QUOTE(Nes @ 23.07.2005 19:43)
QUOTE
moze sama cos powiesz o filmie...
cholera jasna zara mnie jaka kurwica wezmie normalnie. czy kiedykolwiek w postach uzywalem rodzaju zenskiego?! nie. mam dac sobie w podpisie 'jestem facetem' czy jak?
khyhyhyhy, sorry ;p
no jakoś tak mi się kojarzy dziwnie ;]
a w którym momencie imdb sciemniaja?
A ja ostatnio obejrzałem "Oldboya" i ten koreański film bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Nic dziwnego że wzbudził tyle emocji i został nagrodzony na festiwalu w Cannes 2004.
Sama fabuła filmu jest barddzo intrygująca gdyż opowiada o facecie który zostaje pewnego dnia porwany i osadzony w pokoju, którego nie opuszcza przez 15 lat. Po tym okresie czasu zostaje wypuszczony i oczywiście zamierza znaleźc ludzi którzy go porwali by zemścić się na nich. Niby nic niesamowitego ale cała produkcja jest świetna a zakończenie filmu zaskakujące. Gorąco polecam wszystkim filmomanom!!
oldboy dobry. porabany troche, ale nie nudzilem sie jak ogladalem.
dobra, czas na 'woje swiatow'. chyba bede pierwszy, bo nie widzialem zeby ktos o tym wspominal w tym temacie. moglbym strescic swoje spostrzezenia do kilku zdan, ale poniewaz strasznie sie podniecalem tym filmem przed premiera, a w sumie to sie zawiodlem nieco, uskutecznie conieco wiecej tekstu. uprzedzam z gory, ze duzo bede spojlerowac. [edit: niech ktos mi powie, dlaczego nie moge zmieci rozmiaru tekstu?]
'najdrozszy film w dziejach' reklamowali. 130 mln dolcow nie wystarcza, by byc najdrozszym filmem w historii kina - drozsze byly chocby 'titanic' i 'waterworld', a z tych co ostatnio wyszly to nie jestem pewny czy 'sahara' nie byla rownie droga.
do rzeczy.
jestem fanem science fiction dluuugo 'wojny swiatow' wyczekiwalem i... niestety nie moge go polecic. ludziom, z ktorymi film ogladalem tez sie raczej nie podobal (ale oni tak za sci-fi nie przepadaja... choc s-f w tym niewiele, o czym zaraz napisze), wg mnie jest dosc niestandardowy i specjalnie zrobiony w taki sposob, zeby zaszokowac (a przynajmniej zdziwic) widzow. spodziewalem sie zupelnie czego innego. mowiac wprost - liczylem na znacznie wiecej napieprzanki - to mi sie chyba najbardziej podobalo w duzo lzejszym, milszym (i poki co musze dodac: lepszym), choc idiotycznym 'dniu niepodleglosci'.
LEKKIE SPOILERY dot. charakteru filmu
'war of the worlds' to nie film o kosmitach. to film o ludziach. na tym koncentruje sie cala akcja. glowny bohater stara sie ratowac siebie i swoje dzieci. zaglada ludzkosci zostala pokazana w filmie w sposob wrecz mistrzowski. widac wyraznie, ze nie mielismy absolutnie zadnych szans. najezdzcy wymiatali az (nie)milo. najbardziej podkreslone w calym obrazie bylo ludzkie zachowanie. niewiele bylo tu bohaterstwa (wsrod cywili, znaczy sie) i wszystko wygladalo zupelnie inaczej niz w Independence Day. ludzie wiali w poplochu, nie wiedzieli co robic, jeden gotow byl dac drugiego ufokom na pozarcie. panika, porazajacy strach, irracjonalne myslenie, a nawet zbrodnia i wariactwo. caly film koncentrowal sie na pokazaniu wlasnie tego i wywiazal sie z tego znakomicie. niesamowicie ciezki i tragiczny klimat powinien udzielic sie kazdemu.
udalo sie to w duzej czesci za sprawa bardzo dobrej gry aktorskiej. za tomem cruisem nie przepadalem, nie przepadam i pewnie nie bede przepadac, czuje do niego jakas niczym nie uzasadniona niechec , a jednak - juz nie pierwszy raz zreszta - pokazal, ze jest dobrym aktorem. bogu dzieki, bo gdyby odstawil fuszerke, wiekszosc scen wygladaloby... no, glupawo. rewelacyjnie moim zdaniem zagrala tez aktorka odgrywajaca role jego malej coreczki. wybaczcie moja ignorancje, ale nie pamietam jej nazwiska - zagrala ostatnio w jakims znanym filmie i rowniez zrobila to bardzo dobrze, ale jego tytul tez mi wylecial z glowy mimo ze godzine temu o tym z kims gadalem ;d (sorry - caly dzien malowania i wdychania farby robi swoje).
zdjecia sa dobre, miejscami piekne (na swoj sposob, oczywiscie) i urzekajace. a widok toma cruise'a za oknem jego domu przebitym pilka rozsmieszy chyba kazdego . pojedyncze sceny stoja na bardzo wysokim poziomie. efekty specjalne rowniez bardzo mi sie podobaly.
