s.a.m.a.r.o.
25.03.2006 22:35
QUOTE
"Eragon" -(ktos wspominał) szybko się czyta i wciąga, coś jak HP
Tak.. Wciąga jak bagno

Naprawdę supcio.
QUOTE
W 'Trzech Stygmatach' Klaty boleśnie rozczarowuje zakończenie... Ale generalnie lepiej chyba oglądać sztukę po zapoznaniu się z książką. Dużo rzeczy się naświetla.
Wiesz, dla mnie to zakończenie miało jakiś swój sens... Ale absolutnie zgadzam się z faktem, że trzeba najpierw książkę przeczytać. W końcu z czegoś musiało wziąć się Chew-Z czy PerkyPat
QUOTE
QUOTE
"Eragon" -(ktos wspominał) szybko się czyta i wciąga, coś jak HP
Tak.. Wciąga jak bagno Naprawdę supcio.
Tu się zgodze, czyta się fajnie ale musze powiedzieć że nie jest to jakiś wielki hit. Nie ma rewelacji, brak zwrotów akcji (no może raz czy tam dwa) no i nic nowego. Autor napisał książke ale nie wymyślił nic oryginalnego, to dzieło jest właściwie zlepkiem WP, HP, SW i innych tego typu książek.
Wzięłam na widelce "Wiedźmikołaja" właśnie, dopiero co zaczęłam. Pratchett jak zawsze bardzo dobry, ale już miejscami trochę monotonny. Świeżości mi brakuje w czytaniu jego literartury. Mój brat za to się haha nieźle.
Avadakedaver
31.03.2006 11:21
podoba mi się to, ze Rowlinkg korzysta nie tylko ze swojej głowy, podoba mi się ze grzebie też w innych książkach (takich jak -najprawdopodobniej - "Dogsbody") no i trzeba pamiętać o tym, że grzebie sporo w słownikach łacińskich, i tworzy ze znalezionych słów zajklęcia, nazwy potworków - np "Denentorzy", albo jakie drzewo pasuje do czyjejs daty urodzenia (kiedy różdżka wybiera sobie czarodzieja).
to jest fajne.
edit:
a oporócz tego uwielbiam "dawkowanie strachu" Deana Koontza.
Pytałam się dziś o to "Dogsbody" w empiku. NIe mają i nie słyszeli. JAkie jest polski tytuł? Możę sobie chociaż jakieś tłumaczenie gdzieś znajdę...
Tak myślałam. Poszukam, to może znajdę.
"Śmierć magów z Yara" Eugeniusz Dębski
Im dłużej czytam, tym bardziej żałuję, że wzięłam ją do ręki. Niby nie jest tragiczna, ale strasznie... hmmm... prosta, charaktery płaskie jak deska i szczerze mówiąc, niemal niczym się między sobą nie różniące. Spotykam też niejakie dziury fabularne, czyli miejsca, kóre wyglądają, jakby ktoś ich środek wyciął. I mimo że czytam kilka razy, za nic nie mogę znaleźć punktu łączącego początek epizodu z jego końcem. Czasem zdarzenia wstawiane tak po prostu dla samej sztuki wstawiania - bardzo krótkie, banalne i nic nie wnoszące do akcji. Jestem gdzieś w połowie, więc jak mi nagle pod koniec dech zaprze z zachwytu, nie omieszkam powiadomić.
nie zaprze. dobrnąłem do końca swego czasu i więcej tego czytadła do ręki nie wezmę. chyba najgorsze co wyjść z ręki Dębskiego mogło.
''Gra'' Neil Strausstrochę śmieszna, trochę pouczająca. jedna z nielicznych, które nie znudziły mnie w ostatnim czasie i o których w ogóle chciało mi się pisać. a kupiłam ją w Empiku, bo postanowiłam wybrać coś na chybił trafił i myślałam, że będzie zupełnie o czymś innym.
tymczasem zaczęłam się wgłębiać w techniki podrywania kobiet przez- przynajmniej z początku- pierdoły życiowe

a do ich opisania niezwykle trafne są umieszczone na pierwszej stronie słowa z Dostojewskiego-
,,Nie potrafiłem stać się nie tylko człowiekiem złym, ale zgoła żadnym: ani złym, ani dobrym, ani łotrem, ani uczciwym, ani bohaterem, ani nędznym robakiem. Teraz zaś dokonuję żywota w swoim kącie, drażniąc siebie gorzką i na nic nieprzydatną pociechą, że człowiek rozumny po prostu nie może na serio kimś się stać, kimś staje się jedynie głupiec.'' jeśli ta książka w większości jest prawdą, to każdy z tych facetów zasługiwałby na uwagę ze względu na swoją inteligencję- choć kiedy się poznali nie potrafili w obecności kobiet wydusić z siebie słowa. żaden z nich nie jest bezbarwny, ani Mystery, ani Papa czy Tyler Durden, Herbal albo sam autor- Style.
