PrZeMeK Z.
20.08.2007 13:14
Tolkiena bym tak pochopnie nie odrzucał. Należy mu się szacunek choćby za ogrom pracy, którą włożył w swój świat.
Nie znam książek o schizofrenii, Abstrakcjo. Ale wątpię, by były miłą lektura na wakacje.
Polecam "Wielki Guslar i okolice" Kiryła Bułyczowa. Zbiorek opowiadań niby SF, a jednak bardzo przyziemnych, a do tego z dużą porcją humoru.
abstrakcja
20.08.2007 13:35
Nie mówię , że przyjemną, ale od jakiegoś czasu rozglądam się za czymś takim. Po prostu jestem tym zainteresowana. Mam kolege schizofrenika i chciałabym dowiedziec sie na ten temat czegoś więcej niż to co wiem do tej pory. Poza tym ksiązki psychologiczne zawsze mnie pasjonowały.
Ja nie odrzucam Tolkiena, podziwiam jego pracę, naprawde. Po prostu mnie osobiscie nie odpowiada ten typ literatury.
A co to jest typ literatury?
Przemku, naprawdę polecam Ci :"Jonathana Strange'a...". Myślę, że docenisz i doznasz.
PrZeMeK Z.
20.08.2007 14:35
QUOTE
Przemku, naprawdę polecam Ci :"Jonathana Strange'a...". Myślę, że docenisz i doznasz.
Katonie, czytasz w moich myślach. Po przeczytaniu Twojego poprzedniego posta pomyślałem właśnie, że dobrze byłoby tę książkę przeczytać. Jeśli tylko uda mi się ją jakoś zdobyć (biblioteki w okolicy są słabo zaopatrzone, zwłaszcza w fantastykę, a na kupowanie książek mnie póki co nie stać), na pewno przeczytam.
abstrakcja
20.08.2007 14:36
QUOTE(estiej @ 20.08.2007 14:27)
QUOTE(abstrakcja @ 20.08.2007 19:34)
Ok, to macie cos nt schizofrenii? Poki mam wakacje.

Eden Express Marka Vonneguta
Wilk Stepowy Hermana Hesse
Nikiformy Edwarda Redlińskiego
Dzieki .. ;* Jeszcze dzis wyskocze do bibloteki
"Piękny Umysł" Sylvi Nasar, na którego podstawie powstał film. Całkiem dobrze się czyta, chociaż w tym wypadku chyba film jest lepszy.
"Jonathan Strenge..." jest trzytomowy, ale czyta się momentalnie. Mimo, że ani akcja nie mknie jakoś specjalnie wartko, ani nie zawiera jakichś niesamowitych fajerwerków, ani bohaterowie nie są młodzi i piękni, ani fajerbole nie latają w powietrzu.
ja tam chyba pierwszy tom przeczytałam... albo czytałam... nie pamiętam, bo akurat mi się nie podobało jakoś niezwykle.
Ja też odpadłam po pierwszym tomie. Nie tyle nawet mnie nie zaciekawiło, co jakoś wyleciało mi z głowy po tygodniu, że mam poszperać za kolejnym tomem.
pamiętam, że mnie język lekko irytował.
jakiś taki był nieciekawy.
No właśnie - i obydwa zarzuty dla mnie dziwne. Z tym o języku po prostu się całkowicie nie zgadzam, bo uważam, że jest siłą całej książki, zaś co do dziania się, to fakt, w pierwszym tomie nie dzieje się nic co można by uznać za jakieś typowo pojęte dzianie. Może dlatego tak mi się podobało. Potem dzieje się i to dużo. Ale i tak inaczej.
QUOTE(abstrakcja @ 20.08.2007 14:35)
Nie mówię , że przyjemną, ale od jakiegoś czasu rozglądam się za czymś takim. Po prostu jestem tym zainteresowana. Mam kolege schizofrenika i chciałabym dowiedziec sie na ten temat czegoś więcej niż to co wiem do tej pory. Poza tym ksiązki psychologiczne zawsze mnie pasjonowały.
to przeczytaj "Schizofrenie" Antoniego Kępińskiego (w Twoim przypadku polecam też "Sens życia" i "Lęk" w związku z Twoimi wypowiedziami w tematach o fobiach i samobójstwie)
to literatura popularno-naukowa, więc nie wiem czy pasuje to definicji "książki psychologiczne"
wczoraj w nocy przeczytałem jedną z ojcowskiej kolekcji książek ericha von daniken'a a dokładniej "wszyscy jesteśmy dziećmi bogów".
kurde momentami ciekawe tezy facet pisze, nie powiem, ale teraz już wiem czemu ojciec po pijaku twierdzi, że kiedyś po niego ufo przyleci.
