a ja byłam w zoo
A ja w
filharmonii! I siedzialam w pierwszym rzedzie na spotkaniu ze Zdenkiem Macalem :]
Fajne te studia, w pon, wt siedzę prawie cały dzień na uczelni, środa cała wolna, w czwartek dwa zajęcia i w piątek jedne
Avadakedaver
21.10.2007 08:43
a ja siedze caly dzien w poniedzialek, wtorek i czwartek. w srode 4, w piatek 6.
co tam filharmonia czy zoo, my w środę jedziemy na cmentarz ;]
BlackOmen
22.10.2007 00:01
QUOTE(Potti @ 21.10.2007 08:50)
co tam filharmonia czy zoo, my w środę jedziemy na cmentarz ;]
filharmonia i zoo razem wzięte przy tym wysiadają
żeby oddać sprawiedliwość w wycieczkach na Powązki nie ma nic dziwnego, ale i tak dziwnie brzmi "idę z klasą na cmentarz".
a tak w ogóle to właśnie uczę się na włoski tekstu o Erosie Ramazzottim, fascynujący jest.
Mam na jutro napisać rozprawkę, i napisałem, ale nie przepiszę jej bo sobie tak myślę: wiele osób nie oddaje prac w terminie, dlaczego ja zawsze muszę? Przez Weekend jeszcze ją trochę popoprawiam, a i tak ocena będzie taka sama. Tylko, czy moja rozumowanie jest słuszne?
Dostałem bd- z kartkówki z matmy. To moja trzecia piątka, odkąd nasza klasa obrzuciła klasę, biurko i fotel nauczycielski przed matematyką cebula. Sukces normalnie.
Konkurs historyczny był za trudny moim zdaniem. Jedno zadanie było takie: Kto i w jakiej sytuacji to powiedział, i dziesięć cytatów jakichś sławnych ludzi wypisane, z czego tylko cztery słyszałem. Nie było zadań zamkniętych, same opisowe, typu: Na soborze w Konstancji mówca ... przedstawił sprawę polsko krzyżacką w traktacie ..... opisz główne tezy na których opierał swój traktat, pamiętaj, że zadanie zostanie ocenienie tylko jeżeli podasz min. cztery tezy. Koszmar. Nie mogli dać czegoś o Trydencie, tylko z Konstancją wyskoczyli.
PrZeMeK Z.
25.10.2007 22:24
Cóż, już wiem, czemu nie chodziłem nigdy na konkursy z historii :]
QUOTE
Mam na jutro napisać rozprawkę, i napisałem, ale nie przepiszę jej bo sobie tak myślę: wiele osób nie oddaje prac w terminie, dlaczego ja zawsze muszę? Przez Weekend jeszcze ją trochę popoprawiam, a i tak ocena będzie taka sama. Tylko, czy moja rozumowanie jest słuszne?
O ile nie obniżają u Was ocen za nieoddanie w terminie, słuszne.
Powiem Ci tak: z jednej strony nie musisz się aż tak przejmować nauką.
Z drugiej zaś strony uważaj, bo łatwo popaść w lenistwo, zaczynając właśnie od małych spraw.
QUOTE
Dostałem bd- z kartkówki z matmy. To moja trzecia piątka, odkąd nasza klasa obrzuciła klasę, biurko i fotel nauczycielski przed matematyką cebula. Sukces normalnie.
Khem. Gratuluję oceny. Pozwól, że części o cebuli nie skomentuję.
Hermiona1900
25.10.2007 22:27
QUOTE
Mam na jutro napisać rozprawkę, i napisałem, ale nie przepiszę jej bo sobie tak myślę: wiele osób nie oddaje prac w terminie, dlaczego ja zawsze muszę? Przez Weekend jeszcze ją trochę popoprawiam, a i tak ocena będzie taka sama. Tylko, czy moja rozumowanie jest słuszne?
Według mnie, tak. takie ocenianie nie jest fair-niektórzy tyrają całą noc i oddają na czas, a drudzy mają to gdzieś i dopiszą coś tam, jak będzie im się w weekend nudziło. I ocenianie jest takie same. Dobre rozumowanie, jak będę miała okazję, to wypróbuję...
QUOTE
Nie mogli dać czegoś o Trydencie, tylko z Konstancją wyskoczyli.
Zawsze dają to, czego się akurat nie wie...zwykły, nie opuszczający nas pech.
QUOTE
Dostałem bd- z kartkówki z matmy. To moja trzecia piątka, odkąd nasza klasa obrzuciła klasę, biurko i fotel nauczycielski przed matematyką cebula. Sukces normalnie.
A z czego te piątki? Wszystkie z kartkówek? Zwróć uwagę na fakt, że same kartkówki miały miejsce. Nie ważne co Ty akurat dostaniesz, ważne, że będzie stres (co dostanę???), a po kartkówce satysfakcja, że przynajmniej większość klasy będzie miała krzywe miny po oddaniu tejże kartkówki.
Denerwowało mnie to, że niektórzy oddają po terminie, i nie ma za to żadnej kary, więc dlaczego nie spróbować. I więcej czasu będzie.
QUOTE
Pozwól, że części o cebuli nie skomentuję.
Dla jasności dodam, ze ja nie brałem w tym zbytniego udziału, byłem jedynie sponsorem cebul (szło konkretnie o dwa kilo) Był czerwiec, uwagi baba nie mogłą wpisać, bo dziennik był przeze mnie zajęty, więc skorzystaliśmy. Tylko, ze teraz się mści. Moje oceny z matmy to:
Odpowiedź:
3
1/4
5
2
1
Zadanie Domowe
1
Kartkówka:
5
2/3+
1/3
5
Sprawdzian
4
Dla wyjaśnienia dodam, że ja całość materiału opanowałem, jedynym uchybieniem było zachowanie. Sprawdzian obniżony o stopień za pomoc koledze, Z kartkówek zawsze ostatni dostwawłam pytania, a pierwszemu mnie zabierała (jak w 3 minuty rozwiązać pięć zadań tekstowych?)
Zadanie miałem, ale ołówkiem, a ołówkiem napisanych zadań ona nie sprawdza.
Gole z odpowiedzi, za przerywanie wypowiedzi nauczycielki, oraz poprawianie jej obliczeń na tablicy.
harolcia
25.10.2007 23:20
Boże, ile Ty ocen masz!!
Ja nawet sumując wszystkie moje oceny, to bym tyle nie nazbierała...
A dlaczego nam się tłumaczysz ze słabych ocen?

