Jesli chodzi o Marqueza to wole 'Kronike zapowiedzianej smierci', ale o tym chyba juz mowilam wczesniej..
ostatnimi czasy postanowilem zainteresowac sie tworczoscia waldemara lysiaka, faceta ktorego ksiazki rozchodza sie w kilkudziesieciu tysiacach egzemplarzy, a mimo wielu ludziom ktorym o nim mowilem, patrzylo na mnie dziwnym wzrokiem, bo nazwisko slyszeli po raz pierwszy. jesli ktos ma jakies dokladniejsze informacje o nim, zachecam do pm'owania.
ale do rzeczy.
ksiazka, ktora padla moja ofiara to 'flet z mandragory'. nieco fabuly - w skrocie opowiesc o mezycznie pracujacym wraz ze swoim bratem w oddziale policji zajmujacym sie tropieniem spiskow, ochrona prezydenta czy likwidowania niewygodnych ludzi (choc kraj nie jest nazwany, to nie moglem sie wyzbyc mysli ,ze to polska;). klimatem troche przypomina orwella czy kafke (rok 1984 i proces) - panstwem rzadzi wszystko wiedzacy Prezydent, brat gl. bohatera to specjalista od tortur, itd. to , co mnie urzeklo w tej ksiazce to...styl. miejscami dziwnie mi sie troche to czytalo, bo autor potrafi w srodku akcji przejsc z jednego watku do drugiego, ale za to nie tracac przy tym zainteresowania czytajacego. do tego dochodza opisy, niby krotkie ale bardzo dosadne. nie umiem zachecac do czytania ksiazek, ale szczerze polecam. na zachete fragment, ktory udalo mi sie znalezc w necie:
'Jestem więc mieszczaninem żyjącym w mieszczańskiej republice, w królestwie małych burżujów, handlarzy i urzędników, którzy nie mając nic do powiedzenia myślą już tylko o jednym - o jak największej hegemonizacji swojej klasy w społeczeństwie trzęsących portkami i potulnych. Staram się być sprawnym kółkiem w machinie represji utrzymującej tę galerę na powierzchni, ale to nie znaczy, bym się z nią identyfikował uczuciowo. Gardzę nią. Studiowałem historię i to tłumaczy, dlaczego wstąpiłem do policji. Tylko ona jest wieczna. Imperia rodzą się i umierają, zmieniają się królowie, wędrują ludy. Ale to tylko piana na powierzchni fali. Zasadniczy nurt to policja. Policjant jest potrzebny wszystkim. Jest w nim coś boskiego - nieśmiertelność."
Mnie "Sto lat samotności" zachwyciło absolutnie - tylko, że tak od połowy już się nie łapałam o którym pokoleniu czytam, bo byli sami Jose Arcadio i Aureliano i się zaczęło kiciać. Mnie właśnie fascynuje w tej książce ta mnogość wątków i specyficzny styl opisywania uczuć - taki chłodny, rzeczowy, a jednocześnie magiczny. Dla mnie to jest książka, w której można kopać i kopać i wciąż doszukiwać się nowych sensów i nowych interpretacji - a to właśnie jest piękne. Zabawne, bo czytałam jakiś czas temu jeszcze "Szarańczę" Marqueza (też świetna) i znalazłam odniesienie do tej książki w "Stu latach...". Dokładnie jednozdaniowe, ale wytropiłam.
grlouiee
03.11.2005 20:13
A więc...
Dziewczyna z Pomarańczami - Josteina Gaarder`a.
Nie tak genialna w swojej prostocie jak "Swiat Zofii", ale równie hmm zmuszajaca do refleksji i zastanowienia.
