"Piąty element" rządzi. Mogę go oglądać w kółko, a i tak mi się nia znudzi, podobnie zresztą jak "Podziemny krąg".
Ostatni obejrzałam sobie obie części "Kill Bill". Głupio się przyznać, że dopiero teraz, ale zrobiłam to z rozmysłem. Musiałam poczekać, aż ta cała wrzawa wokół minie i że będę mogła polegać tylko i wyłącznie na własnej ocenie. Nie zawiodłam się. Co prawda podczas pierwszej części wyrwało mi się kilka ziewnięć, ale za to dwójka rusza z kopyta od samego początku i nie daje chwili oddechu do samego końca. Tak jak lubię. Tarantino wie co robi. Teraz męczę mojego biednego blueconnecta soundtrackiem, ale mu coś kiepsko idzie.
Znajomi wyciągneli mnie na "Straszny film 4". O ile część pierwsza ma jeszcze jakąś fabułkę (cieniutką jak rosołek na stołówce, ale zawsze), kolejne nie posiadają już tego atutu. Lubię w filmach odwołania do innych dzieł, ale muszą być one subtelnie i inteligentnie podane, odpowiednio wplecione w fabułę. Tymczasem tffórcy uważają widzów za totalnych kretynów (coś w tym musi być...), to podają wszystko prosto pod nos, co więcej - uklepują łopatą, co by jak najwięcej tego kiczu się zmieściło.
Po odmóżdzającym seansie "Strasznego filmu" oglądałam jeszcze "Eurotrip". Może podziałała zasada kontrastu, ale ta durna komedyjka dla nastolatków nawet mi się spodobała. A i muzyczka siedzi w głowie.
Asterix i wikingowie;d Jak to powiedział których z gazetowycxh recenzentów- wyśmienita realizacjla klasyki gatunku, aczkolwiek uwspólcześniona w stosunku do komiksu(* koniec ostrzeżenia dla purystów;d) Dorota Rabczewska i jej głos pasowały do postaci...
Co do strasznego filmu czówrki- to prawda że film ten nei ma scenariusza, wątki są ze sobą niepołączone a odwołanai filmowe całkiem bezpośrednie, ale cóz z tego? Podbnie można by "pojechać" po "Hi way", ten film można albo zaakceptowąc w całej jego infantylności albo sobie odpuścić.
Mission Imposible 3- udana reaktywacja serii, świetne kino sensacyjne, dużo emocji, osobiście preferuję klimat "bondowski" ale mimo tego abrdzo mi się podobało, o 2 klasy wyżej niż seria z Larą...
Wszystko gra- film bardziej pasujący do telewizorni niż kina, mimo to całkiem dobry, trudno go sklasyfikować, po trossze przypowieść po troszę obyczajowy, zgłebia mroki pożądania...
niedawno obejrzałam Lęk, Głosy i [uwaga, co za ambitny film!] Krwawą Masakrę w Hollywood. w ich wyborze wielkiego udziału nie miałam. potem w tv przypominali Siedem, Podziemny Krąg i Grę... i zaczęłam nagle po kolei wielu rzeczy żałować. po pierwsze, kasy jaką wszyscy zmarnowaliśmy w wypożyczalni. po drugie, że filmy Finchera oglądam już któryś raz i jestem pozbawiona pewnej przyjemności. aż żal dupę ściska, że pocieszysz się przez dwie godziny a potem przez wieele czasu przyjdzie Ci na oglądanie samych gniotów.
pozatym co ostatnio zapadło mi w pamięć-> Ostatni Taniec. Patrick Swayze oczywiscie wszystkim kojarzy się z Dirty Dancing, Piotr Galiński uważa, że pierwszy lepszy tancerz potrafi wszystko lepiej od niego i co tu dużo mówić- kiedy ktoś gra w takim filmie jak stary, dobry Wirujący Seks... przez tych, którzy niby się na rzeczy znają zawsze będzie oceniany jako ktoś ponad kategorią. albo czasami poniżej jej. jednak to było coś zupełnie innego i ambitniejszego. nie mam z tym nic wspólnego, ale zdaje mi się, że pokazało chociaż jakiś procent życia tancerza i ryzyka z tym związanego. no i spleciony z tym wątek miłosny też ładny, szczególnie, że w roli damskiej prawdziwa żona Patricka. a koniec to majstersztyk... nie dlatego, że zaskakuje, czy coś w tym rodzaju. dlatego, że jest po prostu piękny w swojej prostocie, a jednocześnie przynajmniej ja na początku nie mogłam zrozumieć, dlaczego taki a nie inny.
