QUOTE(TimmY @ 20.02.2007 21:45)
Ja nie znam, ale zobaczę czy jest w bibliotekach niedaleko mnie. ;dd.
A ja polecam jeszcze książkę "Zmęczony pocałunkami", autorstwa Annabel Murray. Książka taka 'romansowata', ale mi się spodobała.
QUOTE
Chciałbym siegnąć po Prousta "W poszukiwaniu straconego czasu".
Miałam jedno podejście, wysiadłam po kilkudziesięciu stronach. Ale ciągnie mnie ta książka, jeszcze kiedyś spróbuję. I "Ulissesa" Joyce'a też. Fascynuje mnie strumień świadomości.
Nie będę się stapiać w jedno z poprzednim postem, bo zupełnie go nie dotyczy.
Ostatnio przeżywałam mały kryzys fantastyki - za jakąkolwiek książkę się nie złapałam okazywała się co najwyżej przeciętna. Moje nerwy ratowal nieco main stream, ale czegoś mi brakowało

Więc przerobiłam "Kłamcę", "Czerwone oczy" (które narobiły mi trochę smaku, ale potem się rozlazły), po długich namowach "Ojczyznę" Salvatore'a (brrr...) i jeszcze sporo innych. No i niezmiennie okazywało się, że coś szwankuje - jak nie styl to budowa postaci, jak nie fabuła to wątki poboczne.
Więc postanowiłam się wziąć za literaturę fantastyczną, nieco bardziej klasyczną. I powiodło się. W jeden dzień połknęłam
"Cylinder van Troffa" Janusza ZajdlaKsiążka sprawnie napisana, z ciekawą fabułą, należąca do rzadkiego w Polsce gatunku Science fiction (tak przynajmniej mi się wydaje - ekspertem nie jestem). Wciągnęła mnie niesłychanie, konstrukcja głównej postaci (narratora), kreowanie świata, które dla mnie było bardzo ciekawe. Nosi jakieś podobieństwa (nie, nie w fabule, ani nawet nie w konstrukcji - tylko kojarzy się coś jakby pierwszy zarys, szkic czy schemat) do "Powrotu z z gwiazd" Lema, ale to zupełnie nie przeszkadza. To pierwsza książka pana Zajdel, którą dorwałam i teraz już wiem za co go tak chwalą i czemu jego imieniem nazwana jest nagroda. Krótko mówiąc - nie zawiodłam się, po raz pierwszy od długiego czasu.
co do polskiej fantastyki, nie pamiętam kiedy ostatni raz po nią sięgnęłam. może to uprzedzenie, ale chyba po prostu nawet jeśli coś mnie w miarę zainteresuje, zawsze mam wrażenie, że i tak jest tysiąc innych książek, które chciałabym przeczytać bardziej.
ostatnio nadrabiam zaległości jeśli chodzi o Kurta Vonneguta, trochę w myśl przykrej zasady "doceń po czasie". był czas, że połknęłabym wszystko naraz gdybym miała możliwość, ale jakoś mi przeszło i kończę dopiero teraz, właśnie zabieram się za "Sinobrodego".
poza tym chyba już kiedyś mówiłam o moim ambitnym postanowieniu zaznajomienia się z wyzwolicielami Ameryki Południowej, ale wszystko mi uleciało i czytam "Libertadores" od początku. całkiem fajnie się odkrywa jak to kiedyś komuś chciało się wszystko przewracać do góry nogami.
QUOTE
A zaczytuje się ostatnio w dziełach Haruki Murakamiego. Znany komuś?:>
Powiedz cos wiecej Tymon o tym bo jest kilka pozycji na allegro, m.in. 'Wszystkie boze dzieci tancza', i zastanawiam sie czy kupowac. Ostatnio opanowal mnie ksiazkowy glod - 3 lata liceum mnie odmozdzyly i mam cale wakacje na nadrobienie brakow w literaturze. Aktualnie na warsztacie 'Kraina Chichów' Carrola, czekaja 'Fale' Virginii Woolf, 'Heidegger, filozofia, nazizm' Younga, 'Imie rozy' niedlugo przyjdzie, choc nadal uwazam ze jestem na ta ksiazke zbyt glupia i za malo obyta. Ale co dalej? Ostatecznie siegne po 'Akt tworczy jako mimesis' Pieniążka i rozmowy Hitchcock/Trufaut ale to i tak za malo. Glodna glodna glodna literatury!
czytał kilkanaście razy Trylogię.
pewnie od tego zaczął mu się fanatyzm.