'Dziewczyna z Pomarańczami - to przede wszystkim piękna opowieść o poszukiwaniu miłości i odwadze, by wybrać z trudnych ścieżek życia właściwą. 15 letni Georg - dotąd zupełnie przeciętny chłopak zmienia się w dniu, kiedy otrzymuje niezwykły list. Nadawcą jest nieżyjący od lat ojciec Georga... W chwili jego śmierci, chłopiec miał zaledwie 4 lata - pamięta go jedynie z przechowywanych w rodzinnych zbiorach starych zdjęć i filmów. Ojciec napisał list tuż przed śmiercią, gdy był pewien, że nie uda się pokonać choroby. Przez wiele lat list leżał w dziecięcym wózku czekając na chłopca. Znaleziony u progu dojrzałości Georga staje się znakiem przemiany i inicjacji. Ojciec opowiada w nim o swojej miłości do tajemniczej Dziewczyny z Pomarańczami, także o próbach rozwiązania jej zagadki. Zadaje pytania o sens życia, gdy śmierć wydaje się być nieuchronna... Inspirowany listem chłopak, usiłuje sprostać pytaniom ojca, przekroczyć granice czasu i śmierci. Posłuży temu pisana wspólnie z nim książka, której patronuje "Dziewczyna z Pomarańczami". W znakomitej powieści nie tylko dla młodzieży Jostein Gaarder celuje prosto w serca czytelników i jak zwykle trafia w samo sedno.'
Gaarder ma odwagę zadawać najtrudniejsze pytania, niczego nie owijając w bawełnę: Co byś wybrał, gdybyś miał taką szansę? Zdecydowałbyś się żyć na Ziemi przez krótką chwilę, aby po kilkudziesięciu krótkich latach zostać wyrwanym z tego świata i nigdy już tu nie powrócić? Czy też byś z tego zrezygnował? (...) Takie bowiem są reguły. Jeśli wybierasz życie, wybierasz także śmierć.
"Życie to gigantyczna loteria, w której widoczne są tylko wygrane losy" Takie proste, a takie zastanawiające.
******
QUOTE
ostatnimi czasy postanowilem zainteresowac sie tworczoscia waldemara lysiaka
Czytałeś "Szachistę" ? Jeśli tak, to czy ta ksiazka jest wart przeczytania ?
dominisia888
03.11.2005 20:33
zgadzam sie w pelni jesli chodzi o "Dziewczyne z pomaranczami" warte przeczytania...
moim zdaniem warto przeczytac rowniez "Ono" Terakowskiej.... ktora porusza tak kontrowersyjny dzis temat aborcji...
czy ono slyszy?????
"Poczwarka" tej samej autorki porusza rowniez ciekawy temat dzieci niepelnosprawnych... konkretniej z zespolem downa...
"Doskonalosc jest zimna i boi sie zblizenia" (cytat z "Poczwarki")
Łysiak, Łysiak..... Znamy, lubimy, popieramy. Bardzo niepoprawny pan, więc media udają, że wcale go nie ma. Dosyć skutecznie niestety. Polecam "Cenę". O kwestii mniejszego zła. Genialne i bardzo niepokojące...
jestem teraz na etapie książek dot. kultury afrykańskiej, ot tak się tym zainteresowałam i mnie wciągnęło :} jeśli macie coś do polecenia to czekam.
a niedawno skończyłam wreszcie ''Kwiat Pustyni'', nie wiem czy pisałam tu wcześniej o ''Córce Nomadów''. w każdym razie świetne książki, dobrze się czyta i poruszają ważne tematy- choć w sumie delikatne, to może przynajmniej paru ludziom dadzą do myślenia... a z drugiej strony nie wiem czy tym najbardziej zainteresowanym ktokolwiek potrafi wybić niektóre nawyki z głowy. no i fajnie też czytać o tym, jak ktoś tak daleko zaszedł praktycznie od zera.
i o prostych wartościach, z którymi mamy do czynienia w plecionych chatach na odludziach, też.
właśnie zaczęłam ''Przełamać Tabu'' Waris Dirie i wydaje mi się, że jest trochę inna niż powyższe dwie, napiszę jak skończę.
again me.