MALY SPOILER
maszyny obcych, trojnogi - lub, jesli ktos woli, niszczyciele swiatow - robily dokladnie takie wrazenie, jak powinny. te kilka scen (ze dwie - szkoda, ze tak malo, i ze takie krotkie! ) walk z oddzialami ziemskich wojsk bardzo mi sie wizualnie podobalo.
co mnie najbardziej wkurzylo w filmie to ilosc niewyjasnionych watkow. obserwujemy na ekranie rozne dziwne rzeczy, o ktorych niczego konkretnego sie nie dowiadujemy, choc bysmy chcieli.
NIEWIELKI SPOILER
jak kosmici przylecieli na ziemie? nigdy sie tego nie dowiemy - nie bedzie pokazany zaden ich statek kosmiczny, nie bedzie to tez w ogole wspomniane!
niemoge!...
MEGA SPOILERY
psiakrew! co powodowalo te cholerne burze? czemu sie tego nie dowiadujemy? te male kapsuly zsylane byly "piorunami" z chmur pod ziemie, ale jak sie w tych chmurach znalazly? co w tych chmurach sie pojawilo i w jaki sposob znalazlo sie to na naszej planecie? o co w koncu tak DOKLADNIE chodzi z tymi czerwonymi chwastami? i dlaczego spryskiwali to ludzka krwia? mozna sie tylko domyslec, ze to mialo cos wspolnego z ta 'choroba obcych' i ze ludzkie szczatki byly na to (niezbyt skutecznym, jak widac) antidotum, ale na ekranie nie bylo to w zaden sposob potwierdzone. po co oni tu przylecieli - tez nie wiadomo. wybic ludzi i tu zamieszkac? watpliwe - w koncu nie byli przystosowani do naszego ekosystemu (bakterie ich zabily). poza tym skoro byli tu miliony lat temu i zakopali te maszyny, to po kiego grzyba stad odlatywali, skoro mieli tu wrocic? po prostu nic nie wiadomo.
mozna sobie tlumaczyc, ze 'to nie bylo najwazniejsze' w calej historii, lub ze spielberg zrobil to specjalnie (zeby film byl niestandardowy), ale ja i wszyscy, z ktorymi o filmie rozmawialem, mimo wszystko chcielibysmy to wiedziec. mozna pwiedziec, ze to bylo/nie bylo wyjasnione w ksiazce, ale ja mam gdzies ksiazke (chociaz czytalem, i szczerze mowiac, wypada stwierdzic ,ze adaptacja baaardzo luzna) - chce obejrzec *kompletny* film!
ogolnie rzecz biorac film robi wrazenie a jednoczesnie moze rozczarowac. raczej odradzam, a jesli juz isc do kina, to dla zobaczenia ludzkich zachowan (negatywnych i przerazajacych), nie dla sci-fi.
śmiech z zażenowaniem mieszał mi się, gdy oglądałam WŚ. i pomijając to, co napisał Grim, może mi ktoś jeszcze wyjaśni parę spraw.
ano chociażby - dlaczego jeżeli wszelki prąd siadł, a zegarki stanęły - ludzie kamerowali i robili zdjęcia cyfrówką? wymienili baterie? na jakiej podstawie to w ogóle działało?!
i jakim cudem po potraktowaniu wszystkiego dokoła ogniem, samochód bohaterów wciąż był nienaruszony, a schody w piwnicy, w której nieźle buchnęło, były w jak najlepszym stanie? to chyba zaleta tych amerykańskich domków.
'jeux d'enfants'
francuzi jednak są genialni
polecam fanom amelii, można powiedzieć, że filmy są podobne. pełne temperamentu, dziwnych ciągów wydarzeń, urwanych myśli. i wyzwań.
grlouiee
31.07.2005 20:07
" Przekleństwa niewinności" - "The Virgin Suicides"
Pan Lisbon, matematyk z miejscowego liceum i jego żona, gospodyni domowa wychowują swe nastoletnie córki w surowej, lecz "szczęśliwej" atmosferze. Dziewczęta wzbudzają ogromne zainteresowanie chłopców z sąsiedztwa, którzy dzięki nim odkrywają tajemnice kobiecości.

Gdy najmłodsza z sióstr, trzynastoletnia Cecilia, popełnia samobójstwo, fascynacja chłopców pogłębia się. Śledzą każdy ruch dziewcząt, zbierają przedmioty do nich należące, studiują pamiętnik Cecilii, szukając odpowiedzi na dręczące ich pytania...
A ja ostatnio... "Wrony".
Dziesięcioletnia dziewczynka niekochana przez matkę porywa 3-letnie Maleństwo by się nim opiekować i uciec z nim gdzieś z dala od rodzinnego domu. (w wielkim skrócie).
Genialna rola Maleństwa, faktycznie trzyletnia a naprawdę świetna aktorka.
Film może nie wzruszający ale poruszający. Polski i realny. Bardzo.
no i jeszcze "Madagaskar" hehe.. Oczywiście gorszy od Shreka, w ogóle początkowo dość nudny ale król Julian go rozkręca...

