Help - Search - Member List - Calendar
Pelna wersja: Książki
Magiczne Forum > Kultura > Kultura
Pages: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26, 27, 28
!# Rahel #!
Ja osobiście polecam wszystkie książki Kathy Reichs:

1. Deja Dead lub Zapach śmierci
Tytuł oryginalny: Deja Dead

2. Śmierć za dnia lub Dzień śmierci
Tytuł oryginalny: Death Du Jour

3. Śmiertelne decyzje
Tytuł oryginalny: Deadly Decisions

4. Zabójcza podróż
Tytuł oryginalny: Fatal Voyage

5. Pogrzebane tajemnice
Tytuł oryginalny: Grave Secrets

6. Nagie kości
Tytuł oryginalny: Bare Bones

7. Poniedziałkowa żałoba
Tytuł oryginalny: Monday Mourning

8. ----- (Nieprzetłumaczone)
Tytuł oryginalny: Cross Bones

9. Okruchy śmierci
Tytuł oryginalny: Break No Bones

10. Kości w proch
Tytuł oryginalny: Bones to Ashes

11. Diabelskie Kości
Tytuł oryginalny: Devil Bones

12. ----- (Nieprzetłumaczone)
Tytuł oryginalny: 206 Bones

Opowiadają o przygodach Temperance Brennan, antropolog sądowej, która lubi bawić się w policjanta i szukać morderców - którzy czasem polują na nią, bo za dużo wie.
Z tego co wiem, wciąż powstają nowe.

Polecam też Jeffery'ego Deavera:

1. Kolekcjoner Kości
2. Mag
3. Tańczący Trumniarz
4. Puste Krzesło
5. Dar Języków

I wiele innych, za których czytanie dopiero się zabieram.
Opowiada zazwyczaj, ale nie zawsze, o przygodach sparaliżowanego kryminalistyka sądowego - Lincolna Rhyme'a który mimo paraliżu zajmuje się zbrodniami i jego partnerki, Amelii Sachs - policjantki.

Bardzo lubię też serię Stiega Larssona:

1. Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet
2. Dziewczyna, która igrała z ogniem
3. Zamek z piasku, który runął

Opowiada o przygodach dziennikarza Mikaela Blomkvista i Lisbeth Salander.

Jest sporo innych, ale z dużo by wymieniać...
PrZeMeK Z.
Hm, widzę, że tu jeszcze nie napisałem (pewnie forum akurat nie żyło).

Czarne oceany Dukaja. Wielkie i doskonałe. Kuleje oczywiście tam, gdzie u Dukaja kulało zawsze - w sferze relacji między postaciami i w ogóle wywoływania emocji - ale przecież nie o to w tej książce chodzi. Jest przede wszystkim wizja, wizja tak ogromna i wielopoziomowa, że aż strach bierze, że napisał to jeden człowiek. Lem wziąłby każdy z nowatorskich pomysłów tej książki i napisałby szereg powieści, Dukaj wykorzystał wszystkie naraz.
Kiedy myślę o Czarnych oceanach, puchną mi w głowie interpretacje, mam ochotę napisać o każdym wątku z osobna. Z bardziej oczywistych: skomplikowana relacja między światem wirtualnym a rzeczywistym, idea myśli "zaraźliwych", ciekawe wyjaśnienie zjawisk paranormalnych (nawiedzenia, Obcy, objawienia). Z mniej oczywistych: wątek faustowski (relacja z diabłem!), problem sztucznej inteligencji załatwiony jedną sceną, horror telepatii (przychodzi na myśl podobnie obnażony horror nieśmiertelności z jednego z opowiadań "Dzienników gwiazdowych").
No i język, który z początku balansuje na granicy zrozumienia, a później, gdy już podchwycić specyficzny żargon i poznać co ważniejsze elementy świata przedstawionego - okazuje się idealny do wyrażenia chaosu i technicyzacji tego świata.
Trudne to diabelstwo, cholernie trudne, ale warto.

