jestem z Tobą, nie słuchaj! ;] ja jeszcze wytrzymuję...
Rysiek_Kowal
17.03.2007 21:42
spoko spoko daje rade.. :]
Całujta w ręce:
Black Rebel Motorcycle Club - Baby 1Pełny album. Radujmy się wszyscy.
Rysiek_Kowal
18.03.2007 17:01
a fajny chociaz?
jakby komus nie chcialo sie logowac na yousendit to tutaj 3 alternatywne linki:
http://lix.in/ba6865http://lix.in/441f27http://lix.in/6d80be
QUOTE(Ahmed @ 18.03.2007 17:50)
dzięki ;*
/nie mam jeszcze nic bardziej kreatywnego do powiedzenia
ja się może ograniczę do 'dziękuje' ;]
ZAJEBISTA PŁYTA. jak narazie plytka roku '07
Nie no, nie aż tak według mnie. Rok się mocno zaczął i trudno mi nawet powiedzieć czy "Baby 81" mieści się chociażby na podium. Ale w sumie to bez znaczenia.
Bo dość niepostrzeżenie mamy pierwszy zespół nowej rockowej rewolucji z czwartą płytą. Niewiele jest nawet wśród nich kapel z trzema longplejami. To już jest coś. Kawał historii. Black Rebel Motorcycle Club to bardzo solidna firma. Tym razem bez zaskoczeń. Siła dwóch pierwszych płyt połączona z doświadczeniem i wrażliwością nabytą przy "Howlu" dodane, wymieszane, zaprawione większą ilością groove'u (jak obiecywali) i już. Trudno padać na kolana, bo ja już to znam. Wiem, że teraz wejdzie to, za chwilę tamto, tu będzie przejście, a tu gitara zajedzie bluesowym motywem, a Hayes pociągnie nutę. Wszystko wiem i nie klękam, ale jestem pełen podziwu, że to wszystko znowu tak fajnie jarzy. Że patenty działają, a przejmujący głos Hayesa porywa albo wzrusza. To bardzo dobrze, że taki zespół jest. Disco punk jest zajebisty. Electroclash jest świetny. Powerpop z Kanady miażdży. Ale ktoś musi grać właśnie tak jak Black Rebel Motorcycle Club. Nie wiem czy to jest jeszcze modne czy już nie, ale zawsze warto włączyć którąkolwiek z ich płyt i poczuć zapach skórzanej kurtki i benzyny. I nawet niebezpieczne podobieństwo refrenu 'Weapon Of Choice' do 'Life Wasted' z ostatniego Pearl Jamu nie psuje humoru. Znacie? To posłuchajcie.
Uwielbiam "Weapon of choice"...wkręciło mi się od razu=)
nie jest to jakaś miłość od pierwszego wejrzenia, od płyty roku na pierwszy rzut... ucha ją kilka dzieli, ale raczej będę czasem do niej wracać. tak właśnie jak do reszty BRMC. czyli m/w zgadzam się z Katonem i na + ją oceniam

zobaczymy co będzie jak lepiej się z nią poznam.
Rysiek_Kowal
19.03.2007 21:09
wrzucalem koleżance i pomyślałem, że może ktoś się tutaj skusi
Bloc Party - A Weekend By The Sea B-Sides & Extra Tracks
Nabyłem drogą kupna w sklepie (i do cholery - proszę - niech każdy kto słucha alternatywy wysupła te 20 złotych i zrobi to samo; ja wiem, sa lepsze płyty, a nawet ho-ho, można ściągnąć, ale w tym wypadku to inwestycja w polską scenę muzycznę i myślę, że warto; zastrzegam też, że będę usuwał próby uploadowania tej płyty na forum) składankę Piotr Stelmach Prezentuje OFFENSYWA i zrecenzuje po krótce swoje wrażenia.