"Wyginam śmiało ciało, wyginam śmiało ciało.." Nie rewelacja ale całkiem całkiem.
Szachrajka
03.08.2005 00:37
Kilka dni temu byłam na premierze "Batmana- Początek". Nikt, jak sądzę, nie jest na tyle naiwny aby w ekranizacji komiksu doszukiwac się jakiejś głębi. Głębi więc nie ma, jest za to dużo banalnych tekstów, które ani nie grzały ani ziębiły.
Początek filmu zapowiadał się ciekawie: dowiadujemy się jakie było dzieciństwo Bruce'a Wayne'a, dlaczego został supebohaterem i jak wyglądało jego szkolenie. Później banalnie do obrzydliwości: Batman obrońca uciśnionych, panaceum na całe zło w miescie, piękna zakochana w nim kobieta i tak dalej.
Posumowując:na 10 możliwych punktów dałabym 5 i pół . Fanom komiksów powinien się spodobać (ponoć jedenz bardziej ambitnych filmów z serii), innym nie koniecznie.
A ja obejrzałem nareszcie "TerminaL". Jak na Spielberga przystało film okazał się dosyć ciekawy, aczkolwiek nie była to kolejna superprodukcja. Hanks jak zawsze zagrał wspaniale (szczególnie że grał postać słabo mówiącą po angielsku i robił to naprawdę świetnie) a towarzyszyła mu cudowna Catherine Zeta-Jones.
"Terminal" jest opowieścią o Viktorze Navorskim pochodzącym z nieistniejącej republiki Krakozji.W czasie, gdy Navorski leci do Ameryki, w jego ojczyźnie dochodzi do zamachu stanu. Uwięziony na lotnisku Kennedy’ego, z paszportem znikąd, Viktor nie może legalnie przedostać się na teren Stanów Zjednoczonych i zmuszony jest dniami i nocami koczować w hali tranzytowej terminalu, aż do zakończenia wojny w jego ojczyźnie.
Film przyjałem bez rewelacji. Jest to lekka propozycja, film, który się ogląda i po tygodniu się zapomina. Fabuła nie jest zbyt wciągająca, widz obserwuje perypetie bohatera, jego radości i porażki, wpadki i starania o to żeby nareszcie opuścić terminal i spełnić obietnicę daną ojcu. Jest w tym filmie miejsce na humor, romans i chwilkę refleksji.
'porozmawiaj z nia' almodovara. pomysl niezly, przynajmniej dobrze zagrane postacie dwoch opiekunow, kontrowersyjnosc jak to u pedra (przebudzenie sie kobiety ze spiaczki - po gwalcie na niej [w trakcie spiaczki naturlich]), dialogi dobre, choc bez zbednego pie...przedluzania. film dobry, ale nie kapitalny.
BlackOmen
09.08.2005 20:29
Dzisiaj za to an 2jce jest bardzo dobry musical "Kabaret" Boba Fossa wszystkim co chca obejrzec dobre kino polecam ten film jest swietny na serio!.
jak dla mnie, to Terminal jest słaby jako film, a co dopiero jako film Spielberga. choć czy ja wiem, czy napewno szaleję za jakimkolwiek jego filmem...
a wczoraj ''Pierwsza strona''. dokument o dziennikarzu, który zmyślał artykuły dla sławy i w końcu się naciął. z Haydenem Christensenem. trochę mnie ruszyło dlatego, że sama chcę być dziennikarką i pomyślałam sobie, że to jednak niezbyt dobry pomysł na życie. ale bez rewelacji.
"Gwiezdne wojny III".Odniosłam wrażenie, że Lucasowi skończyły się pomysły. Nie żeby film był zły... po prostu może chłop nie miał już koncepcji i nakręcił cokolwiek żeby tylko nie zostawić luki? Przerost efektow specjalnych nad treścią. Ale ocena i tak wysoka, bo efekty świetne. 7/10
Najgorszy film jaki oglądałam to "Bitwa o Ziemię" z Trawoltą grającym jakiegoś idiotę z wąsami w nosie... coś strasznego nie wiem po co traciłam na to czas.
No i oczywiście niezapomniane "Rrrrr..." coś strasznego! Beznadziejne, okropne, bezsensowne i nie wiem co jeszcze, ale muszę pzryznać że w tym wszystkim ubawiłam się w kinie jek nigdy... tak głupie, że aż śmieszne
wspomnę też o "Klątwie" - fajny film. Trochę się bałam. W sumie 8/10 (były i takie fragmenty że śmiać mi się chciało.)
Luna Fletcher
11.08.2005 15:43
W których "Gwiezdnych wojnach" nie ma przerostu efektów i naparzanki nad treścią ? O to w tym filmie chodzi. To nie żadna ambitna produkcja z której powinno wyciągać się morały ...

Poza tym Lucas nie jest specem od dialogów. Albo wymyśli coś komicznego albo tak wzniosłego, że nie pasuje do sytuacji.