Ja mu nie wierzę za grosz, ale kiedyś czytałem to i owo i fajnie się go czyta.
sorry ze tak sie wtrace w rozmowe ale nie chcialo mi sie czytac tych 40 stron aw nazwie tematu jest napisane jakie ksiazki polecamy i ja polecam (moze sie powtorze) TRYLOGIE H. SINKIEWICZA
Trylogie ostatnimi czasy polecal rowniez Wesoly Romek.
Ja wlasnie jestem w trakcie 3tomowej randki z Robertem McLiamem Wilsonem. Odswierzylam Ulice Marzycieli, zjadlam Zaulek lgarza i jestem w trakcie Autopsji. A potem bedzie Jastrun, Rzeka podziemna.
Ja też mogę polecić Trylogię. Mimo, że jeszcze to nie jest moja szkolna lektura, to Potop mam już za sobą.
QUOTE
Ja np poza Harrym Potterem nienawidzę nowoczesnej fantastyki. Ksiązek Tolkienowskich w zyciu nie wzielabym do ręki.
A spróbuj chociaż zacząć Tolkiena. Jego książki są jednymi z najlepszych książek fantasy jakie czytałem. Z reguły się nie wypowiada o książkach, których się nie czytało.
Widzę, że poleciała ładna część dyskusji. Jestem ciekawa czemu. Poza paroma dygresjami i jednolinijkowymi wstawkami dyskutowało się o literaturze. Może nie w najlepszej dla dyskusji formie, ale też raczej nie przekraczającej granic dobrego smaku.
Za Tolkienem nie przepadam, acz czytało się przyjemnie. Drugi raz pewnie się nie wezmę w ciągu najbliższych kilku lat.
Nadal będę postulować przeciw używaniu zbyt mocnych słów w stosunku do literatury, której się nie za bardzo zna. Ja w każdym razie nie przejeżdżam się łysą kobyłą po choćby, main streamie Ameryki Północnej, który (jak mi się zdaje) lubi Katon (bynajmniej nie jest to aluzja w stosunku do niego, ot, pierwsze skojarzenie z tego czego nie czytuję).
A co by zmienić nieco temat:
Ostatnio czytałam "Eden" Lema i jak zwykle po lekturze książki tego pana jestem na kolanach.
"Generation P." Pielewina za to nie podobało mi się, bełkotliwe takie trochę, chaotyczne, choć są momenty, za które autora można by ucałować w oba policzki.
Obecnie na tapecie: antologia "Tempus Fugit" oraz "Ghost Story" Petera Strauba.
PrZeMeK Z.
25.08.2007 22:39
Znów przeczytałem kilka książek i cieszy mnie to, bo ostatnio zdarzało mi się coraz rzadziej.
"Alchemik" - lekki i lekko skłaniający do lekkich refleksji - a może to ja po prostu nie miałem nastroju na rozmyślania głębsze. Ale niewątpliwie dodaje nadziei i wprawia w dobry nastrój, a to też dużo warte. No i bardzo fajny zwrot akcji na sam koniec.
"Dzieci Hurina" - czyli powrót do Tolkiena. Bardzo ciekawa opowieść, nawet mimo tego, że najbardziej ucieszą się z niej fani tego pisarza, którzy znają "Silmarillion" w szczegółach. Czyta się to jak greckie mity czy średniowieczne legendy - a to naprawdę duży komplement. Christopher Tolkien stanął na wysokości zadania, o ile mogę to oceniać.
No i po raz kolejny ogarnął mnie niesamowity szacunek dla J.R.R. Tolkiena. Gdyby ten człowiek zdążył doprowadzić wszystkie swoje zamysły do końca...
Ach, Dzieci Hurina, Silmarillion, Niedokończone opowieści Gdyby takich książek było więcej, świat byłby piękniejszy.
a mi z kolei w zupełności wystarczy jeden Tolkien. i nie wyobrażam sobie nie znać jego twórczości, ale nie mam też specjalnej ochoty do niej wracać.
A ja wracam bardzo chętnie. Przynajmniej raz w miesiącu tak mnie nachodzi, żeby chociaż kawalątek LOTRa przeczytać.
A Silmarillion jest jedną z moich lektur w klasie 3 gim.
PrZeMeK Z.