no i jeszcze optymistyczny akcent na koniec:
ściągnęło się kilka odcinków Miami Vice z sezonu pierwszego. jakość bardzo średnia, ale ważne, że są
dominisia888
25.05.2006 23:28
Jestem świezo po obejrzeniu Kodu i szczerze film bardzo mi się podobał, potraktowałam go jako lekki kryminał i taki rzeczywiście był

Brown przedstawił bardzo ciekawą teorie, ale myślę, że wiele rzeczy można byłoby w ten sposób przedstawić i udowodnić. Moim zdaneim film jest warty zobaczenia chociażby dla świetnej obsady aktorskiej
Katarn90
26.05.2006 10:58
"M:I3" - podobało się, chociaż za dużo fajerwerków. ale dla mnie bliższe jedynce niż dwójce (Cruise ma krótkie włosy

)
"Pojutrze" - śmieszne, ale w negatywnym znaczeniu. nie polecam. i nie przyczepiajcie sie , że piszę posty raz na pół roku, bo mam niewiele wolnego czasu ostatnio.
x-men 3.
łoo na ten film miałem ochotę wybrać się od dawna. krótko mówiąc, nie zawiodłem się ani trochę i żałuję, że to ponoć ostatni film z serii przygód nadludzi (chociaż sądząc po tym jakie przychody już przynosi film [coś ok.130 mln.dol w ciągu 5 dni O_O] to trudno mi w to uwierzyć, wszak nie zabija się kury znoszącej złote jajka;d). od strony fabularnej nie ma co się rozpisywać, bo to tylko przykrywka dla coraz to efektowniejszych walk, których oczywiści nie brakuje, a dzieje się na ekranie dużo. fanom serii powiem tylko tyle, że gł. motorem jest odniesienie się do sagi 'dark phoenix'. efekty specjalne na cudnym poziomie (pokaz mocy phoenixa, czy zniszczenie mostu golden gate naprawde robi wrażenie, a smaczków jest zdecydowanie więcej), jest trochę dramaturgii (pewna ważna postać ginie, ale nie zdradzę kto;>), ale ten film się przede wszystkim dobrze ogląda. fani serii i miłośnikom kina sf - nalepka 'pozycja obowiązkowa', inni raczej wniebowzięci nie bedą, ale myślę, że się nie zawiodą ;d
x-men 3.
Krótko i na temat- dno Najgorszy z filmów jakie widziałem do tej pory na kinowych ekranach (Wliczając "Skarb Narodów" i "Straszny film 4") i jeden z najsłabszych jakie widziałem wogóle.
Jedyny w mairę sensowny dla mnie wniosek z akcji tego filmu jest prosty: Za wszelką cenę trzeba walczyć o to by nie igngerowany w ludzki genom, by przetrwał niezmodyfikowany w żaden sposób człowiek. Jesli ktoś próbuję klonować to powinien zostać zbombardowany ładunkiem nukleranym nim cokolwiek powstanie i zacznie protestować.
