Pages:
1,
2,
3,
4,
5,
6,
7,
8,
9,
10,
11,
12,
13,
14,
15,
16,
17,
18,
19,
20,
21,
22,
23,
24,
25,
26,
27,
28
ja ostatnio przeczytalam "Kuzynki"
jakiegos malo znanego autora polskiego...troche wampirkow, zabojcy tez sie
pojawili....mi sie tam podobala
Andrzej Pilipiuk. Ten malo znany
autor polski to Andrzej Pilipiuk, ktory napisal rownie malo znane
opowiadania o Jakubie Wendrowyczu.
Bueh a co do Ań z nie wiadomo co
jeszcze to ostatnio przeczytalam do wymarzonego domu. Oj, dawne czasy, teraz
juz sie z lekka usmialam ^^"
A co do Malego Ksiecia, to niestety
mnie tam w nim nic nie poruszylo. Po prostu autor pisze o sprawach, o
ktorych dobrze, na swoj i swojego malego rozumku sposob, wiem.
Edit:
Tfu, jakaz szkaradna pomylka.
cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE (nadzieja @
27.06.2004 12:57) |
Terry
Spencer Hesser. Najpierw czytałam w orginale. Typowa ksiązeczka dla
nastolatek, z wymuszoną próbą analizy przeżyć wewnętrznych bohaterki. Mimo,
że momentami jest przez to, wręcz komiczna, czyta się ją zdumiewająco
przyjemnie. Ot, pare stron dla zapchania godzinki czasu. Ujdzie w tłumie...,
no chyba, że czyta się polskie tłumaczenie. Jest ciężka, wchodzi opornie,
tracąc resztki uroku i lekkości jakie jej jeszcze pozostały. Tłumacz,
zawalił. Klimat jest diametralnie inny i czemuś takiemu mówię zdecydowane
NIE! |
class='postcolor'>
A mi sie podobalo. Mimo, ze nie
czytalam w oryginale. I wcale nie wydawalo sie wymuszone i niedopracowane.
z pewnością brak Ci tego krytycznego,
wszystkowidzącego trzeciego oka, którym Bóg obdarzył Nadzieję, Maruś [;
...
a ja zaczynam ''Miłość i śmierć, Morderstwo Kurta
Cobaina''. nie będę oceniać kto go zabił, czy sam się zabił... a
może będę, ale tutaj o tym nie napiszę. w każdym razie teoria związania z
morderstwem na zlecenie Courtney nadal wydaje mi się naciągana i mało
prawdopodobna. ale podoba mi się styl jakim napisana jest książka, a do
Chłopca-który-o-sobie-mówi-że-przeczy mam sentyment większy niż do
Ani.
zabawnie jest tylko zastanawiać się ile z jego
niezwykle-tragicznej-historii jest prawdą. ;D
nadzieja
28.06.2004 20:14
border='0' align='center' width='95%' cellpadding='3'
cellspacing='1'>
QUOTE |
|
id='QUOTE'> pewnością brak Ci tego krytycznego,
wszystkowidzącego trzeciego oka, którym Bóg obdarzył Nadzieję, Maruś [;
class='postcolor'>
Jak mawiał mój polonista "Sie
czyta, sie wymaga", pałać zachwytem można do czegoś, co naprawdę jest
tego warte. Mam znajomą, która gotowa jest umierać, za każdą, nawet i
najmierniejszą książeczkę, tylko dlatego, ze zdołała przez nią przebrnąć.
Momentami to jest nawet zabawne
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'
/> . Ja wolę podchodzić do wszystkiego na chłodno,
rozczarowanie jest wtedy mniejsze. Powieście mnie za to
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'
/> .
Trzeciego oczka też mi nie trzeba, dwa jak dotąd
sprawują się doskonale
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/wink.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'
/> .
Czytałam chyba 5 części Ani, pierwsze 3
jeszcze nawet fajne, ale dalej to już naciąganie :]
Najwiekszy sentyment
mam chyba do książki "O psie, który jeźdżił koleją", ostatnio
czytałam ją i znowu miałam łzy w oczach na końcu ksiażki ...
A ostatnio
czytałam "Kamienie na szaniec" - to była moja lektura szkolna w
czerwcu, ale ksiązka mi sie podobała, bardzo ciekawa.
Ja polecam książki o trochę innej genezie -
książki filozoficzne. Bardzo przypadło mi do gustu dzieło Berkeley`a o
tytule "Trzy dialogi między Hylasem i Filonousem". Mimo iż tytuł
brzmi dziwnie, książka jest ciekawa. To dosłownie jest dialog - przedstawia
w tej formie poglądy tego XVIII-wiecznego filozofa. Nie bierzcie tych
poglądów do serca, bo zwariujecie.
