Help - Search - Member List - Calendar
Pelna wersja: Lost
Magiczne Forum > Kultura > Klan, Plebania, Niewolnica Isaura
Pages: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26, 27, 28, 29, 30, 31, 32, 33, 34
Katon
To byłoby mocne, przyznaję =D
PrZeMeK Z.
Powrócił Tymon i jego teorie, yeah!

Ramzesie, ciekawe rzeczy piszesz.
1. Co za blizna? Wszyscy byli dość pokaleczeni, nie wiem, czy to ma znaczenie. No bo co niby mogłoby to oznaczać?
2. Zgadzam się.
4. Myślę, że obie wyspy są po prostu jedną wyspą, tyle że część łącząca jest zalana wink2.gif
5. There are rules! Może nawet taki Ben niektóre z nich zna. Swoją drogą, jak się mają zasady między Jacobem a Paulem do zasad między Widmorem a Benem? Pamiętacie - kiedy Widmore zabił Benowi córkę, Ben skomentował "He broke the rules". Czyżby był tu jakiś związek?
6. Celne spostrzeżenie smile.gif Keep up the good work!

Zastanawia mnie, czy część pomniejszych tajemnic z początkowych sezonów nie zostanie aby wyjaśniona przez różne rzeczy, które rozbitkowie robili, kiedy cofnęli się w czasie, a których jeszcze nie pokazano.

I jeszcze jedno - pamięta ktoś moment, kiedy podróżujący w czasie rozbitkowie płyną łódką i ktoś do nich strzela, a oni odpowiadają ogniem? To jeszcze nie zostało wyjaśnione, prawda?
Avadakedaver
QUOTE(Ramzes @ 18.02.2010 15:37)
Coraz bardziej nie wiem jak traktować te alternatywne historie. Niby funkcjonują na zasadzie co by było, gdyby, ale jednak wszystko się opiera chyba na detonacji bomby - wyspa pod wodą, Hurley jako "the luckiest person in the world", dobre stosunki Locke'a z ojcem (!!), Desmond w samolocie (który pojawia się i znika), Ben jako nauczyciel, Ethan jako lekarz. No i to przenikanie się dróg życiowych bohaterów pokazujące, że jednak przeznaczenie odgrywa kluczową rolę w ich życiu. Mam coraz większe wątpliwości, czy to faktycznie sztuka dla sztuki.
]
bo to nie jest 'co by bylo gdyby sie nie rozbili' tylko 'co by bylo gdyby bomba wybuchła i bunkier nigdy by nie powstał. wtedy liczby nie bylyby takie zle, hurley moglby byc szczesciarzem, a desmond nigdy nie trafic na wyspe.


in my opinion, Paul robi Sawyera w chuja (a zaklnę sobie, matoos i tak tu nie wchodzi).
zamiast nic nie zrobic, bo jakob nie zyje i nie stanowi zagrozenia, paul mowi do sawyera "moj najwiekszy wróg, Jakob, chciał żebyś zajął jego miejsce i strzegł wyspy przed czymś co nie istnieje. Zabiłem go, nie musisz tego robić, bo nie ma zagrożenia, wracamy do domu?" Po co w ogole cos takiego mialby robic skoro jakob nie zyje i sawyer nigdy nie dowiedzialby sie o jego planach co do nie-skreślonych, zastepcy itp? przeciez to sie moze mu wymknac spod kontroli i ktos, np. sawyer faktycznie zastapi jakoba i paul bedzie sie z nim użerał przez kolejne pincet lat.
Ramzes
Myślę, że to oczywiste, że szczerość Paula w stosunku do Sawyera jest mocno wątpliwa. W końcu z jakiegoś powodu wszyscy na wyspie się go boją.

Ja wiem, Avada, że się to zasadza na detonacji bomby, ale właśnie nie daje mi spokoju wynikły przez to paradoks ;) - nie ma się kto cofnąć w czasie, a więc nie ma kto zdetonować bomby.

Co do blizny Jacka, to się nieprecyzyjnie wyraziłem, pardon. Chodzi mi o moment, gdy w pierwszym odcinku, w alternatywnej rzeczywistości zaraz na początku, po turbulencjach idzie do łazienki i tam widzi na szyi świeżą ranę. W tym samym miejscu Daniel miał ranę po kuli tuż przed śmiercią. Nie wiem, czy jest to istotne, ale faktem jest, że sam Faraday mówi do Jacka o bliźnie ("Czy kiedy się spotkaliśmy, miałem tę bliznę? Nie, bo dla nas jest to teraźniejszość, każdy z nas może zginąć..." itd.). Może to tylko błahostka, ale zastanowiło mnie właśnie przez to, że Daniel o tym mówił.