Ja też dużo wiele razy czytałam Trylogię, ale jestem (stosunkowo) normalna. Ale wstyd mi teraz, że mam takie towarzystwo :/
BTW, Giertych zapewne chce wprowadzić do kanonu lektur powieść przez siebie napisaną. Jakby komuś się nudziło - polecam (choć osobiście nie czytałam, to treść mniej więcej znam - pasjonująca). "Za błękitną kurtyną", pisane pod pseudonimem Roman Bertowski. Hicior. Lepsze niż Gombrowicze, Sienkiewicze i Witkace razem wzięte.
Ale by was spurało jakby była zajebista =D
Hmmm, jakby to ująć....
nie jest zajebista ;P
Przedstawienie masońskiego zachodu jest infantylne i złe, złe, czorne od środka. i jest strasznie, ale to strasznie naiwna ta książka. A główny bohater to och...
"Marchia Cienia" [Shadowmarch] Tad Williams.
Powieść fantasy. Ciekawe wątki, interesujące postaci, jednak akcja rozgrywa się zdecydowanie zbyt wolno i to co autor opowiada na ponad 700-set stronach spokojnie można by było zawrzeć w 200-300 stronicowej książce. 6.5/10
"Absolwenci" [The Class] Erich Segal.
Najlepsza książka jaką w życiu czytałem. Fantastyczne, niesłychanie różnorodne postaci. Cudowny styl. Świetne wątki. Książkę czyta się jednym tchem. 9/10
ocena jak na porcysie ;]
najlepsza książka ma 9/10 ;]
nie każdy od razu znajduje swoje Radiohead ;]
"Madame" Libery. Usatysfakcjonowanam, fascynująca lektura, dawno się już nie wciągnęłam tak w książkę.
"Mrs. Dalloway" Virginii Woolf. Oczywiście pod wpływem "Godzin", ale to na dłuższą metę nieistotne - nigdy nie przypuszczałam, że strumień świadomości mi się spodoba.
Polecam książkę na podstawie filmu "Stowarzyszenie umarłych poetów" świetna po prostu. Cudownie oddaję atmosferę filmu.
martusza
22.06.2007 19:57
Tak, tak i jeszcze raz tak! Zgadzam się z przedmówcą.
A tak w ogóle czy przeczytał już ktoś nową powieść Coelho "Czarownica z Portobello"? Bo nie wiem czy warto kupić...
ja od trzech tygodni poszukuję Zahira. I nigdzie nie ma. Może w bibliotece chociaż.
martusza
22.06.2007 21:37
Czytałam i podobał mi się. "Zahir", oczywiście. A w bibliotece pewnie mają. W księgarni też.
QUOTE(martusza @ 22.06.2007 21:37)
Czytałam i podobał mi się. "Zahir", oczywiście. A w bibliotece pewnie mają. W księgarni też.

nalezę do trzech bibliotek, a w każdej wypożyczony
martusza
22.06.2007 22:12
No, więc nie pozostało ci nic innego, jak zapytać znajomych, a jak nikt nie będzie miał to ....odwiedź księgarnię
Aaaaa, polecam cokolwiek innego. Jesteście już duzi. Pora sie odkoelizować.
Się jeszcze nigdy nie zakoelhoizowałam. Czytałam tylko "Weronika postanawia umrzeć" i na tym finito. Miłe, ciekawe, ale żeby mnie zatchło z wrażenia to nie.
a ja sobie Chmielewską czytam dla rozluźnienia po konstrukcjach budowlanych.
Czytanie Chmielewskiej chyba zalicza się do zboczenia zawodowego wszystkich inżynierów. Moja matka nawet ją zna, z czasów, kiedy Chmielewska pracowała jeszcez w zawodzie, w biurze, gdzie moja matka miała praktyki.
Bawią mnie te wszystkie zabawne zbiegi okoliczności, brak logiki i ładu, ale jednak zawsze czytam z zapartym tchem. Chociaż ostatnia książka, jaką czyłałam ("Krętka Blada" bodajże) nie jest już tak wciągająca jak wcześniejsze.
(Chmielewska skończyła się na Kill'em All, reszcta to komercha)
Przyznam się, że mnie Chmielewska nie wciągnęła, próbowałam gdzieś kiedyś jakąś i odłożyłam, bo jakoś mnie nie przekonała...
A tymczasem kończę "Imprimatur'a" i dochodzę do wniosku, że to nachalne, podskórne (bo przecież nie w fabule, miejsce akcji i czas akcji zupełnie inne) i drażniące ściągnięcie z "Imienia Róży". Mamy tu jansenistów zamiast braci mniejszych, mamy opata Atto, zamiast Mistrza (którego imienia nie pamiętam), mamy gospodę pod kwarantanną zamiast klasztoru i podziemne korytarze Rzymu zamiast labiryntu i korytarzy pod klasztorem. Schemat (mistrz - uczeń) ten sam, sposób śledztwa (dużo rozmów i nocnego skradania) identyczny, logika i rozumne dochodzenie do właściwych wniosków - ryśtyk jak w "Imieniu Róży".