''Przełamać Tabu'' Waris Dirie jest w sumie zapowiedzią walki, która nigdy się nie kończy. kiedy czytałam, że Europejczycy jednak próbują jakoś chronić zarówno afrykańskie kobiety, jak ogólnie pomagać imigrantom [z mizernym skutkiem, ale zawsze]- zaczęłam w to nawet wierzyć, ale teraz słyszę co dzieje się we Francji i znów wiem, że to pic na wodę. zostaje tylko się cieszyć, że tam rodzą się mimo wszystko kobiety jak ona, które będą potrafiły ułożyć sobie względnie normalne życie.
Ktoś poruszył temat literatury iberoamerykańzkiej. Osobiście nie przepadam, za to kocham literaturę amerykańską. Szczególnie tą opiewającą Południe. "Absalomie, Absalomie" to jedna z najwspanialszych książek jakie w życiu czytałem, choć ostrzegam, że sposób pisania Faulknera może być męczący.
Dorcas Ann Potter
12.11.2005 14:54
Ja ostatnio przeczytałam Świat Zofii J. Gaardera. "Dziewczynę z pomarańczami" czytałam już wcześniej i uważam, że to bardzo piękna książka ^^. Mam już za sobą "Kod Leonarda da Vinci" Dana Browna. Raz mi wystarczy, by stwierdzić, że więcej jego książek nie ruszę. Może wiele osób się ze mną nie zgodzi, ale uważam, że to książka uderzająca w Kościół.
Przede wszystki jest słaba i wtórna. A że budzi we mnie niesmak, to już inna rzecz.
Mi sie tam 'Kod Leonarda da Vinci' podobal, wlasnie za to miedzy innymi, ze w kosciol uderza ;]
Pozostale dziela Browna sa gorsze od Kodu. W kazdym razie pisane sa na jedno kopyto.
Ja obecnie czytam 'Twierdzenie papugi' Denis Guedj. Ksiazka zainspirowana 'Swiatem Zofii' tylko, ze opowiada o historii matematyki. Wbrew pozoram calkiem ciekawa

Co do samego 'Swiata Zofii', kiedys zaczelam czytac, ale jakos nie wciagneal mnie i zrezygnowalam z dalszego czytania.
Katarn90
17.11.2005 22:11
Faraon - Bolesława Prusa. Wszyscy dogadywali mi, że książka jest nudna, że nie ciekawa, że bez sensu. Rzeczywiście, na początku cholernie mnie nudziła, ale z czasem przestroiłem się na polską literaturę (bo ostatnio czytałem Pottera) i naprawdę mnie wciągnęło. Podobają mi się opisy, dzięki nim dokładnie wyobrażałem sobie każdą postać, każde pomieszczenie i czułem ten "egipski" klimat.
ren.Asiek
18.11.2005 21:54
Czytałam "Kod Leonarda da Vinci", ale znacznie lepsze wrażenie wywarły na mnie "Anioły i demony" Dana Browna. Być może dlatego, że przeczytałam tę książkę jako pierwszą, a być może dlatego iż w Kodzie nie czułam tego elementu zaskoczenia, wszystko było dla mnie nieco jaśniejsze i wiedziałam poniekąd, co będzie dalej. W Aniołach i Demonach jedna łamigłówka przeradzała się w drugą i wychodziło niewiarygodne rozwiązanie. To mnie naprawdę wciągnęło

Teraz jestem zaczytana w serii Paula Coelho, czytam jego książki z zapartym tchem i nie mogę przestać, jego styl i tematyka którą porusza mi się podobają oraz to, że z taką łatwością przekazuje to, co ma do przekazania. Prawdy o życiu, o życiu jako skarbie, który powinno się cenić nade wszystko, nim będzie za późno

Obecnie czytam Pielgrzyma ... Ale jeszcze goręcej polecam "Na brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam..." i "Jedenaście minut" <= od niej zaczynałam ... =)
A także pozostałe książki pisarza
Co do Browna moja opinia jest chyba na wczesniejszych ksiazkach,ale powtorze,ze ja tez wole Anioly i Demony.
