Niby inzynier a nie widać róznicy

cytat ze sprawdzianu z modernizmu koleżanki z klasy (btw "Kowala" Staffa)- Jest to nawiązanie do Niczego.

Zaczynam czuć, co to znaczy być na studiach. Jutro pierwsze koło, a ja mam pustkę w głowie =/

a ja dwa wolne tygodnie

Ja sobie zrobiłam przymusowe wolne z racji męczącej mnie flu. Nie to, że jakoś dużo mnie ominie, jedne zajęcia o 8 i kolejne o 18:30, z fascynującą prezentacją o przemyśle walijskim (górnictwo, górnictwo, górnictwo, o! bydło, górnictwo, górnictwo)

Proustem jesteśmy i Nietzschem. (Wersja dla studentów polonistyki UJ - "Proustem i Nyczem").

A ja jestem na najlepszych studiach, na jakie mogłem pójść.

I to jest świetne Przemku ja się dowiem za jakiś czas, czy to jest właśnie TO. Koło zdane, ale zawsze mogło być lepiej. Średni początek.
Czy to jest dziwne, że już na początku roku, od trzech dni siedzę tylko w książkach?

Wydaje mi się, że tak. Ja nie siedziałam.

No właśnie też myślałam, że nie będę, a tu niespodzianka ><'

Moze usiadz i poczekaj az Ci przejdzie?

ja nie siedze. w ksiazkach. wlasciwie to mam trzy tygodnie wolnego. WHAT. UP.

Pochwalę się, że zaliczyłam pierwsze kolokwium (może nie rewelacyjnie, ale zawsze )

Gratulacje!

WIECIE ZE PISMO KLINOWE ZOSTALO WYMYŚLONE za dlugie zdanie na caps, napisze normalnie. przez kolesia z jakiegos miasta ponad 10 000 lat temu?!?! i bylo uzywane jako jedyne w Mezopotamii przez 3 000 lat? to tyle ile ma alfabet!

No, Anada, jakby to powiedzieć...
Przypomniałes mi traumatyczne przeżycia związane z zeszłorocznym referatem na ten temat.

yep, we know.
Jesteśmy na rozszerzonej hiście.

to ciekawe, co nam oznajmisz, jak dojdziesz do linearnego a i linearnego b ;)

Pozostając w temacie, nieodmiennie śmieszy mnie słowo "łacinka".

mogę ja? mogę ja?

szkoła szkoła szkoła ... jeszcze tylko 7 miesięcy ...

I ja też kcem o linearnym, ja też!
Rozszerzona hista zabija.

Biologia też.


kurde.
gdybym była mądra rok temu to poszłabym na matematykę.

:/

Ja gdybym była mądra dwa lata temu, to poszłabym na organy, a nie na rytmikę.

Z tym, że Ty możesz to jeszcze zmienić... a kilka miesięcy przed maturą to trochę za późno, żeby zmienić fakultet.

Mogę, ale to by było bez sensu.
Bo skończyłabym podstawówkę z fortepianu, 3 (lub 2, gdybym się przeniosła juz od następnego roku) lata OSM II stopnia z rytmiki i 3 (albo 4) lata OSM II stopnia z organów. Czyli nie miałabym dyplomu II stopnia z rzadnej specjalizacji instrumentalnej.
Co jest bez sensu, nawet, jeżeli planuję iść na historię muzyki (zapytaj Katona, jeśli uczył się w jakiejś po ludzku urządzonej szkole, powie Ci to samo).

a mi sie nie chce nawet zaczac pracy magisterskiej ;(

Miranda: Praca magisterska?! Mnie się nie chce zacząć pisać głupiego wypracowania na polski. Zapewne nie doda Ci to ani otuchy, ani do niczego nie zmobilizuje, ale powiem Ci, że ani trochę Ci się nie dziwię.;p

Miętówka: Katon chodził do szkoły muzycznej ? ;>

Co więcej, powiem, że ja też, ha.


I mnie również się pracy, tyle że licencjackiej, nie chce zaczynać.

a mi sie k... nic nie chce.

Ekhem!
P.

Avada, wyjąłeś mi to z ust

A mi się chce wszystko i nie mogę się doczekać jutrzejszych zajęć, o.

No to jesteś ewenementem Przemku. Jak pomyślę, że jutro zaczynam dzień wuefem, potem mam pięciogodzinną przerwę i ćwiczenia z biologii w sali, gdzie jeszcze tydzień temu wszyscy siedzieli w kurtkach i rękawiczkach, bo inaczej nie dało rady, to mi się średnio chce. Zwłaszcza, że ćwiczenia kończę o 19. Jakby nie można było ciut wcześniej...

