Wreszcie, po roku udało mi się obejrzeć
Prestiż i żałuję, że zrobiłem to tak późno. Film faktycznie zachwyca i wgniata w fotel. Bale i Jackman są rewelacyjni, a narracja poprowadzona fantastycznie. Ponadto świetne zdjęcia i niepokojący klimat filmu. I nawet Scarlett mi w nim nie przeszkadzała ;p Co do klasycznego już pojedynku na linii
Prestiż -
Iluzjonista nie wypowiem się konkretnie, bo nie potrafię stwierdzić, który z nich jest wg mnie lepszy i bardziej mi się podoba. Obydwa są bardzo podobne, a jednocześnie tak różne. I jeden i drugi zachwycają klimatem i zdjęciami, a także głównymi rolami i naprawdę ciężko jest mi stwierdzić, który jest lepszy. Może za parę dni, jak sobie dobrze poukładam w głowie
Prestiż, to będę bardziej zdecydowany w tej kwestii. W każdym razie, oba filmy to kino z najwyższej półki i prawdziwe perełki.
A a propos Nolana, to zrobiłem sobie ostatnio także seans
Bezsenności. I pierwsze co mi przychodzi na myśl, by opisać ten film, to to, że jest on... intrygujący. Pacino jak zawsze świetny, Williams w nietypowej dla siebie roli, z której się dobrze wywiązuje, Swank zaś dopełnia aktorsko ten film. Tempo i klimat filmu strasznie nietypowe jak na kino sensacyjne, bardzo usypiające, ale chyba tak miało być. Zresztą to wcale nie jest zarzut z mojej strony, bo uważam, że ten zabieg bardzo dobrze zrobił filmowi, dodaje mu napięcia i jeszcze bardziej niepokoi widza. Ogółem dobre kino, które ogląda się i przyjemnie i w napięciu.
Star Wars: The clone wars. Hm... nie wiem, co napisać o tym filmie. Gdyby nie to, że wkomponowuje się w sagę, to byłby...
dość przyzwoity, a tak niestety jest cienko. Przede wszystkim nie wiem, kto jest docelowym odbiorcą tego filmu. Większość zagorzałych fanów GW odsądzi go od czci, a niefani nie zrozumieją za bardzo tła historii i mogą nie "wczuć się" w obraz. Głównym zarzutem, jaki stawiam
Wojnom klonów jest brak klimatu i - mimo wszystko - dość głupia historia opowiedziana widzom. Zakończenie jest takie ni z dupy ni z pietruchy, prawie klasyczne
deus ex machina, które wygląda strasznie sztucznie, jakby scenarzystom zabrakło pomysłu. Animacji się nie czepiam, choć przyznaję, że średnio mi się podobała. Dużo jest elementów humorystycznych, które jednak nie pasują do uniwersum GW. Nie po sześciu nakręconych filmach. Generalnie nie polecam, a jeśli już, to raczej z sentymentu do sagi, coby sobie przypomnieć bohaterów (ale Obi-Wana i tak jest mało

) i znów zanurzyć się w tym świecie, choć - jak wspomniałem - będzie ciężko bez nieobecnego w filmie klimatu.
Most do Terabithii - jeden z lepszych filmów familijno-baśniowo-fantastycznych jakie widziałem. Zgrabnie opowiedziana historia, urocza dwójka głównych bohaterów, pokazanie siły i potęgi wyobraźni. Ponadto niekonwencjonalnie poprowadzona fabuła i wzruszający zwrot akcji. Film dla mnie wyjątkowy i dość mocny i sugestywny w przekazie. Może dlatego, że po części utożsamiam się z głównymi bohaterami. Jedyne, co mi się nie podobało, to samo zakończenie, jakoś tak nie pasowało nastrojem do wcześniejszych wydarzeń