Mr&Mrs Smith.
naprawdę przyjemny dla oka film. jasne, że takie kino nie daje wiele do myślenia i zupełnie nic po sobie nie pozostawia, ale czasem trzeba też od tego odpocząć. a duet Brad Pitt i Angelina Jolie (choć wszystkie moje ah!oh! ambitne koleżanki uważają, że to okropne co zrobiła z jego małżeństwem z Aniston ;( to takie smutne!) po prostu ładnie się komponuje ;>
z innych zalet: podobała mi się muzyka, ogólna koncepcja też była dobra, ale można było ją wykorzystać lepiej.
z wad: za dużo sience-fiction, za szybkie urywanie niektórych scen, totalny brak realizmu.
"Amityville"
Całkiem zgrabny horrorek, raczej czerwona farba kubłami się nie leje, a nastrój jest. Taka znerwicowana osóbka jak ja podskakiwała co chwilę... Warto zobaczyć, bo pomysł ciekawy. Na horrory zwykle się nie chodzi dla głębokich doznań intelektualnych, ale pobać się troszkę można. Polecam, może nie gorąco, ale zawsze.
P.S. Właśnie zaliczam powrót na stare śmiecie. Hehe. Witam wszystkich, którzy jeszcze mnie pamiętają.
grlouiee
14.08.2005 11:28
Blow
George Jung (Johnny Depp ) pamięta z dzieciństwa, że matka ciągle robiła wyrzuty jego ojcu, że nie zarabia wiele, że często brakuje pieniędzy. Postanowił, ze on nie będzie tak żyć. Będąc młodym człowiekiem, wyjeżdża do Kalifornii. Fascynują go ludzie, ich swoboda, wolność. Postanawia rozkręcić swój interes. Wraz z przyjacielem z dzieciństwa, zaczyna sprzedawać trawkę na kalifornijskich plażach...
Potem poznaje swoja przyszłą żonę ( w tej roli Penélope Cruz ) i zaczynają się kłopoty..
Dramat na podstawie faktów autentycznych...
nie ma faktów autentycznych.
córka maharadżdży 3 części.
polecam!
właśnie sobie przypomniałam, bo leciał w tvp1, jeden z moich ulubionych filmów- Młodych Gniewnych =)
uwielbiam go, kocham i w ogóle wszystko! za to, że kiedy pierwszy raz go oglądałam to się popłakałam sama nie wiem dlaczego; za pasję wkładaną w pomoc innym, o jakiej ten film opowiada i za to, że nigdy nie będę potrafiła zdobyć się na takie rzeczy jak jego główna bohaterka.
grlouiee
15.08.2005 12:20
QUOTE
nie ma faktów autentycznych.
"Oparta na AUTENTYCZNYCH wydzarzeniach Georga Junga. Pod koniec lat 70–tych Jung trafił do więzienia za posiadanie marihuany. Po krótkim pobycie za kratkami w wczesnych latach 80–tych podjął się "wprowadzenia na rynek" nowego narkotyku – kokainy. Obecnie jest jedynym Amerykaninem, który na przemycie narkotyków, współpracy z kartelem z Medellin zarobił miliony dolarów, płacąc jednak za to wysoką cene." (stopklatka)
Mi tak samo, bardzo podobaja mi sie "Młodzi Gniewni" ... ja nie poradziłabym sobie z wyzwaniem z ktorym sprostała nauczycielka
Opowiada o prawdziwej rzeczywistosci, o szkole amerykanskiej przedstawionej w prawdziwym swietle..
k....mac, nauczcie sie czytac.
FAKTY AUTENTYCZNE NIE ISTNIEJĄ.
ok?
czekaj vold;P bo to to chyba nie zna definicji. trzeba uświomić;p
grlouiee -> przeczytaj sobie w słowniku definicję słowa fakt. fakt sam w sobie jest faktem wiec jak do cholery może być nieautentyczny. to tak jak ze słynną mniejszą i większą połową;p
jakby powiedzieli to wszędzie, ale nie w Łodzi: jo!
jakby powiedzieli na mazurach: wytłumaczyłem byłem jak chłop krowie na miedzy ;'D
jakby to powiedzieli na pomorzu
- wiesz, co jest najzabawniejsze? male roznice. maja to samo gowno co my, ale ciut inne.
- przyklad?
- wiesz jak w szczecinie mowia na kebaba w bulce?
- kebab w bucce?
- nie, przeciez to szczecin.
- wiec jak na niego mowia?
- knysza z kebabem.
- ...
tym glupim akcentem proponuje zakonczyc offtopa.
ostatnio ogladalem po raz nie-wiem-ktory 'resident evil'. film pewnie by mi zwisal gdyby nie mila. zreszta aktorka z niej zadna :}
grlouiee
16.08.2005 13:47
No, kurcze faktycznie
Nie ma co, głupota ludzka nie ma granic

Przepraszam wszystkich ..
Fakty autentyczne, cofać do tyłu i masło maślane...
grlouiee
16.08.2005 21:40
No wiem , wiem. Masło maslane z maslanki, jakby to moja pani z polskiego powiedziała. Za szybko napisałam.
Jeszzce raz pzrepraszam
niemazaco.