I gdyby nie właśnie to nieustające podobieństwo, książkę czytałoby się całkiem przyjemnie. Ale ja jednak wolę Eco, a w porównaniu z nim "Imprimatur" wypada blado i ciut amatorsko. Szkoda.
Ad Eragon (po jakiego wuja pana wafla nowy temat zakladac?)
Czytaliście? Co o tym sądzicie? Podobało się? Przeczytacie druga część?
Ja niedawno przeczytałem. No i cóz co ja o tym sądzę. Po pierwsze powieśc jest jakby niedojrzała. Gdyby Paolini napisał ją w wieku około 30. lat podejrzewam, że nabrałaby rozmachu, była czymś tak dopracowanym, jak niemal Tolkien, ale nie jest. Myśli nie są przekazane jasno. Książka była reklamowana jako hit - napisał ją piętnastolatek. To raczej powinno zniechęcić. Brakuje dopracowania poszczególnych wątków. Po drugie, w trakcie czytania pojawiają się denerwujące wtrącenia, np. dokładny opis nudnego dnia, zamiast prostego zdania: "Przez ten dzień nic się nie działo" Po trzecie zbyt krótkie rozdziały. Trzy, cztery strony to za mało. Czwartą rzeczą jest płytkość postaci. Kazda mówi tak samo, Taka monotonia. Książkę oceniam ogolnie poniżej "Harrego Pottera" i "Władcy Pierścieni" Mam zamiar jednak przeczytać następne części, z ciekawości, co z tego wyniknie, jak (i wogóle czy?) zmienią się postacie. Z doświadczenia wiem, ze pisanie książki w tak młodym wieku jest zbyt wczesne. Ksiązka musi dojrzeć. Zostać dobrze przemyślana. Tak zrobił Tolkien, tak robi Rowling, i stara się Brennan. Dlatego też ja porzuciłem na razie prace nad moim pomysłem, ograniczając się do dokłądnego planu akcji, oraz rysowania mapek. Ksiązka dojrzeje, a za kilka lat może coś z tego wyjdzie.
Moją ulubioną postacią w Eragonie jest Brom. Przypomina mi Dumbledora i Gandalfa (Ach Gandalf! Chwała Majarom) Sam tytułowy Eragon wydaje mi się zbytnio prosty.
Piszcie jakie są wasze doświadczenia z książką. Może komuś się podobała?
Boris Akunin - 'Azazel'
polecam bardzo miłośnikom Dostojewskiego.
świetny kryminał, zaskakujący do ostatniego zdania.
że tak zacytuję wydawcę: 'pamięci wieku XIX, kiedy to literatura była wielka, wiara w postęp bezgraniczna, a zbrodnie popełniano i wykrywano ze smakiem tudzież elegancją'.
z racji, że w wakacje trochę czasu zawsze się znajdzie na przeczytanie książki zwracam się z prośbą do tłuszczy o polecenie książek z dwóch kategorii:
- fantasy, najlepiej prostą i nieskomplikowaną fabularnie opowieść/sagę , ale za to z dużą ilością wesołej rąbaniny i brutalności (coś jakby opowiadanie a'la 'god of war)
- horror, odpadają dzieła kinga, barker'a i masterton'a, bo od tych aktualnie odpoczywam
ponadto chciałbym się pochwalić, że czytam 'ulissesa' joyce'a i po 30 stronach mam dosyć.
Czternasta
19.07.2007 18:15
Gorąco polecam "Intensywność" Dean'a Koontza, może to nie horror, ale naprawdę potrafi wystraszyć, "Kątem oka" tegoż autora również godna polecenia, poznajemy kilka historii, które w końcu wiążą się w nierozerwalną całość dążąc do kulminacyjnego momentu książki, połączenie kilku gatunków, trochę thrillera, fantastyki, jak to u Koontza, a i może jeszcze "Odwieczny wróg" również jego, naprawdę warto.
a ja uległam modzie i czytam harry'ego.
hyhy
abstrakcja
27.07.2007 22:44
Paulo Coelho 'Alchemik'.