Ksiazki...duzo tego ostatnio bylo...m.in. "Tylko Matylda"Mikołaja Wójcika.Całkiem przyjemna książeczka."Więzy Krwii"Nory Roberts - nie myslcie ze to jaki taki romans! dosyc ciekawa sensacyjka o odkrywaniu swojego prawdziwego pochodzenia przez glowną bohaterke. Musze jeszcze wspomniec o lekturze,ktorą ostatnio omawialam w szkole czy "Kamienie na szaniec". Taka piekna,a zarazem smutna ksiązka...
Copiczek
22.11.2005 17:09
"My, dzieci z dworca Zoo" Polecam serdecznie. Łatwo się czyta, choć trochę przygnębiające. Dajcie upust fantazji i zinterpretujcie ją sami
Rok 1984 George Orwell
Nie wiem, jak to się stało, że dopiero teraz. Mocne, szczere aż do bólu i bardzo niepokojąco prawdopodobne. Przerażające zakończenie. Orwell był niesamowitym wizjonerem, kto czytał Animal Farm, ten wie.
Zabieram się za Lalkę (ale tym razem już naprawdę się zabieram) i Pana Tadeusza. Lubię romantyzm, lubię pozytywizm, więc może pójdzie gładko.
Hmmm.... W "Folwarku zwierzęcym" Orwell opisuje to co już się stało, tak więc wizjonerstwem bym tego nie nazwał.
"Lalka" jest cudowna. Wielkie dzieło. Szkoda, że przez swoją obecność w spisie lektur skupia na sobie taką niechęć dziatwy...
Bez przesady.
To znaczy, bije każde dzieło romantyzmu na głowę, ale jest za długa. Mój entuzjazm (jako że lubię powieści, epikę ogólnie) z biegiem setek stronic odrobinę przygasał.
Ale i tak jest dobrze.
December
27.11.2005 00:32
A ja jeszcze raz wrócę do"Stu lat samotnośći", a właściwie do samego Marqueza.
Po prostu go ubóstwiam za język, styl, za historie, które nam opowiada.
Mała krótka perełka tego aktora: "Nie ma kto pisać do pułkownika", o emerttowanym wojskowym, który czeka na przyznanie mu renty.
Kolejne dzieło: "Jesień patriarchy", o słabościach i złudzeniach władzy, a przede wszystkim o samotności, która pojawia się w każdej książce Marqueza
Właściwie mogę zachwalać wszystkie jego książki jakie przeczytałam, ale "O miłości i innych demonach" przeczytałam dosłownie parę dni temu. W sumie wielu twierdzi, że to jedna z jego słabszych pozycji, ale żeby się do tego ustosunkować musicie przeczytać sami.
Nie zapominam o "Stu latach samotności" - "telenowela"(ja się z tym nie do końca zgadzam) na poziomie noblowskim. I realizm magiczny....
"Zielone Jabłuszko" - czwarta czesc owocowej serii Izabelii Sowy, bardzo fajna,z reszta jak jej poprzedniczki.
"Wędrujące Dżinsy Trzecie lato" - choć z okladki troche glupia jest naprawde wspaniala.Wszystkim polecam całą trylogię
"Dżuma" Camus'a - jestem pod wrażeniem, mimo że powieść z poczatku wydawała się dosyć nudna i jakoś z trudem brnąłem do przodu, ale później zdecydowanie bardziej mi przypasowała. Zdecydowanie jedna z ciekawszych lektur licealnych w ostatnim czasie. No i jest to co lubię u egzystencjalistów, jest to piękno pisania o życiu i śmierci w sposób prosty, to mnie naprawdę urzekło, ta spontanicznośc i prostota metafor, odniesień a zarazem filozoficzny bój i dysputa, konfrontacja poglądów i opinii głównych bohaterów, na koniec zaś ostateczny rozrachunek. Powieść konstrukcyjnie bardzo przejrzysta, piękna i ciekawa na pewno dla tych co zagłębią się trochę głębie w kwestie egzystencjalne. Ja osobiście, będąc jeszcze pod wrażeniem dramatów Sartre'a, bardzo entuzjastycznie przyjąłem "Dżumę". Polecam jednak właśnie drugiego z wielkich francuskich egzystencjalistów, Jean-Paul Sartre'a i jego dramaty ("za drzwiami zamkniętymi", "Muchy"....).