1. Klara Czubak - Next Time +
Bardzo przyjemne, bezpretensjonalne, zaśpiewane dobrą angielszczyzną i przede wszystkim naprawdę ładnym i ciekawym głosem. Czubaki tworzą klan i rozsiewają macki wszędzie, ale no problem, bo dobrze robią to co robią. Będzie się podobać ta piosenka.
2. Psychocukier - Sonic Cave 0
Zacnie, że się Sonicami ktoś inspiruje, ale nigdy mnie nie przekonali do końca. Numer fajny dość, transowy, świetnie wyprodukowany, ale coś nie zaskakuje. Nie wiem. Nie chce mi się go słuchać. Generalnie jestem na czysto subiektywne 'nie', bo obiektywnie wszystko jest ok i nie zdziwi mnie jeśli się na forum znajdą miłośnicy tego kawałka.
3. Loco Motive Sun - Obłakany ++
Czysta rewelacja, lepsza niż Rewolucja. Nie ma sensu się nad tą piosenką rozwodzić - trzeba posłuchać koniecznie. Lekcja new rave twórczo odrobiona.
4. Lili Marlene - Arogancky -
Ej no sorry. Wokal to są jakieś kpiny. Co wolno było Ostrowskiemu raz i po raz pierwszy i ostatni tego nie warto naśladowć. Nie wolno naśladować. Szczególnie mając w barwie głosu coś podobnego do gościa z Hepisedu. Zespół w tle produkuje całkiem fajne harmonie, a pan lider nie umie albo wymyślić, albo zaśpiewać (albo ani wymyślić ani zaśpiewać) żadnej choćby poprawnej linii melodycznej tylko mówi. A kiedy śpiewa (?), że tak bardzo chcę być na jego miejscu i stanąć tam gdzie on w momencie kiedy akurat tak właśnie myślę i układam w głowie jakąś melodię wokalu alternatywną do jego gadania to naprawdę chce mi się śmiać. Prorok jaki, cy co? Chyba nie będą mieli szybko kontraktu z takim nudnym frontmanem. I kocie ruchy na scenie nie pomogą.
5. Vixo - Farewell In Oblivion -
Nie wiem nic o tej piosence. Maniera wokalisty a przede wszystkim jego angielski uniemożliwiają świadomy odsłuch. Zanim zaczyna śpiewać zapowiada się fajne dośc, więc może dalej też jest nieźle, nie wiem. Słucham, a nie słyszę. Słyszę tylko bihejwioooo, blaad, salitjud. Może wam się uda.
6. Wyjebani W Dobrej Wierze - Dobre rady +
Nareszcie Mezo zdetronizowany w kategorii Król Pozytywnego Przekazu. Zero ironii. Ta piosenka jest przecudna. Nie wiem jakim cudem ten tekst się broni, nie wiem jakim cudem ta melodia się broni, nie wiem jak broni się moja ukochana Tomkulturychartsurfervivapolska Jonkisz Krysia, która śpiewać przecież nie umie, nie wiem czemu słucham już trzeci raz pod rząd. To nawet nie jest giltypleżer. To jest niesamowite.
7. Muchy - Miasto Doznań +
No dobry singiel, dobry. Syntezatora motyw wstępny jest kapitalny i już. Szkoda, że ten tekst jest jakiś taki kurde jakby był o Londynie, nie o Poznaniu. Ale no spoko. Wyglądasz tak nierozsądnie - to nieistotne. Fajnie tak umieć sobie zdefiniować własny tekst w nim samym.
8. Phantom Taxi Ride - Leave You Alone +
Piłem z wokalistą piwo i wogóle wiecie, więc nie ma mowy o obiektywizmie. Superfajny, może i nie najbardziej oryginalny parkietowy indiewymiatacz. Tutututururtututusratatat na końcu miażdży i co, że już było tu i tam.
9. Beneficjenci Splendoru - Moje studio ++
To jest chyba tekst roku. I wogóle kojący chłód studia i elektroniki na światowym poziomie. Jeden z najmocniejszych punktów składanki. No i nazwa zespołu prawie tak fajna jak Luke, I'm Your Father.