Jak powiedział Sapek "W złej opowiesći czarodziej wymach..e swoją mocą na prawo i lewo i nic z tego nie wynika" Motyw tej wszechmocnej kobietki jest tak bezsensowny że wywoływał u mnie konwulsje. Bitwa Dobra ze Złem to genaralnie fajny motyw, dobrze to wyglądało we Władcy pierścieni ale wyobraźmy sobie taką modyfikację- Aragorn siedzi sobie w lesie nad jeziorkiem i słyszy nagle w głowie dziwne wołania, z wody wyłania sie Arunea, która miała wcześniej zginać, zabija Obieżyświata, potem akcja sobie leci Gandalf wali ja w łeb po czym magicnzie zniewala ' dla jej dobra", żadny chuci Boromir uwalnai Aruenę która o mało co go nie zabija po czym rozwalając ściany spokojnie opuszcza okolice z głukowato-złowieszczą miną, jest całkowicie wszechmogoąca. Nie wiedzieć czemu udaje się do Rivendel i siedzi tam sobie czekając na gosci, którymi są: Gandalf i Sauron, panowie Ci w miłej komitywie udają się do komnaty Arueny. Przed wejsciem do pałacy kazdy z nich zostawił swoją 'drużynę przyboczną". Aruena wkurza sie na gości i i wyrzuca Saurona do kuchni a Gandalf jako że jego laska ma w montowany ABS i przytwierdził sie do podłogi zostaje wraz z całym pomieszczeniem podniesiony do góry wraz z domem. Znierciepliiowny i z wciąż niezaspokojoną chucią Boromir rozpoczyna walkę z drużyną Saurona której wyniki ma znaczenie równe zero bezwględnemu, Gandalf zostaje znisczony przy pseud-filozoficznej gadce po czym Aruena nie wiedzieć czemu odchodzi z Sauronem. Później przy jakiejs okazji o mało go nie zabija ale się "rozmyśla" choć to chbya mało odpowiednie słowo, bo jej iloraz inteligencji bliższy jest jamochlonowi niż Gollumowi. Potem mamy nader ciekawe zmagnia drużyny pierścienia z armiami Sarona, co wygląda ciekawie i efektownie, efekt psuje tylko stojąca jak kukła Aruena walaca głupawe miny. Pod koniec alki Arunea sie o0żywai i zaczyna wszystko rozwalać, zarówno Fellowship of the ringowcy jak i czarna zbieranina uciekają gdzie piperz rośnie w totalnej rozpierdusze. Boromir dcohodzi do wniosku że z chędozenia chyba jednak nici, bo kobieta zbytnio psychiczna, dochodzi do wniosku że trza ja uciszyć i z heroicznym poświęceniem powala maszkarę. Na koniec mamy wzruszjacą scenę z nagrobkami Arueny i Aragorna a wszystko, puentuje widok wyalienowanego Saurona siedzącego w domu orkowej późnej starości.
A wszystko byłaby takie piękne gdyby nie ta głupia wariatka...
Kto widział ten zrozumie.
dominisia888
01.06.2006 10:42
"Straszny film 4" to cholerna tandeta, chyba w życiu nie oglądałąm gorszego filmu a zaczynając to oglądać spodziewałam się czegos lepszego, a tam nawet śmiesznych scen nie było.
wszycy jestesmy chrystusami.
czyli 'przygód' adasia miauczyńskiego ciąg dalszy. jak w "dniu świra" były momenty, w których można było się ironicznie pośmiać, tak tu - nie ma na to miejsca. spodobała mi się "polskowata" realizacja obrazu - biblijne sceny na tle bloków mieszkalnych, czy anioł stróż (czy tam straż) w dużym fiacie. dzięki nim wymowa filmu i bliskość porusznaych problemów jest bardzo wyrazista. wiele uwłaczających ludzkiej godności scen jest tutaj pokazanych w pełnym wymiarze i bez taryfy ulgowej, zatracanie się głównego bohatera w rzeczywistości jest realistyczne i miejscami niesmaczne. chciałem miejscami, żeby dana scena sie już skonczyla, wystarczylo juz tego przekazu i przykrosci. trafnie też oddano rozmowy 4 rozmawiajacych alkoholików, ich "filozofii", tłumaczen i jacy to oni są poszkodowani. mimo przekazu film pozostawia odrobinkę nadzieji na koniec, że po wszystkim przychodzi pokój, katharsis i dialog. kilka bardzo osobistych (imo) fragmetow w tym filmie sprawia, że niespecjalnie rozmawia sie o nim publicznie i traktuje raczej jak przygnębiajacy dokument.
Hagrid - jak to powiedzial wczesniej GrimmY, X-men 3 to film przede wszystkim dla fanow serii ;>
Ja na przyklad nie moge napisac nic innego, jak tylko to, ze mi sie podobal, bo na X-menach sie wychowalam. Co wiecej, jesli w filmie znalazly sie jakies niedomowienia to nie mialam z nimi problemu przede wszystkim ze wzgledu na to, ze chociazby kreskowke znam na pamiec.