ale choć książka jest zarekomendowana jako ''najbardziej niekonwencjonalny poradnik'' to nie jest wcale poradnikiem, jeśli już to dla mnie bardziej ma obraz antyporadnika. zresztą, można w niej nie tylko przeczytać relacje z barowych i łóżkowych podbojów ''sztukmistrzów'' jak sami siebie określali. wszyscy się zmieniają i to ciekawe, jak człowiek może się zmienić, ale nigdy do końca. jak z euforii łatwo można wpaść w depresję. jak można tylko z powodu garstki śmiesznie ubranych facetów porzucić całe życie- rodzinę, pracę, szkołę, przyjaciół i jakim priorytetem staje się mieszkanie w zasyfionej willi w Los Angeles, z której na dobrą sprawę w głębi serca wszyscy chcą uciekać. to właśnie przemyślenia Style'a, a także jego trudna droga do zdobycia swojej Caresse, Lisy czynią tą książkę interesującą.
i dlatego najśmieszniejsze co jest w tej książce, to recenzje internautów, którzy ją przeczytali. jedni oburzają się, jak można tak traktować kobiety i że ta książka sprowadza ludzi na złą drogę; drudzy zarzekają się, że uratowała im życie i dzięki temu zmienili się w magnesy na kobiety... głupota Polaków jest widoczna na każdym kroku (:
w każdym razie- polecam.
Sen Brunona Iris Murdoch
Tak z ciekawości bardziej niż z zamiłowania do tego rodzaju literatury sięgnęłam po tę książkę i... ciężko jest mi cokolwiek o niej powiedzieć. Jest to opowieść o ludziach, o związach, jakie się między nimi rodzą i niszczeją. Jakby wspólnym mianownikiem, łączącym ich wszystkich jest osoba miłośnika pająków, niemal dziewiędziesięcioletniego Brunona, który czuje nadchodzącą śmierć.
Szybko się czyta, chociaż wcale nie tak lekko. Dobrze napisana książka o emocjach, uczuciach, ale obawiam się, że oprócz krótkiej refleksji nad przemijaniem, nic z niej w czytelniku nie zostaje.
Illusion
09.04.2006 17:15
Ostatnio same lektury.
Stary człowiek i morze, Ernest Hemingway - facet dostał za nią Nobla. Książka ma przesłanie, jest faktycznie pouczająca, ale nudna. Całe 70 stron jak starzec siedzi na środku morza, ani żywej duszy i rozmawia z rybami... Akcja niby jest, łapie rybę, potem walczy z rekinami. No po prostu emocjonujące...
Nie, zdecydowanie nie podobała mi się. Ewentualnie polecam jak ktoś ma dużo czasu, jest chory i nie wychodzi. Można sobie powolutku czytać. Łyknąć w całości się nie da, bo czytasz, czytasz, czytasz.... i zasypiasz.
"Sługa Boży", Jacka Piekary. Ohh tu można dużo powiedzieć i wszystko w pozytywach ^^. Facet ma wspaniały styl pisania, tworzy wspaniały klimat i wspaniałe postacie. Podoba mi się, że żaden z bohaterów nie jest idealny i bezbłędny, jak to czesto niestety bywa w książkach fantasy. Polecam wszystkim!
A i jeszcze powiem wam, że "Siewca Wiatru" Kossakowskiej w ogóle mi nie przypadł do gustu :/. Wszyscy mówią że świetne, że takie fascynujące. Według mnie beznadziejne. Cudowny Frey, jego cudowna ukochana. Nie, nie, nie. Nienawidze kiedy ten najpotężniejszy bohater, znajduje sobie piękną i czarującą ukochaną, dla której zrobi wszystko. Sama walka z Antykreatorem, na którą czekałam od początku książki okazała się beznamiętna i "sucha". Strasznie się zawiodłam, tym bardziej że opinie są takie pochlebne.
Teraz biore się za "Młot na czarownice", oby dorównała "Słudze Bożemu" ^^
Avadakedaver
02.05.2006 21:21
saga o wiedźminie, pierwsze trzy tomy.
