekaże nam zamiary, wizje, jaką mieli kolesie z zespołu. Czekam z wielką niecierpliwością, aczkolwiek zawiedziony jestem singlem promującym.
Niech no ktoś mi da linka do nowej płytki Killersów [ale nie na rapidshare!]
Rysiek_Kowal
14.10.2006 19:48
QUOTE(Ahmed @ 14.10.2006 17:52)
Niech no ktoś mi da linka do nowej płytki Killersów [ale nie na rapidshare!]
http://www.filefactory.com/file/5207ad/prosz!
QUOTE(Katon @ 14.10.2006 01:19)
[url=http://muzyka.onet.pl/mojascena/0,10174,98241,1339448,artysci.html]A tu macie linka, którego dawałem już chyba setki razy. Ale dobre rzeczy trzeba
dziwne
bo wczoraj w off byl ten zespol ale nazywali sie Phantom Taxi Ride.. strange :|
Widocznie zmienili nazwę. Bo ten link jest stary.
A płytę Killersów żem właśnie nabył drogą kupna za pół darmo. I byłoby super, gdyby nie napis wydrukowany na książeczce (sic!) 'Wydanie Polskie'. Obciach straszny, jak można było coś takiego zrobić?!?
Rysiek_Kowal
14.10.2006 20:20
a gdzie to kupiles bo moze pirat? :]
a to chyba dzieki temu ta plyta taka tania bo slyszalem wlasnie ze jakie grosze kosztuje w empiku, na merlinie po 26 zl jest

edit:
wlasnie ujrzalem ten napis
o zgrozo! jak tak mozna na okladce!
Nie, nie. W Music Cornerze. To pewny sklep. Chwała dystrybutorowi, że nowość tak tanio puszcza, ale dlaczego w ramach... cholera, w ramach czego?!?... tak spaskudził płytę. Nalepki jak zwykle starannie poodlepiam, ale to polskie wydanie będzie mnie juz straszyć na zawsze...
Rysiek_Kowal
14.10.2006 20:33
QUOTE(Katon @ 14.10.2006 20:24)
Nie, nie. W Music Cornerze.
znamy znamy :]
no ja tez nie widze powodow dla ktorych tak postapili... moze w polskiej jakies bonusy sa, taki speszal edyszyn
Tak. Remiks singla z Krzysztofem Krawczykiem. Produkcja: Smolik.
Dzięki za linka. Działa bez zarzutów. Nareszcie dorwałem "Sam's Town", a nie mogłem się już doczekać, bo singiel był bardzo obiecujący.
Z rzeczy raczej starsiejszych: polecam pierwszy album Razorlight "Up All Night". Zdecydowanie mniej popowy, ostrzejszy (bo nazwa zespołu zobowiązuje), brudniejszy. Ukłon w stronę Borrella i jego kompanii. Słucha się bardzo przyjemnie. Nie jest tak łatwy w odbiorze jak tegoroczny album, ale wydaje mi się bardziej wartościowy. Rockowy, gitarowy, bez dużej dawki ckliwości, łatwo przyswajalny.
Starszy Razor jest o niebo lepszy od tego nowego, z którego podobają mi się dwie piosenki

a i tak nagrali hay ya! lepiej niż orygnial za co im dziękuję
jestem wielką fanką Razorlight! aczkolwiek druga płyta przypadła mi do gustu zdecydowanie bardziej niż pierwsza. jednak utworu "Golden Touch" z pierwszej płyty nic nie przebije ;] no, moze "America", "Los Angeles Waltz", "Back to the start", i jeszcze pare innych z drugiej ;p jesli chodzi o cover 'hey ya' to rowniez bardzo ;]
a Sam's Town? Dobra płyta, obecnie moje ulubione kawałki z niej to "When you were young" i "Bling (confessions of a king)". No i "Enterlude", takie przyjemne jest ;D
Ja przesłuchałem dopiero raz i to za mało na recenzje. Jeszcze ze dwa i coś napiszę.
A nowi Razorlightci jednak za mientcy. Przyjemny pop, ale tylko kilka piosenek gdzieś tam zostaje. Myślę, że nie tędy droga. Kooksi nagrali płytę tak samo popową, a przecież o niebo autentyczniejszą. Bliższą.
QUOTE(Ahmed @ 14.10.2006 23:47)
Nareszcie dorwałem "Sam's Town", a nie mogłem się już doczekać, bo singiel był bardzo obiecujący.
QUOTE(Neonai @ 15.10.2006 10:08)
a Sam's Town? Dobra płyta, obecnie moje ulubione kawałki z niej to "When you were young" i "Bling (confessions of a king)". No i "Enterlude", takie przyjemne jest ;D
QUOTE(Katon @ 15.10.2006 11:22)
Ja przesłuchałem dopiero raz i to za mało na recenzje. Jeszcze ze dwa i coś napiszę.