27.08.2007 22:57
Że co?!
Przecież "Silmarillion" jest dla kogoś nieznającego "Władcy Pierścieni" książką kopmletnie niezrozumiałą i nudną! A nawet dla tego, kto LOTR zna, nie jest to lekka lektura. Powariowali w tej twojej szkole czy co?
Chyba raczej w wydawnictwie Wsip. Całe Ainulindale jest przedrukowane. Współczuje tym co LOTRa nie znają.
PrZeMeK Z.
27.08.2007 23:06
O ile zakład, że NIKT tego nie przeczyta?
Nie licząc Ciebie, oczywiście.
e tam, cały Silmarillion na pewno nie. U nas był fragment o Stworzeniu, jako przykład wystepowania tego motywu w literaturze w inny sposób niż ten znany z Pisma Świętego.
PrZeMeK Z.
27.08.2007 23:20
U nas takoż.
QUOTE
O ile zakład, że NIKT tego nie przeczyta?
Ludziom się nie chce czytać "Latarnika", a mieliby przeczytać "Silmarillion"?

wiadomo, kto wygra zakład
martusza
28.08.2007 09:33
Przez Silmarillion próbowałam przebrnąć jeszcze przed Władcą Pierścieni, ale mi się nie udało, więc postanowiłam kiedyś zacząć kolejny raz i chyba to ten moment. Ostatnio wszystkie nierozpoczęte i niedokończone książki dają o sobie znać, więc aktualnie czytam Boga Bestię-Studium Samobójstwa A. Alvareza. A Latarnik też mi się podobał.
Ainulindale, to cały ten mit o stworzeniu, a czy tylko ja to przeczytam? Otóż uważam, że nie, bo przeczyta cała klasa, tuż przed kartkówką.
PrZeMeK Z.
28.08.2007 11:40
Miałem raczej na myśli, że nikt by nie przeczytał całego "Silmarillionu".
I tak masz dobrze, u mnie w klasie nawet przed sprawdzianem połowa nie przeczytałaby czegoś tak krótkiego jak Ainulindale - "bo po co".
Ainulindale może i przeczytają, ale gdyby był cały Silmarillion, to części głównej- Quenta Silmarillion nie ruszyliby.
Może i nie, ale po moich usilnych namowach ponad połowa klasy w 6 klasie przeczytała HP&KT jako lekturę dodatkową.
PrZeMeK Z.
28.08.2007 11:52
Ha, "Komnata Tajemnic". Od niej zaczynałem.
Nie dziwię się, że w szóstej klasie Ci się udało. Później jest coraz gorzej, niestety.
Odkryłem, że nie mogę już czytać kryminałów, o ile nie są naprawdę wciągające, bo najbliższe wydarzenia odgaduję w nich na dziesięć stron do przodu, a zakończenie najpóźniej w połowie książki.
Ale język Rowling a język Tolkiena, szczególnie w "Silmarillionie" ogromnie się różnią. Może nawet zaczęliby czytać, ale szybko by się zniechęcili. Tak jak napisał Przemek- nawet dla fanów "Władcy" to jest ciężka lektura, wiem z autopsji, a co dopiero dla laików, którzy jedyny kontakt z Tolkienem mieli poprzez film i nigdy nie słyszeli o postaci Toma Bombadila
'silmarillion' jest lekturą nie do przejścia dla przeciętnego mola książkowego podobnie jak np. 'ulisses', aczkolwiek znam osoby, które z racji bycia fanatykami czytały po kilka razy. nie mówiąc o tym, że dla bardzo wielu ludzi poetyka tolkiena jest przeszkodą do przeczytania chociaż 'władcy'. swoją drogą - hobbit jest 'lżejszy'?
Chciałbym się zabrać, za WP w oryginale, ale no cóż, jedna angielska książka w roku już przeczytana.
"Hobbit" jest lżejszy i to o wiele. Zresztą musi taki być, bo Tolkien napisał go pośrednio dla swoich dzieci.
A WP w oryginale jest ciekawy, niestety nie przeczytałem całości, zatrzymałem się po "Drużynie" i musiałem oddać książkę, ale warto przeczytać.
A ja książki trzymam dopóki nie przeczytam. I tylko raz zdarzyło mi się zapłacić 2,75 kary za oddanie książki miesiąc później (nie było mnie w tym czasie w Krośnie)
PrZeMeK Z.
30.08.2007 22:45
Mam zwyczaj kończyć każdą książkę, którą zacząłem. Nieraz męczący. Póki co tylko z "Ogniem i mieczem" chyba mi się nie udało.