Strzelania do Sawyera i reszty, gdy płynęli nie wyjaśniono, ale było to po katastrofie A316, więc albo to zobaczymy niedługo albo strzelała ekipa Ilany, gdy płynęli z Lapidusem i skrzynią z Lockiem.

A tak jeszcze na koniec - jakieś teorie co do biegającego po dżungli blondynka, który zna się na zasadach? Widział go Sawyer, więc to raczej nie jakiś niematerialny byt. W dodatku "Locke" wydawał się go znać.
Avadakedaver
nie no nie zaczynajmy gadki o paradoksach przy podróżach w czasie, bo one zawsze się pojawiają. Choć nie do konca w tym przypadku. widzisz, to jest alternatywna rzeczywistosc. To linia czasu która powstała z momentem wybuchu bomby. Nikt nie może się cofnąć w czasie już teraz, bo nie ma wyspy. Podróże w czasie mają sens i są wytłumaczalne jeśli nie rozpatrujesz tego jako życie na jednej linii czasu. Jak widzimy w lost tych linii jest wiecej, jedna - ta z sawyerem i paulem, druga - z benem uczacym historii.
ekipa cofajaca sie w czasie byla załóżmy w linii czasu 1 i po cofnieciu sie spowodowala powstanie linii czasu 2, ktora wyglada inaczej. Tak wiec w linii czasu 2 nikt nie musi sie cofac w czasie żeby stworzyć linię czasu 2,, bo już ktoś to zrobił - w linii czasu 1.
prościej tego nie umiem wyjaśnić biggrin.gif
Katon
1. Rana Jacka na 100% jest megaistotna. Sposób w jaki to było pokazane wyklucza jakąkolwiek nieistotność tego fragmentu.
2. W linii czasu nr.2 istniała wyspa i wybuchła bomba. To (prawdopodobnie) moment wybuchu bomby spowodował 'rozejście się' dwóch linii, więc nadal potrzebni są Ci, którzy ją zdetonowali.
3. Co do małego blondynka, to wyglądał mi (znając naprawdę świetny klucz wg. jakiego twórcy dobierają 'małe' wersje bohaterów) na Jacoba...
Ramzes
Rozumiem o co Ci chodzi, Avada - rozdzielenie linii czasowej na dwie, jak w Powrocie do przyszłości 2, sam sugerowałem takie wyjaśnienie podczas 5. sezonu wink2.gif no nic, chyba faktycznie tak to trzeba interpretować. A wtedy nie ma ani Widmore'a ani jego latorośli ani Eloise.

Wracając jeszcze do spostrzeżeń na temat całości serialu, bo przypomniały mi się dwie rzeczy:
1) Zastanawia mnie, czy wyjaśnią, co się działo dokładnie z Faradayem w latach 70. Wiemy, że trzy lata spędził w Ann Arbour, głównej siedzibie Dharmy, ale nie wiadomo, co tam robił. I skąd się dowiedział, że jego matka mieszka na wyspie i jest jedną z "hostiles"?
2) Ostatnie słowa Mr Eko nabierają nowego znaczenia w kontekście 5. sezonu - tuż przed śmiercią powiedział do Locke'a "You're next", co przez zaimek było dwuznaczne, ale wydaje się, że to jednak były słowa bezpośrednio do Johna, że to nim teraz zajmie się czarny dym. Być może to Eko pierwotnie miał pomóc Paulowi (nieświadomie oczywiście) w zabiciu Jacoba.
PrZeMeK Z.
3. Fakt, też podejrzewam Jacoba. Kojarzy mi się to z alegorią Nowego Roku jako dziecka - mały Jacob przyszedł do Paula jako małe przypomnienie, że nie można sobie tak po prostu wyeliminować jednej z sił w grze.
2. Tu właśnie są niejasności. W rzeczywistości nr 2 wyspa zatonęła już po przybyciu Dharmy (zatopiona wioska, rekin z logiem na ogonie) - ale detonacja bomby w świecie 2 nie mogła spowodować zatopienia, bo skoro lot 815 NIE MÓGŁ się rozbić na wyspie w roku 2004, to nie miał kto cofnąć się w czasie i bomby wysadzić. Nie było wybuchu w świecie 2. Dokładniej wyjaśniam to na poniższym prymitywnym rysunku:

klik

1. Zgadzam się.

Ramzesie - dzięki za wszystkie obserwacje!
Czternasta
Moim zdaniem w "alternatywnej" rzeczywistości bomba nie wybuchła wcale, to naruszenie gniazda spowodowało zatopienie wyspy, Swan nigdy nie powstał (bo nie mieli czasu na jego budowę, widzieliśmy w odcinku "incydent" jak wielka była uwolniona przez wiertło siła) rozbitkowie nigdy nie trafili na wyspę ani w latach 70, ani w 2004roku, część ludzi z Dharmy zostala ewakuowana tuż przed incydentem na rozkaz ojca Miles'a, dlatego widzieliśmy Ethana.