Naopleon Dynamite. produkcja MTV, o nieudaczniku, który z 32letnim bratem i babcią mieszkają w Stanach. swietna komedia, w pewnym sensie kultowa i WRESZCIE w Stanach udalo sie zrobic film niskobudzetowy, a zarazem z pomoca komercyji i wlasnie taki kultowy. polecam goraco, nie leci po kazdym schemacie, a oglada sie z usmiechem na ustach.
paredziesiat minut temu zakonczylem seans filmu 'miasto gniewu' tudziez po angielsku 'crash'. dla tych co nie chce sie czytac powiem krotko - dobry film, malo juz sie takich kreci, teraz przewaznie liczy sie duze bum na ekranie i wiele latajacych przedmiotow/ludzi. polecam.
tym co chce sie poczytac nieco wiecej - dopowiem jeszcze ,ze film opowiada historie kilkorga ludzi z innych srodowisk. już po pierwszej scenie mozna domyslic sie, ze watkiem przewodnim bedzie stosunek do roznic etnicznych. co urzeklo mnie jednak najbardziej, to naprawde niezlyi balans na granicy stereotypu, a poprawnosci politycznej. momentami humorystyczny (gadatliwy czarnosksry zoodziej samochodow) lecz w glownej mierze drama-obyczajowy obraz podejscia bohaterow z zupelnie odmiennych srodowisk do dosyc czesto slyszanych w dzisiejszych czasach problemow uprzedzen rasowych, dyskryminacji, etc.
do sciagniecia na tdt.
vold - mnie się strasznie urywki filmu podobaly, bo czasami zdarzalo mi się je gdzies zobaczyć. ale calosc filmu no niestety tak trochę niebardzo mi podeszla. drętwe ha ha. aczkolwiek strasznie mi się sam napoleon podobal, szkoda, ze w szkole takich nie mamy :p zaopiekowalabym sie, hyyhy.
smak życia 2 - iiiii znowu francuzi i znowu jestem gotowa calowac ich po stopach za ten film. jedynki nie widzialam, rzekomo lepsza. film na początku jest przynudnawy, potem na szczęscie się rozkręca. szalenie podobal mi się montaż oraz teksty rzucane przez bohaterów. trójjęzyczny [?!] soundtrack idealnie podreslal klimat filmu [ahh te ruskie spiewki :D], aż go sobie sciągam z slsk.
do kina marsz!
Altruist
24.08.2005 22:07
ja ostatnio obejżałam 'fanatyka' i 'wbrew regulom' polecam oba filmy choc 'fanatyk' podobał mi sie bradziej, pozdr
"Skarb narodów" właśnie sobie obejrzałem. Film lekki, dosyć przyjemny, fabuła ciekawa momentami jednak niedorzeczna. Jak na film akcji to dla mnie było za mało napięcia, zakończenie mogło być bardziej zaskakujące. Można obejrzeć dla zabicia czasu ale film bez żadnej rewelacji. Jak lubicie zagadki, intrygi i poszukiwanie skarbu to film wam się spodoba. Nie zmusza do żadnej refleksji, nie skłania do wyciągania jakichś wniosków.
Lekki jak letnie powietrze o poranku.....
Ja niedawno oglądałam po raz 10 "Piratów z Karaibów:Klątwę Czarnej Perły" i jak zwykle zaśmiewałam się z tych żartów, które znam już na pamięć. Film jest boski, kocham to zataczanie się Johnny'ego Deppa. I oczywiście, ten film jest coolaśny ze względu na Orlando Bloom'a

Wyczekuję części II!!
EDIT, minutę później
Aha zapomniałam do tego dodać Królestwo Niebieskie, po raz kolejny pochlipując przy muzyce(żart, ja nie płaczę).
Salsa.
wypożyczyłam pod wpływem chwilowej fascynacji salsą i sambą, nastawiając się nie na fabułę, a na taniec.
niestety za dużo to sobie oni nie potańczyli- co trochę mnie rozczarowało. więcej zdecydowanie było naiwnej historyjki o miłości, która ani oryginalna, ani wzruszająca, po prostu taka sobie była. no, ale mimo swojej przeciętności, całkiem zgrabnie wyszła i cóż z tego, że w mojej wypożyczalni to film prawie najtańszy (prawie najgorszej kategorii). i tak mi się w sumie podobał.
a tytułowa dwójka tworzyła śliczną parę (coprawda on był zdecydowanie ładniejszym kubańczykiem niż francuzem ;D), choć zupełnie tych aktorów nie kojarzę. pewnie dlatego, że rzadko oglądam francuskie filmy ;p
a żebyście wiedzieli o czym to:
Francuz- szopenista rzuca swoją karierę, żeby przyłączyć się do zespołu latynosów, grającego w jednym z klubów w stylu kubańskim. oczywiście i rodzina z nauczycielem i zespół marzeń go wyśmiewa, ale wkrótce dzięki pomocy przyjaciela- zatrzymuje się u dawnych mistrzów salsy i u nich w domu zaczyna dawać lekcje. tam poznaje dziewczynę, a reszty się domyślicie napewno.
