Obronię Cię w razie czego, Vold. Bo myślę, że masz rację.
A tu macie śmiesznego linka:
Hihi.
Rysiek_Kowal
19.10.2006 11:16
QUOTE(Katon @ 18.10.2006 22:51)
A tu macie śmiesznego linka:
Hihi.nawet dobre tylko dlaczego porownali Lili Marlene do Majkela Dżeksona?
Myślę, że chodzi o te kapitalne ruchy =D
Aaaa, grozi mi
ślinotok z podniecenia!
Misiek: linka do Fratellisów, plz.
Katon: linka do Radio 4 nowego albumu, bo Too Much Too Ask For to jeden z moich tegorocznych faworytów.
[nie rapidshare, bo mi wyskakuje że osiagnąłem już limit, a mam całkiem nowego kompa ;/ ]
Będę to musiał sam na rapida wrzucić, bo ja to mam ze sklepu =) Teraz nie mam czasu, ale jutro masz jak w banku.
I koniecznie The Rature ściągnij, koniecznie!
wszystko w swoim czasie, z góry dziękuję!
A tak btw to nowi Killersi są całkiem fajni - mieli tylko pecha, że kupiłem ich dzień przed The Rapture. No i generalnie bardzo fajna płyta nie miała szans w rywalizacji z płytą absolutnie wybitną.
<...> mać. Właśnie sobie uświadomiłem, że nie chciałeś rapida. Jestem tumanem. No ale masz...
Radio 4 - Enemies Like This
Jakoś zawsze ignorowałem ich istnienie. Chyba się myliłem.
Ścianka.I jeszcze jedna.
A na Kazimierzu jest B-Side Club i na ścianach wiszą Strokesi, Interpol, sufit ma kształt grafiki na pierwszej płycie TWS i wogóle cały czas gra indie, ha =D
ha! a ja tam ide jutro, a Ty nie, ha!
Ba, ale ja jutro mam taką bibę, że wcale nie wiadomo, czy jednak tam nie przyjdziemy =D
Ja też. Ale jednak się łudziłem. Jeszcze mnie z jakimiś mglistymi obietnicami zostawiają... Ech.
Pójdę sobie na TCIOFa w ramach pocieszenia. Jest 23go właśnie. Ale cholera miałem poważne i podłe plany związane z tym koncertem i tym wyjazdem. Szlag.
TO nie jest żadna wymówka. Masz przyjechać i koniec. Choćby na Twilight Singers 2 grudnia albo pójdziemy na TCIOF w Warszawie ;]
No pewnie przyjadę. Nie wiem czy akurat w tamten weekend, ale przyjadę. A na TCIOF zawsze można pójść dwa razy =)
Ale plany jeszcze innego rodzaju były i cholere muszę je w mniej sprzyjających okolicznościach realizować...
a te plany noszą miano kuzynki
żesz no.... a ja tak chciałam się po warszawsku sklimacić
Insynuujesz. Akurat miałem plany co do Kate Moss =D
oh jak jam dawno tego nie slyszal. dzieki katonie :}
Ma kobita rację.
A Muchy to świetny zespol. o ;P
Posłuchajcie nowego Kombajnu. Kolejny zespół ze smykałką do indie piosenek, a do tego skutecznie łączy elektronikę z gitarowym brzmieniem. Niech Negatyw i Coma się schowają. Nareszcie można poczuć, że polska alternatywa żyje i ma się całkiem dobrze. Od dzisiaj w sklepach "Lewa Strona Literki M". Jak ktoś będzie miał, to proszę o rapidshare albo yousendit ;]
Na szczyty cynizmu się wspiąłeś =D
Rysiek_Kowal
30.10.2006 18:01
premiera w piatek dopiero, jak kupie to zrippuje i wrzuce wam [moze:P]
na razie nie bede sie wypowiadal co do plyty, chociaz znam juz prawie cala.. poczekam az kupie i przeslucham od poczatku do koncu
moge wam wrzucic demo jednego utworu
http://rapidshare.com/files/1298758/Zerojedynki.mp3.htmli na zachete powiem, ze kaczkowski powiedzial, ze takiego utworu nawet radiohead moze pozazdroscic

ciekawe co wy na to.. =)
to wersja demo z 2005 roku wiec pewnie troche sie rozni od tej nowej albumowej ale mnie wciagnelo od razu...
wrzuc, bo piekne.
tylko co to sa zerojedynki?