Niestety nie widzialam jeszcze 2 czesci, wiec mozliwe ze trafie teraz kula w plot, ale ciesze sie, ze tworcy rozwiazali sprawe Phoenixa troche inaczej <mowie tu o tych wszystkich kosmicznych wojażach>, ale faktycznie dla widzow ktorzy z seria wspolnego mieli malo moglo sie to wydac nieco dziwne.
Czego zaluje - ograniczenie sprawy Rouge (zamkneli biedaczce droge do latania i sily, ktora przejela) i zeswatanie jej z jakims Billym, ktory Gambitowi do piet nie dorasta, usmiercenie tych-postaci-co-je-usmiercili (szczegolnie pierwsza smierc mnie zaskoczyla, mimo ze nigdy nie lubilam tej postaci) - ogolem mowiac jest kilka drobiazgow z ktorymi nie moglam sie uporac ;d W kazdym razie film jak dla mnie przyjemny, moze nie jakos szczegolnie ambitny ale bliski memu sercu :ddd
dominisia888
04.06.2006 17:33
QUOTE(Shell @ 09.05.2006 22:57)
"Fight Club" - uwielbiam. Po prostu uwielbiam ten film ^^. Za każdym razem uświadamia mi że jestem nikim. Nie wiem czy na wszystkich wywiera wrażenie, ale nawet jeśli nie to warto go obejrzeć dla końca, jest strasznie zaskakujący. A sceny walki, mmm cudo

. Są dość realistyczne, a przede wszystkim nieźle zrobiony. Cała wizja tego "podziemia" jest cudowna. I podoba mi się ta wizja, końcowa, stworzenie lepszego świata. Trzeba go obejrzeć

Tak, zgadzam się z Shell ten film jest boski

i nei mogłąm się powstrzymać żeby go przed moim wyjazdem nei obejrzeć po raz enty
Obejrzałam "Monster In Law" z Jennifer Lopez. Na nasze tłumaczenie "Sposób na teściową". Film fajny i fabuła ciekawa. Przyjemnie się go ogląda, nie jest jakiś tam strasznie wciągający ale naprwdę warto obejrzeć. Oceniam na 9/10
Illusion
11.06.2006 20:34
Wczoraj dzięki jedynce miałam okazję obejrzeć "Pearl Harbor", dramat wojenny. Dawno żaden film mnie tak nie wzruszył jak ten. Moment bombardowania Pearl Harbor przez Japończyków - naprawdę, muszę przyznać, że Michael Bay świetnie to wszystko pokazał. Totalne zaskoczenie - w jednym momencie życie toczy się całkiem zwyczajnie, spokojnie, a moment kiedy samoloty przelatują nad portem ludzie uznają za kolejne ćwiczenia marynarki. Najbardziej porusza masowa śmierć i ta bezsilność wobec niespodziewanego ataku. Potem, kolejna scena - śmierć Danny'ego w objęciach przyjaciela. Takie sceny zawsze najbardziej wzruszają.
Warty obejrzenia ;]
Avadakedaver
11.06.2006 21:52
tak, fajny był, widziałem już dawno, dawno.
Dzisiaj obejrzałem "milion dolar baby". Zajebisty film.
Ja oglądam serial "Prison Break". Trzeba przyznać, że wciagający, pomysł ciekawy, momentami jednak naciągany. Nie chcę go porównywać do b.dobrego moim zdaniem Losta, ale powiem tylko tyle, że warto zobaczyć. Obejrzałem dopiero 5 odcinków, więc nie będę mocno zachwalał ani zapeszał, pierwsze wrażenia raczej pozytywne.
QUOTE(Ahmed @ 12.06.2006 00:01)
Ja oglądam serial "Prison Break". Trzeba przyznać, że wciagający, pomysł ciekawy, momentami jednak naciągany. Nie chcę go porównywać do b.dobrego moim zdaniem Losta, ale powiem tylko tyle, że warto zobaczyć. Obejrzałem dopiero 5 odcinków, więc nie będę mocno zachwalał ani zapeszał, pierwsze wrażenia raczej pozytywne.
e, tam ;}najlepszy serial amerykanski jaki widzialem to 'carnivale'.
QUOTE
'carnivale'
never heard about it ;] Polecasz? A "Prison Break" coraz bardziej naciągany, ale dziwnie wciąga i mile zaskakuje.