przecież Cię nie będziemy oceniać i mówić "o ale Zeti ma oceny" dla wielu osób takie oceny to szczyt marzeń ^ ^ a co do ich ilości, to fakt- strasznie ich dużo. Ja nie mam jeszcze ani jednej
Avadakedaver
26.10.2007 07:21
a ja mam cztery papucie :/
QUOTE(Zeti @ 25.10.2007 22:38)
QUOTE
Pozwól, że części o cebuli nie skomentuję.
Dla jasności dodam, ze ja nie brałem w tym zbytniego udziału, byłem jedynie sponsorem cebul (szło konkretnie o dwa kilo) Był czerwiec, uwagi baba nie mogłą wpisać, bo dziennik był przeze mnie zajęty, więc skorzystaliśmy. Tylko, ze teraz się mści.
Zemsta jest bardzo głupim pomysłem, ale wy zrobiliście coś dużo głupszego. Choćby nie wiem jak wredną była kobietą, takie zachowanie się nie godzi. Twoja opowieść utwierdza mnie w przekonaniu, że nauczyciel powinien mieć dużo większą władzę niż obecnie.
Fakt, zle zrobiliśmy, źle zrobiłem, że dla świętego spokoju zapłaciłem za te cebule, ale wtedy nie miałem głowy na myślenie, o kasie.
Ocen mam dosyć dużo, ale u mnie w szkole zawsze tak jest. średnio z każdego przedmiotu mam przynajmniej siedem ocen, matma na szczycie tabeli.
Baba od matmy jest też trochę na mnie cięta, dlatego, że zawsze jej przerywam wypowiedzi, pytam o coś, poprawiam ja (jak dotąd najbardziej ją zdenerwowało, jak jej powiedziałem, że użyła niewłaściwego przypadku - celownika zamiast dopełniacza.)
Przynajmniej kumoterstwa u nas w szkole nie ma, bo jakby nie było baba od matmy jest koleżanką mojej mamy.
Jakby mi na pierwszy semestr nie chciała dać przynajmniej czwóry, to napiszę odwołanie, i sobie test rozwiąże i będę miał.
Dziś zadanie całe miałem długopisem (wykresy funkcji tylko ołówkiem) ale nie oceniła mi, bo według jej kryteriów oceniania, tylko dziewczyny mogą poprawiać oceny bieżące.
hm, poprawianie błędów nauczyciela poprawianiem, ale już ta kwestia celownika to imho czepialstwo. i się nie dziwię, że jest na ciebie cięta, bo ja też bym była.
Avadakedaver
26.10.2007 17:00
a moja babka od prawa to suuuuuuuuka ;c
Ja tylko raz trafiłam na nauczycielkę, z którą nie szło dojść do porozumienia. W drugiej klasie w liceum uczyła mnie angielskiego. Chociaż "uczyła" nie było tu najlepszym określeniem. Kiedy po dwóch miesiącach nie wytrzymałam i spytałam, kiedy będziemy przerabiać coś poza present simple, dostała białej gorączki i maglowała mnie przez całą lekcję, żeby mi udowodnić, że jednak tego present simple nie umiem. Nie udało jej się, a na koniec nie chciała wystawic mi oceny. Jak się jej spytałam, co dostanę, to powiedziała, że 5-, ten minus to za zły akcent