Ja jutro zaczynam i kończę o 8. Więc się nie ma co licytować, komu się bardziej nie chce, mój poniedziałek i tak rozwala wasze poniedziałki, bo jest to, cytuję wykładowcę, 'Monday from the deepest depths of hell'.

Potwierdzam. Żeby się chciało tak, jak się nie chce...

Wy nie wiecie o czym mówicie. Norrrmalnie. Spróbujcie umyć pięć dużych okien, w tym jedno balkonowe (a to tylko jedna strona mieszkania), następnie powycierać z kurzu do czysta wszystkie żaluzje (jedyne dwie godzinki pracy), wypucować na błysk łazienkę (CAŁĄ, nie tam wanna, umywalka i już), umyć okap ze stali nierdzewnej i takąż lodówkę, wszystkie szafki w kuchni oraz lampę w dużym pokoju, a POTEM narzekajcie czego Wam się nie chce... Zwłaszcza, że jutro odkurzanie oraz mycie podłóg na 90-cio metrowej powierzchni przed Wami na zachętę! A jak już się zmęczycie, to sobie odpoczniecie przy prasowanku, jedyne dwadzieścia koszulek, jakieś trzy pary spodni, kilka piżam...

No? Kto ma ochotę się zamienić?...

Psia jego mać w dupę kopana...

Kontrast pomiędzy wycieraniem żaluzji z kurzu a lepiącą się od brudu kuchnią i łazienką w naszym pokoju (współlokatorzy zza ściany nie posprzątali...) wywołał z mojej strony ciężkie, tęskne westchnienie. Gdyby kurz na żaluzjach był szczytem brudu w tym akademiku...

No, ale żeby tak nie offtopować, to powiem, że czytanie tekstów teoretycznoliterackich o tej porze to nie jest najlepszy pomysł.

Ja tylko chciałam gorzko nadmienić, że na mnie również czekają teksty do przeczytania. Niestety, nie ma zmiłuj.

A wszystko przez to, że nie możemy sprzedać mieszkania i przy każdym oglądającym (a przychodzą średnio raz na dwa miesiące) trzeba od nowa mieszkanie do obrzydliwości doczyścić, coby lśniło w każdym kątku niczym nówka. W życiu się tyle nie nasprzątałam! I tak od roku. Ale czy ja narzekam? Skąd!

Albowiem to przecież jasne jak słońce jest dla każdego, że studia kończy się po to, żeby umieć dobrze sprzątać.

Serio Owca, wolę sprzątać =D Zwłaszcza że jeszcze nic nie umiem na koło z Old Englisha, bo dopiero skończyłam teksty tłumaczyć.

Przyjeżdżaj!!! Nakarmię, napoję i jeszcze dobrze zapłacę! Ściągę przygotuję!!!

Ja mogę zmywać naczynia za pieniądze.

Hihi, kasa się przyda, nowy sezon - tyle potrzeb...

apropos: jakbym teraz znalazł 1 000 złotych, byłbym cholernie szczęśliwy. Tyle mi potrzeba na ogóle ogarnięcie się.

Owczarnia, ale Ty mi wez powiedz po co prasowac pizamy?

Po to, że się jest nadopiekuńczą kretynką (ewentualnie szurniętą pedantką, niepotrzebne skreślić) i się prasuje nawet gacie. Ot, co.


Do naczyń to akuratnie mam zmywarkę, ale dzięki za dobre chęci, Przemuś .

Znajdzcie sobie k.. prace

Pragnę rzec, iż offtopujemy tak straszliwie, że powinniśmy się wstydzić.

Do mnie mówi?

Maniek: Milcz, człowieku bezrobotny!

ja prasuje tylko koszule. i jak mają szybko wyschnąć to skarpetki : D

A'propos skarpetek: jak to jest, wyjaśnijcie mi, że tylko ja jestem w stanie rozróżnić, które skarpetki są męża, a które Młodego? Rozmiar noszą ten sam, nadmienię. Obaj gustują w ciemnych kolorach (grafity, granaty i czernie) i podobnych (gładkich) fasonach, a jednakowoż ja zawsze wiem bez pudła, które czyje i w dodatku niestety rozpuszczam ich jak dziadowski bicz wkładając im je do szuflad już sparowane...

Ja chyba jestem nienormalna.