Monster jest dobry. ale smutny.
a oglądał ktoś wczoraj czy przedwczoraj (a może przed-przedwczoraj?, nie pamiętam, trudno zachować rachubę dni kiedy jest się chorym i całymi dniami, które są takie same, siedzi się w domu) 'blue velvet'?
Mistrz Lynch to obowiązek dla każdego szanującego się kinomana ;] "Blue velvet" jest świetny, mroczny i tajemniczy. No i jedna z lepszych ról Dennisa Hoppera, bezbłędny, idealny czarny charakter. Nie będę się już więcej rozpisywał, bo nawet gdzieś tu kiedyś o tym filmie coś pisałem.
Ahmedzie, carnivale jest badzo przyjemne ;]
QUOTE(Ahmed @ 13.06.2006 17:06)
Mistrz Lynch to obowiązek dla każdego szanującego się kinomana ;]
To akurat kwestia sporna, wiesz

nie jest to takie oczywiste, bo
spotkałam się z wieloma kinomanami dla których Lynch jest królem syfu i kiczu, bo szokuje, ale tanim kosztem, bo pod powłoką wielkiego wstrząsu jego filmy są płąskie i banalne.
Misie generalnie nie podobało Blue velvet (wolę tę piosenkę Myslovitz

). Początek bardzo obiecujący, klimatyczny i w ogóle, ale im dalej tym gorzej. Nuuuuuuuuda. Oglądałam 2 razy, ale praktycznie ani razu nie udało mi się obejrzeć do końca, ten film działa jak środek nasenny, na mnie przynajmniej. Bezwzględnie najlepszym filmem tego Pana pozostaje (uwaga, famfary tarataram) Mulholland Drive. Film naprawdę świetny z wszechobecną paranoiczną atmosferą (
"along Mulholland Drive nothing is what it seems..."), za ten film dałabym się naprawdę pokroić, mru.
A ja bardzo lubię "Diunę" w reżyserii Lyncha, mimo, że nie jest to film utrzymany w tym specyficznym "lynchowym" klimacie. Właśnie po obejrzeniu "Diuny" sięgnałem dopiero po książkę Herberta. Jako fan sc-fi nie mogłem sobie takiej klasyki odpuścić.
Co do innych filmów Mistrza Davida - "Lost highway" naprawde dziwne i sam do tej pory nie wiem co o tym filmie sądzę, a "Mulholland Drive" nie widziałem, podobno nieźle odmóżdża, z chaosu wyłania się jakiś sens, ale to już nietęga rozkmina.
Nie nazwałbym Lyncha królem kiczu i syfu, u Davida rządzi chaos, a jego specyficznośc należy albo zaakcepotwać, albo skrytykować. Dla jednych będzie geniuszem, dla innych pozostanie chorym świrem.
ja też nie uważam, ale znam sporo osób dla których Lynch to partacz, ja osobiście nie podzielam takich opinii, bo w gruncie rzeczy lubię go, a na pewno darzę sporym szacunkiem.
Zagubiona autostrada jest strasznie dziwna i zakręcona, ale nie tak fajna jak Mulholland drive, który jest dla mnie filmem absolutnie kultowym i fantastycznym, od samego początku do końca (do każdego innego mogłabym się już o coś przyczepić, bo nie podobają mi się w 100%, ale tu, jak to się mówi, there are no buts ;> ) w Autostradzie jest kilka dobrych scen i momentów, gdzie jest fajny klimat (np. telefoniczna rozmowa Freda z karłem, po prostu genialna scena), ale ogólnie zabrakło tego klimatu po całości. Według mnie jest o wiele trudniejsza do rozgryzienia od innych filmów Lyncha (od Mulhollad dr. też), bo ma zupełnie inną konstrukcję (moim zdaniem, przynajmniej). I Rammstein przygrywa :3 czasami mam straszną ochotę żeby obejrzeć ten film, bo mimo że atmosfera nie tak do końca fajna to specyficzna i bardzo się udziela.