10. Pawilon - Blisko +
Refren. Świetny. Wchodzi od razu.
11. The Mothers - Night Life In Big City 0
Kto postawił tego pana za mikrofonem? Zespół się dwoi i troi i fajnie gra, a ten śpiewa refren o nocnym życiu w wielkim mieście tak beznamiętnie (ale nie myślcie sobie, że z jakimś artystycznym chłodem czy dystansem, gdzie tam) i tak nudno, że właściwie to jest śmiesznie. Szkoda. Ogólnie dawali by radę.
12. Nell - Red Gibbons 1/2+
Byłem na ich koncercie w sobotę. Bardzo solidne. Nie moja bajka, ale doceniam. Ta piosenka się spodoba. Ciekawe czy zgadłem komu na forum się spodoba, hyhy. Narazie niczego nie sugeruje. Szkoda, że wokalista o tak dużej skali głosu, lekkości i zaopatrzony w umiejętność czystego i mocnego śpiewania na żywo zakaził się molkizmem chyba juz nieuleczalnie. Momentami na koncertach kopia lepsza niż oryginał.
13. L.Stadt - Gore +
Słabsze niż ich niegdysiejszy kandydat na Open'era, ale zespół ma styl, klimat, dobrego wokalistę, świetne partie perkusji i szkoda tylko, że następstwa harmoniczne zgrane, oj zgrane. Jakieś impresje stylu BRMC jako jedyni w Polsce przemycają.
14. Renton - Hey Girl -
Myślę, że chyba jestem dziwny, ale wpieprza mnie ten refren bardzo. Zwrotka dość fajna, nawet jakoś to jodłowanie bym zniósł, ale kurde, jak słyszę to imadżinejszon wajbrejszon to mi źle. I już nie o angielski chodzi, ale o melodie, harmonie, pomysł (znaczy brak tegoż) i jakiś ogólny brak jaja w tym, chociaż niby, że go tu strasznie dużo. No nie, nie.
15. Sensorry - Głodny słońca 1/2+
Pamietam ich z koncertu Pogodno niegdyś. Bardzo fajnym saportem byli, ale teraz kiedy tego słucham to nie mogę się opędzić od skojarzeń silnych, za silnych. Refren jest jak z Pielgrzymki Psów i jest zajebisty, jak i cała Pielgrzymka. Słucham juz piąty raz i się jaram, ale niesmak pozostał, hehe. Ale znowu nie mogę dac zera, bo przecież mi się podoba.
16. The Black Tapes - Love Letter +
Ot, jazda. Fajna i do przodu. A początek rewelacyjny. Wokalista drze paje, ale nieźle mu idzie. Gdzies się duch The Hives unosi i gitary sprzęgają. Git.
17. Saluminesia - 100 dni --
Z całym szacunkiem to tylko Stelmach mógł to dać na koniec takiej płyty. Nie będę pisał o tym kawałku w ramach protestu.
O bonusach też nie. Kupcie i posłuchajcie.
kto ze mną pojedzie 1 czerwca na Placebo do Warszawy?;p (dobra wiem ze nikt XD)
Wokalista Nell napewno będzie. Może podłapie kilka nowych sposobów frazowania czy coś. Chociaż obawiam się, że Molko nie posiada żadnych nowych sposobów frazowania.
ogarnęło mnie jakieś dzikie podekscytowanie przed chwilą, kiedy weszłam na stronę NME i przypomniało mi się, że mogę już ściągnąć solowy album Bretta Andersona. jednak się na coś przydali, bo w tym całym natłoku tegorocznych zachwytów- pewnie bym zapomniała. nevermind. mimo, że nowsze Suede nie jest szczególnie fascynujące, tym bardziej The Tears- każda minuta ściągania mi się dłużyła.