W rzeczywistości na wyspie: bomba wybuchła, rozładowując na jakiś czas energię z gniazda i dając tym samym czas na budowę stacji Swan, a co za tym idzie niejako powodując rozbicie się lotu 815.
Uważam, że są to równoległe linie czasu, a nie sztuka dla sztuki, tymbardziej, że Juliet przed/po śmierci powiedziała "udało się"


I przy takiej teorii wszystko się zgadza, nie ma paradoksów z czasem i tym, czy ktoś był na wyspie w odpowiednim czasie, czy nie
Avadakedaver
tak, bomba atomowa wybuchła pół metra od Juliet, która zmarła godzinę później na skutek odniesionych obrażeń których doznała spadając w szyb.


user posted image


nie no rozumiem, że oni przenieśli się zanim bomba zabiła juliet. Ale jest jeszcze jedna opcja.
kiedy juliet uderza w bombę widzimy powoli pojawiające się światło od błysków przenoszących w czasie. Takie jak zawsze, coraz jaśniejsze, coraz jaśniejsze podczas których wszyscy skręcali się z bólu. Może więc Bomba nie wybuchła w żadnej rzeczywistości? Może po prostu był błysk i się przenieśli a Dharma sama jakoś ogarnęła incydent. Nie wiem jak, korzystali tylko z aluminium albo zalali wszystko betonem, cokolwiek.
em
trochę się ciężko czyta te wasze odpowiedzi do odpowiedzi, jak używacie numerków zamiast cytatów, tak btw
PrZeMeK Z.
Avada, ale wtedy to nie ma żadnego sensu. Nie po to budowali całą fabułę wokół bomby, żeby potem machnąć ręką i stwierdzić: "Dobra, rozbitkowie bez żadnego powodu przenieśli się w czasie, mniejsza z bombą". Oczywiście, że wybuch bomby pół metra od Juliet to czysta fantastyka, ale to jest LOST. Nie takie rzeczy się już działy.
I i=kiedy Juliet uderza w bombę, nie widzimy coraz jaśniejszego światła, tylko gwałtowny wybuch bieli.
Avadakedaver
moja mapka prawdziwości
Katon
1. Jak oni znajdują te dzieci, to jest niebywałe!!! Syn Jacka jest dokładnie na tyle podobny, na ile powinien, zakładając, że część cech odziedziczył po matce - gdyby mi ktoś powiedział, że to naprawdę syn Foxa to nie miałbym podstaw do niewiary. Swoją drogą świetny motyw, rozliczeń z ojcem ciąg dalszy, podoba mi się to skupienie na bohaterach, powrót do lejtmotiwów z pierwszego sezonu pewne uspokojenie. Zwróćcie uwagę jak daleko sięgają zmiany. Przecież ten synek ma z 15 lat spokojnie, a to znaczy, że Jack musiał mieć syna bardzo młodo.

2. Świetna ostatnia scena, w sensie niesamowicie psychodeliczny jest ten tekst Claire wypowiedziany jej starym słodziutkim sposobem. Nie żeby coś tu było nie do przewidzenia, ale fajne.

3. Latarnia morska - kolejne z miejsc Jacoba, dużo tego. Kręciłem nosem jak się pojawiła, ale motyw z lustrami na tyle kozacki, że przestałem. Już widzę wasze komentarze (Avady szczególnie), że nic się nie działo i za dużo grania na pianinie, ale ten odcinek dokłada kolejną cegiełkę do całościowego obrazu i niesamowicie ekscytujące jest to, że zaczynają wyjaśniać właśnie w taki sposób. Liczby oczywiście okażą się kluczowe, chociaż może nie tak, jak się spodziewaliśmy. Zawsze zakładało się, że liczby kierują bohaterami jak jakieś fatum, a teraz zaczyna się klarować wizja ludzi jako czynników determinujących ostateczny kształt liczb. Chociaż oczywiście w pewnym splocie obydwie te teorie mogą się okazać komplementarne.