. I od tego się chyba zaczęło. A skończyło sie na tym, że zrezygnowała z uczenia w mojej szkole ( i z tego co wiem, w ogóle z uczenia w jakiejkolwiek szkole) przed końcem roku. Bo o ile nie byliśmy wewnętrznie zgraną klasą, o tyle wspólny wróg jednoczy jak mało kto. Gdzieś w połowie roku spór przeistoczył się w jawną batalię, z udziałem zebran rodziców, wizytacji na zajęciach i złośliwych kartkówek na każdej lekcji. Na szczęście jej poziom znajomości języka nie przekraczał średniego poziomu wiedzy klasy, więc nie skończyło się tragicznie, przynajmniej dla uczniów.
Ale generalnie zmierzam do czegos innego. Chociaż nie cierpieliśmy się wzajemnie, nigdy nie doszło do bezpośredniej wymiany złośliwości, typu obrzucanie cebulą, przynajmniej nie ze strony uczniów (babka rzucała rzeczami po klasie, ale tylko w momentach, kiedy doprowadzaliśmy ją na skraj wytrzymałości psychicznej). A to dlatego, że nie można się zniżać do poziomu kogoś tylko po to, żeby z nim wygrać.
Dziesięć dni wolnego - sounds good to me [;
QUOTE(Zeti @ 26.10.2007 15:01)
Dziś zadanie całe miałem długopisem (wykresy funkcji tylko ołówkiem) ale nie oceniła mi, bo według jej kryteriów oceniania, tylko dziewczyny mogą poprawiać oceny bieżące.
no tak, no bo w tym przypadku to dużą różnicę stanowi płeć :|
a ja idę na konkurs z polskiego, geografii i angielskiego. Cały czas nie wiem, jakie przedmioty najbardziej lubię
No dziewczyny nie miały udziałów w cebuli.
Tak sobie myślę, może by zakończyć tę wojnę z matematyczką, nic dobrego ona nie przynosi.
Hermiona1900
26.10.2007 21:03
A mnie ostatnio wqrwiła babka od polskiego. Zapisałam się na 3 konkursy.: z chemii, biologii i matmy. I na polskim się baba wredna pytała, kto się chce zgłosic na konkurs polonistyczny. Zgłosiły się 2 osoby. Pod koniec lekcji mnie zatrzymała.:
-a ty nie chcesz iśc na konkurs polonistyczny?
-nie, ja sie za bardzo nie nadaję - czysta prawda, mam nie za dobre oceny z polaka.
-tak?No to cię zapiszę...
I sobie babsztyl poszedł!Już nie chodzi o sam fakt, że 4 konkursy mnie przerastają, ale o to, ze nawet nie mogę zadecydować czy na takowy konkurs idę czy nie! A potem będzie miała do mnie pretensje, że źle napisałam...wolałam się nie sprzeczać, bo to dyrektorka i miałabym kłopoty. Wrrr...
avalanche
26.10.2007 21:13
co się pieklisz ;d możesz pójść i nie wysilić się nawet nad odpowiedziami ;d
nie rozumiem problemu.
Hermiona1900
26.10.2007 22:43
Jeżeli napisze powyżej połowę źle, to babka po pierwsze postawi mi za to "odpowiednią ocenę", a po drugie będzie mi to co lekcja (minimum co 2) wypominać. A po drugie - chodzi o sam fakt, że nie powinna tak robić i już :/
Avadakedaver
27.10.2007 08:26
QUOTE(Hermiona1900 @ 26.10.2007 21:03)
A mnie ostatnio wqrwiła babka od polskiego. Zapisałam się na 3 konkursy.: z chemii, biologii i matmy. I na polskim się baba wredna pytała, kto się chce zgłosic na konkurs polonistyczny. Zgłosiły się 2 osoby. Pod koniec lekcji mnie zatrzymała.:
-a ty nie chcesz iśc na konkurs polonistyczny?
-nie, ja sie za bardzo nie nadaję - czysta prawda, mam nie za dobre oceny z polaka.
-tak?No to cię zapiszę...
I sobie babsztyl poszedł!Już nie chodzi o sam fakt, że 4 konkursy mnie przerastają, ale o to, ze nawet nie mogę zadecydować czy na takowy konkurs idę czy nie! A potem będzie miała do mnie pretensje, że źle napisałam...wolałam się nie sprzeczać, bo to dyrektorka i miałabym kłopoty. Wrrr...
ja na twoim miejscu bym nie poszedł.
jeśli umiesz czytać, nie napiszesz ponad połowy źle. konkurs z polskiego chyba najmniej przygotowania wymaga. a nie idąc, raczej nikomu (ze wskazaniem na polonistkę) dobrze nie zrobisz. jak o coś ważnego chodzi czasem dobrze się postawić, ale to raczej głupota.
ja mam na matematyce śmiesznie. pani mnie tak niewiarygodnie polubiła, że od początku roku 3 razy odpowiadałam i dostałam 45 dodatkowych zadań za jakieś bzdury. a żeby było zabawniej idę do tej tablicy- robię zadanie, mówię definicje i dopuszczający, bo trzy lekcje temu w zeszycie miałam wykres niestarannie narysowany