i przy tej okazji doszłam do wniosku, że britpop (nie wiem jak to inaczej powiedzieć, ale chodzi mi też o postacie/ zespoły, które później poszły w innym kierunku) na który siłą rzeczy załapać się nie mogłam, tak na mnie szczególnie zawsze działa. nie wiem czy jakąkolwiek piosenkę odsłuchałam więcej razy niż "Common People", na każdy nastrój wygrzebię coś z samych tylko Blur i Pulp. humor zawsze mogę sobie poprawić ich teledyskami albo oglądaniem Jarvisa live (np. wypinającego się przed Michaelem

). jak coś "nowego" (czyli uwaga, znów zaspałaś) odkryję, tak jak ostatnio The Divine Comedy, to też zwykle przynajmniej na chwilę daję się wkręcić. a jak pojawia się coś znanych już artystów, np. ostatnio Jarvis solo albo The Good The Bad & The Queen, nie szkoda mi nigdy czasu, żeby się wsłuchać kilka razy. zresztą, tak jak właśnie przed chwilą miałam z Brettem, rzadko oni wszyscy mnie zachwycają od pierwszego wejrzenia. ale daję się wciągnąć, chce mi się więcej i dokładniej, szkoda mi, że już koniec. i prawie nigdy nie mam tak z nikim innym.
tak więc włączyłam "Dog Man Star" Suede, ale chyba zaraz znów odwiedzę Bretta. jak na pierwsze wrażenie, chyba mi się u niego podobało.
Ludwisarz
21.03.2007 20:06
Katon: Jak mi zostanie po nabyciu drogą kupna spodni typu jeans to nakupie droga bycia skladanke Dobrego Zioma Stelmacha.
QUOTE(Child @ 11.03.2007 21:34)
QUOTE
Mówimy o najlepszej kapeli świata
wybaczcie, zgubilem sie. od kiedy temat zszedł na Slayera?
Cholera, nie trafilem ;( Acz co do samego wyboru... Step aside for the cowboys from hell!
A co to jest alrernatywa? Czy gdyby wszyscy zaczęli masowo słuchać tego, co uznaje się za alternatywę i alternatywni wykonawcy stali się mega popularnie to nadal byliby alternatywni?
A czy podpisanie umowy na wydanie plyty z - powiedzmy - Warnerem, Sony uczyniloby z zespolu indie zespol juz-nie-indie? Nie pytajmy ile cukru jest w cukrze ;) Alternatywa w muzyce... zalezy w stosunku do czego :p Bo gdyby to zjawisko rozpatrywac calosciowo to stawialbym - w pewnym uproszczeniu - na wszystko co prezentuje zupelnie odmienne wartosci, zwyczaje, tradycje muzyczne/stylistyczne/etc do ogolnie przyjetego mainstreamu [ktory - w ramach upraszczania i skrotow myslowych - opisze jako muzyke z mtv ;)]
Poza tym jakos nie chce mi sie wierzyc, ze nagle ludzie masowo zaczna sluchac Porcupine Tree, Blackfield, Opeth czy czegokolwiek innego w czym maczal palce Steven Wilson [lider, wokal i gitara PT, połowa Blackfield i producent w nagraniach Opeth - to tak na wypadek gdyby ktos sie w tych zespolach nie mogl doszukac wspolnego mianownika ;p]
QUOTE(Child @ 26.03.2007 20:59)
Poza tym jakos nie chce mi sie wierzyc, ze nagle ludzie masowo zaczna sluchac Porcupine Tree, Blackfield, Opeth czy czegokolwiek innego w czym maczal palce Steven Wilson [lider, wokal i gitara PT, połowa Blackfield i producent w nagraniach Opeth - to tak na wypadek gdyby ktos sie w tych zespolach nie mogl doszukac wspolnego mianownika ;p]
Abstrahując nieco od tematu, pragnę tylko dodać, że dzięki uprzejmości Trójki wygrałem album Blackfield - II. Polecam odsłuchanie, przyjemny pop-rock, bez megalomanii i misji zbawiania świata poprzez muzykę. W ogóle warto przyjrzeć się bliżej Blackfieldowi, gdyż to ciekawy duet: mózg Porcupine Tree czyli Steven Wilson i czołowa gwiazda izraelskiej sceny popowej Aviv Geffen. Kontrowersyjne połączenie, a efekty są naprawdę zaskakujące.