Heh, tak przy okazji: czytaliście kiedyś "Władcę much" Goldinga? Rewelacyjna książka, dająca naprawdę sporo do myślenia. A jednocześnie w pewien sposób bardzo żywa i barwna. A pod spodem... Wiecie, czytałam to jakieś trzy lata temu i na końcu płakałam nie z żalu, tylko z przerażenia, że tak to było, że dzieci... Trzęsłam się potem długo. Naprawdę.
Podobnie miałem. Niedawno czytałem też ostatnią (w sumie niedokończoną) powieść Goldinga - "Dwoisty język". Wspaniała literatura. Wspomnienia kobiety, która została Pytią w świątyni delfickiej. Oczywiście fikcyjne wspomnienia fikcyjnej kobiety. A teraz zaczynam "Grona gniewu" Steinbecka. Grube, ale amerykańskie, więc pewnie szybko przełknę. Coś takiego ma ten klimat 'dawnych' Stanów....
Ja natomiast skończyłam właśnie "Dziedziczki" Pilipiuka. I chyba do końca nawet nie umiem ustosunkować się do tej książki, bo mam strasznie mieszane uczucia. Niby to łatwe i przyjemne, czyta się ją szybko i jakoś niczym specjalnie nie razi... Ale cała fabuła jest jakaś... dziecinna. Kilka razy złapałam się na tym, że nie mam pojęcia o czym mowa, bo Pilipiuk często wprowadzał wspomnienia głównych bohaterek jakoś specjalnie tego nie akcentując. Dziedziczki chyba i tak bardziej podobały mi się od Księżniczki, którą byłam dosyć rozczarowana, ale na pewno nie są na tym samym poziomie co Kuzynki.
A jeszcze co do Pilipiuka, to czytałam też jakoś na dniach Zagadkę Kuby Rozpruwacza. Strasznie się napaliłam. Bo wszyscy mówili, że to takie cudo, bo polecali mi znajomi, bo na Merlinie to kupę "gwiazdek" miało, bo i tekst na tylnej okładce zachęcał. I chyba nigdy się tak nie zawiodłam. Dla mnie książka żałosna. Widocznie mam jakieś dziwne poczucie humoru, ale podczas czytania tej książki, uśmiech pojawił mi się moze ze trzy razy, choć inni zaręczają, że padali ze śmiechu. Dla mnie starszne. Absolutnie jestem na nie. Ale w sumie jestem jedyną sobię znaną osobą, która ma takie zdanie. ;]
Dorcas Ann Potter
10.12.2005 19:53
Co do osób wyżej, które wspomniały o Goldingu, to także uważam, że to znakomity autor.
Za co go uwielbiam?
Za "Władcę much". Przerażające i piękne.
Za "Wieżę" chyba najbardziej. Za Jocelina.
Za "Dwoisty język". Fikcyjne, ale wspaniałe.
Aktualnie czytam "Wyznania Maksa Tivolego" i polecam. A.S.Green.
Niedawno przeczytałam "Opowieści z Moulin du Bruit" W.Whartona. Spodziewałam się po nim czegoś więcej i czuje się zawiedziona. Nie czytajcie jeśli czytaliście jakąś dobrą książkę Whartona, a jeśli nie czytaliście to też nie czytajcie bo się zrazicie
Pottermenka
13.12.2005 16:23
Ciągle jestm pod wrażeniem książki Łysiaka - Kielich. Nie spodziewałam się niczego podobnego po polskim autorze (chociaż Łysiak należy do elitarnego grona pisarzy). Ostatnio przeczytałam też nowy tytuł Anny Gavaldy i Pratcheta - godne polecenia.