ale i tak bym chciała napisać biografię pani profesor K. niewiele widzi, niewiele słyszy i nie do końca wie co mówi (- "dopisz tu jeszcze x", a po minucie "po co dopisałaś to x?"), a mimo to niemal wszystkich przeraża, a całą resztę skręca ze śmiechu. choć to trochę jak z Kononowicza, ale czasem trudno się powstrzymać.
Hermiona1900
27.10.2007 14:26
Ja za to mam śmiesznie na geografii - babka czasem przychodzi lekko wstawiona. I gdy coś tłumaczy to 3 razy powtarza.:"Ja tego nie tłumaczę sobie, ja to wam tłumaczę, bo ja to wiem i nie tłumacze tego sobie, tylko wam..." Muszę przyznać, że poza tym, to nieźle tłumaczy tematy i geografia jest jednym z moich ulubionych przedmiotów...
A co do polskiego - pójdę na ten konkurs i będę miała to za sobą.A jak coś warknie, że po co szłam na ten konkurs, skoro tłumok jestem, to jej po prostu odpowiem, że ja nie chciałam ani trochę iść i mówiłam,że się do tego nie nadaję.
Och, właśnie wróciłem ze szkoły. Trzy fizyki pod rząd potrafią dobić.
A niby soboty są ustawowo wolne. Są ta samo wolne, jak ja, i dwadzieścia innych osób z mojej klasy z własnej woli zgodziło się na sobotnie zajęcia. I to z fizyki.
harolcia
27.10.2007 15:19
Ja miałam 2 fizyki pod rząd w czwartek, bo nie było chemicy, aż mamy w tym czasie lekcje grupowe, to nam połączyli...
W ogóle, u nas ta fizyka, to jakaś nienormalna jest, bo nie mam programu ani rozszerzonego, ani podstawowego, tylko... poszerzony. Kto taką głupotę wymyślił, to ja nie wiem... ( nie żebym lubiła fizykę, czy coś

)
A ja prawdopodobnie juz nigdy w zyciu nie bede miala fizyki i jestem z tego powodu okrutnie szczesliwa.
zazdroszczę.
a moja pani od fizyki kupuje rajstopy w Mediolanie XD
Mój gościu od fizyki wkłada batony do kieszeni spodni. Na każdej lekcji na biurku ma na niego czekać herbata, oraz ciastka, bułka i baton, okazyjnie kawa lub ciasto, wszystko na nasz koszt. Co sobie pan profesor zażyczy.
laxigenu mu dodajcie. smacznego [;
Child przypomniał mi historię z podstawówki. Dokładnie lekcję historii. Mieliśmy strasznego przeszczepa za nauczyciela. W sumie był śmieszny, ale w dupę dawał czasami. No i zawsze zostawiał sobie kawę na biurku w klasie jak wychodził na przerwę.
Generalnie myśleliśmy, że laxigen działa szybciej. Niestety lekcja nasza się odbyła. Ale to było o 8.00 rano. Reszta klas, które miały w ten dzień historię ładnie nam poźniej dziękowała
Hermiona1900
29.10.2007 19:29
oj...okrutni byliście

