PrZeMeK Z.
28.07.2007 15:50
Miejmy nadzieję, że nas, fanów, nie skompromitowałaś.

Mnie się w czwórce podobały sceny obyczajowe, ale ogólnie Newell zbytnio popuścił sobie cugli. Pozmieniał nawet to, co nie musiało być zmieniane. Yates pokazał, że można użyć np. żartów z książki w filmie i też będą śmieszyć. CO była trochę niespójna.
Powtórzę moją prośbę - NIE PISZMY o siódmym tomie poza miejscem do tego przeznaczonym! Co z tego, że jest napis SPOJLER, skoro ktoś może uznać, że jest to tylko spojler filmowy i go przeczyta.
No tu mam wybitnie inne zdanie niż Pszczoła i Owca. Śmierć Cedrica była dość przesywająca. A Harry płączący jak małe dziecko mocniejszy niż ten cierpiący młodzieniec. No i sceny w labiryncie. Tu żadna nie jest tak blisko świetnego thrillera.
Nie liczę na nic 'mocniejszego'. Liczę w duchu, że HBP będzie (kurde, fabuła szóstego tomu tego wymaga, jakby nie było) kinem spokojniejszym, bardziej wyciszonym, tajemniczym nieco. Ze Rickman rozwinie wreszcie skrzydła. Że sceny z młodym Riddlem nie będą przycinane do kilku sekund.
Dopiero Newell sprawił, że bliźnaicy stali się zabawni. Teraz im zostało. Ale chciałbym, żeby zmienili Yatesa na kogoś nowego (co się już nie stanie). Idziak must stay.
Ginnusia
28.07.2007 16:54
QUOTE(PrZeMeK Z. @ 28.07.2007 17:50)
Miejmy nadzieję, że nas, fanów, nie skompromitowałaś.

Raczej nie.

Zwłaszcza, że napisał pracę mgr o fanach HP, zrobiło chyba na ekipie pewne wrażenie. Ale pytali mnie o wszystko, czy jestem fanką, od kiedy, na czym polega fenomen HP, czy lepsze są ksiązki od filmów i jakie przesłanie z nich płynie. Gadałam jak w transie.
Hmm... Dawno się na tym forum nie wypowiadałam, jednak po wczorajszym seansie myślę, że w końcu się przełamię i napiszę kilka słów, chociaż nie obiecuję, że będą jakoś specjalnie odkrywcze...

Otóż film podobał mi się, zrobiony jest bardzo ładnie.
Nie wciągnął mnie jednak na tyle, żebym śledziła wydarzenia skupiając się tylko na nich, a szkoda (były tylko pojedyncze momenty, które ciekawiły naprawdę, a nie byłam jakoś specjalnie rozkojarzona).
Podobały mi się ujęcia, ukazane trochę w inny sposób niż w dotychczasowych produkcjach. Tylko że... jak dla mnie niezbyt spójny był ten film. Dużo szybkich migawek (które oczywiście były potrzebne) i szybkie przejścia z jednej sceny do drugiej, brak mu było płynności (o!).
Jeśli chodzi o konkretne sceny... scena w Ministerstwie Magii, kiedy śmierciożercy gonią DA zbyt krótka ;/ Patrzę, patrzę a tu już łuk. Szare smugi zamiast wyraźnych postaci - ?;/ No i śmierć Syriusza. Nie chodzi mi o złe zaklęcie etc. , jak dla mnie zbyt mało czasu i wkładu w ten wątek. To była jedyna osoba jaką miał Harry, mieli zamieszkać razem, jedyna szansa na namiastkę prawdziwego domu... a tu myk myk kurtyna Harry krzyczy i za 2 minuty jakby wszyscy o tym zapomnieli do końca filmu. Nawet motyw lusterka został pominięty...
Dolores i jej gabinet w 95% zgadzają się z moim wyobrażeniem

Luna genialnie dobrana oraz zagrana.
Denerwowało trochę przeinaczanie faktów w niektórych momentach (o których sami na pewno wiecie więc nie ma sensu ich wymieniać)
Aha muzyka... dobra muzyka w filmie, potęgująca emocje i wymowę zdarzeń jest ważna - w zestawieniu z tym filmem brzmiała bardzo fajnie (czy mogłabym słuchać jej samej to odrębna sprawa).
Wspomnienia Snape'a - hm, jeśli dobrze zauważyłam to był nawet przystojny ten filmowy młody Snape (ofc kwestia gustu.)
Bellatrix - ok, pasuje nawet ta aktorka.
No i zastanawiam się, jak zrozumieli ten film ci, którzy książki nie czytali, oraz mniejsze dzieci, skoro był dość chaotyczny i nie do końca jasny w kilku momentach, no i czy połapali się w fabule i wszystkich ukazanych wątkach.
I fakt, V film jest bardziej "mroczny". O ile się nie mylę będąc w kinie dzieci od czasu do czasu mówiły "Ale się przestraszyłam!".