4. Zauważcie, że Jacob nie jest zbyt przejęty faktem, że jego oddani folowersi zginą w Świątyni. Interesuje go tylko ocalenie kandydatów. Jak widać Sayid wyleciał z gry, bo jego Jacob nie próbuje ratować. Ciągle otwarta dla mnie jest kwestia relacji Dym-Christian. Cały czas mam wątpliwości czy prosty znak równości załatwia sprawę, ale może to dlatego, że nie chciałbym, żeby tak było.
Ramzes
Bo do połowy odcinka było mało interesująco - wg mnie jakoś nierówno rozłożyli to, co dzieje się na Wyspie do tego, co poza nią, ale potem było tylko lepiej. Ale faktem jest, że historie alternatywne są naprawdę ciekawe.

Miałem podobne odczucia odnośnie latarni, ale rzeczywiście motyw z lustrami świetny. Wyglądało na to, że przy każdym stopniu było inne nazwisko, czyli co - 360 nazwisk? W takim razie Jacob i Dymek grają sobie w to jeszcze dłużej niż myślałem.

Też zwróciłem uwagę na olanie ludzi ze Świątyni przez Jacoba, powoli zaczyna mi zajeżdżać młodym Dumbledore'em i Grindelwaldem - "for the greater good" ;P

I nie zapomnieli o szkieletach w jaskini, może faktycznie spojrzą kompleksowo na te wszystkie tajemnice, co je pobudowali przez pięć sezonów.

Mam nadzieję, że nie zapomną też w tym sezonie o Widmorze. Tym bardziej, że aktor grający Desmonda jest wymieniany w czołówce, więc raczej jego teść też się pojawi.
PrZeMeK Z.
Ej, fajne to było!
Fantazja-Improptu Chopina, miły akcent smile.gif

Nie mam żadnych zastrzeżeń do latarni, fajny pomysł, fajna realizacja. Ciekawe tylko, czy w końcu przed wyjściem Hugo ustawił ją na 108 stopni. Pewnie nie miało to żadnego znaczenia, no, ale...
Lostpedia donosi, że pośród nazwisk w latarni pod numerem 51 znajduje się Kate - i nie jest skreślona. Hm.

Szkielety - przynajmniej teorię z tym, że to podróżujący w czasie rozbitkowie, mamy z głowy. Gdyby była prawdziwa, Hurley by jej nie wypowiedział smile.gif Może to Jacob i Paul? Nie mam pomysłu, jak miałoby to działać, ale ten biały i czarny kamień daje do myślenia.
O, może Jacob i Paul nie byli pierwszymi obrońcami wyspy. Może to szkielety ich poprzedników, którzy wyrżnęli się nawzajem.

No i te cośtamspekcje Jacka naprawdę ciekawe, aż się zdziwiłem. Znów powracają tajemnicze rany naszego doktora - czyżby przeplatanie się linii czasu? A jeśli tak, to może właśnie Jack z wyspy (kiedy już odkryje swe przeznaczenie) jakoś te linie połączy?

Szkoda, że rozbitkowie w sumie wciąż mają bardzo mało informacji na temat tego, co się dzieje na wyspie. Póki co grupa Bena i Sun wie najwięcej o zagrożeniu, jakie stanowi Dym.

QUOTE
Ciągle otwarta dla mnie jest kwestia relacji Dym-Christian. Cały czas mam wątpliwości czy prosty znak równości załatwia sprawę, ale może to dlatego, że nie chciałbym, żeby tak było.

Christian zabrał Claire do dżungli. "Locke" to jej "przyjaciel". Wydaje mi się, że to ta sama osoba.
Avadakedaver
kurde, nie wiem co powiedziec. zastanawia mnie kwestia dlaczego jin nie powiedział claire "nagle zniknęłaś, szukaliśmy cię dwa dni i nigdzie cie nie było. Myślałaś że zostawimy twojego syna w dżunglii a sami uciekniemy? Wzięła go kate i wróciła na wyspę żeby cię odnaleźć.", lol.
nie wiem przemek o ci chodzi z tym numerem bo coś ci zdanie nie wyszło, ale pod 51 jest kate. Nie widzę co jest po 108, nie mogę się doczytać.

no. tyle.

odcinek fajny, ale za krótki i te cośtamspekcje kiepskie w tym odcinku, w ogóle mi nie urwały dupy.
ale znam tego davida skąd.


Już poprawiłem, a tu masz wszystkie nazwiska.
P.
Zeti
Gdzie w serialu jest powiedziane, że man in black ma na imię Paul?
Mnie zastanawia, który z nich: Jacob czy jego antagonista mówią więcej prawdy, i który z nich jest "tym dobrym".
Miło z strony scenarzystów, że wracają do starych sekretów (szkielety i jaskinie), mam nadzieję, że to wyjaśnią, skoro już do tego wrócili.
Co do wroga Jacoba i ciała Christiana, to myślę, że nie chodzi o tą samą osobę, ponieważ Claire mówiła, że rozmawiała z ojcem i z przyjacielem, chodziło jej chyba o dwie różne osoby.
Czytałem gdzieś taką teorię, że Claire i Jack są prawnukami Jacoba, lub wroga, co w jakiś sposób tłumaczy życie po śmierci Christiana - on umarł, ale egzystuje po śmierci tak jak Jacob. Tzn, chodzi o to, że Ray byłby synem któregoś z przeciwników i dlatego jego wnuki znalazły by się na liście potencjalnych kandydatów Jacoba.