Jeśli ten człowiek nie umrze przedwcześnie, będzie co czytać...
Poterina
Wiięc i ja dodam swoje trzy grosze do tego wątku smile.gif
otóż chciałabym polecić z całego serca powieści Maria Vargasa Llosy -> przecudne, przepełnione niesamowitym klimatem książki, przenoszą nas w peruwiański klimat, pełen duchów przeszłości, niesamowitych zwyczajów, tradycji... moja ulubiona jego książka to: "Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki" - jest w niej coś tak magicznego, że w ogóle nie można się od niej oderwać, także uwaga! ostrzegam: jeśli nie macie mnóstwa czasu, to lepiej w ogóle jej nei zaczynajcie, bo kilka godzin z Waszego życia na pewno Wam zabierze hehe biggrin.gif pozdrawiam i przyjemnej lektury!


PS. a jak się cieszyłam, że dostał Nobla, ech! smile.gif
Hagrid
Tom Holland- Perski Ogień, bardzo dobrze napisana książka o wojnie persko-greckiej, napisana z literackim wyczczuciem, ze swadą, świetna odpowiedź na film "300";)
Cherlai
A ja przeczytałam "Metro 2033" Glukhovsky'ego. Jak ktoś lubi rosyjską fantastykę to chętnie się za to zabierze. Książka bardzo gloomy. Kojarzy mi się z nieustanną ciemnością i czymś niepokojącym. Na jej podstawie stworzono grę. Ludzie żyją sobie w metrze po wybuchu bomby atomowej (skupiskami ludności są stacje), na powierzchni jest mnóstwo mutantów, bibliotekarzy i innych monsterów. Po przeczytaniu jej zdecydowanie nie wsiadłabym do moskiewskiego metra.
PrZeMeK Z.
Wszystkim już chyba mówiłem i wszędzie już chyba pisałem, w dodatku forum przecież nie żyje... Ale jeszcze raz. Lód.

Nie wiem. Może najpierw zarzuty: ścisłe zakończenie zawiodło mnie bardzo, Rasputin, który dla mnie wyskoczył trochę znikąd, makabra z wycinaniem serca (wtf?), Benedykt Gierosławski jako potężny dyktator in the making, nieco wcześniej spotkanie z ojcem, które przebiegło cokolwiek dla mnie niejasno... Nie zagrało mi to wszystko jakoś, nie złożyło się w całość zgodną z wewnętrzną logiką książki.
To zresztą problem drugi: w ferworze zamarzania i odmarzania gubi się gdzieś spójność. Już mniejsza nawet o to, że tysiąca stron tekstu nie da się przetworzyć w całości - ale i konstrukcja bohatera, i tysiące postaci, z których każda ma własną orację do wygłoszenia, sprawiają, że rozpadała mi się ta książka na części. Dzieją się jakieś przewroty, powracają bohaterowie sprzed pięciuset stron, mówi się o rzeczy X należącej do pana Y - a ja już nie pamiętam, kto kogo bije i o kim mowa. Ani do jakiej przeszłości przyznaje się w tym momencie bohater. A nie wydaje mi się, bym czytał nieuważnie.

A przecież, mimo tych zarzutów, to w żadnym wypadku nie jest zła książka. To jest bardzo dobra książka. Znowu myślę Dukajowymi pojęciami, stosuję kategorię zamarzania w opisie własnego życia, a idąc oblodzoną ulicą, wypatruję zawieszonego gdzieś we mgle lutego. Scena zwierzeń w przedziale Transsibu - połknąłem jednym tchem. Arcymistrz to prawdopodobnie najfajniejsza broń w historii literatury fantastycznej, czekałem tylko, aż bohater będzie miał okazję, by jej użyć. Czarna fizyka, zaszyfrowane wiadomości, logika Lata i logika Zimy, matematyka charakterów, Matematyka Historii. I jeszcze takie słowotwórcze cudeńka jak ćmiatło, tungetyt czy marostiekło na dokładkę. Tak pisać, tak pełne światy tworzyć. Oto i potencjał fantastyki.

A jednak, ostatecznie - nie wiem. Bo zmęczył mnie Lód, choć rzadko się męczę przy książkach i choć czytałem go, zamiast czytać lektury do egzaminu. Mam wrażenie, że jednak ta klasyczna, opasła, przebogata XIX-wieczna powieść to dziś nieco zbyt wiele do przełknięcia, że czegoś w tej powieści było za dużo. I zarazem czegoś było za mało w tej porażająco kompletnej, całościowej wizji opartej na jednym co by było gdyby. Warto przeczytać dla klimatu, warto dla rozmachu, ale nie sądzę, żebym miał do Lodu wracać.
em
QUOTE
zamiast czytać lektury do egzaminu


will pay off - to lektura do najnowszej ;)
Miranda
Uch, podziwiam Przemku, zabierałam się kilka razy do "Lodu", niczym pies do jeża, niestety, nie przebrnęłam. Strasznie męcząca książka, poza tym przy każdym opisie zimowym autentycznie zaczynało mi się robić zimno. Zrobię jeszcze jedno podejście jak się ociepli na dworze wink2.gif
PrZeMeK Z.
Hm, powodzenia, moim zdaniem najfajniej czytało się właśnie wtedy, gdy wychodziło się potem na dwór i wszędzie leżał śnieg smile.gif