Pozdrawiam.
(Ach, bo tu rozgorzała również mini dyskusja na temat ulubionej części filmu - pierwsze trzy mi się nie podobają zdecydowanie, do tej pory najbardziej interesująca dla mnie jest chyba 4 część, spodobała mi się... do V nie jestem jeszcze dość przekonana, muszę sobie ją poukładać.)
oja, baardzo dawno mnie tu nie było i nikogo juz nie poznaję. ;o
jak dla mnie piąta ekranizacja była najlepsza ze wszystkich-
*bliźniacy jakby przezyli diametralną przemianę. z osiągnięciem pełnoletności wreszcie stali sie zabawni.
*film wreszcie otrzymał od rezysera duszę, dzieki czemu oglądając odczuwało się emocje a nie tylko analizowało poszczególne fragmenty i przypominalo sie je w ksiazce.
*wreszcie zauważyłam ładnie złożona całość a nie sceny wyrwane z kontekstu.
*Danie nauczył sie grać, zmienil sie z chlopca monotonnie recytującego scenariusz na aktora oddajacego emocje
jedna rzecz mi się nie podobała, zarówno w książce jak i w filmie. koncówka filmu istnie biła w twarz manifestem frajerów ktorzy za wszelka cene chca pokazac swiatu ze jednak na cos ich stac. nie zauwazyliscie ze towazystwo harrego w tej czesci jest pokazana jako banda wyrzutków, za ktorymi i tak nikt by nie tesknil gdyby nie wrocili z ministerstwa?
harry- uważany przez ogół ludzki za czlowieka niepowaznego opowiadajacego wciaz bajki aby sie dowartosciowac
hermiona- nieszanowana przez innych kujonka z ktorej mugolskie pochodzenie jest wiecznie wysmiewane przez rowiesnikow.
ron, ginny- wiecznie niedowartosciowani i niedokochani z powodu licznego rodzenstwa i braku pieniedzy.
nevilla i pomyluny chyba nie musze komentować.
nie podoba mi sie to.
Wreszcie w domu
Trochę więcej z mojej strony o ZF.
Evanna oczywiście bije wszystkich o głowę. Po prostu genialnie dobrana aktorka i jej kreacja Luny ("Zjadłabym budyń" - bezcenne

). Również i Imelda popisała się niezłym aktorstwem. Dokładnie tak sobie wyobrażałam Umbridge.
Nie wiem, co chcecie od Helen Bohnam Carter. Mi właśnie jej kreacja Bellatrix sie bardzo podobała. Taka właśnie świrnięta śmierciożerczyni.
Sceny w ministerstwie rzeczywiscie strasznie pochapane (z taką niecierpliwością czekałam na salę z mózgami.... eh...). To pojmanie dzieciaków przez śmierciożertów, rzeczywiście robi wrażenie. I fajtłapa Malfoy, upuszczajacy przepowiednię

Sam pojedynek Voldemort&Dumbledore jak już wcześniej mówiłam nie podobał mi się. Za to opętanie Harry`ego było świetne. I ta jego wewnętrzna walka ze sobą...
Ogólnie cały film, to takie jakby migawki. Tu jest na Privet Drive, a tu nagle juz w Hogwarcie (a właśnie, strasznie szybko umkną mi GP).
Spotkania GD faktycznie całkiem ciekawie zrobione (zwłaszcza ten Filch z kanapkami pod drzwiami

). Pojawianie się drzwi, mi również kojarzyły sie z tymi z Władcy Pierścieni ;p
Jak już również wspomniałam, moge wybaczyć, że pominięto myślodsiewną Snapea, a rzeczoną scenę zrobiono przy okazji oklumencji. Jednak była ona zdecydowanie za krótka. I nawet nie potrafię powiedzieć, co sądzę o młodych huncwotach, bo szerze mówiac wszystko trwało taki ułamek sekund, że mi po prostu przemknęli (drugim razem zwrócę na nich uwagę...).
Zdecydowanie za mało Tonks. No niby wiem, że w ZF nie ma jej zbyt dużo, jednak oczekiwałam na parę więcej scen, chociażby jakąś dwuznaczna z Lupinem (którego też było stanowczo za mało).
No, ale Syriusza nie wybaczę. Jest to ekranizacja ksiażek. A nie po prostu film. Dlatego aż takie nagięcie faktów jest aż zbytnim przeinaczeniem.
I jeszcze przepowiednia. Wyszło na to, że każdy o niej wiedział (tzn. jej treść). A Dumbledore na dobrą sprawę nic Harry`emu nie wytłumaczył na koniec (nie wspominajac o krzykach, wrzaskach i rozbijaniu przedmiotów).
Ogólnie, jak na razie podtrzymę swoją ocenę. Może po obejrzeniu tego raz jeszcze, z napisami tym razem, nieco zmienię zdanie...
Ginnusia
28.07.2007 18:14
QUOTE(HarrOla @ 28.07.2007 19:41)
jedna rzecz mi się nie podobała, zarówno w książce jak i w filmie. koncówka filmu istnie biła w twarz manifestem frajerów ktorzy za wszelka cene chca pokazac swiatu ze jednak na cos ich stac. nie zauwazyliscie ze towazystwo harrego w tej czesci jest pokazana jako banda wyrzutków, za ktorymi i tak nikt by nie tesknil gdyby nie wrocili z ministerstwa?
harry- uważany przez ogół ludzki za czlowieka niepowaznego opowiadajacego wciaz bajki aby sie dowartosciowac
hermiona- nieszanowana przez innych kujonka z ktorej mugolskie pochodzenie jest wiecznie wysmiewane przez rowiesnikow.
ron, ginny- wiecznie niedowartosciowani i niedokochani z powodu licznego rodzenstwa i braku pieniedzy.
nevilla i pomyluny chyba nie musze komentować.
Yyy, przecież o to własnie chodzi w tej książce... Że nie musisz być piękny i bogaty, żeby dokonywać wielkich rzeczy. Dla mnie była to zawsze jedna z większych wartości HP, że główni bohaterowie są tacy, jacy są.
Poza tym - zwróc uwagę, kTO się wysmiewa z mugolskiego pochodzenia Hermiony i ubóstwa Weasleyów.
O, tak, Filch z kanapkami był świetny.
Może ktoś wyłapał jeden szczegół w scenie, kiedy Hermiona tłumaczy, co czuje Cho. W książce, kiedy Ron twierdzi, że jeden człowiek nie może tyle czuć, bo by ekslpodował, ona mówi, że jego uczuciowość mieści się w łyżeczce do herbaty. I mam wrażenie, że w filmie też to mówi, tylko jest to zupełnie inaczej tłumaczone na polski (coś o piwie kremowym). Ktoś usłyszał, jak to było woryginale?
owczarnia
28.07.2007 18:22
Mnie osobiście Evanna, o dziwo, nie przypadła do gustu aż tak, jak się spodziewałam. Podobnie Umbridge. No, może wynikało to z faktu, że Luna nigdy nie była moją ulubioną postacią, nie czułam jej. A Umbridge z kolei wyobrażałam sobie jednak nieco inaczej..
Za to, co również mnie dziwi, nie przeszkadzała mi Bellatrix. Wszystko na odwrót...
No cóż. Nie wiem, być może moje wzruszenie brało się i stąd, że dopiero kiedy oglądałam końcowe sceny piątego filmu, dotarło do mnie w pełni, że znam już zakończenie tego wszystkiego. Że za mną siódmy, ostatni tom... I yyy, nie powstrzymam się, sorry, jak kto nie czytał "Deathly Hallows", niech nie podświetla (spojler!), ale kiedy Voldemort mówi: "Harry Potter, you will lose everything", na moment straciłam z oczu ekran, i widziałam tylko "I am about to die", przez łzy...
PS
Ginnusiu, tak, Hermiona w oryginale mówi tekst o łyżeczce. W ogóle mam wrażenie, że te napisy to, delikatnie mówiąc, w pośpiechu były przygotowywane.
'Yyy, przecież o to własnie chodzi w tej książce... Że nie musisz być piękny i bogaty, żeby dokonywać wielkich rzeczy. Dla mnie była to zawsze jedna z większych wartości HP, że główni bohaterowie są tacy, jacy są.
Poza tym - zwróc uwagę, kTO się wysmiewa z mugolskiego pochodzenia Hermiony i ubóstwa Weasleyów. '
naturalnie cel jest szczytny niesamowicie ale satyry nie lubie,
to książka przygodowa a nie przedmiot do leczenia kompleksów,
troche przejaskrawione jak dla mnie.
umbridge świetna, dokladne odwzorowanie mojej pani od matmy.
Chciałabym, niestety u mnie dostępna tylko wersja z dubbingiem

