Za mało od razu jak widzisz. Mam supermoce.
Avadakedaver
31.01.2010 17:58
albo nie odświeżasz.
Chcesz zdeprecjonować moje supermoce. Cóż, nieco żałosne, ale nie będę na Ciebie zsyłał koszmarów, jestem ponad to.
Avadakedaver
31.01.2010 18:20
widzimy.
Bez ironii, bo się rozmyślę.
Miętówka
01.02.2010 15:46
QUOTE(Katon @ 31.01.2010 03:00)
Anyway, Polacy nie zrozumieli Holmesa. Chyba nigdy go nie rozumieli i stąd kompletnie absurdalne zarzuty względem filmu. Wszyscy, typowym dla recenzentów papuzim sposobem, chwalą film jako dobry w klasie 'przygoda-akcja' prześcigając się w zaznaczaniach, że rola Downey'a Jr. jest jakąś luźną interpretacją postaci Holmesa. Otóż gówno prawda. Jest kolejną, pełnoprawną i naprawdę udaną próbą zmierzenia się z tą postacią.
IMHO jest jedną z najlepszych interpretacji w ogóle.
Oglądając film zastanawiałam się jedynie gdzie podziały się dobre maniery Holmesa, o których Watson - narrator dość często wspominał.
Po namyśle uznałam jednak, że sama czytając książkę tych dobrych manier nigdy nie zauważyłam, więc może ich wcale nie było, a wzmianki o nich miały za zadanie wyidealizowanie postaci (swoją drogą trochę bezcelowe moim zdaniem, ale kto wie).
A skoro już przy Watsonie jesteśmy
QUOTE(Katon @ 31.01.2010 03:00)
Jeśli już ktoś jest podrasowany to raczej Watson, ale zrobiono to tak zgrabnie, że nie ma o czym mówić. A gdyby dzieci na podwórkach dalej bawiły się w Sherlocka to po tym filmie nikt nie odbierze już za despekt polecenia: "Ok, ty będziesz Watsonem".
No właśnie mnie to denerwowało, że Watson też miał jakieś zdolności logicznego rozumowania w tym filmie. W książce brak tego jest jedną z największych zalet tej postaci.
Also, my się bawiliśmy w Sherlocka jeszcze, jednak patrząc na młodsze rodzeństwo koleżanek ta zabawa przestaje być "fajna". Ale może po filmie dzieciaki się dadzą namówić, trzeba by spróbować.
Nie no, Watson na pewno w książkach nie jest tym durniem ze starszych ekranizacji. Mniej widzi i mnie dostrzega, ale stopniowo rozwija się razem z Holmesem i przy Holmesie. Nie przesadzili z jego zdolnościami dedukcyjnymi, są wystarczająco 'z tyłu' za Sherlockiem nie czyniąc jednocześnie z Watsona tego pociesznego matołka jakiego przez lata z niego robiono. Co do manier... cóż, akcja opowiadań i powieści to koniec XIX wieku, każdy miał wtedy dobre maniery, a Holmes wyjątkowo mało o nie dbał. Z perspektywy współczesnego schamienia jawi się jako dżentelmen i zapewne stąd ten stereotyp, ale na tle ówczesnego społeczeństwa zachowanie Holmesa było wyjątkowo często ekscentryczne i bezceremonialne.
Avadakedaver
01.02.2010 19:38
QUOTE(Katon @ 01.02.2010 14:59)
Nie no, Watson na pewno w książkach nie jest tym durniem ze starszych ekranizacji. Mniej widzi i mnie dostrzega, ale stopniowo rozwija się razem z Holmesem i przy Holmesie.
PREVIOUSLY on magiczne:
Watson dostrzega katona który uważa to za wadę.
Obejrzałem
Dr Jekyll and Mr Hyde, ekranizacja z 2008 roku.BARDZO GORĄCO POLECAM. Interpretacja dość dziwna, nic ciekawego. Aktor świetnie spisał się w obu rolach, to trzeba przyznać. Ogólnie film wypada strasznie kiepsko, ale jak mowilem bardzo goraco polecam, jesli ktos chce obejrzec film bez punktu kulminacyjnego. Do tej pory uważałem, że są punkty kulminacyjne ciekawe i nieciekawe, trzymające w napięciu i nudne, odkrywcze i przewidywalne... Ale nigdy nie widziałem filmu BEZ momentu kulminacyjnego. Ja się nie nabijam. Autentycznie, jakbym miał wskazać taki moment to nie wiedziałbym którą scenę wybrać.
jak juz sie raz przelogujesz i WYJĄTKOWO nie przeczytasz nowych postów z mojego konta (przez co później nie czytam świeżych postów bo widzę że już je czytałem, a później po tygodniu okazuje się że jednak nie) tylko ze swojego, to przeloguj się później spowrotem. Okej? dobrze siostrzyczko? tak? dzięki!