6,5/10
'dom woskowych cial' czyli per ągle 'house of wax'.
zenada i stracone 1,5h. paris hilotn niech zajmuje sie lepiej prowadzeniem hoteli i kreceniem porno, niekoniecznie w tejze kolejnosci. jesli ktos widzial w zyciu wiecej niz 5 horrorow, to po 15tu minutach mozna juz przewidziec chyba wszystko. znowu kilka milionow poszlo na pierdoly.
czekam na nowy horror rob'a zombie, a tymczasem ide szukac 'dark water' w wersji amerykanskiej, ciekawe co zmienili.
QUOTE
tymczasem ide szukac 'dark water' w wersji amerykanskiej, ciekawe co zmienili.
mam nadzieję,że sporo, bo wyjątkowo cienko mi się japońska wersja widziała. oprócz dość udanej sceny z mocno zgniłą dziewczynką przytulającą się do matki, to spodnie mi raczej nie opadały z wrażenia.
QUOTE(Cat @ 29.08.2005 10:41)
QUOTE
tymczasem ide szukac 'dark water' w wersji amerykanskiej, ciekawe co zmienili.
mam nadzieję,że sporo, bo wyjątkowo cienko mi się japońska wersja widziała. oprócz dość udanej sceny z mocno zgniłą dziewczynką przytulającą się do matki, to spodnie mi raczej nie opadały z wrażenia.
tak, dziewczynka byla jednym z niewielu nieprzecietnych motywow w filmie tak samo jak ta kapiaca woda z sufitu, ktora ukladala sie w jakis -tam smieszny wzorek - to tez moim zdaniem bylo niezle, ale poza tym film bardzo sredni.
czy jest na sali kinomaniak?
to prosze mi powiedziec co to za film: do 30letniego wujaszka przyjezdza 16letni siostrzeniec imion nie idzie przypomniec. no w kazdym razie mlody dowiaduje sie ze wujcio jest podrywacz, a on jest prawiczkiem i nigdy nawet sie nie calowal, wiec prosi starszego o pomoc. ten oprowadza go po nowojoskich klubach, niestety niektore panie preferuja od tylu. koncza w burdelu, ale wujek okazuje dobra wole i zabiera stamtad chlopca. na koniec wuj przyjezdza do liceum i pomaga siostrzencowi poderwac szkolna lale.
no? i co to za film?
psss. na poczatku jest swietny wyklad o tym jak to ewolucja faworyzuje kobiety.
Carandiru
(produkcja brazylijska)
film opowiada dokładnie o Carandiru, ogromnym więzieniu w Sao Paulo, w którym żyje 7,5 tys. ludzi. do tego szacownego miejsca przybywa lekarz i choć jest wręcz przerażony tempem rozprzestrzeniania się AIDS (a jego zahamowanie to jego cel) i wcale nie zachwyca go to, co dzieje się w poszczególnych celach- zostaje tam na dłużej. i robi dużo dobrego, ale nie, nie w taki sposób jak Harry Potter.
nie potrafię właściwie tego opowiedzieć. to najbardziej fascynujące, co od dawna obejrzałam, tak dobre, że aż mi słów brakuje. bez Johnny'ego Deppa, bez wzniosłych uczuć, bez nowatorskiej fabuły. a mimo to takie niesamowite. czasem tak absurdalne, że śmiejesz się, chociaż właściwie nie masz z czego, bo co jest śmiesznego w mordercach, gwałcicielach, złodziejach i dilerach? czasem tak smutne, że współczujesz, chociaż wiesz, że to ludzie, którym nie powinno się współczuć. czasem tak wkurzające i nieludzkie, że obgryzłam sobie paznokcie. i najwięcej z nich poszło, kiedy sprawa obróciła się przeciwko więźniom.
z jednej strony, reżyser nie pokazał ich wcale w dobrym świetle, a z drugiej nie potrafiłam ich nie lubić. choć co chwila grozili sobie śmiercią, choć najprzyzwoitszy w tym wszystkim człowiek wydawał pozwolenia z kim można skończyć i dlaczego, choć za brak pieniędzy na działkę płaciło się życiem... oni nie wyglądali strasznie. wyglądali jak wariaci i zapewne tacy byli z założenia; zabijając kogoś, ale jednocześnie bojąc się myszy, zabijając, a po morderstwie chodząc do baru, aby napić się... coli, wariując, ponieważ nie potrafili z kimś skończyć.
to wszystko strasznie rusza. szczególnie, kiedy porachunki są wyrównane i do akcji wkracza trzecia siła. szturmówka. i chociaż właściwie niewiadomo, ile w opowieściach więźniów było prawdy, a ile zmyślonych okoliczności łagodzących, to napewno nie postępowali aż tak.