W ogóle Lynch robi bardzo nieamerykańskie filmy... (w sensie klimatu)
"Battle Royal". Naczytałam się tyle pochwał o tym filmie, że ostatecznie udałam się do wypożyczalni. Oglądam, oglądam. Nic intrygującego. Podobał mi się bardzo początek, kiedy sie dowiadywali na czym polega ta misja, ale za to cała akcja mordowania się nawzajem jakaś taka bez wyrazu. Nie chwyciło mnie po prostu. Na dodatek tego że się nudziłam tak zepsuli zakończenie... W sumie nie spodobał mi się, super pomysł, aktorzy fajni (bo azjaci!) ale akcja zbyt wolno i zbyt przewidująco się toczy ;d.
'klimt'
mam mieszane uczucia co do tego filmu. jako całość 'klimt' nie był świetny, raczej cechował go taz. przerost formy nad treścią. oglądając go, nie skupiałam się specjalnie na tym, że to film o gustavie, raczej nad dekadencją, którą uwielbiam, okresem, secesją. wisienką był tu John Malkovich, który zagrał świetnie. cały film dosyć pokręcony, schizofreniczny, tajemniczy i definitywnie dekadencki.
Avadakedaver
15.06.2006 17:33
" V for Vandetta".
Ciekawy pomysł. Fajny początek, tzn pięć minut. Piękny głos "V". I tyle.
Cała reszta to beznadzieja.
QUOTE(Avadakedaver @ 15.06.2006 18:33)
" V for Vandetta".
Ciekawy pomysł. Fajny początek, tzn pięć minut. Piękny głos "V". I tyle.
Cała reszta to beznadzieja.
proponuję ci, żebyś przeczytał komiks pod tym samym tytułem. i vendetta. nie vandetta ;E
KOmiks nie ma sobie równych. Ale film też całkiem dobry. Bardzo dobry, można powiedzieć. Zmiany owszem są, ale do wybaczenia. Przesłanie zostało i wbrew pozorom sprawdza się w rzeczywistości AD 2006.
Lynch jest dla mnie chyba zbyt inteligentny. podobno nie można poprzestać na jednokrotnym obejrzeniu Mulholland Drive jeśli się nie zrozumiało, ale mnie na tyle nie zaczarowało, ani nie zainteresowało, aby zrobić to poraz kolejny. może kiedyś do tego wrócę. a Zagubiona Autostrada leży gdzieś w szufladzie i jeszcze jakoś nigdy nie miałam ochoty, aby ją obejrzeć, może muszę to nadrobić :]
za to mam świetną wiadomość (sama dla siebie)- tvn7 znów nadaje Miami Vice!

(Crocket był dziś boski, szczególnie jego ostatnia kwestia!)!
Mulholland Drive bardzo mi się podobało.
Ostatnio "Starsza pani musi zniknąć" czyli komedyjka lekka, łatwa i przyjemna, do pośmiania się przy paczce chipsów, pucharku lodów czy czym kto tam woli. Opowieść o miłym i przyjaznym sąsiedztwie, o przeuroczej staruszce, która przecież zawsze jest dla wszystkich miła, a w sumie co z tego, że zajmuje całe piętro nowo zakupionego przez nowozeńców domu, całymi nocami ogląda telewizję, a dniami po prostu potrzebuje odrobinę pomocy...
Świetna pointa, rewelacyjna gra ktorska (brawa dla pani starszej), przyswajalny dowcip.
"Kod da Vinci" aż żal serce ściska... książka była taka fajna. Akcja, tajemnica. Zwykle nie zgadzam się z krytykami ale w tym przypadku z bólem serca muszę przyznać im rację. Zawiodłam się... i tyle.
QUOTE(Ahmed @ 12.06.2006 17:46)
QUOTE
'carnivale'
never heard about it ;] Polecasz? A "Prison Break" coraz bardziej naciągany, ale dziwnie wciąga i mile zaskakuje.
arr przepraszanm teraz dopiero zauważyłem.
jeśli lubisz klimat lyncha, to tutaj powinienem zakończyć zachwalanie tego serialu. opowiada on przede wszyskim historię młodego uzdrowiciela, który przyłącza się do grupy cyrkowców przemierzających amerykę. wątków multum , trzy czwarte odcinków kończy się mniej więcej w sposób 'kuwa, jak można było skończyć w takim momencie?!?!?!'. nic tylko polecić ten porządny serial, 'lostem' nie ma się co podniecać moim zdaniem. (przyznaję bez bicia, że pierwszy sezon mi się spodobał, ale jak to określił moj znajomek 'serial powinien do czegoś konkretnego zmierzać').
nie wiem jak się ma sprawa z dostępnościa na necie, serial dostałem w wypożyczalni dvd.