Napisową zobaczę pewnie za jakiś czas. W dubbingu Hermiona warknęła do Rona: "Ty czujesz coś tylko po piwie kremowym" czy jakoś tak...
Co do filmu - mam mieszane uczucia. Może jestem za bardzo wymagająca, no ale... ogólnie chyba bardziej podobał mi się niż 4, chociaż miałam momentami wrażenie, że to taka mieszanka krótkich scen z różnych momentów książki, przeskakiwanie z miejsca na miejsce i brak czegoś, co jakoś by je lepiej łączyło...
Nieścisłości było wiele. Zauważyliście pewnie, że bodajże Luna używała zaklęcia "Levicorpus"...?
Zastanawiał mnie sposób poruszania się śmierciożerców. Od kiedy oni... fruwają?
Tak jakby trochę zmienili też wygląd dementorów. Wcale nie na lepsze.
Za mało Tonks i Lupina. Absolutnie genialna Luna (ta jej mina, ton, zachowanie!

). Świetna Umbridge z nieodłącznym, słodkim uśmiechem. Aż miałoby się ochotę iść i ją trzasnąć. Niezła Bellatriks.
Szkoda, że z Neville'a dalej robią w filmie taką straszną ciamajdę. Przecież on się zmienia, no!
Podczas pojedynku Dumbledore'a i Voldemorta jak zwykle poszli na 'efekciarstwo' - jak najwięcej iskier, światła i fajerwerków. Ten ognisty smok czy wodnista kula to nie wiem, co to miało być, ale nevermind...
I szkoda, że scena z Huncwotami była tak krótka, jakby nie było jej wcale..
Co do sceny śmierci Syriusza - miałam nadzieję, i na szczęście tak się stało - że nie będzie tych krzyków, płaczu, jak w Czarze Ognia, bo wycie Amosa Diggory'ego nie wzruszyło mnie, a wprawiło w rodzaj zakłopotania. Wiedziałam, że żeby uzyskać odpowiedni efekt, muszą zrobić to w zwolnionym tempie, albo wyciąć głos... oczami wyobraźni widziałam ten niemy krzyk Harry'ego wyrywającego się Lupinowi...
I tak było, ha! :]
Najbardziej wzruszyłam się jednak podczas rozmowy Syriusza i Harry'ego na Grimmauld Place. Kiedy uściskali się na koniec, miałam łzy w oczach...eh.
Ogólnie mam sentyment do tego tomu, podobnie jak do WA. I do filmu pewnie też mimo wszystko będę miała.
Ginnusia
28.07.2007 18:38
Dzięki, Owca, tak mi się wydawało, ale w tej scenie tak się skupiłam na Rupercie, że dotarło do mnie tylko "spoon".

HarrOla, nie mogę się z Tobą zgodzić. Zwłaszcza że Rowling wykorzystała tu jeden z najpopularniejszych motywów literatury. A "szarzy" bohaterowie są dla mnie o wiele ciekawsi od Mary Sue.
Fanka HP z Elbląga
28.07.2007 20:12
Właśnie wróciłam z kina. Jestem pod dużym wrażeniem. Napewno jest to mój ulubiony film z całej serii, oczywiście było parę niedociągnięć i przeinaczeń, ale całościowo film naprawdę mi się podoba. Jak zwykle poryczałam się w momencie śmierci Syriusza....