O, Perfekcyjna niedoskonałość też jest na liście, i to na głównej. Dobrze, od dawna szukam pretekstu, by kupić i przeczytać.
matoos
Perfekcyjną niedoskonałość stawiam na równi z Innymi Pieśniami. Nawet może ciupinkę wyżej, ze wzgledu na inherentną informatyczność świata książki, podczas kiedy Pieśni są wyraźnie humanistycznie nastawione wink2.gif
hermionak
A czytaliście ,,Wyprawę skrytobójcy"- Robina Hobba?. Fajna książka polecam. Są trzy części a przeczytałam dwie.. Polecam rewelacyjna książka. biggrin.gif
Miętówka
Skoro już polecane są niepoważne książki, to ja muszę napisać o jednym z moich największych odkryć minionego roku.
Percy Jackson and the Olympians
Tak, tak, po filmie, który był absolutnie beznadziejny, gorszy nawet niż Clash of the Titans, bo tam przynajmniej grał Fiennes, też uważałam, że to zbrodnia.
Ale.
Przeczytałam książkę. Nie pytajcie mnie dlaczego. Po prostu musiałam sprawdzić, czy to naprawdę jest takie straszne, bo czułam, że nie ma prawa być. Nie na darmo konsultantami serii byli filologowie klasyczni z najlepszych amerykańskich uniwersytetów.
I się zakochałam.
Aż nie chcę pisać o tej książce, bo skończę na nastoletnich piskach i krzykach, a nie o to mi chodzi. Choć docelowy czytelnik jest w wieku 12 - 14, to znam wielu dorosłych ludzi, którzy bawili się przy książce świetnie. Fabuły są proste, ale wcale nie przewidywalne (widać rękę specjalisty od kryminałów), ogromnym plusem jest nienachalne wplatanie sporej dawki wiedzy mitologicznej. Ta książka naprawdę jest pełna antycznego ducha.
Ale zdecydiowanie nie jest zbyt poważna. Umiłowane przez Riordana jajcarstwo i humorek trochę mi psują nastrój czasem. /Na przykład Persefona. O matko, jaka ona jest OKROPNA. Znaczy e... głupia okropnie/
Polecam spróbować jeśli ktoś ma nastrój na coś zupełnie niepoważnego, co czyta się szybko, ale zostawia mile wspomnienia. I jeśli lubicie mitologię.
PrZeMeK Z.
QUOTE(matoos @ 30.12.2010 18:23)
Perfekcyjną niedoskonałość stawiam na równi z Innymi Pieśniami. Nawet może ciupinkę wyżej, ze wzgledu na inherentną informatyczność świata książki, podczas kiedy Pieśni są wyraźnie humanistycznie nastawione wink2.gif
*



Zupełnie nie mogę się zgodzić, właśnie skończyłem Perfekcyjną i jest dla mnie mocno przeciętna jak na Dukaja. Fabularnie najsłabsza, najmniej zaskakująca: tajemnica katastrofy "Wolszczana" naprawdę mnie zainteresowała, a tu zamiast fascynującego odkrywania prawdy - wątek zostaje porzucony, a potem po prostu wyjaśniony w całości. I spotkanie z UI jakoś zupełnie dla mnie niewystarczające, to powinno być wstrząsające doświadczenie, jak zetknięcie z oceanem w Solaris, a tu taka sobie rozmowa z banalnymi efektami specjalnymi.
Świat oczywiście bardzo fajny, wykreowany konsekwentnie, tak jak być powinno - tylko znów, po Czarnych oceanach wszystkie te zabawy "odmiennymi stanami świadomości" jakoś mnie nie wciągnęły (może gdybym czytał obie książki wg chronologii wydania, byłoby inaczej?). Świetne fragmenty dotyczące fizyki (Sak!), fajne wynalazki słowotwórcze, ale całość powieści była dla mnie jakoś banalna.