QUOTE(Sihaja @ 06.12.2005 02:49)
Heh, tak przy okazji: czytaliście kiedyś "Władcę much" Goldinga? Rewelacyjna książka, dająca naprawdę sporo do myślenia. A jednocześnie w pewien sposób bardzo żywa i barwna. A pod spodem... Wiecie, czytałam to jakieś trzy lata temu i na końcu płakałam nie z żalu, tylko z przerażenia, że tak to było, że dzieci... Trzęsłam się potem długo. Naprawdę.
Przytomny facet od polskiego stwierdził, że to lektura. Inaczej nigdy bym pewnie do ręki nie wzięła książki, która, jak wynika z wszystkich opinii naokoło, jest tylko jakąś-tam wersją Robinsona Kruzoe. I dużo bym straciła.
Niezwykły jest opis tych wszystkich mechanizmów, jakie zachodzą w społeczeństwie pozostawionym samym sobie, fantazja Goldinga, choć pesymistyczna, naprawdę robi wrażenie. Czasami dziękuję, że to tylko fantazja.
edit (-> Katon):
mówiąc fantazja miałam na myśli fikcję. przepraszam
Fantazja? Hmmm.... Fikcja napewno, ale przecież to powieść stricte realistyczna, żadnej fantazji w niej nie dostrzegam.
Nie pieprz Pietrze wieprza pieprzem...
"Ferdydurke" Gombrowicza zaskoczyło mnie absolutnie. Mistrz ironii, kpiny i absurdu który drwi zarówno z czytelnika jak i z całego społeczeństwa. Książka momentami naprawdę trudna, ale pełna aluzji, szyderstwa i przede wszystkim komizmu (a może tragizmu?). Śmieszy pozornie, w głębii zaś stara się obalić absurdalne konwenanse ludzkiego życia. Gombrowicz zaskakuje, dla wielu jest odpychający i po prostu głupi, dla mnie jest niepowtarzalny i szczery do bólu, naczelny prześmiewca. Wspaniały język, pełen neologizmów, zabawny, kryjący w sobie mnóstwo krytycyzmu.
Dorcas Ann Potter
18.12.2005 22:03
Wczoraj skończyłam czytać autobiografię Agaty Christie, co zakończyło moje doświadczenia. Przeczytałam wszystko: od "Morderstwa w Orient Expressie" przez "Niemego Świadka" i "Dziesięciu Murzynków" po "Kurtynę". Przeczytałam około 85 jej książek i bardzo mi się podobają. Potrafi trzymać w napięciu, a moją ulubioną książką jej autorstwa jest "Dziesięciu Murzynków", co serdecznie polecam, "Dom zbrodni" i "Mężcvzyzna w brązowym garniturze". Do tego poczetu ;D warto też włączyć "Morderstwo w Orient Expressie.
dominisia888
18.12.2005 23:33
zgadzam sie "dziesieciu murzynkow" rzadzi

ale ostatnio cos nie mam czasu na nadprogramowe ksiazki... w drugiej klasie sa lektury na kazdy tydzien chyba :/
Dorcas Ann Potter
18.12.2005 23:37
Czyżbyś chciała mnie przestraszyć?
Od początku wiedziałam, że Wargrave ma coś z psychiką i tej książki nigdy nie zapomnę. Będę ją czytać nawet po 80 ;P
dominisia888
18.12.2005 23:41
nie no niektóre z tych lektur sa ciekawe np. "konrad wallenrod" albo "nie-boska komedia" ale np. z "kordiana" nic nie skumalam

a teraz czeka mnie randka z "panem tadeuszem"
"Litwo, ojczyzno moja..."