Walka w ministerstwie dosłownie wcisnęła mnie w fotel

To co mnie rozczarowało, to zbyt krótka i pozbawiona złości Harrego rozmowa z dyrektorem, po wydarzeniach w Ministerstwie Magii...Dubbing też nie był teki zły jak się spodziewałam po traillerze. Wystwiam filmowi ocenę -5, za te nidociagnięcia i przeinaczenia
A właśnie. Cedric przypomniał mi o tym pocałunku sławetnym

Przyznam szczerze, że byłam pod wrażeniem. Nastawiałam sie bardziej na takiego buziaka większego, niż takie "przyssanie" jakby to można nazwać
Pszczola
28.07.2007 21:43
O przepraszam bardzo. CO nie podobała mi się, ale akurat scena w labiryncie była dobra.
OK, byłam w kinie drugi raz (pójdę jeszcze trzeci..i jak znam siebie czwarty, bo będę miała darmowy bilet z punktów Multikinomaniaka) i podobało mi się jeszcze bardziej niż wczoraj. Co prawda natrafiłam na jakąś hałaśliwą wycieczkę wkurzającej młodzieży, matkę z rocznym dzieckiem i parę szczebiotek, które komentowały każdą scenę (co było w książce, a co pozmieniali), ale jak się raz wydarłam, trochę się uciszyli. Do tego panienki wolały żreć śmierdzącą żywność z szeleszczących paczek (przez co chyba połowy filmu nie zarejestrowały), a rozrywkowa młodzież bez przerwy wychodziła do łazienki (w kluczowych momentach), przy czym jedna z wesołych grupek panienek o pęcherzach wielkości suszonej śliwki, otworzyła wejście ewakuacyjne. Przez co Ministerstwo Magii nagle zbladło w dziennym świetle. A za mną siedzieli Anglicy. Cóż, już wiedzą jak to jest w polskim kinie.
Zostałam do końca napisów i niestety nic dla wytrwałych na końcu nie było, ale nie żałuję. Nasłuchałam się dobrej muzyki. OST III kocham, ale jak tylko kupię OST V, zapewne zajmie on honorowe miejsce wśród moich ulubionych soundtracków.
A mi się muzyka niezbyt podoba szczerze mówiąc
Jednak mówcie co chcecie, ale jak dla mnie (dotychczas) najlepszym filmem jest CO. I muzyka do niej również.
owczarnia
28.07.2007 22:39
Muzyka rzeczywiście świetna, zapomniałam wspomnieć. Nie tak dobra jak Williamsa, ale ok.
Nie, no CO zdecydowanie jest u mnie na ostatnim miejscu.
Pszczola
28.07.2007 22:40
Znowu mamy odmienne zdanie. Muzyka do CO jest przyzwoita, ale nie słucha się tego najlepiej bez filmu. Zresztą muzyka do I i II też była tylko "fajna". Czasami nachodzi mnie ochota na przesłuchanie któregoś z tych OST-ów (zwykle słucham muzyki coś czytając, a wspomniane ścieżki dźwiękowe mnie rozpraszają i miejscami irytują/męczą), ale częściej sięgam do III i innych soudntracków.
Acha, jedno zastrzeżenie do V filmu (i II). Fawkes. Toż to feniks! Dlaczego musi wyglądać jak wymięty kurak?
QUOTE(Pszczola @ 28.07.2007 23:40)
Acha, jedno zastrzeżenie do V filmu (i II). Fawkes. Toż to feniks! Dlaczego musi wyglądać jak wymięty kurak?
xD
Propo "wymiętego kuraka". Ta scena, co Dumbledore znika z gabinetu, to też troche za krótka. Szczerze mówiąc liczyłam zarówno na coś dłuższego...
owczarnia
28.07.2007 22:48
QUOTE(Pszczola @ 28.07.2007 22:40)
Znowu mamy odmienne zdanie. Muzyka do CO jest przyzwoita, ale nie słucha się tego najlepiej bez filmu.
?
Ja mówiłam o muzyce z Feniksa

.
Skaterin
28.07.2007 23:04
Dzisiaj obejrzałam Zakon w kinie.
I jestem zakochana w Tonks, Lunie i aluzji Hermiony w stosunku do Cho. A i zakochana jestem w minach Ginny.
Ogolnie mnie sie film podobal, i jak na moj gust, jego najwiekszym plusem jest to, ze jest tak rozny od ksiazki... Bo sie przynajmniej widz nie nudzi ;]
Chociaz... Jedno mi sie nie podobało. Za mało akcji w DT
Pszczola
28.07.2007 23:14
QUOTE
Ja mówiłam o muzyce z Feniksa
Przepraszam, wyprzedziłaś mój wpis. Odpowiadałam na posta anagdy o muzyce do CO.
Heh, ale na tekst, że "Dumbledore ma klasę" dwa razy publiczność zaczęła bić brawo. Cóż, nie powiedział tego Phineas, ale i tak zabrzmiało, jak zabrzmieć powinno.
Ginnusia
28.07.2007 23:32
U mnie publiczność zaczęła buczeć, jak Knot przynał, że Voldemort wrócił. Fajne to było.
A właśnie, Tonks mi się nie podobała. Myslałam, że będzie... subtelniejsza.
Skaterin
28.07.2007 23:36
u nas jak Knot powiedział, ze wrocil: wszyscy wybuchneli smiechem. Ironicznym, zimnym,drwiacym.
Ach...
kocham taki smiech ;]
Pszczola
28.07.2007 23:40
U nas tak samo. I dwa razy ktoś krzyknął :"no serio!?"
Ech, dobry film, dobry.
PrZeMeK Z.
28.07.2007 23:45
Fakt, u mnie śmiech też był. Choć może bardziej prześmiewczy niż zimny.
A propos tego, jak film odbierają osoby nieznające książki. Byłem w kinie z moją ciocią (studentką) i film jej się podobał. Nie miała problemu ze zrozumieniem go i nawet wzruszyła się pod koniec. (Co prawda przed seansem przypomniałem jej pokrótce, kto jest kim, ale to normalne). Jedyną niespójnością, jaką zauważyła, było to, że Lucjusz Malfoy mówi Harry'emu, iż sekrety jego i Voldemorta są w przepowiedni, a później nie ma o tym mowy. To potwierdza, że sprawa przepowiedni została potraktowana trochę po macoszemu.
Aha, i nie zauważyła, że to właśnie Cho zdradziła GD. Jakoś to nie zostało wyraźnie zaznaczone.
Skaterin
29.07.2007 00:13
QUOTE
Byłem w kinie z moją ciocią (studentką) i film jej się podobał. Nie miała problemu ze zrozumieniem go i nawet wzruszyła się pod koniec. (
I o to tworcom w wiekszym procencie chodzilo. Udalo sie. gratuluje.
obejrzałam już dwa razy, bardzo mi się podobało, ale chyba ze względu na książkę,jako że tak dużo w niej Syriusza. najlepsza scena dla mnie - Harry nawiedzony przez Voldemorta, po prostu super, niemy Harry płaczący po stracie Syriusza, no i jeszcze urywki- Voldemort na dworcu King's Cross,plakat Knota w ministerstwie. najbardziej lubię jednak HPi WA. muzyka była dobrze dopasowana,podobało mi się,chociaż zawsze najlepsze będą dla mnie piosenki z balu w 4 części