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/wink.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'
/>
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'
/>
"Dziewczyna z Pomarańczami"
autorstwa norweskiego pisarza Josteina Gaardera, jak głosi napis na okładce,
to "powieść dla młodzieży o miłości i śmierci". Historia opowiada
o zwykłym nastolatku mieszkającym w Oslo wraz z matką, ojczymem i przyrodnią
siotrą. Pewnego dnia przyjeżdżają do nich dziadkowie. Bowiem odnaleźli w
starym wózku spacerowym list do Georga (tak nazywa się chłopak) od zmarłego
ojca, który napisał go przed śmiercią. W liście tym ojciec opowiada synowi
historię o Dziewczynie z Pomarańczami.
Opowieść dość krótka. Przez
większą część książki czytamy list od ojca do Georga. Fabuła nie za bardzo
mnie zainteresowała. W pewnych momentach miałam ochotę odłożyć książkę.
Jednak dopiero pod koniec akcji polubiłam nawet tę historię. Niezwykła jest
więź, miłość, łącząca Georga ze zmarłym ojcem. I to, z jakim smutkiem i
zarazem zrozumieniem, że to nieuniknione wyraża się w liście ojciec chłopca
o nadchodzącej śmierci.
Polecam.
Co do serii o Ani Shirley -
według mnie najlepsza jest ostatnia, ósma część cyklu. Mianowicie
"Rilla ze Złotego Brzegu". Nie jest już tak
"cukierkowata", jak poprzednie części. Synowie Ani uczestniczą w
pierwszej wojnie światowej. Bardzo dobrze pokazane jest przeżywanie tego
wydarzenia przez rodzinę Blythe'ów. Oraz przeistoczenie Rilli,
najmłodszej córki Ani, z nieodpowiedzialnego dziewczątka w poważną kobietę.
A ja polece wam ksiazke debiutanta...
"Ostatnia Saga" Marcin Mortka... pan eRPeGowiec niezle pisze...
podobno mowia ze ostatnia ksiazka najgorsza... a jesli tak to juz rece na
nastepna zacieram....
cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE (Lilly @ 28.06.2004
20:56) |
Najwiekszy
sentyment mam chyba do książki "O psie, który jeźdżił koleją",
ostatnio czytałam ją i znowu miałam łzy w oczach na końcu ksiażki ...
|
kocham tą książkę, przeczytałam ją chyba z 20
razy.
Ostatnio książką, która najbardziej mi się podoba jest
,,Język Trolli" M. Musierowicz Najpierw przeczytałam tą książkę ze
zwykłego sentymentu, ale teraz stwierdzam, ze to najlepsza częśc z całego
cyklu
Rapsodia
29.06.2004 17:45
Ostatnio przeczytałam dwie książki Dana
Browna: "Anioły i Demony" oraz "Kod Leonarda da Vinci".
Nie mogłam się od nich oderwać, co niezwykle denerwowało moich rodziców.
Poprostu nie było mnie dla świata rzeczywistego. Brown świetnie łączy
wszystkie elementy w całość, a wszystko co opisuje opiera się na faktach. W
obu książkach bohaterem jest Robert Langdon, profesor symboliki religijnej z
Uniwersytetu Harvarda. Brown od razu przechodzi do rzeczy: jego książki
rozpoczynają się, jak to kryminały, od zbrodni, które od razu pochłaniają
czytelnika. Ja sama po przeczytaniu prologu koniecznie chciałam się
dowiedzieć o co poszło. Mimo iż obie książki zaczynają się podobnie, szybko
przekonujemy się, iż Brown wcale nie powtarza już raz opisanej historii. I
chwała mu za to. Teraz czekam na jego dwie książki, które nie zostały
jeszcze wydane w Polsce oraz na kontynuację przygód Langdona. Polecam
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'
/>
W najbliższych dniach zamierzam przeczytać
"Siewce wiatru", Pratchetta i Książki Alexy Kavy
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/smile.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='smile.gif'
/>
cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE (SSWk @ 29.06.2004
10:00) |
Ostatnio książką,
która najbardziej mi się podoba jest ,,Język Trolli" M. Musierowicz
Najpierw przeczytałam tą książkę ze zwykłego sentymentu, ale teraz
stwierdzam, ze to najlepsza częśc z całego cyklu
|
o. to może
przeczytam. bo po odłożeniu ''Kalamburki'' nie miałam już
ochoty sięgać po kolejne części cyklu Musierowicz.
zresztą od pewnego
momentu Jeżycjada zaczęła tracić swoją magię. cała jej magia polegała
przecież na jakimś takim optymizmie, sympatyczności. książki były ciepłe i
podnosiły na duchu. a później... bęc, koniec bajki. no, ale mam nadzieję, że
''Język Trolli'' trzyma klasę.
Pilipiuk mało znany?!? W sumie faktycznie
jak ktoś w tym nie siedzi to mało, ale w dosyć szerokich kręgach już nie
tyle znany co kultowy. "Kuzynki" czytałem. Ostatnio przeczytałem
też "świeżutką" kontynuację. "Księżniczka". Żadne tam
arcydzieło, ale bardzo sympatyczne i wciągające czytadło. Akcja tak jak w
"Kuzynkach" dzieje się w Krakowie co sprawia że te książki są mi
bardzo bliskie. Akcja dzieje się to koło mojej szkoy, to w kamienicy którą
codziennie mijam, to w antykariacie do którego czasem zaglądam, to w
kościele do którego zwykłem uczęszczać itd. To wszystko wtedy nabiera
życia...