Trudny zwyczaj. Ja kończę tylko te książki, które mnie ciekawią (mało jest takich, które mnie nie ciekawią) Ale niektórych lektur z podstawówki do dziś nie przeczytałem
harolcia
30.08.2007 23:23
QUOTE(PrZeMeK Z. @ 30.08.2007 23:45)
Mam zwyczaj kończyć każdą książkę, którą zacząłem. Nieraz męczący. Póki co tylko z "Ogniem i mieczem" chyba mi się nie udało.
Też mam taki nawyk

póki co, również stanęłam na
Ogniem i Mieczem (kiedyś przeczytam) i
Potopie ( też kiedyś przeczytam). Teraz muszę się zabrać i dokończyć
Mistrza i Małgorzatę, bo ostatnio coś czasu nie miałam
Tez tak mam. Najgorzej mi szlo z 'Kodem Leonarda DaVinci'. Jezu, przez co ja przeszlam zeby to skonczyc...
No i oczywiscie powinnam byc na wszelkich czarnych bibliotekowych listach bo oddaje ksiazki (jesli w ogole) po roku, 2 latach.. Tak sie przeciaga bo sie boje u nich pokazac.
mi pod względem męczarni najbardziej zapadł w pamięć Hobbit. chwilę później Władca Pierścieni został pochłonięty błyskawicznie, ale tej historii jakoś nie mogłam znieść. ale udało się.
za to Kod jaki by nie był, przeczytał się dość szybko.
staram się kończyć książki, ale na półce kilka ma status "do kiedyś" i jak teraz sobie o niektórych z nich myślę, to chyba prędzej trzeba będzie zacząć od nowa. no, ale to raczej nie są wciągające powieści.
za to we wczesnych klasach podstawówki notorycznie nie kończyłam lektur, nie dlatego, że nie lubiłam czytać... w sumie nie wiem czemu.
no to moje przywiązanie do terminów bibliotecznych jest silniejsze niż chęć przeczytania książki, ostatnio oddałam Jasienicę, chociaż byłam dopiero w połowie. ale myślę sobie, że jak mi coś przypadnie do gustu, po prostu pożyczę to jeszcze raz.
a największa męka żeby skończyć... Krzyżacy. W pierwszej klasie gimnazjum zamykałam się w pokoju i mobilizowałam całą siłę woli, żeby przewrócić kartkę. Wczułam się dopiero w połowie, jakoś po uwięzieniu Juranda...
harolcia
31.08.2007 10:57
Krzyżaków wstyd się przyznać, ale nie czytałam

Nie było to moją lekturą, bo zamiast tego miałam
Quo Vadis. A w mojej wiejskiej bibliotece mam dobre układy, więc kar nie ponoszę

A że czasem się trochę spóźniam z oddaniem...
PrZeMeK Z.
31.08.2007 11:30
To samo mam

Dziwne, ale ja też miałem duży problem właśnie z "Krzyżakami". Miałem ich w pierwszej gimnazjum przeczytać na jakiś konkurs i nie dałem rady. A po konkursie skończyłem ją w tydzień.
Ja płace kary w tylko jednej bibliotece. Oddalonej o 40 km od mojego domu - W Krośnie. Bo w naszej święcańskiej, można trzymać książkę do woli.
Krzyżacy mi się akurat podobali, też to miałem w 1 gimnazjum i nie miałem problemów. Jeśli chodzi o lekturę, to najwięcej problemów sprawił mi
Ten obcy. Nie dość, że męczyłem się czytając, fabuła mnie zupełnie nie wciągnęła, to jeszcze nie było mnie na tych lekcjach, bo zachorowałem. Pamiętam to bardzo dobrze.
A co do oddawania książek do bibliotek, to nigdy nie byłem jakoś szczególnie sumienny w tym względzie. Podobnie jak Eva przeciąga mi się termin, bo w pewnym momencie boję się pokazać
QUOTE
A co do oddawania książek do bibliotek, to nigdy nie byłem jakoś szczególnie sumienny w tym względzie. Podobnie jak Eva przeciąga mi się termin, bo w pewnym momencie boję się pokazać tongue.gif
W takim wypadku ja wysyłam kuzynkę zaopatrzoną w kasę. (Mieszka w końcu dwieście metrów od biblioteki w Krośnie)
A Krzyżaków byłbym przeczytał do końca, gdyby nie klasowa wycieczka