no właśnie,zabrakło mi kilku szczegółów,ale najbardziej mnie uderzyło to,że nie oczyszczono Syriusza ze wszystkich zarzutów,a był na to czas w scenie z artykułami gazet po walce z Voldemortem!
a tak w ogóle,zauważyliście,że tym starszym trochę od Harrego mężczyznom bardzo służą dłuższe włosy? Lucjusz, Snape i Syriusz...nawet Dumbledore
"ma(ją) klasę" i są sexy
Ginnusia
29.07.2007 10:11
O to, że Knot jest wspaniały?
Jak dla mnie to film był średnio udany. Ksiązkę HPiZF czytałam wiele razy, i może dlatego trochę denerwowało mnie pominięcie co ważniejszych i ciekawszych miejsc z ksiązki, a to, co wybrali, momentami było pokazane trochę za mało. Nie było tam takiego narastającego napięcia. Gdyby nie końcówka filmu możnaby go uznać za nieudany. Za to aktorzy grali świetnie. Bardzo podobały mi się Tonks i Umbrigde

. Były też ładne efekty [np. fajerwerki Wesley'ów]. Ogólnie ocena 6/10 pkt.

Pzdr
QUOTE(estiej @ 29.07.2007 05:11)
no właśnie, ten olbrzymi poster w ministerstwie na początku z dużą literą M, o ile pamiętam. Ktoś wie, o co w nim chodzi?
Jak zobaczyłam ten ogromy plakat z Knotem, to pierwsze skojarzenie: "Lenin" i "Stalin"...
owczarnia
29.07.2007 11:47
Myślę, że dokładnie o to chodziło. A "M" to chyba od minister? Albo od ministerstwo? A i "magnificent" pasuje, jak zauważyła Ginnusia.
Fajnie, fajnie, Wy to macie fajnie

. Mi wypada tylko na wydanie DVD czekać bo oczywiście u mnie ZF będzie w kinie na ferie... zimowe

a na dodatek najbliższe większe kino (coś około 130km w Lublinie) wyświetlają tylko z dubbingiem no o zgrozo

. Ale i tak muszę go zobaczyć!
Film świetny!!! Bardzo mi sie podobało, że nie chcieli na silę zrobić dynamicznej fabuły. Aktorzy jak zwykle świetni, Emma jak zwykle piękna^^. Nie pasował mi trochę początek, Dudley i jego banda pojawiający się znikąd i to oczernianie Harry'ego. Stoi ten świniak jak słup soli i z tępym wyrazem twarzy gada po prostu coś... i to, że Harry mówiąc "Zamknij się Dudley" też specjalnie emocji nie przejawiał... Fajne było również to, żę było parę naprawdę humorystycznych scen kiedy się można było szczerze zaśmiać, nie bacząc na to, że ktoś z boku będzie krzywo patrzał na to, jak wg niego śmiejesz się w nieodpowiednim momencie. Świetne pokazano rodzące sie uczucie pomiędzy Ronem i Hermioną, tak subtelnie i zabawnie. Pocałunek również fajny, taki romantyczny

. I scena po pocałunku, po prostu mistrzostwo

. Nie podobała mi się zmiana wyglądu śmierci Syriusza. O ile dobrze pamiętam nic tam nie było z Avadą związanego, on po prostu wpadł za kurtynę... wracając jeszcze do spraw miłosnych, to nie podobało mi isę to, że w "związku" Harry'ego i Cho skupili sie na pokazaniu pocałunku i jeśli ktoś nie czytał książki, to to wyglądał tak "przelizali się tyle, nic więcej"... O HPiZF jestem fanem Heleny Bonham Carter. GENIALNA JEST PO PROSTU!!! Bellatrix w jej wykonaniu to ucieleśnienie wszystkich moich wyobrażeń o tej postaci

. I jeszcze ten tekst Lucjusza "Nie krzycz, i tak nie robisz na nikim wrażenia" świetny:). Uważam, że Luna też jest dobra, taka zbzikowana i wywołująca uśmiech na twarzy:). Graup fajny, ale za bardzo potulny. Mam tylko zastrzeżenia do Ginny, ONA MIAŁA BYĆ NAWIĘKSZĄ LASKĄ W SZKOLE!!! A jest tylko zwykłym pocholęciem... Chyba będą musieli jej zrobić przed Księciem Półkrwi niezłą kurację upiększajacą...
Właśnie wróciłam z kina. W Krakowie seansów z napisami do wyboru do koloru
Pierwszy raz widziałam Potterowy film w kinie i nie żałuję.
Ogólnie film wypadł naprawdę dobrze. Nie porwał mnie, ale też nie oczekiwałam tego. Rozumiem też, dlaczego ludziom którzy nie czytali piątego tomu może on się wydawać ponury i monotonny ( słyszałam narzekanie po seansie), ale ja znałam książkę i wiedziałam, że nie mogło być inaczej.
Początek wypadł dosknonale. Widok Harry'ego siedzącego samotnie na karuzeli ma w sobie coś urzekająco poetyckiego. Dzieciakiem nie jestem, ale scena z dementorami przyprawiła mnie o dreszcze. O scenach w ministerstwie napisano już chyba wszystko więc mogę tylko potaknąć- fantastyczne. Walka Dumbledore'a z Voldemortem wyglądała naprawdę porażająco. No i opętany Harry...chociaż w przeciwieństwie do Owczarni nie uciekłam łkając do toalety