Ludwisarz
30.06.2004 18:15
hm, Katon kiedys do Ciebie przyjade,
przebierzemy sie za szlachte i skoczymy do pubu Alchemia ;]
Ja za Pilipiuka muszę się w końcu wziąć,
wcale nie jest mało znany.
Ja ostatnio "przerabiałam" tzn
czytałam trochę w interesie studiów literaturę rosyjską, Turgieniewam,
Tołstojów itd... Polecam bo to ma świetny klimat... Wogóle lubię Rosję...
No a "Anna Karenina" obowiązkowo do przeczytania =)
Hmm... Ukochane, nie ukochane, ale
dobre.
Joanna Chmielewska- wszystko, co napisała, może na początek
"Wszyscy jesteśmy podejrzani", albo "Lesio", albo
"Wszystko czerwone"
Lekkie kryminały, które rozweselą chyba
każdego. Ja ryczałam ze śmiechu- więc to na dni jasne i ponure.
Robin
Cook- thillery medyczne ("Zaraza", "Epidemia",
"Coma"). Niesamowite.
John Grisham- kryminały prawnicze
("Firma", "Ława przysięgłych", "Klient",
"Obrońca ulicy" i inne)
Harlan Coben- sami
przeczytajcie. Kryminały. Język nowoczesny (hehe)
Z nie- kryminałów będą
"Mały książę", "Mistrz i Małgorzata", "Lalka"
(jedyne, co lubię z twórczości Prusa). Trzy książki kompletnie różne
(autorzy Księcia i Mistrza chyba znani???), ale wszystkie są
wspaniałe.
To chyba tyle, jeszcze coś dodam, jak sobbie przypomnę.
to miałybyć krótkie recenzje OSTATNIO
przeczytanych książek, a nie opisy ulubionych. ^^'
ostatnio chcialam przeczytac anie z
szumiacych topoli ktora dostalam na zakonczenie roku (
______________-_____________ ) ale po przeczytaniu strony (pierwsze 4 strony
w ksiazce to list od ani do gilberta _-_) odechcialo mi sie, po za tym
zupelnie nie kojaze bohaterow (oprucz ani i gilberta =P) _-_ odpuscilam
sobie narazie
za to zabralam sie za sage o krolestwie swiatla margit
sandemo (chce przeczytac 3 sagi, zyczcie mi powodzenia...), to juz nie to
samo co saga o czarnoksiezniku, nudy ze szok =P i postacie nieciekawe,
szare... jeszcze jako tako wygladaja ludzie lodu =) ale co tam, jeszcze
tylko 14 tomow! =D
cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE (Anita @
30.06.2004 18:28) |
Harlan
Coben- sami przeczytajcie. Kryminały. Język nowoczesny
(hehe) |
class='postcolor'>
Oj, z tym się zgodzę. Język
nowoczesny jak najbardziej. Podoba mi się to, że owszem, używa wulgaryzmów,
ale z umiarem. Ostatnio [czyt. wczoraj] przeczytana książka tego autora to
Bez skrupułów.Książka, nie powiem, bardzo ciekawa, rzeczywiście
zaskakująca, pełna niespodziewanych zwrotów akcji, ślepych zaułków i tego
wszystkiego, co przydaje się w dobrym kryminale, ale... no właśnie, jest
jedno
ale.
I to spore
ale. W pewnym aspekcie narracja po
prostu siada. Niestety bardzo ważnym aspekcie, a minowicie w stopniowaniu
napięcia. Czytajac
Bez skrupułów nic, a nic się nie bałam, a od
ksiązki oczekuję wzbudzania we mnie emocji. Od kryminałów oczekuję strachu,
a przynajmniej napięcia. Narrator, owszem, stopniowo wprowadza nieco
niepokojący nastrój, ale jakby w pewnym momencie zaczyna sie niecierpliwić i
prezentuje od razu kulminacyjny moment wydarzenia. Efekt jest taki, że
brutalne morderstwo obeszło mnie tyle, co wylane na stół mleko. Tzn.
"ups... stało się. Trudno, czasem tak bywa." Nie wiem, moze to
wina tłumacza, a może autora.
Polecam dla tych, którzy lubią
wyrazistych, acz nieprzerysowanych bohaterów. Niemniej książka nie ma w
sobie specyficznej dla kryminałów atmosfery.
A mi się właśnie Rilla najbardziej
podobała, bo nie była już tak bardzo cukierkowa.
A co do "Bez
skrupułów"- przeczytałam parę dni temu. Tak do połowy książka mi się
podobała, ale później zrobiła się taka nudnawa i w sumie czytałam, żeby
jakoś dobrnąć do końca, który dla mnie był przewidywalny. Po przeczytaniu
3/4 stron już wiedziałam, kto zabił i czy ta dziewczyna żyje czy też nie.
Nie będę zdradzać, bo może ktoś chce przeczytać.