Grali miesiąc temu w warszawskiej Proximie, podobno kosmiczny koncert, pełen piękna i podniosłych momentów. Jakby ktoś był zainteresowany, to mogę udostępnić niesamowite live wykonanie covera Alanis Morisette "Thank U".
Aż zacytuję znajomego (wielkiego fana PT), który doznał tego na żywo:
"Wydarzyło się coś niesamowitego, co wywołało na widowni masowe znieruchomienie. Przy akompaniamencie Geffena na pianinie, Wilson zaśpiewał jakby już zapomniane przez rozgłośnie radiowe Thank U z repertuaru Alanis. A zaśpiewał je, z tak niespotykaną mocą i bogactwem emocji, że przemienił tę skromną, trzyakordową piosenkę w małe arcydzieło, którego nie powstydziłyby się największe legendy pieśniarstwa. Szczerze mówiąc, obawiam się, czy usłyszę jeszcze kiedyś coś równie pięknego".
indie znaczy tyle co independent...bo czym się ma charakteryzować indie jako gatunek w muzyce?
Ta teraz coś o dipendent, ale zajebistym.
To może być popowa płyta wszechczasów.
A tak w temacie dyskusji powyżej. Indie to skrót od independent, ale Nai nie ma do końca racji. Współczesne indie ma wspólny mianownik. Bardziej stylistyczno-wizerunkowy niż stricte muzyczny (chociaż i tu znalazłoby się kilka ogólnych wektorów, które wskazują kierunek), ale zazwyczaj tak właśnie jest. Grunge też muzycznie nie znaczył właściwie nic. Był umownym określeniem pewnej estetyki. Bardziej ubiorowej i podejściowej niż muzycznej, bo muzycznie to były bardzo różne bajki. No ale kilka wspólnych wektorów też by się znalazło... To, że nuindie ('indie paskowe') istnieje jako pewien nurt świadczy to, że jest taki styl ubioru. To bardzo dużo znaczy.
Oczywiście jest też szersze i starsze znaczenie słowa indie. Indie rock to przecież Pixies, Flaming Lips, Modest Mouse czy Radiohead. A słowo indie oznacza tyle, co alternatywny. No i oczywiście tu jest następny i największy znak zapytania. Ale muzyka alternatywna to przede wszystkim podejście. Kontrakt z wielką wytwórnią nic tu nie zmienia, jeśli zespół robi w 100% to co chce robić. Przecież Radiohead zawsze wydawał w wielkiej wytwórni. I co? I nic. Nie ma sztywnych granic tego co jest muzyką alteranatywną, ale nie ma sensu rozszerzać jej na wszystko co jet alternatywne w stosunku do radiowej papki. Lepiej trzymać się pewnych kanonów. Opeth nie jest 'rcokiem alternatywnym' chociaż niewątpliwie jest zespołem aletrnatywnym w potocznym sensie tego słowa. Rock alternatywny sięga do pewnych specyficznych źródeł. Do nieco innej klasyki. Np. polska alternatywa rodzi się bardziej w opozycji do metalu i postgrunge'u niż do popu. Nawet lubi się z popowością prowokacyjnie obnosić, ku zgrozie kudłatych purystów w koszulkach Black Sabath. Rock alternatywny zaczyna szukać od Beatlesów. Ten niealternatywny nie uznaje świata przed Led Zeppelin (ew. Hendrixem). Rock alternatywny kocha The Velvet Underground i ignoruje niemal zupełnie Black Sabath. Woli się odnosić do Stooges niż do Deep Purple. Ma na sztandarach Gang Of Four, Talking Heads, Joy Division, The Smiths i zupełnie ignoruje NWOBHM czy Guns'n'Roses. Lata 90te to Flaming Lips, nie Soundgarden. Schodzi się z 'tadycyjnym myśleniem o rocku' przy Nirvanie, by zaraz się rozejść, bo rock alternatywny uwielbia Blur, którego 'klasycy' nie rozumieją. Itd. Itp. Te podziały są płynne. I różnie biegną. Ale są. I tu tkwi sęk. Bo rock alternatywny, jest alternatywny przede wszystkim do innego rocka =D