Ludwisarz
31.10.2006 16:06
QUOTE(Rysiek_Kowal @ 30.10.2006 18:01)
premiera w piatek dopiero, jak kupie to zrippuje i wrzuce wam [moze:P]
na razie nie bede sie wypowiadal co do plyty, chociaz znam juz prawie cala.. poczekam az kupie i przeslucham od poczatku do koncu
moge wam wrzucic demo jednego utworu
http://rapidshare.com/files/1298758/Zerojedynki.mp3.htmli na zachete powiem, ze kaczkowski powiedzial, ze takiego utworu nawet radiohead moze pozazdroscic

ciekawe co wy na to.. =)
to wersja demo z 2005 roku wiec pewnie troche sie rozni od tej nowej albumowej ale mnie wciagnelo od razu...
Na milosc boska, genialny utwor, dobre, solidne materacowe brzmienie i niezwykly pomysl. No slucham, slucham, slucham i slucham i sluchac przestac nie moge.
A chyba musze przestac, bo za miesiac mi sie oslucha i bede musial oprzerwe soie zrobic..
A nowy kombajn juz wkrotce. Juz bardzo wkrotce. Ciekawe ile wieviel kosztowac bedzie bezahlen mussen.
Merlin mówi: 29 PLN
a ja pod koniec listopada (22 czy jakos tak;P) wybieram się do SPATiFu na ścianke
Rysiek_Kowal
31.10.2006 17:46
ha! juz myslalem ze to tylko na mnie takie wrazenie robi..
zawsze Tymon mozesz sobie na zmiane z planetami puszczac :]
a sprawdz jeszcze to:
http://rapidshare.com/files/1429157/Matera...z_Tob_.mp3.htmlna koncercie w 3 wymiotlo, szkoda ze nie bylo tego na antenie...
faaaajna psychodela ;]
a na scianke tez chcialam
ale w niedziele byla
a po niedzieli byl wtedy poniedzialek
zero problemu. ja mam poniedzialki wolne ;P
QUOTE(Rysiek_Kowal @ 31.10.2006 17:46)
ha! juz myslalem ze to tylko na mnie takie wrazenie robi..
zawsze Tymon mozesz sobie na zmiane z planetami puszczac :]
a sprawdz jeszcze to:
http://rapidshare.com/files/1429157/Matera...z_Tob_.mp3.htmlna koncercie w 3 wymiotlo, szkoda ze nie bylo tego na antenie...
piękne. ta piosenka jest niesamowita. rozpłynąłem się.
uwaga: przejście między partią
spokojną a
szybszą brzmi dokładnie jak początek "Drunkship of Lanterns" Mars Volty ;]
Rysiek_Kowal
02.11.2006 10:56
moze nie brzmi dokladnie tak samo ale podobnie.. nie moge sie doczekac tego kombajnu no! a mi tu caly czas premiere przekladaja, pewnie na zlosc

Mateusz pamietaj:
http://www.hybrydy.com.pl/index.php?option...d=213&Itemid=59a na TCIOF idziemy 28.11
:]
I idziemy. Kto wie w czy w Warszawie też nie pójdziemy. Jakkolwie wywiad w Machinie wkurzający. Poprzewracało im się trochę. Są strasznie pewni tej nowej płyty. No a ja nie. Ale pokładam w nich jednak nadzieję.
Kombajnu żadnych przedprzesłuchać z netu sobie nie robię. Chcę kupić płytę i przesłuchać na spokojnie w całości.
Idziemy na Pustki, idziemy na TCIOF, idziemy wspierać polską alternatywę.
A szczególnie na Pustkach mi zależy, bo na Open'erze opuściłem ich występ kosztem The Streets, czego notabene nie żałuję.
Nie mogłem się powstrzymać.
Czy ktoś reflektuje na The Kooks - Inside In/ Inside Out (Acoustic) ?
no dobra. ja chcem.
btw chlopaki wygrali wygrali wczoraj w nocy nagrode EMA za best uk and ireland act!!!
az chce sie zyc az chce sie sluchac!
bardzo toto ladne, szczegolnie, ze az mi sie nozki uginaja, gdy luke sie smieje. lub jak mowi. lub jak w ogole jest.
apeluje o uploadowanie czegokolwiek co dotyczyloby the kooks!
Uwielbiam ich akustycznie. Mają dylanowskiego ducha i to wystarczy za wszelkie komplementy.
Ludwisarz
03.11.2006 20:19
QUOTE(Myśka @ 03.11.2006 16:15)
bardzo toto ladne, szczegolnie, ze az mi sie nozki uginaja, gdy luke sie smieje. lub jak mowi. lub jak w ogole jest.
apeluje o uploadowanie czegokolwiek co dotyczyloby the kooks!
http://rapidshare.com/files/1841589/informacje.txt.html
uffWracajcie! Tęsknię za Wami!
oby szybko

a w ramach katońsko-miśkowej akcji propagowania B.R.M.C. mam dla was drugą plytke.