Nie jakis tam fenomen, jesli chodzi o tresc. Samo przeslanie wywarlo na mnie wieksze znaczenie niz cala ksiazka. Trzeba czytac miedzy wierszami. Poza tym dojrzalam nawiazanie owej tresci do mojego wlasnego zywota. Dojrzalam to, co pozwolilo mi mniemac, ze zycie jest piekne. Nie pytajcie. Abstrakcja ma swoje uchybienia w psychice. Te uchybienia sprawiaja, ze miedzy 'normalnym czlowiekiem', a mna uksztaltowala sie pewna bariera. Ktorej nie polecam przekraczac.
aaaaa, cokolwiek innego niż Coelho!
PrZeMeK Z.
27.07.2007 22:51
Akurat "Alchemika" jeszcze nie czytałem, ale dziękuję za przypomnienie, Abstrakcjo. Może odpocząłem już od dzieł Coelho i sobie poczytam.
Zeti - "Eragon" był niemiłosiernie nudny, płytki i wtórny. Przeczytałem całą książkę, ale lektura była średnio przyjemna. Jakieś to wszystko na poziomie fanfika, i to słabszego. Dość rzec, że w ogóle mnie nie obchodzi, co bęzie dalej, więc po "Najstarszego" nawet nie sięgnąłem.
Polecam "Deathly Hallows".

Ostatnio poza tym czytałem tylko "Potop".
abstrakcja
27.07.2007 22:56
A ja mam teraz zamiar sięgnąć po 'Weronika postanawia umrzeć'. Coelho bardzo mnie zainspirowal. Czytalam tez 'Piątą górę' i 'Na brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam'.
Jednakze 'Alchemik' dotychczas najbardziej przypadl mi do gustu.

Moze to dlatego, ze jak powiedzialam dostrzegam tam powiazania z moim wlasnym zywotem.
Sienkiewicz?! Kojarzy mi sie zaiste bardzo szkolnie. Zwykle rozgladam sie za dzielami 'ponadprogramowymi', takie bowiem bywaja najciekawsze.
zaiste dzieła Sienkiewicza nalezą do lektur szkolnych
azaliż Potop cięzko mi się czytało
PrZeMeK Z.
27.07.2007 23:00
Ja "powiązania z moim własnym żywotem" znalazłem tylko w "Weronika postanawia umrzeć".
A "Potop", rzecz jasna, czytałem do szkoły.
Tak a propos, wyśmieją Cię tu za Coelho, Abstrakcjo.
nie będziemy wyśmiewać
też czytałam alchemika w wieku 14 lat mniej więcej i wtedy mi się podobało
jako że łzawy wiek jest to wielce i nazbyt egzaltowany
człowiek odkrywa głębię żywota i takie tam
abstrakcja
27.07.2007 23:04
Powiazania z zywotem w "Weronice"? Mimo , ze nie czytalam, nieco sie orientuje w tematyce tej ksiazki , a nawet , niestety, w zakonczeniu. :/
Wysmieja mnie? Trudno. Mnie wszedzie z reguly wysmiewaja. Z roznych powodow. O tak. Mam w tym doswiadczenie. Nie dam sie.

A zreszta, skoro Ty lubisz Coelho, to juz mam sprzymierzenca .
PrZeMeK Z.
27.07.2007 23:05
A potem odkrywa, że żywot tej głębi nie ma. ;]
Abstrakcjo - przesadziłem trochę, nie będą Cię tu wyśmiewać. Nie przejmuj się.
Edit@down - wiem.
QUOTE(Lilith @ 16.07.2007 00:06)
Boris Akunin - 'Azazel'
polecam bardzo miłośnikom Dostojewskiego.
świetny kryminał, zaskakujący do ostatniego zdania.
że tak zacytuję wydawcę: 'pamięci wieku XIX, kiedy to literatura była wielka, wiara w postęp bezgraniczna, a zbrodnie popełniano i wykrywano ze smakiem tudzież elegancją'.
Ach, mniam, się wezmę. Dostojewski jak najbardziej. I jego dobre pochodne takoż.
Sienkiewicz - niegdyś trylogia czytana dziesiątki razy, aż się książki rozleciały. Teraz jeno rzewna łezka w oku.
Do Coelho się także nie wrasta. Zaliczyłam Weronikę tylko (z przeproszeniem). Dobre czytadło, ale bez siniaków na kolanach. Ja to już chyba mówiłam?
I teraz Harry'ego eksploruję, tak, tak, ciekawość zwyciężyła.
abstrakcja
03.08.2007 13:37
Czy sie wyrasta? Ja wiem? Za pare lat wrócimy do tego tematu.

Ale jesli z Harrego sie nie wyrasta, a siegaja po niego nawet ludzie dorosli i ludzie w srednim wieku.. to z Coelho chyba tymbardziej nie.
Czlowiek odkrywa glebie w wieku 14 lat?! Czlowiek odkrywa ją całe zycie.