Ludzie, dlaczego ja tego wcześniej nie czytałem?? dlaczego tak niechętnie czytałem pierwsze dwie księgi "opowiadań"?
Pasja.Styl. Gracja. Metafory. Porównania. Bitwy. Zabarwienia humorystyczne. Lekkość. Proporcja między dialogami i opisami. Jeszcze raz bitwy. Stworzenie nowego świata. Cytowanie ksiąg o potworach, roślinach i historii świata, które to księgi nigdy nie powstały. Uczłowieczanie postaci fikcyjnych. Miłość. Stworzenie nowego języka Elfów. Zdrada. Pasja.
WIEDŹMIN.
OM... G.
Ja jak zwykle mam 3 książki na raz i nie wiem za co się zabrać. Ehhh...
Dla przyjemności czytałam ostatnio:
-
Wyznania Gejszy - A.Golden. Świetna książka, wciąga jak Nesquik w czekoladowy... teges. Opowieść o córce biednego rybaka, która po wielu ciężkich przejściach zostaje sławną gejszą. Barwne postacie i świat tak bardzo inny od naszego, który jakby istniał zawieszony gdzieś w próżni, gdzie czas jakby się zatrzymał. Trochę o miłości, trochę o trudnościach dorastania, kulturze i etykiecie kraju kwitnącej wiśni, no i wreszcie o sztuce bycia gejszą. Nie oglądałam jeszcze filmu, ale chyba się skuszę. Musze przynajmniej zobaczyć stroje i taniec. Naprawdę zachęcam do czytania!
-
Na Glinianych Nogach - T.Pratchett. Lekka i zabawna lekturka. Zagadkowa seria morderstw na nieszkodliwych staruszkach w Ankh-Morpork powoduje, że do akcji wkracza sierżant Cudo Tyłeczek, która jest krasnoludką, ale z wiadomych względów (chodzi nie tyle o brodę, ale dyskryminację kobiet) woli zachować swój sekret. Niektóre symptomy kobiecości ( tj. cienie do powiek, czerwony lakier na paznokciach i szminka) mogą zdradzić jej prawdziwą tożsamość. Kapitan Marchewa, znawca muzealnych eksponatów bojowego chleba krasnoludów, wpada na trop prowadzący do golemów, jednak przeszkodą może okazać się pewien wilkołak cierpiący na zaburzenia przedpełniowe. Czytałam lepsze opowieści ze Świata Dysku, mimo wszystko polecam... nie powiem, bo kilka razy o mało co nie spadłam z kanapy.
-
Eragon - Ch.Paolini. powiem szczerze. Kupiłam od razu 2 części, bo wszyscy tak strasznie zachwalali książkę, ale jak tylko dotarłam (z niemałym trudem) do 82 strony, tak sobie odpuściłam. Być może dalej się rozkręci, na razie nie mam na nią chęci, (się zrymowało) jednak zauważyłam już kilka niepokojących drobnostek. Styl (co się dziwić, skoro autorstwa tak młodego chłopaka) bardzo prosty, niemalże prostacki. Powieść pisana bardzo topornie i kanciasto, nie wiem, może to jest też zasługa tłumacza, ale czasem mam wrażenie, że autor ma coś konkretnego na myśli, a w praktyce wychodzi to bardzo mętnie i wręcz nieudolnie. Sam główny bohater jest dla mnie bezbarwny, nijaki i bezpłciowy. Jego wypowiedzi nie są odzwierciedleniem jego osobowości, co zresztą tyczy się wszystkich postaci. To bardzo ważny aspekt, bo kreując postać należałoby nadać jej własny, unikalny styl mówienia, u Eragona tego nie widać, wszystko zlewa się w jedno. Oczywiście są nikłe zabiegi stylizacji np. w historii Broma, choć czytając jego opowieść tak naprawdę nie czuje się klimatu tajemniczości, mistycznej potęgi zapomnianych Smoczych Jeźdźców, o których to mówił stary gawędziarz. I jeszcze jedno na koniec. Otóż, niektóre fragmenty są całkowicie zbędne i tylko rozbijają (żeby nie powiedzieć zaśmiecają) główny wątek. Chodzi mi o opisy czynności tudzież mało znaczących zdarzeń, które właściwie nic nie wnoszą do tekstu. Paolini chciał przekazać czytelnikowi, że przez jakiś czas nic się nie działo, tylko ja się zastanawiam po co w takim razie rozwodzić się nad tym? Zamiast pisać np.: „Wstał rano, zjadł śniadanie, poszedł się w**ać, narąbał drewna i poszedł spać. Następnego ranka wstał trochę później, ale śniadanie jadł jak zwykle o tej samej porze... itd.”, można to uprościć i nie usypiać czytelnika np.: „Minęło kilka mało znaczących dni...”, albo „Przez kilka dni nic się nie działo...”. To tyle, co do narzekań.