Avadakedaver
05.02.2010 10:41
Watchmen urywa dupę.
Miętówka
06.02.2010 15:14
Watchmen komiks uzależnia.
Ekranizacja nie. Ja w ogóle uważam ekranizacje komiksów Alana Moore'a za kiepskie, a przynajmniej dużo gorsze od pierwowzorów.
Co przypomniało mi to:
QUOTE(Miętówka @ 22.01.2010 20:09)
QUOTE(MałaMi @ 19.01.2010 21:55)
V jak Vendetta - Ostatnimi czasy, rzadko kto pamięta Guy'a Faweks'a, Spisek Prochowy i samą datę 5-ego Listopada. Film wprowadza widza w temat i wzbudza emocje.
Warto
obejrzeć!

Chyba jednak wolę komiksowego V, ale żeby się upewnic muszę obejrzeć film jeszcze raz.
Obejrzałam.
Zniechęcona do filmu.
Zachęcona do komiksu.
Basquiat - reżyser Motyla i Skafandra w maksymalnie moich klimatach, wow. przekonało mnie i pokazanie kontrastu między charakterem w życiu i w sztuce, i znerwicowanie krytyki, może trochę mniej aspekt finansowy (pani agent zbyt schematyczna, chociaż można to jakoś tam usprawiedliwić). wizualnie musiało być mega, Bowie jako Warhol to moje nowe ulubione obsadzenie roli, fajny też idealnie nowojorski soundtrack, za który częściowo odpowiadał Cale (oprócz niego i Bowiego pojawiają się The Pogues, Public Image Ltd., The Modern Lovers, Iggy Pop, cover Talking Heads, ale też Miles Davis i Charlie Parker).
poza tym wciąż nie widziałam żadnego z 'nowych' 'dużych' filmów, ale za to obrzydziłam sobie wszystko, przy okazji czego można przywołać Juno. Whip It jest moim zdaniem tragiczne, zresztą to raczej Mamisynek + Dziewczyny z drużyny niż Juno + Little Miss Sunshine. chyba nic mi się nie podobało poza w sumie ładnym wpasowaniem Lekmana i Go! Team, a to niewiele raczej. 500 Days of Summer i tak dużo lepsze, i jeśli ktoś kocha się w żonie Gibbarda, to nawet rozumiem, że doznał. tylko razi w takich filmach przekombinowanie, już w samym pomyśle z dniami. plus halo, to nie jedyny, w którym znają Smithsów. no i my nie miałyśmy męskiego odpowiednika Deschanel w sumie.
owczarnia
13.02.2010 04:13
Galerianki. Mój Boże, jakiż ten film jest słaby. Sztampa i sztuczność, dwa "sz", które położyły ten film moim zdaniem. Te dialogi o pomstę do nieba wołają.
Nie dotrwałam nawet do połowy tego filmu, z każdą minutą ogarniała mnie chęć strzelenia sobie w głowę, ale że nie było z czego (no bo co, z gumki recepturki?) to po prostu wyłączyłam. Straszny, straszny film.
managarm
13.02.2010 15:20
Jedyny plus tego filmu to muza Skinny Patrini
Miętówka
13.02.2010 21:06
Nie no,
Galerianki krótkometrażowe jeszcze jakoś dają radę, szczególnie jak człowiek podchodzi do nich jako do komedii, albo przynajmniej tragikomedii.
Ja sobie
Zakochanego Shakespeare'a obejrzałam po raz wtóry, bo był ostatnio do jakiejś gazety dołączony. I po raz pierwszy zainteresowałam się postacią
Johna Webstera. Uwierzcie mi,
The White Devil to nie lektura dla nastolatki ze zbyt dużą wyobraźnią, a już zdecydowanie nie jest przeznaczona do czytania w nocy w pociagu, kiedy za oknem wieje i pada śnieg.
A przynajmniej nie wtedy, kiedy się ją bierze na poważnie.
Ale cóż, na własną odpowiedzialność po nią sięgnęłam. W sumie nie żałuję, że przeczytałam, bo jednak całkiem niezła literatura.