Dukaj powinien sobie w końcu znaleźć inny typ protagonisty, schemat "od zera do symbolicznego/rzeczywistego władcy wszechświata" już mi się przejadł wink2.gif

I mam jakieś silne przeczucie, że pozostałych dwóch części tej książki Dukaj nigdy nie napisze :]

Edit: hm, Wikipedia twierdzi, że Perfekcyjna powstała po Czarnych oceanach i w ogóle niedawno. Dałbym sobie rękę uciąć, że to jakaś jego wczesna książka, a tu proszę.
Katon
"Dukaj powinien sobie w końcu znaleźć inny typ protagonisty, schemat "od zera do symbolicznego/rzeczywistego władcy wszechświata" już mi się przejadł wink2.gif"

So true!
Avadakedaver
a ja sobie czytam metro 2033.
hazel
A ja już skończyłam. Bez szału, zwłaszcza końcówka.
Avadakedaver
a wiesz, że jest metro 2034?
hazel
Wiem. Ale nie mam piniądzorów na razie.
matoos
Ostatni tom Malazańskiej, przeczytałem 60% i boję się zaczynać dalej czytać bo jak zacznę to nie oderwę się dopóki nie skończę.

NEEDZ MOAR TIME
PrZeMeK Z.
A ja "Króla Bólu". I bu, po pierwszych dwóch TAK BARDZO DOBRYCH opowiadaniach jest słabość straszliwa. Smutność.

Ale "Linia oporu" i "Oko potwora" to pierwszorzędne rzeczy, pierwsze daje do myślenia na tle człowieka post-postmodernistycznego, który parę Sieć-rzeczywistość postrzega jako parę życie-gnój, drugie to napisana a la wczesny Lem refleksja nad tym, czy istnieje w ogóle coś takiego jak nauka. Do tego forma znakomicie oddająca treść, mrau.
Avadakedaver
przemek, a co ty mi dałeś za książkę. To straszna niezrozumiała paplanina jest. Ja wiem, że tak się robi w fantasy, żeby pokazać świat, ale przez dziesięć stron po trzy nowe nazwy własne państw / narodów / zawodów / imion i nazwisk / przedmiotów / wydarzeń historycznych w jednej linijce to mnie raczej zniechęca. W "metrze" było ładnie, powoli wprowadzane i się wszystko ogarniało bez problemów, a nawet jak przez to przebrnę to zapomnę za chwilę.
I tak sobie myślę, "pierdolą-pierdolą, jeszcze jedna strona i coś będzie sensownego". Ale nie. I następna strona. Dobra, to na następnej będzie. Ale nie. I następna. I następna. I następna.
PrZeMeK Z.
Wiesz co, on ma taką metodę pisania, zacząć od zasypania czytelnika milionem nieznanych pojęć, a dopiero długo potem zacząć tłumaczyć. Dlatego rzeczywiście z początku trzeba czytać bardzo uważnie i pogodzić z tym, że na razie mało się rozumie. To faktycznie może zniechęcać, nie pomyślałem. Wszystko się stopniowo wyjaśni, trzeba sobie ten świat samemu budować kawałek po kawałku, ale rozumiem, że można stracić cierpliwość wink2.gif
em
dukaja mu dał, złoo
PrZeMeK Z.
WKRÓTCE OPANUJEMY ŚWIAT, MUAHAHAHAHA!

Przeczytała najtrudniejszego Dukaja ze wszystkich i już "zło", o.
em
czy ja wiem, czy najtrudniejszego, lód wygląda na większe wyzwanie
wizizard
znacie polską alternatywę dla Pottera? ostatnio wpadłem na książeczkę "Dotyk Mroku" z niezłą okładką, uwaga autorką jest Polka, fakt, że trochę wiekowo już odbiegam od średniej, ale... ciekawa pozycja w dorobku polskiej fantastyki. zadatki na sagę, jeśli by porównać kamień filozoficzny z tą częścią, a rozwój akcji poleciałby w podobnym kierunku... może będziemy dumni smile.gif a, autorka to Dorota Wieczorek i na razie tylko to jedno dziełko na koncie ma z pólki fntasy
antykwariusz77
A ja mimo, że jestem już stary to sięgnąłem po Baśniobór. Niby książka dla dzieci i młodzieży niby trochę infantylna, ale naprawdę ma swój urok.. smile.gif

--------------------
Antyki
Hagrid
Śmieszne ale nie przebrnąłem przez pierwszy tom Gry o Tron, dotarałem gdzieś do połowy i to dwa razy zaczynałem, doczytałem połowę i stop, akcja nie porywająca. Szczególnie system polityczny nieciekawy. Dość groteskowy król, dwie w miarę wpływowe rodziny ale jak to działa to szczerze powiedziawszy nie wiem. Bardzo słaby jest też wątek wypędzonej rodziny zabitego króla. Zwyczajnie nie chce się o nich czytać.