Można prosić o jakąś dłuższa refleksję? Zakupiłam ostatnio ich starą płytę i zaostrzył mi się apetyt.
Zastanawiam się nad kupnem nowej i nie wiem czy warto, a dotychczas słyszałam tylko singiel "When You Were Young" (nota bene obiecujący).
cholera no. po przesluchaniu nowej plytki kilka razy dochodzę do wniosku, że świetne piosenki jak 'somebody told me' czy 'when you were young' to oni pisać potrafią. szkoda tylko ze tak zadko. lepiej by w moich oczach wypadli gdyby zebrali single z tych dwóch plyt i zrobili z nich plyte. i co z tego ze nie byloby w tym zadnej koncepcji. wlasnie sugerowanie sluchaczowi, że mamy do czynienia z konceptalbumem mnie wkurza. te denerwujące Enterlude i Exitlude. no i mialo być poważnie. tak twierdzili. w jakimś wywiadzie, bodaj dla Rolling Stone'a powiedzieli ze chcą być poważni, epiccy i ze (uwaga!) chcą być jak Springsteen XD a wyszla im marne pseudoballady przeplatane 3 dobrymi piosenkami( z któych tekst jednej przyprawia mnie o wybuch śmiechu, Flowers ty lepiej tekstów nie pisz![i przeczytajcie sobie tekst slabego wujka johnny'ego xd] a mialo być powaznie). Atina, ściągnij sobie when you were young, bones (puszczaj omijając 5 sekundowy wstęp - irytujące chórki. shit) i read my mind. reszta jest slaba.
edit// i tytulowy sam's town jest dość przyjemny
Misiu, no ja bym Read my Mind zaliczyła właśnie do tych, wg Ciebie słabych balladek, ale co gust, to opinia.a poza tym Enterlude i Exitlude są bardzo fajne=)
a Ty Atino nie sugeruj sie do konca naszymi opiniami, bo byś musiała tę płytę przesłuchać wybiórczo. A moim zdaniem lepiej samemu poznać całość i wybrać to co konkretnie Tobie pasuje.
Read My Mind jest jedyną udaną balladą w tym towarzystwie ;P
Się dość mocno nie zgadzam. Ale nie mam przy sobie teraz płyty, a zamierzam napisać poważną i kompetentną recenzję, więc musicie poczekać do wieczora =)
A mnie rozwalila wypowiedź wokalisty: "To będzie najlepsza płyta 20lecia!" Na razie przesłuchałem dwa razy i nic mi w ucho nie wpadło. Słabiutko. Piosenka za piosenką i wszystkie przelatują obojętnie (poza świetnym singlem!).
"Hot Fuss" rzucało na kolana, proste melodie, przyjemne klawisze i żadnych skomplikowanych pomysłów na piosenki (a jednocześnie każda inna i niepowtarzalna). Hity królujące na dyskotekowych parkietach, z przytupem i żywym rytmem. Mr Brightside, All These Things That I've Done, On Top.... świetne kompozycje łączące gitarowe brzmienie z elektroniką. Miodzio,
a teraz dupa, conie?
kurdzibąk raczej
Rysiek_Kowal
16.10.2006 18:25
ciekawa recenzje w komentarzu na onecie znalazlem
i prawie moglbym byc jej autorem.. szczegolnie pierwszego akapitu i przedostatniego
http://muzyka.onet.pl/1,202,8,23910898,664...66,0,forum.htmlale sa lepsze rzeczy
nowe bloc party miażdzy mnie od pierwszego przesluchania!