to ku swojemu ogromnemu zdziwieniu poczułam łzy w oczach
Zdecydowanym plusem byli aktorzy. Dan już w 4 części wypadł przyzwoicie, tutaj naprawdę nie można się do niego przyczepić. Evanna jako Luna- brak mi słów po prostu. Oldman nie podobał mi się w 3 części, ale tu prawie złamał mi serce, a sceny Syriusza z Harrym należały do najlepszych w całym filmie. Rickman i Isaacs jak zwykle pokazali klasę, a Imelda Staunton ( Umbridge) powinna dostać jakąś malutką malutką nominację do Oscara

Nawet Gambon tym razem mi się podobał. Nie do końca Dumbledorowaty, ale już dużo, dużo bliżej...zwłaszcza w scenie gdy ze łzami w oczach patrzy na opętanego Harry'ego wijącego się na podłodze. Tonks i Bellatrix nie miały niestety wiele do roboty, ale i tak udało im się błysnąć.
I nie wiem czemu, ale bardzo podobała mi się aktorka, która grała Abigail Longbottom.
No i ta muzyka...ech. Szczególnie do gustu przypadł mi motyw towarzyszący scenom Harry'ego i Syriusza.
Szkoda tylko, że u nas premiera miała mejsce już po premierze ostatniego tomu...jakoś tak...dziwnie się oglądało wiedząc już wszystko i znając już wszystkie odpowiedzi.
Ps. dziękuję za niezwykle celny i malowniczy opis wielkości pęcherzów kinomaniaków

nigdy nie wiedziałam, jak opisać ten fenomen. Suszona śliwka. Otóż to.
Skaterin
29.07.2007 14:14
QUOTE
"Nie krzycz, i tak nie robisz na nikim wrażenia"
Przy tym tekscie myslalam, ze zatrzymaja projekcje, bo sala skonczyla sie smiac, kiedy juz byli w polowie walki ;]
QUOTE
Chyba będą musieli jej zrobić przed Księciem Półkrwi niezłą kurację upiększajacą...
a) wybitnie podobna do filmowej Lilly
b) zanim skoncza krecic HP i KP ona troche wydorosleje
c) jest naturalnie ladna, ladny usmiech, oczy, chociaz dziecinna

<fanka Tonks ze mnie> ach! *.*
Pszczola
29.07.2007 14:47
QUOTE
Byłem w kinie z moją ciocią (studentką) i film jej się podobał. Nie miała problemu ze zrozumieniem go i nawet wzruszyła się pod koniec.
Zaciągnęłam do kina ojca, który od trzech lat znosi cierpliwie moją chorobliwą fascynację Potterem. Obejrzał wszystkie filmy od III. O III powiedział, że była przyzwoita (wielki komplement z jego ust). A V podobała mu się! Nie narzekał na wolny rozwój akcji, chwalił scenę walki w Ministerstwie (szczególnie walkę wewnętrzną Pottera) i postacie Umbridge i Snape'a.
IV fimu nie pamiętał. Wiecie co? Oglądałam IV trzy razy i właściwie też nic z niej nie pamiętam. A sceny z V cały czas do mnie wracają.
Tata po seansie zaczął się nawet wypytywać o Voldemorta. Chyba wreszcie książki przeczyta (w domu nie ma polskiego przekładu,a obawiam się, że moje narzekania na tłumaczenie skutecznie zniechęciły go do zakupu). Najwyższy czas, zważywszy na to, że zajmował się kiedyś literaturą dziecięcą, ale jest uprzedzony do serii tak, jak ja byłam uprzedzona jeszcze trzy lata temu.
Plakat z Knotem był genialnym pomysłem! Hitler/Lenin/Stalin/AD (Anonimowy Dyktator). Tak ma się to kojarzyć. M jak Minister/Ministerstwo, ne? To "Magnificent" też pasuje jak ulał.
Ale mogliby się bardziej na przepowiedni skupić. Chociaż, według mnie, w książce też była małym niewypałem. Spodziewałam się czegoś... mocniejszego? Wiadomo było, że Potter będzie musiał kiedyś stanąć do ostatecznej walki z Voldemortem. Ale dla bohatera przepowiednia była ważna. Miałam nadzieję, że w filmie to podkreślą.
Acha w VI filmie powinni powtórzyć całą treść przepowiedni. Inaczej nie wyobrażam sobie, jak uzasadnią skrajną nieufność Harry'ego do Snape'a.
Zgadzam się, scena walki świetna, chociaż słyszałem opinie, że Harry podczas tej walki wyglądał, jakby miał zatwardzenie... Podobała mi się też walka Dumbledore'a i Volda. Zastanawiam się tylko, czy przypadkiem Gambon i Fiennes nie czują sie głupio, dwóch dorosłych facetów w sukienkach walczących za pomocą patyków i do tego bardzo przy tym sie wysilających