Dorcas Ann Potter
19.12.2005 08:41
Ja to omawiałam w III gimnazjum ;P Narazie nic w szkole nie omawiam ;P
"Pan Tadeusz" jest genialny. Potem niestety naszego iweszcza obłąkało i nie da się za bardzo czytać jego wytworów...
Dorcas Ann Potter
19.12.2005 21:20
Nie przeczę, ale momentami odnoszę wrażenie, że po obłąkaniu czyta się go dokładnie tak jak Sienkiewicza. Dzisiaj zaczęłam czytać "Anię z Zielonego Wzgórza" w oryginale. Polecam, tę autorkę łatwiej się czyta po angielsku niż po polsku
jeśli chodzi o Mickiewicza to zdecydowanie "Dziady" cz.III za klimat, powagę i Wielką Improwizację. Nie wiem jak Adaś to wymyślił ale monolog Konrada oddaje całą istotę romantyzmu i ideii promtejskiej ("rządu dusz!!!").
A co do Słowackiego...."Dlaczego Słowacki wzbudza w nas zachwyt i miłość? [...] Dlatego, panowie, że Słowacki wielkim poetą był! [...] Wielkim poetą! Zapamiętajcie to sobie, bo ważne! Dlaczego kochamy? Bo był wielkim poetą. Wielkim poetą był! Nieroby, nieuki, mówię wam przecież spokojnie, wbijcie to sobie dobrze do głowy - a więc jeszcze raz powtórzę, proszę panów: wielki poeta, Juliusz Słowacki, wielki poeta, kochamy Juliusza Słowackiego i zachwycamy się jego poezjami, gdyż był on wielkim poetą". Tak ode mnie: Kordian to bełkot
Dorcas Ann Potter
19.12.2005 22:00
Rzeczywiście

.
A czytaliście coś i po angielsku (w oryginale) i po polsku?
I co na ten temat myślicie?
dominisia888
19.12.2005 23:30
zgadzam sie Ahmed wielka improwizacja jest naprawde swietna... trzeba niebylejakiego umyslu... a Kordian no comment...
czytalam wyspe skarbow w orginale i po polsku ale to bylko dawno dawno temu...
Dorcas Ann Potter
19.12.2005 23:41
A ja uwielbiam sprawdzać tłumaczów.
Za najlepszą tłumaczkę uważam Skibniewską, WP przetłumaczyła wprost GENIALNIE!
A ja podziwiam panią Skibniewską, (bo to chyba o nią chodzi? ; )), za to że nie zrobiła z Froda Bagginsa Froda Bagosza albo, o zgrozo!, Frodo Bagusia. A z WP to naprawdę świetną robotę zrobiła, próbowałam też innych tłumaczy ale książka była wtedy nudniejsza ;d. Nie wiem jak to mozliwe ;d.
dominisia888
20.12.2005 00:10
Władcę Pierścieni czytałam w tłumaczeniu Skibniewskiej(znajomy od razu powiedzial ze mam nie czytac Łozinskiego) i bardzo podobalo mi sie to tlumaczenie. Nazwiska i nazwy nie byly spolszczone i czytalo sie bardzo milo. Potem wpadly mi w ręce trzy tomy Łozińskiego - cóż... nie chce sie czepiac ale Frodo Bagoszcz, Dom o Złotych Dachach... nie - to traci swoją magię. Tłumaczenia powinno byc jedno poniewaz zawsze nastepne bedą porównywane z tym pierwszym.
A orginalne tlumaczenie- och...marzenie. Na razie tylko marze o tym,a w przyszlosci ? Mam nadzieje ze przeczytam
Akurat Słowacki wielkim poetą był. Poetą, nie zaś dramaturgiem. "Kordiana" nie znoszę, ale poezje Słowackiego cenię o niebo wyżej niż Mickiewicza (chyba, że wczesnego, którego uwielbiam). A III część "Dziadów"....Cóż, mnie nie rusza.