Take them on, on your own.a, dla tych co chcieli ale nie w torrencie -
Costello Music
Silna agitacja z Waszej strony nie znajduje odezwu w moim przypadku. Zostawiłem "Howl" w Lublinie kosztem "Costello Music". Przyzwoita płyta, bez jakichś wielkich hitów, które rzucają natychmiast na kolana, ale kilka dobrych kawałków mają. Jestem na TAK,
A mnie w sumie rzucili. Podoba mi się jak ze starych klocków kleją kapitalną i dość świeżą całość. Jest w nich bardzo dużo Libsów, jest coś z Arctic Monkeys, może Kooksów, jakiś taki rewelacyjny wodewilowy luz i do tego całkiem spora dawka - uwaga! - greendayowego grania. Przynajmniej ja słyszę. Często. I w wielu kawałkach. Tyle, że Fratellis biorą z Green Daya co fajne, a nie biorą co głupie. Ogólnie świetna, świetna płyta. Po tych wszystkich (swoją drogą rewelacyjnych) onirycznych Ściankach i Kombajnach taka płyta stawia na nogi i przypomina o co w tym sporcie chodzi. Fajnie.
Ha! wiedzialem, ze komu jak komu, ale katonowi sie ta plytka spodoba =D energia, energia i jeszcze raz energia ;] jak mi sie podoba to brzdąkanie i ludzie wokalista ma cos w sobie z Casablancasa;) btw. hyh. julian ma juz nawet piosenke o sobie. Courtney Love na swoim debiutanckim albumie zamiescila piosenke 'But Julian, I'm A Little Bit Older Than You'
AHAHAHHA XD cztalem wlasnie pierwsze posty z tego tematu XD:
QUOTE("katon")
Ja ostatnio coś malo odkrywam. Wiele rzeczy z new rock revo stało się już dla mnie klasyką. The Libertines wymianiam jednym tchem z Nirvaną, Pearl Jamem czy Red Hotami
a ja na to:
QUOTE
a co to?xd
AHAHAHAHAH XDDDDDDDDDDDDDD
Ja tam za dużo Casablancasa w głosie wokalisty nie słyszę... Chociaż może teraz zasugerowany przez Ciebie trochę. Ale on jest jak całe The Fratellis. Weźmie stąd, weźmie stamtąd i robi z tego coś jednak nowego. Miło mi się go słucha w ramach odpoczynku od 'najbardziej tylnonosowego angielskiego świata' w wykonaniu Luke'a =P Szczególnie fajnie wypada w najlepszym na płycie 'Doginabag'. Coś w rodzaju Jacka White'a imitującego Carla Barata, albo Carla Barata śpiewającego przy goleniu piosenki The White Stripes. I do tego to integralne wymieszanie Detroit z Libsami. Świetna piosenka. Szczególnie na końcu, kiedy to White jednak zwycięża nad Baratem, a bluesowa melodyka nad kapitalnymi bitelsowsko-libertyńskimi przejściami. Ameryka i Anglia splecione w nierozerwalnym uścisku. Serca rośnie.
Tak sobie myśle, że mamy jesień 2006 roku. Dokładnie pięć lat temu świat oszalał na punkcie "Is This It" i zaintrygował się "White Blood Cells". Pięc lat to bardzo długo. W muzyce popularnej to właściwie epoka. I w sumie to może przyszedł czas na jakieś takie nasze, małe podsumowanie... Proponuje, żebyście wybrali z całego szeroko pojętego indie rocka pięć płyt. Nie najważniejszych dla świata i broń Boże nie ulubionych, bo to się zmienia co dwa dni. Pięć płyt, które uważacie za najważniejsze dla siebie. Które zmieniły wasze myślenie o muzyce, kształtowały wasz gust, stały się dla was ważne i przełomowe. Trudno wybrać, ale myślę, że warto spróbować.