. No i te walki cały czas przywodziły mi na myśl walki na miecze świetlne ze Star Wars
Ginnusia
29.07.2007 15:59
O, przypomniało mi się. Scena z walki w ministerstwie, kiedy Harry ma wizję, dzięki której odpiera Voldemorta - no, po prostu muszę iść jeszcze raz do kina, by to zobaczyć raz jeszcze.
Boli mnie serce kiedy tak jeździcie po czwórce, ale cóż zrobić.
Dwie impresje ogólniejszej natury.
1. Co w Trójce było tragiczne wg. Katona
To o czym wszyscy trąbili, że będzie najlepsze, bo Cuaron zna się na młodzieży. A jednak sceny 'obyczajowe' są słabawe. Szczególnie zbrodnia dokonana w Więźniu na postaci Malfoya. Cuaron zrobił z niego slapstikowego idiotę, który zawsze ucieka i krzyczy jakby miał pięć lat. Żałosne. Upokorzony Malfoy zawsze odchodził i mówił o ojcu i o tym, że jeszcze zobaczycie. Był tchórzem, ok, ale nie takim, który po dostaniu śnieżką robi uauauauauaaaaaa i ze sztucznie bęcwalskim grymasem ucieka. Drobiazg, ale obrazuje dziecinne podejście Cuarona do pewnych scen. Do tego bezbarwni bliźniacy, sztucznie płaczący Harry (wina Radclife'a, ale dziecięcych aktorów trzeba umieć prowadzić - scena płaczu w czwórce jest przejmująca) i
2. Co jest do cholery z tym Gambonem???
Broniłem długo i wytrwale, ale po piątce koniec. Ożywcie mi Harrisa natychmiast. Wolę Wernyhorę. Bo tamten Wernyhora miał ciepło w oczach i widać było, że mu zależy. Gambon się nie uśmiecha. Gambon jest zawsze skupiony na walce ze złem. Zawsze napięty. Zawsze poirytowany. "Dumbledore ma klasę". Szkoda, że to jednak nie Fineas to mówił. I szkoda, że w tej scenie nie za wiele było tej klasy. Dumbledore w książce często 'gra' życzliwe opanowanie. Ale jednak tutaj, kiedy wygłasza, że nie da się złapać, bez cienia choćby złośliwego uśmiechu nie jest Dumbledorem. Kiedy po wyroku Wizengamotu w sprawie Harry'ego nie mówi lekkim głosem i z uśmiechem, że 'tą sprawę mamy już chyba za sobą' to nie jest Dumbledorem. Kiedy mówi Harry'emu, że mu na nim zależy to średnio mu wierzę. Szkoda, że jednak nie McKellen. W jego Gandalfowym zmęczeniu było jakieś ciepło. Dobro. Gambon to potężny i napewno dobry, ale niezbyt sympatyczny starzec.
QUOTE
Broniłem długo i wytrwale, ale po piątce koniec. Ożywcie mi Harrisa natychmiast. Wolę Wernyhorę. Bo tamten Wernyhora miał ciepło w oczach i widać było, że mu zależy. Gambon się nie uśmiecha. Gambon jest zawsze skupiony na walce ze złem. Zawsze napięty. Zawsze poirytowany. "Dumbledore ma klasę". Szkoda, że to jednak nie Fineas to mówił. I szkoda, że w tej scenie nie za wiele było tej klasy. Dumbledore w książce często 'gra' życzliwe opanowanie. Ale jednak tutaj, kiedy wygłasza, że nie da się złapać, bez cienia choćby złośliwego uśmiechu nie jest Dumbledorem. Kiedy po wyroku Wizengamotu w sprawie Harry'ego nie mówi lekkim głosem i z uśmiechem, że 'tą sprawę mamy już chyba za sobą' to nie jest Dumbledorem. Kiedy mówi Harry'emu, że mu na nim zależy to średnio mu wierzę. Szkoda, że jednak nie McKellen. W jego Gandalfowym zmęczeniu było jakieś ciepło. Dobro. Gambon to potężny i napewno dobry, ale niezbyt sympatyczny starzec.
O! Dokładnie! I nikt mnie nie przekona, że Dumbledore w ksiaże jest włąśnie taki jak Gambon. Fakt, skupiony na walce z Voldemortem, potężny, ale przy okazji niezmiernie ciepły i przyjacielski. I ja tu nie mówię akurat o V filmie, kiedy uciekał gdy tylko zobaczyć Harry`ego, bo to akurat jest zgodne z książką. Ale ogólnie. I to we wszystkich dotychczasowych filmach.
Wiem, że Harrisa nic nie ożywi. Ale no jest tylko aktorów, to dlaczego akurat jego musieli wziaść? (zaraz zacznie się znowu batalia w obronie zapewne, ale co tam...)
Harris grał nieco leniwie. Ale myślę, że gdyby dożył następnych części umiał zagrać też Dumbledore'a Potężnego czy Dumbledore'a Groźnego. Nie tracąc ciepła. To był genialny aktor. Jak dotąd rozmowa Dumbledore - Potter z pierwszej części jest najlepszą ze wszystkich filmowych. Wycinanych swoją drogą bez opamiętania. A to ważne sceny. Te pięć minut nikogo by nie zbawiło.
Kiedy szedłem do kina zastanawiałem się na co pójść. Czy na "Zakon Feniksa" czy na "Grindhouse Vol.1" Tarantino. Stwierdziłem (z bólem w sercu) że Tarantino, nie zająć i nie ucieknie.
W całym seansie zaskoczyło mnie najbardziej dobór trailerów przed rozpoczęciem filmu. Kompletnie nie spodziewałem się reklamy filmu "Katyń", ani "I Am Legende", ani tym bardziej "Transformersów" (które wgniotą Potter w glebę pod względem efektów specjalnych).
Ale, przejdźmy
ad meritum.
----------------------------------------------------
Rzeczy dobre:
- wnętrze Ministerstwa Magii i Departamentu Tajemnic - podobały mi się ten czarno-złoty wystrój.
- Wizengamot - mieli fajne stroje - pierwsze skojarzeniem jakie się nasuwa to trybunały inkwizycyjne.
- aktorka odgrywająca Umbridge - doskonale ją dobrali - odgrywała tą trudną rolę bardzo dobrze.
- ucieczka Dumbledore'a z gabinetu - Kingsley miał rację - Dumbledore ma styl.
- Aberforth Dumbledore
Nie pisz o siódmym tomie łośku----------------------------------------------------
Rzeczy śmieszne, czasami dobre, czasami nie:
- Filch i jego podchody z Gwardią Dumbledore'a.
- przyznaję to z bólem, ale podobała mi się scena kiedy Umbridge przepytuje Snape'a.
- Dudley z tą złotawą ketą na szyji - skojarzyło mi się to z typowym raperem-gangsterem
----------------------------------------------------
Rzeczy, które kompletnie nie wyszły:
- Departament Tajemnic - całkowicie spartolona część filmu - wogóle nie oddano jego tajemniczości.
- pojedynek Dumbledore'a z Voldemortem - najlepsza scena w całej serii i spartolili ją strasznie. Scenę ta ratuje powrót CZARODZIEJSKIEJ ŚMIETANY z czwartego filmu