Książki Dana Browna oparte na
faktach?!? A to wesołe. Faktycznie to dosyć sprawne trillery(wiem wiem,
pisze się przez h), ale nagromadzenie spisków przewyższa dopuszczalne
stężenie w przyrodzie. Ciekawe, że jak Rydzyk mówi o spiskach to się wszyscy
śmieją, chociaz ma sporo dowodów, a jak ktoś w książce wyduma sto razy
bardziej absurdalne to ludzie są mu skłonni wierzyć. Taki jest
świat...
Przyjeżdząj Timmy, ja sam w Dziekie Pola lubię bardzo
pogiercować, a mój tatuś nawet ma kontusz. Tobie jakiś skołuję od jego
kumpli:)
a jeśli już mowa o
spiskach...
Miłość i śmierć. Morderstwo Kurta
Cobaina
ładnie przedstawili swój subiektywny pogląd. podali tyle
dowodów, zapytali tylu specjalistów w różnych dziedzinach i w ogóle nieźle
się chyba napracowali. także nad budowaniem wizerunku Courtney, do której
pozostał mi po lekturze niesmak... może nieuzasadniony. ale jednak jeśli
ktoś mówi po śmierci męża ''żałuję, że w ogóle byliśmy
małżeństwem'', podczas wszelkich wywiadów dotyczących Kurta [zaraz
po tym kiedy popełnił samobójstwo] próbuje promować nową płytę i obsmarowuje
go przed Madonną, to jednak chyba świadczy o małych uszczerbkach w kulturze
osobistej i ogólnie całej osobowości. już nikt się chyba nie dowie czy ona
miała z tym bezpośrednio coś wspólnego, ale jej nie lubię i
już.
nevermind, cofam się do tych wszystkich teorii spiskowych. może nie
są wyssane z palca, ale jeden szczegół zaskakuje. ludzie, którzy mieli
największy i przypuszczalnie najlepszy kontakt z Kurtem- Carlson [bliski
przyjaciel i dealer], Novoselic, jakaś tam pani fotograf czy ktoś taki- nie
wierzą w morderstwo. a przecież żadne z nich za Love nie przepadało.
reasumując, książka nadawałaby się na kryminał. amerykańscy rockmeni
byliby naprawdę nieźli na tego gatunku powieści. nie wiem jednak czy takowe
znajdują 100% potwierdzenie w realnych sytuacjach. wątpliwe.
loonatyk
03.07.2004 15:42
Hera Moja Miłość (Anna
Onichimowska).
Ta historia podobno wydarzyła się naprawdę. Opowiada o
siedemnastolatku, który po śmierci brata spowodowanej zapaleniem jointa
popada w nałóg. Pochodzi z bogatej rodziny, w której nikt z nikim nie
potrafi się dogadać, wszyscy mijają się. Po śmierci Michała (brata) jest
jeszcze gorzej. Ojciec coraz częściej pije, nie układa mu się z żoną.
Sama książka składa się z dwóch części. Pierwszej, w której
przedstawiony jest ogólny zarys wszytskich członków rodziny i drugiej, która
opisuje o zdarzeniach Jacka (siedemnastolatka). Druga część pisana jest w
pierwszej osobie. Jacek składa relacje ze swoich spotkań ze znajomymi,
opowiada o swoich uczuciach. Dzięki temu książkę czyta się łatwo i szybko.
Nie budzi do takich mocnych refleksji jak np. "Pamiętnik
narkomanki", "albo My dzieci z dworca ZOO". Oceniam na 4,
można przeczytać.
Moja ostatnia przeczytana książka
była"Hobit".Bardza mi sie podobała.
Może byś napisał
jakieś uzasadnienie?
Loonatyk -> możesz jeszcze przeczytać
Odlot Nicka McDonella [nie jestem pewna jak się pisze
nazwisko].
książka napisana przez siedemnastoletniego amerykanina. nie
wiem czy on akurat doświadczył tego wszystkiego, takiego ''życia
amerykańskich dzieci z dobrych, a raczej bogatych, domów''. ale
opisał to jak pamiętnik, a nie spójną powieść. momentami trudno się
połapać.
jednak myślę, że to może być dobry opis tamtej rzeczywistości.
nie mówię, że tak jest, bo czegoś takiego nie przeżyłam i mam nadzieję nie
będę miała okazji. ale wydaje się to dość prawdopodobne.
no, ale trochę
dokładniej: tak jakby głównym bohaterem jest b. inteligentny chłopak, który
jest zupełnie czysty [nie pali, nie pije, nie ćpa]. ale jest dealerem. mówią
na niego Biały Mike. jego matka umarła kilka lat temu, a ojciec z tego co
wiemy jest dość zapracowany. w dealerkę wkręcił go kuzyn, Charlie, z którym
ma bardzo dobre kontakty i są sobie chyba dość bliscy. a jednym z jego
klientów jest Hunter, najlepszy kumpel. kiedy [okazjonalnie] się naćpa, to
Mike pilnuje żeby nie zrobił nic głupiego. ogólnie też mogą pogadać i też są
dla siebie jednymi z ważniejszych osób. oczywiście wszyscy chodzą po różnych
imprezach, znają sporo ludzi i przy okazji my poznajemy ich przygody.