PrZeMeK Z.
03.08.2007 13:44
Abstrakcjo, chodzi o to, że tu panuje ogólna opinia, jakoby Coelho był autorem dla rozmarzonych, naiwnych czternastolatków. Co jest zapewne prawdą, ale nie mam zamiaru z tego powodu mówić, że nie lubię jego książek.
Stety czy niestety, niektórzy wolą kulturę w wersji "light".
abstrakcja
03.08.2007 13:49
QUOTE(PrZeMeK Z. @ 03.08.2007 13:44)
Abstrakcjo, chodzi o to, że tu panuje ogólna opinia, jakoby Coelho był autorem dla rozmarzonych, naiwnych czternastolatków. Co jest zapewne prawdą, ale nie mam zamiaru z tego powodu mówić, że nie lubię jego książek.
Stety czy niestety, niektórzy wolą kulturę w wersji "light".
Rozumiem, rozumiem. Szczerze nie spotkalam sie jeszcze z taka opinia, ale przeboleje. Z kolei nierzadko wysluchuje, ze Harry Potter to bajka dla niegrzecznych dzieci. A przeciez gowno prawda. Kazda literatura ma w sobie 'to cos'. Wszystko zalezy od tego jak sie ja odbiera i interpretuje. Poza tym o gustach sie nie rozmawia.
A ja czytam Potop. I mi się bardzo podoba.
Czytałem też książki Herbiego Brennana: "Wojny Duszków", "Purpurowy Cesarz" i "Władca Krainy"
Już sie nie mogę doczekać Dzieci Hurina.
abstrakcja
20.08.2007 11:23
Jeffrey Archer "Krótko mówiąc"
Takie kryminalne opowiadania. Literatura niekomercyjna, więc nie sądze, by ktoś znał.
Zamierzam przeczytac tez inne jego ksiazki. Ciekawie facet pisze o głupotach.

A teraz mam pytanie do Was.. znacie jakąś książkę nt schizofrenii? Wolałabym taką z fabułą, aczkolwiek niekoniecznie.
Z Harry'ego Pottera nie trzeba wyrastać, bo nie jest pretensjonalny.
"Jonathan Strange i pan Norrell" Susanna Clarke
Czytałem drugi raz i mógłbym rozpływać się godzinami. Najorginalniejsza powieść o magii jaka powstała w ostatnim (szeroko rozumianym ostatnim) czasie. Dzieło wybitne, tak pod względem fabuły i klimatu, jak i języka czy prowadzenia fabuły. Genialnie zarysowane postacie, fascynująca atmosfera, genialny pomysł na fabułę i mistrzowska realizacja. W całym morzu tych wszystkich postpotteryzmów Clarke przynosi coś nowego i świeżego - właśnie dlatego jako jedyna może równać się z Rowling, a kto wie czy tylko równać... Pozycja obowiązkowa dla wszystkich, którzy kochają dobrą literaturę. Miłość do magii wcale nie jest obowiązkowa.
abstrakcja
20.08.2007 12:22
Z Harrego nie trzeba wyrastac, a z Coelho tak? Umowmy się tak - z niczego nie trzeba wyrastac. Czytalam ostatnio Malego Ksiecia i poplakalam sie bardziej niz za pierwszym razem.. A takie np Dzieci z Bullerbyn moglabym czytac i za 10 lat. Wyrasta się nie z ksiązek, tylko z ich odbioru i podejścia do nich. Ono jedynie sie zmienia.
Książki, które wspomniałaś są akurat ponadwiekowe, bo nie są pretensjonalne, powtarzam raz jeszcze. Podobnie jest z Kubusiem Puchatkiem i nawet psem, co jeździł intecity. Ale z Cohelo nie. Nawet z Sapkowskiego się trochę wyrasta. Rzeczy dla dzieci często są wspaniałe na zawsze. Rzeczy dla afektywnych nastolatków robią się kiepskie bardzo szybko.
abstrakcja
20.08.2007 12:34
Ale mi chodzi o to, ze znam też ludzi [nie 'afektywnych nastolatków' rzecz jasna], którym Coelho się podoba.. Nie ma na to reguły, Jezu Chryste. Dobra jestem afektywna, przesycona na wylot egzaltacją, młoda , głupia i naiwna, poza tym uważam się za niewiadomo kogo [fakt], ale te książki czytają nie tylko tacy jak ja. :/ Ja np poza Harrym Potterem nienawidzę nowoczesnej fantastyki. Ksiązek Tolkienowskich w zyciu nie wzielabym do ręki.
Ok, to macie cos nt schizofrenii? Poki mam wakacje.