BTW Mój pociąg spóźnił się na stację na której wysiadałam (mniej więcej w środku trasy) 200 minut, natomiast na stację końcową - 350 minut. Generalnie mogło być świetnie gdyby nie oszronione szyby i otwarte okno na korytarzu.
muzyka w sherlocku jest genialna, genialna
nie ma to jak hans zimmer (nominacja do oskara, btw)
Avadakedaver
15.02.2010 15:19
Na muzyke w ogole nie zwracalem uwagi, a film spoko. Spoko, ale bez szału. Jednakowoż postać holmesa i watsona na prawdę urywa co trzeba.
reachel_riddle
15.02.2010 19:44
Ja ostatnio byłam na Parnassusie. Jak dla mnie piękny film, taki magiczny i surrealistyczny. Przynajmniej moim zdaniem. Gorąco polecam;P
Avadakedaver
16.02.2010 01:32
w ogóle ej. Takimi ciuchami jakie nosi Holmes (bardziej Watson) nie pogardziłbym nawet teraz.
44 inch chest.
Weźmy Reservoir Dogs, umiescmy akcje gdzieś w Londynie, głównym bohaterom dodajmy 30 lat, zdradę w gangu zamieńmy na zdradę w małżeństwie i obficie polejmy angielskim humorem. Dobrze się ogląda.
Peanut rządzi (;
hermionak
22.02.2010 18:42
A ja obejrzałam Wolfs Rain fajna bajeczka japońska
owczarnia
24.02.2010 03:07
QUOTE(Avadakedaver @ 24.11.2009 20:29)
No, ściągnąłem i obejrzałem. Chyba mi się podobał. Tylko nie rozumiem jak to jest, że kabiny hibernacyjne przystosowane do samotnych podróży po kosmosie przepuszczają wodę?
Powiem szczerze: też się nad tym zastanawiałam, miło mi, że nie samotnie.
Ale film fajny.
PrZeMeK Z.
28.02.2010 02:12
Wynudziłem się na Holmesie. Wspominałem już kiedyś, że nie lubię filmów?
Za to American Psycho budzi bardzo zacne dreszcze.
Avadakedaver
28.02.2010 14:48
muszę ściągnąć, bo mnie wynudził jak oglądałem kiedyś.
managarm
01.03.2010 10:15
To skomplikowane - jedynie Baldwin trzyma ten film w kupie. Same stare dewoty w kinie

. Ogolnie warto, obejrzeć w domu. Do kina lepiej isc na cos innego..
Wilkołak - avv, myslalem ze bedzie lepszy. Czy nie ma ostatnio dobrych filmów? 7/10
Miętówka
02.03.2010 21:31
Zwiastun Wilkołaka jest bardzo mylący. Podobał mi się Hopkins (spojler [chyba] szczególnie jako wilkołak, z tym posiwiałym futrem koniec spojlerów) i w sumie XIX-wieczny Londyn.
Ogólnie czuję, że zmarnowałam dwie i pól godziny.
Avadakedaver
02.03.2010 22:18
ja czuję że zmarnowałem cały dzień, ale film nie ma tu nic do rzeczy :/
Avadakedaver
04.03.2010 00:20
QUOTE
Ja: (22:33)
koncze ogladac
zachwalany pod niebiosa przez hazel film memento
PRZEMEK: (22:44)

Kiedyś go oglądałem, ale już niewiele pamiętam
Ja: (22:45)
lol
wiesz o czym to jest, nie?
PrZeMeK Z.
05.03.2010 23:42
Dopiero teraz skojarzyłem ten żart :]
Alicja słaba jest. Królowa znaczy tylko królową, kot znaczy tylko kota, nic więcej. A z nawiązań do oryginału zwyczajnie nic nie wynika.
Trochę ładnych efektów.
Avadakedaver
08.03.2010 11:02
ale lol z tymi oscarami
QUOTE(PrZeMeK Z. @ 06.03.2010 00:42)
Alicja słaba jest.
Królowa znaczy tylko królową, kot znaczy tylko kota, nic więcej. A z nawiązań do oryginału zwyczajnie nic nie wynika.