Nigdzie w serialu nie jest powiedziane, takie sobie po prostu wymyśliliśmy imię zastępcze.
P.
PrZeMeK Z.
Nie podobał mi się ten odcinek.

Czy ktoś mi może wytłumaczyć, JAK "Locke" zawładnął Sayidem? Tzn. jak go wskrzesił? Czy kiedykolwiek wcześniej kogoś ożywił?
Katon
Najsłabszy dotąd (w tym sezonie), ale poprzednie utwierdziły mnie w przekonanie, że ci ludzie wiedzą co robią, więc jestem spokojny. I tak był dobry, szczególnie aktorsko Sayid bardzo fajnie zagrał 'złego Sayida' - widać, że przemiana dokonała się gdzieś po drodze, nie wiadomo dokładnie kiedy, ale Sayid przy studni to już dość przerażająca persona.
PrZeMeK Z.
Ej, naprawdę świetny był ten odcinek! Alternatywny wszechświat świetnie rozegrany, bardzo zgrabnie spleciony z wydarzeniami na wyspie, cała ta "Zbrodnia i kara" Bena - moje strukturalistyczne serce się rozpływa.

Also, Alex is HOT!
Avadakedaver
ej no teraz to mnie bardziej ciekawi ten drugi świat niż to co sie dzieje na wyspie. Bez kitu.

Powiedz, że Alex jest hot, powiedz!
P.
Katon
No. To są emocje, nie to co ta niesatysfakcjonująca ekranizacja Alicji. Bardzo świetny odcinek, chociaż wiadomo, że odcinki z Benem to uczestniczące w akcie płciowym samograje.
Avadakedaver
No dobra no... Alex jest hot.
Ale nie urywa dupy.
Ahmed
mój cały komentarz do 6-ego sezonu LOSTa: user posted image
Rysiek_Kowal
QUOTE(Ahmed @ 16.03.2010 17:02)
mój cały komentarz do 6-ego sezonu LOSTa: user posted image
*


http://www.youtube.com/watch?v=30YW3wgRvyI
Ahmed
QUOTE(Rysiek_Kowal @ 16.03.2010 20:41)
QUOTE(Ahmed @ 16.03.2010 17:02)
mój cały komentarz do 6-ego sezonu LOSTa: user posted image
*


http://www.youtube.com/watch?v=30YW3wgRvyI
*


btw, oglądałeś Wire? Bo kiszę pierwszy sezon na dysku już od ponad roku.
Rysiek_Kowal
Widziałem całe pięć sezonów i paradoksalnie ten pierwszy sezon co kisisz na dysku od ponad roku wziąłem właśnie od Ciebie.
Myślę, że Ci się spodoba (nawet bardzo!). Warto, tylko trzeba dać szansę i przebrnąć dalej niż pierwsze kilka odcinków. Jeżeli jednak nie znajdziecie w tym nic fajnego to raczej trzeba odpuścić. Bo to nie jest coś co ogląda się w każdym serialu. To z pewnością najbardziej realistyczny i wiarygodnych serial jaki widziałem (zatem to nie jest rzecz dla każdego). Do tego równie prawdziwy i świetnie zagrany jak SFU. Momentami to nie jest nawet aktorstwo, tylko kawał prawdziwego czarnego Baltimore (Felicia Pearson jako Snoop!!!). HBO trzyma (naszą) klasę.
Zatem nie liczcie na jakieś cliff hangery, niekończące się zagadki i sztuczne nakręcanie napięcia przed następnym odcinkiem. Tutaj sam nakręcasz siebie, aż umrzesz łykając tą uliczną truciznę, która jest niebywale zabójczo prawdziwa. Inteligencja widza, scenariusz, pomysł, dialogi, postaci (Omar!) i dramat przede wszystkim. It's all in the game.

Teraz czekam na Treme. Jeszcze nie całe 3 tygodnie.
PrZeMeK Z.
Bardzo fajny odcinek, ale uśmiałem się przy statku rozbijającym posąg biggrin.gif Seriously? Statek?