Dla przyjemności i z obowiązku(do prezentacji ofkors

) :
Rycerze i Rycerstwo W Średniowieczu - J.Flori. Jeszcze jestem w trakcie, ale szybko się czyta, oczywiście jeżeli kogoś interesuje tematyka. Jest to studium nad powstawaniem i rozwojem stanu rycerskiego oraz obyczajowością i kulturą tejże grupy społecznej.
Legendy o Królu Arturze... – L.R.Green. W szkole mieliśmy tylko fragmenty, ale zapragnęłam bliżej poznać dzieje królestwa Logres i jego szlachetnych rycerzy. Oczywiście każdy z nich był „najpiękniejszym, najdzielniejszym i najznamienitszym rycerzem” w całej Bretanii, a nawet świecie, ale ni eprzeszkadzało to aby po nim przychodził jeszcze znamienitszy, piękniejszy itp. To trochę naiwne, ale za to jakie urocze

. No i legendy arturiańskie to w końcu pierwszy utwór z elementami fantastyki.
Zauroczenie, Saga o rodzie Ludzi Lodu
Zapowiadało się fajnie. Niestety, chociaż styl autorki jest faktycznie wciągający, a akcja wartka, brakło mi trochę tej prawdziwej fabuły. Zamiast tego marysueowata główna bohaterka i jej sny, które prowadzą ją prosto w płomienne objęcia drugiego głównego bohatera. Niestety, oprócz tego nie ma tam nic bardziej absorbującego.
Miałam wrażenie, ze wszystko pędzi tylko do opisu tej jednej nocy, akcja jest za szybka, średnio uzasadniona, a główna bohatera denerwująco dobrze sobie radzi.
Efekt jest z taki, że z czystej ciekawość przeczytam kilka następnych tomów, ale raczej w charakterze zabijacza czasu niż porządnej lektury.
Poza tym zabieram się teraz za Becketta :>
Illusion--> Napisałaś:
QUOTE
tary człowiek i morze, Ernest Hemingway - facet dostał za nią Nobla. Książka ma przesłanie, jest faktycznie pouczająca, ale nudna. Całe 70 stron jak starzec siedzi na środku morza, ani żywej duszy i rozmawia z rybami... Akcja niby jest, łapie rybę, potem walczy z rekinami. No po prostu emocjonujące...
Nie, zdecydowanie nie podobała mi się. Ewentualnie polecam jak ktoś ma dużo czasu, jest chory i nie wychodzi. Można sobie powolutku czytać. Łyknąć w całości się nie da, bo czytasz, czytasz, czytasz.... i zasypiasz.
Tu się nie zgodze... Książkę pochłonełam w ciągu godzinki (tylko 98 stron) i bardzo mnie zafascynowała... Rozmowa z rybami i naturą przedstawia jego spojrzenie na świat i otaczających go ludzi... niewielu zdaje sobie sprawe, że on na końcu umiera... Myslą, że spi ale umarł...
QUOTE
ja skończyłam właśnie Wielki marsz Kinga. naprawdę wstrząsający i do tego napisany fenomenalnym językiem (naturalistyczne opisy robią wrażenie... hm. niesamowite, powiedziałabym) sam mi się czytał i wydaje mi się, że na długo pozostanie mi w pamięci.
Aaaa.... piękna książka. Czytałam z zapartym tchem. I niesamowity pomysł. mnie naprawdę wszystko bolało, jak to czytałam.
'podróże z herodotem', ale chyba kapuścińskiego nie trzeba nikomu polecać.
"Lolita" Nabokova...
W końcu się przemogłam i przeczytałam tą książkę. I tak - z jednej strony mi się podobała, bo uwielbiam książki zakręcone, pisane takim dość zawiłym językiem, gdzie jedno zdanie zajmuje pół kartki i takie tam. Historia wciągająca, niesamowicie opowiedzana, z resztą nie ma po co gadać, bo pewnie większość zna...