Plusów ksiązki nie brakuje, szczególnie ciekawy są te części opisujące rodzine głownego bohatera.
harolcia
o, to mnie zaskoczyłeś. Ostatnio ( no może nie tak całkiem ostatnio) słyszę same pochlebne opinie na temat Gry o tron i tak się zbieram żeby przeczytać. Wiem, że najlepiej samej się przekonać na własnej skórze. Mimo wszystko wolę najpierw zrobić rekonesans.

Ostatnio przeczytałam Wychowanie seksualne dla klasy wyższej, średniej i niższej Krystyny Kofty. Szczerze mówiąc, byłam pozytywnie zaskoczona tą książką. Traktuje ona w bardzo przyjazny, ale dość konkretny sposób sprawy dotyczące szeroko pojętej seksualności. Doszłam do wniosku, że w taki sposób powinno być mówione o seksualności, otwarcie, ale bez wulgaryzmów i bez wprowadzania ogólnego zażenowania. To książka dobra (moim zdaniem) dla licealistów, gdzie szeroko rozumiane Wychowanie do życia w rodzinie jest strasznie zaniedbywane.
Hagrid
Ja zdecydowanie bym zachęcał do spróbowania Gry, z pewnością można się wciągnąć, Martin świetnie opisuje intrygi, emocji też nie brakuje.

Dla mnie odkryciem było Nigdziebądź Gaimana, czytało się przecudnie:)
hazel
Ja do Gry o Tron (tudzież całości sagi Pieśni Lodu i Ognia) musiałam zrobić kilka podejść. Pierwsze - kilka lat temu, po tym, jak Katon się zachwycał i polecał - zakończyło się na jakichś trzech stronach. Drugie, sporo później - na może kilkunastu. Ale potem wyszedł serial, zaczął zbierać dobre opinie i bardzo chciałam go zobaczyć, a nie lubię najpierw oglądać, a potem czytać, więc znów wróciłam. Pierwszy tom zmęczyłam na kilka razy, odkładając i wracając po paru dniach, ale potem mnie wsysło, w parę tygodni przeczytałam wszystkie dostępne części i dołączyłam do rzesz fanów modlących się o jak najlepsze zdrowie i jak najdłuższe życie Martina. Dla mnie chyba najlepsza rzecz w sadze to coś, na co wielu narzeka: to, że żaden, ale to absolutnie żaden bohater nie jest nigdy bezpieczny, a akcja może się odwrócić o 180 stopni na przestrzeni jednego rozdziału, a czytelnik nie ma szans się domyśleć, co się stanie zanim jest już za późno. To w sumie bardzo odświeżające po lekturze niezliczonych sag fantasy (i nie tylko), gdzie główny bohater to rzecz święta i nic złego stać mu się nie może w finalnym rozrachunku.

Teraz, w ramach twardego postanowienia o zbadaniu każdego popkulturowego zjawiska literackiego (w ramach którego przebrnęłam nawet przez 2/3 Fifty shades of Grey, ale to straszliwie szmatławe porno i nie da się tego czytać), czytam trylogię Hunger Games. Jest lepiej, niż się spodziewałam, ale bez szaleństwa. No i nie spodziewałam się zbyt wiele. Mam wrażenie, że film, o dziwo, jest lepszy od pierwszej książki - przynajmniej wprowadzono do niego więcej wątków niż tylko punkt widzenia głównej bohaterki, czego w książce szukać można na próżno. Nie wiem, jak dalej, ale sądzę, że szybko się przekonam, bo to literatura prosta i łatwa, szybko sie czyta i równie szybko zapomina, co się właśnie przeczytało.

W kolejce czeka na mnie spora kupka bardziej ambitnych tytułów, ale jakoś nie mam nastroju na porywanie się na coś poważniejszego na razie.