Nareszcie zarysował się wyraźnie konkretny główny konflikt.
Rysiek_Kowal
QUOTE(Ahmed @ 16.03.2010 17:02)
user posted image
podbijam.
Eva
Och, Ricardo. <3
PrZeMeK Z.
QUOTE(Rysiek_Kowal @ 25.03.2010 03:42)
QUOTE(Ahmed @ 16.03.2010 17:02)
user posted image
podbijam.
*


A jakieś konkrety? Bo moim zdaniem nie odstawało to jakoś szczególnie od poziomu poprzednich sezonów.
Avadakedaver
ricardo pussy. teraz jest sześ razy lepszy. Jakoś w ogole nie przemawia do mnie jego tamta osobowość, ani tym bardziej zmiana jaka sie w nim dokonala w ostatnich kilku odcinkach. w odcinku z latarnią było "O BOŻE richard zmęczony" a pozniej "O BOŻE richard wystraszony" i teraz nagle spoko, richard zrobil sie normalny kolesiem ktory ma kryzys i płacze bo jego żona nie żyje sto czydzieści lat. Wyobrażacie sobie taką scenę sezon temu? niemożebyć.
Ale odcinek dał radę, jak najbardziej.
podejrzewam, ze izobel tak na prawde nie zyje a to co my widzimy i slyszymy to na przykład "przebrany" Jakob. On sprowadził statek na the island, więc może też richarda miał w planach od początku - obserwował go latarnią, wiedział wszystko o jego żonie i teraz może to wykorzystać somehow.
Avadakedaver
Siostra wyszła z pokoju po 20 minutach.
PrZeMeK Z.
Mamy nasz łącznik pomiędzy liniami czasu. Way to go, Desmond!

Also, do the MRI biggrin.gif
Avadakedaver
całkiem spoko był ten odcinek. To co w nim widzielismy oznacza, że ten "swiat alternatywny' jest alternatywną rzeczywistością faktycznie, a nie wersją zdarzeń jaka by nastąpiła gdyby cośtam co sie działo pod koniec sezonu piątego doszło do skutku.
PrZeMeK Z.
Fakt, wcale ciekawie się dzieje. Miło było zobaczyć Libby.
Wyjaśnienie szeptów nawet mi odpowiada.
Ramzes
Ok, a kim był kolejny młodzieniec biegający po dżungli z dzidą? Bo ten już nie wyglądał, jak ten z początku sezonu.

Bardzo mi się podoba rola Desmonda w alternatywnym świecie. Taki Hermes prawie że ;)
em
kocham Desmonda <3 bardzo bardzo bardzo
no i Dan! love

zasadniczo spoko, podoba mi się, w jakim kierunku to idzie

QUOTE
Ok, a kim był kolejny młodzieniec biegający po dżungli z dzidą? Bo ten już nie wyglądał, jak ten z początku sezonu.

od razu, natychmiast pomyślałam, że to Jacob. chłopiec z początku sezonu to ten sam koleś, tylko młodszy. imo wyspa nie może istnieć BEZ Jacoba, dopóki nie zastąpi go któryś z kandydatów - zło nie istnieje bez dobra itd - więc może Jacob się "odradza"? moje teorie idą w tym kierunku
PrZeMeK Z.
Też myślę, że to Jacob, niezależnie od tego, jak wygląda. Pojawił się w takim samym kontekście jak poprzedni.
Moje pomysły - nie tyle "odradzanie", co jakaś szczątkowa forma istnienia. Jeśli zło nie może istnieć bez dobra (co się wydaje logiczne), to dziecko może symbolizować dobro potencjalne, słabe, ale wciąż obecne.