QUOTE(Katon @ 27.03.2007 12:33)
A tak w temacie dyskusji powyżej. Indie to skrót od independent, ale Nai nie ma do końca racji. Współczesne indie ma wspólny mianownik. Bardziej stylistyczno-wizerunkowy niż stricte muzyczny (chociaż i tu znalazłoby się kilka ogólnych wektorów, które wskazują kierunek), ale zazwyczaj tak właśnie jest. Grunge też muzycznie nie znaczył właściwie nic. Był umownym określeniem pewnej estetyki. Bardziej ubiorowej i podejściowej niż muzycznej, bo muzycznie to były bardzo różne bajki. No ale kilka wspólnych wektorów też by się znalazło... To, że nuindie ('indie paskowe') istnieje jako pewien nurt świadczy to, że jest taki styl ubioru. To bardzo dużo znaczy.
a w czym konkretnie nie mam racji?=) bo moja poprzednia wypowiedź była raczej pytaniem rzuconym w przestrzeń, i mniej więcej takiej odpowiedzi oczekiwałam =)
O. A ja myślałem, że retorycznym, które miało stwierdzać, że niczym =D
Rysiek_Kowal
29.03.2007 13:36
Field Music - In Context Ta piosenka od dzisiaj rządzi moim życiem. Skrzypce, gitara, wers 'Oh and you're a long way from home'. Kurde jej popowość mnie poraża, paraliżuje, a na końcu zabija. Grubość, otyłość i zajebistość! A i teledysk fajny.
w połączeniu z teledyskiem- mogłabym słuchać i patrzeć bez końca, a może patrzeć i słuchać? wciąga niesamowicie. a oddzielnie, zobaczymy, zresztą czas wreszcie przesłuchać płytę Field Music =)
Szczęśliwie Field Music nie jest kolejną brytyjską grupą, która beznamiętnie wpisuje się w stylistykę pop-rockowego grania na Wyspach. Za dwa lata pewnie niewielu będzie pamiętać o tym zespole, mimo faktu że właśnie nagrał album, który wyraźnie dystansuje resztę konkurencji, nawiązując do najlepszych osiągnięć Belle & Sebastian.
Półgodzinna przygoda z Tones Of Town w zupełności wystarczy, żeby zakochać się w tej muzyce. Zastosowane rozwiązania natychmiast przywołują skojarzenia z prawdziwymi legendami – The Beatles i Beach Boys. Każdy utwór został skonstruowany z niebywałą precyzją, dbałością o szczegóły. Dodajmy do tego garść niebanalnych pomysłów wspartych bogatym instrumentarium. Produkt gotowy.
Mimo wszelkich kompozycyjnych komplikacji wyczuwamy wyraźny powiew lekkości i luzu. Przyjemność trwa zaledwie 30 minut, lecz trio z Sunderland serwuje nam aż 11 chwytliwych piosenek, tworząc inteligentną przeplatankę gitarowych motywów uzupełnionych smyczkowymi partiami i fortepianowymi wariacjami. Warto nieco lepiej wsłuchać się w ten szalony gatunkowy miszmasz z gwałtownymi zmianami tempa, wypełniony radosnymi brzmieniami rodem z lat 60. W ten sposób otrzymujemy zbiór muzycznych perełek, takich jak wzbogacone chórkami Closer At Hand czy subtelne A Gap Has Appeared, brzmiące jak jeden z zagubionych utworów Of Montreal.