Trochę ładnych efektów. Chyba na innym filmie byłeś niż ja

Moim zdaniem Alicja w wykonaniu Burtona jak zwykle fenomenalna. Film gotowy do obejrzenia nawet przez najmłodsze dzieci - jednak subtelnie wprowadzający mroczne elementy które dostrzęgą prawdopodobnie tylko dorośli. Film chaotyczny w prowadzeniu fabuły, doskonale oddający klimat książkowej Alicji a jednocześnie opowiadający zupełnie nową historię. Do tego okraszony świetnymi efektami specjalnymi i mnóstwem misternych nawiązań do oryginalnej książki. Ciekaw jestem szczerze mówiąc jak to działa z dubbingiem bo nie bardzo widzę, jak mogliby oddać po naszemu
schizofrenicznego, szkockiego Kapelusznika a z tego co widziałem w napisach kiedy zwracałem na nie uwagę, tłumacz zamiast użyć jednego z gotowych dobrych i znanych tłumaczeń zdecydował się zastosować własne, co niezbyt dobrze wpływa na odbiór. Mamy więc zamiast miecza migbłystalnego jakiś żarny koncerz czy coś takiego i wyrzuciłem już z pamięci jak bardzo zmasakrował dziaberłaka czy też dżabbersmoka.
Jestem bardzo zadowolony i pójdę chyba jeszcze z raz na ten film
Avadakedaver
08.03.2010 12:00
ja słyszałem, że dubbing właśnie jest świetny, ale też mi sie nie chce w to wierzyć (choć ponoć polacy robią najlepsze dubbingi)
QUOTE(Avadakedaver @ 08.03.2010 10:02)
Co masz na mysli?
Avadakedaver
08.03.2010 13:29
tarantino nie dostał znowu, avatar tak mało oskarów a 80% ludności glosowala na avatar jako najlepszy film (bogu dzieki ze sie tak nie stalo) i sie teraz pewnie sporo zdziwili. No i w ogole jakos malo tych oskarow avatar dostał (powtarzam, bogu dzieki).
Ale dostał Christoph Waltz, mnie to zupełnie satysfakcjonuje jeśli chodzi o Basterdów. A co do Avatara, no to faktycznie Bogu dzięki i tyle =D Cameron teraz pewnie płacze w łazience.
Psychopatka
08.03.2010 17:37
hmm a widzieliscie film z ktorym Avatar przegrał?
Jest słaby... albo po prostu bardzo przecietny
nie bylam za tym zeby Avatar zgarnał oscara za najlepszy film, bo jednak fabularnie odstaje od arcydzieła, ale w tym roku ogolnie slabe jakies te nominacje...
owczarnia
08.03.2010 18:42
Podobno ten "The Hurt Locker", czyli eee... "W pułapce wojny" po naszemu wyszedł na dvd już jakiś czas temu, to go dzisiaj wezmę i obejrzę, bom ciekawa. "Avatara" nie widziałam i kompletnie mnie nie ciągnie, ale tu nie dość, że Oscar, to jeszcze pierwszy raz w historii dla kobiety. Normalnie omijam kino wojenne szerokim łukiem, ale w tym wypadku zobaczyć trzeba. I nawet jeśli ten film jest nie tylko przeciętny, ale nawet wręcz słaby, i tak lepiej, że wygrał on, a nie ten cholerny "Avatar".
Wczoraj wreszcie obejrzałam "Przerwane objęcia", czyli najnowszego Almodovara. Niestety, nie zachwycił mnie, co przyjęłam ze smutkiem, ponieważ obok Tarantino jest to mój ukochany reżyser. Czytałam sporo na temat tego filmu, wiedziałam, że jest nieco inny od poprzednich, ale nie myślalam, że będzie również tak... chaotyczny, właściwie bez wyrazu. Almodovar trochę gubi się w "nie swojej" konwencji, niby jest to przypowieść o nim samym jako o twórcy, który powoli się wypala i zdaje sobie z tego sprawę, ale nie czuć tego dostatecznie. Za duży bałagan, no i ta forma. Brak wystudiowanego pietyzmu, z jakim Almodovar zawsze odnosił się do swoich postaci czyni ten film pustym jak wydmuszka - przynajmniej dla mnie.
czarownik
08.03.2010 22:45
Ostatnio obejrzałem Przepowiednię z Awinionu. Lubię filmy pełne tajemniczości, napięcia. Super.
Hurt Locker... przecietne to to, zupelnie nie zapada w pamiec, a patetyczna koncowke, w ktorej wyplywa najbardziej oczywisty moral ['nie powinnismy sie angazowac w ten konflikt, wojna to zlo, blablabla'], mozna przewidziec po 10 minutach filmu.