idealną wizualnie Sarę Ludlow, która może mieć każdego faceta, wiecznie
wykorzystuje ich do własnych celów i kocha być w centrum. Jessicę, która
''sama się sobie podoba, chociaż nie jest tak idealna jak Sara, ma w
sobie coś''. a po pewnym czasie popada w uzależnienie. oprócz tego
całą masę innych osób... zakompleksionego Chrisa i jego
brata-ćpuna-z-lekkimi-shizami, jakiegoś modela & modelkę, błyskotliwie
inteligentną Alice, raczej nieszczęśliwego Andrew, śmiesznego Marka Rothko z
przyjacielem etc.
a potem dzieją się różne rzeczy.
Ja ostatnio przeczytałam dwie książki, które mi się spodobały szczególnie sposród innych przeczytanych booków.
1. "Człowiek z wysokiego zamku" autorstwa Philipa K. Dicka.
Według mnie to jedna z najwybitniejszych powieści amerykańskiej fantastyki naukowej. Autor sugestywnie przedstawia inny wariant historii: Państwa osi wygrały drugą wojnę światową, w podzielonej Ameryce ścierają się wpływy japońskie i niemieckie, a wielką poczytnością cieszy się zakazana powieść fantastyczna, w której Niemcy i Japonia wojnę przegrały. Do tego brak jednego głównego bohatera. Oglądamy świat oczami różnych ludzi.
2."Hrabia Monte Christo" Aleksandra Dumasa. (tak wiem nie najnowsza książka, ale za to jaka!) Dramatyczne losy młodego marynarza, Edmunda Dantesa, który na skutek wysłanego z zawiści fałszywego donosu zostaje skazany na dożywocie i wtrącony do lochów zamku If. Dzięki splotowi okoliczności nie tylko udaje mu się po czternastu latach zbiec z więzienia, ale też zdobyć ogromne bogactwa. Wyrwawszy się na wolność, przyjeżdża do Paryża, gdzie jako hrabia Monte Christo rozpoczyna dzieło zemsty na swoich wrogach. Zemsta to nie bylejaka, bo on się mści z rozmysłem powoli, wbij wrogom szpileczkę za szpileczką...
POLECAM!
Hobbit... uh... az mi sie lezka w oku zakrecila... od tej ksiazki wszystko sie zaczelo... piekan basn... czesto do niej wracam:>
a ja Hobbita nie lubię. i rzadko spotykam ludzi, którzy moje zdanie podzielają. może jestem jakaś... inna ;]
w każdym razie strasznie mnie denerwuje ta cała podróż, historia. wydawała mi się nudna, źle mi się ją czytało i w ogóle jest jedną z odpychających na półce. w ogóle mnie nie ruszały losy krasnoludów, Bilba, nawet Gandalfa (którego z LOTRa b. lubię). czytałam chyba tylko dlatego, że wypadało- nie wciągnęła mnie.
i napewno Tolkienowi należy się pamięć o nim i tym co stworzył [mówię o fantasy], być może między innymi za Władcę Pierścieni, który jest dobrą książką. ale nie uważam, że jest Mistrzem w dziedzinie pisania. byli i są bardziej porywający.
nie jestes inna, a moze obydwie jestesmy inne =P 'hobbita' meczylam i to strasznie
a ostatnio czytam 'zamkniety swiat' roberta jakiegos tam ;p (nie mam ksiazki pod reka, jak znajde to wyedytuje posta ;p), swiat przyszlosci, a raczej wizja przyszlosci jakiegos psychopaty

jest cos kolo 2350, nie pamietam dokladnie, ludzie zyja w zamknietych monadach, 3 czy 4-kilometrowych wiezowcach majacych po 1000 pieter, np. pietra sa podzielone i nazwane tak jak sie kiedys nazywaly miasta, np w monadzie 116 najnizsze poziomy to Reykjawik, Praga i Warszawa, gdzies wyzej jest Rzym, Szanghaj, Chickago... im nizej mieszkasz tym do nizszego stanu spolecznego nalezysz
nie ma czegos takiego jak prywatnosc, normalna rzecza jest 'lunatykowanie' czyli chodzenie od mieszkania do mieszkania i 'wymienianie' sie partnerami na noc...
nie przystosujesz sie to do zsuwni
gdyby tak miala wygladac przyszlosc...
jestem gdzies w polowie, jak przeczytam do konca wypowiem sie szerzej =P
peggy_brown
04.07.2004 20:29
O, widzę, że nie jestem sama

"Hobbita" nie znoszę, a 'końcówkę' (tzn. ostatnie sto stron^^) przekartkowałam, żeby mieć jako-takie pojęcie. Natomiast moja wychowawczyni, nauczycielka polskiego ubóstwia Hobbita, w przeciwieństwie do WP, którego ja mogę znieść, a nawet lubię (dziwnym trafem, zważając na to, że fantastyka jest dla mnie ble)
Zapomniałabym, moje ostatnio przeczytane książki:
"Czerwony Smok" - Thomas Harris
Świetnie trzyma w napięciu, nieoczekiwane zwroty akcji. Ogólnie - dobry thriller psychologiczny. Jednak Harris zupełnie rozkłada na łopatki czytelników w "Milczenie owiec". To jest dopiero to, co tygryski lubią najbardziej

. W "smoku" zamało jest jak dla mnie Lectera. A jego umysł, wypowiedzi i spryt, to po prostu coś wspaniałego. Również Graham - główny bohater jest jakiś... hmmm... chwilami niemrawy, jeśli mogę to tak nazwać. Jest to spowodowane m.in. jego przykrymi przeżyciami w przeszłości. Młoda pani psycholog z "Milczenia owiec" jakoś bardziej przypadła mi do gustu.