Ale mam mieszane uczucia. Pierwsza połowa książki czytała się sama, a ja tylko przeracałam kartki - no naprawde, podobała mi się niesamowicie. Jednak jeśli chodzi o drugą połowę, to już szło strasznie. Zupełnie się pogubiłam w akcji, nie mogłam się zorientować kto co robi, gdzie jest z kim rozmawia... No ciężko było, bo to nie jest łatwa książka.
Ale mimo wszystko "Lolita" mi się podobała, bo obejrzeniu filmu rozjaśnilo mi się kilka spraw. Na pewno kiedyś do niej wróce, pewnie jak będę trochę starsza.
No.
W sumie dość przypadkowo natknęłam się ostatnio na świetną książkę - a mianowicie Anna Kańtoch "Daibeł na wieży". Po niedawnym "spażeniu się" na tytule "Śmierć magów z Yara" Dębickiego bodajże, której nie byłam w stanie przeczytać do końca, nabrałam trochę rezerwy do polskiej fantasy, a zwłaszcza do tych nazwisk mniej znanych. "Diabła" wzięłam z bibliotecznej półki niemal odruchowo, sceptycznie wzruszając ramionami i upychając ją na samo dno torby.
Ale Anna Kańtoch bardzo mile mnie rozczarowała.
Przede wszystkim klimat - oświeceniowy świat "gdziekolwiek", bardzo zbliżony do naszego świata, ale wyposażony dodatkowo w zjawiska niezwykłe - choć nie tak dosłowne i nie tak nieugięte jak często się w fantasy zdarza, są czymś w rodzaju miłej okrasy i drogą ujęcia danych tematów.
Po drugie - postać główna, pan Domenic Jordan, badacz ludzkiej anatomii, wyznawca rozumu i logiki - piekielnie inteligentny i piekielnie tajemniczy, zarówno dla książkowych współplemieńców jak i dla czytelników. Opanowany, cierpliwy indywidualista i perfekcjonista ubrany zawsze na czarno, o bladej twarzy i szlachetnych rysach - intryguje i przyciąga uwagę czytelnika. Wiele niedomówień związanych z jego osobą pozwala mieć nadzieję, że w przyszłości można oczekiwać kolejnych zbiorów opowiadań z Jordanem w roli głównej.
Po trzecie - opowiadania (bo "Diabeł na wieży" to nic innego jak tomik opowiadań). Każde opowiadanie ma swoją specyficzną barwę, choć wszystkieponure i mroczne demaskują przeróżne ludzkie słabostki. To niezłe kryminały, bo w wielu przypadkach naprawdę trudno mi było się domyśleć jakie będzie rozwiązanie, choć i czasem zdarzają się prostsze zakończenia.
Ale książkę naprawde warto przeczytać, nie byłam tak mile zaskoczona od czasów pani Brzezińskiej i "Wód głębokich jak niebo".
Mała rzecz a cieszy.
Edit.: Taka mała literówka "spażyć się" a "sparzyć się" i już jaka zmiana znaczenia...
Nawiedzona_XF
23.05.2006 15:43
Ja ostatnio czytałam "Utraconą część Katarzyny Blum"
rewelacyjna książka !!!
na początku przeraziła mnie jej budowa....wszystko napisane jest w formie policyjnego protokółu... wydawałoby się, że jest to język oschły, pozbawiony emocji...nic bardziej mylnego XD
podobał mi się motyw przespania się głównej bohaterki z negatywną postacią...
a potem GAZETA w pogoni za sensacją, rujnuje życie Katarzyny i jej najbliższych...
książka ma niesamowity klimat, nie można się oderwać...
"Rok 1984" Orwella.
Hmm, dobra książka, naprawdę. Robi wrażenie. Połknęłam ją w dwa dni, podobała mi się bardzo, ale już wiem, co miał na myśli mój brat, oceniając ją jako rozczarowującą.
Ale i tak dobra.
Co masz an myśli pisząć że ROK1984 jest książką rozczarowującą? Nie to że prezentuje tutaj jakąś czołobitność, po prostu zrobiła na mnie wielkei wrażenie...
A tak pozatym, miałaś ten nick od początku tutaj?
Na początku miałam 'Nimfadora', jakoś w wakacje się skróciłam.
A co do książki - po skończeniu czytania czułam pewien niedosyt, miałam wrażenie jakby coś jeszcze powinno się zdarzyć, no nie wiem, trudno to ubrać w słowa. W ogóle zupełnie ją sobie inaczej wyobrażałam przed przeczytaniem, myślałam, że jest trochę.. trudniejsza. Ale jak powiedziałam - podobała mi się bardzo, tylko czegoś mi brakowało.