[edit]: ej, oddajcie możliwość nie pokazywania edycji postu, złodzieje forumowych funkcji!
Hagrid
No wlaśnie, to jest ciekawa sprawa ze tak trudno się wgryźć w w Grę o Tron, piwerwsze dwie próby mniej więcej do połowy w moim przypadku i na razie tyle. Ta wieczna niepewność to spory atut, ale nie czułem jakiejś wiekszej przyjemnosci z lektury. Czytałem mniej więcej w podonym czasie średnio znane fantasy Jamesa Sullivana i dwutomowe "Krolewska Krew. Wieża elfów" i czułem że ma to więcej życia. Przezytałem zbiór opowiadań o Conanie i mimo koszmarnych pomysłów fabularnych miejsce akcji było niejednokrotnie lepiej opisane niż u Martina.
hazel
Trochę tak jest w pierwszym tomie. Martin stara się jak najwięcej info o bohaterach wcisnąć, o historii, o polityce, gospodarce, zależnościach, że nie zostaje zbyt wiele miejsca na opisy sensu stricte. Chociaż dla mnie jest ich w sumie wystarczająco wiele, żeby moja wyobraźnia była w stanie sobie resztę dopisać. No i im dalej tym w sumie lepiej w tym zakresie. Albo człowiek się przyzwyczaja do jego stylu pisania, w sumie ciężko stwierdzić.
matoos
Ej no ale moim zdaniem najnowszy tom też jest bardzo, bardzo kiepski w porównaniu do reszty. Pierwszy był moim zdaniem sporo lepszy niż ten najnowszy. Największym problemem jest pacing, po prostu w tym tomie [spoiler]NIC SIĘ NIE DZIEJE.[/spoiler]
hazel
Z tym "bardzo, bardzo" nie mogę się zgodzić. Faktycznie, odstaje trochę tempem od poprzednich tomów, jakby niektóre elementy zostały na siłę (zwłaszcza pierwsza połowa), byle by dobić do tego tysiąca stron, ale potem dzieje się sporo i nawet ciekawie. Rzeczywiście, cała fabuła kręcąca się wokół Mereen nie należy może do moich ulubionych wątków, ale nie uważam, żeby była też jakaś koszmarnie nudna. No i dzieją się przecież rzeczy w Kings Landing i w Black Castle...
Hagrid
No właśnie, czy przypadkiem jego książki nie są nieco zbyt...obszerne? Ale na tyle dobrze piszeszecie że w końcu się zabiorę do tego.
hazel
Trzeba mieć cierpliwość do martinowego rozwlekłego sposobu pisania i umieć przyjąć do wiadomości, że i tak nie zapamięta się wszystkich postaci i drobiazgów, wtedy czyta się dużo łatwiej i przyjemniej. Dużym plusem jest świat - widać, ze chłop ma wszystko genialnie obmyślone, a to przeciąganie i rozwlekanie wynika własnie stąd, żę chce jak największą część tego co ma w głowie przekazac czytelnikom. Czy słusznie, czy nie, zależy od interpretacji, mi akurat to pasuje i nie uważam czasu poświęconego na lekturę za zmarnowany, chociaż były to dłuuugie godziny.
Hagrid
Martin całkiem dobrze pisze, sam się trochę dziwie że nie poszedłem dalej a przeczytałem te wszystkie Tolkienowe szaleństwa jak Sillmarilion, Dzieci Hurina czy Niedokończone Opowieści. Tam się ogarnąć czasem jest tak ciężko że głowa boli, styl nieco toporny momentamii, ale może jest tam też właśnie zmienność, akcja szybciej idzie do przodu
Ramzes
Zgadzam się, że piąty tom sporo odstaje. Na Wschodzie nie dzieje się nic, tylko jedna z postaci zastanawia się 'where do whores go". A i wprowadzeniem kogoś, kto był uważany za zmarłego od lat wcale nie poprawił poziomu tej części. Tym bardziej, że i tak jeszcze rozszerzył poczet naprawdę istotnych osób grających o najwyższą stawkę. Wątki na Północy sporo ratują DwD, choć głównie dzięki Reekowi i całym twistem z jego postacią.