"Szósta klepka" - Małgorzata Musierowicz
Pora na krótki oddech. Jak zwykle MM jest doskonała. Powieść toczy się tak wiele lat temu, a czuję, że mogłabym spokojnie przenieść się w tamten świat. Żadnej sztywności, naturalne wypowiedzi, codzienne sytuacje, a mimo to wyjątkowe.
"Przeznaczenie" - Agata Christie
Może być. Tak to muszę określić. Pierwsza przeczytana przeze mnie powieść Chrisitie, w której zagadkę rozwiązuje Jane Marple. Trochę za mało rzeczowy charakter (nie wiem, czy istnieje coś takiego jak rzeczowy charakter, ale kit z tym

), ot - zwykła staruszka. Sprawa za to niezwykła, ale mimo wszystko czytałam już lepsze opowiadania tej autorki. Gorsze też czytałam.
Teraz się biore za "Jesteś tylko moja" Mary Higgins Clark. Mniam.
Sunlight Priestess
04.07.2004 21:26
Teraz czytam MISTRZA I MAŁGORZATĘ podobno bardzo fajna książka. Ale moje ukochana to i tak Królwa niewidzialnych jeźdźców... Nigdy jej nie zapomnę. Z początku przynudnawa ale w końcu tak mnie wciagnęło że nie mogłam przestać.
To samo było z HP, ale on nie był ani trochę nudny.
QUOTE (Sedna @ 04.07.2004 21:00) |
Może ta książka nie należy do ostatnio przeczytanych, ale na pewno moich ulubionych - "Egipcjanin Sinuhe" Miki Waltari. Wspaniale opisane losy egipskiego lekarza, żyjącego w czasach Sredniego Państwa. Jeżeli ktoś interesuję się strożytnością to naprawdę polecam. Czytając ją można dowiedzieś się bardzo dużo zarówno o kulturze królestwa faraonów jak i innych cywilizacji znad całego Morza Sródziemnego. Jest to jedyna powieść której zakończenie jest zaskakujące i nie do przewidzenia. |
Zgadzam się na całej lini, ta ksiażka jest naprawdę niesamowita!!!
Akcja super wciagająca, postacie naprawdę mistrzowsko zbudowane. Do tego umiejscowienie akcji w tym właśnie okresie historycznym...
Poprostu cud, miód i orzeszki
No i nutella oczywiście
Potti i peggy_brown -> ja wam dam...
psami was poszczuje... a Silmarillion czytalismy czy nie czytalismy? Jak to
nie byl mistrzem? Tu nie chodzi o porywanie, tylko o klimat, wielkosc
swiata, opowiesc ktora mozna odniesc do nie wiem ilu zdarzen w historii,
szczegolnie do I wojny, bo Tolkien walczyl z Hitlerem jak ten byl na
froncie... Choc nie mozna sie nie posmiac z zagmatwania jakie tolkien
uczynil... bo czemu Gandalf nie wsiadl z Frodem na Rocka i nie wrzucil tak
poprostu pierscionka do gory?... to jest cala mitologia, to tak jakby sie
historii uczyc... eh... a co ja wam bede niewiernym tlumaczyl...
MisieK - jak chcesz rozbudowanego swiata
to sobie pograj w adeka o tyle. To sie nazywa rozbudowany swiat fantasy. A
ja za bande pieknych, wspanialych i pedalskich elfow, troche
niekrasnoludzkich krasnoludow i wesole ludki zwane hobbitami podziekuje.
Wole swiaty fantasy ktore maja w sobie cos. Gdzie nie wszystko jest takie
piekne i konczy sie dobrze.
A Sillka czytalam, i ze tak powiem - dla mnie
do dupy. Jedna z nudniejszych ksiazek, juz romanse z wydawnictwa harlequin
mnie bardziej wciagaja.
pozdrawiam, B.
Hm... gram w RPG... czasem nawet mysle ze za
duzo
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/tongue.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='tongue.gif'
/> ... a kto ci powiedzial ze wszystko jest piekne i dobrze sie
konczy?... eh... co ja bede tlumaczyl... wolisz bardzej krasnoludzkie
krasnoludy twoja sprawa...