Albo się zasugerowałam opinią brata.
A co sądzicie o "Grze w klasy"?
Ja jestem "w środku" jeśli można wyróżnić w tej książce jakiś początek, środek i koniec.
Sprawia bardzo specyficzne wrażenie, bardzo klimatyczna książka, dziwaczna, absurdalna. Czuję się czasem, jakbym rozmawiała z bohaterami albo nawet jakbym im towarzyszyła. Zalewam się łzami, później się uśmiecham, później denerwuję razem z nimi, później drżę z niepewności...
Jestem za młoda i za głupia jeszcze, żeby rozumieć wszystko, ale mam wrażenie, że jednak coś tam się dzieje, coś tam drga, coś tam ten mój oporny mózg przyjmuje do świadomości. Dziwna, naprawdę dziwna jest ta książka. Niektórzy narzekają, że ciężka, ale ja jakoś tej ciężkości nie mogę się doszukać. Może to dziwny styl, zdania wielokrotnie złożone i ogólny zamęt? Tylko że ten chaos dodaje smaku, klimatu, wprowadza w jakiś dziwny świat, który z zamknięciem książki wcale się nie kończy. Zamykasz książkę i masz jakieś wrażenie nie bycia sobą, fikcja zaciera się z rzeczywistością. Zupełnie tak, jak po obejrzeniu wspólnie z klasą w ciemnej, cichej sali od polskiego, któregoś filmu Kieślowskiego wychodzisz na jasny szkolny korytarz, w którym ludzie rozmawiają i hałasują, a ty czujesz się jak nie z tego świata.
Bardzo dziwna i bardzo intrygująca powieść moim zdaniem.
co do Marqueza. próbuję się przebić od jakiegoś czasu przez 'sto lat samotności', ale ta fabuła i bohaterowie są tak poplątani, że nie ma to większego sensu w moim przypadku.
aczkolwiek jeżeli chodzi o sam sposób, w jaki książką jest napisana, to określam go mianem wybornie pysznego. idealny z cesarią evorą.
"Sto lat samotności" - zasiadłem z wielkim zapałem. Odszedlem z mieszanymi uczuciami, jest w tym jakaś magia, mistycyzm. Ukazanie tragicznych losów rodziny Buendiów(?) poprzez powtarzalnośc pewnych zdarzeń, zachowań - ma ukazać, że są oni juz wiecznie skazani na tą tragedię. Marquez na pewien sposób nas "odmóżdża", plączemy się wśród jego bohaterów, gubimy się. Książka jest niesamowita, na wpół realna i nierzeczywista, jakby z zupełnie innego świata, gdzie czas się zatrzymał. Btw, czytał ktoś "Miłość w czasach zarazy", bo chciałbym się zabrać.
Czytał. Warto, ale wg mnie 100 lat... i tak lepsze.
Jedna z niewielu ksiązek których nie przeczytałem w całości. pusta, nudziarska, w stylu tandetnego romansidła, powtarzalna, w dodtaku co najgorsze autor zapowiedział odrazu co sie będize działo na wiele lat do przodu i niczym w akcji juz nie zaskakuje. Bohaterowie stają sie szybko obojętni,tak ze cokolwiek siez nimi stanie nie wywołóuje najmniejszej emocji, nei meijscie wyrzutów sumeinia że to was nie rusza, bo niby co?
Ja wogóle nie lubię iberoamerykańskiej literatury. Tzn. są tam pisarze wybitni, ale nie na ten szum jaki wokół tego wyrósł. Marquez to zwyczajny nudziarz. Kocham natomiast mało w Polsce czytaną literaturę amerykańską. I nie chodzi mi o Hemingwaya, ale głównie o Faulknera, Steinbecka czy Bellowa.
Oj, u mnie by się 100lat nigdy nie zakwalifikowało do tak prestiżowej dwójki. Jakkolwiek 'Mistrz i Małgorzata' miałby spore szanse. Wogóle Marquez to dla mnie symbol systemowego pisarza. Co nie zmienia faktu, że wybitnego. Gdybym miał wybierać arcydzieło wieku to poważnie rozważyłbym 'Absalomie, Absalomie' Faluknera. Książka rudna, ale wielka.
December
01.06.2006 15:28
Po raz kolejny wypłynął temat "sto lat samotności"
To zabawne, że książka, którą sam Marquez napisał raczej dla siebie i swoich przyjaciół, i którą nie uważa za swoje najlepsze dzieło, jest przez tylu uważana za wybitną. Zresztą przeze mnie też.
