Wiec teraz ja powiem kilka slow od siebie.
UWAGA! RECENZJA ZAWIERA SPOILERY!
Rzecz jasna teasery i trailery oraz cala otoczka wokol filmu zdala egzamin i wywiazala sie ze swoich obowiazkow z nawiazka, bo o filmie mowilo sie i wyczekiwano go, a i kina oblegane w zwiazku z premiera (w Stanach zdecydowanie, u Nas wola Lejdis

).
Moje nastawienie po pierwszych wiesciach o filmie "Wow. Super."
Po kolejnych, gdy wyszedl na jaw Godzillowaty charakter filmu "No..Niech bedzie. Ok! Super i tak, moze wyjsc ciekawie!"
Tworcy filmu wywiazali sie ze wszystkich swoich planow znakomicie, problem w tym, ze mimo to - film nie porywa, nie jest "zajebiaszczy" i nie wroci sie do niego 3 razy.
Sposob filmowania - jasne, ze kopia Blair, ale zauwazmy o ile latwiej bylo nagrac BWP z racji statycznosci lasu, malej ilosci bohaterow. Pikuś. Zrob batalistyczny film z wybuchami, strzalami, 30 bohaterami, 50 lokacjami, Godzilla i potworkami, i niech to wszystko wyglada naturalnie, bo z recznej, zwyklej kamery. Jak dla mnie - bomba. Udalo sie, chociaz momentami uwazam, ze obraz byl zbyt statyczny, bo reka powinna sie w danej sytuacji trzasc jak cholera. Mojej dziewczynie bardzo przeszkadzal ten sposob filmowania, bo byl oczywiscie zbyt chaotyczny i trudny w odbiorze, ja jednak wzialem to za dobra karte i podobalo mi sie. Obejrzalbym Making Of z wielka checia.
Skoncentrowanie fabuly. Bardzo ciekawy zabieg, bo pojawiaja sie potwory, jednak nie wiemy o nich niczego. I nie dowiadujemy sie. Zazwyczaj w filmach robia im rentgena, sekcje, dowiaduja sie, ze pochodza z planety X, a tylko specjalny promien lasera moze je zabic, a ochronic przed zarazeniem moze tylko ulraszczepionka zrobiona w labolatorium wielkiej korporacji, blabla. Tutaj potwor jest. Niszczy. Jest trudny do likwidacji. I to wszystko co musimy wiedziec, bo akcja i fabula skupia sie na przetrwaniu i zdezorientowaniu bohaterow wobec sytuacji.
I wlasnie? Czy ktos z Was potrafil wczuc sie np. w watek milosny? Mnie bylo ciezko, za szybko dzialo sie to, by chwycilo mnie za serce, totez wszelkie irracjonalne dzialnia glownego bohatera pozostawaly dla mnie wlasnie takie, a nie szlachetne, z pobudek milosnych, odwagi.
Gra aktorow. Nie mam zastrzen. To znaczy to co wyzej pisalem, ze im nie wierze to zasluga scenarzysty i rezysera, natomiast aktorzy calkiem niezle. Tymbardziej wszelkie przejawy przerazenia (helikopter) - tu mialem zoladek przy gardle. "Glowny" bohater - operator kamery pojawia sie zaledwie kilka razy na ekranie, a jednak mimo braku jego twarzy - gra calkiem dobrze.
Reasumujac - Colverfield to film silnie eksperymentalny, calkiem nowatorska rzecz, ktora jednak nie zapoczatkuje nowej ery takich filmow. Jednorazowy wystepek, jako zjawisko ciekawy. Eksperymentem jest znudzenie widza do granic mozliwosci przez pierwsze 25 minut filmu, a takze sposob prowadzenia kamery, glowny temat filmu. Male potworki pojawiaja sie akurat, nie za malo, nie za duzo. Pojawiaja sie w silnie dynamicznych scenach, nie mozemy wiec zobaczyc czym tak naprawde sa, czym atakuja, co jest ich slabym punktem.. I bardzo dobrze! Bohaterowie (a my jestesmy kamera jednego z nich) rowniez na to czasu nie mieli, wiec wiemy dokladnie tyle co oni. Niestety nie podoba mi sie wizja Tego Glownego Potwora, bo widzimy go za duzo i za wyraznie. Do pewnego momentu to tylko jakis cien, jakis ruch, ogon, noga.. Byloby ok, gdyby na tym stanelo, ew. jedno wieksze ujecie. Ale zblizenia na mordke, na cala sylwetke.. Za duzo.
Film byl dobry, tak jak wczesniej wspomnialem - zrealizowal wszystkie swoje cele oprocz jednego - nie byl wybitny, nie byl nadzwyczajny, niczym nie chwycil bardzo mocno.