Dlaczego ocalenie samolotu jest fabularnie aż tak ważne? Czyżby szykowała się na finał jakaś bezwzględna konieczność szybkiego opuszczenia wyspy?
Avadakedaver
kurde, tak narzekam na ten sezon ale on jednak na prawde jest dobry. jak całe lost. Mówię to dopiero po tym odcinku ostatnim, w ktorym sie wreszcie cos działo, ale oglądałem to dwa dni temu i już ochłonąłem, po czym nadal stwierdzam, że to jest zajebisty serial, więc chyba jednak coś w tym jest.
czyli dymek nie moze zabic nikogo z kandydatów. czyli skonczy sie tak, ze ktorys z kandydatow zostanie na wyspie i bedzie sobie siedzial z lockiem i nie mogl mu nic zrobic i odwrotnie. jak jakob.
Ale jest jeszcze teoria mojej siostry, ktora mowi, ze to co widzimy w ''alternatywnej rzeczywistosci" to tak na prawde ciag wydarzen jaki nastapi faktycznie, po tym jak lości z wyspy do niego doprowadzą - bo bomba widocznie nic nie zmienila. takim sposobem wszyscy mogą umierać na wyspie, ale jesli choc jedna osoba przezyje i doprowadzi do nigdy-nie-rozbicia-sie-samolotu to nie bedzie nikogo szkoda, bo tam wszyscy żyją i mają się dobrze. całkiem spoczko ta teoria. Logiczna tym bardziej, ze scenarzysci nie chcac zosawiac nam takiego niesmaku "no i co sie dalej z nimi stało" pokazują nam to juz od pierwszego odcinka.
generalnie wolalbym zeby jack skonczyl na wyspie z lockiem, bo to chyba on jednak jest tym prawdziwym kandydatem.
apropos. bomba. wiadomo, ze nie wybuchłaby gdyby sawyer nie wyjął kabelków bo wtedy by zabiła jacka. ale uwazam, ze nie wybuchłaby w ogole w zaden sposob ktory mialby zabic jacka. czyli jesli jack pobiegłby za sayidem też nic by mu nie było. mając świadomość, że nic mu sie nie stanie tak tez strzelał do ludzi na pomoście "na hardcorze" nie chowając się itp.
no. tyle.
PrZeMeK Z.
Do teorii Twojej siostry mam jedno pytanie: JAK? Co takiego mogliby w ciągu tych czterech ostatnich odcinków zrobić rozbitkowie, żeby ich samolot się nie rozbił i żeby sobie żyli "happily ever after"? Jeśli dobrze rozumiem, to ta teoria twierdzi, że bomba nic nie zrobiła, ale coś, co zrobią rozbitkowie, da identyczny efekt jak bomba (stworzenie nowej, lepszej linii czasu)? Głupie mi się to wydaje.

Fajny był ten odcinek, chociaż pół obsady ubili tongue.gif Może Frank jeszcze wypłynie... (Choć biorąc pod uwagę, że na tym etapie fabuły nie ma znaczenia, jakoś wątpię).
Ramzes
Odcinek dobry, choć szkoda Sun i Jina, po tym jak się wreszcie odnaleźli. Scenarzyści nie byli litościwi. Wszystko wskazuje na to, że Jack zastąpi Jacoba, ewentualnie Hurley wszystkich zaskoczy. Swoją drogą w alternatywnym świecie Jackowi zaczyna się zapalać światło w głowie, że wszyscy z O815 są ze sobą powiązani.

Ciekawe w czym Desmond może pomóc Jackowi. Jest w stanie powstrzymać w jakiś sposób "Locke'a"?

A co do niemożliwości zabijania kandydatów przez Dym, to co z Eko w takim razie? Był na najlepszej drodze do zastąpienia Locke'a, co nie przeszkodziło Dymowi w zabiciu go.
PrZeMeK Z.
Może mógł to zrobić, kiedy Jacob jeszcze żył.
Avadakedaver
QUOTE(Ramzes @ 08.05.2010 12:55)
A co do niemożliwości zabijania kandydatów przez Dym, to co z Eko w takim razie? Był na najlepszej drodze do zastąpienia Locke'a, co nie przeszkodziło Dymowi w zabiciu go.
*


Eko nie było także na liście jacoba. Nie było go też w jaskini, nie jest kandydatem.

ostatni odcinek... whoa.
czyzby prawdziwy brat jakoba nie żył? czy dymek wykorzystywał później jego postać tak jak teraz wykorzystuje postać locke'a?[/COLOR]
PrZeMeK Z.
Mam wielką nadzieję, że to nie była ostateczna odpowiedź na pytanie "czym jest wyspa?".
Czternasta
QUOTE(PrZeMeK Z. @ 08.05.2010 11:41)
Do teorii Twojej siostry mam jedno pytanie: JAK? Co takiego mogliby w ciągu tych czterech ostatnich odcinków zrobić rozbitkowie, żeby ich samolot się nie rozbił i żeby sobie żyli "happily ever after"? Jeśli dobrze rozumiem, to ta teoria twierdzi, że bomba nic nie zrobiła, ale coś, co zrobią rozbitkowie, da identyczny efekt jak bomba (stworzenie nowej, lepszej linii czasu)? Głupie mi się to wydaje.
*