,,Daruję Ci życie, żebyś mógł to potem wszystkim opowiedzieć (wychodzi, po chwili wraca)... tylko żartowałem.''
obejrzane wczoraj - danny the dog.
dla tych, ktorzy się wahaja sie czy go obejrzec nieco fabuly -historia faceta, ktory zostal wychowany w ten sposob, zeby zachowywac seę jak pies. byl w ten sposob tresowany od malego, wiec umyslowo jest jeszcze na poziomie malego chłopca. pomaga mafiosie z glasgow w odzyskiwaniu długow. kiedy zdejmie się jego smycz, danny dostaje furii i lepiej sie do niego wtedy nie zbliżac. az do momentu, w ktorym ktos zabija jego 'wujka' a rannego chlopca przygarnia pewien slepy staruszek i jego przyrodnia corka...
teraz czas troche ponarzekac, choc nie wiem czy jest sens robic to w przypadku filmu, ktory z zalozenia jest z gatunkow walk '10 na 1', ale co tam.
scenariusz luc'a besson'a - tenze sam, ktory zrobil leona zawodowca, tudziez pare innych niezlych filmow - tutaj, niestety, dal ciała. widac, ze bardzo chcial tchnac w historie troche dramatu psychologicznego, bo sam pomysl na film jest dobry, ale tego tragiczniejszego wymiaru zabraklo, a raczej w ogole mu to nie wyszlo.
poza tym draznia mnie niedorobki:
rola m.freemana, ktory nagle ni z tego ni z owego przyjmuje smierdzacego faceta z ulicy do domu;
rola b.hoskinsa, ktory na poczatku rozmawia ze swoim 'pieskiem' za pomoca polecen jednowyrazowych, a pozniej prowadzi z nim filozoficzne wywagacje (lol!), oraz fakt, ze postac miala dwa ciezkie wypadki samochodowe w filmie, a w koncowym momencie stac go bylo na finalowa walke ze swoim podwladnym (chyba troche sie czepiam). do tego dochodzi akcja z walka w basenie, ktora przypomina jakby street fightera’a. summa summarum efekt koncowy mnie rozczarowal.
jedyne co daje rade to OST w wykonaniu massive attack.
Moro no Brasil
(Rytmy Brazylii)
cieszę się, że dowiedziałam się czegoś, z czego wcześniej nie zdawałam sobie sprawy- czas wiecznej zabawy trwa nie tylko w Rio i Sao Paulo, ale także w każdym innym miejscu. w Brazylii bawią się biali, bawią się indianie, bawią się murzyni. z tego co się zorientowałam, ich tańce mimo, że wywodzą się z tych samych podstaw, w sumie się różnią- muzyką i niektórymi ruchami. ale jakiekolwiek by nie były, zawsze są tak cholernie optymistyczne, że aż mnie coś bierze jak to widzę- przez cały początek tego filmu, ludzie, których widziałam mieszkali w takich ruderach, że autentycznie nie potrafiłabym się przyzwyczaić. nie mieli co do garnka włożyć. ale bawili się, a kiedy się nie bawili i harowali, nie narzekali. Polacy naprawdę moim zdaniem mają sto razy lepiej, a potrafią tylko tak pie*rzyć, ale nawet gdyby mieli szansę coś zmienić, tyłka by nie ruszyli.
z tego właśnie powodu sam widok brazylijczyków poprawił mi humor, ale to już drugi raz tego samego dnia, więc nevermind.
tylko moim zdaniem trochę zepsuto fragmenty dot. Rio. o 2.00 w nocy nie miałam ochoty słuchać życiorysów super zdolnych, młodych piosenkarzy, którzy przez x lat byli bezdomni lub mieszkali w najgorszej dzielnicy Rio, ale nie przeprowadzili się jak wszyscy, którym zaczęło się powodzić, bo chcą dawać dobry przykład itd. no i najbardziej mnie zmartwiło, że karnawał pokazywali tylko jakieś 30 s.
ale to zawsze coś nowego, innego niż to wszystko co ostatnio oglądałam.
"Charlie i fabryka czekolada"

Gdyby nie dubbing.....to film wspaniały. Dla dzieciaków nie polecam bo ich może troszkę przerazić. Depp w roli Willy'ego Wonki wyśmienity, ekscentryczny. Burton po raz kolejny przedstawia nam swoje kino deziluzji. Żaluję tylko że nie miałem ze soba czekolady....
Egwadien
18.09.2005 12:48
QUOTE(Ahmed @ 12.09.2005 09:02)
"Charlie i fabryka czekolada"

Gdyby nie dubbing.....to film wspaniały.
Z tego własnie pododu nie chodzi się na filmy z dubbingiem.
Ja na Charlim byłam dwa razy, za każdym razem z napisami. Nie mogłam sobie darować śpiewnego głosu Johnny'ego =P
Z filmów, które jeszcze polecam to: Hauru no ugoku chiro, czyli "Ruchomy zamek Hauru"
Niestety nie udało mi się go znaleźć z napisami, ale dubbing nie jest tragiczny.
Prawdziwy majstersztyk, jakiego można się było spodziewać po mistrzu Miyazakim.
Film dużo lżejszy i dostępniejszy od "Sen to Chihiro no kamikakushi", czyli "W krainie bogów" (Spitred away). Treści nie będę przytaczać, bo za dużo straci bez obrazu, jednak na prawdę warto.