Sezon 1Drugi pewno też jest ale już mi się szukać nie chciało;p
Dobrze się ściągało, przynajmniej jakiś czas temu. Jakość dobra.
aha. jakby ktoś nie miał konta na torrenty.org
nick: ksawery
hasło: kabaret
ktoś powiedział kiedyś że oglądał kilka razy Autostradę i zrozumiał ją dopiero jak się naćpał, ale nie zdążył powiedzieć o co chodziło, bo przetrzeźwiał i zapomniał (;
Ostsatnio obejrzalem trzy filmy:
X-men 3
Po filmie spodziewalem sie czegaos lepszego. Niemniej jednak wiele fajnych pomyslow. Phoenix, nowi mutanci, lekarstwo itp super! Natomiast pani shadowcat wygladala jak dziecko specjalnej troski, a mial to byc moj ulubiony charakter. Watek z Rogue, bardzo cieniutko nakreslony, jakby wogole go nie bylo. Fajna scena w domu Jean Grey czy z mostem Golden Gate. Minusy: fabula nie dkononca mnie przekonala, niektore sceny niedokonczone, w niektorych momentach przerost formy nad trescia i na odwrot. Ogolnie 6,5 / 10. Ale pozytywne wrazenia
Mr. & Mrs. Smith
Tutaj sie troche skompromituje, ze dopiero teraz obejrzalem film. Na szczescie mialem okazje obejrzec go w oryginale, co poteguje niektore efekty filmu, ale o tym za chwile. Dwie glowne postaci, jak najbardziej pozytywne, tzn. Jolie super, Pitt moze byc. Film posiada kilka kultowych scen. Niestety obejrzenie w wersji angielskiej jest wymagane. Dlaczego? Juz mowie. W momencie kiedy Mr. Smith wraca do domu 'przerazony' ze jego zona jest rowniez zabojca i ze chciala go kilka godzin wczesniej zabic, mowi do niej niewyraznie'I miss* you', na co ona odpowiada: 'I miss* you too'. Iczywiscie niechodzi tutaj o 'miss' -tesknic tylko, o czasownik 'chybic' (strzal z pistoletu). Tego typu scen jest naprawde wiele. Moje ulubione to kolacja i zabawa z nozami. Oraz taniec w restauracji i niewielka bomba. <lol> 7 / 10
Kramer vs. Kramer
Stary (z 1979), nagrodzony 5 oscarami film w roli glownej z Dustinem Hoffmanem, mloda Meryl Streep i przecudownie grajacym kilkuletniego chlopaca Justinem Henrym. Film opowiada walke rodzicow o dziecko i milosc ojca do syna dla ktorego wczesniej nie mogla znalezc czasu. FIlm naprade super. 7 / 10
Tristan i Izolda ^^
Bardzo nie chciałam iść na ten film, ale że był to jedyny seans, który mi pasował, to mnie siłą zaciągneli ;] Spodziewałam się adaptacji książki (niejakiego Josepha Bediera, jeśli dobrze pamiętam), a dostałam mało przekonywującą historię miłości Tristana i Izoldy (i chyba tylko to było zgodne z tym, co czytałam) opartą na książce Bediera. Ogólnie film nakręcony jest ładnie, odpowiednie stroje, scenografia, dobrze dobrani aktorzy... Ale średnie to, takie bez polotu.
5/10
Ludwisarz
18.06.2006 14:13
Wczoraj obejrzałem po raz kolejny "Podaj Dalej".
Pewnego rodzaju kamień milowy, trzeba obejrzeć, bo bardzo wpływa na człowieka, choćby na kilka godzin.
A ja nie mam pojecia jakim cudem nagle w jednej sekundzie w ostatniej scenie zaczalem plakac.
Wstyd?