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/dry.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='dry.gif' />
cellpadding='3' cellspacing='1'>
QUOTE (Potti @
04.07.2004 18:10) |
a ja
Hobbita nie lubię. i rzadko spotykam ludzi, którzy moje zdanie podzielają.
może jestem jakaś... inna ;] w każdym razie strasznie mnie denerwuje ta
cała podróż, historia. wydawała mi się nudna, źle mi się ją czytało i w
ogóle jest jedną z odpychających na półce. w ogóle mnie nie ruszały losy
krasnoludów, Bilba, nawet Gandalfa (którego z LOTRa b. lubię). czytałam
chyba tylko dlatego, że wypadało- nie wciągnęła mnie.
|
class='postcolor'>
Co do
'Hobbita' to
mam bardzo mieszane odczucia, ale w sumie to mi się nawet podobało. Czasem
tylko leciałem kartka za kartką, bo mnie nudziły jakieś opisy
;P.
Ostatnio przeczytałem
'Samotność w sieci' i bardzoo mi
się podobało
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/wink.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'
/>. Polecam starszym dzieciom ;>.
A wczoraj kupiłem sobie
książke
'Modlitwa o deszcz', akurat na LSM będe miał co
czytać
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/wink.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='wink.gif'
/>.
Ciekawa dyskusja
"Hobbit"
moim zdaniem to dobra książka. Jednak jej fabuła nie za bardzo mnie
wciągnęła. Dla mnie była zbyt "cukierkowata", jeśli można tak
powiedzieć. I oto chodziło Tolkienowi - powieść miała być dla dzieci.
Niezbyt skomplikowana fabuła, przygody dość wciągające. Mam do tej powieści
obojętny stosunek. Jednak na pewno młodszym czytelnikom spodobałaby
się.
"Silmarillion" to złożona książka. Można ją albo pokochać
albo nie lubić. Fabuła jest trudna, autor wzoruje się na starych brytyjskich
legendach, jak gdzieś czytałam. Jest to książka, która jest jakby z zakresu
"historii" lub "mitologii". I właśnie czytając
przypominała mi się grecka mitologia czy rzymska. Książkę uwielbiam, bo to
piękne dzieło. Czasami nudnawe, ale dla mnie piękne. Bo "pachnie
starożytnością i przypomina zatęchłe tejmnicze pergaminy"
;]
Natomiast Tolkien był Mistrzem według mnie. Wystarczy chociażby
spojrzeć ile się napracował, by urzeczywistnić świat Śródziemia, stworzył
swój język - język elfów. Pisał książki popychany własnymi wspomnieniami o
wojnie. Natchnął wielu innych twórców. Zapisał się w historii. Jest po
prostu "Mistrzem jedynym w swoim rodzaju". Bo na pewno są od niego
lepsi, ale piszą innym stylem.
Co do postaci tolkienowskich to się po
części zgadzam. Elfy były trochę zbyt idealne (wystarczy spojrzeć na elfy
Sapkowskiego, od razu widać różnicę). Jednak przeczytawszy podstawowe dzieła
Tolkiena wydały mi się one pod maską piękności i dobroci zbyt wyniosłe,
pyszne. Nie były w moich oczach idealne.
Czepianie sie do opsow jest nie na
miejscu... bo to chyba najlepsze co moze byc... a le sie napracowal... sam
Silmarillion powsatal 40 lat, a poza tym, to on stworzyl cos czym zyje od
jakichs 8 lat, wiec ... eh... nie bede juz nic mowil, Yavanna wszystko za
mnie powiedziala:>
najbardziej z elfów mnie do siebie
zniechęciła Arwena [patrz koniec dodatku o Aragornie i Arwenie]:
''kiedyś uważałam, że ludzie są głupi- teraz im współczuję''
czy coś w tym stylu. to w sumie świadczy jakoś tam o niedoskonałości.
ale
i tak wszystkie były takie same, fizycznie idealne, psychicznie idealne w
swoim mniemaniu, dumne, ''wielkie'', ''przesiąkające
elfią magią'' i mądre do znudzenia.
a jeśli chodzi o
''Hobbita'', to myślę, że dzieci by się nim szybko znudziły.
nawet Syriush omijał opisy, a co dopiero one ;>
QUOTE (Potti @ 05.07.2004 11:36) |
najbardziej z elfów mnie do siebie zniechęciła Arwena [patrz koniec dodatku o Aragornie i Arwenie]: ''kiedyś uważałam, że ludzie są głupi- teraz im współczuję'' czy coś w tym stylu. to w sumie świadczy jakoś tam o niedoskonałości. ale i tak wszystkie były takie same, fizycznie idealne, psychicznie idealne w swoim mniemaniu, dumne, ''wielkie'', ''przesiąkające elfią magią'' i mądre do znudzenia.
|
Mnie się z elfów najbardziej podobała Gladriel.
1.Dlatego, że przeciwstawiła się Valarom i nie była takiego idealnego chrakteru.
2.Dlatego, że to ona była królową Dwimordene i maż jej nie podskakiwał.

3.No i cenię ją za to ,że miała chwilę słabosci, bo Arwen , ona jest taka, tego zbyt idealna.
Syriusz_Black
05.07.2004 12:27
Jak dla mnie to z elfek najepsza jest
Luthien...