http://youtube.com/watch?v=rktRkz_eqmQ
Miało być o "Sam's Town". Ale nie będzie. Wszystko się zmieniło godzinę temu. Kiedy odpaliłem "Pieces Of The People We Love". Nową płytę The Rapture. Teraz nie mogę już pisać o The Killers, bo nie ma o czym pisać. 'Dongon do it' - od razu nokaut. Rewelacyjny początek, który szybko prowadzi do refrenu. Od tej chwili nie da się już słuchać tej płyty siedząc. Trzeba tańczyć. Tytułowe 'Pieces of the people we love' ma w sobie ilość dyskotekowego luzu i rock'n'rolla o jakiej większość głośniej omawianych kapel może tylko pomarzyć. Potem mamy 'Get myself into it' i od tej chwili tańczymy już na kolanach. Rapture'owy saksofon i wysoki wokal przypomina atmosferą debiut, ale refren jest chyba najlepszym w ich dorobku. Jesteśmy gdzieś w środku dyskoteki lat 70tych. Jesteśmy w euforii. Nie można przestać tańczyć! 'First gear'. Czy coś zatnie się w genialnej maszynie? Możnaby tak pomyśleć. Kawałek trudniejszy, bardziej alternatywny, ale może nawet jeszcze lepszy, chociaż nie wydawało się to realne jeszcze minutę temu. Gitarowy brud, porywające chórki, ciągle nakręcająca się spirala, psychodeliczny klimat - jeżeli na początki przestaliście tańczyć szybko zaczniecie znowu. Tu nie będzie słabszych piosenek. Nie będzie wpadek. To jest już pewne. 'The devil'. Atmosfera "Echoes". Chwytliwość melodii wokalu osiąga poziom absoutnie niedotykalny dla Flowersa. Czy dla Okereke. To mógłby być numer Jacksona. Tyle, że wtedy nie byłby aż tak rewelacyjny. Potem reminescencji z "Echoes" ciąg dalszy. Gitara, cowbell i bas. 'Whoo! Alright yeah... uh huh' - nie ma co się rozpisywać. Hit. Kolejny. Nie da się wybrać singli z tej płyty. Czas na zmianę klimatu. Brudne, punkujące, niepokojące 'Calling me'. Rapture ani na chwile nie przestają być rockowi, nawet w samym środku dyskotekowej ekstazy, tutaj słychać to naprawdę wyraźnie. I ten gitarowy motyw. Wspaniały. Zapada w pamięć od razu. I chyba długo z niej nie wyjdzie. Funkujące 'Down for so long' jest zwyczajnie rewelacyjnie. Jestem już przyzwyczajony do poziomu na jaki wywindowali mnie ci czterej panowie. Można stąd z uśmiechem myśleć o wszystkim co ponieżej... Uliczne, rozwrzeszczane, porywające 'The Sound' i już zaraz koniec. Przed nami jeszcze tylko 'Live in sunshine'. Koniec tańca. Panie Flowers - usiądź sobie w domu z tą piosenką na słuchawkach. I słuchaj. W kółko. Aż zrozumiesz. Harmonie wokalne wyciskają łzy. Prosty tekst, piękna melodia... i rytm jak bicie serca. Ekstaza. Dosłownie. Już wiem, że będę stał z podniesionymi rękami i w uniesieniu śpiewał: 'I'll be waitng, I'll be waiting, I'll be waiting, I'll be there...!' kiedy zagrają to w Gdyni. Druga płyta. Po trzech latach czekania. Powinni być. Należy im się to. Kiedy szumi nam w głowie od mówienia od The Killers ta płyta przechodzi w ciszy. Płyta, która pozwala z uśmiechem na twarzy rzucić "Sam's Town" do kąta. Płyta, która sprawia, że mamy ochotę się roześmiać z najnowszego dzieła Razorlight i lekko wzruszyć ramionami nad nowym singlem The Car Is On Fire. Jedna z płyt roku. O której mało kto się dowie. Puśćcie ją na imprezie. Posłuchajcie jej w domu. Przestaniecie się zastanawiać, która ballada Flowersa jest lepsza, a która gorsza. Oni już leżą znokautowani. Czekam aż na ring wejdzie Bloc Party. Kaiser Chiefs. Ktokolwiek. Wątpie, żeby podołali...
Jack White, Carl Barat, Pete Doherty, Alex Kapranos, Jason Stollsteimer i Julian Casablancas będą musieli zrobić trochę miejsca na moim ołtarzyku. Dla czterech panów z The Rapture.
uououoou. nie wiedzialam, ze casablancas od razu tak wysoko podskoczyl ;)
Podskoczył. Jakiś miesiąc temu. Ale już się musi bardzo posunąć.
recenzja rodem z Teraz Rock
i oczywiście się zgadzam
Rany rany jak się jaram. Mam już bilety na Babyshambles. I ciągle nie ochłonołem po "Pieces Of The People We Love". I chyba długo nie ochłonę. Muszę iść na jakąś imprezę, opanować grajło i się przy tym wytańczyć!
Ha, sprawdźcie sobie kto maczał palce w produkcji tej płyty... =) To wiele wyjaśnia... Szczególnie pewne (nienatrętne i bardzo sympatyczne) skojerzania z pewną bardzo znaną grupą rysunkową.
W ramach nieopadającej podniety...I jeszcze superklip do superpiosenki z płyty poprzedniej.
Kurde, dorwałem płytkę Rapture'sów [wczesniejsza niebardzo mi sie podobala].
Don Gon Do It jest swietne, klaphendy tam po prostu mnie zwalily, w sensie z zaskoczenia mnie wziely nie mialem sie szans bronic nawet. Refren jest dobry, chociaz tekstowo tak srednio mi sie podoba, ale ruszac noga, dupa i wszystkim ruszam zawsze. O to chodzi.
Jakby ktos nie wierzyl mnie i Katonowi, musicie przetestowac.Płytka mnie rozwaliła, dla mnie to chyba najbardziej spójna i dobra płytka indierockowa od czasów AM [aaa, pewnie będzie lincz lincz lincz].
Wole 'Costello Music' Fratellisów ;P