Nie wiem, jakim cudem ten film wygral w kategoriach najlepszy montaz, dzwiek, montaz dzwieku [ogolnie slabawe Transformersy powinny rozjebac konkurencje w drobny mak] i najlepszy film. Najlepsza rezyseria albo scenariusz oryginalny, kiedy nominowane były Bekarty? Takie samo wtf, jak Nobel dla Obamy.
owczarnia
12.03.2010 14:14
Eeee... a myśmy aby na pewno widzieli te same filmy?...
Bo ja obejrzałam bardzo ciekawy, stylizowany na paradokument obraz o facecie, którego psychika jest niczym jedna z tych bomb do rozbrojenia. Z tym że jej się rozbroić nie da. I, co ciekawe, kompletnie nie ma w tym filmie miejsca ani na patos, ani na moralizowanie. To mogłaby być jakakolwiek wojna i byłby on tak samo prawdziwy. Ujęcie pt. wojna=adrenalina=narkotyk, plus te na zimno, z dokumentalistyczną precyzją pokazane sceny, bez stawania po jakiejkolwiek stronie, wyrażania jakichkolwiek opinii - rewelacja. Mnie ten film bardzo został w głowie i uważam, że zasłużył na swoje nagrody. Nie umiem zweryfikować, czy był najlepszy, bo nie widziałam wszystkich pozostałych kandydatów - ale był bardzo dobry. A na pewno nie przeciętny.
Koło paradokumentalnego to to może leżało do pierwszej rozbrajanej bomby, potem to fajna fabularyzowana historyjka o twardym kozaku, któremu po kilku latach służby nagle rura zmiękła z powodu chwilowej znajomości z przypadkowym chłopakiem :<
Mam wrażenie, że gdyby to była historia oparta o jakikolwiek konflikt, w który obecnie nie są zaangażowane Stany, to Hurt Locker nawet pomiędzy nominowanymi by się nie znalazł.
owczarnia
12.03.2010 17:40
Hm. Mięknięcia rury nie zauważyłam, ot jedna ze stron jego osobowości. To się nazywa: postać nie jest jednowymiarowa. A co do dokumentu, to historia oparta jest na autentycznej postaci i autentycznych wydarzeniach. Co do scen zaś, to najlepsza - i najmocniejsza - jest ta ostatnia.
Avadakedaver
12.03.2010 21:18
ja zasnąłem na hurt lockerze więc sie nie wypowiem.
bo to mówi samo za siebie
Alicja była BARDZO rozczarowująca. Tak bardzo, że nawet nie wiem z której strony zacząć narzekanie.
managarm
13.03.2010 08:37
Burton Burton, o żesz Ty chuju
Agora - bardzo przyjemny film o polityce chrześcijan

Czlowiek ktory gapi sie na kozy - film genialny w swojej glupocie. Jedyny ktory polecam.
Psychopatka
13.03.2010 11:48
Alicja to jeden wielki koszmar... czekałam na ten film odkąd pojawiły się pierwsze głosy że Burton się za to zabiera, a podświadomie czekałam znacznie dłużej, bo Alicja sercu memu bliska, a kto mógłby lepiej ją nakręcić niż Burton?
Od wczoraj wydaje mi się że każdy.
Po pierwsze, 3d to jakaś totalna porażka w tym filmie, o ile w Avatarza faktycznie efekty " urywały głowe" to tutaj chciało mi się płakać, a jakież było moje zdziwnie gdy zdjełam te cholerne okulary i w zasadzie wyglądało to lepiej - lekko rozmazane ale mniej sztuczne - innymi słowy: żal przepłacac.