Sam motyw samotności jest jednym z ciekawszych spośród książek, z którymi się spotkałam.
A było tego trochę, bo rok temu przygotowywałam na ten temat prezentację maturalną.
A tak poza tym, nikomu nie polecam "Zwyczajnej historii" Oksany Robski.
Skończyłam, bo nie lubię zostawiać książki w środku lektury.
Miała być lekka, otumaniająca, aby rozluźnić się po ciężkim tygodniu.
Jednak przekroczyła granice wszelkiej głupoty.
"Sto lat samotności" - niesamowite, magiczne, nie można się oderwać... Jak zresztą od większości książek Marqueza. Uwielbiam tego autora.
Chłopaki Anansiego, Neil Gaiman.
Ojjj, bardzo mieszane uczucia mam. To z pewnością najbardziej zabawna książka Neila, ma kilka fantastycznych momentów, które po prostu powalają. Ale cholera, ja się rozczarowałam. Wszyscy, których znam, a którzy książkę czytali, zdcydowanie określają ją jako najlepszą tego autora, wszystkim się strasznie podoba, etc. etc. I to nawet nie jest słaba książka, bo i historia jest ciekawa, i wcześniej wspomniany dowcip doskonały, i wszystko czyta się jednym tchem, ale, moim zdaniem, to nie jest poziom Gaimana. Gdyby Chłopaków Anansiego napisał ktoś inny, to byłabym pod wrażeniem, ale no... Nie Gaiman! Tak się napaliłam, a okazało się, że to taka w sumie zwykła opowieść.
Ale mam nadzieje, że jeśli jeszcze kiedyś książkę przeczytam, to wtedy się do niej przekonam. Bo Gaimana i tak uwielbiam (:
Illusion
07.06.2006 13:01
"Mężczyzna i chłopiec", Tony Parsons - kolejny bestseller brytyjski w stylu Bridget Jones, tyle że pisany męską ręką. Przyjemna, lekka książka, czyta się bardzo szybko, bo i nie ma się nad czym zastanawiać. 30 letni facet posiadający kochającą żonę i słodkiego synka, robi jednorazowy skok w bok i świat mu się wali. Żona wyjeżdża, on musi stawić czoło problemom, jakie przeżywają samotni rodzice wychowujący 5 letnie dziecko. Fabuła czasami śmieszy, czasami wzrusza, ale przez te 352 strony naprawdę można się przywiązać zarówno do Pata jak i Harry'ego (niestety tak ma na imię głowny bohater ;P). Polecam na rozluźnienie

Szczególnie jak ktoś ma za sobą jakieś ciężkie, grube tomisko.
Pireneja
07.06.2006 17:53
Illusion przyznam szczerze , że napewno sięgne po tą kisążke , jeżeli styl Jones .
Ja ostatnio przeczytałam ,,Kod Leonarda da Vinci " .
Szczerze powiedziwszy książka niezła . Bradzo dużo wątków . Trochę hiostorii . Gorliwym katolika napewno sie nie spodoba . Lepsza niż film .
Kto to jest gorliwy katolika?
QUOTE(Pireneja @ 07.06.2006 18:53)
Illusion przyznam szczerze , że napewno sięgne po tą kisążke , jeżeli styl Jones .
Ja ostatnio przeczytałam ,,Kod Leonarda da Vinci " .
Szczerze powiedziwszy książka niezła . Bradzo dużo wątków . Trochę hiostorii . Gorliwym katolika napewno sie nie spodoba . Lepsza niż film .
wybacz, ale gorliwy katolik zna swoją wiarę i potrafi odróżnić ją od literackiej fikcji. nie podoba się ona moherom zapatrzonym w sam Kościół.
Dwa największe klasyki wszechczasów? Dla mnie bez wątpienia "Komu bije dzwon?" Hemingwaya i chyba "Łuk Tryumfalny" Remarque'a. Hemingway stworzył cudowne studium nad kulturą Hiszpanii, odpowiedział na pytanie jak można przeżyć całe swoje życie w kilka dni i umrzeć spełnionym. Żywe dialogi, charakterystyczni bohaterowie i to, co go tak fascynowało - wojna. Książka naprawde wyjątkowa, do której można wielokrotnie wracać. Specjalnych wniosków i refleksji nie trzeba wyciągać, każdy czytelnik w trakcie lektury odnajduje coś niesamowitego w stylu Hemingwaya. Dla mnie był to realizm, ukazanie wyjatkowości całej sytuacji, z drobnymi szczegółami, wciągnięcie czytelnika w świat przedstawiony. Piękne. Brak mi słów. Kto czytał, ten wie.