Grim, zobaczę czy uda mi się zdobyć, na sieci ciężko się tego doszukać, szczególnie jeśli się korzysta tylko z łącz lokalnych i direct connect ;]
Tymczasem dokończyłem 1 sezon "Prison Break'a". Oczywiście, wkurzyło mnie zakończenie, trzeba czekać na kolejną serię. Kto by zabijał kurę znoszącą złote jajka? Tak jak pisałem, pomysł ciekawy, ale fabuła momentami bardzo naciągana, bohaterowie ciagle wychodzą obronną ręką ze wszystkich opresji. No i nie ma tej aury tajemniczości, jest zaskoczenie, są emocje, ale wszystko idzie zbyt łatwo do przodu.
"Tristan i Izolda"
Porażka... spodziewałam się czegos zupełnie innego... nie wiem dlaczego ale ja mam fioła na punkcie zgodnosci z książkami... Tam tristan i Izolda wypijaja wino wielkiej miłosci ya?? A w filmie?? Zakoch... sie normalnie i film sie tylko ciagnie i ciągnie... "Tragiczny" koniec według filmu tez jest inny... moim zdaniem jest to zupełnie inna historia tyle że pod tym samym, tytułem
"Ona to on"
Głupie. Dla idiotów. Tylko pare scen smiesznych. Holywodzkie fragmenty do bólu sa eksponowane i wogóle bleee.. nie polecam
Błagam. PoraŻka, nie "poraszka". Sih
28 czerwca, środa, TVP1 - Lokator Romana Polańskiego (na podstawie powieści Rolanda Topora Chimeryczny lokator : )
a już wkrótce na Polsacie Miasteczko Twin Peaks Lyncha [; //serial, nie film. aaaaa od pierwszego odcinka !!!!
POLECAM
Avadakedaver
22.06.2006 10:39
We were soldiers - film wojenny z Melusiem w roli głównej, opowiada o jednej trzydniowej bitwie w Wietnamie, gdzie dowódcą był właśnie Mel Gibson. Jak dla ludzi którzy lubią takie klimaty (wojenne) podejrewam, że film przypadłby do gustu, ale mnie poprostu nudził. Świetnie był zrobiony, super efekty i realizm, ale przez godzinę tam strzelali! nudno trochę było.
EQUILIBRIUM- bardzo dobry film. Sceny walk zrobione swietnie. wciągające no i panowie Christian Bale i Taye Diggs w rolach głównych. nie no naprawdę film jest niesamowity. Opowiada o czasach bez uczuć. Bo "gdy okażesz emocje trafisz do więzienia. jeżeli przeczytasz zakazaną książkę lub spojrzusz na przemycony obraz, trafisz do więzienia. wszyscy muszą zażywać lek zalecany przez władzę. Każdy kto uchyla się od tego obowiązku, jest likwidowany, jako jednostka niepożądana".
KOCHA NIE KOCHA- Dobry film. Opowiada historie z różnych perspektyw. Erotomanki i jej złudzen i faceta przez nią prześladowanego. Gorąco polecam w roli głównej Audrey Tautou.
Avadakedaver
23.06.2006 18:05
nic śmiesznego - nie podobał mi się ten film. Może dlatego, że za młody jestem i nie znam się na tym?
"Match Point". Jak zwykle Woody Allen mnie zachwycił, a Scarlett Johansson oczarowała :) Dodam tylko, że ogromny plus należy się za muzykę. Cos wspanialego :) i tyle :)
Wg. mnie to najlepszy film Allena ever. Jakkolwiek nie obejrzałem tak zupełnie wszystkich.
W zupelnosci sie z toba zgadzam. Film był rewelacyjny, o wiele lepszy niz kultowy "Manhattan". Uwielbiam Allena :)
W AKCIE DESPERACJII- Film opowiadający o wdowcu policjancie z synem chorym na białaczke dla, którego jedynym dawcą szpiku może być morderca. Szybka akcja. Film nie powiewa nudą chociaż czasem zbyt oczywisty. Mozna obejrzeć jak się nie ma nic innego do roboty.
Avadakedaver
26.06.2006 13:14
Blade 1; 2.
nie uwierzyłem, jak ktoś mi powiedział później, że to horror. W ogóle straszny nie był. Ale z drugiej strony, jaki to mógł być inny gatunek filmu??
Avadakedaver
26.06.2006 14:10
krwawa jadka kupa śmiechu?