jak ktoś z nami ma lekcje, to sie boi cokolwiek zostawiać. Być może dlatego nigdy niczego nie skołowaliśmy... sorki, tylko raz - gdy babka zostawiła kiedyś kawę na biurku i wyszła na momencik. Po powrocie kawa niezbyt jej smakowała. A dyżurny musiał donieść kredy, bo nagle jej zabrakło
martusza
30.10.2007 08:47
Moja pani od fizyki dociera do klasy w 1m i 44 s. Mierzyliśmy

Ale to i tak nie najlepszy wynik

Za to dotarcie do klasy pani od polskiego to jakieś 10 do 14 minut

ZAWSZE sie spóźnia.
Mam dość mojej polonistki. Nie było mnie dzisiaj w szkole, a dowiedziałem się, że nas zawaliła robotą, że chyba przed śniegami nie zdążymy

nie chcę się wdawać w szczegóły, co dokładnie mamy zrobić, ale gdzieś musiałem swoją frustrację wylać. Ja przyzwyczaiłem się, że każdy nauczyciel traktuje swój przedmiot, jakby był najważniejszy w edukacji, ale to już przechodzi jakiekolwiek, nie tylko ludzkie pojęcie.
W przeciągu tygodnia czekają mnie jakieś dwie lektury, pytanie z XX-lecia międzywojennego, sprawdzian ze średniowiecza i renesansu i parę wypracowań. A to jest plan optymistyczny...znając siebie nie będę miał problemów z czasem itp ale i tak brak mi słów po prostu...
Komitet Rodzicielski podjął ustawę, że klasa IIIb gim. będzie przepraszać matematyczkę różami. To już drugi taki przypadek w naszym wykonaniu. W podstawówce przepraszaliśmy germanistkę. Później 'biedaczka' leczyła nerwy w Ustroniu Morskim czy gdzieś.
harolcia
30.10.2007 22:17
U nas, z takich wybryków klasowych, to doszło jedynie do tego, że nauczycielkę (fizyczkę) w klasie zamknęli na przerwie. Nic specjalnego. Poza tym, czasem ją trochę dręczyliśmy (nie tak drastycznie jak wyżej), ale zmieniła szkołę.
PrZeMeK Z.
30.10.2007 22:26
Ramzes - szczerze współczuję

Trzymaj się jakoś
Przez trzy tygodnie nie miałem matematyki, bo nauczycielka chorowała. Dziwne uczucie, znów coś obliczać. Nie muszę mówić, jak bardzo jesteśmy do tyłu z programem :|
Swoją drogą po dzisiejszym oddaniu sprawdzianów z geografii usłyszałem komentarz jednej z dziewczyn: "Śmieję się teraz z tych, co się uczyli, bo ja nawet nie zajrzałam i mam dwóję". Raczej przykry komentarz.
dzisiaj na logice doszłam do wniosku, że tęsknię za matmą. szkoda, że to tylko półroczny kurs
a moja ilość karnych zadań z matematyki urosła do 200 dziś i wcale nic nie zrobiłam, po prostu 15 zadań za odezwanie się bez podniesienia ręki + 30 za nieobecność (jeśli było się na innych lekcjach) = 200

aczkolwiek nie wydaje mi się, żebym miała je kiedykolwiek dostać.
a mnie uczyli, że 30+15=45. Mam przestarzałe informacje?
Raczej nie, bo mnie też ta coś uczono. Chociaż moja matematyczka perfidna, więc mogła nas uczyć żle...
Dzięki Przemek.
Może to się sumuje jakoś. Może Potti się odezwała np. trzy razy i kilka razy jej nie było
jak tak czytam, to może ta pani jednak nie jest taka głupia. co z tego, że nie umie dodawać.
Avadakedaver
31.10.2007 07:26
mogło Cię nie być na kilku matematykach.
To jest "lekka wersja" zawartosci forum. By zobaczyc pelna wersje, z dodatkowymi informacjami i obrazami
kliknij tutaj.
kulturystyka trening na masę