5. "Is This It" The Strokes
Jeszcze jakiś czas temu ten album nie miałby szans zmieścić się w 'piątce'. Nie zaczynałem od Strokesów, nie przeżywałem wczesnej fascynacji, patrzyłem na te wszystkie zachwyty z zainteresowaniem, ale i z dystansem. Irytowała mnie geometryczna konstrukcja piosenek, pewna jednostajność, przester na wokalu... mnóstwo rzeczy. No ale w końcu i na mnie padło. Jest coś tajemniczego w tej płycie. Ciągle mnie dziwi, że mi się podoba. Słucham jej od początku do końca i zastanawiam się o co właściwie chodzi, a przecież potem słucham jej znowu. I w dodatku Casablancas zaczął mnie inspirować. Zaskakujące. Najpierw polubiłem 'NYC Cops' i 'Last Nite'. Potem doszło 'Take It Or Leave It' i 'Modern Age', a teraz nie umiem nawet podzielić jej na piosenki. Bo to jest całość. Płyta spójna jak mało która. Płyta, która ocaliła rock'n'roll.
4. "Pawn Shoppe Heart" - The Von Bondies
Zespół o którym cicho. Zespół jednego znanego singla. Singla z płyty, która rzuciła mnie na kolana i nie znudziła mnie nawet na moment. Soulowy, 'morrisonowy' głos Jasona Stollsteimera, który jest jednym wielkim hołdem dla całej rockowej tradycji. I głośne, miejscami hardrockowe, brudne, gitarowe granie. No i perkusista. Najlepszy z całego nurtu. Do tego niesamowicie zmysłowe, kobiece chórki i jakaś straceńcza, przejmująca atmosfera całego albumu. Przebojowe, słynne 'C'mon C'mon' nie mieści się nawet na podium. Kto raz usłyszał 'Crawl Through The Darkness' nie uwolni się od tej piosenki chyba nigdy. Kto nie płacze przy finałowym 'Pawn Shoppe Heart' nie wie co to amerykański rock. Wspaniała płyta. I ważna jak mało która. Nawet jeśli wielu innych słucham dzisiaj częściej.
3. "Howl" - Black Rebel Motorcycle Club
Płyta, która nie była modna. I nie stworzyła nurtu. Płyta zespołu, który postanowił stanąć trochę z boku. Patetycznie mówiąc, jest jak cierń w sercu. Jest bolesna i piękna. Odwołuje się do ukochanych muzycznych tradycji i robi to poruszająco jak żadna inna. Pełna cierpienia, tęsknoty, walki, ale i nadziei. Amerykańska do szpiku kości. Ponadczasowa. Moja ukochana.
oraz
"Franz Ferdinand" Franz Ferdinand
Ok. Łamię własne zasady. Będzie sześć płyt. Trzecie miejsce musi przypaść ex equo BRMC i Franzowi. Bo to właśnie Franz Ferdinand otworzył mnie ostatecznie na całe indie. "Howl" był jak powrót do domu, "FF" był jak objawienie. Zupełnie nowy, zupełnie inny od wszystkiego czego słuchałem. Taneczny, imprezowy, lansowy lekko... Wciągnął mnie błyskawicznie. Zafascynował. Wyrwał z pewnych schematów. Nic już potem nie było takie samo.
2. "Elephant" The White Stripes
Cóż, mógłby być na pierwszym miejscu. Ale jednak przemyślałem grutownie sprawę i zajął zaszczytne, drugie. Nie ma się co rozpisywać. Przywrócił wiarę, że może być dobrze. Że sprzęgająca, chrzęszcząca gitara jest wiecznie aktualna. I że blues nigdy nie umiera dopóki ma swoich proroków. Do tego punowa energa, charyzma Jacka White'a i singiel, które już jest historyczny. Genialne dzieło, którego geniusz doceniłem dość szybko, stając się jego piewcą.
1. "The Libertines" The Libertines
Bez niespodzianki. To oni musieli być na pierwszym miejscu. Zespół, który pokochałem. Nie za "Up The Bracket", chociaż tak samo rewelacyjne. Bo pierwszą płytę usłyszałem znacznie później. Najpierw było "The Libertines". Niewiarygodna płyta będąca świadectwem końca zespołu, który o własnym końcu jest w stanie pisać i grać genialnie. Płyta na krawędzi. Pełna miłości i nienawiści. Dzikiej, nieskrępowanej, punkowej jazdy ('Arbeit Macht Frei', 'The Saga'), lirycznych, wzruszających do łez, pożegnalno-rozliczeniowych ballad ('Music When The Lights Go Out') i wreszcie hymnów na miarę największych. Hymnów, jakich nie umie pisać nikt poza Baratem i Dohertym. 'Road To Ruin' zmieniło moje muzyczne życie. Może bardziej niż jakakolwiek inna piosenka. Czekam na trzecią płytę. Będę czekał, dopóki któryś z nich nie umrze.
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami
kliknij tutaj.
kulturystyka trening na masę