Nie wiem co jest w tym filmie dobre,bo aktorstwo jest przeciętne, jedynie Królowa Kier spisała się należycie, Alicja mdła, Walet b. słaby, zwierzątka do porzygania disneyowskie ( miałam skojarzenia ze słabą ekranizacją Opowieści z Narnii ) a Depp jakiś taki mdły i nijaki. Postaci, zwykle jeden z mocnych punktów kina Burtona, w tym filmie sa tak stereotypowe i po prostu nieciekawe, że do teraz nie moge wyjść z podziwu, jak można było tak skaszanić sprawę. Klimat zupełnie nie przystaje do pierwowzoru - nie ma mroku, nie ma niedomówień, psychodeliczności, nie ma nawet krwi! U Burtona jest lukier i cukier! Nie czepiam się rozbierzności z literackim pierwowzorem, bo ekranizacje rządzą się swoimi prawami, ale fabuła filmowej Alicji jest po prostu dennie przedstawiona, a zakończenie woła o pomstę do nieba. Do tego w filmie pojawia się kilka scen, które w pełni świadomie mogę wrzucić do najbardziej żenujących ekranowych momentów, jakie było mi dane oglądać( Taniec Kapelusznika! ;( )
Nie wiem co się stało Burtonowi, ale mam wrażenie, że Alicja to po prostu przerost formy nad treścią. Film jest barokowy - to mi przychodzi na myśl, barokowy w sensie totalnej przesady idącej w poważny kicz. Ciekawe pomysły gubią się gdzieś w tym całym syfie. Gdyby chociąz ta "forma" była godna uwagi, ale wizualnie film moim zdaniem pozostawia sporo do życzenia. Świat jest jakby niedopracowany, podobnie jak wiele postaci, a na tym nieszczęsnym 3d kończąc. Jestem poważnie zdołowana i zniesmaczona nowym dziełem Burtona :/
Najbardziej bolesne, że właśnie po Burtonie można było oczekiwać zrozumienia konwencji 'Krainy Czarów'. Otóż, to nie jest kolejny dziwny świat fantasy. To w ogóle nie jest miejsce. To raczej dreamscape rządzący się prawami snu, a więc nie posiadający przestrzeni i czasu w naszym rozumieniu. Przejścia między 'scenami' w książce są dokładnie takie, jakie bywają we śnie. Nie potrzebują uzasadnień w postaci kretyńskich podróży na bandzierchlaście przez jakieś niefajne krajobrazy. No i postacie - przecież tam nikt nie powinien być fajny!!! Wszyscy, których spotyka Alicja są pierdolnięci, ale nie tak miło i poetycznie jak Johny Depp, tylko metodycznie, jak prawdziwi wariaci. Humaniści lubią oglądać wariatów z zewnątrz i zachwycać się szajbą, bo sami są zdrowi. Poeta, jak pisał klasyk (sami dotrzyjcie jaki), chce tylko wsadzić głowę do nieba, wariat natomiast chce upchać całe niebo do swojej głowy i jeśli coś pęka to zwykle głowa. Wariaci to zwykle monomaniacy, żyjący w najnudniejszych ze światów i tylko ktoś 'zdrowy' jak Alicja może w tym widzieć coś niezwykłego i fascynującego. A przecież galeria świrów jakie spotyka to niesympatyczna zgraja monomaniaków, którzy jedzą podwieczorek przez wieczność. O jakichkolwiek wzruszających przyjaźniach w tym koszmarnym śnie nie może być mowy i też oczywiście u Carrola ich nie ma. Każdy z napotkanych szajbusów ma ciekawą lekcję do przekazania, ale to jedyne co go interesuje i jedyne co wie. Tylko z perspektywy Alicji ma to jakiś całościowy sens, do pewnego stopnia. Oczywiście Burton nie zrozumiał nawet czym są Fae (tylko w tą stronę można było pójść odchodząc od oryginału i nie chcąc zrobić gówna, jakie zrobiono). Fae nie są ani dobre, ani złe. Są natomiast całkowicie pozbawione empatii i 'ciągłości' przy jednoczesnej absolutnej niezmienności. Ten pozorny paradoks jest łatwy do zrozumienia, bo tylko tam gdzie jest ciągłość jest możliwy rozwój. Biała Królowa z filmu miała zadatki na klasyczną Fae, estetyczne nemesis swojej siostry, w gruncie rzeczy tak samo nieludzkie i przerażające. Co dostaliśmy w zamian - aż mi wstyd opisywać. Tylko Skazeusz był zabawny, bo wyglądał jak Palikot i był podobną jemu mendą.
owczarnia
13.03.2010 14:52
Całe szczęście, że nie dotarłam do kina, bo by mnie chyba szlag trafił (a już miałam rezerwację poczynioną). Poczekam sobie na DVD. Dzięki Mateusz za jedwabistą recenzję. "Na bandzierchlaście przez jakieś niefajne krajobrazy", jeden z lepszych tekstów, muszę sobie zapamiętać

.
Całe szczęście, że się oparłam namowom i w końcu na tę Alicję nie poszlim, czułabym pewnie okrutnie dotkliwie stratę tej równowartości Interregio do Krk, a przy takich oczekiwaniach i nadziejach na tenże film, niesmak pewnie by mi się jeszcze miesiąc w gębie trzymał.
Nic nie straciliście. Aczkolwiek okularów trzyde jednak będę bronił!