A generalnie miałem podobne odczucia do sagi co hazel. Pierwszy tom przeczytałem jeszcze przed pojawieniem się serialu i to chyba też dzięki Katonowi, natomiast nie zachwycił mnie specjalnie. Chciałem przeczytać kolejne tomy, ale nie zabiegałem o to szaleńczo. Potem przy okazji premiery serialu zrobiłem drugie podejście, ale tym razem czytałem po angielsku i tu już całkowicie wsiąkłem, ale całkowicie rozumiem, że przekonać się do Martina może być niełatwo. Jego cliffhangery mają swoje plusy i minusy. Nawał postaci i wątków przytłacza, ale z drugiej strony to właśnie pokazuje, że ma to przemyślane i generalnie jest konsekwentny w tym, co pisze, co dobrze rokuje na kolejne tomy. O ile oczywiście zdąży je napisać.

Co do obszerności książek - tylko w przypadku piątego tomu poczułem, że jest zbyt rozwlekły, przy reszcie się tego nie zauważa.

Ze swojej strony jak najbardziej Martina polecam.
matoos
Nie no to może ja jestem jakiś dziwny bo ja osobiście uważam, że każdy tom Martina jest przydługi. A jestem wielkim fanem Malazańskiej, która przecież poniżej tysiaka też nigdy nie schodzi. Co do piątego tomu, come on, wątki Tyriona i Daenerys można by skrócić spokojnie do trzech rozdziałów na głowę bez straty dla scenariusza, kwestie na Murze do pięciu. No i cała ta kwestia rozdziału na początku wygląda na wciśniętą na siłę tylko po to by pozwolić człowiekowi żyć nadzieją w kwestii dużego wydarzenia z końca książki.

Ale zasadniczo co kto lubi, ja nie odmawiam zalet grze o tron, tylko to nie do końca jest to co lubię w książkach wink2.gif
PrZeMeK Z.
Przeczytałem jakieś pół strony pierwszego tomu, po czym odłożyłem Martina na półkę i leżał tam przez rok. Obejrzałem pierwszy odcinek serialu i efekt był mniej więcej ten sam. Nie wiem.

A tak na marginesie, od długości książki znacznie ważniejsza jest jej gęstość, wyznaczana wzorem g = ilość ważnej informacji w tekście/ strona tongue.gif
Hagrid
To ja już niemal jestem skłonny broni ć Martina bo aż tak słabo nie pisze żeby po kilku stronach rzucać biggrin.gif
PrZeMeK Z.
Ale to nie chodzi o słabość, tylko w ogóle mnie nie zainteresował. Nie moja konwencja, nie mój klimat.
Child
QUOTE(em @ 10.04.2011 23:02)
dukaja mu dał, złoo
*


Dwa razy podchodziłem do Lodu i dwa razy nie dałem rady dojechać do końca Transsybiru. W pewnych momentach czyta się to gorzej, niż Silimarilion. Czy jakoś tak.

QUOTE
Przeczytałem jakieś pół strony pierwszego tomu, po czym odłożyłem Martina na półkę i leżał tam przez rok. Obejrzałem pierwszy odcinek serialu i efekt był mniej więcej ten sam. Nie wiem.
What he said. Z małą różnicą, że wytrzymałem do trzeciego odcinka.
PrZeMeK Z.
No, "Lód" to trochę zło, męczy straszliwie. Jeśli się nie zraziłeś ostatecznie do Dukaja, polecam albo zbiór opowiadań "W kraju niewiernych", albo "Extensę". Dobre na początek.
hazel
Mnie Dukaj męczy w każdej postaci, do której robię podejście.
Chyba jestem za głupia na jego twórczość.
PrZeMeK Z.
Myślę, że on jest po prostu specyficzny, trzeba lubić taki sposób pisania.
Hagrid
A co sądzicie o K.T. Lewandowskim? Przeczytałem jego Afgańskiego Zeusa, jest to druga część przygód majora Lewandowskiego, nie wiem czy warto sięgać po inne jego książki. Z tej byłem zadwolony choć niezbyt lekko obochodził się z bohaterami co mi zupełnie zepsuło końcówkę.
matoos
Lewandowskiego tylko kotołaka czytałem ale to co czytałem było fajne. Nie genialne, nie super odkrywcze, ale interesujące.
Weasley
Muszę Wam polecić sagę MIECZ PRAWDY! Naprawdę super!
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami kliknij tutaj.

  kulturystyka  trening na masę
Invision Power Board © 2001-2025 Invision Power Services, Inc.