Field Music prezentują nam pop z najwyższej półki. Jest ładnie, zgrabnie i powabnie. Bez zgrzytów i trzasków, czyli bez jakichkolwiek zarzutów. Wiosenny kop energetyczny bez tauryny i kofeiny. Obudźcie się z zimowego letargu i utońcie w ciepłych Dźwiękach Miasta.
Ahmedino Postrach Pustyni
Rysiek_Kowal
31.03.2007 00:31
Arcade Fire - Neon Bible na żywo w windzie 
Czy ktoś kiedyś wątpił w ich genialność? Obowiązkowo poczujcie ten motyw z gazetą!
bedziesz mial za jakąś godzinę, bo wioskowy net, ja mam juz 90%;P
Uaaaaaaa =D I love you! Hehe. Będzie shit nad shity. W kontekście debiutu. Tak myślę. Ale zawsze to fajnie się miło rozczarować, kto wie, kto wie...
to łapajta-słuchajta, podziękowania najlepiej przelewem i to z oprocentowaniem ;]są spakowane 2 numerki 5te, jeden jest wersją koncertową, polecam wywalić, ja nie zdążylem tego zrobić, zanim się zorientowalem juz sie wrzucalo, no i jest jakiś zgrzyt w 4 kawalku.
fajnie chwilami 'ale to już nie to samo...', coś więcej jakoś po świętach z mojej strony, jak przeslucham pare razy;p
Rysiek_Kowal
08.04.2007 21:58
Nuda, panie, nuuda.. Chociaz 4 przyzwoite piosenki z momentami sie znalazly (Fluorescent Adolescent, Old Yellow Bricks, 505, The Bad Things), ale poszukam jeszcze raz.
dzięki =)
a o nowym Modest Mouse. chyba ani nie zyskali, ani nie stracili- nadal są jednym z najważniejszych dla mnie zespołów, który nagrywa świetne płyty. może akurat ta nie jest najgenialniejsza, może nie ma takiego momentu jak najbliższa jej "Good News..." (mówię o "Ocean Breathes Salty"), ale nie jestem rozczarowana. raczej mi wesoło. tak jest właśnie na 'We Were Dead Before The Ship Even Sank".
przy okazji myślę o tym ile było negatywnych opinii w stylu "sprzedali się" i fajnie, że ostatnio Brock wypina się na ich indie oczekiwania

a tym samym udowadnia, że nawet jeśli zabierze się za coś innego niż to za co go uwielbiamy- dobrze mu wychodzi. przynajmniej dobrze.
ogólnie nie wiem skąd się to załamanie widoczne na koncercie wzięło, bo ta płyta wydaje mi się w ogóle tego nie ilustrować, raczej przeciwnie- bawimy się. w ładnym stylu, potwierdzając klasę, nie tak marnie jak to się często dziś zdarza w muzyce. czasem się zamyślamy, ale przy tym też w końcu nie jesteśmy idiotami.
znów oklaski dla nich, jakby nie było i maszerujemy
Rysiek_Kowal
09.04.2007 00:25
Bardzo chciałem kupić tę płytę w ciemno. Nie znać jej i posłuchać dopiero w dniu premiery zaraz po wyjściu ze sklepu. Zaufać im w stu procentach. W końcu to klasa sama w sobie. Jeden z zespołów do których poziomu nigdy nie będe miał wątpliwości. Nie nagrali nigdy słabej płyty. I nie nagrają. Nawet jeżeli "We were dead.." to nie jest drugie TM&A. Brock to Brock. Modest Mouse to Modest Mouse.