----------------------------------------------------
Ogólnie rzecz biorąc, film nie był najlepszy. Sytuacja podobna do tej jaka nastąpiła z grą S.T.A.L.K.E.R. - wszyscy oczekiwali tego z niecierpliwością, a jednak bardzo mocno się zawiedli. Czara Ognia pozostaje dalej najlepszą ekranizacją Potter'a jaka do tej pory wyszła.
Według mnie następne filmy uratowałby powierzenie ich reżyserii komuś a'la Tarantino, bądź Rodriguez. Harry latający z kataną i wpadający do gabinetu Dumbledore'a z odciętym łbem Snape'a/Dracona/jakiegoś smierciożercy w ręku byłby genialnym widokiem.
Pszczola
29.07.2007 17:06
QUOTE
Szczególnie zbrodnia dokonana w Więźniu na postaci Malfoya. Cuaron zrobił z niego slapstikowego idiotę, który zawsze ucieka i krzyczy jakby miał pięć lat. Żałosne.
Ależ się z Tobą zgadzam. Zresztą w V filmie znowu Draco robi z siebie idiotę. Co nie znaczy, że filmy nie są dobre.
Nareszcie ktoś podziela moją opienię o Gambonie. Gdyby tak połączyć Dumbledore'a z pierwszych dwóch części i Dumbledore'a z trzech ostatnich, mielibyśmy Dumbledore'a idealnego.
A mnie się pojedynek między Dumbledorem, a Voldemortem podobał. Gdyby tylko Gambon nie nosił wtedy piżamy...
A w Departamencie Tajemnic, a raczej w sali proroctw, brakowało mi tylko szeptów stłuczonych przepowiedni.
A racja, scena z Umbridge i Snapem świetna. Kocham Rickmana!
Ginnusia
29.07.2007 18:14
Katon - kto jeździ po czwórce, ten jeździ - ja ten film uwielbiam.
Franki - a jakie znaczenie ma, czy w "Transformersach" będą lepsze efekty niż w HP, skoro po obejrzeniu ich trailera stwierdziłam, że czegos głupszego w zyciu nie widziałam?
QUOTE(Pszczola @ 29.07.2007 18:06)
QUOTE
Szczególnie zbrodnia dokonana w Więźniu na postaci Malfoya. Cuaron zrobił z niego slapstikowego idiotę, który zawsze ucieka i krzyczy jakby miał pięć lat. Żałosne.
Ależ się z Tobą zgadzam. Zresztą w V filmie znowu Draco robi z siebie idiotę. Co nie znaczy, że filmy nie są dobre.
No mnie tez to wkurzało. Draco miałbyć sarkastyczny bardziej już. Szczerze mówiąc bardziej bym go z charakteru podpięła pod Lucjusza. Z tym że troche bardziej tchórzliwy. Ale nie tak żałosny!
QUOTE
A mnie się pojedynek między Dumbledorem, a Voldemortem podobał. Gdyby tylko Gambon nie nosił wtedy piżamy...
A w Departamencie Tajemnic, a raczej w sali proroctw, brakowało mi tylko szeptów stłuczonych przepowiedni.
Piżamy?

No i w ogóle jak Harry wziął do ręki tą przepowiednię to od razu zaczęła że tak powiem "gadać". A przecież dopiero jak się stłukła. Tak to wychodzi, ze wszyscy znali jej treść.
QUOTE
A racja, scena z Umbridge i Snapem świetna. Kocham Rickmana!
Yes...
QUOTE(Ginnusia @ 29.07.2007 18:14)
Franki - a jakie znaczenie ma, czy w "Transformersach" będą lepsze efekty niż w HP, skoro po obejrzeniu ich trailera stwierdziłam, że czegos głupszego w zyciu nie widziałam?
Może dlatego że Potter miałby wtedy szansę na jakąś nagrodę filmową w kategorii efektów specjalnych. A "Transformersy" są rzeczą na której niektórzy ludzie się wychowali. Przy okazji jest to klasyk wśród zabawek, klasyczna już seria komiksów, oraz serial animowany, który obecnie może jedynie śmieszyć swoją starą grafiką i infantylną fabułą.
Transformersy rox! Kto nie kuma niech milczy!
Ginnusia
30.07.2007 14:56
Nie kumam i kumać nie zamierzam.
Pszczola
30.07.2007 15:18
Efekty specjalne są najlepsze wtedy, kiedy nie wiesz, że je widzisz. Większość V była zapewne kręcona na niebieskim tle. Spokojnie na nominację maja szansę.
Ale zdjęcia były genialne! Hehe, ciekawe co by było gdyby III Piratów z Karaibów (zdjęcia D.Wolski) i Potter z Idziakiem się na nominację załapali? Zasłużyli.
QUOTE
Tak to wychodzi, ze wszyscy znali jej treść.
Właśnie nie. Jest zbliżenie na Harry'ego - słyszymy początek proroctwa. Następnie zbliżenie na czwórkę przyjaciół - cisza. Potem kamera wraca na Pottera i słyszymy końcówkę przepowiedni, jakby fragment był oderwany od całości. Uważam, że tylko Harry usłyszał jej treść.