Z Elfów Beleg, albo Elrond (wybrał elfickie ego, więc zaliczę
go do elfów)
A i tak najbardziej lubię Turina Turambara
src='http://www.harrypotter.org.pl/forum/html/emoticons/biggrin.gif'
border='0' style='vertical-align:middle' alt='biggrin.gif'
/>
a ja najbardziej lubie ludzi z ich wszystkimi niedoskonalosciami przez to sa nieobliczalni moga zdradzic albo uniesc sie chonorem nigdy nie wiesz czego sie mozesz po nich spodziewac ,a w sprawie elfow wszystko jest w sumie jasne
moje ulubione postacie to Faramir i Eowina
Syriusz_Black
05.07.2004 12:32
Czytałaś Silmarillion / Niedokończone opowieści?? am jest zdecydowanie dużo więcej wspanialszych postaci niż oni... i to własnie ludzi... tenże właśnie wspomniany Turin syn Hurina....
Sirmarilionu niestety nie czytalam prosze ojca zeby wygrzebal mi ta ksiazke ze swojej biblioteki i od trzech lat jej nie dostalam...
Syriusz_Black
05.07.2004 12:37
Żałuj.... tylko tyle powiem... a nie masz biblioteki gdzieś w pobliżu ???
am zawsze można dostać takie książki....
w szkolnej maja tylko Hobbita i WP ,a to czy przeczytam Sirmarilion zalerzy w sumie od mojego ojca ktoremu sie niechce poszukac tego dziela literackiego
Tez nad tym ubolewam ,ale na razie postanowilam ze przeczytam wszystkie ksiazki wydawane przez gazete wyborcza
a ja z WP najbardziej lubię Aragorna. ale Aragorna jako strażnika północy i obieżyświata, a nie Ellesara- króla uzdrowiciela. podoba mi się on jako ktoś cholernie tajemniczy, o kim nikt nic nie wie i wszyscy uważają go za typa spod ciemnej gwiazdy. wtedy jest taki... zwyczajny, obojętny i w sumie nie wiadomo czego się po nim spodziewać. z jednej strony przyjaźni się z Gandalfem, ale jak wiadomo, że tamten miewa dziwnych przyjaciół i sam jest dziwny. więc czytając nie mamy pojęcia czy on będzie dobry czy zły. a Tolkien często poddaje jego chęć pomocy pod wątpliwość: kiedy znika, milczy etc. jednak z drugiej strony ja odrazu jakoś czuć, że nie jest niewiadomo kim i można mu ufać. czasem tylko wydawało mi się inaczej, ale cały czas nie mogłam przestać go lubić...
... jednak cała ta sympatia skończyła się kiedy został królem. strasznie tandetne i zbyt proste było to jego całe uzdrawianie. przykro mi było, że Aragorn stał się taki prosty i szablonowy. jedyne ''królewskie zagranie'', które mi się podobało to jego śmierć. to było z dużą klasą, moim zdaniem.
[a w dodatku do mojego uwielbienia wystarczą dwa słowa: Viggo Mortensen]
z elfów nie lubię nikogo.
Potti - dokładnie. To właśnie powód, dla którego nie za bardzo "Powrót Króla" przypadł mi do gustu. Aragorn wtedy przestaje być tym tajemniczym zagubionym Obieżyświatem, który wraz z hobbitami przedzierał się przez dziki kraj do Rivendell. Uwielbiam więc czytać pierwszy tom właśnie dlatego. W momencie, kiedy pojawia się Aragorn znów wydaje mi się "człowiekiem-zagadką", tak jakbym pierwszy raz czytała "Władcę Pierścieni".
A na wakacjach zamierzam znów zabrać się za "Sagę o Wiedźminie" Sapkowskiego. Na feriach pomyślałam sobie, że odświeżę trochę pamięć o tej sadze i spędziłam czytając to dzieło całe dwa tygodnie wolnego. Teraz też tak prawdopodbnie będzie. Słowiański temperament, wyraziste postacie, wciągająca akcja, dialogi - jak ktoś nie czytał niech szybko to zrobi =)
Mayia,ja tez bardzo lubie Eowine i Faramira. W Sirmarillionie jest tez wiele ciekawych postaci,a przewazają tam elfy.
Syriusz, a dlaczego akurat Turin ? Ja osobiście za nim nie przepadam. Na początku był miłym chłopakiem,potem wydoroślał a potem zmienił się całkowicie,podobnie jak Aragorn(ale i tak bardzo lubię Aragorna). Nie mogę powiedzieć że go nie lubię(po przeczytaniu Niedokończonych Opowieści inaczej na to patrze),ale uwazam ze są tez inni "ciekawi" bohaterowie.
Jezeli kogos wkurzylam moim postem to bardzo przepraszam.
Puszczyk
05.07.2004 21:12
A ja wam polecam "Alchemika"
Treść jest bardzo filozoficzna więc niektórzy nie zrozumieją tego co ma przekazać, ale i tak radze przeczytać.
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami
kliknij tutaj.
kulturystyka trening na masę