A ja lubie. Za to, ze kiedy czyta sie "Dziady" pierwszy raz, to nie odbieramy tak na prawde 60-70% tego, co Mickiewicz tam tak na prawde naplodzil. A to, ze czasami ta uczuciowo romantyczna epatacja leje sie strumieniami i moczy brzegi ksiazki.. no coz. Taki los romantyka.
A imie jego czterdziesci i cztery ;P
QUOTE(Katon @ 20.12.2005 20:19)
Akurat Słowacki wielkim poetą był. Poetą, nie zaś dramaturgiem. "Kordiana" nie znoszę, ale poezje Słowackiego cenię o niebo wyżej niż Mickiewicza (chyba, że wczesnego, którego uwielbiam). A III część "Dziadów"....Cóż, mnie nie rusza.
Aaaaa! Ja uwielbiam dramaty Słowackiego. Wcześniej nie byłam do nich przekonana, ale odkąd zaczęłam je "obrabiać aktorsko" i zobaczyłam ile w nich podtekstów, emocji, ukrytych znaczeń i mistrzostwa językowego, to się zachwyciłam. Ale racja, jako suchy tekst na kartce, czyta się lekko nudnawo. Zresztą jak większość dramatów
Polska Winkelriedem Narodów i tyle powiem na temat "Kordiana". Krytyka idei prometejskiej i mesjanistycznej, poeta przywódcą duchowym narodu.... Tyle wiem z lekcji języka polskiego. Co z tego że czytałem, skoro problematyki sam nie zgłębię, musi zostać wyłożona na zasadzie "prawdy objawionej". A ty Sih związana z jakąś szkołą aktorską jesteś?
A z mickiewiczowskiego bełkotu wywnioskowywujesz jakąś ideę sam z siebie? Podziwiam.... Tak swoją drogą, urządziłem kiedyś w ramach języka polskiego dyskusje, która koncepcja Polski jest głupsza i bardziej napuszona. Mesjanistyczna czy winkerliedyczna. Dyskusja zakończyła się głosowaniem i jednak za głupszą uznano tą mickiewiczowską, ale tylko dwoma głosami.
QUOTE
A z mickiewiczowskiego bełkotu wywnioskowywujesz jakąś ideę sam z siebie?
jeżeli przyjąć, że wcześniej na polskim ma się wkładane do głowy wszystkie wielkie idee romantyczne, postawy bohaterów to potem tylko pozostaje przypasować odpowiednią do danego utworu. Tak się składa że romantyzm starał się rzucić rękawice ówczesnym konwenansom i każdy wielki poeta epoki tworzył swój własny obraz wyzwolonej Polski, własny światopogląd i odrzucał wszystkie pozostale. Dlatego Słowacki krytykuje Mickiewicza za "Dziady" cz.III chcąc w "Kordianie" ukazać ze jednostka jest bezradna w obliczu Polski zniewolonej. Wyciąganie samodzielnych wniosków z tych lektur jest chyba poprawne ale trudne, co wcale nie oznacza że nie da się tego zrobić. To co chce nam przekazać autor przez lata było badane przez innych i teraz jest nam wykładane na lekcjach. Wątpię by ktokolwiek bo przeczytaniu ktoregoś z romantycznych dramatów umiał wymienić idee i symbole, aluzje które autor umieścił w swym dziele. Ważna jest jednak własna interpretacja, własne odczucia, dlatego twierdzę że "Kordian" to bełkot w którym Słowacki krytykuje Mickiewicza tworząc bohatera, który ulega końcowej klęsce. Ale tym samym wcale nie stwierdzam że Mickiewicz jest
lepszy bo jego "Dziady" są
fajniejsze. Zadaniem literatury chyba nie jest określanie i porównywanie twórców epok po to by wywnioskować który z nich miał rację i czyje idee byly poprawne. To co jest ważne to dostrzec tą różnicę poglądów i wiedzieć na czym ona polega. Przynajmniej zapamiętąć co nieco z tego co zostaje nam wyłożone na języku polskim.