I nie trzeba być fanem anime =)
A ja oglądałem wspominaną gdzieś w "zabawie filmowej" - "Noc na Ziemi" Jim'a Jarmuscha. Jestem pod wrażeniem. Słyszałem wiele o filmach Jarmuscha, o ich specyfice i ten film mile mnie zaskoczył.
Jest to film składający się z 5 opowieści, których akcja toczy się w taksówkach. Mamy więc LA, NY, Paryż, Rzym i Helsinki. W każdej historii między taksówkarzem a pasażerem tworzy się specyficzna więź. Są to proste perypetie zazwyczaj 2,3 bohaterów, raz smutne , raz śmieszne..... Kino lekkie i sympatyczne, z bardzo specyficznym klimatem.
Czeski film "samotni" wczoraj leciał na jedynce o 23.35. jako że wiele osób mi już go polecało więc nie mogłem sobie tym razem odpuścić. Film okazał się miłym zaskoczeniem. Świetny soundtrack, wspaniała gra czeskich aktorów i prosta historia. Perypetie kilku bohaterów borykających się z problemem samotności, próbujących zmienić coś w swych związkach, zbudowac sobie nowe życie. Film przeplatany smutkiem i radościa, absurdem i realizmem. Genialne dialogi, szarość życia ukazana w blasku oraz ciemne zakątki ludzkiej duszy obnoażone przed widzem. "samotni" wzruszają i bawią, ale przede wszystkim zmuszaja do refleksji. Czy jesteśmy w stanie poświęcić coś bardzo ważnego dla osoby którą kochamy?
A ja ostatnio obejrzałam "Niebo". Długo nie mogłam się przekonać, przemóc, bałam się, że zawiodę się bardzo, bo współautorem scenariusza tego filmu był jeden z moich ulubionych twórców filmów, ale reżyserem ktoś zupełnie inny, Tom Tykwer (znany przede wszystkim z filmu: "Biegnij Lola biegnij", który nie przypadł mi do końca do gustu). Hmm, chciałabym, żeby film prezentował sobą więcej, ale właściwie, w porównaniu z moimi wyobrażeniami wypadał naprawdę nieźle. Drażniła tylko przesada, zbyt natrętna symbolika. Właściwie mogłąbym polecić go komuś, kto nie wymaga jakoś bardzo wiele, ale też nie zadawala się strzelanką i hektolitrami keczupu.
Ostatnio też przypomniałam sobie "Cześć, Tereska". Obraz może nie taki, jak lubię, ale na pewno szokujący w pewien sposób i budzący dreszcze. Niby taki jednopłaszczyznowy, zbyt prosty jak na moje gusta, ale mimo wszystko coś mi się w nim spodobało, jeżeli można tak powiedzieć o tego typu filmie.
Footloose
boskie :}! ładnie tańczą, świetna muzyka i mniej cukierkowate niż (tak czy tak dobre) Dirty Dancing. dobrze się ogląda, aż przykro, kiedy się kończy. dodatkowo nie taka znów głupia fabuła. nie mam większych zarzutów. za to mam słabość do takich filmów.
ups, znów ja. nie będę edytować, bo jeden do drugiego nic nie ma.
Carandiru-> wiem, że już o tym pisałam, chciałam tylko dodać, że mam na własność na dvd i bez przerwy oglądam, bez przerwy płaczę albo się wściekam i ciągle robi na mnie takie samo wrażenie. jak żaden inny.
i non-stop mam przed oczami sceny z policją- kiedy jeden z nich zostawia więźnia przy życiu, a za chwilę wraca i mówi, że żartował; kiedy okładają ich kijami i karzą nagim krzyczeć ''niech żyje szturmówka''; kiedy mówią ''pobawmy się w policjantów i rabusiów' lub kiedy Dada (jeden z więźniów) siedzi i czyta list od matki, w którym jest fragment psalmu. dziwnie czuć wyższość więźniów nad policją, ale czasem tak chyba bywa niestety.
no, a żeby zbyt ponuro nie było:
Charlie i Fabryka Czekolady-> przeklęty dubbing! może nie był najgorszy na świecie, ale mi tak brakowało oryginalnego głosu Johnny'ego Deppa, że mało sobie żył paznokciami tudzież słomką od coca coli nie podcięłam. tak pozatym to on i tak jest mistrzem a film ciepły, wesoły i tak bajeczny, że aż się dobrze robi. choć gdy usłyszałam o tej jednej czekoladzie na rok to pomyślałam, że jestem strasznie zepsuta i w sumie smutno mi się zrobiło. ale to chyba bardziej miało coś wspólnego z moim nastrojem niż z filmem, więc nieważne.
polecam.
oba zresztą, choć pierwszy pewnie i tak zobaczą kiedykolwiek tylko nieliczni lub nikt :}
Księga Diny Magiczna opowieść o niezwykłej kobiecie. O cierpieniu i poszukiwaniu siebie, o poczuciu winy i nienawiści. Estetyka obrazu i muzyka - bajeczne, poruszające, pogłębiające cały niesamowity klimat opowieści. Polecam i to gorąco.
ootak. i am dina to jeden z moich ulubionych filmów. europejski przede wszystkim ;p [musiałam to dopisać, żeby nie było nabijania no!]