Z końcówki poprzedniego sezonu dowiadujemy się, że nieważne czy bomba wybuchła, czy nie, miał miejsce incydent i rozbitkowie próbując coś zmienić nie zmienili nic, bo whatever happend, happend.
Teraz się skup: wystarczy, że poprzez wybranie nowego kandydata/zabicie Locka/uśmiercenie kandytata(co zapewne się nie wydarzy)/tudzież inną okoliczność, (nie karz mi jej podawać, to jest LOST), oni nie będą już więcej tam potrzebni, wyspa ich usunie, chcąc się ich pozbyć i spowoduje, że oni nigdy się nie rozbiją, ponieważ nie rozbiwszy się nie cofną się w czasie i nie uratują wyspy przed incydentem, tzn nie opanują wybuchu energii (co moim zdaniem zrobili za pomocą bomby),nie będzie czasu na budowę bunkra z przyciskiem, wyspa zatonie bez ich ingerencji w latach 70tych, dlatego pokazują nam pod samolotem zatopioną wyspę ze znakami dharmy.
Ja od początku uważałam, że "alternatywna rzeczywistość" to coś co będzie miało miejsce, gdy wreszcie skończy się ich życie na wyspie, a Twoim zdaniem co to jest? Pokazanie co by było gdyby? Głupie mi się to wydaje, cały sezon pokazywaliby nam życie rozbitków w L.A., żeby na koniec powiedzieć, no byłoby super, ale to bujda, tak naprawdę to wszyscy umarli na wyspie, przeżył tylko kandydat i tak oto kończymy jeden z najlepszych seriali w historii telewizji? A jeżeli okaże się, że to jest ściema i nigdy się nie wydarzy to odrzucę fakt istnienia tego sezonu i będę uznawać, że LOST miało ich pięc, bo zapychanie połowy sezonu wydarzeniami, które nigdy nie miały miejsca byłoby największym sucharem od dawna, większym niż fryzura Claire - a to prawie niemożliwe.
PrZeMeK Z.
Okej, teraz ta teoria wydaje mi się całkiem niezła. Dzięki za wyjaśnienie.
Jeszcze kilka odcinków temu, zanim był ten o Desmondzie, Twoja wersja może bardziej by do mnie przemawiała, ale teraz już nie. Czemu? Bo zaczęli pokazywać, że te dwie linie czasu jakoś się łączą, że Desmond zdaje sobie sprawę z natury tej więzi i wprowadza w życie jakiś swój niecny plan. Coraz bardziej skłaniam się ku wnioskowi, że wybuch bomby stworzył po prostu dwie równoległe linie czasu, a ta alternatywna w końcu się "posypie" i przestanie istnieć. Wtedy jedyną jej funkcją byłoby pokazanie nam, co by się działo z postaciami, gdyby nie wyspa - ot, character development.

A do ostatniego odcinka jeszcze - nie podoba mi się to, że wszystkie pytania, które nas nurtowały w kwestii Jacoba, przeniosły się teraz na jego matkę. Kim jest? Jak robi to, co robi? Co to za łacińskie zaklęcia z paskudnym angielskim akcentem? Mam nadzieję, że coś jeszcze z tego wyniknie. Nie czekam na racjonalną odpowiedź, podobają mi się nawet te mistyczne Źródła, dobro kontra zło itd., tylko... niech to rozegrają jakoś lepiej.
Eva
Czy ja wiem, mi się zdaje, że przekombinowali ździebko.
Czternasta
QUOTE(PrZeMeK Z. @ 13.05.2010 20:35)
Okej, teraz ta teoria wydaje mi się całkiem niezła. Dzięki za wyjaśnienie.
Jeszcze kilka odcinków temu, zanim był ten o Desmondzie, Twoja wersja może bardziej by do mnie przemawiała, ale teraz już nie. Czemu? Bo zaczęli pokazywać, że te dwie linie czasu jakoś się łączą, że Desmond zdaje sobie sprawę z natury tej więzi i wprowadza w życie jakiś swój niecny plan. Coraz bardziej skłaniam się ku wnioskowi, że wybuch bomby stworzył po prostu dwie równoległe linie czasu, a ta alternatywna w końcu się "posypie" i przestanie istnieć. Wtedy jedyną jej funkcją byłoby pokazanie nam, co by się działo z postaciami, gdyby nie wyspa - ot, character development.

*



To, że wkroczył Desmond absolutnie w żaden sposób nie zmienia mojego podejścia, to czy oni mają jakieś przebłyski, czy nie, nie zmienia (wg mnie) niczego, a jeśli któraś linia ma się posypać, to będzie to właśnie ta "wyspowa" a ta z L.A pozostanie jedyną istniejącą, w której wszyscy się cudownie połączą i będą żyć długo i szczęśliwie (tylko brakuje mi wciąż wątku Juliet)

A do ostatniego odcinka dołączyć jeszcze tylko Larę Croft i mamy istną Kolebkę Życia, której bliskość w każdym budzi jego prawdziwe ja, no dali czadu
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami kliknij tutaj.

  kulturystyka  trening na masę
Invision Power Board © 2001-2024 Invision Power Services, Inc.