Komu bije dzwon czytalam w orginale i całkowicie zgadzam się z Ahmedem.
Aczkolwiek nie wiem czy "styl Hemingway'a" można ujednolicić. Po lekturze To Whom the Bell Tolls nabrałam dużo entuzjazmu do jego twórczości. Niestety Farewell to Arms bardzo mnie rozczarowało. Paskudna kreacja głównego bohatera, niekonsekwencja, zbytnia cukierkowatość. Położyłabym na półce z Harlequin'ami.
Estetycznie cakowicie odmienne od Komu bije dzwon.
"Dzwon" więc polecam gorąco, "Pożegnanie" równie gorąco odradzam.
avalanche
13.06.2006 23:45
Eugeniusz Dębski - Od włos od piwa
Kilka opowiadań, które czytało się dość lekko. Nie było, jakiejś szczególnie porywającej fabuły - opowiadania nieraz zostawiają pewien niedosyt. Albo to ja jestem już przyzwyczajona do dłuższych form, że opowiadania mnie nie zaspokajają. Najsłabsze drugie opowiadanko - najbardziej rozwlekłe i zupełnie niepasująca do klimatu dygresja o pewnych dzieciakach - pomysł na ich historię to jakieś nieporozumienie moim zdaniem. Nie podobało mi się. Wręcz zniechęcające. Ale przebrnęłam dalej. Było już lepiej. Całość ratowali główni bohaterowie - szczególnie pod koniec.
to moja pierwsza styczność z książką tego pana. zastanawiam się, czy opłaca się dalej pogłębiać tę znajomość ;d może jeszcze coś zakupię z serii o Hondelyku.
EuGeniusz jak zwykle solidny, ostatnimi czasy jednak bez fajerwerków. Najlepiej poczytać jego stare dzieła ;] no i fahrenheita.
Ostatnio przeczytana "Intensywność" Koontza. Przyznam się że to pierwsza moja książka tego autora. Podobała mi się bardzo bardzo bardzo

. Nie ma tu dużo krwi i brutalności, a raczej psychologiczne przedstawienie psychopaty, który może jednak do końca nie jest psychopatą. Wkręcałam się strasznie, kiedy czytałam w nocy. Opisy świetne, wszystko można było sobie wyobrazić, a nawet poczuć. Najlepszym w tej książce było to, że przedstawiano akcje z dwóch punktów widzenia mordercy i ofiary. Jedynie co autor zepsuł było zakończenie, którego wersja w ogóle mi się nie podobała. Dawno już nie czytałam czegoś co miało świetne i nieoczekiwane zakończenie, może coś polecicie?
"Przenajswietsza Rzeczpospolita" Jacka Piekary

Wreszcie wyszla =p Ale uwazajcie bo tylko od lat 18 !!
"Artemis Fowl" bardzo fajna ksiązka musze powiedziec. nie oczykiwałam niczego wielkiego. raczej że będzie to takie czytadło.. mile mnie zaskoczyła.
'gwiezdny pył' niel'a gaimana.
krótka baśń o pewnym młodzieńcu szukającym gwiazdy dla ukochanej;} książka napisana kapitalnie z dużą dawką czarnego humoru (coż, w końcu to gaiman). przeczytałem ją 'na raz' i chyba właśnie to jest jej jedyną wadą - jest zdecydowanie za krótka!.
Własnie to czytam. Zapowiada się nieźle, chociaż nie bardzo przepadam za jego książkami. szkoda, że nie mam czasu, bo faktycznie krótkie i wypadałoby na raz przeczytać.
jestem po "Lolicie" Nabokova. Podobała mi się średnio, chociaż to klasyk. Zgadzam się też z wcześniej wyrażoną przez kogoś w tym temacie opinią, że pierwsza część lepsza. Powiem nawet, że dużo lepsza.
Zabieram się teraz, w ramach wakacyjnego zaczytania, za Lubiewo.
Ja ostatnio czytam serię Alfreda Hitchcocka "Przygody trzech detektywów" bardzo ciekawe zwłaszcza druga część serii "Nowe przygody trzech detektywów" polecam
Ostatnio za namową kolegi przeczytałem książke Andrzeja Pilipiuka "Operacja: Dzień Wskrzeszenia". Fajna lektura przygodowo-fantastyczna, którą mogę polecić każdemu z czystym sumieniem.