Nadal jej nie przesłuchałem. Dwa razy ją zamawiałem, ostatecznie nie kupiłem. A wszystko dzięki temu, że Agnieszka Szydłowska była tak miła i uczyniła mnie zdobywcą 'płyty tygodnia' w programie alternatywnym [oczywiscie jak zwykle zostane posadząony o to, że wszystko bylo ukartowane i ustawione podczas mojej regularnej wizyty w jej sypialni - nie potwierdzam ani nie zaprzeczam

]. Swoją drogą odłożyło to wyczekiwane przesłuchanie o kolejny x dni. Ale jako ekwiwalent tego dostanę (mam nadzieje) możliwość zobaczenia i konwersacji z Agnieszką podczas odbioru osobistego płyty. Godziwa wymiana, prawda?
Tak. Myślę, że godziwa. I moje gratulacje po raz kolejny =)
Rysiek_Kowal
09.04.2007 11:49
:]
Nagralibyscie jakies takie demo co do reki mozna wziac, to bym moze im tam podrzucil to by 'Kil jo prajd' w radio zagrali...
niech ktoś wrzuci arktikow jeszcze raz bo nie moge sciagnac=/
QUOTE(Katon @ 09.04.2007 12:13)
Bo to wygląda tak. 14go gramy koncert i już w następnym tygodniu po koncercie wchodzimy do stuia nagrywać. No ale pewnie przed początkiem maja to nie będzie gotowe. Póki co w jakości odsłuchiwalnej mamy tylko te dwie rzeczy, które mam w sygnaturce. Możesz dać Szydłowskiej z zastrzeżeniem, że to nasze pierwsze nagrania, że demo wkrótce i wogóle wiesz, taki anaunsment zrobić => Będziesz pił za moje do śmierci kiedy się tylko spotkamy =)
szkoda, że wcześniej nie zrobiliście nagrywki.
30ego marca organizowaliśmy na SGH konferencję Muzyka a Biznes. Był Ziółkowski z Alter Artu, Piotr Metz z Machiny, ludzie z Kayaxu, music manager MTV i VIVA oraz Jacek z TCIOF. Out Of Tune na tym skorzystało, bo podrzucili Kayaxowi swoją EPkę.
porcys przegina...
Ech... Trudno. Jak na to, że istniejemy od stycznia, to wszystko idzie tak szybko, że mam ochotę stać i robić ziuuu ziuuu, jak w tym głupim kawale =D
Niedługo będzie materiał na LP już w sumie. Pracujemy, układamy numery, drukujemy plakaty, wybierami logo, szalejemy no, hehe. Mam nadzieję, że w okolicach początku maja będę wam mógł z dumą wysłać 6, 7mio piosenkową EPkę w naprawdę dobrej jakości. I dopracowaną.
krótko dziś, wyjątkowo:
Katon, powodzenia. Rysiek, gratulacje. Porcys, taktownie milczę =P
Wszystkie zarzuty słuszne, przy dramatycznym przeroście skali tych zarzutów. Autor trafnie zwraca uwaga, że Kasia ma za duży nos, wypada jednak niepoważnie twierdząc iż jest on trzymetrowy i ma kształ najazdu na skoczni w Planicy.
Ciężko się brnie przez nowe Małpy. Niby wszystko ok, ale my na próbach taki hooki odrzucamy jako zbyt wtórne. I mam gdzieś, że to brzmi nieskromnie. Podobno brzmimy jak oni trochę. Wokalnie chyba mi daleko, a nikt w zespole poza mną właściwie się nimi nie jara(ł). Perkusista lubi. No nie wiem, może i brzmimy. Ale mamy lepsze riffy. Od tych, których właśnie słucham.
przegina?
no moze odrobinkę
ja bym dal 3.0 z łachy
Rysiek_Kowal
09.04.2007 21:12
Katon, juz w tym tygodniu ide, ale spoko jak juz nagracie porzadnie to znajde okazje zeby jakos tam tą płyte zaniesc, wiec nie boj nic. :]
Tak sie zastanawiam.. bo skoro BP nagrali slaba plyte to ja nie wiem w jakiej skali trzeba mierzyc AM albo Kaiser Chiefs..